Powrót z gwiazd - Związki partnerskie - za i przeciw
hrabek - 31 Stycznia 2013, 17:05
No dobrze, ale czym to się różni od wzięcia cichego ślubu? Przecież to żaden argument.
Witchma - 31 Stycznia 2013, 17:08
hrabek, może właśnie tu dochodzi do głosu ta presja społeczna, o której wspomniał Matrim. No bo wiesz, to pewnie nie wypada, żeby ślub tak po cichu, nie mówiąc nikomu...
I powtórzę - nie wiem, jakie motywy kierują innymi, ja nie mam z tematem problemu. Mogę tylko się domyślać.
Martva - 31 Stycznia 2013, 17:48
W dzisiejszej Wyborczej artykuł o umowach notarialnych - tak naprawdę jedyne co można nimi załatwić w kwestiach związkowych, to rzeczy szpitalne, 150zł w jedną stronę i nie ma żadnej pewności że taka umowa będzie respektowana jak się coś stanie.
Romek P. - 31 Stycznia 2013, 18:03
Nie są, przecież o tym właśnie pisałem, niech mi Godzilla wybaczy napastliwy ton, ale właśnie o tym pisałem...
Lis Rudy - 31 Stycznia 2013, 18:31
hrabek napisał/a | No dobrze, ale czym to się różni od wzięcia cichego ślubu? Przecież to żaden argument. |
Po przeczytaniu niektórych wpisów dochodzę do wniosku że ta chęć bycia w związku partnerskim zamiast w związku małżeńskim najprawdopodobniej wynika z lęku i obawy przed odpowiedzialnością jaka wiąże się ze zwykłym ślubem i jego prawnymi konsekwencjami. Koszty tego kroku, odpowiedzialność jaka się z tym wiąże, oczekiwania rodziny wobec poślubionych małzonków. To dla niektórych może okazać się za dużo. Sądzą że "nieformalny związek" jest łatwiejszy. Prostszy w wykonaniu.
Gustaw G.Garuga - 31 Stycznia 2013, 19:34
Bo życie powinno być ostre. Twarde. Trudne w wykonaniu. Jeśli coś można dostosować, ułatwić, to nie należy tego dostosowywać ani ułatwiać. Jedyna droga to żyć z zaciśniętymi ustami i zagryzionymi zębami, zawzięcie i z zacięciem stawiając czoła oporowi materii, odpowiedzialnie nadstawiając karku.
nimfa bagienna - 31 Stycznia 2013, 20:11
Matrim napisał/a | nimfo, ale właśnie w pewnych warunkach, to jest ta sama kasza, tylko w innym opakowaniu. Albo inaczej: czy gryczana, czy jaglana, najważniejsze że zapełnia brzuch i daje siłę i poczucie sytości. Bo żołądkowi jest wszystko jedno. Czyli co? To rzecz tylko i wyłącznie gustu? |
A nazwij to sobie jak chcesz - gustem, zapotrzebowaniem, światopoglądem. Zwracam uwagę, że związki nieformalne istnieją i jest ich coraz więcej - z jakiejś przyczyny. I tej uniwersalnej przyczyny nikt ci nie poda - dla jednego będzie to wiara, że partner nie zwinie się za pół roku i nie zostawi cię z pustym mieszkaniem i pustym kontem, więc nie musisz się zabezpieczać formalnie, dla innego niechęć do pokazowych imprez dla rodziny, kiedy to starsze ciocie będą twojej kobiecie obserwować brzuch, czy już pęcznieje pod sukienką, dla jeszcze innego świadomość, że liczy się słowo dane sobie nawzajem, a "zatwierdzacz" z ramienia państwa czy kościoła nie jest do szczęścia potrzebny. Będą i tacy, którzy przeszli przez rozwód i był on tego rodzaju, że do dziś dręczą ich koszmary, i chcą sobie tego oszczędzić na przyszłość, wiadomo, gwarancji na udany związek nie ma nigdy i wszystko może się zdarzyć. I tak dalej, i tak dalej, ilu ludzi, tyle będzie powodów.
A ty im wszystkim kazałbyś jeść tę samą kaszę, bo tobie ona dobrze napełnia brzuch. I jeszcze ma im smakować - bo tobie smakowała.
Matrim - 31 Stycznia 2013, 20:25
nimfa bagienna napisał/a | A ty im wszystkim kazałbyś jeść tę samą kaszę, bo tobie ona dobrze napełnia brzuch. I jeszcze ma im smakować - bo tobie smakowała. |
Nic takiego nie napisałem, nikogo do niczego nie zmuszam (bo i jak niby?), a już tym bardziej nie zaglądam do życia.
Jedyne o co pytałem, to nawiązując do Twojej wypowiedzi: nimfa bagienna napisał/a | Zwracam uwagę, że związki nieformalne istnieją i jest ich coraz więcej - z jakiejś przyczyny. |
Dlaczego przy wzroście nieformalnych związków i niechęci do jednej formalizacji postulowane jest stworzenie drugiej, w wielu punktach podobnej do pierwszej. Tylko tyle.
To ja sobie teraz grzecznie wrócę do całek i różniczek.
Witchma - 31 Stycznia 2013, 20:27
Matrim napisał/a | Dlaczego przy wzroście nieformalnych związków i niechęci do jednej formalizacji postulowane jest stworzenie drugiej |
Sam sobie odpowiedziałeś na to pytanie. Chęć stworzenia innej formy wynika z niechęci do tej już istniejącej. Elementarne
Matrim - 31 Stycznia 2013, 20:31
Witchma, ale po przecinku jeszcze było kilka słów, które mnie właśnie zastanawiały. Że ta nowa jest podobna do poprzedniej, znielubianej.
Witchma - 31 Stycznia 2013, 20:34
Matrim, ciekawość to sam wiesz co, sam wiesz dokąd. Jak mi się domowy socjolog obudzi, to go zapytam o przyczyny niechęci ludzi do zawierania małżeństw, może czytał coś mądrego na ten temat, choć nimfa według mnie wymieniła sporo sensowych powodów, dla których ludzi może od małżeństwa odrzucać. Ktoś też wcześniej wspominał o tym, że rozwiązanie związku partnerskiego byłoby szybsze i łatwiejsze niż uzyskanie rozwodu.
Lis Rudy - 31 Stycznia 2013, 21:01
Witchma napisał/a | Ktoś też wcześniej wspominał o tym, że rozwiązanie związku partnerskiego byłoby szybsze i łatwiejsze niż uzyskanie rozwodu |
Czyli w dalszym ciągu chodzi jednak u ułatwienie i uproszczenie sobie życia.
Ale życie to nie serek light, nie da się go przejść nie narażając się na problemy i czerpiąc tylko i wyłącznie przyjemności. Czasami jest ostro pod górkę a czasmi łagodnie w dół. Pewnie sama tego doświadczasz. Tak jak i my wszyscy zresztą. Ja np. pomimo fatalnych wspomnień z pierwszego małżeństwa i mega oporów przed kolejnym, podjąłem to ryzyko.
No niby mogłem bujać się na "kocią łapę" bo niby łatwiej i bez zobowiązań ale to małżeństwo tak naprawdę dało mi fundament pod budowę nowego związku.
Martva - 31 Stycznia 2013, 21:02
Lis Rudy napisał/a | Ale życie to nie serek light, nie da się go przejść nie narażając się na problemy i czerpiąc tylko i wyłącznie przyjemności. |
I dlatego właśnie niektórzy chcieliby na przykład móc odwiedzić w szpitalu swojego partnera gdyby mu się zdarzył na przykład nieprzyjemny problemowy wypadek.
Lis Rudy - 31 Stycznia 2013, 21:15
Martva, to odwiedzaj. Tam u Ciebie przy odwiedzinach żądają jakiegoś dowodu uprawniającego do odwiedziń bliskiej osoby
Kiedy moja żona jeszcze nią nie była, bez żadnego problemu (serio, serio) za każdym moim pobytem w szpitalu przychodziła mnie odwiedzać. A tych pobytów było 4, włącznie z takimi po 2,5 miesiąca. Nikt jej nie robił trudności. A jakby tego mało było, została jako jedyna upoważniona do otrzymywania od lekarzy informacji o stanie mojego zdrowia. Wystarczyło w odpowiednim formularzu podać jej dane osobowe. No i dostawała je.
nimfa bagienna napisał/a | A teraz krótka piłka: skoro ty podjąłeś ryzyko, czy uważasz, że każdy musi tak samo? |
Nieelegancko odpowiem pytaniem na pytanie: a czy uważasz że związek nieformalny, partnerski uchroni Cię od problemów życiowych? Że w takim związku będziesz niczym teflonowa patelnia do której nie przylegną żadne życiowe brudy i kłopoty?
I odpowiadając na Twoje pytanie: nie, nikt nie musi podejmować ryzyka małżeństwa. Może żyć w konkubinacie (no jak ja nienawidzę tego określenia!). Ale niech liczy się z tym że to nie to samo co małżeństwo. Związek partnerski to coś jakby chęć posiadania kremówki i jednocześnie próbą zjedzenia jej.
e: coś uzupełniłem.
nimfa bagienna - 31 Stycznia 2013, 21:35
Hy, usunęłam posta, ale jak widać za późno. Trudno.
Odpowiem tak: uważam, że twoje pytanie jest pytaniem dla debila. Do tylko debil może mieć nadzieję, że działając w jakikolwiek sposób, uniknie stresu, życiowego brudu i kłopotów.
Uważam jednakowoż, że wszyscy dążymy do ułatwienia i uproszczenia sobie życia. Spory odsetek ludzi pragnie je ulepszyć i uprościć, z wiadomych sobie powodów wybierając małżeństwo lub to, co pogardliwie nazywasz "bujaniem się na kocią łapę". Społeczeństwo ewoluuje, w ludzkiej mentalności zachodzą zmiany, aż w końcu te zmiany zostają usankcjonowane przez prawo. Prawa wyborcze dla kobitek, rzecznik praw dziecka, rzecznik praw pacjenta, zniesienie segregacji rasowej, legalna antykoncepcja bez wstydu i tak dalej. Niektóre z tych procesów miały charakter ewolucyjny, niektóre rewolucyjny - nie w tym rzecz.
Liczba par żyjących bez ślubu zwiększa się ciągle. Ludzie ci mają wspólne gospodarstwo domowe, finanse, bardzo często dzieci. Ustawa o konkubinacie uprościłaby im życie - ofiarowała możliwość wspólnego rozliczania PIT-a z partnerem, uregulowała kwestie dziedziczenia, rozmaite drobiazgi, takie jak np. możliwość załatwiania pewnych spraw urzędowych. I ofiarowałaby im poszanowanie dla ich decyzji o niezawieraniu małżeństwa - z powodów, jakie podałam powyżej. Podobna ustawa uregulowałaby stan faktyczny i pomogła wielu ludziom.
E.
Pozornie odpowiedziałeś na moje pytanie, a w rzeczywistości nie odpowiedziałeś. Ułatwiłeś i wzbogaciłeś sobie życie w sposób, jaki był ci dostępny - przez małżeństwo, co, jak sądzę, jest zgodne z twoimi poglądami i potrzebą serca. Ale niech przypadkiem ci, co myślą inaczej niż ty, nie mają za dobrze i nie ubogacą sobie losu tak, jak oni by chcieli, bo wszak życie to nie serek light.
Wstrętne to.
Matrim - 31 Stycznia 2013, 21:53
Witchma napisał/a | Matrim, ciekawość to sam wiesz co, sam wiesz dokąd. |
I zabiła kotka. Znaczy, ta ciekawość. No wiem
Anonymous - 31 Stycznia 2013, 22:00
Ja jeszcze napiszę więcej o jednej różnicy, zasadniczej IMO, między małżeństwem cywilnym a związkiem partnerskim w proponowanej przeważnie formie - czyli o rozwodzie. Dla mnie to różnica ogromna. I nie chodzi o to, żeby było łatwo, lekko i przyjemnie - choć uważam, że gdyby nawet o to miało chodzić, to nic nikomu do tego, i mam wrażenie, że odmawianie innym tej wygody opiera się na przekonaniu, że "do czego to podobne, żeby inni mieli lepiej?" - ale uważam, że jest zdecydowanie nie w porządku, że małżeństwo rozwiązuje sąd, nawet w przypadku, gdy obie strony wyrażają chęć rozwiązania go, nie mają dzieci ani majątku do podziału. I przed tym sądem trzeba wykazać, że małżeństwo się rozpadło, co sprowadza się głównie do tego, czy się ze sobą sypia, czy nie i czy ma się wspólne gospodarstwo. Trzeba opowiadać o swoich uczuciach i intymnych sprawach. I to sąd, czyli osoba, która zna człowieka od paru minut dosłownie, decyduje, czy to już ten moment, kiedy małżeństwo może się skończyć. To jest zwyczajnie upokarzające i wywołuje głęboki bunt, przynajmniej we mnie. Myślę, że dla wielu osób może być powodem niechęci do zawierania małżeństwa.
Romek P. - 31 Stycznia 2013, 22:24
Po drodze możesz jeszcze mieć mediatora, nawet jeśli obie strony tego nie chcą
Anonymous - 31 Stycznia 2013, 22:36
Już nie ma mediacji, od pewnego czasu - wcześniej były obowiązkowe, faktycznie. Mnie ta przyjemność ominęła, chociaż tyle.
ihan - 31 Stycznia 2013, 22:49
Lis Rudy napisał/a | Martva, to odwiedzaj. Tam u Ciebie przy odwiedzinach żądają jakiegoś dowodu uprawniającego do odwiedziń bliskiej osoby
|
Hop. hop, tu Ziemia. Świat nie składa się tylko z doświadczeń życiowych Lisa Rudego. Kiedyś też sobie myślałam, ot, urban legends, że ktoś może mieć problemy w szpitalu. Przy odwiedzinach i przy dowiadywaniu się o stan chorego. I tak długo sobie myślałam, a potem okazało się, że dwie osoby z mojego otoczenia, niezależnie całkiem, miały taki problem. Którego nie dało się rozwiązać, bo nie i już. A gdy chory jest nieprzytomny, żadnego oświadczenia nie podpisze. Często sprawa dotyczy oddziałów gdzie odwiedziny są limitowane, a nie, że wchodzi sobie każdy z ulicy. Więc pisanie, żeby ktoś sobie odwiedzał, cóż Lisie, żyj sobie dalej w swoim świecie. Tylko zazdraszczam, że on taki prościutki i czarno-bielutki.
EDIT: i oczywiście znowu sprowadzanie dyskusji do związków partnerskich, związanych wyłącznie z seksem, problemów mogących być rozwiązanych przez małżeństwo, bleeee. Jakaś kalka opanowująca umysł to chyba jest, naprawdę.
Gustaw G.Garuga - 1 Lutego 2013, 03:54
Lis Rudy napisał/a | Czyli w dalszym ciągu chodzi jednak u ułatwienie i uproszczenie sobie życia. |
To ja sobie zacytuję sam siebie, bo ten sarkastyczny tekścik bardzo mi się udał:
Gustaw G.Garuga napisał/a | Bo życie powinno być ostre. Twarde. Trudne w wykonaniu. Jeśli coś można dostosować, ułatwić, to nie należy tego dostosowywać ani ułatwiać. Jedyna droga to żyć z zaciśniętymi ustami i zagryzionymi zębami, zawzięcie i z zacięciem stawiając czoła oporowi materii, odpowiedzialnie nadstawiając karku. |
Dziw, ale widocznie nie zdajesz sobie sprawy, że Twoje życie zostało ułatwione i uproszczone. Jak? A choćby tak:
Lis Rudy napisał/a | Ja np. pomimo fatalnych wspomnień z pierwszego małżeństwa i mega oporów przed kolejnym, podjąłem to ryzyko. |
Kiedyś nie było możliwości rozwodu. Musiałbyś tkwić w generującym fatalne wspomnienia pierwszym małżeństwie, dopóki śmierć by Was dwojga nie rozłączyła. Na szczęście byli ludzie, którzy nie podpisywali się pod dewizą, że:
Lis Rudy napisał/a | życie to nie serek light, nie da się go przejść nie narażając się na problemy i czerpiąc tylko i wyłącznie przyjemności |
i dołożyli starań, by zminimalizować problemy życia i zwiększyć przyjemności życia dla współmieszkańców planety Ziemia. To właśnie dzięki takim ułatwiającym i upraszczającym życie inicjatywom dostałeś szansę stworzenia satysfakcjonującego Cię związku. Wypadałoby chyba pozwolić innym kontynuować tę dobrą robotę, nie sądzisz?
Rafał - 1 Lutego 2013, 07:59
Gustaw G.Garuga napisał/a | Mnie się pomysł z notariatem bardzo nie podoba, jest to bowiem instytucja nadużywana i wykorzystywana do zdzierania kasy z obywatela. | Dokładnie jak każda inna instytucja państwowa i nic tu odkrywczego. Gustaw G.Garuga napisał/a | Załatwianie umowy o związek partnerski za pośrednictwem (tfu tfu) notariatu odziera ten związek z jakichkolwiek konotacji uczuciowych, | Ale to jest mam nadzieję ten moment, w którym Gustaw żartuje? Gustaw G.Garuga napisał/a | I jak przedstawiać swój status? Jesteśmy notarialnie związani? On jest moim partnerem umownym? A co tam u was? - Zamierzamy się notarialnie związać, właśnie negocjujemy warunki umowy. | Do tej pory ludzie, przeważnie starsi, przedstawiali mi się w stylu to jestem ja, a to jest mój konkubent, bo związki nieformalne w naszym kraju mają swoją tradycje i są prawnie umocowane jako związki, które tworzą "osoby bliskie" - ma to kolosalne znaczenie w prawie mieszkaniowym. Gustaw G.Garuga napisał/a | Aha, no i kwestia dziedziczenia, której notariat (o ile wiem) nie jest w stanie satysfakcjonująco rozwiązać. | Znaczy się to będzie w końcu nieformalny związek formalny czy jak, bo pomału głupieję, jak się formalizuje takie związki, nadając im prawa łącznie z prawem spadkowym i adpocyjnym to takie coś już przecież jest i nazywa się małżeństwo. Pewnie zatem nie o to w tym szumie chodzi - niech mi ktoś wyjaśni na czym ma polegać różnica pomiędzy związkiem partnerskim, a małżeństwem. Miria napisał/a | To ja odwrócę pytanie ponownie, chciałabym wiedzieć, dlaczego osoby postulujące zwieranie umowy u notariusza nie zrobiły tego same, a wzięły ślub cywilny (myślę, choć może się mylę, że to dotyczy na przykład Rafała). | To proste, ja wziąłem ślub kościelny
Witchma - 1 Lutego 2013, 09:21
Matrim, zapytałam i z socjologicznego punktu widzenia małżeństwo, kojarzone z czymś bardzo trwałym i posiadaniem dzieci, przestało być potrzebne, gdyż dla ludzi filarem, wokół którego budują obecnie swoją tożsamość jest praca/kariera. Również dzieci stały się zbędne (a nawet są ciężarem, szczególnie w obliczu obecnego kultu młodości), więc po co komu małżeństwo, skoro nie są potrzebne mamusie i tatusiowie, wspólne nazwisko itd. To jest ponoć domena społeczeństw wysoko rozwiniętych, któreś przejście demograficzne, tak po prostu jest, pobędzie jakiś czas, potem się zmieni. Pewnie coś strasznie uprościłam i o czymś ważnym zapomniałam, ale ja nie jestem socjologiem.
Gustaw G.Garuga - 1 Lutego 2013, 09:38
Rafał, stać Cię na więcej i lepiej
Anonymous - 1 Lutego 2013, 10:04
Cytat | To proste, ja wziąłem ślub kościelny |
Lucky you, ale pewnie gdyby nie cud konkordatu, to pobiegłbyś do notariusza regulować swoje sprawy, zamiast do USC? Wolne żarty.
mesiash - 1 Lutego 2013, 10:07
Jak tak czytam niektóre wypowiedzi to mam wrażenie że Wam chodzi o to by istniał Związek Partnerski, który nie będzie małżeństwem tylko z nazwy.
Poniżej Partner-nieMałżonek zostanie zastąpiony skrótem PnM
Chcielibyście móc się dowiadywać o zdrowiu PnM? Super, trzeba wymusić zmianę w ustawie o opiece zdrowotnej, czy ochronie danych osobowych, która umożliwi wam wzajemne podpisanie takiego oświadczenia.
Chcecie móc się rozejść z PnM bez udziału sądu? Super, spiszcie umowę cywilną waszego związku.
Chcecie móc dziedziczyć po PnM? Super, trzeba wymusić zmianę w prawie spadkowym.
I można tak dalej wymieniać.
Bo problem nie jest z małżeństwem - to jedna z najlepiej chyba dopracowanych form prawnych w tym kraju. Problem leży z całą otoczką, bo pisana była przez ludzi bardzo nieudolnych, a nikt tego nie rusza bo się boi.
Rafał - 1 Lutego 2013, 10:22
Gustaw G.Garuga, bo mnie nie kręci, tylko dziwi, bo nie rozumiem o co tyle hałasu. Rozumiem kwestię małżeństw homoseksualnych. Rozumiem kwestię adopcji. Ale nie rozumiem po co ustawowo kręcić ludźmi? Np. druk sejmowy nr 554: wspólne nazwisko - nic co dotychczas nie byłoby osiągalne, sprawy majątkowe i osobiste ma określać akt notarialny (art.6 ust.1), obowiązek dochowania wierności - aha, no i wszelkie zdrady i skoki w boki zostały właśnie ustawowo zakazane, powstaje wspólność majątkowa i obowiązek alimentacyjny - coś jak małżeństwo, solidarna odpowiedzialność za zaciągnięte zobowiązania - j.w. i koniec, kropka.
Nic czego nie można by było zawrzeć w umowie. Bez huku, bez szmerów, jupiterów, państwu nic do tego, może sobie rejestrować dla statystyki akty notarialne. Prosto i składnie może to być załatwione, a właściwie rozszerzone - bo konkubinaty dowolnych konfiguracji płciowych mają przecież swoje prawa i to niemałe, ze spadkowym włącznie (ustalanie kręgu osób bliskich przynajmniej w niektórych przypadkach włącza do kręgu osób uprawnionych osoby "bliskie").
Miria napisał/a | Lucky you, ale pewnie gdyby nie cud konkordatu, to pobiegłbyś do notariusza regulować swoje sprawy, zamiast do USC? Wolne żarty. | Ja jestem przedkonkordatowy, cywilny nie miał większego znaczenia, gdzie bądź zawierany, różnicy żadnej nie robił.
Martva - 1 Lutego 2013, 10:29
Wszystkie sprawy życiowe da się załatwić w ramach obowiązującego prawa, u notariusza - to częsty argument przeciwników związków partnerskich. Oto przykłady, czego się załatwić nie da
Rafał - 1 Lutego 2013, 10:34
Inny prawnik napisał/a | Nie ma powodów, by dawać przywileje grupie społecznej w związkach jedno i dwupłciowych, skoro wszystko, na czym im zależy, czyli np. sprawy związane z pochówkiem, alimentacją czy uzyskaniem informacji o partnerze przebywającym w szpitalu, mogą zawrzeć w umowie. | STĄD
Matrim - 1 Lutego 2013, 10:42
Witchma, dzięki. Uproszczone czy nie, mniej więcej takiej formy oczekiwałem. Teraz się muszę nad tym zastanowić.
(Ale chyba i tak nikt nie zwrócił na Twoją wypowiedź uwagi... ).
|
|
|