Mistrzowie i Małgorzaty - Adam Szymanowski
Adashi - 27 Listopada 2008, 23:01
JacAr napisał/a | ta Twoja kobieta patrzy jakoś tak z pogardą.
nie lubie jej. nie musisz jej mówić od razu. ale coś tam może wspomnij. |
Zapodałbym fotkę Diablicy w całej okazałości, ale waham się czy nie jest zbyt... hmm ekspresywna
JacAr napisał/a | kurdebalans moglaby byc jakaś cieplejsza taka, no wiesz, piekielnie ciepła, wyrozumiała, miła, seksowna. i dobry krupnik moglaby robić. |
Urocze anioły, gospodynie domowe i wyrozumiałe słuchaczki opowiadanie obok
Sandman - 28 Listopada 2008, 15:34
Przeczytałem opowiadanie i chciałem je trochę szerzej opisać w tym wątku. Będzie trochę krytyki, mam nadzieję, że konstruktywnej, a i parę dobrych słów na koniec się znajdzie.
Język na początku był trochę "drętwy", potem na szczęście było dużo lepiej.
Za dużo według mnie w całym opowiadaniu japońskiego nazewnictwa, w pewnym momencie zaczyna męczyć, forma zaczyna zamulać treść, dla części ludzi stanowi tylko niezrozumiały zlepek słów nad którym przebiegają wzrokiem. Opowiadania nie czyta się ze słownikiem w ręce, żeby wiedzieć o co chodzi autorowi.
Niekonsekwencja, jeśli opisujesz Tsunami jako bardzo drogi klub, elitarny wręcz, to nie wstawiaj tam obleśnego alfonsa. Żaden szanujący się Japończyk nie podpisałby umowy z kimś takim. Jeśli dbają o elegancje klubu, sutener i dziewczyny też byliby z najwyższej półki, a nie jakiś pokurcz w dresie i "klacze". Zakładając oczywiście, że yakuza przymknęła by oko na obcego w takim lokalu, a sam przecież piszesz, że był on często odwiedzany przez samych bossów tej jakże humanitarnej i wyrozumiałej organizacji.
Klacze, klacze i klacze. Po pierwsze, w takiej knajpie nie byłoby panienek z manierami prosto z ulicy, po drugie jest kilka innych określeń, których można było używać zamiennie, bo raz ok, dwa można przeżyć, ale kilka razy pod rząd to już zwykłe rażące w tekście powtórzenie.
Obszerny opis knajpy, jej elegancji itp, a w pewnym momencie pojawia się zdanie "W izbie, do której zaprowadził ich Alfi..." Zlituj się Adashi, izbę to miał chłop na wsi w chacie krytej strzechą. Takie określenie nijak nie pasuje do ekskluzywnego lokalu. Ten sam problem z "szykiem" przy przygotowywaniu posiłku. Niepotrzebne dysonanse.
Fragment z papugą trochę przydługi i zbędny tak jak rozmowa z Lalaną.
Kanały, kable sieci komputerowej, szczury, który z określeń tu nie pasuje? Co kable sieciowe robiły w kanałach? O zabezpieczeniach nie wspominam, ale jakieś uzasadnienie?
Sam chyba nie wierzysz, że ktoś pokroju Pai mógł ich naprawdę puścić wolne, o nie sprawdzaniu co dostała nawet nie wspominam. Nawet ucieczka szybami wentylacyjnymi byłaby bardziej prawdopodobna.
Ronin jako ochroniarz, całkowicie chybiony pomysł, skąd wytrzasnąłeś coś takiego? Dlaczego szanowany Japończyk miałby się zgodzić na ochronę złożoną z ludzi pohańbionych?!? Przywiązujesz dużą wagę do kultury japońskiej, skąd więc taki błąd?
Trochę marne dialogi, jakieś takie sztuczne, nawet kilka przekleństw mi nie pasowało, w kilku miejscach były niepotrzebne, w kilku ich zabrakło.
Mało wyraźni bohaterowie, momentami za bardzo się zlewają ze sobą.
Z grubsza to wszystko, co najbardziej mi przeszkadzało. Ktoś może powiedzieć, że to detale, drobiazgi, ale to właśnie detale i drobiazgi stanowią różnicę między opowiadaniem przeciętnym, a bardzo dobrym. Nie chcę żeby zostało to odebrane jako czepianie się, bo tekst jako całość jest niezły. Potyka się na drobiazgach, które wyłapane i poprawione bardzo by mu pomogły. Rozwijasz się w porównaniu do poprzednich tekstów i to jest bardzo pozytywny aspekt, stworzyłeś świat, który jest realną kontynuacją naszego, ludzie są ludźmi ze swoimi słabościami, koncerny jak zawsze dbają o siebie, a prawdziwa walka zawsze toczy się o kasę. Mam wrażenie, że miejscami w tym opowiadaniu przywiązałeś więcej uwagi do przedstawienia kultury Japonii, niż do kreacji bohaterów, ale w końcu wszystko przed Tobą. Na pewno chętnie przeczytam kolejne twoje opowiadania i mam nadzieję, że z każdym kolejnym będzie lepiej.
Co do poruszania tematów prywatnych animozji w tekstach. Ten kij ma dwa końce, z jednej strony autor ma prawo do pisania wszystkiego o czym i o kim chce, z drugiej strony czytelnikom nie musi się podobać personalne wyciąganie pewnych spraw. Dlaczego? Ponieważ pisarz, czy dziennikarz będą mieli zawsze dużo większą siłę rażenia. Używając swojego medium, prasy, książki, czy reportażu telewizyjnego, mają szansę zadać dużo potężniejszy cios, tym bardziej, że osoba przeciwko której użyto takiego sposobu nie ma możliwości odpowiedzi na takiej samej płaszczyźnie. Moralność takiego postępowania każdy powinien ocenić sam.
Adashi - 28 Listopada 2008, 16:57
Sandman napisał/a | Przeczytałem opowiadanie i chciałem je trochę szerzej opisać w tym wątku. Będzie trochę krytyki, mam nadzieję, że konstruktywnej, a i parę dobrych słów na koniec się znajdzie. |
Dzięki, Sandmanie za opinię, także za wykazanie mielizn, myślę że krytyka jest konstruktywna chociaż z niektórymi elementami nie do końca się zgadzam:
- klacze jako określenie panienek Alfi'ego pada raptem 3 razy, może o jeden raz za dużo...
- słowo izba do opisania pomieszczenia z tradycyjnymi papierowymi ścianami najbardziej mi pasuje, ale to oczywiście moje subiektywne odczucie.
- ronin to był bezpański samuraj, także taki który oferował swój miecz temu, kto dawał wiecej, w cyberpunku jednak, jest to już tylko echo prawdziwego znaczenia tego słowa (takiego jak w opowieści o 47 roninach), to raczej synonim najemnika, wysokiej klasy i posługującego się swoistym kodeksem honorowym, ale nadal najemnika. Dlaczego Tanaka godzi się na taką ochronę, bo roninowie są zapewne lepiej wyszkoleni niż ochrona wewnętrzna zaibatsu, poza tym tacy ludzie nie widnieją w ewidencji, nie płaci się za nich podatków ani dodatków rodzinnych, a przecież zadanie jakie przydzielono Tanace to naprawdę "black operation".
- Pai miała być honorowym czarnym charakterem, ale może faktycznie trzeba było/będzie dodać fragment ze sprawdzaniem dysku.
- kanały i kable, co prawda jest wzmianka, że kable są w rurach z PCV, jednak można było to inaczej opisać, masz rację.
- Alfi w Tsunami, pewien dysonans jest owszem, sam go dostrzegam (pada zdanie, że Alfi tam nie pasuje), ale uważam, że Japończycy całkiem inaczej podchodzą do sfery seksualności, do licha w tym kraju są sklepy gdzie sprzedaje się bieliznę należącą do gimnazjalistek (i to używaną) i kupują ją tacy panowie jak Tanaka więc problem czy prostytutki są wystarczająco dystyngowane jakoś mnie nie rusza, ale nie mówię, że nie może to razić czytelnika.
Sandman napisał/a | Rozwijasz się w porównaniu do poprzednich tekstów i to jest bardzo pozytywny aspekt, stworzyłeś świat, który jest realną kontynuacją naszego, ludzie są ludźmi ze swoimi słabościami, koncerny jak zawsze dbają o siebie, a prawdziwa walka zawsze toczy się o kasę. Mam wrażenie, że miejscami w tym opowiadaniu przywiązałeś więcej uwagi do przedstawienia kultury Japonii, niż do kreacji bohaterów, ale w końcu wszystko przed Tobą. Na pewno chętnie przeczytam kolejne twoje opowiadania i mam nadzieję, że z każdym kolejnym będzie lepiej. |
Dzięki za miłe słowa, pozdrawiam i do następnego przeczytania
Adanedhel - 28 Listopada 2008, 17:05
Adashi napisał/a | Oj, Lucek, Lucek |
Taaak?
Adashi napisał/a | Jeżeli faktycznie te notatki rozrastają się do sporych rozmiarów, |
Zdarzyło mi się raz napisać piękny plan. Punkt po punkcie rozrysowałem, co będę pisał gdzie, ze szczegółami i szczególikami, żebym nie zapomniał. Następnego dnia, jak przyszło do pisania właściwego tekstu, wyszło mi mniej niż w notatce
A nie nie, to było do Martvicy
Adashi - 28 Listopada 2008, 17:25
Adanedhel napisał/a | Taaak? |
- Nic nic, Bies
Adanedhel napisał/a | Zdarzyło mi się raz napisać piękny plan. Punkt po punkcie rozrysowałem, co będę pisał gdzie, ze szczegółami i szczególikami, żebym nie zapomniał. Następnego dnia, jak przyszło do pisania właściwego tekstu, wyszło mi mniej niż w notatce |
To nieźle, mi zdarzyło się naszkicować plan pomieszczeń w barze go-go "Słodka Dziurka" przy okazji pisania Gorzkiego
Sandman - 28 Listopada 2008, 19:28
Być może na ronina patrzę bardziej tradycyjnie. Ronin miał i ma bardzo negatywny wydźwięk w Japonii. Nawet w czasach feudalnych, jeśli traktować ich jako miecz do wynajęcia, to wynajmowani byli przez chłopów do ich obrony. Żaden z feudałów nie wynająłby kogoś takiego. Do ciemnych interesów miał własnych szpiegów i morderców. Tym bardziej, że samurajowie szczerze nienawidzili roninów, żaden z nich nie współpracowałby przy ochronie swojego pana z kimś pozbawionym honoru. Widać cyberpunkowe pojęcie ronina mocno różni się od rzeczywistego, ale nawet jeśli to pamiętaj, że nie wszyscy będą widzieć to tak jak Ty.
Co do Alfiego i podejścia do seksualności, to dwie różne rzeczy. W takiej knajpie muszą być prostytutki. Koniec. Japończycy tak mają, ale nie takie jak w opowiadaniu i nie z takim Alfim.
Adashi - 29 Listopada 2008, 13:41
Odnośnie ronina, oczywiście racja, ale z drugiej strony jest wiele opowieści o szlachetnych i odważnych bezpańskich wojownikach, mimo że reszta samurajów patrzyła na nich z pogardą. Pytanie też czy utożsamiać pracowników zaibatsu czy całą korporację z jakimś dajmy na to daimyo, który by owymi roninami gardził Skoro takie Mitsubishi - jedno z pierwszych zaibatsu założył Yataro Iwasaki, który też ponoć był roninem
Co do znaczenia samego słowa ronin, analogicznie ma się sprawa z zaibatsu; w cyberze i dla byle gaijina to po prostu potężna japońska korporacja, ale naprawdę to nie do końca tak jest, takie Sony na ten przykład nie jest zaibatsu.
W sprawie Alfiego, trzeba sobie zdać sprawę, że akacja toczy się w futurystycznej Warszawie, a nie Tokio Japończycy są obecni w tych realiach, ale nie tak znacznie jak np Rosjanie, Wietnamczycy, czy Tajowie. Przestępczość zorganizowana z importu rozwija się głównie tam, gdzie jest spora masa imigrantów z danego kraju. U mnie nie ma "małego Tokio", bo trudno byłoby uzasadnić nagły napływ obywateli z dość bogatego przecież kraju. Yakuza w Wawie działa oczywiście (skoro jest tu obecny japoński biznes), ale są to raczej lokalni rezydenci. W związku z tym zaryzykowałem barbarzyńskiego sutenera i takież prostytutki w japońskiej knajpie, motywując to tym, iż Japończycy nie chcą sobie brudzić rąk. Samo Tsunami nie jest też jakimś zamkniętym klubem, nie trzeba mieć karty członkowskiej by tam wejść, wystarczy harmonijka banknotów w portfelu albo odpowiednia kolekcja plastiku Mają tam wysokie ceny, podyktowane reputacją i lokalizacją, ale nie umieściłbym tam luksusowych call-girls, tylko nieco podrasowane panienki z ulicy. Rozumiem jednak, że mogło Ci to zazgrzytać.
Ixolite - 29 Listopada 2008, 13:53
Z drugiej strony, japończycy miewają jedak dziwne upodobania - to odnośnie Alfiego, w zachodnich eksluzywnych lokalach karaoke też się raczej nie uświadczy.
Adashi - 29 Listopada 2008, 13:57
Dokładnie, są "zakręceni" wg naszych standardów, dlatego wspomniałem o sklepach z dziewczęcą bielizną. Poza tym białe prostytutki w japońskiej knajpie to dodatkowa egzotyka, przynajmniej dla rodowitych Nippończyków
Sandman - 29 Listopada 2008, 14:28
Zawsze dobrze o pewnych rzeczach pogadać. Pewne sprawy można skonfrontować. Nie jestem znawcą cyberpunku, i nawet nie próbuję udawać, że jest inaczej. Odbieram więc tekst wedle swoich doświadczeń.
Przed wyjazdem do Japonii interesowałem się tym krajem, myślałem, że dużo wiem na jego temat. Niestety czytać i wiedzieć o pewnych sprawach to jedno, spotkać się z nimi w rzeczywistości to coś całkiem innego. Nie znam japońskiego, więc posługiwałem się angielskim. Powszechne jest przeświadczenie, że Japończycy świetnie mówią w tym języku. Jeśli tak jest, to nie dają tego po sobie poznać. Próbując zapytać o drogę, czy cokolwiek innego na ulicy naraża się człowiek jedynie na głupie uśmieszki i komentarza w niezrozumiałym języku. Nigdzie nawet w metrze nie ma anglojęzycznych kierunkowskazów. Na każdym kroku podkreślają swoją odmienność.
Kobiety nadal traktowane są przedmiotowo, w restauracji otrzymują zamówienia męża, żeby pokroić mięso i oddać mu talerz. Na ulicy nie idą obok siebie, kobieta idzie najczęściej pół metra za nim po lewej stronie. Byłem pewien, że takie zachowania to anachronizmy. Niestety są na porządku dziennym nawet w Tokio.
Kiedy wieczorem wchodziliśmy do knajpy i siadaliśmy przy jednym stoliku (było z nami kilka kobiet) kelnerzy i reszta gości przyglądali nam się z mieszaniną zdziwienia i pogardy. Mimo upływu lat oni nadal uważają nas za barbarzyńców, są bardzo przywiązani do swojej tradycji i są z tego dumni. Dlatego nie specjalnie widzę Alfiego w Tsunami.
Iwasaki faktycznie z tego co wiem był roninem (chyba druga połowa XIX w).
Ronin to faktycznie skomplikowana sprawa, pogardzany wyrzutek, wynajmowany przez chłopów do obrony, dla nich był szlachetnym obrońcą. Dla wszystkich innych bezpańskim psem, którego można w każdej chwili zabić bez powodu, pod warunkiem że miało się odpowiednie umiejętności . Mniej by mnie raziło, gdyby w opku obstawę stanowili profesjonalni biali/czarni/zieloni najemnicy, a nie ronini. Oni mogli by robić za spluwy dla wszystkich innych, tylko nie swoich.
Abstrahując od opowiadania i różnic w rozumieniu pewnych pojęć, przypomniała mi się akcja z negocjacji (na szczęście nie naszych), którą opowiadał jeden z japońskich kontrahentów. Przyleciało 3 amerykanów na ważne negocjacje do Tokio. W pierwszym dniu zostali zaproszeni przez prezesa korporacji na golfa, etykieta zabrania przy grze rozmawiać i interesach, więc cały dzień spędzili na polu niczego nie ustaliwszy. Drugiego dnia zaprosił ich vice prezes na golfa. Nie wypadało im odmówić. Trzeciego dnia, gdy rozpoczęły się negocjacje jeden z Amerykanów usiadł krzyżując nogi, ale w taki sposób, że stopa jednej nogi opierała się tuż za kolanem drugiej. Widząc to cała ekipa Japońska wstała i wyszła z sali. Pokazanie podeszwy buta jest traktowane tam jako duża obraza. Niestety ekipa USA wyjeżdżała 4 dnia rano. Przy wejściu do samolotu czekał na nich przedstawiciel zarządu japońskiej korporacji ze wszystkimi papierami gotowymi do podpisu. Usłyszeli tylko "Jeśli nie chcecie wrócić do kraju i powiedzieć swoim szefom, że spędziliście negocjacje na grze w golfa i obrażaniu partnerów podpiszcie to." Podobno podpisali.
Anko - 29 Listopada 2008, 17:46
A jak tak wracając do wątku prowokacji i ikon popkultury... Wczoraj widziałam billboard sieci komórkowej (chyba Play) ze sloganem "rewolucja w..." (zapomniałam, czym, telefonii, rachunkach, połączeniach, pies jeden wie) i stylizowaną facjatą Che (chyba z dorobioną czapką Mikołaja w kolorze nie czerwonym, ale barwach firmowych sieci, tzn. fioletowej w białe pasy).
Czy nasi strażnicy moralności podadzą teraz do sądu sieć Play za promocję komunizmu i komunistycznego zbrodniarza?
EDIT: Jeśli ten post winien być w innym wątku, przepraszam i proszę moderatora o przeniesienie posta.
feralny por. - 29 Listopada 2008, 17:56
Che reklamuje też wiatrówki Theobena, już wiem, że takiej nie kupię.
dareko - 29 Listopada 2008, 19:00
Anko, no i co oni na to? Ci wasi straznicy.
Adashi - 29 Listopada 2008, 22:25
Sandman napisał/a | Zawsze dobrze o pewnych rzeczach pogadać. Pewne sprawy można skonfrontować. |
Też tak myślę
Sandman napisał/a | Próbując zapytać o drogę, czy cokolwiek innego na ulicy naraża się człowiek jedynie na głupie uśmieszki i komentarza w niezrozumiałym języku. |
Sandman napisał/a | Mimo upływu lat oni nadal uważają nas za barbarzyńców, są bardzo przywiązani do swojej tradycji i są z tego dumni. |
Owszem, Japończycy są społeczeństwem głęboko izolacjonistycznym, ale to się zmienia, zwłaszcza wśród młodych zafascynowanych Zachodem, jego popkulturą, rozrywką, stylem życia... a Diabeł dzieje się przecież w przyszłości Popatrz jaką sensację wzbudzał kiedyś w Polsce murzyn na ulicy, dziś tak nie jest, przynajmniej w wielu przypadkach. Poza tym Japończycy już od czasów restauracji Meiji czerpią wzorce zachodnie na potęgę, oczywiście łączą je z własnymi tradycjami (co owocuje niesamowitą mieszanką), ale jednak.
Sandman napisał/a | Dlatego nie specjalnie widzę Alfiego w Tsunami. |
Gdyby fabuła była umiejscowiona w Japonii przyznałbym Ci rację, w Diable jednak Japończycy jakby nie spojrzeć: nie są u siebie i nawet oni, znani ze swej dumy narodowej będą się nieco inaczej zachowywać niż we własnym kraju.
Sandman napisał/a | Iwasaki faktycznie z tego co wiem był roninem |
I ten ronin stworzył jedno z pierwszych zaibatsu, nie dziwi mnie więc fakt, że w przyszłości jakieś inne zaibatsu wynajmuje do ochrony roninów Abstrahując już od tego, że w tych realiach jest to po prostu japoński najemnik. Wyrzutek społeczeństwa, jasne jak każdy cyngiel do wynajęcia, tak samo jak polscy najemnicy dajmy na to w Czadzie, czy w byłej Jugosławii. W pewnym sensie nawet żołnierze Legii Cudzoziemskiej są takimi wyrzutkami.
Witchma - 29 Listopada 2008, 22:47
Adashi, Ty nie masz przypadkiem ważniejszych zajęć w tej chwili...?
Adashi - 29 Listopada 2008, 22:56
Jasna sprawa, pani szanowna Właśnie robię risercz na temat MS i SS
Witchma - 29 Listopada 2008, 23:11
Adashi, pamiętaj, Wielki Kot patrzy
Agi - 24 Grudnia 2008, 09:36
Wszystkiego najlepszego Adashi, wielu publikacji i jeszcze więcej zadowolonych czytelników!
Adanedhel - 24 Grudnia 2008, 10:45
Najlepszego Adamie. Obi Ci pisanie szybciej szło
Witchma - 24 Grudnia 2008, 10:56
Słuchaj Adanedhela, Adashi I sto lat
Tomcich - 24 Grudnia 2008, 11:47
Najlepszego Adashi i żeby prezenty Tobie przyniosła Pani poniżej.
Krasnola - 24 Grudnia 2008, 11:59
Tomcich, będzie jej trochę zimno, śnieg spadł.
Tomcich - 24 Grudnia 2008, 12:02
Wierzę, że Adashi będzie ją w stanie odpowiednio ogrzać. A poza tym jaki śnieg? U mnie w okolicy śniegu w tym roku jeszcze nie było. Chwilowo jest to takie bezśnieżne zagłębie.
Chal-Chenet - 24 Grudnia 2008, 16:10
Adam, najlepszego!
mBiko - 24 Grudnia 2008, 17:58
Najlepsiejsze życzonka.
A imieninowo-świątecznie zaśpiewają specjaliści
Adashi - 24 Grudnia 2008, 18:31
Dzięki, moi drodzy
Życzę Wam zdrowych i spokojnych świąt, chwili wytchnienia od codziennego zgiełku oraz oczywiście spełnienia marzeń
Adashi - 31 Grudnia 2008, 18:58
Życzę Wam, żeby nadchodzący rok okazał się lepszy od obecnego, wielu zajmujących lektur i wciągających filmów, a poza tym zdrowia, bo to w sumie najważniejsze. No dobra, dużo seksu i fury pieniędzy też Wam życzę
Krasnola - 2 Stycznia 2009, 13:28
Oj, Adashi, Adashi
Adashi - 2 Stycznia 2009, 13:31
No co, jak ktoś nie chce to się przecież nie musi spełniać Wiadomo wszak, że pieniądze szczęścia nie dają, a seks bywa czasami niebezpieczny
Adon - 2 Stycznia 2009, 17:47
Widzisz? Wszędzie tak jest - w sumie to by chcieli, ale się wstydzą przyznać. Ja tam dziękuję za życzenia i Tobie tego samego życzę!
|
|
|