Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
Recenzje - czerwiec 2011

Która najlepsza?
Wschodnioeuropejczyk w kosmosie
0%
 0%  [ 0 ]
Wioska przeklętych
23%
 23%  [ 4 ]
Przemiana w lunicznym blasku
41%
 41%  [ 7 ]
Fantastyczny kolaż
35%
 35%  [ 6 ]
Głosowań: 10
Wszystkich Głosów: 17

Autor Wiadomość
xan4 
Tatuś Muminków


Posty: 5116
Skąd: Dolina Muminków
Wysłany: 11 Lipca 2011, 22:45   Recenzje - czerwiec 2011

Przepraszam za opóźnienie.

Przed Wami 4 recenzje, do wyboru, do koloru.

Kto wygra, kto przegra, kto Was najbardziej zainteresował?

Mamy czas do końca lipca na głosowanie, przeczytajcie i oddajcie swój cenny głos :)

Wschodnioeuropejczyk w kosmosie

Ledwo kraje naszej części świata wyzwoliły się z oków komunizmu, a już popadły w kolejną niewolę, która tym razem jednak objęła całą Ziemię. Wydawało się, że po wynalezieniu przez rosyjskich uczonych technologii skoku nadprzestrzennego Wszechświat stoi przed nami otworem. Niestety, okazało się, że nad Drogą Mleczną panują niezbyt przyjazne nam siły, którym daliśmy się nieopatrznie zauważyć. Czy ludzkość ma jeszcze szansę na ratunek? Na to pytanie usiłują odpowiedzieć bohaterowie powieści Siergieja Łukjanienki “Zimne błyskotki gwiazd”.

Siergiej Łukjanienko - znany polskiemu czytelnikowi z takich cykli, jak “Nocny patrol”, “Zimne brzegi”, czy “Lord z planety Ziemia” – bez wątpienia stał się już klasykiem, którego dzieła dobitnie świadczą, iż współczesna rosyjska fantastyka w niczym nie ustępuje anglosaskiej. Opinię tę potwierdzają także “Zimne błyskotki gwiazd”, wydane w 1997 roku, na rok przed ukazaniem się pierwszego “Patrolu”. Sprawnie napisaną powieść czyta się lekko, jak najlepszego gatunku space operę, pełną kosmicznych przygód wśród odległych planet zamieszkałych przez wiele egzotycznych gatunków. To pierwsze spojrzenie może być jednak o tyle mylące, że tak naprawdę razem z jej bohaterami znajdujemy się w samym centrum problemów, jakie nurtowały Rosję tuż po utracie przez nią mocarstwowej pozycji, poddanej bolesnym reformom pod patronatem Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

Przenosimy się do typowego dla space opery świata Galaktyktycznego Imperium rządzonego przez Konklawe silnych ras, wśród których nie ma jednak miejsca dla ludzi. Ziemianom wyznaczona została służebna rola kosmicznych tragarzy, jako że tylko oni zdolni są przeżyć bez utraty zmysłów skok nadprzestrzenny. Cała ziemska gospodarka podporządkowana została temu jednemu zadaniu, co doprowadziło do ekonomicznego zastoju, z towarzyszącymi mu nędzą i bezrobociem. Jest nawet jeszcze gorzej. W Galaktyce pojawiła się nowa rasa potężnych istot, zwanych Geometrami, którzy – co ciekawe – genetycznie identyczni są z ludźmi. Gdy Konklawe odkryje ich istnienie, Ziemia może zostać zniszczona jako potencjalna sojuszniczka intruzów. Zawiązany zostaje więc spisek, mający na celu wykorzystanie tej nowej sytuacji do wyzwolenia słabszych ras. Bierze w nim udział kilku Ziemian (działających w tajemnicy przed ogólnoświatowym rządem), a także przypominające jaszczurki Liczniki, myszopodobne Alari oraz bezkształtne Kualkua. Ziemię reprezentują w tym sprzysiężeniu: Andriej Chrumow – psycholog i uczestnik pierwszych negocjacji Ziemi z Konklawe Galaktycznym, jego wnuk Piotr – pilot nadprzestrzennego wahadłowca oraz współpracownica Andrieja, Masza – młoda, dwudziestoparoletnia dziewczyna, znająca się na broni i nowoczesnych, elektronicznych gadżetach.

Przyglądając się sytuacji, w jakiej znalazła się powieściowa Ziemia, nietrudno odnieść wrażenie, że mamy przed sobą świat wyjęty z najgorszych koszmarów wschodnioeuropejskiego prawicowego konserwatysty. Zarówno Andriej Chrumow, jak i jego wnuk są typowymi dla naszej części świata frustratami, chętnie obwiniającymi o swoją pożałowania sytuację innych, a w szczególności spiski mrocznych, tajemnych sił. Ciężko też radzą sobie oni w sytuacjach, które nie pasują do kultywowanych przez nich stereotypów. Sęk jednak w tym, że to właśnie ludzie ich pokroju w znacznym stopniu odpowiadają za stan świata, w którym żyją. Zarówno za fatalnej jakości infrastrukturę (Piotr Chrumow cudem unika śmierci, lądując wahadłowcem na kiepsko wykonanej rosyjskiej autostradzie), jak i za fatalnie działające instytucje, w których cotygodniowe popijawy nie są niczym nadzwyczajnym. Wprawdzie Piotr poddany został eksperymentowi pedagogicznemu, którego skutkiem okazała się nietypowa dla Rosjanina niechęć do alkoholu, jednak i on zachował wiele z prowincjonalnej mentalności cechującej jego otoczenie. Mentalność ta przejawia się na przykład w podejrzliwości i wrogości Andrieja Chrumowa wobec obcych, niechęci Piotra wobec poprawności politycznej, czy też w jego stosunku do Maszy, która stanowi wyzwanie dla jego wizerunku prawdziwej kobiety. Podczas pierwszego spotkania z Maszą Piotr nie jest w stanie opanować frustracji: “Ale jeśli młoda dziewczyna tak ostentacyjnie lekceważy swój wygląd zewnętrzny, to ktoś jest temu winien. I zawsze czuję się tak, jakbym tym kimś był właśnie ja.”

Planeta Geometrów, którą oglądamy w drugiej części powieści, wygląda jakby żywcem wyjęta została z dzieł radzieckiej fantastyki naukowej, opisującej świetlaną przyszłość ludzkości. Zaglądając jednak za kulisy owego świata dostrzegamy jego mroczną stronę: powszechną inwigilację, obozy koncentracyjne i tłumienie twórczych dążeń jednostki. Z pewnością Geometrzy nie nadają się na sojuszników naszych spiskowców. Tym bardziej zresztą, że odwiedzając ich w pewnym sensie cofamy się do przeszłości, do krainy utopii z wczesnych dzieł braci Strugackich, na których wychowali się ludzie pokroju Chrumowów. Ta druga część jest może mniej dynamiczna od pierwszej, ale nie mniej wciągająca, jeśli pominąć nagłą skłonność głównego bohatera do cytowania poezji.

Nie wiem jak skończy się cała historia, nie znam bowiem jeszcze drugiego tomu dylogii, zatytułowanego “Gwiezdny cień”. Odniosłem jednak wrażenie, że kosmiczna niewola zaprawdę spadła jej bohaterom z nieba, aby mogli wykazać się w walce z przeważającymi siłami wroga. Czy jednak zwycięstwo cokolwiek zmieni w ich sytuacji? Szczerze wątpię. Sądzę raczej, że po wyzwoleniu nadal nie będą potrafili oni zbudować porządnej drogi, gdyż żeby stać się do tego zdolnym, trzeba przede wszystkim wyzwolić się z więzów własnej mentalności. Tej, która przyzwala na pijackie imprezy w kosmodromie i tej, która opresję widzi w kobiecie nie dbającej o to, czy podoba się mężczyznom.

Autor: Siergiej Łukjanienko
Tłumacz: Ewa Skórska
Tytuł: Zimne błyskotki gwiazd
Wydawnictwo: Amber
Stron: 351


**************************************************************


Wioska Przeklętych

Już w zeszłym roku przeżyłem lekki szok, gdy patrząc na nazwiska osób nominowanych do Nagrody Zajdla, ujrzałem jedno, które kompletnie nic mi nie mówiło. Stefan Darda. Dla większości człowiek znikąd, który pojawił się na fantastyczno-horrorowym poletku zupełnie niespodziewanie. I tak samo niespodziewanie otrzymał nominację do jednej z najbardziej prestiżowych nagród w środowisku. W 2010 roku autor zaserwował nam kolejne dwie powieści, a niedawno okazało się, że i one zostały nominowane do Zajdla. Tym razem nie mogłem przejść obok tego faktu obojętnie i postanowiłem przeczytać przynajmniej jedną z nich, by wyrobić sobie własną opinię na temat twórczości pana Dardy i przekonać się, czy te nominacje to uznanie dla jego talentu pisarskiego, czy tylko niesamowita mobilizacja fanów.

„Słoneczna Dolina” to pierwszy tom trylogii, traktującej o pewnej przeklętej miejscowości. Akcja toczy się wokół trójki bohaterów. Najważniejszym z nich jest Witold Uhmann, warszawski dziennikarz. Pewnego dnia, po przyjściu do pracy, Witold znajduje w swojej skrzynce mailowej interesującą wiadomość. Nieznany mu mężczyzna prosi dziennikarza, by ten zjawił się w Guciowie, małej wiosce na Lubelszczyźnie, w celu zbadania pewnej tajemniczej sprawy. Bohater postanawia, za przyzwoleniem przełożonego, udać się na miejsce i na własne oczy przekonać się, czy w niesamowitej historii, jaką przedstawiono w mailu, kryje się ziarenko prawy. Podczas „śledztwa” przyjdzie mu stawić czoła niesamowitym postaciom, otrzeć się o nieśmiertelne moce oraz rozwiązać zagadkę, z którą lata wcześniej nie mogła sobie poradzić policja.

Pana Dardę, przynajmniej na okładkach jego książek, porównuje się do Stephena Kinga. Jak się można jednak spodziewać, jest to spore nadużycie, będące jedynie chwytem marketingowym i nie odzwierciedlające faktycznego stanu rzeczy. Styl pisarski autora „Czarnego Wygonu” znacząco różni się od tego, jaki prezentuje King. Ten drugi, mimo swego niezaprzeczalnego rzemieślnictwa, potrafi zaintrygować już samą konstrukcją zdania, zaczarować czytelnika i złapać go w swoją utkaną ze słów sieć, natomiast Darda tworzy zdania proste, a czasami wręcz prostackie. A skoro już o języku mowa, praktycznie każdy z bohaterów powieści mówi tak samo, nie ma wiele różnorodności. Można by ich wszystkich, bez szkody dla fabuły, zamienić miejscami i nikt by się nie zorientował. Nie sposób jednak zaprzeczyć, że dzięki wspomnianym prostym zdaniom, powieść czyta się naprawdę sprawnie i nawet jeśli nie przypadnie czytelnikowi do gustu, to przynajmniej szybko się ją skończy.

Autor jakiś pomysł na fabułę na pewno miał, co więcej, poruszył na kartach „Słonecznej Doliny” parę interesujących kwestii. Jako przykłady wymienię motyw zmęczenia nieśmiertelnością i zagadnienie światów równoległych. Szkoda tylko, że potraktował tak ciekawe tematy za bardzo po łebkach, jedynie sygnalizując, że chce się w nie zagłębić, a w rezultacie pozostawiając je w stanie niemal surowym. Brakowało mi w tym większej głębi.

Kolejną sprawą jest klimat. A właściwie jego brak. Do diaska, to podobno jest powieść grozy! Dlaczego w takim razie ani razu podczas lektury nie poczułem nawet lekkiego dreszczyku zaniepokojenia? Odpowiedź jest banalnie prosta – autor najwidoczniej nie potrafi zbudować subtelnego nastroju zagrożenia, tak potrzebnego, w bądź co bądź, horrorze.

Jednakże nie można tej powieści tylko ganić. Gdy Darda przenosi czytelnika do zaginionej wioski, można w końcu poczuć zainteresowanie. Ten wątek w większej części poprowadzony jest dobrze i to jemu najbliżej do klasycznego horroru. To tutaj autor porusza też, nie rozwinięte co prawda, zagadnienie nieśmiertelności, będące jednym z jaśniejszych punktów powieści. Niestety, jest to jeden z bardzo niewielu plusów…

A zatem wszystko jasne. „Słoneczna Dolina” jest po prostu słaba, a nominacja do Nagrody Zajdla dla powieści Stefana Dardy to niestety pomyłka. Skłaniam się ku opcji, że zarówno w zeszłym, jak i w tym roku, to fani pisarza przepchnęli te kandydatury. Bardzo wymowny jest fakt, iż podczas wyczytywania tegorocznych pretendentów, gdy trzykrotnie padało nazwisko „Stefan Darda”, sala wybuchała śmiechem. Może to znak, że pora zmienić formułę przyznawania nominacji do nagrody? Tak czy inaczej, to jest materiał na inną dyskusję. A puentą tej recenzji niech będzie stwierdzenie, iż „Słoneczną Dolinę” można przeczytać. Tylko po co?

Autor: Stefan Darda
Tytuł: Czarny Wygon. Słoneczna Dolina
Wydawnictwo: Videograf II
Stron: 272


*****************************************************


Przemiana w lunicznym blasku

Praga, koniec szesnastego wieku, dom alchemika. Tam właśnie trafiamy, otwierając książkę „Od nowiu do pełni” Hanny Fronczak. Jak można się domyślić, rzeczony alchemik, Bernhard von Rövershagen, na co dzień zgłębia tajemnice przyrody, bada właściwości księżycowego światła oraz przeprowadza eksperymenty, które wielu współczesnych mu ludzi uznałoby za bluźniercze. Brzmi banalnie? I słusznie, gdyż autorka wcale nie próbuje postawić na głowie stereotypowego obrazu alchemika i jego zajęć. Z każdą kolejną stroną odkrywamy, że alchemia jest tu tylko pretekstem do zupełnie innych rozważań.

Czy człowiek ma w sobie siłę, by wziąć na siebie odpowiedzialność za swoje czyny i ponieść ich konsekwencje? Czy warto bezwzględnie trzymać się raz obranej ścieżki i czy jej zmiana musi być jednoznaczna z porażką? Jak przypadkowe spotkania mogą wpłynąć na nasze życie? Jak pogodzić wiarę z głodem wiedzy? I ilu nowych rzeczy możemy się o sobie dowiedzieć, patrząc na własne odbicie? W „Od nowiu do pełni” nie znajdziemy jednoznacznych odpowiedzi na te pytania, ale niewątpliwie losy głównego bohatera mogą nas na nie naprowadzić. Poznajemy Bernharda jako naukowca zdecydowanego poświęcić całe życie pracy. Jak na ironię, osiąganie celów w życiu zawodowym prowadzi do coraz większych komplikacji w życiu osobistym, które wcześniej Bernhard ze wszystkich sił próbował zepchnąć na dalszy plan. W rezultacie spod maski naukowca wyłania się zwykły człowiek. Nieco zagubiony, przeżywający chwile zwątpienia, targany wątpliwościami, w niczym nieprzypominający dumnego magistra, który swymi eksperymentami chciał powtórzyć boskie dzieło stworzenia. W tym kontekście legendarna przemiana ołowiu w złoto nie jest nawet w połowie tak fascynująca, jak zmiany zachodzące w ludziach, na których właśnie skupia się autorka. Na szczęście unika przy tym nachalnego moralizatorstwa i wielkich słów, wszelkie osądy pozostawiając czytelnikom.

Doskonałym dopełnieniem powieści jest barwna galeria postaci pojawiających się w życiu Bernharda i w większym lub mniejszym stopniu wpływających na jego decyzje. Naturalnie prym wiedzie tu „kuzyn” Herbert, fascynujący ze względu na swoje pochodzenie oraz zaskakującą w kontekście tegoż właśnie pochodzenia oryginalność. Herbert jednocześnie budzi sympatię, zaciekawienie, ale i współczucie. Równie interesująca jest silna Amalia, świetnie radząca sobie w świecie zdominowanym przez mężczyzn oraz osobliwy rabin łączący żarliwą wiarę z iście magicznymi praktykami. W zasadzie każdy, nawet epizodycznie pojawiający się bohater ma tu do opowiedzenia swoją historię, dzięki czemu tło opowieści żyje własnym, wielowymiarowym życiem.

Dużą zaletą książki jest styl, jakim została napisana. Autorka ucieka od rozbudowanych metafor i wielopiętrowych zdań na rzecz potoczystego, lekkiego, acz niewątpliwie bogatego języka. A jeśli dodamy do tego subtelne poczucie humoru oraz dbałość o szczegóły (aż po niezwykle starannie i trafnie dobrane tytuły rozdziałów), otrzymamy książkę, której lektura stanowi czystą przyjemność.

I tylko nieco żal, że całość liczy sobie zaledwie dwieście osiemdziesiąt stron, przez co żadnemu zachłannemu czytelnikowi książka z pewnością nie wystarczy od nowiu do pełni.

PS. Niech żyją kłusownicy znad Narwi!

Autor: Hanna Fronczak
Tytuł: Od nowiu do pełni
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Stron: 288


********************************************************


Fantastyczny kolaż

Nad krainą pojawiło się Zło. Zło, które nadciągnęło z nieznanych rejonów świata i w bezwzględny sposób zaczęło zdobywać kolejne tereny. Gdy zagłada wydawała się nieunikniona, pojawił się opór. Opór na tyle silny, że wypędzenie wrogiego najeźdźcy stanowiło jedynie kwestię czasu. Wtedy jednak do głosu doszły dawne waśnie jakie toczyły między sobą poszczególne ludy, i powstanie upadło. Zbliżał się nieuchronny Koniec...
Tak w skrócie można przedstawić Pieśń Katriny, stanowiącą prolog do najnowszej powieści Marcina Mortki - „Martwe Jezioro”. Swoim podniosłym stylem i tematyką przypomina ona po trosze towarzyszące „Władcy Pierścieni” opowieści dotyczące powstania Pierścienia i pierwszych wojen z Mordorem. Zresztą do trylogii Tolkiena można w tej książce znaleźć znacznie więcej odniesień, jak choćby odpływające za „wielką wodę” elfy, czy też składającą się z przedstawicieli najważniejszych ras i klas drużynę, którą łączy wspólny cel podróży (w tym przypadku są to ziemie po drugiej stronie tytułowego jeziora).
Właśnie na tej podróży zasadza się główna fabuła książki. W czasie jej trwania poznajemy dogłębnie charaktery wszystkich jej uczestników, a także powody dla których zdecydowali się oni podjąć trudy wyprawy. Trzeba przyznać, że w tej kwestii autor spisał się znakomicie, gdyż nie wyjawia ich od razu, tylko co jakiś czas zdradza pewne szczegóły, mające naprowadzić czytelnika na właściwą odpowiedź, która niejednego może zaskoczyć. Nie uzyskujemy jej tylko w przypadku Madsa Voortena, weterana wojennego, nieformalnego przywódcy drużyny, a zarazem głównego bohatera powieści. Wokół jego postaci jest jeszcze wiele tajemnic i niedomówień, które przedstawiono w taki sposób, aby jak najbardziej zaintrygować odbiorcę. Cała masa innych zagadek pojawia się na końcu książki, pozostawiając lekki niedosyt, ale i wyraźnie otwartą furtkę dla autora, żeby ten mógł dopisać kolejne części tej przygody. To właśnie w zakończeniu Mortka pokazuje swój prawdziwy kunszt. Najpierw niesamowicie przyspiesza akcję, by nagle ją wyhamować, stawiając olbrzymi znak zapytania, który jeszcze długo nie pozwala zapomnieć o „Martwym Jeziorze”.
Autor „Ragnaroka 1940”, a także „Miecza i kwiatów” napisał tym razem typową powieść fantasy, wykorzystując w niej wiele elementów znanych już z innych dzieł tego gatunku. Oprócz wspomnianych na początku nawiązań do „Władcy Pierścieni” są to np. gadający kruk, dzielny bohater na swoim wiernym rumaku, czy też grasujące po całym świecie smoki. Nie można jednak powiedzieć, że Mortka nie dołożył niczego od siebie. Za przykład mogą posłużyć szczegółowo opisane ludzkie plemiona, a także klątwy jakimi zostały one obłożone przez kierującą najeźdźcami Smoczycę. Zresztą, te zapożyczone z innych książek elementy też nie są w stu procentach takie same jak ich pierwowzór.
Można więc powiedzieć, że „Martwe Jezioro” jest swego rodzaju literackim kolażem, który za pomocą znanych i nieznanych elementów tworzy odrębną całość. Nie powinien się na nim zawieść żaden miłośnik fantasy, gdyż za jednym zamachem pozna nową, interesującą opowieść, a także przypomni sobie swoje ulubione klasyki gatunku.


Autor: Marcin Mortka
Tytuł: Martwe jezioro
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Stron: 312
Ostatnio zmieniony przez xan4 10 Wrzeœśnia 2011, 11:43, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Nitj'sefni 
Meff Fawson


Posty: 1672
Skąd: Raszyn
Wysłany: 14 Lipca 2011, 21:44   

Szkoda, że taka fajna inicjatywa cieszy się tak małym zainteresowaniem... Tylko cztery recenzje, zero komentarzy... No cóż, mój będzie pierwszy.
Punkt ode mnie otrzyma Przemiana w lunicznym blasku. Napisana w przystępny sposób, zawiera najważniejsze elementy składowe dla tego gatunku dziennikarskiego (streszczenie fabuły, opis problematyki, stylu, itd.). Pozostałe teksty też miały to wszystko, ale czytało mi się je nieco gorzej. Może wpływ miały na to wtręty odautorskie, jak np. "skłaniam się", "nie wiem", itp.? Oczywiście, recenzja to wyrażenie także (a może przede wszystkim?) poglądów autora, ale robienie takich bezpośrednich uwag do mnie nie przemawia; lepsza jest chyba forma bezosobowa.
_________________
"A long time ago in a galaxy far, far away...."
 
 
Witchma 
Jokercat


Posty: 24697
Skąd: Zgierz
Wysłany: 15 Lipca 2011, 15:03   

Co tu tak cicho?

Wschodnioeuropejczyk w kosmosie - autor chciał dużo napisać, przez co mam wrażenie, że zdradził trochę za wiele szczegółów fabuły, a całość jest nieco chaotyczna.

Wioska Przeklętych
- pomimo drobnych "niezgrabności" językowych, przyznaję PUNKT. Po pierwsze za odwagę, by zmierzyć się z Absolutem. Po drugie, za przekonanie mnie, że samemu nie warto tracić czasu na tę książkę.

Przemiana w lunicznym blasku - chyba trochę za krótkie.

Fantastyczny kolaż - vide supra.
_________________
Basically, I believe in peace and bashing two bricks together.

"Wszystkie kobiety są piękne, tylko po niektórych tego nie widać."
/Maria Czubaszek/
 
 
 
Ceridwen 
Jaskier

Posty: 54
Skąd: Ze schowka
Wysłany: 15 Lipca 2011, 16:39   

Punkt wędruje dla "Wioski przeklętych". Być może jestem tu strasznie nieobiektywna (bo sama zakrztusiłam się przy oglądaniu nominacji do Zajdla, a już obecność Ostatniego telefonu mnie zrzuciła z krzesła), ale trudno. Poza tym recenzja sama w sobie mi się podoba, dodatkowo zgadzam się z uwagami na temat stylu i porównań do Kinga.

W pierwszej recenzji chyba autor faktycznie chciał powiedzieć trochę zbyt wiele, trzecia mnie specjalnie nie poruszyła, a na pewno nie oparłabym się na niej, gdybym się zastanawiała nad kupnem Od nowiu do pełni. Co do Martwego jeziora, uwagi autora zdają się trafne, ale też jakoś mi ta recenzja nie przypadła do gustu.
 
 
Nitj'sefni 
Meff Fawson


Posty: 1672
Skąd: Raszyn
Wysłany: 15 Lipca 2011, 17:01   

Witchma +1 (za link w podpisie :D )
_________________
"A long time ago in a galaxy far, far away...."
 
 
Witchma 
Jokercat


Posty: 24697
Skąd: Zgierz
Wysłany: 15 Lipca 2011, 17:26   

Nitj'sefni, mam nadzieję, że dzięki niemu kilka osób zauważy ten temat :)
_________________
Basically, I believe in peace and bashing two bricks together.

"Wszystkie kobiety są piękne, tylko po niektórych tego nie widać."
/Maria Czubaszek/
 
 
 
xan4 
Tatuś Muminków


Posty: 5116
Skąd: Dolina Muminków
Wysłany: 24 Lipca 2011, 19:08   

Jakoś cicho w wątku, może wywołam trochę głosów :)

Głosuję na: Przemianę w lunicznym blasku i Fantastyczny kolaż.

Zapraszam go głosowania, mamy jeszcze tydzień.
 
 
Magnis 
Wyduldas Napfluj


Posty: 7011
Skąd: Okolice Wawa
Wysłany: 24 Lipca 2011, 21:22   

Głosuje na : Przemianę w lunicznym blasku i Fantastyczny kolaż :D .
_________________
Stefan Grabiński

Wielcy Przedwieczni : Dagon, Wielki Cthulhu i Wielki Staruch.
 
 
mBiko 
Кощей


Posty: 17377
Skąd: The Boat
Wysłany: 25 Lipca 2011, 20:44   

Ze względu na ilość recenzji postanowiłem tym razem przyznać jeden punkt. Do finału dotarły Wioska przeklętych i Przemiana w lunicznym blasku. W ostatecznym rozrachunku nagradzam tą drugą, chociażby za to, jak ładnie autor ominął spojlery zaznaczając równocześnie istotne elementy fabuły.
_________________
Wcale nie jestem pod wypływem kolaholu niek jaktórzy w zas pogli momyśleć.
Nie niestem jawet wpiłowie tak pojany jak pożecie mymyśleć.
 
 
Nitj'sefni 
Meff Fawson


Posty: 1672
Skąd: Raszyn
Wysłany: 29 Lipca 2011, 21:07   

Jeszcze tylko jeden dzień. Dojdziemy do tych dziesięciu głosowań, czy nie?
_________________
"A long time ago in a galaxy far, far away...."
 
 
xan4 
Tatuś Muminków


Posty: 5116
Skąd: Dolina Muminków
Wysłany: 30 Lipca 2011, 18:47   

Przedłużyłem do jutra, bo mi się coś poprzestawiało przy tworzeniu ankiety.

Zapraszam serdecznie do czytania i głosowania, tylko 4 recenzje, szybki wybór, a na pewno recenzentów ucieszy :)
 
 
jewgienij 
Parszywiec

Posty: 6286
Skąd: Kraków
Wysłany: 30 Lipca 2011, 21:43   

Z jakiegoś powodu autorzy powyższych recenzji uważają, że najwłaściwszy jest drewniany, belferski ton. W sumie to nie do nich przede wszystkim pretensja, bo w sieci większość recenzji jest właśnie taka, więc można się zasugerować .

Na razie to recenzje szkolne, a nawet szkolno-odświętne, pod krawatką, jak licealiści na maturze. Żadna by mnie nie zachęciła, ani zniechęciła, bo gdyby nie konkurs, żadnej bym nie doczytał do końca.

Najmniej bólozębna jest recenzja książki Mortki.
 
 
xan4 
Tatuś Muminków


Posty: 5116
Skąd: Dolina Muminków
Wysłany: 2 Sierpnia 2011, 08:58   

4 recenzje, 10 głosujących, w tym miesiącu o wiele słabiej, mam nadzieję, że we wrześniu uda nam się lepiej.

Podaję recenzentów w kolejności od pierwszego:
Witchma,
Nitj'sefni,
Chal-Chenet,
Marcin Robert
.

Gratuluję Witchmie, zapraszam ponownie za miesiąc do naszej recenzenckiej zabawy :)
 
 
Nitj'sefni 
Meff Fawson


Posty: 1672
Skąd: Raszyn
Wysłany: 2 Sierpnia 2011, 17:55   

Witchma, gratulację :) :bravo
_________________
"A long time ago in a galaxy far, far away...."
 
 
Witchma 
Jokercat


Posty: 24697
Skąd: Zgierz
Wysłany: 2 Sierpnia 2011, 20:56   

Dzięki :) Właśnie odkryłam, że głosowanie się skończyło :)
_________________
Basically, I believe in peace and bashing two bricks together.

"Wszystkie kobiety są piękne, tylko po niektórych tego nie widać."
/Maria Czubaszek/
 
 
 
Chal-Chenet 
cHAL 9000


Posty: 27797
Skąd: P-S
Wysłany: 2 Sierpnia 2011, 22:23   

Właśnie, gratuluję. :)
Ja już pewnie więcej udziału nie wezmę, jak na dłoni widać, że raczej nikogo recenzje nie interesują.
_________________
Nobody expects the SPANISH INQUISITION!!!

http://zlapany.blogspot.com/
 
 
mBiko 
Кощей


Posty: 17377
Skąd: The Boat
Wysłany: 3 Sierpnia 2011, 00:20   

Chal, nie od razu Kraków zbudowano.
_________________
Wcale nie jestem pod wypływem kolaholu niek jaktórzy w zas pogli momyśleć.
Nie niestem jawet wpiłowie tak pojany jak pożecie mymyśleć.
 
 
Chal-Chenet 
cHAL 9000


Posty: 27797
Skąd: P-S
Wysłany: 3 Sierpnia 2011, 09:02   

Wiem, ale martwi tak znaczący spadek liczby głosujących na przestrzeni dwóch edycji. Tym bardziej martwi, że tym razem w ankiecie znalazły się tylko cztery teksty... :? Może i znajdą się ci, którzy te recenzje napiszą, ale przy braku głosujących w tej chwili wydaje mi się to wszystko być lekko bezcelowe.
Mam nadzieję, że to tylko moje czarnowidztwo, a kolejne odsłony zabawy pokażą, że się mylę.
_________________
Nobody expects the SPANISH INQUISITION!!!

http://zlapany.blogspot.com/
 
 
Magnis 
Wyduldas Napfluj


Posty: 7011
Skąd: Okolice Wawa
Wysłany: 3 Sierpnia 2011, 12:51   

Witchma gratulacje :bravo :D .
_________________
Stefan Grabiński

Wielcy Przedwieczni : Dagon, Wielki Cthulhu i Wielki Staruch.
 
 
Lowenna 
Mirmił


Posty: 4359
Skąd: Lancre
Wysłany: 3 Sierpnia 2011, 13:13   

Okres urlopowy. Sama przyznaję, że nie miałam kiedy przeczytać i zagłosować :( Mam nadzieję, że jednak będą kolejne edycje.
_________________
Gdyby nawet mężczyzna potrafił zrozumieć, co myśli kobieta... i tak by nie uwierzył...
 
 
jewgienij 
Parszywiec

Posty: 6286
Skąd: Kraków
Wysłany: 3 Sierpnia 2011, 15:38   

Wątek trochę ukryty i mało chyba promowany na zewnątrz. Przez jakiś czas go szukałem, błądząc. A inicjatywa zacna, bo poziom recenzencki w fantastyce jest katastrofalny, więc młode wilki mają szansę. Pod warunkiem, że nie będą się wzorować na starych.

Gratki Wiedźmo, choć bardziej mi się Niitj'sefi podobał( bardziej skomplikowanego nicka się nie dało?)
 
 
Witchma 
Jokercat


Posty: 24697
Skąd: Zgierz
Wysłany: 3 Sierpnia 2011, 17:26   

jewgienij, dziękuję. Może sam coś skrobniesz następną razą?
_________________
Basically, I believe in peace and bashing two bricks together.

"Wszystkie kobiety są piękne, tylko po niektórych tego nie widać."
/Maria Czubaszek/
 
 
 
Marcin Robert 
Orient Men


Posty: 1476
Skąd: Nowy Targ
Wysłany: 3 Sierpnia 2011, 17:31   

jewgienij napisał/a
Pod warunkiem, że nie będą się wzorować na starych.


Widać ja należę do starych. :cry:

Gratulacje, Witchma! :D

EDIT: Zamieniłem "no to" na "widać".
Ostatnio zmieniony przez Marcin Robert 3 Sierpnia 2011, 17:55, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Nitj'sefni 
Meff Fawson


Posty: 1672
Skąd: Raszyn
Wysłany: 3 Sierpnia 2011, 17:31   

jewgienij napisał/a
Nitj'sefni (...) ( bardziej skomplikowanego nicka się nie dało?)

Dało się; zawsze się da :)
_________________
"A long time ago in a galaxy far, far away...."
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group