[ernestresch]

System RPG na motywach Fundacji Asimova. Przedstawię tu wstęp. Chciałbym abyście się wypowiedzieli.

Wstęp

Porządek trzymał się od tysięcy już lat, lecz jak to we wszechświecie bywa. wszystko przemija. Niszczeje, zapada się, ludzie którzy to zauważają uznawani są za szaleńców, ale z czasem widzą to wszyscy, a o prorokach nie pamięta prawie nikt. Także i tym razem byli ludzie którzy widzieli rozpad ładu Imperium. Nikt ich nie słuchał, nikt nic nie zmienił. Szybki przewrót. Imperator zrzucony z tronu. Tryliony istnień w miliardach światów bez celu życia, bez przyszłości. Anarchia, podzielenie świata, po pięćdziesięciu latach dalej widać płonące miasta. Trynityk płonie latami... Technologia pchała galaktykę do przodu, ale nie zmieniała ludzi, jak mordowano się miotaczami płomieni tak morduje się dalej, galaktyka zmierza ku swojemu końcu, sieć informacyjna upadła w tydzień po upadku władzy, gigantyczne koncerny handlowe i produkcyjne przejmowały władzę nad światami i całymi układami, tworząc małe państewka Jak Thalia czy Konsorcjum Handlowe Jokata, wg oficjalnych doniesień Agencji Reutera galaktyka Podzieliła się na przynajmniej milion odrębnych państw o najprzeróżniejszych systemach rządów. Anarion upadł całkowicie, oficjalna stolica imperium została przeniesiona do ponad stumiliardowej Tarasii, ostoi nauki. To tutaj! Witaj w nowym centrum wszechświata! Gdzie wszystko się może zdarzyć...

Historia Imperium od Archaicznej historii ślizgu do Upadku

Teorii pochodzenia ludzkości jest wiele, kreacja przez istoty wyższe, uformowanie, ewolucja i inne. Można by o tym pisać. Nie wiadomo jak powstali, wiadomo za to... że nie pochodzimy stąd, badania na Anarionie na tygodnie przed Upadkiem potwierdziły to. Anarion zamieszkiwany od ponad trzydziestu tysięcy lat nie jest kolebką ludzkości, znaleziono ślady przylotu przed ponad pół Transsu, ale kogo poza Archeo to obchodzi. Na większości światów nadal uważa się, że pochodzimy z Anariona, co pokrótce oznacza tyle, że nie mamy przeszłości, rzekoma kolebka ludzkości nie istnieje, planeta mgieł i ognia, tyle można o niej powiedzieć, przez trzydzieści tysięcy lat to ona była napędem i regulatorem życia w galaktyce. To stąd wypływały okręty na podbój wszechświata. Jak krew zasilająca organizm, tak siła i energia płynęła z Anariona w czarną odchłań, przez trzydzieści i tysięcy lat był on sercem Imperium, ale serce w ciągu doby przestało bić i to zmieniło oblicze galaktyki, o ile centralne światy korzystające z uciekinierów, polityków, ekonomistów, historyków i całej rzeszy innych fachowców utrzymały jako taki porządek to odleglejsze światy... zmieniły się nie do poznania. I nikt nie mógł nic na to poradzić.

Upadek

Nastąpił nagle, głosowanie w Imperial Center, wotum nieufności, bombardowanie Analiona, zerwanie węzła komunikacyjnego, wojna, odłączenie, cisza... Tak wyglądał upadek. Pierwsze cztery fragmenty trwały zaledwie kilka godzin, ministerstwo obrony zarządziło wypowiedzenie wojny najeźdźcy choć go nie znano, flotylla handlowa konsorcjum Hope zmierzała z orbity na Anarion, szturmowe oddziały do niedawna Imperialnej Gwardii Przybocznej ruszyły, odpowiedziano ogniem, wojna domowa wybuchła po pierwszych minutach od ataku, napięcie od tygodni było olbrzymie i ktoś nie wytrzymał, miliony umarły w ciągu sekund, anarchia i centrum imperium nigdy te dwa słowa nie powinny pojawić się razem. Gubernatorzy w większości prowincji otrzymawszy wolność, będąc podległymi jedynie imperatorowi i radzie poczęli przejmować władzę. Anarchia w ciągu tygodnia opanowała niemal całe imperium, tysiące, miliony okrętów zniknęły na zawsze w odchłaniach kosmosu, napęd wspomagany przez stacje orbitalne po zniszczeniu węzła przestał funkcjonować, a granica błędu przy ślizgu jest olbrzymia. Tysiące matek nie zobaczyły nigdy dzieci, żony mężów, dzieci ojców, nikt nigdy nie zbadał liczby zabitych podczas upadku, cud że opanowano sytuację choć w centrum, choć i tu nie obyło się bez ofiar.

Po stu latach

Dziś po ponad wieku galaktycznego wszystko się zmieniło, powstały tysiące anomalii i białych plam na mapach, piractwo się szerzy, władza w każdym układzie rządzi jak chce, albo jak jej pozwolą, istnieją tysiące, miliony jeśli nie miliardy niezbadanych układów, ludzka pamięć jest krótka i dam głowę że na obrzeżach nie pamiętają o potędze i porządku imperium. Życie w centrum przypomina to dawne z kosmopolitycznego centrum galaktyki, prawie niczym się nie różni, tylko w wielkich bibliotekach znaleźć jeszcze można wspomnienia o porażce ludzkości sprzed ponad wieku lat.

Galaktyka

Galaktyka to zbiór miliardów gwiazd i miliardów planet, to lata świetlne możliwości, galaktyka to straszne niebezpieczeństwo, dawniej za czasów imperatora straż orbitalna skutecznie niszczyła pirackie siedliska, podróże były bezpieczne, ale nikt nie odwróci historii a ta zmieniła się nie do poznania, teraz każdy odcinek przestrzeni to nowy świat, a każda planeta to motyw do miliona opowieści. Galaktyka Drogi mlecznej nazwana tak od wyglądu jaki przyjmuje w odległych światach liczy przeszło 150 miliardów gwiazd. Od żółtych słońc dających szanse na spokojne życie na pobliskich planetach, przez gigantyczne czerwone olbrzymy, małe i zimne białe karły do innych dziesiątek rodzajów gwiazd. Nasze słońce: Tarasia od którego nazwy bierze planeta na której mamy szczęście pić kawę świecić będzie jeszcze przez dobre 4... 4 i pół miliarda lat, zatem całkiem, całkiem, jednak nie każda planeta ma to szczęście, słyszałem o planetach które zostały wchłonięte przez powiększające się słońca, a i o takich które wybuchające słońce zmiotło w odchłań kosmosu, a to już nieciekawe przeżycie.

[Agi]

ernestresch, miło, że do nas dołączyłeś. Byłoby nam jeszcze milej, gdybyś się w stosownym wątku przedstawił i poddał operacji powitania.

[ernestresch]

Marna póki co ale zawsze coś, i idzie do przodu.
fallengalaxy.pl.tl