Krótko o sezonie 5 - był właściwie standardowy jak na ten serial. Była intryga, dużo cliffhanger'ów, porcja faktów z przeszłości bohaterów, dodatkiem był tylko fakt, że coraz więcej zaczyna się wyjaśniać (a zakończenie serialu nie w każdym przypadku jest z tym jednoznaczne).
_________________
Dei Kobol una apita uthoukarana
Ukthea mavatha gaman kerimuta
Obe satharane mua osavathamanabanta
Api obata yagnya karama
Zakończenie "współczesne" bardzo mi się spodobało, za to w latach 70. już mniej
Spoiler:
Sam pomysł na to, że wysadzenie tej bomby rozwiąże ich problemy jest deczko idiotyczny. Po pierwsze, jak zauważył Miles, nie mogli wiedzieć czy to właśnie wybuch nie spowoduje Incydentu. A po drugie jeśli nawet by im się to udało i nie byłoby incydentu i by nie spadli z samolotem to nie mogliby być na wyspie by wysadzić tę bombę, więc doszłoby do incydentu i by spadli itd. Ech, nieznajomość paradoksów czasowych przez bohaterów filmów (i w tym wypadku seriali) o podróżach jest rozbrajająca Poza tym zastanawiam się jak Juliet przeżyła ten upadek z wysokości co najmniej kilkudziesięciu metrów.
_________________ Las na południowym zachodzie jest złowieszczym znakiem feng shui
_________________ Bez gwiazdy nie ma jazdy! www.robertjszmidt.pl
Nowe na stronie: premierowy fragment "Pól dawno zapomnianych bitew) i nowy wpis na blogu.
ten żywy to ten drugi facet z początku odcinka. kumpel Jacoba.
_________________ Bez gwiazdy nie ma jazdy! www.robertjszmidt.pl
Nowe na stronie: premierowy fragment "Pól dawno zapomnianych bitew) i nowy wpis na blogu.
Zacząłem oglądać 6 sezon. Standardowo, po jednym odcinku ciężko nie włączyć następnego. Będzie to dla mnie dość trudne, bo na ogół czekałem pół roku i oglądałem wszystkie odcinki sznurem, a z ostatniego sezonu jest dopiero pięć.
Ano. Właśnie obejrzałam ostatnie dwa i zastanawiam się czy nie powtórzyć.
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Myślę że ludzie którzy jeszcze jej nie widzieli, niekoniecznie tu zaglądają, bo boją się spojlerów
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
Zakończenie dupne troszkę. Było, jakie było - kto wie, ten wie. Sama scena "w kościele" piękna, wzruszająca, no i kurczę, możliwe, że całkiem podobnie toto wygląda w rzeczywistości. No nie wiem...
Ale w świetle takiego zakończenia masa zagadek, które twórcy po drodze natworzyli okazała się zapchajdziurami. Wiele wątków zostało niedokończonych. Masa postaci zmarnowanych - Widmore, Ilana, Eko, Boone chociażby... A fani przecież godzinami się nad tym wszystkim głowili. Nawet historia Jacoba i Gościa w Czerni okazała się klapowata. No bo czy nie lepiej by było, jakby tych dwóch panów okazało się np. podróżnikami z przyszłości, którzy zmajstrowali za pomocą zaawansowanej techniki te wszystkie cuda na wyspie, a potem poróżnili się co do samej idei i innych szczególików... ? I jeden z nich chciałby np. zniszczyć wyspę jako źródło nieszczęść?
W pewien sposób zawiodłem się po finale serialu. Okazało się bowiem, że mamy serial o umieraniu. No piękne niby, ale po co aż 6 serii? To równie dobrze podobną ideę można by przedstawić w trzyminutowym filmiku - tzn. idzie facet, kładzie się na ławkę, zamyka ślepia i z bananem na ustach umiera.
Prawda - mocną stroną serialu byli bohaterowie, ich przemiany, kwestie wiary w przeznaczenie itd. Świetne aktorstwo - Michael Emerson, Terry O'Quinn, Michael Fox, Alan Dale, Titus Welliver & Mark Pellegrino, Fionula Flanagann, Elizabeth Mitchell, Jorge Garcia, Nestor Carbonell i jeszcze inni...
Ale i tak się zawiodłem. Liczyłem na coś bardziej "kosmicznego" w finale. Trzeba przyznać jednak, że świetnie się toto oglądało przez owe kilka lat i z niecierpliwością wyczekiwało się nowych odcinków i spoilerów. No i piąty sezon doskonale trzymał w napięciu i według mnie był najlepszy ze wszystkich...
_________________ Czołem wbijając gwoździe w podłogę.
W sumie to można się tylko cieszyć że się skończyło. Trochę było przeginki z tymi opiekunami, którzy zmieniali się prawie jak w kalejdoskopie, ale dało się to obejrzeć bez większego bólu zębów. O ile oczywiście człowiek nie nastawiał się, że 6 sezon cokolwiek wyjaśni, bo stopień zamotania fabuły w mojej opinii uniemożliwiał wyjaśnienie komukolwiek, czegokolwiek.
_________________ Mam bardzo podzielną uwagę - potrafię ignorować wiele osób jednocześnie.
Niemal w ogóle nie oglądam seriali. Czasami jakiś sitcom, tak dla rozładowania stresu, no i właśnie "Zagubionych". Serial, który wciągnął mnie do tego stopnia, że po obejrzeniu każdego odcinka, długo jeszcze nad nim rozmyślałem. Oglądałem tylko w TVP, bo tam zobaczyłem pierwszy odcinek i chcąc być wiernym, oglądałem też następne. Oczywiście, ciężko było wytrzymać czas oczekiwania na kolejne epizody, a tym bardziej na nowe sezony, ale było warto.
Nie zawiodłem się na nim tak jak niektórzy. Dla mnie od początku najważniejszy był ten duchowy aspekt całej historii, dotyczący wiary i przeznaczenia. Dlatego też, nie zmartwiłem się brakiem konkretów na temat mitologii wyspy, czy też naukowych zagadnień jej dotyczących. Zresztą, po co nam wiedzieć wszystko? Najważniejsze zostało powiedziane, a resztę zostawmy w sferze tajemnic, bo to na nich się ten serial opierał i jakieś powinny zostać.
Czułem prawdziwą przyjemność oglądając "Zagubionych", poznając nowe wątki i bohaterów, zastanawiając się co dalej, więc teraz będzie mi ich bardzo brakować, ale w sumie dobrze, że się skończyli. Gdyby serial był kontynuowany, mogłaby paść atmosfera, a scenarzystom zabrakło by dobrych pomysłów. A tak, powstał prawdziwy fenomen, zakończony w rewelacyjny sposób. Ostatnia scena, zarówno w świecie rzeczywistym, jak i w tym tzw. Czyśćcu, była mistrzowska. Szczególnie w rzeczywistym. Oko się otwiera, oko się zamyka. Poezja.
_________________ "A long time ago in a galaxy far, far away...."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum