Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
Racuchy jagodom nierówne, czyli rzecz o poprawnej mowie
Autor Wiadomość
Haletha 
Zielony Ludzik


Posty: 2051
Skąd: Carrodunum
Wysłany: 15 Listopada 2005, 14:55   Racuchy jagodom nierówne, czyli rzecz o poprawnej mowie

Cytat


Margot:
Haletho, wyjść na dwór istnieje jako zwrot kolokwialny, obecny w języku i równoważny stwierdzeniu: wyjść na zewnątrz (w tym: wyjść w pole). Przypuszczam jednak, że rodowód tego zwrotu jest ewidentnie miejski

-----------------


mr. maras:

Sam tak mówię. Oczywiście to niemal jak wyjść na miasto ale zdaje się wyjść na dwór nie jest już żadnym błędem językowym. I nie przeszkadza mi, że takie sformułowanie znalazło się w dziele literackim (zapewne za sprawą tłumacza).

------------------------

Haletha:

Dwór to jest Soplicowo, czy inny Czarnolas. 'Wyjść na dwór' znaczy tyle samo, co 'wydrapać się po drabinie na dach'. Kolokwializm kolokwializmem, zapewne też bezwiednie używam, ale literatura niestety wymaga od swoich bohaterów poprawnego wyrażania. Dlatego muszą wyjść 'na zewnątrz', 'przed dom', ewentualnie 'na powietrze':)

--------------------

Margot:

W Twierdzy, jest to zwrot, który najczęściej stosuje się w dwóch wariantach: ten, o którym piszesz, Mr.Marasie, oraz równoważnik wyjścia na podwórko - oczywiście, podwórko blokowiska, nie takie przed chatą. Niemniej, na ścianie wschodniej, mówi się tak na wsi, wielokrotnie się spotkałam.

Zwrot wyjść na dwór sankcjonowany jest przez usus, jak myślę, co najmniej od czasów powojennych. Błędem nie jest to na pewno, słownik dopuszcza, społeczne poczucie językowe również. Pewnie zwrot się utrzyma jeszcze całkiem długo

edit: Gdyby była potrzeba potwierdzenia => odsyłam do Słownika Języka Polskiego on-line

-----------------



Haletha:

Pewnie stanie się całkiem poprawny (mimo braku logiki), podobnie jak 'wyjście na pole', 'ubieranie swetra', ' jedzenie loda', czy 'włanczanie'. Coś się tolerancyjne ostatnio zrobiło językoznawstwo. Zgoda, odpuszczam, skoro to już przegłosowane. Ale nadal będę mówić, że apokalipsa już nadeszła;-P

-------------------------

Pako:

Ale mimo wszystko wyjść na dwór funkcjionuje w języku powszechnym normalnie już od kilku dobrych lat. Zbytni puryzm językowy też nie jest dobry

----------------


Margot:

Haletho, ten zwrot już jest poprawny
W języku nie ma logiki, jak to w stale rozwijającym się systemie. Jaka jest logika w rzucaniu okiem, czy innych tego rodzaju zwrotach? (ciągnąć za język, zasięgać języka, z ust wyjąć, potrzeba świeżej krwi, etc.). Jest tak, jak zawsze, coś się przyjmuje, bo pasuje ludziom.
Był moment, ze postanowiono pójść w stronę oczyszczenia polszczyzny z różnych obcych wyrazów (nie było to raz, ale to akurat pamiętam) i zaproponowano, by zamiast parasola był deszczochron, zamiast okularów - patrzałki, a zamiast krawata - zwis męski prosty.
Był wcześniej w polszczyznie moment, gdy nie istniały dwie, znane nam i potwornie stare samogłoski nosowe ą, ę (wymawiane jako nosowe o i nosowe e), lecz jedna nosówka - ą, jak w wymowie wyrazu awans. Utrzymało się to przez wiek, a potem wróciły stare dobre nosówki PIE.
A z własnych doświadczeń ususu pamietam, że w dzieciństwie wyrażenie Za czym kolejka ta stoi? było niepoprawne. Wystarczyła jedna piosenka, aby usus trafił do slownika, jako kolokwializm. Na szczęście, znikły kolejki, to i zwrot stracił na znaczeniu i już nie poszedł wyżej w hierarchii językowej. Natomiast sporne wyjść na dwór już nawet nie ma wskazania, że zwrot jest kolokwialny, co oznacza, że jest prawidłowy również dla polszczyzny ogólnej...

---------------------

Ziuta:

Haletha napisał/a:
Dwór to jest Soplicowo, czy inny Czarnolas. 'Wyjść na dwór' znaczy tyle samo, co 'wydrapać się po drabinie na dach'. Kolokwializm kolokwializmem, zapewne też bezwiednie używam, ale literatura niestety wymaga od swoich bohaterów poprawnego wyrażania. Dlatego muszą wyjść 'na zewnątrz', 'przed dom', ewentualnie 'na powietrze'


Ja też mam problemy z wychodzeniem na dwór - najbliższy stoi w Branicach, z pięc kilometrów ode mnie.
Obracając w żart: chłop idzie z pola na dwór, pan - z dworu na pole.

Podam kilka innych sytuacji (wyraz poprawnie, po krakowsko-galicyjsku/źle, po warszawsku ):
kapusta kiszona/kwaszona, flizy/kafelki, durszlak/ cedzak, sznycel/kotlet mielony, borówka/jagoda, bńki choinkowe/bombki, chrust/faworki, kaszleć/kasłać, flaszka/butelka, koniec pracy/fajrant, kula śnieżna/piguła, kurczę/kurczak, liniuszek/ryga, łobuz(psotnik)/łobuz(kanalia, chuligan), łupiny/obierki, masarz/wędliniarz, nagniotek/odciski, placki ziemniaczane/ racuchy, potanieć/stanieć, natka pietruszki/nać pietruszk, ogonek/kolejka, nieco/ciut ciut podworzec/podwórko, porcja śledzie/dzwonko, preciąg/cug, przygotować/przyszykować, motorniczy/ motorowy weka/bułka, sznórówka/sznurowadło
i wiele, wiele innych
Podobne różnice językowe istnieją pewnie i w pozostałych regionach Polski. Niestety, kochana Telewizja Polska i pięcdziesiąt lat zabaw językowych komuny (próby normalizacji języka i usunięcia zwotów obcojęzycznych - krawat na zwis męski) zrobiły swoje. Winniśmy czerpać przykład z Anglików, gdzie w każdej wiosze mówia inaczej i nikt do tego niczego nie ma.

--------------------------

Margot:

Wrew pozorom, różnice i oboczności, choć wiele ich, nie są konfliktowe. Do ewentualnych rozsądzeń najlepiej użyć słownika, ale zazwyczaj ludziom oczytanym, wystarcza własne poczucie językowe. Za wyjatkiem, rzecz jasna, snobów i purystów

Za to z ciekawostek ususu: komputer był słowem, któremu się sprzeciwiano. Niestety, użytkownicy - ci z góry, pierwsi informatycy, programiści, etc. mieli za nic biadolenia purystów i używali twardo angielskiego słowa. Mamy je na stałe w polskiej mowie.
Niestety, większość zmian pojawiających się w języku przez używanie idzie z dołu

-------------------

Haletha:

Ziuta napisał/a:

Ja też mam problemy z wychodzeniem na dwór - najbliższy stoi w Branicach, z pięc kilometrów ode mnie. :)

Sąsiad, sąsiad! Ja Branice mam kawałek dalej i od dawna mnie kusi wskoczyć na rower i pojechać... Pod nosem mam Dworek Matejki, ale pilnują i jeszcze nigdy nie próbowałam wyłazić na górę;)

Ziuta napisał/a:
Obracając w żart: chłop idzie z pola na dwór, pan - z dworu na pole. :)

I tak też zawsze traktowałam te wyrażenia. Postęp postępem, ale coś tu sens zgrzyta:)


Ja nie mam nic przeciwko sensownie stosowanym anglicyzmom. Połowa używanych przez nas słów jest pochodzenia romańskiego, greckiego, lub niemieckiego, niesprawiedliwością więc byłoby odmawiać angielskiemu prawa do asymilacji;-) Skoro istnieje słowo 'komputer', nie widzę sensu w zastępowaniu go na siłę innym neologizmem; IMHO wystarczy spolszczyć pisownię i wymowę. Wyrazów nie tworzy się, one same się tworzą - mawiała Ania z Zielonego Wzgórza;) Fakt, istnieją polskie synonimy niektórych popularnych terminów, można więc powiedzieć 'centrum handlowe' zamiast 'supermarket'. A już na pewno 'przepraszam', zamiast 'sory', które to słowo doprowadza mnie do białej gorączki. Skoro jednak do naszej mowy przeniknęło tyle znaczących sformułowań typu 'de facto', czy większości terminów naukowych, nie wypada za wszelką cenę przekładać sztucznie obcych nazw. 'Krawat' brzmi lepiej, niż 'zwis męski', zresztą jest to słowo prasłowiańskie;)) Tak przynajmniej twierdzą Chorwaci;)))
Dyskusja chyba odbiegła od tematu... Może by wyciąć i przełożyć gdzieś indziej?

-------------------

mr.maras:

Ziuta napisał/a:
Podam kilka innych sytuacji (wyraz poprawnie, po krakowsko-galicyjsku/źle, po warszawsku ):
kapusta kiszona/kwaszona, flizy/kafelki, durszlak/ cedzak, sznycel/kotlet mielony, borówka/jagoda, bńki choinkowe/bombki, chrust/faworki, kaszleć/kasłać, flaszka/butelka, koniec pracy/fajrant, kula śnieżna/piguła, kurczę/kurczak, liniuszek/ryga, łobuz(psotnik)/łobuz(kanalia, chuligan), łupiny/obierki, masarz/wędliniarz, nagniotek/odciski, placki ziemniaczane/ racuchy, potanieć/stanieć, natka pietruszki/nać pietruszk, ogonek/kolejka, nieco/ciut ciut podworzec/podwórko, porcja śledzie/dzwonko, preciąg/cug, przygotować/przyszykować, motorniczy/ motorowy weka/bułka, sznórówka/sznurowadło
i wiele, wiele innych


Rany, Pomorze Zachodnie, gdzie występuje tylko ludność napływowa, mówi najczystszą, szkolną polszczyzną (oczywiście nie literacką). Żadna napływowa gwara się tutaj nie utrzymała, za to jest sporo zapożyczeń. I tak są u nas kafelki, sitko lub durszlak, kotelet mielony, bombki, faworki, kaszleć, butelka, śnieżka, odciski, bułka itd. Ale na Boga! Jagody to nie borówki, a placki ziemniaczane to nie racuchy!

Ale nikt tutaj nie mówi słownikowo (jak Margot i Word) znikł tylko zniknął.

---------------------


Haletha:

Na bogów, racuchy to taki rodzaj pączków! Nigdy nie próbowałam dodawać do nich ziemniaków i obawiam się, że pomysł byłby chybiony:)

---------------------

Margot:

Kolokwialne przyzwyczajenie, Mr.Marasie. Racuchy, rzecz jasna, nie placki ziemniaczane, ani też jagody nie borówki. O ile pierwsza opozycja mało produktywna, regionalna i na pewno ze znaczeniowym błędem, o tyle ta druga - z niewiedzy pewnie - robi karierę i za parę lat w SJP pojawi się jako zamiennik

Za to znikł i zniknął, choć w Wordzie obowiązuje jedynie krótsza (i młodsza) forma, są równoprawne. Mnie po prostu dobrze palce wskazują na klawiaturze przy krótszej odmianie, ale zniknął nie jest żadnym błędem. Ot, chaos rozwoju języka - ilu ludzi posługujących się daną mową, tyle potencjalnych czynników inicjujących zmiany.

--------------

NURS:
Panie i panowie, to temat obserwowany przez naszych przyjaciół ze Słowacji, raczcie zjeść swoje racuchy gdzie indziej, prosim was




Zgodnie z powyższą sugestią z degustacją racuchów przenosimy się w stosowniejsze miejsce...
_________________
Pewien król miał dwóch synów. Jednego starszego, drugiego zaś młodszego.
----------------------------------
Daj się porwać przygodzie! Forumowa powieść w odcinkach czeka na ciebie!
 
 
 
gorat 
Modegorator


Posty: 13820
Skąd: FF
Wysłany: 15 Listopada 2005, 14:58   

Eee... Co to jest i skąd się wzięło? Nie widzę uzasadnienia dla dość nietypowej formy zapisu.
Łeb mnie boli i czas wreszcie do domu wracać.
Pa
Za parę godzinek będę... :mrgreen:
_________________
Początkujący Wiatr wieje: Co mogę dla kogoś zrobić?
Zostań drzewem wiśni.
---
鼓動の秘密

U mnie działa.
 
 
Margot 
Connor MacLeod


Posty: 1593
Skąd: Twierdza Wrocław
Wysłany: 15 Listopada 2005, 15:02   

Zacytowane. A moderator lub admin nie mógł po prostu wyciąć i wrzucić??
Haletho, strasznie sie musiałaś przy tym napracować!
_________________
Bo jatek było za mało
 
 
Harkonnen2 
Jaskier


Posty: 62
Skąd: Kraina Deszczowców
Wysłany: 15 Listopada 2005, 15:49   

Pako napisał/a
Ale mimo wszystko wyjść na dwór funkcjionuje w języku powszechnym normalnie już od kilku dobrych lat. Zbytni puryzm językowy też nie jest dobry


So true. Mam jak w profilu stoi 25 lat i całe świadome życie wychodziłem na dwór. :)

Jestem zwolennikiem rozsądku w stosowaniu języka i nie widzę konieczności zwalczania takich wyrażeń. Język powinien być elastyczny wg mnie i jedyne czego należałoby się mocno wystrzegać, to zbytnie zapożyczenia, żeby nie doszło do sytuacji, kiedy będę musiał "walkować na polica, bo mi cara zastealowali". Owiele groźniejszym dla języka jest popularne w internecie udziwnianie go w stelu 1337 czy FrEaK i pisanie wynalazków typu "Dzeesiay MoOy K0fF4Ny B0Y dAoo m33 Pr353nT4"

UWAGA!!! Tylko dla twardych: >>Klik<< przy czymś takim, nawet jakby w ustawie o czystości języka polskiego było rzucanie mięchem, to jestem w stanie przeboleć :P
_________________
...ale może ja się nie znam...
Falkon
Karate, Kobudo i inne
 
 
Logan 
Paskud


Posty: 928
Skąd: Kraków
Wysłany: 15 Listopada 2005, 15:52   

Haletho, podziwiam trud i wysiłek. Na przyszłość piszcie pw, a wydzielę odpowiednie posty do nowego tematu.
_________________
Życie to chytra sztuka! Jak tylko masz wszystkie karty w ręku, zaczyna grać z tobą w szachy...
 
 
mawete 
bosman


Posty: 13096
Skąd: Lublin
Wysłany: 15 Listopada 2005, 21:53   

Ja też zawsze "na dwór" mówiłem... i nie zamierzam tego zmieniać...
 
 
Argael 
Yoda


Posty: 901
Skąd: Wrocław
Wysłany: 16 Listopada 2005, 06:33   

Ja też mówię "na dwór". Hihi, a jak się zdziwiłem, jak w Krakowie pierwszy raz usłyszałem "na pole". Na początku w ogóle nie wiedziałem, o co im chodzi, jakie pole w środku miasta? Do lodów borówkowych też się musiałem przyzwyczaić.
_________________
今という時は二度と戻らないんだから。一期一会だぞ。
 
 
 
Margot 
Connor MacLeod


Posty: 1593
Skąd: Twierdza Wrocław
Wysłany: 16 Listopada 2005, 09:00   

Znalazłam pewien futurystyczny tekst Wawrzyńca Podrzuckiego. Tekst jest ocalony z FF przed reaktywacją po krakersowym napadzie, więc tylko tutaj się pojawia. A mówi właśnie o potencjalnym rozwoju języka polskiego (??).

To tak w nawiązaniu do postu Harkonnena - przypomniało mi się :D
Tytułem wyjaśnienia, tekst pochodzi z dyskusji o nagrodach, ale, jak to na forum, zboczył nieco w kierunku zupełnie innej fatastyki :mrgreen:
______________

Po śmierci, jako Wielce Zasłużonemu dla Literatury, będzie się Autorowi należała jakaś dęta mowa nad grobem. Jako że wygłoszą ją za kilkadziesiąt lat, język polski będzie trochę inny niż teraz, ale dobrze już dziś się z nim oswajać, żebyśmy się z wnukami dogadać mogli.
Oto moja skromna propozycja takiego peanu:

Drodzy zebrani, belowowani bracia i siostry, aficjonadowie artów wzniosłych i niezłomni orędownicy progresu na niwie kooltury i literatury, jakoż szmiry i chałtury, co to od lat już kilkudziesięciu starem pierwszym na hewenie naszych wielkich dokonań glaruje i znakiem przewodnim na bannerach naszych jest!

Mornujemy w tym dniu glumowatym a bolesnym okropny lost w personie ukochanego Barda naszego i jednego z największych prekursorów uphewalu, co to się za życia naszego w literackiej materii stejkplejsował. On ci to, duch asertywny i nonkfor... nonrokf... eeee, luzacki, poszedł boldliście za głosem hartu tudzież nosa i submisiwszy się najważniejszemu rulowi w przyrodzie, to jest rulowi podaży i popytu, osiągnął w końcu najniższe niziny alias najwyższe wyżyny z dziedziny pisarskiej popeliny.

Beginował skromnie acz uparcie, dzampując do tendencyjnie wysokiej poprzeczki. Atoli w sam czas kilka helpfulnych handów wyciągnęło się ku niemu i poprzeczka została mercyfulnie obniżona najpierw do kilku łatwych centymetrów, by za następnych lat kilka zupełnie w kałuży legnąć.

Brejktruchem w karierze Misia, jak wszyscyśmy go pieszczotliwie nejmowali, była nagroda "Przepustki do Kapustki". W tym miejscu chciałbym z całym pałerem underliniować, że plotka, jakoby nagrodę przyznano Mistrzowi w wyniku zakładu o browca pomiędzy dwoma z członków jury jest kompletnym bólem szytu!
Znamienite gremium doceniło, jakżeby inaczej, ponadtajmowy dymens dzieła, uzasadniając to frazami znanymi nam dzisiaj wszystkim na pamięć:

"Za to, że z niezwykłym oddaniem pomógł wydobyć się kilku ludziom z finansowego dołka. Za tak głęboko w tekście ukryte walory literackie, poznawcze oraz edukacyjne, że nawet nam, krytykom zaprawionym i znawcom oczytanym, nie udało się ich dostrzec. Za niezwykłe wyczucie ducha współczesności wyrażającej się w cwaniactwie, hochsztaplerstwie i koniunkturalizmie, w hołdowaniu najmniej wybrednym potrzebom ogółu, lenistwie intelektualnym oraz pochwale miernoty. Za wielki słuch literacki, a zarazem głuchotę wewnętrzną. Za nowoczesne podejście do znanej maksymy 'carpe diem', które w przekładzie rzeczonego pisarza oraz całego jego mecenatu oznacza 'nażryj się do obrzydzenia dzisiaj i pieprz to, co będzie jutro' ".

Belowowani moi, cóż więcej mogę jeszcze dodać? Mistrz i jego kontemporalni utorowali nam rut, po którym pewnie i sejfowo kroczymy. Dzięki takim, jak on, rajtować może dziś każdy, a fantom krytyka literackiego bezreturnowo łokował w przeszłość. No bo któż teraz ośmieli się nas krytykować? Któż by potrafił? Wszak pokolenie, które groł-apowało na dziełach Mistrza nie rozumie już zdań bardziej skomplikowanych od "Ala ma, k**wa, kota", o książkach zaś wiedzą tylko tyle, że "książki" to księża rodzaju żeńskiego i interesują się nimi jedynie wtedy, kiedy łokują w mini-sutannach. O co zresztą cały tajm brejwnie walczyliśmy. I udało się, moi belowowani, udało się jak cholera!

Uczcijmy memor naszego Misia minutą silensu.
_________________
Bo jatek było za mało
 
 
Gustaw G.Garuga 
Bakałarz

Posty: 6179
Skąd: Kanton
Wysłany: 16 Listopada 2005, 09:02   

Ja nie z Krakowa, tylko z Bielska, a długo jedyną znaną mi formą było "na pole". Kiedy w końcu zdarzyło mi się podczas lektury trafić na "na dwór", to tak samo jak Haletha kontestowałem zwrot od strony logicznej i architektonicznej. Wbrew jednemu znajomemu, który wywodził uczenie, że "na pole" to mówią potomkowie ludnosci wiejskiej, a "na dwór" szlachty, nic przeciwko "na dwór" nie mam, choć nadal mówię i piszę wyłącznie "na pole". Jeżeli to nawet jest pewien regionalizm, to czemu nie używać go i w pismie? Szkody nikomu nie czyni a słownictwo czytelnikom może wzbogaci.

NB - którego z powiedzeń używacie w sytuacji niemożności dogadania się z rozmówcą: "ja o niebie, ty o chlebie", "ja o kozie, ty o wozie", "czy "ja o powidle, ty o motowidle"? (dla wyjaśnienia - pierwszej formy używam od dziecka, drugą usłyszałem od wykładowcy-katowiczanina, który z kolei nie znał pierwszej, a trzecia padła w Polskim Radiu).
_________________
"Our life is a time of war and an interlude in a foreign land, and our fame thereafter, oblivion." Marcus Aurelius
 
 
Margot 
Connor MacLeod


Posty: 1593
Skąd: Twierdza Wrocław
Wysłany: 16 Listopada 2005, 09:37   

Najzabawniejsze jest, że znając wszystkie trzy, chyba żadnej nie używam w mowie potocznej. Za to najczęściej słyszę pierwszy zwrot => wiadomo, Wrocław => zazwyczaj wychodzi tu inaczej niż np. na Śląsku Górnym (czyli po tutejszemu: na Ślunsku, z artykulacją nosowego u, którego tutaj zapisać nie mogę).
Ciekawe, czy jakaś opozycja (przejawiająca się w języku) istnieje między Górnym a Dolnym Śląskiem...?
Teraz mi się tak nasunęło, bo:
a. dość powszechne jest we Wrocławiu "znielubienie" gwary górnośląskiej - nie z powodu antypatii do użytkowników tejże, lecz dla jej twardego brzmienia;
b. dolnoślązacy wymawiają miękko, lekko zaciągając z kresowa, natomiast górnośląska artykulacja jest twarda => słychać od razu, gdy Katowiczanin i Wrocławianin rozmawiają - nawet rytmika i intonacja jest różna;
c. przysłowia i zwroty frazeologiczne zazwyczaj się "nie zgadzają" :D
d. zupełnie inne protezy językowe używane są przez obie grupy - na Dolnym Śląsku częściej eee..., na Górnym - yyy, o zwrotach protetycznych, kolokwialnych i regionalnych nie wspominając (tutaj: ja Cię kręcę, proszę ja Ciebie, etc., - tam: nieobecne tego rodzaju zwroty bezpośredniej bezczelności wskazujące na większy dystans do rozmówcy, nawet przy luźnym dialogu).

Oczywiście, teza pewnie naciągana. Ale takie wrażenie gdzieś mi przylazło i nie chce odejść :D

Notabene: jak Harkonnen, całe życie wychodziłam świadomie na dwór, a na pole wyłącznie na wsi, gdzie też szłam na dwór, chyba, że do pracy, wtedy szło się w pole :D
_________________
Bo jatek było za mało
 
 
Gustaw G.Garuga 
Bakałarz

Posty: 6179
Skąd: Kanton
Wysłany: 16 Listopada 2005, 09:55   

Harkonnen2 napisał/a
UWAGA!!! Tylko dla twardych: >>Klik<< przy czymś takim, nawet jakby w ustawie o czystości języka polskiego było rzucanie mięchem, to jestem w stanie przeboleć :P

UWAGA!!! Mnie po wejściu na tę stronę program ostrzegł przed wirusem!
_________________
"Our life is a time of war and an interlude in a foreign land, and our fame thereafter, oblivion." Marcus Aurelius
 
 
Harkonnen2 
Jaskier


Posty: 62
Skąd: Kraina Deszczowców
Wysłany: 16 Listopada 2005, 11:40   

Gustaw G. Garuga napisał/a
UWAGA!!! Mnie po wejściu na tę stronę program ostrzegł przed wirusem!

oops.... tego nie wiedziałem, przepraszam, już dodaję odpowiednie ostrzeżenie... Za długo siedzę na linuksie i zapomniałem co to wirusy :P


Gustaw G. Garuga napisał/a
NB - którego z powiedzeń używacie w sytuacji niemożności dogadania się z rozmówcą: ja o niebie, ty o chlebie, ja o kozie, ty o wozie, czy ja o powidle, ty o motowidle? (dla wyjaśnienia - pierwszej formy używam od dziecka, drugą usłyszałem od wykładowcy-katowiczanina, który z kolei nie znał pierwszej, a trzecia padła w Polskim Radiu).


Ja znam wersję "Ja o gruszce, ty o pietruszce", ale częściej stosuję stwierdzenie: "Mów do słupa, a słup d....." ;)

//edit::Nie zmienię, limit na zmianę wynosi 60 minut... Jeśli można, to prosiłbym któregoś z modów o oznaczenie dodatkowe linka ostrzeżeniem antywirusowym...
_________________
...ale może ja się nie znam...
Falkon
Karate, Kobudo i inne
 
 
Teofil 
Frodo Baggins

Posty: 122
Wysłany: 16 Listopada 2005, 20:32   

Harkonnen2 napisał/a


Ja znam wersję Ja o gruszce, ty o pietruszce

Ja częściej słyszałem "dziad swoje, baba swoje".
A co do "pola" i "dworu": ja zawsze uważałem, że "wyjście na dwór" oznaczało wyjście na podwórze. A więc "na pole" (szeroką, otwartą przestrezń) wychodzą ludzie obdarzeni większą wyobraźnią...
 
 
Czereśnia 
Jaskier

Posty: 84
Skąd: Poznań
Wysłany: 16 Listopada 2005, 20:56   

Ludzie obdarzeni wieksza wyobraznia to wychodza "na pole do popisu" ;)

W moim otoczeniu nikt nie mowi "na pole", jak chce sie wyjsc z domu, to mowi sie "wyjsc na dwor"; czasem nawet "jaka pogoda na dworze?" :) dwor stal sie chyba synonimem zewnetrza :P
_________________
Uwaga! Mam licencjat ze śwarnetyki i nie zawaham się go użyć.
 
 
Harkonnen2 
Jaskier


Posty: 62
Skąd: Kraina Deszczowców
Wysłany: 16 Listopada 2005, 22:15   

Teofil napisał/a
Ja częściej słyszałem dziad swoje, baba swoje.


U nas z kolei jest to w wersji "Czort swoje, pop swoje" :)
_________________
...ale może ja się nie znam...
Falkon
Karate, Kobudo i inne
 
 
Ziuta 
Nerwus


Posty: 5748
Skąd: Krzeslav's Hills
Wysłany: 16 Listopada 2005, 22:16   

Harkonnen2 napisał/a
UWAGA!!! Tylko dla twardych: >>Klik<< przy czymś takim, nawet jakby w ustawie o czystości języka polskiego było rzucanie mięchem, to jestem w stanie przeboleć


Boże... Załamałem się; nie jestem twardzielem :cry:

Mój kumpel rozmawiając swego czasu z krewniakiem spod Rzeszowa usłyszał znamiene słowa: "Wi w Krakówie tak jakos' zatsjungatsje"

Znam historię przyjaiółki mojej mamy. Kobieta pochodzi ze Świętokrzyskiego (jakaś głęboka prowincja) i jej rodzice przeprowadzili się do Krakowa, jak miała kilka lat. W podstawówce żyć jej nie dawali z powodu wymowy: "kielner" miast "kelner", ale już "Gerek" w miejsce "Gierka".
Jeśli ktoś na forum wie, niech poinformuje skąd z kolei wziął się zapis "Pegeer", jeżeli najczęściej wymawia się "Pegieer". Zresztą rzeczona litera nazywa się "Gie", a nie "Ge"
_________________
Jeśli istnieją narodowe mity, narodowe świętości, to konieczność panowania nad Polską jest właśnie taką świętością dla Rosji - Stanisław Cat-Mackiewicz
 
 
 
Gustaw G.Garuga 
Bakałarz

Posty: 6179
Skąd: Kanton
Wysłany: 17 Listopada 2005, 07:15   

"Gie" kontra "Ge" to cała wojna. Podobno "powinno" być "ge", bo "gie" to rzekomo błędne zmiękczenie czy cuś. Znam takich, co zamiast "Giertych" mówią "Gertych", bo tak im zmiękczone "g" nie pasuje, że nawet na pisownię nie zważają...
_________________
"Our life is a time of war and an interlude in a foreign land, and our fame thereafter, oblivion." Marcus Aurelius
 
 
Margot 
Connor MacLeod


Posty: 1593
Skąd: Twierdza Wrocław
Wysłany: 17 Listopada 2005, 09:05   

Gustaw G.Garuga napisał/a
Gie kontra Ge to cała wojna. Podobno powinno być ge, bo gie to rzekomo błędne zmiękczenie czy cuś.

Niezupełnie. G jest spółgłoską miękką samo z siebie. Dodanie "i" w wymowie jedynie tę miękkość sankcjonuje, a obecność "i" po "g" to, o ile pamiętam, pozostałość po jerach (w tym wypadku po miękkim jer, takim miękkim znaku, jak w rosyjskim; był oczywiście też twardy znak/jer< - wyjaśnienia dla niewtajemniczonych :) ). Charakterystyczna dla Kresów wymowa, zdecydowanie tę miękkość podkreślała. Do dziś spotykam się z artykulacją przesadną u starych Kresowiaków - gje :D
Ale wojny o wymowę miękką toczyć nie zamierzam, bo po co? Jak ktoś chce wymawiać "ge" na określenie tej głoski, to żaden problem. O ile, rzecz jasna, są akceptowane reguły wymowy zgodnej z pisownią, czyli rozróżnienia: giezło - germański, kielnia - kelner, etc.
Gustaw G.Garuga napisał/a
Znam takich, co zamiast Giertych mówią Gertych, bo tak im zmiękczone g nie pasuje, że nawet na pisownię nie zważają...

No, to oni popełniają niewątpliwie błąd :D

A PGR? Pewnie zapis był wg jakiejś twardej wymowy PeGeeR, a większość poszła na artykulacyjny odruch i zmiękczyła PeGieeR :D
_________________
Bo jatek było za mało
 
 
dofo 
Langolier


Posty: 267
Skąd: Czerwieńsk / Berlin
Wysłany: 19 Listopada 2005, 22:12   

Margot napisał/a
Znalazłam pewien futurystyczny tekst Wawrzyńca Podrzuckiego. Tekst jest ocalony z FF przed reaktywacją po krakersowym napadzie, więc tylko tutaj się pojawia. A mówi właśnie o potencjalnym rozwoju języka polskiego (??).

Natychmiast przyszlo mi na mysl uwspolczesnione wydanie "Mechanicznej Pomaranczy". Oryginalnie polskie tlumaczenie zawieralo rosyjskie nalecialosci. Poniewaz w dzisiejszych czasach przodujacym jezykiem w tej dziedzinie stal sie angielski to powstala potrzeba aktualizacji tlumaczenia. Wszystkim dyskutantom polecam to nowe wydanie.
_________________
Portal miłośników motocykla Honda CB Seven Fifty
Klub Słaboskrótyznających - uważaj, jak piszesz!
 
 
 
Margot 
Connor MacLeod


Posty: 1593
Skąd: Twierdza Wrocław
Wysłany: 20 Listopada 2005, 14:16   

Z tego, co pamietam, były dwa tłumaczenia Roberta Stillera (nie jestem pewna nazwiska, jeżeli pomyliłam, przepraszam Translatora) => jedno z naleciałościami rosyjskimi, drugie - z angielskimi...
_________________
Bo jatek było za mało
 
 
dofo 
Langolier


Posty: 267
Skąd: Czerwieńsk / Berlin
Wysłany: 20 Listopada 2005, 17:24   

Dla uscislenia - wersja z amerykanskimi nalecialosciami to Anthony Burges - "Nakrecana Pomarancza". Wydana w 1999 przez Wydawnictwo Etiuda. Tlumaczyl Robert Stiller.

:bravo dla Margot :mrgreen:
_________________
Portal miłośników motocykla Honda CB Seven Fifty
Klub Słaboskrótyznających - uważaj, jak piszesz!
 
 
 
Margot 
Connor MacLeod


Posty: 1593
Skąd: Twierdza Wrocław
Wysłany: 20 Listopada 2005, 21:07   

No, do głowy mi nie przyszło, że można nie wiedzieć, kto jest autorem "Mechanicznej pomarańczy" :mrgreen:
Naprawdę trzeba uściślać? :shock:

Czyli, dobrze pamiętałam, że były dwa tłumaczenia - rosyjskonaśladowcze i amerykanizujące, tego samego tłumacza (udało mi się zapamiętać nazwisko translatora! hurra!).
_________________
Bo jatek było za mało
 
 
Ziuta 
Nerwus


Posty: 5748
Skąd: Krzeslav's Hills
Wysłany: 21 Listopada 2005, 15:34   

Na czwartej strony okładki wydania angielskonaśladującego znajduje się informacja, iz Stiller pracuje nad kolejna wersją, tym razem pt. bodajże "Sprężynowa pomarańcza" (jaki tym razem język bazowy? Niemiecki? Polzki blOgUjĄcyh sExxoLaTeK?).
_________________
Jeśli istnieją narodowe mity, narodowe świętości, to konieczność panowania nad Polską jest właśnie taką świętością dla Rosji - Stanisław Cat-Mackiewicz
 
 
 
Margot 
Connor MacLeod


Posty: 1593
Skąd: Twierdza Wrocław
Wysłany: 21 Listopada 2005, 17:18   

Wychodzi, że tę powieść można przetłumaczyć na wiele sposobów :D
Może teraz będzie wersja oparta na japonizowaniu?? Albo dialekcie mandaryńskim?
_________________
Bo jatek było za mało
 
 
Argael 
Yoda


Posty: 901
Skąd: Wrocław
Wysłany: 22 Listopada 2005, 11:24   

Hehe, z tym dialektem mandaryńskim byłoby trudno, chociaż pomysł ciekawy :D Trzeba by wtedy zmienić tytuł na "Mechaniczna mandarynka" :wink:
_________________
今という時は二度と戻らないんだから。一期一会だぞ。
 
 
 
Max Bohdanowski 
Ojciec Nikitycza


Posty: 312
Skąd: Dniepropetrowsk
Wysłany: 17 Grudnia 2005, 00:23   

Przeczytalem caly temat z wielkim zainteresowaniem! Zgadzam sie z opinia o tym, ze w pewnych tekstach calkiem dopuszczalne sa "regionalizmy", ale tylko w takich, gdzie osoba lub wydarzenia sie nawiazuja do konkretnego regionu.

Na przyklad: czy wiecie, ze w jezyku rosyjskim istnieje kilkanascie regionalnych odmian tak prostego slowa "Co"?

Klasyczne brzmi jak "Czto".
Ale w rozmowie brzmi jak "Szto".
W Dniepropetrowsku mowia "Szo"
W roznych regionach bylego Zwiazku mowia: Czio, Czego, Czewo, Czawo, Czo, Cziwo...

Jasne, ze w tekstach ksiazek generalnie sie pisze "czto". Ale w jakims opowiadaniu o ludziach z polnocy pisarz zwykle pisze dialogi w ten sposob, w jaki zwykle rozmawiaja owi ludzie. Tez sie rozumie, ze jakis Szkot Dunkan McLaud nie moze mowic z akcentem Moskiewskim lub Riazanskim ;)
_________________
(\_/) My life is dead, but I not yet
(O.o) Pomagam Banniemu
(> <) w jego drodze ku dominacji Swiatowej
 
 
Max Bohdanowski 
Ojciec Nikitycza


Posty: 312
Skąd: Dniepropetrowsk
Wysłany: 17 Grudnia 2005, 00:55   

Co dotyczy Anthonyego Burghesa, wiadomo, ze uzyl rusyzmow jako wyrazow slangowych. Nasz tlumacz podszedl do tego z poczuciem humoru i bez zbednego wysilku. Tlumaczyl ksiazku w latach 80-tych, kiedy byla fala drobnego przedsiebiorstwa, zwana Kooperatywy. Aby ludzie chcieli kupowac owa (czesto paskudnej jakosci) produkcje, zdobiono ja napisami "cudzoziemnymi". Dla ludzi, ktorzy przez cale zycie kiepsko czytali cyrylica, lacinica wydawala sie luksusowa bajka zamorska. Kazdy lecial na te "Abibasy", "Pamy" i inne Riboki jak motyl na swieczke. Wiec tlumacz po prostu napisal rosyjskie slowa lacinica i zabrzmialy jako wyrazy slangowe :)
To tak, jakby po polsku "szybko" napisac "sheebco" ;)
_________________
(\_/) My life is dead, but I not yet
(O.o) Pomagam Banniemu
(> <) w jego drodze ku dominacji Swiatowej
 
 
Margot 
Connor MacLeod


Posty: 1593
Skąd: Twierdza Wrocław
Wysłany: 17 Grudnia 2005, 09:57   

Z rosyjskiego pamiętam, że wymowa riazańska i moskiewska różnią się "akaniem" => jedni wymawiają np. Maskwa, a inni Moskwa. Bułyczow napisał nawet opowiadanie z cyklu o Wielkim Guslarze, w którym żart polegał na rozbieżnościach w wymowie właśnie (bohater chciał ukraść środek na otyłość, ale ponieważ "akał" i wymawiał "atyłość", pomylił szafki i wziął lekarstwo na coś zupełnie innego :D )
Niestety, po polsku nie da się tego dowcipu przetłumaczyć => nie mamy odpowiedników :?
_________________
Bo jatek było za mało
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group