Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
Hard Science Fiction
Autor Wiadomość
ernestresch 
Gollum

Posty: 12
Skąd: Szczecin
Wysłany: 11 Wrzeœśnia 2008, 22:53   Hard Science Fiction

Pomyśl ile razy w snach ratowałeś Galaktykę.
Pomyśl ile razy robiłeś to naprawdę.





Ale przed czym bronić?
Na pewnym etapie konflikt zatrzymuje się, pozostawiając całe narody obliczu niepewnego zawieszenia broni, gdzie powrót wojny jest o jeden nieprzemyślany rozkaz od nich.


Witam użytkowników serwisu Autorskie.fora.pl. Przybywam w pokoju, z systemem Dead Echoes.

Historia:

Rok 000 ACE. Ludzkość jednoczy się, wystrzeliwując pierwszy kolonialny statek kosmiczny. Wyprawa okazuje się sukcesem. Zaczyna się nowa era - era kosmicznej kolonizacji. Powstaje jednolita, ludzka organizacja, zrzeszająca wszystkie planety - Imperium Słoneczne. Imperium SOL.
W imię imperatora nowe kolonie dostarczają surowców wyniszczonej ziemi. Imperium rośnie w siłę.

Rok 54 -Pierwszy bunt. Pierwsza próba ucieczki na dalsze planety. Nieudana.
Rok 55 -Dwie kolejne ewakuacje udaremnione przez flotę Imperium.
Rok 56 -Przełom - Dezercja oddziału Imperium umożliwia okupioną ciężkimi stratami ucieczkę przez fenomen zwany Wielką Mgławicą.
Dwa lata później powstała Federacja Kolonialna - Zbiór trzynastu planet podzielonych między cztery korporacje.
Rok 60 - SOL próbuje odzyskać kolonie - wybucha pierwsza wojna kolonialna. Nie dochodzi do ani jednego starcia wojsk - obie floty gubią się w Wielkiej Mgławicy, dzielącej oba terytoria.

Obecnie

Dziś jest rok 120. Federacja podzielona między cztery korporacje stała się ekonomiczno-technologiczną potęgą, naprzeciw przemysłowo-górniczemu Imperium. Obie strony weszły w stan zimnej wojny, zawieszenia którego żadna nie jest w stanie przerwać...

Tak. W tym systemie nie ma wiecznej wojny. Nie ma też obcych najeźdźców, przed którymi trzeba obronić bezbronnych Homo Sapiens.
Zwykle gry role-playing koncentrują się na samotnych graczu/drużynie, wykonującymi jakieś zadania. Gracz nie jest już samotną osobą - otacza go organizacja do której należy.
Celem jest
zadbać, by ta organizacja znalazła się na szczycie, a on jako jej przywódca. To system o ambitnych politykach, o władzy, o potędze, o zdradzie i o wszystkim co nas otacza, choć mało kto się do tego przyzna. W tym świecie nie ma dobra i zła jest tylko zysk i różne drogi osiągnięcia go.

Od żołnierza i najemnika, przez dowódcę oddziału po admirała floty. Z każdym awansem dostępne większe środki, i większa władza, im większa władza tym większe potrzeby - od oddziału żołnierzy po eskadry krążowników. Od groźby embarga handlowego dla małej miejskiej społeczności po realne użycie artylerii przeciwplanetarnej.

Pamiętaj jednak - jesteś wciąż człowiekiem. I czasem w obliczu abordażu trzeba będzie wyciągnąć broń i stanąć oko w oko z tym, na którego przed chwilą wysłeś flotę, chociażby na polu dyplomatycznym, wówczas żelazne nerwy to podstawa, wróg nie zasługuje na litość.

Nie ma dobra i zła, jest tylko potęga i Ci którzy są zbyt słabi by do niej dążyć.


"Jeżeli walka ma być zwycięska, musisz walczyć"

Sun Tzu


System tworzony, coraz sprawniej. Niedługo uruchomimy nową stronę. I wszystko wskazuje na to że 30go września szykuje się wersja beta systemu. Co z tego wynika? Już niedługo będzie można zagrać w jedno z niewielu dobrych HardSF w Polsce. Ponadto, będzie istniała jeszcze możliwość nawiązania z nami współpracy. Planujemy konkurs pisarski i kilka innych niespodzianek.

Na pytania, wszelkie różne i podłużne odpowiadają (system, świat):

Admirał Floty Dimitrij Urianov
Chorąży 4 regimentu piechoty szturmowej Ernest Resch
 
 
 
ernestresch 
Gollum

Posty: 12
Skąd: Szczecin
Wysłany: 9 Października 2008, 18:13   

Ok;) Zmieniliśmy nieco koncepcję (znów), z bety powywalaliśmy planetki. Moim zdaniem lepiej opisać jedną, dokładnie niż kilka po łebkach.

Sol zmieniliśmy, jest naturalne, niedręczące już swoich obywateli. Dba o nich... Pilnuje, grzeje i kocha (jak Hitler dzieci na filmach propagandowych), ale niech któryś spróbuje się sprzeciwić, albo co gorsza zbuntować.

Federacja jaka była taka jest, zimna i nieprzerwana pogoń za zyskiem, usystematyzowaliśmy ekonomię.

Akcję Bety postanowiliśmy umieścić na prowincjonalnej planecie Haleine. Gdzie ścierają się wpływy korporacji i imperium. Planetka dość specyficzna, klimaty wielkomiejskie i takie Madmaxowskie poza miastami. Ponadto kilkanaście ciekawostek, ale tworzenie trwa;)

Czekam na jakieś propozycje, dot. Wszystko Co Chcielibyście Mieć Na Takiej Planetce.

Ponadto pytanie natury mechanicznej:
Są dwie koncepcje mechaniki umiejętności, jedna zakłada: Każdy ma tyle samo punktów na umiejętności.

Druga zaś: Umiejętności zależą od intelektu i opanowania (int to błyskotliwość, obczajanie wszystkiego, a opanowanie to czas włożony w naukę).

Ponadto pierwsza zakłada, że każda umiejętność kosztuje tyle samo, a druga, że w naukę niektórych wkładało się więcej czasu więc kosztuje drożej (więcej punktów), druga wersja korzysta nieco z mechaniki cyberpunka 2020.
 
 
 
mawete 
bosman


Posty: 13096
Skąd: Lublin
Wysłany: 10 Października 2008, 20:03   

Jestem za drugą wersją - jak będę w stanie to popatrzę. Daj jakiegoś linka.
 
 
ernestresch 
Gollum

Posty: 12
Skąd: Szczecin
Wysłany: 11 Października 2008, 17:51   

Chwilowo beta jest w trakcie składania;) Ale jak tylko będzie dostępna to podeślę z wielką przyjemnością.

Halaine, planeta do bety, czekam na komentarze, jakiekolwiek.
Ostatnio zmieniony przez ernestresch 12 Października 2008, 19:30, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
ernestresch 
Gollum

Posty: 12
Skąd: Szczecin
Wysłany: 12 Października 2008, 19:28   

Haleine

Lokacja: System Regulus
Profil: Gospodarcza
Mieszkańców: 35 mln
Stolica: A *beep* wie

Witam na wsi. Zwiedziłeś galaktyczną lodówkę, piekarnik, Hawaje to czas na zobaczenie największej pipidówy od czasów Terry przed kolonizacją. Jeżeli masz odpowiednio wielkie cojones możesz założyć tu nawet farmę.

Początkowo Haleine nie miała znaczenia – osiedlili się tutaj ci, którzy mieli po prostu dość – zarówno wyścigu szczurów, panującego w Federacji jak i ugłaskanego, regulowanego trybu życia SOL. Z małą pomocą ‘Admirała’ McGarthy’ego i statku-miasta Gettysburgh założyli tu kolonię i postanowili stworzyć społeczność w której będzie można swobodnie pędzić bimber i sprzedawać go sąsiadom bez ryzyka, że korporacja wykupi twój destylator albo ktoś z SOL uzna, że jest on niepolityczny i zdecyduje się aresztować bimbrownika jako spiskowca.
Sama planeta nie jest zbyt godna uwagi – trzecia planeta od gwiazdy Regulus. Problem sprawiają zwykle wysokie temperatury, na równiku sięgające 70 stopni – większość osad ulokowano w strefie umiarkowanej, gdzie i tak w południe panuje żar około 35 stopni.
Mało za to wody – nie ma oceanów jak na Terrze. Pod dostatkiem jednak, by utrzymać uprawy roślin. Zwierzęta? Wieprze. No, dokładniej Hocumy. Czyli nieco podrasowane wieprze, troszkę większe, dużo dobrego mięsa. Hodowlę tego czegoś ma każdy. Poza tym praktycznie wszystko co dało się przywieźć i zawlec na farmę, hodując dla mięsa – pozytywne zaskoczenie dla każdego kto miał styczność z ekstraktem ze świni w kostkach lub kurą w proszku. Dla wielu osób okazja, by zjeść prawdziwe jedzenie nie będąc milionerem.

Mówiłem o znaczeniu. Znaczenie było żadne. Cóż, bardziej omijano to miejsce, bojąc się lokalnych piratów. Pewnego dnia musiano robić inwentaryzację brudnych spraw NanoTecu, gdyż pojawił się tu ich okręt. I to nie byle jaki – niszczyciel klasy Ryu pod dowództwem samego Admirała Fuchidy – znakomitego stratega korporacji. Z miejsca zostali zaatakowani przez piratów, co skończyło się dla tych ostatnich stratą fregaty oraz eskadry myśliwców – to co zostało wycofało się na stację. Fuchida nie zaatakował planety – nawet się do niej nie zbliżał. Okręt wisiał w miejscu przez kilka godzin i odleciał.
Cóż, tak to się zwykle zaczyna – przylatuje jakiś okręt, potem przylatują infiltratorzy, ludzie dostają paranoi. A na Haleine paranoja może się skończyć fatalnie.

Sama planeta ma dziesięć miast głównych. Tu ludzie są w miarę bezpieczni. Miasta nie są zbyt nowoczesne, przypominają nierozwinięte kolonie VMS – dominują pojazdy kołowe na paliwo mineralne (Haleine obfituje w złoża ropy naftowej. Rynku zbytu poza planetą już nie ma, ale tu te napędy są dość niezawodne i w użyciu). Hoverjetów używa elita lokalna, a i tak mogą najwyżej patrzyć z zazdrością na nowoczesne limuzyny korporacji.
Dziesięć miast tworzy republikę – każde posiada dziesięciu reprezentantów w senacie – ten ulokowany jest w mieście Chooze. Raz do roku wybiera się konsula, rządzącego wszystkim.
Główną karą na Haleine jest wygnanie z miasta. Weź wóz, pakuj co masz, brama otwarta. Albo się osiedlasz i zakładasz jakąś wieś, albo dołączasz do gangu.

Właśnie, gangi. To ulubiona rozrywka facetów z cojones. Masz cojones, nie? Cóż, miasta są cywilizowane i danie komuś po łbie kończy się przyjazdem służb mundurowych (cóż, przy policji interwencyjnej SOL są niczym, jednak starają się – trzeba przyznać.) i karą. Za miastem panuje prawo drogi.
Nie ma tu ani wpływu korporacji, ani propagandy SOL. Funkcjonuje lokalne prawo, które gwarantuje ‘równość przejazdu’. Oznacza to, że nawet piechur jest równy Nomadowi, gąsienicowemu pojazdowi gangów. Oczywiście, gangi respektują raczej prawo siły ognia, a pod tym względem Nomad ustępuje tylko swojemu pierwowzorowi – Lewiatanowi. Tych ostatnich zostały tylko trzy, z czego trzeci w warsztacie, więc gdy rząd wypuszcza Lewiatana poza miasto ktoś faktycznie przegiął pałę.
Gangi faktycznie są groźne – oczywiście, bujdy w stylu wariatów pędzących szosą wymachujących różnego rodzaju bronią ręczną są efektem zbyt dużej ilości owego bimbru we krwi.
Gangiem nazywa się tu zgrupowanie osób które nie trudnią się właściwie niczym. To Nomadzi, przemierzający obszary Haleine w poszukiwaniu miejsca do chwilowego osadzenia się. Faktycznie, widok Nomada, ich pojazdu nigdy nie budzi dobrych skojarzeń – czasem handlują, lecz gdy nie ma czym handlować mogą napaść osadę. Mimo wszystko prawdziwego Nomada trudno znaleźć. Rząd ich nie cierpi, ludzie nie lubią, a same pojazdy nie wytrzymują ciągłej wędrówki i padają. Ostatnio znaleziono opuszczony wrak przy drodze – po prostu wysiadł z wyczerpania.
Niestety, nawet wśród Nomadów zdarzają się psychole – jeden z gangów uznał się za ‘Mesjaszy zagłady’ i zaczął palić wszystko po drodze. Rząd długo na nich polował, wytoczono każdy pojazd który był dostępny. Kiedy w końcu złapano wszystkich członków (po niechlubnym incydencie, gdy jeden z nich wysłał głowę infiltratora w paczce podając adres zwrotny) i postawiono przed sądem, wszyscy, bez wyjątków znaleźli nowy dom w szpitalu psychiatrycznym. Na stałe.
Z powodu Nomadów broń na Haleine jest łatwo dostępna. Powód – czarny rynek i tak im umożliwi zakup, a ty przynajmniej masz czym się obronić. Ale nie kupisz bomby atomowej, więc jeżeli przyjechali Nomadem lepiej się uśmiechaj i potakuj.

Czy ja powiedziałem ‘czarny rynek’? A tak. Co by nie powiedział – kwitnie. Odkąd pojawił się okręt Fuchidy, wszyscy nagle sobie o nas przypomnieli. I tak Far Flight nawiązał kontakt z rządem. Trasa handlowa została ustabilizowana, eksportujemy Hocumy (podobno ryj stał się rarytasem). Jak też wspomniałem, mamy piratów. Piraci osiedlili się tutaj dawno temu, gdzieś w górach. Początkowo rząd starał się ich wytępić, jednak po kilku porażkach zdecydowaliśmy się ich tu zostawić. Więc są, zaopatrują się w żarcie i w zamian chronią planetę przed korporacją.
Od dość głupiej pomyłki podczas przylotu Admirała Fuchidy pozycja piratów stała się zagrożona – nie dość, że nie są zdolni do walki to w dodatku prowokują groźne sytuacje. Aby utrzymać bazę, piraci zaczęli eksportować część towaru na rynek lokalny.
Nigdy nie wiesz, gdzie jest czarny rynek. Siedziba to niedokończona stacja orbitalna. Miała mieścić stocznię, jednak program anulowano.
Piraci kupili to miejsce za bezcen i mamy tam raj każdego prawdziwego faceta. No, nie tylko – ale głównie możesz kupić tam broń, przed którą gringos będą trzęśli portkami. Nie coś z kontrolowanej przez rząd fabryki, z atestami XYZ12345678/9000, ale coś czego miejsce jest na arenie bądź w elitarnej jednostce korporacji. A jak myślisz, ten ’75 to z bazaru? Ta zabaweczka wyrywa kawałki mięsa z ludzi z taką łatwością, z jaką czyni to strzelba policji. Z tym, że ja to noszę za paskiem, jest półautomatyczne i mam 10, a nie 6 naboi w magazynku.
Posiadanie czegoś z czarnego rynku nie jest karalne. Posiadanie czegoś zabronionego – jest. Zakup skrzynki szprotów na przyjęcie nie skaże na wygnanie. Wracanie z rakietnicą pod pachą zwykle kończy się źle.

Natomiast posiadanie przynajmniej sporego kalibru strzelby jest zalecane nie tylko ze względu na Nomadów. A powód brzmi – rodzinka. Każdy na Haleine ma rodzinkę, która ma rodzinkę. Kopnąłeś czyjegoś kundla? Kundel ma właściciela, który może i jest mały, ale ma ojca, a ten ma brata który ma szwagra w policji.
Aż tak źle nie jest – w dawnych czasach wsie potrafiły toczyć wojnę. Teraz wciąż pozostaje kawałek tradycji – zwykle zdanie rodzinki się liczy. I nie radzę otwarcie obrażać czyjegoś dziadka.
Nomadzi natomiast są troszkę bardziej tradycyjni. Cóż, uważaj z kim się zadajesz. Wprawdzie stwierdzenie ‘a twój stary to…’ nie skończy się mordem, to niewłaściwe podejście do czyjejś siostry może się skończyć powrotem do miasta bez pewnych wartościowych części ciała.

Haleinian charakteryzuje jeszcze jedna rzecz – zamiłowanie do ryzyka i stylu. O ile gringos poza miastem poruszają się czterokołowcami, prawdziwy Haleinianin musi mieć motocykl. A jeżeli nawet czterokołowiec, to przynajmniej dwusilnikowy. I najlepiej z dopalaczem. Nikt też nie posiada zwykłego, szarego pojazdu – to niestylowe. Motor zasługuje na skrzydła, płomienie, wzory. Flagę, choćby z symbolem HANC, lokalnej waluty, albo przekreśloną mordą konsula i podpisem ‘Jestem za miastem, pocałujcie mnie w dupę’. Cokolwiek, byleby było widać, że nadjeżdża wielki Miguel de Hocumosa.
Zwłaszcza na wyścigach.
Te ostatnie są nielegalne, ale i tak się odbywają. Niby nic nadzwyczajnego w nich nie ma, poza faktem, że okrążeń jest tyle ile uczestników. Co okrążenie odstrzeliwują ostatniego. Początkowo używano rakietnicy, ale po raptownym spadku chętnych zdecydowano o redukcji siły rażenia broni. Zwykle uszkadza się pojazd na tyle, by się nie ruszał. No cóż, czasem bywały epizody gdzie wyjątkowo nie lubiany uczestnik kończył jako krater. Zwykle witane z gigantycznym aplauzem publiczności, zwłaszcza, gdy po uczestniku pozostawał gigantyczny transparent ‘Santa Bomba!’

Inne sporty? Hm, nie każdy lubi się ścigać widzę. Oczywiście, wraz z modernizacją przyszły areny. Rząd oficjalnie wybrał jedną i zalegalizował ją – to sławny na planecie Showdown, gdzie być może za kilka lat zorganizują eliminacje do mistrzostw. W rankingach na Showdown prowadzi drużyna Patra Vikings, reprezentacja tego miasta. Mogliby konkurować z niektórymi drużynami Federacji, jednak do Snow Wolves im sporo brakuje.
Showdown początkowo był opuszczoną wsią. Okazało się, że centralna droga doskonale nadaje się na boisko. Po pewnym czasie rozgrywki stały się dość głośne i dowiedział się o nich rząd. W erze rozwoju planety zalegalizowano teren jako arenę Heavyballa, zgodnie z uniwersalnymi zasadami.

Ze względu na małą ilość miast, nie mamy tu gigantycznych sieci transportu – brakuje tu magnetostrad, hoverjety to rzadkość – mogą sobie na nie pozwolić tylko najbogatsi. Po mieście można poruszać się czterokołowcem – są one na planecie bardzo rozpowszechnione. Pojazdy te są dość toporne, nie mają zaawansowanej elektroniki i jeżdżą na paliwo ciekłe – produkt rafinacji ropy naftowej. Dzięki temu między innymi są bardzo niezawodne – nie zaszkodzi im jazda w ostrym słońcu planety. Między miastami są zwyczajne drogi – jazda trwa zwykle kilka godzin, za to jest równa i w miarę bezpieczna.
Kto nie lubi poruszać się po drodze może złapać pociąg. Ponownie, nie jest to Akanitan Lines, ścigający dzień i pokonujący połowę planety w kilka godzin. Na obecne potrzeby jednak wystarcza – transportuje się nim wiele rzeczy, od Hocumów i ropy po pasażerów i ładunki tajne. Transport ten wyjątkowo polubili ludzie z korporacji NanoTec, dzięki czemu mieliśmy okazję podziwiać próbę przejęcia ich wagonu przez ludzi SOL. Dość widowiskowe, zwłaszcza, gdy jeden z ludzi Imperium został wyrzucony z wagonu przy prędkości 450 km/h.

Opisałem już jak wygląda północna półkula. To teraz opiszę to, czego się nie pokazuje – południe.
Na południe nikt nie jeździ. Po pierwsze, równik – to granica nie do przebycia. Jest pustynia, gorąco, burze piaskowe. Po drugie – nikt tam nie chce jechać.
Południe jest martwe. Im dalej od równika tym gorzej – czarne chmury oznaczają miejsca, gdzie były miasta. Nie kierować się w tamtą stronę. Uważać na chmury, można spod nich nie wyjechać – burze są bardzo niebezpieczne. Jednak korporacje są bardzo zainteresowane tamtym obszarem.

Około czterdzieści lat temu, gdy szalała wojna kolonialna NanoTec założył laboratorium na południu. Haleine miało wtedy sześć miast po tamtej stronie. Jeden z oddziałów SOL przedarł się przez mgławicę i zbombardował południową półkulę, niszcząc wszystko. Laboratorium zniszczone, miasta w gruzach.
Problem w tym, że NanoTec pracował chyba nad jakąś bronią. Pocisk trafił w laboratorium i pewna jego część eksplodowała bardzo gwałtownie – wyrzucając dwukilometrową kolumnę ognia, dymu i gruzu. Koszmar zaczął się, gdy gruz opadł na miasta.
Południe jest napromieniowane. A dokładniej gruz. Gruz bowiem nie jest zwykłą ziemią – w większości przypadków stanowi go dziwna, srebrzysta substancja. Im bliżej bieguna, na którym było laboratorium tym tego więcej.
Rzecz w tym, że jest ona strasznie toksyczna i promieniotwórcza. Pod wpływem światła twardnieje i zastyga w formie srebrnych kryształów. Roztaczają charakterystyczną, błękitną poświatę – jonizują powietrze. Są bardzo silnie radioaktywne. Cała niezwykłość polega na tym, że to coś ma dwie formy – ciekłą i stałą. Stała to owe kryształki, ciekła jest podobna do stopionego srebra – posiada takie same właściwości jak stała. Cokolwiek to nie jest, mogłoby mieć sporo zastosowań.
Niestety, Crystaline się roznosi. Jednej nocy całe miasto świeci, otoczone kryształami – wdrapują się po szkieletach budynków, malują wzory na ruinach. W dzień, gdy gwiazda oświetla kryształy zamieniają się z powrotem w ciecz i spływają na ziemię, znikając, by w nocy wynurzyć się w innym mieście, formie skalnej. I jest ich coraz więcej z każdym tygodniem.
Ostatnio naukowcy zabezpieczyli jeden i przebadali – wydają się tracić swoje właściwości promieniotwórcze w zależności od światła. Im jest go mniej, tym bezpieczniej. Możliwe, że na dole laboratorium wciąż istnieje bezpieczne Crystaline.
Laboratorium jednak jest jego jedną wielką kulą, od której w dzień płyną srebrne rzeki. Być może wciąż trwa tam reakcja wytwarzająca to coś.

Korporacje chcą wiedzieć. I wysyłają najemników – część daje się skusić błyszczącym obiektom, część po prostu ma pecha i to Crystaline znajduje ich. Wielu poszukiwaczy zginęło, wiele pojazdów zostało zniszczonych łącznie z odnalezionym Nomadem klanu Trax. Pojazd był całkowicie porośnięty tym czymś, zupełnie jakby go zaatakowało.
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group