Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
Coś tu zdechło! - głosowanie do 9 listopada

Zdeczło czy nie zdechło?
1. Zamarznięte łzy lśnią jak diamenty
23%
 23%  [ 5 ]
2. Chwila spokoju
52%
 52%  [ 11 ]
3. Od jutra nie piję
19%
 19%  [ 4 ]
4. Nic nie zdechło
4%
 4%  [ 1 ]
Głosowań: 17
Wszystkich Głosów: 21

Autor Wiadomość
LadyBlack 
Babcia Weatherwax


Posty: 863
Skąd: z rubieży
Wysłany: 26 Października 2014, 22:23   Coś tu zdechło! - głosowanie do 9 listopada

Mamy trzy szorty. Bardzo interesujące. Brava dla autorów za podjęcie zadania :D
Zapraszam do czytania i głosowania.

Cytat
Zamarznięte łzy lśnią jak diamenty

Siedział w kabinie podnośnika, w luku towarowym i wpatrywał się w gwiazdy. Drzwi ładowni posiadały olbrzymie w pełni przeźroczyste okna, pozbawione powłok polaryzacyjnych i innych zabezpieczeń. Wystarczyło przekręcić żaluzje i można było oglądać kosmos. Operator przed otwarciem wrót musiał dokładnie widzieć co jest za nimi. Dwudziestotonowe skrzydła otwierane potężnymi siłownikami mogły narobić wiele szkód, odchodziły od ścianki na blisko trzy metry i potem rozsuwały się na boki, dlatego nic nie sprawdzało się lepiej, niż zwykłe okno z szybą grubą na stopę.

Siedział tak od ponad godziny, popijał kawę z termosu i oglądał kosmos. Gwiazdy wyglądały wyjątkowo pięknie, a może tak tylko mu się zdawało, bo w sumie co może być pięknego w gwiazdach? Pociągnął łyk parującej arabiki, było chłodno. Zwiększył nadmuch ciepłego powietrza, niestety nagrzanie całej ładowni było niemożliwe, nie ma takiej technologii, by szybko zagrzać prawie dwieście tysięcy metrów sześciennych. Bardziej komfortowo byłoby na pokładzie widokowym, ale tylko luk można było całkowicie odciąć od reszty statku.

To miała być klasyczna historia jak ze starej space opery z rozkwitającą miłością w tle. Grupa osiedleńców na jednej z planet nie poradziła sobie, po blisko czterdziestu latach z kolonii pozostały niedobitki. Konsorcjum zdecydowało o zakończeniu tego projektu i wysłali ich statek, by pozbierać wszystko, co przedstawiało jeszcze jakąś wartość i ewakuować ludzi. Trzydzieści siedem osób załogi, ośmiomiesięczny lot, dobre pieniądze, prosta robota. No i Debra. Poznali się przypadkiem, on młody, genialny inżynier systemów pokładowych i trochę od niego starsza, zjawiskowo piękna, pani pilot z rodziny z tradycjami. Od razu wylądowali w łóżku, po tygodniu znajomości zgłosili się do tej misji, by być razem. Ojciec Debry, admirał, odwiedził go, radził wycofać się z misji, mówił, że to załatwi, że to nie jest kobieta dla niego. Zignorował starego, pierdziel nie miał nic do gadania, lecieli razem, czy to mu się podobało czy nie.

Zaraz po starcie musiał poddać się stazie razem z innymi z załogi, którzy nie byli potrzebni podczas przelotu. Wybudzili go już po tygodniu, były jakieś kłopoty techniczne. Raz dwa znalazł usterkę, radiator się obluzował i układ się przegrzewał. Od razu po tym chciał iść do Debry, ale była na mostku, musiał poczekać aż skończy służbę. Włączył sobie tylko obraz z kamery, by popatrzeć na ukochaną i zobaczył ją.
Debra leżała naga na konsoli sterującej. Pierwszy pilot raz za razem wpychał w nią swego qtasa. Debra zarzuciła mu nogi na barki, głośno jęczała.
Sparaliżowany patrzył, jak pilot dochodzi, a jego miejsce zajmuje nawigator.

Przejrzał nagrania z całego tygodnia, Debra w tym czasie pieprzyła się wielokrotnie ze wszystkimi facetami na statku. Nawet dyżurny oficer medyczny, jego kolega, ją przeleciał.

Poszedł ubrać się w ciepłe rzeczy, po drodze wziął termos z kawą. Z konsolą do zdalnego zarządzania systemami poszedł do luku towarowego. Sprawnie przejął kontrolę nad statkiem. Odciął mostek i pozostałe miejsca sterowania. Wyłączył system podtrzymywania życia na całym statku. Bezpieczna była tylko sekcja stazy i luk. W pozostałych segmentach raz dwa zacznie brakować tlenu.

Kawa się skończyła. W odciętych segmentach statku od ponad godziny nie było już tlenu. Gwiazdy, mimo że piekielnie gorące, wyglądały na zimne, jak drobinki błyszczącego lodu zawieszone w przestrzeni. Sięgnął po konsolę, pooglądał obraz z kamer. Naliczył siedemnaście ciał. Jakoś wcale go to nie cieszyło. Ogarnęła go melancholia. Włączył nadawanie sygnału SOS. Wyszedł z kabiny i uruchomił procedurę otwierania wrót luku. Rozległa się syrena alarmowa. Pompy zaczęły pompować olej do siłowników. Rozebrał się do naga, stanął naprzeciwko wrót, rozłożył ręce, rozsunął nogi. Stał niby człowiek witruwiański czekając na spotkanie z pustką.

Cytat
Chwila spokoju

Podobno dzieci słyszą wyższe dźwięki niż dorośli, z czasem jednak ucho przestaje być wyczulone na piski. Ja słyszę wszystko. Tak mi się przynajmniej wydawało, dopóki badania nie potwierdziły, że wychwytuję dźwięki wielokrotnie cichsze niż przeciętny człowiek, a do tego znacznie wyższe, bo do 25 kHz. Moja głowa pełna jest nieznośnie kłujących dźwięków, od których nie mogę się uwolnić. Najwyższe częstotliwości wprawiają tkanki w drgania, czuję każdy nerw, każdy ząb. Bezustannie atakują mnie ze wszystkich stron najrozmaitsze hałasy: szumy wentylatorów, zgrzyty mechanizmów, zaciskające się hamulce samochodów, tramwajów, pociągów… Wyobraź sobie, że kilkadziesiąt razy na godzinę słyszysz odgłos drapania paznokciami po szkolnej tablicy, czy skrzypienia styropianu o szkło. Tortura.

Mąż długo ze mną nie wytrzymał. Nie potrafił zachowywać się tak cicho, jak tego potrzebuję, więc od niego uciekałam do specjalnie wygłuszonego pokoju, gdzie w zasadzie spędzam całe dnie. W końcu on uciekł ode mnie. Zostałam sama ze swoją namiastką ciszy. Choć ściany pokoju redukowały dwustukrotnie hałasy z zewnątrz, w środku nigdy nie panował zupełny bezdźwięk. Człowiek nie może go doświadczyć – zawsze pozostaje harmider generowany przez własne ciało: chrzęsty mięśni, bicie serca, syk oddechu. Słyszę cały ten wewnętrzny tumult, głośno i wyraźnie. Świat w skali mikro i makro uwziął się na mnie i postanowił zamęczyć dźwiękami, na które tylko ja zwracam uwagę.

Zdecydowałam więc ulżyć sobie w tej męce przy pomocy tabletek, które lekarz przypisał mi bez zmrużenia oka, gdy tylko poskarżyłam się na bezsenność. Usiadłam na kanapie w salonie i pojedynczo łykałam tabletki, nasłuchując jak z pluskiem wpadają do żołądka. Jedna, druga, piętnasta, trzydziesta… Koniec. Powinno wystarczyć.

Oparłam się wygodnie, odchyliłam głowę i czekałam, aż wszystko ucichnie. Sądziłam, że dźwięki będą wygasać stopniowo, wyłączać się jak gaszone nocą światła w oknach domów. Spokój przyszedł jednak znienacka. Nagle zauważyłam, że już jakiś czas tonę w puszystym obłoku błogosławionej ciszy i nie potrafiłam określić, jak długo się w niego wtulam. Bezgłos objął mnie ze wszech miar i przeniósł w pustkę, której nie dorównałaby nawet próżnia międzygalaktycznych przestrzeni. I kiedy po raz pierwszy poczułam się naprawdę szczęśliwa – coś usłyszałam.

Jakby z drugiego końca kosmosu dobiegł mnie wzrastający, przeciągły gwizd, który stawał się coraz wyższy, bardziej piskliwy i bolesny. A gdy ustał, rozległ się trzask wyładowania i poczułam uderzenie w klatce piersiowej. Serce zerwało się jak spłoszony koń i porwało za sobą szelest litrów krwi. Natychmiast zaczęły włączać się od nowa wszystkie natrętne odgłosy rzeczywistości. A kiedy były już w komplecie, usłyszałam najstraszniejszy z nich:
- Jest tętno! Mamy ją! Do karetki!

Cytat
Od jutra nie piję

Wody!

O rany, dawno się tak nie spiłem. Wolno spływające myśli do mojej głowy ostrzegają przed bólem, który niedługo zacznie rozsadzać moją czaszkę. Ostatnie takie picie to chyba na studiach, ale wtedy miałem dobry zwyczaj zostawiania butelki z wodą koło łóżka. Może tym razem? Powoli, nie otwierając oczu, sięgam ręką w poszukiwaniu naczynia z życiodajnym płynem. Bingo! Kubek? Może kufel? Na wszelki wypadek zamaczam palec i sprawdzam. Woda! Podnoszę i łapczywie upijam kilka łyków. Może spróbuję przespać kaca? Idę spać.

Wody!

Ponownie sięgam po wodę, ale wiem, że bez czegoś przeciwbólowego się nie obejdzie. Pociągam solidny łyk i ostrożnie staram się otworzyć oko, ale intensywność promieni słonecznych, jakie z wściekłością zaczynają atakować moje spojówki, wybijają mi ten pomysł z głowy. Jeszcze jeden łyk i spróbuję się jeszcze trochę przespać. Kiedyś to działało.

Wody!

Przeciągam się powoli. Wiem, że po kolejnym łyku trzeba będzie pomyśleć o doprowadzeniu się do ładu i sprawdzeniu, co się dzieje dookoła. Wstrząsam kuflem, by ocenić ilość wody, jaka jeszcze została. Ostatni łyk. Ostrożnie przytykam usta do krawędzi naczynia i pozwalam cudownemu płynowi przelewać się powoli przez gardło. Nagle na ustach czuję dotyk ciała obcego i już nie chcę pić z tego naczynia. Zdrowy rozsądek bierze górę nad obrzydzeniem i odstawiam je zanim otworzę oczy. Czas iść się umyć, pięciokrotnie myjąc zęby. Na wszelki wypadek.

Wody!

Nafaszerowany farmaceutykami, prosto po dwudziestominutowym prysznicu wchodzę do pokoju, w którym walają się prezenty. Nic nie pamiętam. Głównie flaszki. I książki. Na szafce leży kartka, przy której nie ma żadnego podarunku. „Nie zawal swoich trzech życzeń stary. Brat”. Cholera.
 
 
Goria 
Borg

Posty: 1520
Skąd: Wawa/Amberg
Wysłany: 27 Października 2014, 09:01   

Fajnie! Już się ciesze na przerwę z kawą i szortami :)

Edit

Zagłosowałam
 
 
mesiash 
Sedecimus


Posty: 1855
Skąd: Stolica
Wysłany: 27 Października 2014, 17:13   

Chwila spokoju jest świetna, ale i niepokojąca. Prawie na pewno dostanie ode mnie głos, ale od razu go nie dam :)
_________________
The difference between "space-based clean power station" and "unimaginably powerful orbiting death ray" is mostly semantics and hope. - ponoć Asimov
 
 
LadyBlack 
Babcia Weatherwax


Posty: 863
Skąd: z rubieży
Wysłany: 27 Października 2014, 21:51   

Czaga, mesiash, dzięki za pierwsze głosy i opinie :D

Zapraszam go czytania i głosowania.
 
 
Starscreem 
Mechagodzilla


Posty: 661
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 29 Października 2014, 10:42   

Taka tu cichosza... Wszyscy się w kocyki pozakręcali i zapadli w sen zimowy już?

Teksty ułożone są w kolejności od najlepszego. Po przeczytaniu tytułów już wiedziałam, że jeden tekst nie ma u mnie szans...

Zamarznięte łzy lśnią jak diamenty - fajny klimat, spokojnie rozbudowywany. Historia nie jest oryginalna, ale sposób jej opowiedzenia rekompensuje brak wybuchów, kosmitów i nanitów. W kilku miejscach użyłabym może innych sformułowań. I tyle. Punkt.

Chwila spokoju - też spokojny tekst, ale widzę w nim pewną "dziurę". Można przecież wsadzić korki w uszy; są specjalne ochraniacze dla osób pracujących w hałasie... Można było problem bohaterki rozwiązać prościej.

Od jutra nie piję - ja nie piję od dawna ;) Sorki, autorze, ale po prostu nie potrafię... Drażnią mnie historie cudzych kaców.
 
 
Goria 
Borg

Posty: 1520
Skąd: Wawa/Amberg
Wysłany: 29 Października 2014, 13:27   

Starscreem to masz tak jak ja!

Czytałam kiedyś o kobiecie, która słyszała ruchy własnych gałek ocznych. Zbawieniem okazała się operacja, dzięki której mogła słyszeć normalnie albo stracić słuch. Zgodziła się momentalnie, bo wolała być głucha niż żyć jak dotychczas. Na szczęście operacja się powiodła.
 
 
Arya 
Stefan Sławiński


Posty: 2628
Skąd: Lublin
Wysłany: 30 Października 2014, 17:45   

Zagłosowałam na Chwilę spokoju.
 
 
LadyBlack 
Babcia Weatherwax


Posty: 863
Skąd: z rubieży
Wysłany: 31 Października 2014, 19:46   

Arya, dziękuję :D

Kto następny? Zapraszamy, do dziesiątki dobijamy. Na razie :)
 
 
dalambert 
Agent Chaosu


Posty: 23516
Skąd: Grochów
Wysłany: 31 Października 2014, 20:19   

Też poparłem Chwilę spokoju :D
_________________
Boże chroń Królową - Dalambert
 
 
LadyBlack 
Babcia Weatherwax


Posty: 863
Skąd: z rubieży
Wysłany: 1 Listopada 2014, 18:25   

Dzięki dalambert :D

Kto nie czytał? Zapraszam :)
 
 
LadyBlack 
Babcia Weatherwax


Posty: 863
Skąd: z rubieży
Wysłany: 3 Listopada 2014, 16:49   

Półmetek przekroczony a czytających i głosujących zatrważająco mało.
Szkoda.

Może ktoś jeszcze zajrzy?
Zapraszam.
 
 
konopia 
Marudny maruda marudzący


Posty: 2032
Skąd: DN36
Wysłany: 3 Listopada 2014, 19:09   

chyba coś tu faktycznie zdechło, leży i nie dycha :cry:
_________________
Powinniśmy szanować poglądy religijne bliźnich, ale tylko w takim sensie i do takiego stopnia,
do jakiego szanujemy czyjeś przekonanie, że jego żona jest piękną kobietą, a dzieci bardzo mądre.
 
 
dziko 
Yoda


Posty: 949
Skąd: Warszawa
Wysłany: 3 Listopada 2014, 22:47   

Nie najgorzej :wink:

Głos idzie na dobrze wykonaną Chwilę spokoju. pierwszy szort też niezły, ale deczko niedopracowany, bo zdania typu "Pierwszy pilot raz za razem wpychał w nią swego qtasa." to jednak zgrzytają...
_________________
pozdrawiam - Bartek
Dzikopis
 
 
LadyBlack 
Babcia Weatherwax


Posty: 863
Skąd: z rubieży
Wysłany: 4 Listopada 2014, 11:42   

dziko, dziękuję :D
 
 
Anqetrix 
Jaskier


Posty: 96
Skąd: Schron
Wysłany: 4 Listopada 2014, 14:54   Re: Coś tu zdechło! - głosowanie do 9 listopada

Głos oddany na Chwilę spokoju. Historia trochę groteskowa, bo i nieco smutna, i nieco straszna, a i czarnego humoru pewnie niektórzy się dopatrzą (ot, zależnie od wrażliwości). Przede wszystkim jednak, Chwila... jest najzgrabniejsza z całego zestawu. Najładniej napisana. Przyjemnie się to czyta, bo przyjemnie brzmi.

Krótki komentarz o każdym z tekstów

Zamarznięte łzy lśnią jak diamenty

Cytat
Pociągnął łyk parującej arabiki, było chłodno. Zwiększył nadmuch ciepłego powietrza, niestety nagrzanie całej ładowni było niemożliwe, nie ma takiej technologii, by szybko zagrzać prawie dwieście tysięcy metrów sześciennych. Bardziej komfortowo byłoby na pokładzie widokowym, ale tylko luk można było całkowicie odciąć od reszty statku.

To miała być klasyczna historia jak ze starej space opery(...)

Trochę sporo tego było, co? ;)

Cytat
Pierwszy pilot raz za razem wpychał w nią swego qtasa. Debra zarzuciła mu nogi na barki, głośno jęczała.

Khem... Nie. :?

Cytat
Stał niby człowiek witruwiański czekając na spotkanie z pustką.

Za to zakończenie mi się bardzo. Pointa ma „to coś”. Ale przecinek to chyba zjedzony. :P

Podsumowując, też niezła historia, ale napisana dość statycznie. Natomiast sam pomysł, jakkolwiek banalny, bardzo na plus. Podoba mi się opisanie tego pomysłu bez krzyku i patosu. Lubię takie zderzenie prywatnych rozczarowań z tragiczną sytuacją, całkiem niepokojąco wyszło.

Chwila spokoju

Cytat
chrzęsty mięśni


Zgrzytnęła mi ta konstrukcja na początku, ale wyszukałam sobie w necie przypadek tej kobiety, słyszącej ruch własnych oczu, by bardziej ugryźć problem bohaterki, bo początkowo odbiłam się od niego (jako zbyt nieprawdopodobnego). I... cóż. Całkiem możliwe, że w takim wypadku słyszałaby coś tak subtelnego, jak ruch mięśni, skoro rzeczywisty objaw mnożymy przez fikcję literacką. W takim wypadku, @Starscreem, nie jestem pewna, czy rzeczywiście zatyczki by pomogły. Domyślnie należałoby założyć, że bohaterka próbowała wszystkiego, ale nieskutecznie i w końcu szlag ją trafił. :)

Od jutra nie piję.

Cytat
Wolno spływające myśli do mojej głowy


To nie jest dobre zdanie. :wink:

Cytat
intensywność promieni słonecznych, jakie z wściekłością zaczynają atakować moje spojówki, wybijają mi ten pomysł z głowy. Jeszcze jeden łyk i spróbuję się jeszcze trochę przespać.


To również można by przeredagować. :wink:

Koncept jest dobry, zaskakujący, ale brakuje mi fundamentu. Kto miał spełnić życzenia, dlaczego one miałyby działać, w jakiej rzeczywistości i kim są bohaterowie, że ludowy zwyczaj (?) miałby szansę stać się... no właśnie, czym? Skutecznym zaklęciem? Niby w szortach przechodzą takie skróty myślowe, ale czuję niedosyt. A poza tym historie cudzego kaca... niekoniecznie mnie biorą.

Chwila spokoju wygrywa, zdecydowanie.
Dziękuję, pozdrawiam. :D
_________________
Czytanie

Pisanie
 
 
nureczka 
Mama Pufcia


Posty: 6205
Skąd: Nowa Iwiczna
Wysłany: 4 Listopada 2014, 16:24   

Wybieram opcję 4. Żaden tekst ani mnie specjalnie nie urzekł, ani nie odrzucił. Mogłabym dać każdemu po punkcie, ale to na jedno wychodzi, a mniej klikania.
_________________
Zapraszam do odwiedzania mojej strony oraz bloga
 
 
mesiash 
Sedecimus


Posty: 1855
Skąd: Stolica
Wysłany: 5 Listopada 2014, 10:17   

Anqetrix, takich jak Ty potrzeba temu konkursu :)
_________________
The difference between "space-based clean power station" and "unimaginably powerful orbiting death ray" is mostly semantics and hope. - ponoć Asimov
 
 
LadyBlack 
Babcia Weatherwax


Posty: 863
Skąd: z rubieży
Wysłany: 5 Listopada 2014, 10:50   

Anqetrix, nureczka, dziękuję bardzo :D

mesiash ma rację, dobra robota Anqetrix :bravo
Zachęcamy do zankwetriksowania i omawiania szortów, oceniania i głosowania :D
 
 
Starscreem 
Mechagodzilla


Posty: 661
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 5 Listopada 2014, 14:05   Re: Coś tu zdechło! - głosowanie do 9 listopada

Anqetrix napisał/a
...wyszukałam sobie w necie przypadek tej kobiety, słyszącej ruch własnych oczu, by bardziej ugryźć problem bohaterki, bo początkowo odbiłam się od niego (jako zbyt nieprawdopodobnego).

Aż tak wgryzać się w szorta to by mi się nie chciało ;)
Choć miałam ostatnio trochę podobną sytuację - natrafiłam w książce na przypadek usunięcia jednej półkuli mózgowej bohaterowi, który to bezczelnie sobie żył dalej bez specjalnego uszczerbku na zdrowiu. I pewnie potraktowałabym to jako element mało science a bardzo fiction, gdybym dosłownie kilkadziesiąt godzin wcześniej nie usłyszała, że takie drastyczne zabiegi rzeczywiście się przeprowadza u osób chorych na epilepsję. Swoją drogą zastanawiam się, kto jako pierwszy wpadł na taki pomysł i kto jako pierwszy się na taki zabieg zgodził? :shock:

Anqetrix napisał/a
W takim wypadku, @Starscreem, nie jestem pewna, czy rzeczywiście zatyczki by pomogły.

Na te wewnętrzne dźwięki na pewno nie - sama po sobie wiem, bo czasem z zatyczkami po domu latam, a w uszach dalej piszczy. Ale na te zewnętrzne dźwięki na pewno by pomogło. A przynajmniej sprowadziło poziom dźwięku do wartości słyszanych przez zwykłego człowieka, więc "znośnych".
No, ale każdy ma swoje obsesje :twisted: A ludzie z banalniejszych powodów targają się na własne życie.
 
 
Anqetrix 
Jaskier


Posty: 96
Skąd: Schron
Wysłany: 5 Listopada 2014, 16:49   

Hm, ja właśnie pomyślałam inaczej: skoro przeszkadzają nawet dźwięki z własnego organizmu, to jaką siłę muszą mieć w takim razie te z otoczenia, żeby pomogła zatyczka? Pewnie sporą, co oznacza doraźną i znikomą skuteczność zatyczek. Bohaterka zapewne spróbowała wszystkiego, zanim zdecydowała się rozstać ze światem. W sumie problem jest dla mnie tak obcy, że aż kosmiczny (jak i zapewne dla większości realnych osób), więc też można sobie gdybać, nie? Nie twierdzę, że gdybam prawidłowo. :P

Cóż za dywagacje, rzeczywiście. :D Tym większy plus dla Chwili spokoju. :mrgreen:
_________________
Czytanie

Pisanie
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 5 Listopada 2014, 17:38   

1, 2
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Pucek 
Tumitak


Posty: 2659
Skąd: Grochów
Wysłany: 5 Listopada 2014, 22:54   

Chwila spokoju
_________________
prawdopodobnie najstarsza wiedźma w okolicy.
 
 
gebilis 
Jaskier

Posty: 65
Skąd: polska
Wysłany: 6 Listopada 2014, 10:18   

Zamarznięte łzy lśnią jak diamenty
Siedział w kabinie podnośnika, w luku towarowym i wpatrywał się w gwiazdy.
luk bagazowy- w samolotach jest to pomieszczenie, w którym podczas lotu przechowywane są bagaże pasażerów
podnośnik-urządzenie działające na zasadzie prasy hydraulicznej, ułatwiające podnoszenie ciężkich przedmiotów.
I do tego gwiazdy.
Wybacz autorze jeżeli takie zestawienie ma mi poruszyc wyobraźnię i zachecic do dalszego czytania = to powiem ci, porażka na całej lini. A gwiazd w takim miejscu moja wyobraźnia nie wyczaruje za chol***. A dalej, no cóż. Zdania jak ze szkolnego zeszytu- żadnej płynności - ot zdanie zapisane po zdaniu, informacja za informacją = ale żadnego przekazu. Po co? Dlaczego? Te pytania powinny kołatać ci sie po głowie w trakcie pisania. A tu ich zabrakło. Oprócz zdań - pustka. Nic się nie dzieje. Przykro mi za taki przekaz 0 punktów.
Chwila spokoju Tak stanełam we fragmencie mówiącym o jej małżeństwie. To znaczy, że wcześniej jakoś radziła sobie z dxwiękami? Tym bardziej, że dzieci słyszą ostrzej? I żyła tak, az poznała mężczyzne swojego życia... i mam nadzieję, że wesela nie wyprawiali- bo to chyba ją by wcześniej zabiło = ta gama dźwieków... Powiem tak, między scenami całkowity brak logiki. Zdania co prawda sugerują nam jakieś wydarzenia, ale jakieś takie na łapu capu z księżyca wziete. Jak sie dobrze zastanowić, to brak logicznego powiązania między przedstawionymi obrazami jest porażający.
Jako dziecko powinna słyszeć octrzej - a ona przeszła ten etap gładko. Małżeństwo się rospadło - bo mąż był coraz głośniejszy. A co głośniej się nauczył mówic, bo przed ślubem szeptał? Brak wiadomosci - autor nic nam nie ułatwia. I ten moment ciszy.
"Oparłam się wygodnie, odchyliłam głowę i czekałam, aż wszystko ucichnie. Sądziłam, że dźwięki będą wygasać stopniowo, wyłączać się jak gaszone nocą światła w oknach domów. Spokój przyszedł jednak znienacka. Nagle zauważyłam, że już jakiś czas tonę w puszystym obłoku błogosławionej ciszy i nie potrafiłam określić, jak długo się w niego wtulam. Bezgłos objął mnie ze wszech miar i przeniósł w pustkę, której nie dorównałaby nawet próżnia międzygalaktycznych przestrzeni. I kiedy po raz pierwszy poczułam się naprawdę szczęśliwa – coś usłyszałam.
Międzygalaktyczna przestrzeń ma tu się jak pieśc do nosa = kosmos nigdy nie był cichy, a po drugie = marzy o ciszy, a zachwyca sie dźwiekiem - gdzie tu logika?
Od jutra nie piję
A to, krótkie, dowcipne i przyjemnie się czyta. Najbardziej mnie rozbawiła mnie puenta - trzy życzenia. Brawo autorze! I wbrew opini czytających- mój punkt wędruje do ciebie, i tylko do ciebie.
 
 
thinspoon 
Ming of Mongo


Posty: 2533
Skąd: Wieliczka
Wysłany: 6 Listopada 2014, 11:00   

gebilis napisał/a

Międzygalaktyczna przestrzeń ma tu się jak pieśc do nosa = kosmos nigdy nie był cichy, a po drugie = marzy o ciszy, a zachwyca sie dźwiekiem - gdzie tu logika?


Autor pisze o pustce, porównuje ją do przestrzeni międzygalaktycznej. W owej przestrzeni faktycznie jest dość pusto, sprawdź sobie :wink: A Twoja druga uwaga odnosi się do tego zdania:
Cytat
I kiedy po raz pierwszy poczułam się naprawdę szczęśliwa – coś usłyszałam.
Przecież z niego wyraźnie wynika, że BYŁA przez chwilę szczęśliwa, ale ten błogi stan przerwany został przez jakiś dźwięk.
 
 
konopia 
Marudny maruda marudzący


Posty: 2032
Skąd: DN36
Wysłany: 6 Listopada 2014, 11:41   

gebilis, luk towarowy jest też w statkach, i jak widać na statkach kosmicznych też.
Ten z szorta ma
Cytat
dwieście tysięcy metrów sześciennych

więc podnośnik spokojnie się tam zmieści.
Byłeś w spodku, w Katowicach, tam jest prawie 250 tys m3, pozwala to sobie wyobrazić wielkość tego luku z szorta.
Następnym razem czytaj dokładniej i staraj się wyjść poza ramy własnej wiedzy i doświadczeń.

Na koniec zapytam - Co ty wiesz o statkach kosmiczny ze świata tego szorta? :lol:
_________________
Powinniśmy szanować poglądy religijne bliźnich, ale tylko w takim sensie i do takiego stopnia,
do jakiego szanujemy czyjeś przekonanie, że jego żona jest piękną kobietą, a dzieci bardzo mądre.
 
 
Starscreem 
Mechagodzilla


Posty: 661
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 6 Listopada 2014, 11:52   

Ale trzeba przyznać, że gebilis, zdecydowanie ma rację z jedną sprawą - bez sensu jest robienie okien w lukach towarowych statków kosmicznych (chyba że przewozi się się w szklanych skrzyniach obcych, którzy są uzależnieni od widoku rozgwieżdżonego nieba i pozbawieni swej używki szybko umierają :lol: ), więc siedząc tam gwiazd oglądać raczej się nie da.
 
 
gebilis 
Jaskier

Posty: 65
Skąd: polska
Wysłany: 6 Listopada 2014, 12:03   

A to ja tak za jednym zamachem:
konopia - na Strugackich się wychowałam - więc żem dziołcha - to nie znaczy, że nie wiem. A co do czytania - ja poruszyłam inną kwestie niż ty, więc nasze wrazenia mijają sie merytorycznie. Nie o szczegóły mi chodziło - to zostawiam autorowi - lecz o ich wizualne połączenie.
Ja zakwestionowałam - nie co autor opisał, ale jak to zrobił. I gdybyś uważniej zastanowił sie nad moja wypowiedzią zastanowił nie było by tu twojej uwagi.
thinspoon nie lubię za bardzo opierac sie na wiki, ale cóz...Materia międzygalaktyczna to materia wypełniająca przestrzeń międzygalaktyczną, czyli przestrzeń pomiędzy galaktykami. Materia ta to przede wszystkim ośrodek międzygalaktyczny, czyli materia barionowa w formie rozrzedzonej. Materia ta ma bardzo małą gęstość, jest prawie doskonałą próżnią. Ocenia się, że występuje tam zaledwie jeden atom na metr sześcienny. Poza granicami galaktyk spotkać można także nieliczne gwiazdy, które powstały wewnątrz galaktyk, ale zostały z nich wyrzucone w wyniku oddziaływań grawitacyjnych.

Obecnie astronomowie przypuszczają, iż w przestrzeni międzygalaktycznej występuje tzw. ciemna materia, której jednak nie można bezpośrednio dostrzec, ale która oddziałuje grawitacyjnie i ma wpływ na tempo ekspansji Wszechświata oraz formowanie się struktury we Wszechświecie. Występowanie ciemnej materii ma wielkie znaczenie w wielu rozważaniach kosmologicznych.

Co do tej pustki to bym sie jednak kłóciła - to "prawie" zawsze czyni ogromna różnice.
Co do wypowiedzi o dźwięk w błogostanie - to autor powinnien narzucać czytelnikowi interpretacje - słownym zapisem. A tu= nie ma tego, więc czytelnik intepretuje po swojemu. Dla ciebie hałas w tym miejscu wypowiedzi - to zkłócenie, dla mnie dalszy stan braku reakcji na cokolwiek. Autor nigdzie nie zaznaczył, ze dżwiek stał sie dla niego bodźcem czegoś nieprzyjemnego - stad moja uwaga.
Może i wypowiedziałam sie lakonicznie - pod pierwszym wrazeniem przeczytanych opek - jednak wolałabym by autorzy bardziej zdecydowanie kreślili klimaty = niż czytelnikom pozostawiali zbyt duże pole do wyobrazeń. Bo wtedy czytelnik tworzy swoją opowieśc na tle już przedstawionego opowiadania = a nie o to w literaturze chodzi.
 
 
thinspoon 
Ming of Mongo


Posty: 2533
Skąd: Wieliczka
Wysłany: 6 Listopada 2014, 12:12   

gebilis, no dajżesz spokój z tą przestrzenią :) To są miliony lat świtlnych, gdzie nie ma nic wartego uwagi, nie ma do kogo otworzyć gęby, ba nie ma nawet kamyka, który można by kopnąć. Serio chcesz się kłócić o pojedyncze atomy?

A z tym dźwiękiem przerywającym stan szczęśliwości, to jakbyś to ujęła, żeby było czytelniej? Nie wiem, ja tu nie miałem problemów z interpretacją.
Cytat
I kiedy było mi już naprawdę dobrze, ona wyszeptała, że nie bierze tabletek.
To chyba też jest czytelne i mrozi krew w żyłach?
 
 
gebilis 
Jaskier

Posty: 65
Skąd: polska
Wysłany: 6 Listopada 2014, 12:48   

thinspoon napisał/a
A z tym dźwiękiem przerywającym stan szczęśliwości, to jakbyś to ujęła, żeby było czytelniej? Nie wiem, ja tu nie miałem problemów z interpretacją.
Cytat
I kiedy było mi już naprawdę dobrze, ona wyszeptała, że nie bierze tabletek.
To chyba też jest czytelne i mrozi krew w żyłach?

Co prawda mi akurat nie zmroziło krwi w żyłach - ale ta wypowiedź nie pozostawia wiele pola do manewrów :bravo
Co do wypowiedzi
Cytat
I kiedy po raz pierwszy poczułam się naprawdę szczęśliwa – coś usłyszałam.

... nagle coś usłyszałam,
czy coś w tym stylu i to jedno małe słówko wprowadza nas w atmosferę dalszych zdań = a przez to zmienia całkowicie interpretacje tej sceny.
Przynajmniej moją interpretację :D
 
 
Starscreem 
Mechagodzilla


Posty: 661
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 6 Listopada 2014, 12:54   

gebilis napisał/a
...jednak wolałabym by autorzy bardziej zdecydowanie kreślili klimaty = niż czytelnikom pozostawiali zbyt duże pole do wyobrazeń. Bo wtedy czytelnik tworzy swoją opowieśc na tle już przedstawionego opowiadania = a nie o to w literaturze chodzi.


:shock: oj...
Jakby tak było, że autor ma stworzyć opis, który uniemożliwia czytelnikowi nadinterpretację - to lekcji pisania udzielaliby autorzy ustaw, kodeksów i rozporządzeń...
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group