Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
O wyższości książek nad czasopismami i odwrotnie.
Autor Wiadomość
Arlon 
Langolier

Posty: 291
Skąd: inąd
Wysłany: 13 Października 2005, 18:01   

Czasopismo to czasopismo, a książka to książka (odkrywczy jestem, wiem) i nie ma co robić książki z czasopisma. Bo czytając czasopismo ma się inne nastawienie, ma się również oczy, o które trzeba dbać. Mając powieść w formacie magazynu traktuje się tą powieść jako coś gorszego (a jeśli bardzo się spodoba to chce się kupić ją w formie książkowej - taka jest moja subiektywna opinia, opinia większości jak sądze).
 
 
Argael 
Yoda


Posty: 901
Skąd: Wrocław
Wysłany: 13 Października 2005, 18:02   

Jestem przeciwny powieściom w gazetach. Może i są tańsze, ale ja wolę normalną, zgrabną książkę, którą przyjemnie wziąć do ręki, a po przeczytaniu ładnie się prezentuje na półce.
_________________
今という時は二度と戻らないんだから。一期一会だぞ。
 
 
 
Arlon 
Langolier

Posty: 291
Skąd: inąd
Wysłany: 13 Października 2005, 18:15   

Dokładnie.
 
 
Dunadan 
Abraham van Helsing


Posty: 10250
Skąd: Warszawa/Tomaszów Maz
Wysłany: 13 Października 2005, 21:37   

Argael napisał/a
Jestem przeciwny powieściom w gazetach. Może i są tańsze, ale ja wolę normalną, zgrabną książkę, którą przyjemnie wziąć do ręki, a po przeczytaniu ładnie się prezentuje na półce.


Ale za jaką cenę? ostatnio kupiłem Żuka w mrowisku za 6 zł - nówka. Taką cenę mogę zaakceptować :) problem w tym że to była księgarnia "Tania książka"...
_________________
www.badelek.com

Luck yourself
 
 
Margot 
Connor MacLeod


Posty: 1593
Skąd: Twierdza Wrocław
Wysłany: 13 Października 2005, 22:26   

Ale za to jaka ZNAKOMITA książka! Niska nieprawdopodobnie cena, fantastyczna powieść => nawet w Empiku tego nie dostaniesz! <grin>
_________________
Bo jatek było za mało
 
 
Diefenbaker 
Jaskier


Posty: 59
Skąd: Alaska
Wysłany: 13 Października 2005, 23:22   

eee...czi to iest temat do przedstawiania się? czy książek? :-) )))
 
 
hrabek 
Kapo di tutti frutti


Posty: 12475
Skąd: Szczecin
Wysłany: 14 Października 2005, 08:45   

NURS napisał/a
No więc Nowa Fantastyka nie robi tego z powodzeniem A jeszcze wcześniej pomysł ten próbował skopiować Tadeusz Markowski w SuperFantastyka Powieść. I padł jak kawka po kilku numerach, choć dawał zachodnich autorów. Jakby nie patrzeć wychodzi na to, że jednak się nie opłaca.


Kiedy wlasnie mi chodzilo o wydawanie polskich autorow. Jak widac na przykladzie Science-Fiction i Nowej Fantastyki (i ich nakladow jak mniemam), polscy autorzy sprzedaja sie o wiele lepiej. Stad moje przypuszczenie ze i wydanie calej polskiej powiesci w ten sposob bedzie mialo wieksze wziecie, niz zagranicznej.

Poza tym za Chiny nie wiem, jaki jest klucz doboru utworow w NF do tych wydan specjalnych. Mam ze cztery numery w domu, ostatniego w ogole nie strawilem (jakas rosyjska powiesc, ale tak ciezka w czytaniu, ze dalem sobie spokoj), a te wczesniejsze przeczytalem, ale nie byly wcale zachwycajace. Wlasnie dlatego przestalem to kupowac. Akurat zdarzylo sie tak, ze musialem wyjechac na dluzej, wiec kupilem sobie na czas pobytu ten nowy numer wlasnie z ta rosyjska powiescia i totalnie wymieklem. Jak sadze, jest to jeden z glownych powodow, dla ktorego sprzedaz tego periodyku kuleje. A ze wiem, ze NURS wybiera do SF utwory naprawde swietne, to wierze, ze i do wydania specjalnego wybralby powiesc, ktora mialaby ogromna szanse odniesc sukces. Stad wnosze, ze i sprzedaz bylaby wyzsza.

A dla wszystkich pozostalych (nie chce mi sie juz cytowac, bo wciaz te cytaty nie za dobrze dzialaja). W tym pomysle chodzilo mi o wydzielenie dluzszych form z Science-Fiction. Ostatni numer, ktory wyszedl (51) zawieral powiesc Orbitowskiego, ponad chyba pol numeru stanowil jeden teskt. Pewnie, ze swietny (zreszta Orbitowski jest jednym z moich ulubionych autorow), ale mimo to po to wlasnie kupuje czasopismo z opowiadaniami, zeby czytac opowiadania, zeby autorzy sie wypromowali i mozna bylo kupic ich ksiazke. A juz w ogole by bylo, gdybym mogl kupic i czasopismo i ksiazke mojego ulubionego autora i zostalo mi na piwo, co przy dzisiejszych cenach ksiazek jest bardzo malo prawdopodobne.

Rozumiem argument, ze ksiazka wyglada fajnie na polsce, ale po pierwsze ja mam juz polki cale zawalone ksiazkami (ostatnio szukalem miejsca dla 50 sztuk, ktore wygralem w Nautilusie ;) ), a po drugie jak mam isc i kupic ksiazke, to wole wydac na nia 10zl, niz 30, bo format ksiazkowy nie jest dla mnie wart 2/3 ceny. Tak naprawde liczy sie tresc. Poza tym nic nie stoi na przeszkodzie, zebyscie wciaz kupowali zwykle ksiazki i ustawiali je na polkach. Z doswiadczenia jednak powiem wam, ze po kilku latach od kupienia zastanawiacie sie co z ta ksiazka zrobic. Bo wyrzucic szkoda, sprzedac na allegro za 5zl sie nie oplaca, bo wiecej to zachodu z wysylka i pakowaniem, niz to warte, a trzymac tez nie ma po co, bo sie juz przeczytalo 3 razy i nie ma czasu na czytanie nowych. Wtedy czlowiek sie zaczyna zastanawiac ile to w zyciu kasy na ksiazki przepuscil i jaki dobry samochod moglby za to miec... I zgroza bierze.

Podsumowujac: zdecydowanie wolalbym polke z ksiazkami w wydaniu gazetowym (mimo ze zeby znalezc cokolwiek trzeba by wszystko przegladac, bo na grzbietach nie byloby napisane kto i co), jesli ta polka mialaby mnie kosztowac np. 1000zl (za 100 ksiazek), niz gdyby miala mnie kosztowac tyle samo (wydania ksiazkowe sa grubsze), ale za 30 ksiazek. Ekonomia przemawia sama za siebie.
_________________
5 zdań na temat
 
 
Pako 
Adam Zamoyski


Posty: 10680
Skąd: Gliwice
Wysłany: 14 Października 2005, 08:53   

Podsumowując - pomyśl ile ludzie przewalają kasy na papierosy. A ty przewalasz kasę na treść wyższą, książkę się znaczy. Co z tego, że więcej ejj nie rpzezcytasz. Dzieci chcesz mieć? bo ja tak, i byłbym w cholerę dumny, jak progenitura (idąc za przykładem Margot ;) ) sięgnęłaby po dajmy na to "Kuzynki" i powiedziałą - tato, ta książka jest zaje.....
Poza tym to pamieć o tym, co przeczytałeś, że wydałeś kasę na coś, co jest tego warte, nie jakąś ulotną rzecz.
A kto wie? Może za 5-10-15 lat postanowisz ją jeszcze raz przeczytać?
Kwestię wygody czytania tu rozmyślnie pomijam (no dobra, nie do końca ;) ) bo każdy chyba powie, żę ksiązkę czyta się o stokroć wygodniej niż gazetę. Inny format, inna czcionka...
 
 
hrabek 
Kapo di tutti frutti


Posty: 12475
Skąd: Szczecin
Wysłany: 14 Października 2005, 09:21   

Argument o papierosach jest ponizej pasa, ale przyjmuje do wiadomosci :)
Dzieci... ciekawe, ze wspomniales, bo wlasnie dzisiaj konczy sie moja emigracja i wracam do Polski, gdzie moj (prawdopodobnie) synek tylko czeka na powrot tatusia, zeby przyjsc na swiat. I kto wie, byc moze za 10-12 lat bedzie chcial polknac moja kolekcje Pratchetta, Pilipiuka, czy innych autorow...

Natomiast kwestia wygody jest subiektywna. Bo o ile ksiazke moze i wygodniej sie trzyma, to gazete mozesz zawinac sobie wokol miejsca zszycia i juz masz format o polowe mniejszy i wygodnie sie to trzyma w jednej rece, podczas gdy klejona ksiazka ciagle ci sie zamyka. Tak wiec i jedno i drugie ma swoje plusy, dla mnie jest to sprawa drugorzedna, o wiele bardziej liczylby sie dla mnie powszechniejszy dostep do polskiej literatury, bo w tej chwili to kupuje tylko Sapkowskiego, Ziemianskiego i od czasu do czasu Pilipiuka, bo na innch mnie nie stac (albo inaczej - nie jestem pewien ich poziomu w dlugiej formie, wiec wole nie ryzykowac wtopienia 30zl, bo nie jestem Rockefellerem i musze wybierac ktora ksiazke kupie, a ktora nie).

Byc moze takze za 10-15 lat bede chcial wrocic do jakiejs ksiazki, ale biorac pod uwage notoryczny brak czasu (od jakichs 2 lat juz, a bedzie go jeszcze mniej jak dzidzia przyjdzie na swiat), moze byc tak (zreszta juz tak jest czasami), ze mam nowe ksiazki do przeczytania, a nie mam czasu ich czytac. Czasem jest tak, ze przez 3 miesiace nie mam czasu przeczytac SF, dopiero pozniej nadrabiam 3 numery z rzedu.
Ale rozumiem o co ci chodzi, natomiast wciaz nie bardzo rozumiem, czemu bronisz swojego punktu widzenia, skoro moj jest tanszy i moze spowodowac, ze bedziesz czul sie lepiej, bo (uzywajac twoich slow) wydasz ta sama kase na wiecej rzeczy, ktore sa cos warte :)
 
 
Pako 
Adam Zamoyski


Posty: 10680
Skąd: Gliwice
Wysłany: 14 Października 2005, 09:47   

Ano... bo wiesz, ja też z każdym groszem się liczę (niecałe 300 złotych dochodu na osobę w rodzinie to nie jest dużo, jak zapewne wiecie, zwłaszcza jesli czterech nas jest, 3 się uczy a jedne studiuje ;) ). Kieszonkowe zazwyczaj przechodzi na bractwo wojowników, internet też trzeba opłacać z własnego kieszonkowego. Także złotówka jest dla mnie cenna.
Wydawałoby się więc, że powinienem ciebie poprzeć, co nie? A jednak tego nie czynię. Z prostego powodu. Gazety, czy to SFFH, czy to NF, czy wyborcza, ma to do siebie, że nad wyraz szybko się niszczy. Jedno przeczytanie i czasem już kartki zaczynają wypadać. Jeszcze jak brat przeczyta, a potem może jeszcze jeden, to już w ogóle czasopismo nadaje się do oklejenia i zamknięcia w sejfie, żeby się nie zniszczyło.
Co do wygody - klwestia sporna. Jak się położysz, podegniesz koalna i na nich opierać sie będzie ksiażka, to jedną ręką spokojnie da sę ją przytrzymać, żeby się nie zamykała, a druga można trzymać kubek z gorąca herbatą. Poza tym wolę książkę, bo czcionka większa, papier lepszy jakościowo, węższe stronice (chyba że gazeta ma podział na kolumny ;) ), to wszystko przechodzi na wygodę czytania, która moim zdaniem jest warta tego, żęby dac te dwadzieścia zeta więcej. Tylko jak powiedziałeś, trzeba solidnie wybierać dzieła, kóre się kupuje.
Żeby nie było, czasem tez zobaczyłbym jakiegoś POLSKIEGO autora na łamach SFFH, całych łamach do tego. Byle nie było to za często.
 
 
Margot 
Connor MacLeod


Posty: 1593
Skąd: Twierdza Wrocław
Wysłany: 14 Października 2005, 09:54   

Trochę też pogadam, ale najpierw uprzejmie proszę Muderatorów o wydzielenie i przeniesienie offtopa do Literatury => offtop jest bowiem ciekawy i zasługuje na tematyczną samodzielność i odrębność.

Jeżeli chodzi o polskich pisarzy - nie wiem, czy są chętniej kupowani/czytani. Sama nie przeprowadzam we własnym doborze lektur linii demarkacyjnej po narodowości, lecz po jakości wewnętrznej. Mówiąc prosto: kupuję dobre książki, niezależnie od tego, czy autor jest polski, czy zagraniczny. Zwłaszcza, że często jest tak, że ten sam autor napisze jedną książkę naprawdę świetną, a inną - nadającą się tylko na makulaturę.
Nigdy nie myślałam, że bibliotekę zbieram dla przyszłych pokoleń - przeciwnie: od pierwszej książki (dacie wiarę, że to były "Mity greckie" Parandowskiego?) tworzyłam bibliotekę dla siebie, bo czułam potrzebę posiadania słów pięknych i mądrych, opowieści urokliwych, zaskakujących, zdumiewających, działających na wyobraźnię. Moje dziecko przygodę czytelniczą zaczęło późno - od Harry'ego Pottera (dostało w prezencie książkę i po raz pierwszy z własnej woli przeczytało. Wcześniej czytało jedynie lektury szkolne - z obowiązku i przymusu). Cykl HP przeczytał mój syn chyba ze 100 razy (przesadzam, może 8 razy). Dałam mu szansę - i kiedy już się zmęczył kolejnym czytaniem tego samego, zaproponowałam mu inną książkę - powieści Ewy Białołęckiej. Pochłonął wszystko błyskawicznie i zażądał kolejnych książek. Przeszedł Carda i Bujold, Dicksona i Bestera... Po drodze połknął "Norweski dziennik" Pilipiuka i zadebiutował "recenzją" w Fahrenheicie (dumna jestem, jak diabli, chociaż daleko mu jeszcze do recenzenckiej czujności), teraz wpadł w Strugackich, Pilipiuka, Inglota, Drzewińskiego, Ziemiańskiego... Znaczy: cieszy mnie, gdy widzę jak zaspokaja dziecko swój potworny głód literacki pożerając książki. I widzę coś jeszcze: nie ma żadnego znaczenia forma wydania. Małolat czyta powieści z "Fantastyki" (pamiętacie te do samodzielnego złożenia? Nigdy ich nie wydzieliłam z numerów Fantastyki i czytanie ich, to prawdziwa ekwilibrystyka), czyta zwykłe książk i te w formacie B4 (takie stare bardzo i wielkie, jak komiksy)i, czyta ebooki - i nie dostrzega różnicy. Obserwuję to, bo najwyraźniej tego typu podejście jest naturalne => ważna jest opowieść i jeżeli dobra, to forma jest bez znaczenia.
Co do ostatniej powieści w NF - pozwolę sobie na sprzeciw lekki. To fajnie zaczęta powieść, interesująco się rozwijająca i od połowy zupełnie do bani. Widać, że autor nie umiał/nie chciał jej zakończyć, może zabrakło twórczej dyscypliny, może pomysłu => zmarnował koncepcję kreatywną, aż żal. I nie jest to, niestety, cecha "ruskich" - o wiele częściej dostrzegam ją u autorów z własnego podwórka.
A Orbitowski - pięknej urody i nie żałuję, że cały numer SF zajął. Chętnie więcej przeczytam, bo Orbit najwyraźniej nie lubi zbyt długich form, lepiej czuje się w opowiadaniach i nowelach. Przynajmniej na razie :)

Ach! I proszę mi tu nie mówić, że papierosy nie są warte puszczanych z ich dymem pieniędzy. Jak czytam niektóre książki, to z całą stanowczością mogę zapewnić, że papieros lepszy :mrgreen:
_________________
Bo jatek było za mało
 
 
hrabek 
Kapo di tutti frutti


Posty: 12475
Skąd: Szczecin
Wysłany: 14 Października 2005, 09:56   

Hmm... wchodzimy na bardzo subiektywne grunty, na ktore nie bede sie zapuszczal za wszzelka cene. Dla mnie wygoda jest kwestia sporna (siedzenie z podciagnietymi kolanami bardzo szybko powoduje dyskomfort), ale ok.

Natomiast sprawa rozklejania sie... To tez jest bardzo subiektywne. Rownie dobrze moze ci sie rozkleic ksiazka. Pismo, jesli jest zszyte, jak NF, czy do niedawna SF, raczej nie powinno sie rozwalic, klejonego SF nie testowalem w jakis specjalny sposob, po prostu przeczytalem od deski do deski i odlozylem, nie zauwazylem, zeby cos sie w nim psulo.

Poza tym mam wrazenie, ze co innego piszesz, a co innego bys uczynil, gdyby rzeczywiscie takie wydanie specjalne SF z polska powiescia sie pojawilo. Jesli rzeczywiscie wszyscy czytacie SF, to moim zdaniem spokojnie zlozylibyscie sie po 2,50 na ksiazke wybranego polskiego autora (zakladajac cene porownywalna z obecnymi wydaniami specjalnymi NF).

Ciekawi mnie jedna rzecz: skoro juz tyle napisales o dzieleniu kazdej zlotowki na 4, to jak wyglada u ciebie kupowanie ksiazek fantastycznych? Kupujecie do spolki, czy kazdy sobie i ew. pozniej pozycza? Jak czesto sie to dzieje? Bo mam wrazenie, ze nie za czesto, a dzieki takiemu wydawnictwu, cala twoja rodzina powiekszylaby co najmniej kilkukrotnie czestotliwosc obcowania z literatura fantastyczna.

A co do rozklejania sie, to po prostu musielibyscie bardziej uwazac :)
Zreszta czy naprawde SF rozpada sie wam po zakonczeniu lektury przez wszystkich domownikow?
 
 
Margot 
Connor MacLeod


Posty: 1593
Skąd: Twierdza Wrocław
Wysłany: 14 Października 2005, 10:18   

U mnie się jeszcze nie rozkleiło SF, za to książki wydane za czasów boomu lat 90-tych zeszłego wieku już są w częściach :)
Nadal jednak nie ma to znaczenia - ani dla mnie, ani dla progenitury => czytamy dla zawartości, nie dbając ani o formę, ani o okładkę. Liczy się zawartość. Zawsze.
_________________
Bo jatek było za mało
 
 
hrabek 
Kapo di tutti frutti


Posty: 12475
Skąd: Szczecin
Wysłany: 14 Października 2005, 10:20   

[quote]Ach! I proszę mi tu nie mówić, że papierosy nie są warte puszczanych z ich dymem pieniędzy. Jak czytam niektóre książki, to z całą stanowczością mogę zapewnić, że papieros lepszy :mrgreen: [/quote]

Szczegolnie "po", jak slyszalem, chociaz nie wiem, bo nigdy nie palilem. Zdecydowanie wole swieze powietrze komputera :)
 
 
Pako 
Adam Zamoyski


Posty: 10680
Skąd: Gliwice
Wysłany: 14 Października 2005, 10:30   

Ogólnie to tak: SF nie czytam ;) kasy brak, jako się rzekło. Ale mam zamiar zacząć. Doświadczenia z gazetami opisuję na podstwie innych dzieł tego typu, vide CDAction.

Książki kupuję rzadko. Przeciętnie jedną na pół roku, albo i rzadziej. Faktycznie, jeśli w SFFH pojawiłąby się powieść warta przeczytania, pewnie i bym kupił. Co nie znaczy, że czytałoby mi się to wygodnie. I tu muszę odwołać się do Margot. Ebooki czyta mi się niewygodnie, męczy mie siedzienie przed kompem tak bezczynnie, bez klepania po klawiaturze. Do tgo oczy palą, jak się patrzy ciągle na białe tło z czarnymi literami. Kwestia techniczna - w książce widzimy światło odbite, w ebooku śwaitło wytworzone. Różnica niby żadna, ale oczy bolą. Do tego o wiele wygodniej czyta się powieść w formacie książkowym. Nie mówię innym formatom nie, jeśli cena miałaby być znacząco niższa, to nawet by się dało i przemóc, nie mówię jednak, że z przyjemnością. Czytając Fantasy nie dawałem rady przeczytać więcej jak jednego opowiadania od początku do końca naraz. Oczy zaczynały boleć, za małe litery. Ot cała sprawa.

Czy domownicy zaczęliby czytać częściej? Na razie motywuję młodszego brata. Najmłodszego też chyba zacznę, ale nei wiem, czy z tego coś wyjdzie. Starsz brat czyta nałogowo - ja mam to po nim i po matce, która mimo braku czasu też czyta. Ojca już się chyba nie da nawrócić. Musze mu jednak załatwić pilipiukowego wędrowycza. Jak poczytał raz przepis na hot doga to chciał przeczytać całą książkę, ale musiałem oddać.
kto wie? Może w tym szaleństwie jest metoda?
 
 
Margot 
Connor MacLeod


Posty: 1593
Skąd: Twierdza Wrocław
Wysłany: 14 Października 2005, 11:41   

Niewątpliwie, masz rację, Pako, przedkładając formy mniejsze i poręczniejsze na papierze nad arkusze z monitora, choć osobiście wolna jestem od zmęczenia przy czytaniu ebooków (przystosowanie, zapewne). Bo przy niepodważalnej zalecie tych ostatnich, jaką jest niewątpliwie relacja ceny-zawartości, ebooka nie można zabrać do wanny (ogromna wada, największa).

U mnie rzecz wygląda podobnie, jeżeli chodzi o zakupy => dochód per capitam mam za mały, również miejsca w bibliotece niewiele już zostało, żeby kupować jak leci i spontanicznie książki. Ergo: kupuję tylko to, co już przeczytałam i do czego mam pewność, że jeszcze wrócę. Co oznacza, że kupuję bardzo rzadko.
Za to periodyki kupuję regularnie. Choćby po to, aby zapoznać się z debiutanckimi utworami lub tekstami autorów obcych. Poza tym, osobiście uważam, że krótkie formy są trudniejsze i po nich najlepiej oceniać warsztat => błędy popełniane przy tworzeniu opowiadań bardzo często powtarzają się w powieściach autorów. Stąd też - po periodyki siegam chętnie, dają przegląd - teksty różnych autorów. Do tego należę do nielicznego grona lubiącego publicystykę, więc tym bardziej radośnie oczekuję malutkiej dawki felietonów i artykułów, jakiej dostarczają mi czasopisma. Cena nieduża, segregatory jeszcze wolne są, więc daję radę :mrgreen:
_________________
Bo jatek było za mało
 
 
Pako 
Adam Zamoyski


Posty: 10680
Skąd: Gliwice
Wysłany: 14 Października 2005, 11:57   

Hmm... co do czasopism - racja. Taka ma byc ich roa - promowanie nowych autorów, a także przedstawianie tekstów autorów już znanych, żeby się o nich nie zapominało.
Co do tego, czy opowiadanie jest trudniejszą formą niż powieść - nie wiem, jeszcze powieści nie pisałem ;)
Co do czytania ebooków -fakt, tanie są, nawet bardzo ;) , jednak nic nei zastąpi mi przyjemności przeczytania książki. Dlatego też przed zakupem sprawdzam dokładnie, czy książka jest dobra i o czym jest, żeby kasa w błoto nie poszła.

Co do publikacji powieści na łamach SFFH - może bym kupił, jak to już pisałem. Ale raczej byłbym za czymś takim, jak było w którymś z numkerów Fantasy. Znaczy się zbiorek opowiadań dodany jako prezent. Tylko, że w SFFH nie musiałby to być prezent, a książka jakaś, mniej znana, co nie znaczy gorsza, dodana za parę złotych dopłaty. Takie coś chyba najbardziej by mi odpowiadało :)
 
 
Romek P. 
Pan na Literkach


Posty: 4363
Skąd: Sosnowiec
Wysłany: 14 Października 2005, 12:15   

Argael napisał/a
Jestem przeciwny powieściom w gazetach. Może i są tańsze, ale ja wolę normalną, zgrabną książkę, którą przyjemnie wziąć do ręki, a po przeczytaniu ładnie się prezentuje na półce.


Pozwolę sobie zabrać głos z punktu widzenia grafomana :) otóż jest jeszcze taki aspekt, czy jakiś autor zechce oddać powieść do takiego wydania. Tu mam spore wątpliwości - bo jednak po paru miesiącach taki numer z książką w gazecie znika z rynku. A normalna książka "żyje" w księgarni dłużej... i chyba też dłużej w świadomości czytelników.
_________________
Strona autorska: http://romualdpawlak.pl
 
 
hrabek 
Kapo di tutti frutti


Posty: 12475
Skąd: Szczecin
Wysłany: 14 Października 2005, 12:18   

No moze, ale jesli sie okaze, ze ksiazka byla sukcesem, to wtedy mozna zrobic wydanie drugie juz w normalnej ksiazkowej postaci, prawda? Poza tym dla mlodego, debiutujacego autora, chyba lepsza jest taka promocja, niz zadna, nie uwazasz?
 
 
Romek P. 
Pan na Literkach


Posty: 4363
Skąd: Sosnowiec
Wysłany: 14 Października 2005, 12:26   

count napisał/a
No moze, ale jesli sie okaze, ze ksiazka byla sukcesem, to wtedy mozna zrobic wydanie drugie juz w normalnej ksiazkowej postaci, prawda? Poza tym dla mlodego, debiutujacego autora, chyba lepsza jest taka promocja, niz zadna, nie uwazasz?


Co do punktu pierwszego - wątpię. Wydawcy boją się wznowień.

Co do punktu drugiego - o tym myślałem, ale nie chciałem rozwijać wątku. Tak, to dla autorów ogólnie mniej znanych może być dobra droga. Tylko pytanie, czy z kolei wydawca pisma zainwestuje w taką książkę? Tu by trzeba pytać samych wydawców. Hej, NURSie, jesteś tu? :)
_________________
Strona autorska: http://romualdpawlak.pl
 
 
hrabek 
Kapo di tutti frutti


Posty: 12475
Skąd: Szczecin
Wysłany: 14 Października 2005, 12:44   

NURSa to nie ma co pytac, on juz swoje zdanie wyrazil, do nas nalezy przekonac go, ze sie myli i ze to dobry pomysl. Nie chcialem tego pisac wprost, ale trafilem na zacieklych przeciwnikow idei z nieco nielogicznych powodow, dlatego musze bronic swego zdania. Szkoda, bo moj misterny plan spalil na panewce, mialem cicha nadzieje, ze uda sie NURSa przekonac i moze gdzies od marca pilotazowo cos takiego by sie ukazalo. Teraz bedzie wiedzial, ze to wszystko byla mistyfikacja i nawet jesli argumenty beda logiczne na zlosc ich nie przyjmie ;)

A co do braku checi znanych autorow do wydawania w ten sposob, to ja bym tak nie generalizowal. Kiedys przy tym pomysle w SF mial byc wydany Debski, ktory jest przeciez znanym autorem i jakos mu to nie przeszkadzalo. Nie pamietam, kto mial byc nastepnym autorem (jesli w ogole bylo to gdzies powiedziane), ale tez nie wydawalo mi sie, ze mial to byc jakis debiutant.

Poza tym spadkobierca tej nigdy nie rozpoczetej serii byla Zolta Seria. w ktorej wydawano badz to debiutantow, badz mocnych autorow z wlasnej stajni. Przypuszczam, ze naklad poniesiony na wydanie ksiazki za 20zl jest duzo wiekszy niz naklad poniesiony na wydanie ksiazki za 10zl w postaci gazetowej (dlatego wlasnie ta za 20zl jest drozsza, bo koszty sa przerzucane na czytelnika). Skoro wiec mozna wydawac te ksiazki i do pewnego stopnia sie to oplacalo (chociaz w sumie nie wiem, chyba jednak nie, bo mam wrazenie, ze w pewnym momencie skonczyly sie nowe tytuly), to przypuszczam, ze o wiele bezpieczniejsze byloby drukowanie tych ksiazek wlasnie w postaci gazetowej, glownie z powodu mniejszej kasy, a co za tym idzie mniejszego ryzyka wtopienia.

Przyjmuje argument, o ktorym pisal (nie wiem kto, bo Logan znowu szaleje i tak jak na poczatku podczas pisania postu mozna bylo podejrzec sobie kilka ostatnich, tak teraz nie mozna), ze okres zycia takiego wydawnictwa jest o wiele krotszy od tradycyjnie wydanej ksiazki, ale byc moze nie do konca tak jest i na pewno sa sposoby, zeby ta wade zminimalizowac (np. poprzez mozliwosc kupna na zasadzie numerow archiwalnych, czy oferowanie ksiazek w duzych sklepach internetowych, jak merlin i inne takie).
 
 
Romek P. 
Pan na Literkach


Posty: 4363
Skąd: Sosnowiec
Wysłany: 14 Października 2005, 13:12   

Nie chcialem tego pisac wprost, ale trafilem na zacieklych przeciwnikow idei z nieco nielogicznych powodow, dlatego musze bronic swego zdania.

Wiesz, ja akurat nie jestem zaciekłym przeciwnikiem :DDD ale wad takiego rozwiązania widzę po prostu więcej, niż ewentualnych korzyści dla autora i wydawcy.

A co do braku checi znanych autorow do wydawania w ten sposob, to ja bym tak nie generalizowal. Kiedys przy tym pomysle w SF mial byc wydany Debski, ktory jest przeciez znanym autorem i jakos mu to nie przeszkadzalo. Nie pamietam, kto mial byc nastepnym autorem (jesli w ogole bylo to gdzies powiedziane), ale tez nie wydawalo mi sie, ze mial to byc jakis debiutant.

Pięknie ładnie, ale zadaj sobie pytanie, dlaczego nie doszło do tego wydania? I dodaj do tego już wspomniane powyżej pady paru pism, kitóre na powieściach próbowały jechać, oraz kiepskie wyniki sprzedaży NF z powieściami.
Może rynek tego nie chce?

Przypuszczam, ze naklad poniesiony na wydanie ksiazki za 20zl jest duzo wiekszy niz naklad poniesiony na wydanie ksiazki za 10zl w postaci gazetowej (dlatego wlasnie ta za 20zl jest drozsza, bo koszty sa przerzucane na czytelnika). Skoro wiec mozna wydawac te ksiazki i do pewnego stopnia sie to oplacalo (chociaz w sumie nie wiem, chyba jednak nie, bo mam wrazenie, ze w pewnym momencie skonczyly sie nowe tytuly), to przypuszczam, ze o wiele bezpieczniejsze byloby drukowanie tych ksiazek wlasnie w postaci gazetowej, glownie z powodu mniejszej kasy, a co za tym idzie mniejszego ryzyka wtopienia.


Tu, moim zdaniem, nie masz racji z przyczyn czysto finansowych, ale szkoda miejsca na rozwijanie w szczegółach. Gdyby gazetowe wydania były bardziej opłacalne, rynek byłby nimi zarzucony, uwierz.

Przyjmuje argument, o ktorym pisal (nie wiem kto, bo Logan znowu szaleje i tak jak na poczatku podczas pisania postu mozna bylo podejrzec sobie kilka ostatnich, tak teraz nie mozna), ze okres zycia takiego wydawnictwa jest o wiele krotszy od tradycyjnie wydanej ksiazki,


Ja! Ja! Ja! Tutaj! Hallo! :DDDD

ale byc moze nie do konca tak jest i na pewno sa sposoby, zeby ta wade zminimalizowac (np. poprzez mozliwosc kupna na zasadzie numerow archiwalnych, czy oferowanie ksiazek w duzych sklepach internetowych, jak merlin i inne takie)

Ale czytelnicy szukają książek w księgarniach. Wchodzą, patrzą, co nowego na półce. W tym właśnie problem.
_________________
Strona autorska: http://romualdpawlak.pl
 
 
hrabek 
Kapo di tutti frutti


Posty: 12475
Skąd: Szczecin
Wysłany: 14 Października 2005, 13:35   

[i]Pięknie ładnie, ale zadaj sobie pytanie, dlaczego nie doszło do tego wydania? I dodaj do tego już wspomniane powyżej pady paru pism, kitóre na powieściach próbowały jechać, oraz kiepskie wyniki sprzedaży NF z powieściami.
Może rynek tego nie chce?[/i]

Z tego co w tamtym czasie pisal NURS w pismie, zrozumialem, ze wstrety zaczeli mu robic wydawcy tradycyjnych ksiazek, ktorzy twierdzili, ze wlasnie takie wydania zepsuja rynek. Dlatego wiecej sie nad tym nie zastanawialem, przyjalem do wiadomosci, ze chodzilo o polityke, a nie ekonomie i ze z ekonomia potencjalnie wszystko bylo ok.
Poza tym nie przypominam sobie wielu pism, ktore probowaly jechac na fantastycznych powiesciach wydawanych gazetowo.
Kiepskie wyniki NF z powiesciami wg mnie mozna wytlumaczyc kompletna nieznajomoscia autorow, co w przypadku ew. SF z powiesciami nie mialoby miejsca, bo autorzy ci byliby znani ze swych krotkich form na lamach SF.

[i]Tu, moim zdaniem, nie masz racji z przyczyn czysto finansowych, ale szkoda miejsca na rozwijanie w szczegółach. Gdyby gazetowe wydania były bardziej opłacalne, rynek byłby nimi zarzucony, uwierz.[/i]

Hmm... no wlasnie gdzies w tym moim rozumowaniu cos mi zaczelo switac, ze gdyby rzeczywiscie tak bylo, to nikt by nie wydawal ksiazek tradycyjnie, tylko gazetowo. :D Z drugiej strony skoro oplaca sie wydac SF za 6,99 majace kilkadziesiat stron, to moze i bedzie sie oplacalo wydac za 9,99 cos, co bedzie mialo tych stron troche wiecej, przy jednoczesnie mniejszym nakladzie. Nie znam wszystkich mechanizmow rzadzacych tym rynkiem, ale zakladam, ze nie jest tez tak czarno, jak mowisz, chociazby z tej przyczyny, ze jednak wydanie pisma kosztuje mniej niz ksiazki, a swiadczy o tym chociazby cena jednego i drugiego.

Poza tym mozna sprobowac zrobic nastepujacy eksperyment: puscic ogloszenie w pismie, osobno do prenumeratorow w kopercie z pismem wyslac dodatkowa kartke promocyjna, w ktorej zapraszaloby sie do zaprenumerowania pilotazowo do prenumeraty wydania specjalnego. Jesli prenumeratorzy wyraziliby zainteresowanie (poprzez konkretna czynnosc, czyli w tym przypadku wplate zaliczki na prenumerate - powiedzmy 10zl na pierwszy numer, zeby nie bylo to tylko wyrazone mgliscie zainteresowanie), mozna by okreslic, jaki jest potencjalny rynek i jesli koszty wytworzenia takiej ksiazki zwrocilyby sie, to mozna to rozpoczac, a byc moze z czasem pojawia sie nastepni chetni. A gdyby sie okazalo, ze eksperyment sie nie powiodl, to te 10zl przechodziloby na poczet standardowej prenumeraty, czy cos takiego. Ja w kazdym razie od 10zl nie zbiednieje i spokojnie moglbym tyle wplacic. SF jest juz tak dlugo na rynku, ze bylbym sklonny zaufac NURSowi, ze nie zwieje z moimi pieniedzmi na Kajmany :) (chociaz moze powinienem sie wstrzymac z opinia do czasu wyjscia nowego numeru, gdzie maja byc opisane nowe zasady dotyczace kontynuacji prenumeraty ;) )

Wiem, wiem, utopia, pomysl smieszny, ale kto wie, moze nie az tak bardzo, jak brzmi to na poczatku?

[i]Ja! Ja! Ja! Tutaj! Hallo! :DDDD[/i]

Przepraszam, ale jak sie pisze dlugie posty, to sie zapomina, kto pisal cos wczesniej, jesli nie jest to w tym konkretnym poscie, na ktory sie odpowiada. :)

[i]Ale czytelnicy szukają książek w księgarniach. Wchodzą, patrzą, co nowego na półce. W tym właśnie problem.[/i]

Prawda. Ale tez i ksiegarnie, jako ksiegarnie istnieja w coraz mniejszym stopniu. Pomijajac juz sklepy internetowe, ktore wyswietla ci wszystkie utwory,jesli wpiszesz nazwisko autora, dodatkowo ostatnimi czasy ogromna popularnoscia ciesza sie saloniki prasowe InMedio, czy Kolportera, w ktorych jest wszystko. Ba, nawet w Empikach masz wszystko w kupie, sa dzialy prasowe i ksiazkowe i zwiedzajacy chodza sobie pomiedzy polkami, trafiajac z gazet na ksiazki i odwrotnie. A swego czasu Achaje Ziemianskiego widzialem w starych dobrych kioskach Ruchu, wiec skoro mozna w ten sposob, to pewnie i daloby sie w druga strone. To juz tylko kwestia dogadania sie z sieciami ksiegarn. Wierze, ze skoro mozna sie dogadac na dystrybucje Zoltej Serii (nieznane wydawnictwo, jakby nie bylo), to na pewno mozna sie dogadac na dystrybucje i ksiazek gazetowych.
 
 
hrabek 
Kapo di tutti frutti


Posty: 12475
Skąd: Szczecin
Wysłany: 14 Października 2005, 13:36   

Hmm... tobie jakos lepiej wyszla ta kursywa od mojej... :/
 
 
Pako 
Adam Zamoyski


Posty: 10680
Skąd: Gliwice
Wysłany: 14 Października 2005, 15:44   

bo w kursywie po znaczku 'i' nie wstawia sie dwukropka ;)
Do odpowiedzi dołącze sie potem, jak bede na wlasnym kompie, a nie na nedznej klawiaturze laptopa ;)
 
 
Margot 
Connor MacLeod


Posty: 1593
Skąd: Twierdza Wrocław
Wysłany: 14 Października 2005, 16:46   

No, to i ja trzy grosze wtrącę jeszcze.

Z książek w gazetach toleruję gifty promocyjne - osobliwie ze względu na ich cenę <grin>
Powieści w wydaniu "gazetowym", jako numer specjalny - niekoniecznie. Przede wszystkim - nie mogą być w odcinkach. Poza tym, uwzględniając zastrzeżenia Romka o krótkotrwałej obecności w sprzedaży takiej "gazetówki" oraz niechęci (wcale nie dziwnej) wydawców do reedycji, należy się liczyć z tym, że NURS nie będzie miał szczególnie urozmaiconego wyboru tekstów. Abstrahując od zaufania gustom literackim NURSa, zwyczajnie może się okazać, że pojawią się w gazetowych wydaniach powieści raczej średnie. I tym samym - odpadają w moim przypadku, bo średnie mnie nie interesują i grosza nie dam za średniactwo.

Tradycyjna książka, oprócz długookresowej ekspozycji na półce, ma za sobą również przyzwyczajenie odbiorców (bo poręczna bardzo, na półkach dobrze się mieści, do wanny można zabrać) i prestiż, którego gazetowe wydania nie zapewniają. Zapewne również bardziej się opłaci autorowi - co się, jak podejrzewam, wiąże z wysokością nakładu.

A że wydawcy się wzburzyli, gdy NURS chciał coś takiego wydać? To żadna polityka, zwyczajnie, bali się dumpingu :mrgreen:
_________________
Bo jatek było za mało
 
 
hrabek 
Kapo di tutti frutti


Posty: 12475
Skąd: Szczecin
Wysłany: 16 Października 2005, 10:24   

Pako napisał/a
bo w kursywie po znaczku 'i' nie wstawia sie dwukropka ;)


Ale to nie ja dolaczylem. Zastosowalem standardowe narzedzie edycyjne. To nie moj blad, tylko forum. Byc moze jest to kolejna szansa dla Logana do wykazania sie. W sumie mi to nie przeszkadza, skoro normalne cytowanie dziala, wolalem odpowiedziec na post Romka kursywa, bo wtedy bylo to bardziej przejrzyste. Jak dziala cytowanie, to poradze sobie inaczej :)

Hmm... no i co z tym cytowaniem? Dekiel jakis jestem, ale wciaz dochodze do siebie po piatkowej podrozy, ktora skonczyla sie dopiero w sobote... Widac cytowanie jest tylko dla wybranych ;)
Ale przynajmniej forum juz mi sie lamie po 30 postach, po tym jak sobie kolory zmienilem po wskazowce Logana.
Ostatnio zmieniony przez hrabek 16 Października 2005, 12:42, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
hrabek 
Kapo di tutti frutti


Posty: 12475
Skąd: Szczecin
Wysłany: 16 Października 2005, 10:44   

Powieści w wydaniu gazetowym, jako numer specjalny - niekoniecznie. Przede wszystkim - nie mogą być w odcinkach.

O to chodzi, zeby nie byly. Zeby kazdy numer byl osobnym i zamknietym dzielem. Zreszta powiesci w odcinkach to przeciez nic nowego. Wez chociazby 3 najpopularniejsze w Nautilusie ksiazki - Pilipiuk, Ziemianski, Sapkowski (niekoniecznie w tej kolejnosci) - wszystkie to kolejne czesci, przy czym osobno nawet nie stanowia odrebnej calosci, bo kazda ma kupe niepozamykanych watkow (Pilipiuk, Sapkowski), badz zaczyna sie w polowie akcji (Ziemianski).
Do sprzedawania na czesci powiesciopisarze doszli juz dawno, mnie bardziej martwi, ze do identycznego wniosku dochodza producenci filmowi, ktorzy dziela film na czesci i kaza nam dwa ray placic (Kill Bill, Matrix Reaktywacja/Rewolucje).

I tym samym - odpadają w moim przypadku, bo średnie mnie nie interesują i grosza nie dam za średniactwo.

Moze twoje mozliwosci zdobycia literatury sa wieksze niz moje, wiec ciezko mi to oceniac, ale u mnie jest tak, ze jak chce przeczytac sobie ksiazke, to musze ja kupic. Literatura, podobnie jak film nalezy do tego rodzaju rozrywek, za ktore placi sie z gory i po "zazyciu" nie mozna zadac zwrotu poniesionych wydatkow w przypadku braku satysfakcji. Pewnie, ze mozna przeczytac recenzje, itd. ale jak to zostalo wykazane w innym watku (filmowym) nawet na Spielbergu mozna sie przejechac. Dlatego ciekawi mnie jak sobie radzisz z niekupowaniem sredniactwa (chyba, ze domowa biblioteke rozbudowujesz tylko o wczesniej przeczytane ksiazki).
Idea przyswiecajaca ksiazkom w wydaniu gazetowym jest taka, ze mozna ja kupic, nawet jesli jest srednia, bo nie jest to wielki wydatek. 30zl za ksiazke mi szkoda wydac, ale 10zl raz na jakis czas jest dla mnie do przyjecia, dlatego kupuje wydania specjalne NF, ktore poki co mnie nie zachwycaja - sa wlasnie srednie, badz wrecz slabe. Mimo to, wciaz licze na to, ze w ktoryms momencie trafie na perelke odkryta dla mnie przez redaktora naczelnego pisma i bede mogl zapoznac sie z reszta oferty danego autora.

Tradycyjna książka, oprócz długookresowej ekspozycji na półce, ma za sobą również przyzwyczajenie odbiorców (bo poręczna bardzo, na półkach dobrze się mieści, do wanny można zabrać)

Co wy wszyscy macie z ta porecznoscia? Mi sie na polkach wszystko dobrze miesci, bo sa regulowane, wydanie gazetowe ma malo stron, wiec nie jest grube, jest z reguly szyte, wiec sie nie rozklei, do wanny mozna zabrac tak samo, a nawet lepiej, bo mozna sobie polozyc swobodnie na podlodze lazienki i czytac, bez obawy, ze sie samo zamknie. Jedynie ten prestiz, chociaz to tez sprawa subiektywna. Ja nie musze sie nikomu chwalic swoja kolekcja, ksiazki kupuje, zeby samemu je przeczytac, a jak inni tez chca, to im pozycze to co ja mam. Nie sadze, zeby grymasili.
A poczytnego autora to kupilbym nawet na papierze toaletowym, jesli innego wydania by nie bylo. Musialbym tylko z rodzina pogadac, ze ta rolka jest tylko do mojego uzytku, zeby mi "nie wyczytali" konkurencyjnie jakiegos fragmentu ;)

A że wydawcy się wzburzyli, gdy NURS chciał coś takiego wydać? To żadna polityka, zwyczajnie, bali się dumpingu :mrgreen:

No dumpingu to raczej nie, bo dumping z definicji nie zapewnia zysku, tylko ma za zadanie wybicie konkurencji. Nie sadze, zeby NURS we wczesnym momecie dzialalnosci pisma mial juz takie plany, zeby zabic wszelka ksiazkowa konkurencje i zostac monopolista, szczegolnie ze dopiero po powstaniu SF na rynku jak grzyby po deszczu zaczeli ukazywac sie polscy autorzy, ktorzy nie nazywali sie Sapkowski, czy Kres.
Ostatnio zmieniony przez hrabek 16 Października 2005, 12:42, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Margot 
Connor MacLeod


Posty: 1593
Skąd: Twierdza Wrocław
Wysłany: 16 Października 2005, 11:23   

Znowu coś z cytowaniem nie działa... :(

Odcinkowość - to rzecz, która mnie wkurza. Ta najprostsza (powieść podzielona na części) datuje się jeszcze z okresu, gdy wydawano "Fantastykę" z książkami do samodzielnego złożenia. Lubię czytać całość, najlepiej 1 powieść - 1 dzień, żeby nie czekać, a przy wydaniach F, musiałam czekać po kilka miesięcy. Obecnie powieści cykliczne z zawieszeniem akcji do następnej części też mnie denerwują (i filmy również), choć już nieco mniej. Najczęściej staram się po prostu nie czytać takich cyklów, dopóki nie ukaże się całość. Nie jest to jednak regułą.

Ocena książek - jestem w wygodnej sytuacji: mam we Wrocławiu bibliotekę fantastyki :mrgreen: Cenię sobie długą rotację książek, bo mogę w bibliotece przeczytać nowości i ocenić, czy chcę kupić którąś z nich do własnego księgozbioru. Na dodatek - mam też znajomych, którzy czytają i na których opiniach mogę polegać. Co oznacza, że mam weryfikację podwójną: selekcję nowości do czytania na podstawie recenzji (prasowych/netowych) oraz opinii znajomych, którzy już przeczytali plus weryfikacja własna. Zdaję sobie sprawę, że system nie jest najdoskonalszy, ale też nie narzekam. Właśnie ze względu na to, że książki nie mogę oddać po przeczytaniu - najpierw sprawdzam. Z powodu pieniędzy (przy moim tempie czytania nie mam po prostu dość środków, żeby nadążyć) i z powodu braku miejsca w bibliotece ( właśnie wciskam czwarty rząd na półkach). Do selekcji jestem po prostu zmuszona. Rzecz zazwyczaj nie dotyczy cykli => jeżeli kupiłam pierwszy tom, to kupuję również resztę, bez sprawdzania. Mam obsesję serii :D

Jeżeli chodzi o poręczność, drogi Count, to, rzecz jasna, przyzwyczajenie, nasza druga natura. Czytam wszędzie, ksiażki zazwyczaj upycham w kieszeni bojówek (żeby było łatwo wydobyć). "Gazetówka" z kieszeni wystaje i można ją zgubić (a najczęściej to nie są moje książki - por.wyżej). Poza tym - w wannie czytam na leżąco, a nie wystając, by z podłogi ślepić :P => "gazetówka" się zgina poziomo przy takim czytaniu. Trudniej ją również obejmować wzrokiem przy czytaniu normalnym (duuuża strona), gdy stoi pionowo na biurku lub gdy leży przed oczyma (przy czytaniu na leżąco bez wanny). Zwyczajnie - do "gazetówki" potrzeba obu rąk najczęściej, a do książki - wystarczy jedna, w drugiej można zatem trzymać papierosa/kubek z herbatą lub kawą/zakąski/ inne.
Jako właścicielka regałów z półkami przybitymi na stałe (dawno temu kupionymi w ilości szt 6) i zbiorami upchniętymi w 4 rzędach, segregatorami z czasopismami ustawionymi na samej górze ( między meblem a sufitem) oraz koniecznością zrobienia jeszcze co najmniej dwóch regałów o wymiarach niestandardowych => przedkładam mały format książki, zwłaszcza, że na jej grzbiecie odczytuję tytuł i nie muszę wyciągać pozycji ("kopanie w zbiorze doprowadziłam do rangi sztuki) :D
Prestiż - zapewne wynikający z estetyki. Nie znaczy, że wszystkie książki wydawane są pięknie (mam sporo takich, których uroda publikacji jest mocno problematyczna), chodzi o utarty styl - format A,B,C 5, twardsze okładki. Tytuł/autor na grzbiecie => bardzo istotne ułatwienie. I, oczywiście, ten prestiż wynika również z utartych przyzwyczajeń czytelników - używają właśnie takich książek w odróżnieniu od czytanych w periodykach utworów :)

A co do dumpingu - nie sugerowałam, aby NURS to czynił, raczej myślę, że inni wydawcy mogli tak myśleć... :mrgreen:
_________________
Bo jatek było za mało
 
 
hrabek 
Kapo di tutti frutti


Posty: 12475
Skąd: Szczecin
Wysłany: 16 Października 2005, 11:42   

OK, nie bede juz odpowiadal argumentami na twoje kolejne twierdzenia, bo w zasadzie zrobilem to wczesniej. Twoje odczucia sa takie (mniejsze - poreczniejsze), moje sa inne (nie ma znaczenia), przedstawilem swoje mysli wczesniej.

Zastanowilo mnie natomiast jedno - kwestia przyzwyczajenia, o ktorej pisalas przy wyjasnianiu prestizu. Byc moze to jest wlasnie problem - wszyscy sa przyzwyczajeni, ze ksiazki wydaje sie tak, a nie inaczej i nie chca tego zmieniac. To rzeczywiscie jest problem, bo nie mozna zmusic ludzi do kupowania ksiazek gazetowych, bo to poniosloby zbyt duze srodki (jestem pewien, ze po jakims czasie jednak wieksza liczba osob przekonalaby sie do tego pomyslu, ale potrzeba by moze do tego kilku lat i sporo nakladow finansowych, zeby np. poprosic Sapkowskiego, aby swoja nastepna sage wydal tylko w ten sposob, wtedy albo woz, albo przewoz - albo przeczytasz w ten sposob, albo wcale). Mlodsze pokolenie (to zdaje sie Ty wspominalas o swoim synu, ktory pozera zarowno ksiazki wydane tradycyjnie, jak i drukowane, a takze ekrany monitorow) nie ma garbu tradycyjnosci ksiazek - dla nich czytanie z monitora jest tak samo normalne, jak istnienie komputera z kolorowa grafika w wysokiej rozdzielczosci i plyt DVD. My wszystkiego musielismy sie uczyc, do nowych rzeczy przyzwyczajalismy sie przez dlugie lata, tymczasem mlodzi maja pewnie to wszystko w nosie. Stad, gdy dorosna i beda czytac SF (za posrednictwem pieniedzy rodzicow na poczatku, jak mniemam), to pewnie takie wydawnictwo mialoby sens, teraz byc moze jest na to za wczesnie, ale to tylko z tego wlasnie powodu, ktory przedstawilem. Poza tym uwazam, ze pomysl bylby dobry i wart zaryzykowania (np. w postaci zamowien dla prenumeratorow, o czym wczesniej pisalem, a co jak NURS przeczytal, to pewnie do teraz ze smiechu placze ;) )
_________________
5 zdań na temat
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group