Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
Anegdoty historyczne i inne smaczne kąski
Autor Wiadomość
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 3 Stycznia 2006, 13:33   

A ja od miesiąca delektuje się powiedzeniem Chruszczowa albo innej Berii, stanowiącym ripostę na podlizujące się tłumaczenia jakiegoś wysokiego urzędasa "no co wy towarzyszu, nie ufacie???" Na to Chruszczow: Ufać - ufamy, sprawdzać - sprawdzamy.
Baaardzo mi się spodobało.
 
 
feralny por. 
Trurl

Posty: 4761
Skąd: garaż hermetyczny
Wysłany: 3 Stycznia 2006, 13:52   

Kontrola najwyższą formą zaufania.
_________________
Trust me, I'm a doctor...
 
 
Rodion 
Agent Chaosu


Posty: 7551
Skąd: Gestrandet
Wysłany: 4 Stycznia 2006, 10:59   

No to coś z cyklu " Rzymska sztuka oblegania" :lol:
Jedno z miast w Azji mniejszej dufne w siłę swoich umocnień, na rzymskie wezmanie do poddania odpowiedzialo; "Możecie nas oblegać, mamy zapasów na 10 lat!"
Na co dowódca legionu odpowiedzial:
" No to my poczekamy lat 11". I rozpocząl budowę obozu.
Następnego dnia miasto się poddalo. :lol:
_________________
Mam czarną koszulkę i piwo... jestem forpocztą sił chaosu.
I tylko konia osiodłać. I przez wrzosowiska, jak przez...
 
 
Margot 
Connor MacLeod


Posty: 1593
Skąd: Twierdza Wrocław
Wysłany: 6 Stycznia 2006, 21:46   

Mnie się przypomniała anegdota - niestety, nie pamiętam, czy dobrze pamiętam postaci => jeżeli przekręciłam, proszę o poprawkę i przepraszam.

Poselstwo Kserksesa I do króla Sparty, Leonidasa (wojna grecko-perska, V w. pne):
- Poddajcie się. Albowiem nie zostanie tu kamień na kamieniu, jeżeli perska armia przekroczy granice Lakonii.
- Jeżeli. - odpowiedział król Sparty.
_________________
Bo jatek było za mało
 
 
Haletha 
Zielony Ludzik


Posty: 2051
Skąd: Carrodunum
Wysłany: 7 Stycznia 2006, 10:37   

Również poselstwo perskie do wodza Greków (niestety w życiu nie przypomnę sobie szczegółów):

- Poddajcie się. Mamy tylu łuczników, że wypuszczone przez nich strzały zakryją słońce.
- To świetnie, będziemy walczyć w cieniu!
_________________
Pewien król miał dwóch synów. Jednego starszego, drugiego zaś młodszego.
----------------------------------
Daj się porwać przygodzie! Forumowa powieść w odcinkach czeka na ciebie!
 
 
 
Alkioneus 
Sky Captain


Posty: 175
Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 7 Stycznia 2006, 12:35   

Margot napisał/a
Mnie się przypomniała anegdota - niestety, nie pamiętam, czy dobrze pamiętam postaci => jeżeli przekręciłam, proszę o poprawkę i przepraszam.

Poselstwo Kserksesa I do króla Sparty, Leonidasa (wojna grecko-perska, V w. pne):
- Poddajcie się. Albowiem nie zostanie tu kamień na kamieniu, jeżeli perska armia przekroczy granice Lakonii.
- Jeżeli. - odpowiedział król Sparty.


Z tej samej beczki.

Poselstwo Aleksandra Wielkiego do Spartan. Było to niedługo po zwycięstwie cheronejskim, kiedy cała Hellada korzyła się na wyścigi przed Aleksem.

Tekst poselstwa: "W jakim charakterze chcecie mnie widzieć u waszych granic? Jako króla, czy jako wroga?"

Odpowiedź: "W żadnym."
_________________
sposób na rzucenie palenia: za każdą godzinę bez fajki zapal sobie, zasłużyłeś.
 
 
 
feralny por. 
Trurl

Posty: 4761
Skąd: garaż hermetyczny
Wysłany: 7 Stycznia 2006, 13:27   

Idąc tym tropem.
Poseł niemiecki do okrążonych w Arnhem brytyjskich spadochroniarzy:
"Proponujemy wam kapitulację"
Spadochroniarze odpowiedzieli:
"Nie mamy warunków, żeby przyjąć waszą kapitulację"
_________________
Trust me, I'm a doctor...
 
 
Alkioneus 
Sky Captain


Posty: 175
Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 7 Stycznia 2006, 13:35   

No to jeszcze najpiękniejsza anegdota całej starożytności, którą pewnie większość zna, ale...

Aleksander Wielki wjeżdżając do Aten zapragnął poznać Diogenesa, filozofa mieszkającego w beczce. Kiedy poprowadzono go do niego z całym jego orszakiem, Aleksander, zafascynowany osobą filozofa rzekł
"Uczynię dla ciebie wszystko czego zapragniesz."
Diogenes odrzekł:
"To się odsuń, bo zasłaniasz mi słońce."
_________________
sposób na rzucenie palenia: za każdą godzinę bez fajki zapal sobie, zasłużyłeś.
 
 
 
Margot 
Connor MacLeod


Posty: 1593
Skąd: Twierdza Wrocław
Wysłany: 7 Stycznia 2006, 13:56   

Haletha napisał/a
Również poselstwo perskie do wodza Greków (niestety w życiu nie przypomnę sobie szczegółów):

- Poddajcie się. Mamy tylu łuczników, że wypuszczone przez nich strzały zakryją słońce.
- To świetnie, będziemy walczyć w cieniu!

Leonidas i Kserkses I, przed bitwą pod Termopilami :D

A teraz coś z innej epoki, trochę bliższej naszym czasom:

Na pewnym balu Talleyranda, który był kulawy pewna starsza arystokratka ślepa na jedno oko, zapytała:
- Jak idą sprawy w państwie?
- Jak pani widzi - odrzekł Talleyrand.
_________________
Bo jatek było za mało
 
 
Margot 
Connor MacLeod


Posty: 1593
Skąd: Twierdza Wrocław
Wysłany: 7 Stycznia 2006, 14:13   

Alkioneus napisał/a
No to jeszcze najpiękniejsza anegdota całej starożytności

Było o Diogenesie, to jeszcze jedna cyniczna odzywka rzeczonego filozofa z Synopy:

Do Diogenesa, który, jak głosi podanie, mieszkał w beczce, przyszedł Alcybiades, wówczas protegowany Peryklesa. Diogenes gotował właśnie groch, jedzenie dość pośledniego gatunku.
- Ech, Diogenesie, gdybyś ty umiał przed możnymi się ukorzyć, nie musiałbyś teraz grochu gotować - rzekł Alcybiades.
- Ech, Alcybiadesie, gdybyś ty umiał taki groch gotować, nie musiałbyś się teraz korzyć przed możnymi - odciął się Diogenes.
_________________
Bo jatek było za mało
 
 
Rodion 
Agent Chaosu


Posty: 7551
Skąd: Gestrandet
Wysłany: 7 Stycznia 2006, 15:42   

Pewnego letniego dnia 1147 roku w Antiochii, po nocy wczasie której Eleonora, znudzona wstrzemięźliwością męża Ludwika VII, wpuścila do swego łoża tajemniczego nocnego nieznajomego, miala miejsce taka rozmowa:

- Pani zapominasz, ześ mą malzonką! Od pewnego czasu zbyt latwo o tym zapominasz!
- Być moze dlatego, ze nie krola poślubiłam, lecz mnicha!

A potem byla wojna stuletnia! :mrgreen:
_________________
Mam czarną koszulkę i piwo... jestem forpocztą sił chaosu.
I tylko konia osiodłać. I przez wrzosowiska, jak przez...
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 10 Stycznia 2006, 15:24   

To może coś z historii najnowszej. Kolega wrócił niedawno z Iraku, był tam z 10 mies. za cywilnego eksperta od środowiska, przywiózł masę zdjęć, opowieści i historii. Palce lizać.
Obrazek I:
Jest sprawozdanie na żywo na obozu nomen omen Babylon, dzielny reporter stoi twardo przed swoim klimatyzowanym namiotem, nie kuli się na dźwięk wystrzałów, tylko znudzeni żołnierze zza kamerami puszczają kolejne serie w niebo.
Obrazek II:
Transporter opancerzony skradziono. Nie wyjechał z terenu obozu. Co się stało? Odnalazł się na dnie Tygrysu (a może to był Eufrat? abo inna woda). Była impreza, żołnierze się popili, przyszła ochota pojedździć, nawinął się transporter, fajno jest! Nie ma jak fantazja kawaleryjska.
Obrazek III:
Kolega potrzebował pojechać w teren, przysługiwała mu ochrona, poszedł do swoich (Polacy), dowódca wyznaczył żołnierzy, żołnierze w płacz. Nie pojadą za chu chu. Bo to już druga zmiana się kończy, nie byli ni razu poza obozem i chcą wrócić do domu. Kolega pojechał ostatecznie z Indonezyjczykami czy może inną absolutnie egzotyczną nacją i bardzo chwalił sobie ich odwagę. A nasi? Cóż ... Wrócili szczęśliwie do dom.
Nie jest to może chwalebne, ale o czymś świadczy.
 
 
Rodion 
Agent Chaosu


Posty: 7551
Skąd: Gestrandet
Wysłany: 13 Stycznia 2006, 10:56   

Jeden z felietonow przypomniał mi taką anegdote:

Rok 1941, początek grudnia, niedziela, Pearl Harbor.
Jeden z marynarzy do swoich kolegów:
- Hej! Patrzcie! Odwiedzi nas ruski lotniskowiec! Widze samoloty z czerwonymi gwiazdami! :lol:
_________________
Mam czarną koszulkę i piwo... jestem forpocztą sił chaosu.
I tylko konia osiodłać. I przez wrzosowiska, jak przez...
 
 
Margot 
Connor MacLeod


Posty: 1593
Skąd: Twierdza Wrocław
Wysłany: 15 Stycznia 2006, 17:23   

A mnie się rano przypomniała kolejna anegdota z czytanek łacińskich. Marek Tuliusz Cycero miał szwagra postury dość mizernej, za to zarozumialstwem grzeszącego. Szwagier ów pewnego razu dumnie paradował z mieczem - nie tylko wielce ozdobnym, ale zdecydowanie nadającym się dla wojownika o nieco większych parametrach. Na widok chuderlawego szwagra z pokaźnych rozmiarów mieczem Cyceron zawołał:
- Bogowie! Któż mego szwagra przywiązał do miecza?!
_________________
Bo jatek było za mało
 
 
Rodion 
Agent Chaosu


Posty: 7551
Skąd: Gestrandet
Wysłany: 16 Stycznia 2006, 14:23   

Jako ze jakiś czas temu pojawily sie na forum wieloryby mam dla Was taka historyjke.

Jest luty 1891 roku,angielski statek wielorybniczy "Star of the East" zlokalizował stado kaszalotów. W czasie polowania jedna z lodzi zostala przewrócona przez nurkujacego wieloryba, zaginelo dwu ludzi z zalogi. Jednym z zaginionych byl James Bartley.
Po paru godzinach wieloryba udalo sie zabić i uwiazać do burty statku. Resztę dnia i część nocy spędzono na ćwiartowaniu zdobyczy. Następnego dnia rano gdy resztki kaszalota wciagnięto na poklad, okazalo sie ze w żołądku cos się rusza!
Był to nieprzytomny, ale żywy, James Bartley!
Calkiem niebiblijny Jonasz. :lol:
_________________
Mam czarną koszulkę i piwo... jestem forpocztą sił chaosu.
I tylko konia osiodłać. I przez wrzosowiska, jak przez...
 
 
Alkioneus 
Sky Captain


Posty: 175
Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 17 Stycznia 2006, 11:50   

Churchill miał zięcia, który delikatnie mówiąc drażnił go nagabywaniem i natręctwem. Zięć ów zapytał go raz, kogo Churchill uważa za największego męża stanu XX wieku.
Churchill po namyśle odparł:
"Mussolini."
"Ale dlaczego?" - zięć pyta zdziwiony.
"Bo kazał rozstrzelać swojego zięcia."
_________________
sposób na rzucenie palenia: za każdą godzinę bez fajki zapal sobie, zasłużyłeś.
 
 
 
Słowik 
Cynglarz

Posty: 4931
Skąd: Kraków
Wysłany: 17 Stycznia 2006, 12:12   

Niejaki Roentgen w korespondenci do swojego przyjaciela napisał mu o odkryciu przez siebie pewnego zjawiska związanego z promieniowaniem. Kolega był zdecydowanie nie w temacie i poprosił Roentgena czy ten mógłby mu przesłać jakąś próbkę, bo go to zainteresowało. Roentgen na to: "Drogi kolego, biorąc pod uwagę naturę mego odkrycia, prościej byłoby Ci przesłać mi swoje płuca".
_________________
I'd rather have a bottle in front of me than a frontal lobotomy.
 
 
 
beldin 
Gollum

Posty: 2
Wysłany: 10 Lutego 2006, 14:38   

dla tych co lubia sredniowiecze

..."W Bostonie, w Anglii, w 1228 roku dwie bandy giermkow, udajac, że rozgrywaja turniej spaliły pół miasta"

..."Rycerze angielscy, zatroskani zaginięciem swego przyjaciela Williama, hrabiego Pembroke, znależli go w kużni, jak trzymał glowe w hełmie na kowadle, a kowal walił w hełm młotem, aby ją wydobyć"

i wiele innych znajdziecie w ksiazce F. Kusiak, Rycerze średniowiecznej Europy łacińskiej
 
 
savikol 
Klapaucjusz


Posty: 963
Skąd: Wawa
Wysłany: 17 Lutego 2006, 15:04   

Anegdota dość znana, dlatego wybaczcie, jeśli się powtarzam:
Druga połowa XVII wieku. Klasyczny polski szlachciura, podróżując do Warszawy, napotkał niedaleko miasta samotnego myśliwego. Wdał się z nim w towarzyską rozmowę i zapytany o cel podróży, opowiedział o swoich kłopotach. Chodziło o typowy spór sąsiedzki o miedzę, czy inne głupstwo. Szlachciura jechał do Wawy by stanąć przed obliczem króla (Jana III Sobieskiego zresztą) i zażądać rozstrzygnięcia sporu.
„A co jak król, nie będzie chciał cię wysłuchać?” – spytał myśliwy.
„Wtedy powiem, by pocałował moją kobyłę w dupę!” – buńczucznie odparł szlachciura.
Mężczyźni dojechali razem do miasta i rozstali się w przyjaźni. Oczywiście, gdy szlachciura dostąpił zaszczytu audiencji u króla i stanął przed tronem, okazało się, że spotkany myśliwy, to nikt inny, tylko sam Jan III. W szoku, czy może w ataku głupiej brawury, szlachciura palnął sentencję, która potem została przysłowiem:
„Słowo się rzekło, kobyłka u płotu”.

Za obrazę majestatu (nakłanianie króla do molestowania seksualnego zwierzęcia) należało się szlachciurze spotkanie z katem, ale Sobieski, był ponoć osobą z poczuciem humoru i gestem. Szlachcic wrócił do domu w jednym kawałku i z pozytywnie załatwioną sprawą.
 
 
Emilia 
Batman


Posty: 507
Skąd: Poznań
Wysłany: 4 Marca 2006, 15:02   

Anegdota dotyczy jednego z cesarzy niemieckich. Otóż owemu cesarzowi zbrzydła małżonka, więc postanowił ją oddalić. Aby mieć ku temu powód, nakazał jednemu z dworzan, by uwiódł cesarzową. W ten sposób cesarz, który miał sam przyjść na schadzkę chciał dowieś niewierności małzonki. Rozmowę jednak podsłuchała jedna z pokojówek i powtórzyła swej pani. Ta postanowiła się zemścić. Udała, że interesują ją zaloty dworzanina i w końcu kazała przyjść do siebie w nocy.
Tego wieczora zatrzymała dwórki u siebie, a każdej wręczyła sękaty kij. W nocy, gdy cesarz udając owego dworzanina zakradł się do komnaty cesarzowej ktoś zarzucił mu worek na głowę i spadły na niego bolesne ciosy. Dwórki biły mocno, a cesarzowa "lżyła go nieprzystojnymi słowy". Jak śmiesz sądzić, że żona największego męża na ziemi względy ci okaże - krzyczała. Dopiero gdy zbiegła sie straż, poturbowany i zawstydzony cesarz wydostał się z worka. Historia milczy jak się swojej niewiaście wytłumaczył, ale doceniając jej wierność żył z nią długo i zgodnie.

Ampére był człowiekiem bardzo roztargnionym. Pewnego razu był z wizytą. Gdy miał wychodzić, zaczął padać ulewny deszcz, więc gospodarz zaproponował mu nocleg. Ampére się zgodził. Po kilku minutach gospodarz poszedł sprawdzić, czy wszystko w porządku, ale nigdzie nie mógł gościa znaleźć. Po pewnym czasie ktoś zadzwonił do drzwi. Gospodarz otworzył drzwi i zobaczył Ampére'a. - A gdzież pan był?! - W domu, po piżamę. :D
_________________
- Dokąd idziesz?
- Odnoszę wrażenie.
 
 
Haletha 
Zielony Ludzik


Posty: 2051
Skąd: Carrodunum
Wysłany: 4 Marca 2006, 18:58   

Emilia napisał/a
Anegdota dotyczy jednego z cesarzy niemieckich. Otóż owemu cesarzowi zbrzydła małżonka, więc postanowił ją oddalić. Aby mieć ku temu powód, nakazał jednemu z dworzan, by uwiódł cesarzową. W ten sposób cesarz, który miał sam przyjść na schadzkę chciał dowieś niewierności małzonki. Rozmowę jednak podsłuchała jedna z pokojówek i powtórzyła swej pani. Ta postanowiła się zemścić. Udała, że interesują ją zaloty dworzanina i w końcu kazała przyjść do siebie w nocy.
Tego wieczora zatrzymała dwórki u siebie, a każdej wręczyła sękaty kij. W nocy, gdy cesarz udając owego dworzanina zakradł się do komnaty cesarzowej ktoś zarzucił mu worek na głowę i spadły na niego bolesne ciosy. Dwórki biły mocno, a cesarzowa lżyła go nieprzystojnymi słowy. Jak śmiesz sądzić, że żona największego męża na ziemi względy ci okaże - krzyczała. Dopiero gdy zbiegła sie straż, poturbowany i zawstydzony cesarz wydostał się z worka. Historia milczy jak się swojej niewiaście wytłumaczył, ale doceniając jej wierność żył z nią długo i zgodnie.

A coś takiego było też w "Dekameronie":))

Jeśli chodzi o anegdotki o ludzkim roztargnieniu, najbardziej do gustu przypada mi historia papieża Aleksadra VI Borgii. Ów mąż wątpliwej świętości postanowił pozbyć się dyskretnie niewygodnego kardynała, wysyłając mu w prezencie zatrute wino.
Niestety w zaaferowaniu sam je wypił...
_________________
Pewien król miał dwóch synów. Jednego starszego, drugiego zaś młodszego.
----------------------------------
Daj się porwać przygodzie! Forumowa powieść w odcinkach czeka na ciebie!
 
 
 
Emilia 
Batman


Posty: 507
Skąd: Poznań
Wysłany: 5 Marca 2006, 12:04   

Haletha napisał/a

A coś takiego było też w Dekameronie:)) J


Na podstawie Boccaccio jest nakręcony nowy film (2006) - "Decameron: Angels & Virgins" w reżyserii Davida Lelanda (to ten od "Kompanii Braci"). Lorenza będzie w nim grał Hayden Christensen (Anakin Skywalker w Zemście Sithów).

Wracając do anegdot to co powiesz na taką:

Jan Cybis przybył do Paryża i zapytał w hotelu, w którym chciał się zatrzymać, w jakiej cenie są pokoje.
- Na pierwszym piętrze 50 franków, na drugim 35, a na trzecim 20.
- Dziękuję. Ten hotel jest dla mnie za niski. :D

Albo:

Do Edgara Degasa zwrócił się pewien człowiek: - Proszę mi wybaczyć, ale pańska twarz wydaje mi się znajoma. Musiałem ją widzieć już w innym miejscu. - Niemożliwe - odpowiedział Degas - swoją twarz noszę zawsze przy sobie.
(ten żarcik niezmiennie wywołuje uśmiech na mojej twarzy) :D
_________________
- Dokąd idziesz?
- Odnoszę wrażenie.
 
 
Haletha 
Zielony Ludzik


Posty: 2051
Skąd: Carrodunum
Wysłany: 5 Marca 2006, 15:57   

Michaił Bułhakow został na "dziennikarskim" przyjęciu przedstawiony wysoko postawionemu komuniście. Nie pamiętam nazwiska, ale w każdym razie bardzo znane. Bułhakow po przyjrzeniu się rozmówcy stwierdził, że już się znają.
- To bardzo ciekawe: gdzie też mogliśmy się widzieć? - kryguje się czerwoniec.
- W mom gabinecie. Jestem specjalistą od chorób wenerycznych.
_________________
Pewien król miał dwóch synów. Jednego starszego, drugiego zaś młodszego.
----------------------------------
Daj się porwać przygodzie! Forumowa powieść w odcinkach czeka na ciebie!
 
 
 
darko 
Jaskier


Posty: 50
Skąd: Żagań
Wysłany: 5 Marca 2006, 20:56   

No to ja coś dołożę :)

Bolesław III Krzywousty wysłał w 1109 r. wojewodę Jana z Góry z poselstwem do króla Niemiec, Henryka V, późniejszego cesarza. Król, chcąc nastraszyć posła wielką potęgą Niemiec, aby móc zażądać od Polaków hołdu, pokazał mu swój skarbiec, mówiąc:
-Tym pokonamy Polaków.
Usłyszawszy to, poseł zdjął z palca swój własny pierścień i rzucając go do skrzyni pełnej klejnotów rzekł:
-Pójdź, złoto do złota, My Polacy wolimy żelazo.
Osłupiały odpowiedzią Henryk powiedział tylko:
-Hab Dank.

Mikołaj Rej, przyjechawszy do Łęk, wsi w krakowskiem, spytał na drodze chłopa:
-Kto tę wieś trzyma?
-Ziemia i płoty.
-Kto tu panem?
-Ten, co ma najwięcej pieniędzy.
-A kto tu starszym?
-Jest babula, co jej przeszło sto lat.
-A kto tu najwyższy?
-Lipa przed kościołem, co ją jegomość widzi.
-Daleko południe?
-Nie szło tędy, miłościwy panie, nie wiem, jak daleko może być.
-Widzi mi się, chłopie, weźmiesz w gębę.
-Wolę w rękę, jako człowiek...

Hamedi Kermanni był błaznem władcy mongolskiego, Timura.
-Jak wysoko mnie oceniasz? spytał raz błazna Timur podczas kąpieli.
-Na 30 srebrnych monet.
-Ale tyle to jest warte płótno, którym się teraz wycieram. odparł włądca.
-Płótno już wliczyłem.

Ludwikowi XI przypadła do gustu Małgorzata de Assenage. Dwa lata trzymał ją przy dworze, i miał z nią dwóch synów.
Pewnego razu Małgorzata zwróciła się do astrologa, by jej przepowiedział przyszłość. Ten spojrzał na nią i odrzekł, że wkrótce umrze. I rzeczywiście, wskutek jakiejś tajemniczej choroby Małgorzata wkrótce umarła.
Król, podejrzewając zbrodnię, wezwał astrologa, i tonem nie wróżącym nic dobrego, zapytał:
Ty, który wszystko przewidujesz, czy wiesz, kiedy umrzesz?
Tak, Panie - odparł chytrze astrolog - w gwiazdach powiedziano: trzy dni przed Waszym Majestatem.

Końcówka lat 30-tych ubiegłego wieku. Ambasador Japonii w Londynie, Shigeru Yoshida, dowiedział się o niespodziewanej wizycie w Królestwie bardzo przezeń nielubianego ministra rządu swojego kraju. Oczywiście chciał uniknąć spotkania, wpadł więc na pomysł, żeby za każdym razem, gdy minister zadzwoni, by umówić się na spotkanie, osoba, która odbierze telefon, informowała, że pana ambasadora nie ma.
Plan wydawał się znakomity. Po kilku telefonach ambasador nabrał pewności, że uda mu się spotkania uniknąć. Niepowodzenia nie zniechęciły jednak ministra, który postanowił udać się do ambasady osobiście. Pierwszego spotkanego w foyer człowieka minister zapytał, czy może zobaczyć się z ambasadorem.
- Niestety, pana ambasadora nie ma.
Minister już się odwrócił i chciał wyjść, gdy coś go tknęło. Zapytał więc:
- Przepraszam, a to nie pan jest ambasadorem?
- Tak to ja - odpowiedział Yoshida - i zapewniam pana ministra - jeżeli sam ambasador Yoshida mówi, że ambasadora nie ma, może mu pan wierzyć.

Pewnego dnia nuncjusz papieski we Francji, Angelo Roncalli (późniejszy papież Jan XXIII), został zaproszony na oficjalny bankiet dyplomatyczny. Po przyjściu zorientował się, iż kobieta towarzysząca mu przy stole jest ubrana w bardzo, ale to bardzo krótką sukienkę. Oczywiście przez większą część bankietu udawał, że tego nie zauważył. Gdy jednak przyszła pora deseru, z patery na owoce wyjął jabłko i zaoferował je owej pani. Ta, zgodnie z regułami protokołu, odmówiła grzecznie. Ekscelencja jednak nalegał:
- Proszę to przyjąć. W końcu Ewa także potrzebowała jabłka, by zdać sobie sprawę, że nic na sobie nie ma...

No i starczy na razie:) Miłego czytania.
_________________
Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia.
 
 
 
reginald 
Sky Captain


Posty: 191
Skąd: Bromberg
Wysłany: 18 Marca 2006, 00:51   

Mi się przypomnia coś takiego. Na XX zjeździe Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego w 1956 r. Chruszczow wygłasza swój słynny referat "O kulcie jednostki". Po początkowym szoku, jeden z delegatów, krzyczy, że dlaczego Chruszczów wtedy nic nie robił, nie próbował walczyć.Chruszczow pyta "kto to powiedział??". W sali głucha cisza. Chruszczow uśmiecha się i mówi "No widzę, że rozumiecie dlaczego"...
 
 
fonsztyk 
Alien


Posty: 356
Skąd: Wyspa Mgieł?
Wysłany: 18 Marca 2006, 13:00   

Coś dorzucę:
"Podczas podróży po Ameryce Łacińskiej Humboldt spotkał pewnego starego mędrca, który wyłożył mu swoją teorię czterech typów ludzi:
1. Ci, którzy co nieco wiedzą, i wiedzą o tym, że wiedzą. To są ludzie wykształceni.
2. Ci, którzy co nieco wiedzą, ale nie wiedzą o tym, że wiedzą. Tacy ludzie śpią i trzeba ich przebudzić.
3. Ci, którzy niczego nie wiedzą, ale wiedzą o tym, że niczego nie wiedzą. Takim ludziom trzeba pomóc.
4. Ci, którzy nic nie wiedzą i przy tym nie wiedzą o tym, że nic nie wiedzą. To są głupcy i im nie można pomóc."

J jeszcze coś co dotyczy wszystkich kobiet :lol:

"Karol Darwin został kiedyś zaproszony na obiad. Przy stole jego sąsiadką była piękna młoda dama.
- Panie Darwin - zwróciła się do niego dama - pan twierdzi, że człowiek pochodzi od małpy. Czy to mnie również dotyczy?
- Oczywiście - odpowiedział uczony - lecz pani nie pochodzi od zwykłej małpy, ale od czarującej."
_________________
Pierwsze prawo rozwoju systemów dynamicznych:
Po otwarciu puszki z robactwem, jedynym sposobem ponownego zamknięcia go, jest użycie większej puszki.
 
 
Piech 
Hieronim Berbelek


Posty: 3569
Skąd: Poznań
Wysłany: 18 Marca 2006, 13:18   

Niels Bohr (jeden z ojców fizyki kwantowej) wracał nocą z kolegami z jakiejś imprezy. To było w Kopenhadze. Po drodze zauważyli, że fasada jednego z banków doskonale nadaje się do wspinaczki. Bohr wlazł wysoko, a koledzy z dołu podziwiali. Podszedł do nich patrol policji. Policjanci długo przyglądali się osobnikowi przyklejonemu do ściany budynku. W końcu jeden mówi do drugiego: "A, to tylko profesor Bohr." I poszli dalej.
_________________
Nie wyrabiam psychicznie, gdy skarpetki są nie do pary.
 
 
Sznajper 
Gollum


Posty: 3
Skąd: www.biblionetka.pl
Wysłany: 22 Marca 2006, 10:28   

Cytat
O odnalezieniu krzyża świętego dowiadujemy się z ust świętego Ambrożego, a dokładnie z jego przemówienia pogrzebowego wygłoszonego na pogrzebie cesarza Teodozjusza Wielkiego. Tenże święty Ambroży informuje nas szczegółowo o perypetiach związanych z odnalezieniem krzyża świętego przez mamę cesarza świętą Helenę. A było to tak:
Matka Konstantyna Helena postanowiła odszukać krzyż Chrystusa. W tym celu zorganizowała wyprawę do Palestyny i rozpoczęła poszukiwania. Cała Golgota była ówcześnie od dziesięcioleci wysypiskiem gruzu i śmieci. Ekipa Heleny odgruzowała kawałek tejże góry i zaczęła szukać krzyża. Nie było to trudne, bo w latach 68 - 70 Rzymianie chcąc zmusić broniących się w nielicznych warownych enklawach Żydów do poddania, krzyżowali tam codziennie tak wielkie ilości Żydów, że brakło miejsca na wkopanie następnych krzyży. Więc wkrótce znaleziono jeden krzyż, potem drugi i trzeci. Ale jak sprawdzić, który jest Jezusa? Stara cesarzowa miała umysł naukowca i postanowiła rozwiązać problem w sposób empiryczny. Kazała przynieść z pobliskiego szpitala sparaliżowaną kobietę. Położyła ją na pierwszym krzyżu i nic. To samo na drugim. Jak tylko ułożono tę kalekę na trzecim, to kobiecina natychmiast podskoczyła a następnie zaczęła chodzić i biegać jak zdrowiutkie dziecię. Jednak cesarzowa potrzebowała następnego dowodu. Kazała wykopać i przynieść tygodniowego trupa. Położono go na pierwszym krzyżu i nic. Trup leży, śmierdzi i nic. Położono go na drugim - to samo. Jak tylko ułożono umarlaka na trzecim, to ten będący już w stanie rozkładu trup zrywa się, klęka i dziękuje Bogu gorącą modlitwą za swoje zmartwychwstanie. Jak widać opowiadanie w ewangeliach o szczególnym przypadku zmartwychwstania Jezusa, to tylko jeden przypadek. Dziwnym trafem cesarzowa Helena nie zabrała ze sobą ani uzdrowionej kobiety, ani zmartwychwstałego dziada, lecz wróciła z krzyżem do domu.
Krzyż Święty Jezusa Chrystusa Pana Naszego
Autor tekstu: Andrzej S. Przepieździecki

_________________
Sznajper
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 22 Marca 2006, 13:43   

Eee tam, cesarzowa Helena to taka fabryka świętych była. Była gorliwą wyznawczynią i starała się jak można po prostu. Takie były wtedy realia. I nikogo to nie dziwiło.
 
 
Piech 
Hieronim Berbelek


Posty: 3569
Skąd: Poznań
Wysłany: 23 Marca 2006, 16:32   

"Lakoniczny Spartanin", to pleonazm, czyli masło maślane. Spartanie znani byli ze zwięzłych wypowiedzi, a Lakonia, to włąśnie region Peloponezu, który zamieszkiwali.

Pod Termopilami perski król Kserkses zażądał, żeby Spartanie złożyli broń. W odpowiedzi usłyszał: "Chodź i weź sobie".

Z kolei Filip Macedoński groził: "Jeżeli moje wojska wejdą do Lakonii, zrównam Spartę z ziemią". Spartanie odpowiedzieli: "Jeżeli". Ta odpowiedź w wersji polskiej brzmi dość rozwlekle. Zapytałem więc znajonego Greka jak to brzmiało w oryginale. Spartanie powiedzieli "ei".
_________________
Nie wyrabiam psychicznie, gdy skarpetki są nie do pary.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group