Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
Święta Inkwizycja
Autor Wiadomość
dalambert 
Agent Chaosu


Posty: 23516
Skąd: Grochów
Wysłany: 9 Stycznia 2009, 13:31   

kwestia wycierania sobie gęby przez wszelkich tolerancjuszy Inkwizycją nie ma nic wspólnego z uprawnienami sądowniczymi Sanhedrynu w Palestynie w I wieku ery chrystusowej, zresztą to Sanhedryn wspomniany wyrok wydał, Piłat jako prokurator Judei mógł albo zatwierdzić bądź nie.
A o poziomie debilnego rechotania z Inkwizycji dobitnie świadczy głupawy dowcipas Monthy Pythona zamieszczony tu parę postów wyżej jako rechotliwy "argument" w dyskusji.
_________________
Boże chroń Królową - Dalambert
 
 
dareko 
Gromozeka


Posty: 3263
Skąd: Warszawa
Wysłany: 9 Stycznia 2009, 13:44   

dalambert, jak Cie czytam, to zaczynam zalowac, ze nie zylem w tych wspanialych czasach. Taka cudowna ta inkwyzycja byla, zadnego terroru, szalejaca tolerancja, szacunek dla ludzi i ich zycia. Raj normalnie.
_________________
Wiedzma wszystko wie!!!
IN NURS WE TRUST - Katowice 2009
 
 
 
dalambert 
Agent Chaosu


Posty: 23516
Skąd: Grochów
Wysłany: 9 Stycznia 2009, 14:15   

dareko, doceniam ironię, ale Inkwizyja napewno była bardziej "tolerancyjna" niż takie cudowne instytucje naszych walczących o postęp i dobro CAŁEJ ludzkości czasów jak Czerezwyczajka, KGB, NKWD, czy SS i GSTPo, że o zarzadach łagrów i Kcetów nie wspomnę.
Zaś ilu zbrodni na ludzkim sumieniu dopuszczono się wprowadzając zasadę cuis regio eius religio , gdy Jaśnie Łoświecunemu Księciu zawidziało się protestantem zostac / zawszeć swiętopietrze można wydać na dziwki, a klasztory złupić/ i z tym nowatorskim panem przymusowego łoświecenia doznawali wszyscy pddani mając do wyboru albo Luter albo stos :twisted:
_________________
Boże chroń Królową - Dalambert
 
 
dareko 
Gromozeka


Posty: 3263
Skąd: Warszawa
Wysłany: 9 Stycznia 2009, 14:54   

dalambert, Ale ja nie bronie calej reszty swiata. Chodzi mi o to, ze inkwizycja nie jest dla mnie symbolem najwiekszego ludobojstwa w dzijech ludzkosci. Jest natomiast przykladem na to, jak instytucja, z pieknymi haslami na ustach, o poszanowaniu dla zycia, o wolnosci czlowieka, o wlasnej nieomylnosci, po pochodzeniu od Boga itp.... dopuszczala sie tortur i mordow sadowcych. To jest bulwersujace i nie zmienisz tego przywolujac tu Dzingis Hana, Pol Pota, protestantow, czy twojego ulubionego Stalina.
_________________
Wiedzma wszystko wie!!!
IN NURS WE TRUST - Katowice 2009
 
 
 
dalambert 
Agent Chaosu


Posty: 23516
Skąd: Grochów
Wysłany: 9 Stycznia 2009, 15:16   

dareko, jak też nie twiedzę, ze Inkwizycja była instytują nieskalaną, ale chcę ją rozpatrywać w konktretnym kontekście historycznym i to zarówno poprzez jej błędy jaki zasługi, tak zasługi, jak choćby to, że proces inkwizycyjny był pierwszym postępowaniem sądowym w którym uszatniczył OBROŃCA oskarżonego. Co zresztą na tym wątku było już podnoszone.
Natmiast uważam, że gębę czarnego luda przyprawili inkwizycji protestanci kryjąc w ten sosób własne niemałe przecież zbrodnie, jak choćby to, że ogłoszenie się przez Henia VIII głową kościoła / zresztą wyłącznie ze względów politycznych i grabieżczych/ kosztowało życie wymordowanych w tym czasie w Anglii 60 000 katolików .
_________________
Boże chroń Królową - Dalambert
 
 
NURS 
Ojciec Redaktor


Posty: 18950
Skąd: Katowice
Wysłany: 9 Stycznia 2009, 16:00   

Bo religie to złe są, zwłaszcza jak dać je w ręce ludziom.
_________________
Bez gwiazdy nie ma jazdy! www.robertjszmidt.pl
Nowe na stronie: premierowy fragment "Pól dawno zapomnianych bitew) i nowy wpis na blogu.
 
 
dalambert 
Agent Chaosu


Posty: 23516
Skąd: Grochów
Wysłany: 9 Stycznia 2009, 18:16   

NURS, co kasa ma wspólnego z wiarą.
Kumple Henia ochoczo uznawali go za głowę kościoła nie dlatego, ze nie lubili Papieża, ale dlatego, że obdarowywał ich skonfiskowanymi dobrami klasztornymi i równie ochoczo mordowali głupi lud któren powrotu mnichów się domagał, bo to oni szeroką działalność dobroczynną prowadzili.
Skąd ten jakże nowatorski wniosek, ze religie są w czambuł złe?
_________________
Boże chroń Królową - Dalambert
 
 
NURS 
Ojciec Redaktor


Posty: 18950
Skąd: Katowice
Wysłany: 9 Stycznia 2009, 19:12   

dalambert, ja nie pisze o kasie, ale masz rację, każda strona bardzo chętnie dzieliła się majątkami pokonanego przeciwnika. katolicy robili to samo, patrz rzexie i wypedzenia żydów z hiszapnii np. w 1391.
skąd wniosek, ze religie są złe? sam dajesz przykłady - zbyt łatwo stają się pretekstem do zabijania. jednym z główniejszych, jak się dobrze przyjrzysz.
_________________
Bez gwiazdy nie ma jazdy! www.robertjszmidt.pl
Nowe na stronie: premierowy fragment "Pól dawno zapomnianych bitew) i nowy wpis na blogu.
 
 
dzejes 
prorok


Posty: 10065
Skąd: City
Wysłany: 10 Stycznia 2009, 01:36   

Rafał napisał/a
Najbardziej w więzieniach inkwizycyjnych podoba mi się menu. Najczęściej były to zresztą areszty domowe,ale inkwizycja dbała o więźnia, o jego wyżywienie i jak sobie właśnie czytam, w jednym wypadku wino nie smakowało uwięzionemu toteż specjalnie dla niego sprowadzano ulubione piwo.


Jedynym problemem był fakt, że jego sąsiada torturowano, a zeznania uzyskane w ten sposób tego amatora piwa też mogły na stos zaprowadzić :wink:

Też czytałem podobne opisy. Jak to zesłańcy carscy podejmowali głodówki i skutecznie w ten sposób walczyli o różne przywileje. Jednak, mimo tych wszystkich kuszących wizji - nie chciałbym być ani zesłańcem za cara, ani oskarżonym o czary.
_________________
If we shadows have offended,
Think but this, and all is mended,
That you have but slumber'd here
While these visions did appear.
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 10 Stycznia 2009, 08:04   

No nic to przyjemnego, żadne oskarżenie przyjemności nie sprawia. Żadne też nasze pisanie odikonowienia inkwizycji nie sprawi. Coś jak z Che, tylko w druga stronę.
 
 
NURS 
Ojciec Redaktor


Posty: 18950
Skąd: Katowice
Wysłany: 10 Stycznia 2009, 09:26   

Wiesz, Rafał, zawsze w takich przypadkach mamy do czynienia bardziej z legendą, niż z faktami. i obie strony robią wszystko, by ją jak najbardziej zakłamac, tylko w obie strony.
_________________
Bez gwiazdy nie ma jazdy! www.robertjszmidt.pl
Nowe na stronie: premierowy fragment "Pól dawno zapomnianych bitew) i nowy wpis na blogu.
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 10 Stycznia 2009, 09:38   

Przypomniało mi się, chyba Dukaj pierwszy włożył w usta swojego inkwizytora stwierdzenie, że za 500 lat jedni będą mówić, że inkwizycja zabiła miliony, a drudzy że nikogo. Potem coś podobnego napisał Sapkowski. Pewnie za kolejne 500 lat znajdą się ludzie, którzy tak będą mówić o Stalinie lub Hitlerze. A prawda historyczna wskazuje na niesamowite zmitologizowanie inkwizycji jako ponadnarodowej organizacji spiskowej mordującej kogo tylko chce, a chce jak najwięcej - nie ma siły, kochamy takie historie, przebiegają dreszczykiem po kręgosłupie.
 
 
NURS 
Ojciec Redaktor


Posty: 18950
Skąd: Katowice
Wysłany: 10 Stycznia 2009, 10:07   

ale zauważ, ze wiąże się to z innymi, aktualniejszymi wydarzeniami. Gdyby KK był dzisiaj moralnie czysty, pewnie nie miaqłbyś podatnego gruntu dla takich opowieści, a że nie jest, tym łacniej ludzie podchwytuja. A zeresztą umówmy się, inkwizycja miała swoje za paznokciami, wtedy normą była brutalność dzisiaj niespotykana, więć między bajki włóżmy miliony ofiar i niewinność inkwizytorów. to byli ludzie, a ludziom dasz władzę nieograniczoną nad innymi, to zmieniają się w bestie.
_________________
Bez gwiazdy nie ma jazdy! www.robertjszmidt.pl
Nowe na stronie: premierowy fragment "Pól dawno zapomnianych bitew) i nowy wpis na blogu.
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 12 Stycznia 2009, 08:06   

Przy tym założeniu inkwizycja naprawdę jawi się jako święta :wink:
 
 
Toudisław 
Mothra


Posty: 859
Skąd: Myślenice
Wysłany: 12 Stycznia 2009, 08:23   

Nie wiem czy ten Artykuł już tutaj był jak by co bić po g łowie bo nie wiedziałem tego w temacie



--------------------------------


Stosy kłamstw o Inkwizycji
(artykuł ukazał się w Gazecie Polskiej dnia 26 września 1996 roku)

Obraz Świętej Inkwizycji, pokutujący w potocznej świadomości i bezustannie ugruntowywany przez media, ma tyle samo wspólnego z historyczną prawdą, ile Księstwo Mołdawii z serialu "Dynastia" z prawdziwą Mołdawią.

O Świętej Inkwizycji słyszał każdy. Przy dziesiątkach okazji przywołuje się ją jako symbol najstraszliwszego w dziejach cywilizacji masowego prześladowania, fanatyzmu i kontroli myśli. Liczni autorzy każą nam widzieć w niej historyczny pierwowzór hitleryzmu i stalinizmu. Każda napaść na Kościół i religię katolicką obowiązkowo zawiera odwołanie do jakoby powszechnie znanych, a nie odpokutowanych zbrodni Świętego Officjum. O owych enigmatycznych zbrodniach przypomina bez przerwy - ale i bez konkretów - prasa, filmy, literatura. Nawet pornografia z lubością wyżywa się w kojarzeniu tortur z lochami Inkwizycji i zakapturzonymi mnichami.

Kto by jednak chciał ową najczarniejszą z legend skonfrontować z dziełami historyków - nawet tych nie kryjących swej niechęci do Kościoła i religii - przeżyje głębokie zdumienie, że wszystko było inaczej. Znajomość choćby tylko podstawowych faktów każe stwierdzić, że cała ta wymyślona w ostatnich stuleciach legenda okrutnej, fanatycznej i zbrodniczej Inkwizycji ma tyle wspólnego z historyczną prawdą, ile księstwo Mołdawii z serialu "Dynastia" z istniejącym naprawdę państwem o takiej nazwie.

Nie twierdzimy tu, że Inkwizycja nie istniała ani że poszczególni jej sędziowie nie dopuszczali się postępków, z dzisiejszego punktu widzenia, godnych głębokiego ubolewania. Niektóre fakty z dziejów Inkwizycji, wyrwane z historycznego kontekstu, budzą w dzisiejszym człowieku zrozumiały odruch sprzeciwu. Kłamstwo czarnej legendy opiera się jednak na całkowitym przeinaczeniu historycznego tła i proporcji. W istocie bowiem, jak piszą Jean i Guy Testasowie, na tle ogólnie panujących obyczajów Inkwizycja była najbardziej obiektywną instytucją swej epoki.

O wydarzeniach sprzed wieków nie można wyrokować nie znając mentalności czasów, w których miały miejsce, ani wypadków, które do nich doprowadziły. Potoczna wiedza o Inkwizycji, ukształtowana przez osiemnastowiecznych, fanatycznych antyklerykałów i rozbudowana przez ich następców, opiera się właśnie na oderwanych faktach, przeinaczanych, wyolbrzymianych i obudowywanych całkiem fantastycznymi hipotezami. Co istotne, czarnej legendy Inkwizycji nie tworzyli historycy, nawet najbardziej stronniczy.

Autorytetami od okrzyczanych zbrodni Świętego Officjum stali się głównie pisarze i scenarzyści, których nikt nigdy nie próbował rozliczać z rzetelności czy obiektywizmu.

Czym w ogóle była Inkwizycja? Czarna legenda każe widzieć w niej coś na kształt kościelnej tajnej policji, stojącej ponad prawem i dysponującej nieograniczonymi prerogatywami do więzienia, torturowania i mordowania kogo tylko jej się spodobało. W istocie zaś Inkwizycja powołana została w chwili ogarniającego Europę kryzysu społecznego właśnie po to, aby położyć kres szerzącemu się bezprawiu, i, lepiej lub gorzej, zadanie owo wypełniła, oszczędzając staremu kontynentowi wielu krwawych zawieruch.

Współczesnemu człowiekowi sam fakt potępiania przez Kościół herezji i zwalczania ich usiłuje się przedstawić jako rzecz z gruntu naganną, jak gdyby pierwowzór totalitarnych tendencji do tłumienia wolności myśli. Zapomina się przy tym, że religia chrześcijańska stanowiła w państwach średniowiecznych podstawę społecznego ładu, równie niekwestionowaną, jak dzisiaj demokracja i prawa obywatela. W przypadku większości herezji zakwestionowanie owej ideologicznej podstawy było środkiem służącym walce z ustrojem. Atak na dogmaty wiary zbiegał się nierozdzielnie z atakiem na króla lub feudalnego pana, towarzyszyły mu zawsze żądania natury politycznej, zazwyczaj także odwieczny postulat wszelkich rewolucji, aby wymordować bogatych i rozdzielić ich mienie między biednych - czyli samych heretyków. W formie sporów religijnych znajdowały ujście konflikty o podłożu ekonomicznym lub narodowościowym, i to one właśnie nadawały tym konfliktom temperaturę prowadzącą do okrucieństw.

Trzeba wyjątkowo złej woli, by kwestionować fakt, iż Kościół wczesnego średniowiecza był wobec herezji bardzo wyrozumiały.

Jego reakcją na rozmaite nauczania, kwestionujące ustalenia Kościoła, były z reguły dyskusje, polemiki i synody, na których w świetle Pisma Świętego starano się znaleźć prawdziwe rozwiązanie spornych kwestii. Interwencje władz świeckich zdarzały się sporadycznie, zazwyczaj wtedy, gdy pojawiało się realne niebezpieczeństwo rozbicia jedności kościoła, co zagrażałoby także państwu.

Atmosfera wieku XII różniła się jednak zasadniczo od stuleci poprzednich. Przede wszystkim, nad chrześcijańską Europą zawisło śmiertelne niebezpieczeństwo Islamu. Prowadzona z nim walka i ruch krucjatowy oraz związana z tym spirala obustronnych wojennych okrucieństw w ciągu kilku pokoleń pogrzebały średniowieczną tolerancję. Zarazem stopniowe przemiany ekonomiczne zachwiały wewnętrznym pokojem, pchając zubożałe tłumy do rewolt, a feudałów do wyniszczających wojen domowych. Było to stulecie nie notowanych od czasu wielkiej wędrówki ludów społecznych napięć, dzikich okrucieństw i obłędnych nierzadko ideologii, pragnących przewrócić świat do góry nogami.

Głoszenie takich ideologii spotykało się, z oczywistych względów, z ostrą reakcją zagrożonych władców. Pod hasłem walki z herezją stosowali oni coraz okrutniejsze represje. Z drugiej strony, oskarżenie o herezję było dobrym sposobem zniszczenia przeciwnika lub wymówienia posłuszeństwa feudalnemu suwerenowi. Herezja stała się powszechnie nadużywanym orężem w politycznych rozgrywkach, często pretekstem do zwykłych grabieży. Tradycyjnie wyrokowanie o herezji leżało w kompetencjach biskupów, ale szybko przestało to wystarczać - lokalni dostojnicy Kościoła byli nazbyt często zastraszani lub korumpowani przez feudałów.

Powołanie systemu obiektywnych sądów, podlegających bezpośrednio papieżowi, władnych ustalać, co rzeczywiście jest herezją, a co nie, było w tej sytuacji jedyną możliwością przeciwstawienia się ogarniającemu Europę chaosowi. Nieprzypadkowo w dekrecie Papieża Grzegorza IX, określającym zasady funkcjonowania trybunałów inkwizycyjnych, czytamy iż jednym z ich podstawowych celów ma być niedopuszczenie do karania za herezję osób niewinnych.

Jedną z charakterystycznych cech antykatolickiej propagandy jest wybielanie wszystkich historycznych przeciwników Kościoła Rzymskiego. Człowiekowi dzisiejszemu podsuwa się prostacki, czarno - biały obraz historii. Wszyscy, którzy kiedykolwiek z jakichkolwiek pozycji zwalczali katolicyzm, obsadzani są w nim w roli szlachetnych idealistów, prześladowanych za śmiałość myślenia przez fanatyczny, żadny władzy i kierowany wyłącznie chęcią ugruntowania swej pozycji kler.

W taki wyidealizowany, krańcowo odmienny od prawdy sposób przedstawia się zwłaszcza sektę Katarów, zwanych również Albigensami, głównego wroga Kościoła u zarania Inkwizycji i bezpośrednią przyczynę jej powołania. Doktryna Katarów zakładała generalne potępienie dla świata, a nade wszystko dla ciała ludzkiego. Świat był bowiem według "doskonałych" dziełem szatana, seks i prokreacja - najgorszą z możliwych zbrodnią, spędzanie płodu uczynkiem zalecanym, a jedyną drogą ratunku dla grzeszników "oczyszczenie" przez rytualną śmierć głodową (osoby wskazane przez katarskich przywódców zamurowywano w głodowym bunkrze, zupełnie tak, jak czynili to kilka wieków później hitlerowcy). Sekciarze dopuszczali się na katolikach, a zwłaszcza na duchownych, masowych morderstw, które burzyły krew współczesnych. I choć jest faktem, że potem dorównały im z nawiązką okrucieństwa pacyfikujących Prowansję wojsk krzyżowych - złożonych głównie z od pokoleń śmiertelnie z południowcami skłóconych Normanów - to robienie z Albigensów niewinnych owieczek jest doprawdy absurdem.

Chęć wywołania u współczesnych odrazy i jednostronnego potępienia dla Kościoła Rzymskiego każe także przemilczać prawdę o charakterze ruchów reformacyjnych i ich przywódcach. Raczej nie wspomina się o chorobliwej nienawiści Lutra do Żydów, o jego licznych wezwaniach do pogromów oraz pismach, w których snuł plany całkowitego wyniszczenia i wypędzenia z Europy wyznawców judaizmu. Nie wspomina się o charakterystycznej i dla niego, i Jana Kalwina obsesji ścigania czarownic. Co więcej, z wyjątkową perfidią przypisuje się "polowania na czarownice" właśnie Inkwizycji, co jest wierutną bzdurą.

To fakt, że przed sądami inkwizycyjnymi stawali ludzie oskarżeni o czary. Kilkakrotnie nawet, zwłaszcza w późniejszym czasie, zapadały w takich sprawach wyroki skazujące. Częściej jednak Inkwizycja uniewinniała podejrzanych i powściągała zapędy ludności; w jednym z procesów w Hiszpanii trybunał inkwizycyjny przyjął nawet wykładnię, na mocy której złożenie oskarżenia o czary mogło zostać uznane za herezję - co na długie lata zlikwidowało tam problem czarownic. W istocie właśnie historia renesansowych "polowań na czarownice" może być dowodem, że istnienie Inkwizycji zapobiegło stoczeniu się krajów katolickich w otchłań zbiorowej histerii i masowych morderstw, jak to się stało w tej części Europy, gdzie podobnej wyższej instancji zabrakło. Według szacunków Briana B. Levacka, zawartych w książce "Polowanie na czarownice w Europie", w wieku XVI w całej Europie spalono za czary około 300 tysięcy osób, głównie kobiet. Dwie trzecie z nich zginęło w protestanckich Niemczech, a około 70 tysięcy w oderwanej od Kościoła Anglii.

Jeśli szuka się w historii prawdy, nie amunicji do kampanii propagandowych, trzeba zwrócić uwagę na fakt, że Inkwizycja w większości wypadków działała w atmosferze antykatolickiego terroru, wojny, broniąc tradycyjnego porządku przed ewidentnie zbrodniczymi rewolucjami. Nie od rzeczy jest pamiętać, że wielu inkwizytorów poniosło męczeńską śmierć, niektórzy z rąk heretyckich powstańców, inni z polecenia władców, dla których ci nieprzekupni i niezależni sędziowie byli często przeszkodą.

Jednym z głównych elementów czarnej legendy jest podkreślanie rzekomego okrucieństwa Inkwizycji.

Sugeruje się, jakoby Inkwizycja znała tylko jeden wyrok - śmierć na stosie, i jakoby szafowała nim bez umiaru. Sugeruje się, że całe postępowanie sądowe Inkwizycji oparte było na wyrafinowanych torturach. Twierdzi się wreszcie, że Inkwizytorami byli ludzie o sadystycznych skłonnościach, fanatyczni mordercy i psychopaci, ogarnięci manią zabijania.

Do jakiego stopnia jest to sprzeczne z prawdą, najlepiej świadczą zaczerpnięte z opracowań historycznych liczby. Bernard Gui, jeden z ulubionych szwarccharakterów antyinkwizycyjnej literatury, jako Inkwizytor Tuluzy w latach 1307 - 1323 wydawał średnio jeden wyrok śmierci na sto rozpatrywanych spraw (ściślej biorąc, była to decyzja o przekazaniu oskarżonego sądowi świeckiemu, albowiem Inkwizycja sama wyroków śmierci ferować wówczas nie miała prawa). Działo się to w samym sercu nieformalnego "państwa" Albigensów, jeszcze wówczas aktywnych. Ten fakt dość słabo przystaje do owego fanatyka, ogarniętego manią tropienia i palenia na stosie sług szatana, jakiego znamy z kart "Imienia Róży" Umberto Eco.

Równie zaskakująco w porównaniu z czarną legendą wyglądają zapisane w dokumentach efekty działalności okrzyczanej szczególnie okrutną i bezwzględną Inkwizycji Hiszpańskiej. Ustalenie dokładnych danych dla całej Hiszpanii jest rzeczą sporną, istnieją bowiem źródła dawne, choć o kilkaset lat późniejsze od Torquemady, szacujące liczbę spalonych na stosie przez Inkwizycję - w ciągu całej jej kilkusetletniej działalności - nawet na trzydzieści tysięcy. Jest to największa z kiedykolwiek rzuconych liczb; wymienia ją Juan Antonio Llorente, historyk zdecydowanie niechętny Kościołowi, nie wskazując jednak żadnych konkretnych źródeł tych danych. Nawet jeśli przyjąć tę liczbę bezkrytycznie, jak uczyniła to część dawniejszych historyków, wydaje się ona stosunkowo skromna w porównaniu z osiągnięciami choćby republikańskich władz tejże Hiszpanii, które w czteroleciu 1936-39 zdążyły zgładzić ponad sześćdziesiąt tysięcy obywateli za takie zbrodnie, jak arystokratyczne urodzenie, zbyt duży majątek, zbyt wysokie wykształcenie bądź śluby zakonne.

Zupełnie inny jednak obraz wyłania się, kiedy sięgniemy do fragmentarycznie zachowanych źródeł z epoki. W uważanym za szczególnie "gorący" hiszpańskim okręgu Bajadoz w ciągu 1O6 lat (1493-1599) skazano na stos... 20 osób. Podobne liczby zawierają dokumenty z innych archiwów. Według dzisiejszych szacunków, sporządzanych na podstawie źródeł z epoki, na ok. 50 tys. procesów, jakie odbyły się przed trybunałami inkwizycyjnymi w całym kraju w latach 1560-1700 wydano mniej niż 500 wyroków śmierci - około jeden na sto.

Okres wcześniejszy, od roku 1484 do 1560, budzi więcej rozbieżności. Najbardziej niekorzystne dla Torquemady szacunki historyków mówią o stu tysiącach procesów i około dwóch tysiącach wydanych wyroków śmierci (ich wykonywanie, o czym za chwilę, nie jest jednak wcale pewną sprawą).

Nawet jeśli uznamy te dane za prawdziwe, trzeba pamiętać, iż - znowu - inkwizycja działała tutaj w warunkach podwójnej wojny, bowiem działaniom zbrojnym na granicach towarzyszyły bardzo silne, mające właściwie znamiona wojny domowej, napięcia etniczne. Inkwizycja Hiszpańska, odmiennie niż w innych krajach, została wmontowana w państwowy system sprawiedliwości i na polecenie królowej Izabelli zajmowała się nie tylko wykrywaniem sprzyjających Maurom agentur wśród żydowskich conversos (które, wbrew twierdzeniom niektórych propagandystów, faktycznie istniały), ale także sądzeniem części przestępstw kryminalnych. Przed trybunałami zreorganizowanej przez Torquemadę Inkwizycji stawiani byli złodzieje kościołów, koniokradzi, sodomici czy mordercy, których, co trzeba uwzględnić, spora liczba znajduje się zapewne wśród skazańców.

Bardzo dokładne dane zachowały się natomiast co do hiszpańskiej części "Nowego Świata", gdzie, wedle legendy, inkwizytorzy mieli towarzyszyć okrutnym zdobywcom i z krzyżem w ręku dokonywać na Indianach krwawych masakr oraz palić ich na stosach. W istocie np. w Meksyku pomiędzy rokiem 1574 a 1715 odbyło się... 39 egzekucji.

Właściwych proporcji nabierają te liczby dopiero na tle realiów epoki, w której - wedle osławionego prawa Magdeburskiego - każdy sąd grodzki, złożony z najzupełniej przypadkowych mieszczuchów i zadającego męki "mistrza", mógł wymierzyć 21 rodzajów "kwalifikowanej" (tj. połączonej ze specjalnymi torturami) śmierci za przestępstwa takie, jak kradzież czy cudzołóstwo. W Strasburgu w samym tylko październiku 1582 skazano na stos 134 czarownice - dokładnie dwa razy więcej, niż wynosi zsumowana liczba ofiar pięciu największych auto da f? w dziejach Inkwizycji Hiszpańskiej. W księgach miejskich Genewy znajdujemy zapis, iż w 1545 Kalwin kazał tam spalić za czary - bez żadnego sądu - 31 osób.

Do dziś zachowały się zapiski niektórych Inkwizytorów, których antykatolicka propaganda wykreowała na potwory w ludzkich skórach. Z owych zapisków wyzierają jednak sylwetki nie zbrodniarzy, ale sędziów, pragnących przede wszystkim ustalić prawdę.

W swoim podręczniku dla inkwizytorów wspomniany już Bernard Gui uczy, że Inkwizytor powinien "zawsze zachować spokój, nie dać się ponieść złości ani oburzeniu... powinien nie zatwardzać swego serca i nie odmawiać zmniejszenia albo złagodzenia kary zależnie od towarzyszących okoliczności... W przypadkach wątpliwych powinien być ostrożny, powinien wysłuchiwać, dyskutować i badać, aby dojść cierpliwie do światła prawdy".

Równie nie przystają do otaczającej autora legendy zachowane zapiski znienawidzonego Tomasza Torquemady. Zredagowane przez niego Instrukcje pełne są napomnień, aby sędziowie nie ulegali gniewowi ani łatwym uproszczeniom, aby pamiętali o miłosierdziu i o tym, że ich celem jest zwalczanie grzechu, nie grzeszników.

Na takich wskazówkach raczej nie wychowywali się fanatyczni zbrodniarze. Niechętni religii historycy zazwyczaj wszystkie te wskazania odsuwają na bok, z lekceważącą kwalifikacją "hipokryzja". Po cóż jednak miałby Torquemada udawać w swoich prywatnych, w ogóle nie przeznaczonych dla niczyich oczu zapiskach, które pełne są podobnych myśli? Przed kim odgrywałby komedię, żyjąc w ascezie i przeznaczając cały majątek na wsparcie dla ubogich - w tym często dla rodzin osób skazanych przez jego trybunały? Przed swymi współczesnymi na pewno niczego odgrywać nie musiał, a trudno podejrzewać, by przewidział encyklopedystów, oświeceniowy antyklerykalizm i dzisiejszą antykatolicką propagandę.

O ile wyłaniające się ze źródeł postacie inkwizytorów zdumiewają, to przyjrzenie się procedurom pracy trybunałów inkwizycyjnych w zestawieniu z czarną legendą wręcz szokuje.

Wspominaliśmy już tutaj o dominującym w renesansowej Europie prawie magdeburskim, wyjątkowo okrutnym, znającym jeden jedyny dowód - przyznanie się oskarżonego do winy, i jeden jedyny sposób zdobycia tegoż dowodu - tortury. Proces przed zwyczajnym, świeckim sądem czasów renesansu w ogromnej większości przypadków był sprawdzianem odporności podejrzanego na ból. Chronić go mogło tylko wysokie urodzenie lub przynależność do grup mających własne sądy (jak np. wojskowi). Zwykły plebejusz, aby zostać uznanym za niewinnego, musiał wytrzymać pięciokrotne "palenia", czyli tortury. Nawiasem mówiąc, stąd pozostałe do dziś w polszczyźnie powiedzenie "pal go sześć" - w ustach prowadzącego przesłuchanie oznaczało to ostatnią, szóstą kolejkę tortur, po której już bez dalszych indagacji wypuszczano podejrzanego na wolność.

W wypadku sądów inkwizycyjnych, żaden z ich sędziów nie miał wątpliwości, że jego celem nie jest skłonienie oskarżonego, by się przyznał, ale ustalanie prawdy. Stąd Inkwizycja przywróciła szereg instytucji nie znanych Europie od czasów antycznych oraz dodała szereg nowych, przejętych później przez sądy świeckie i uważanych dziś za nieodłączny warunek wolności obywatelskich.

I tak, oskarżony przed trybunałem inkwizycyjnym nie tylko mógł, ale na stanowcze polecenie Grzegorza IX musiał korzystać z usług obrońcy - zawodowego prawnika. Wyrok wydawał wprawdzie zawodowy sędzia, ale miał w tym obowiązek konsultowania się z liczącą od kilku do dwudziestu osób ławą przysięgłych, którą instrukcje Świętego Officjum nakazywały wybierać spośród najbardziej szanowanych miejscowych obywateli. A wreszcie, innowacja wręcz rewolucyjna - oskarżonemu i jego obrońcy sąd miał obowiązek udostępnić wszystkie zebrane dowody winy, wraz z podaniem nazwisk zeznających przeciwko oskarżonemu świadków. Mówiąc nawiasem, tym ostatnim groziły bardzo surowe - do śmierci włącznie - kary w wypadku udowodnienia fałszywych oskarżeń.

Od połowy wieku XIII inkwizytorom wolno było posyłać skazańca na tortury, instrukcje jednak wyraźnie zabraniały uwzględniania wydobytego na torturach zeznania jako materiału dowodowego, stąd w praktyce nie korzystano z tej możliwości zbyt często. Zupełną nowością w historii była przyjęta właśnie przez Inkwizycję zasada, iż człowiek niepoczytalny nie może być sądzony ani karany. Stąd wymogiem sądu była rozpoczynająca przewód obdukcja lekarska. Dokonujący jej medyk mógł, stwierdziwszy zły stan zdrowia, zabronić stosowania tortur, a stwierdzenie choroby psychicznej podsądnego automatycznie uwalniało go od wszelkiej odpowiedzialności.

Uniknąć kary można było zresztą także na wiele innych sposobów; instrukcje Inkwizycji przewidywały różnorakie formy łagodzenia wyroków i amnestii. Jeszcze w ostatniej chwili przed egzekucją skazany mógł publicznie ukorzyć się i uniknąć stosu.

Tę ostatnią karę stosowano jednak rzadko. Trybunały wymierzały głównie rozmaite kary kanoniczne, nakładały grzywny, nakazywały noszenie znaków hańby, wreszcie udział w "obrzędzie pojednania" - auto da fe. Wiele przeinaczeń dotyczących Inkwizycji Hiszpańskiej opiera się na kłamliwym utożsamieniu tego ostatniego obrzędu ze spaleniem na stosie. W istocie w większości wypadków miał on charakter całkowicie bezkrwawy - jego punktem kulminacyjnym było zapalenie... świec, trzymanych przez wyznających swe winy nawróconych heretyków. Gdy przyjęło się łączyć auto da fe z quemadero (stosem), liczba spalonych stanowiła z reguły kilka procent ogólnej liczby pokutników; w dużych auto da fe z udziałem ponad stu skazanych, bywało ich kilku, bardzo rzadko kilkunastu. Wystarczyło jednak, dzięki prymitywnej manipulacji słownikowej, utożsamić zapisane w dokumentach liczby uczestników auto da fe z liczbą spalonych na stosie, a już liczba rzekomych ofiar "inkwizycyjnego terroru" została w potocznej świadomości pomnożona kilkunastokrotnie.

Przymierzmy wiedzę, którą na temat Inkwizycji dysponujemy, do tła epoki. Do rzezi, jakie w tym czasie urządzali katolikom Henryk VIII lub Cromwell (Robert Steel w szanowanym dziele Social England pisze wręcz: "W Anglii liczba powieszonych za herezję przewyższa trzydzieści do czterdziestu razy analogiczne dane dla działalności Inkwizycji Hiszpańskiej"). Do morderstw dokonywanych przez Luteran i Hugenotów, do praktyki ówczesnego prawa karnego. Nawet szczególnie ponoć "krwawa" Inkwizycja Hiszpańska prezentuje się na ich tle niezwykle skromnie. Tym bardziej, że przecież Inkwizycja w większości wypadków spełniała zadanie, dla którego ją powołano - ocaliła spójność i byt katolickich królestw, zapobiegła wielu rewolucjom, rzeziom, wojnom domowym i masowym zbrodniom. Trzeba o tym koniecznie pamiętać, zanim przystąpi się do wyliczania w jej dziejach rzeczy, których człowiek dwudziestego wieku nie akceptuje.

Tym bardziej trudno o jakiekolwiek porównanie działalności Inkwizycji ze zbrodniami Rewolucji Francuskiej, kiedy to tylko w ciągu dwóch lat (1792 - 94) zamordowano 36.000 ludzi, w tym 12.000 bez żadnego w ogóle wyroku sądowego. Trudno znaleźć jakiekolwiek proporcje pomiędzy działalnością Inkwizycji a krwawą pacyfikacją katolickiej Wandei, czy ze zbrodniami Komuny Paryskiej, nie mówiąc już o stu kilkudziesięciu milionach ofiar dwudziestowiecznego komunizmu.

Mimo to nie słyszy się jakoś, aby komuś, kto odwołuje się do idei praw człowieka i obywatela, do wolności, równości i braterstwa, do sprawiedliwości społecznej albo republikanizmu, kazano wstydzić się i bić w piersi za owe miliony grobów, jakie po sobie te idee pozostawiły. Natomiast kilkuset skazanych przez Inkwizycję Hiszpańską, w cudowny sposób pomnożonych do dziesiątek, a nawet już setek (!) tysięcy, jest bezustannie przywołanych jako argument przeciwko katolicyzmowi i przy każdej okazji opatrywanych żądaniem jakichś specjalnych ekspiacji oraz pokut.

Ten stan rzeczy będzie się utrzymywał tak długo, jak długo pozwolimy naszym współczesnym trwać w historycznej ignorancji na ten temat. Przekazanie im prawdy o Inkwizycji i położenie kresu czarnej legendzie pozostaje wielkim zadaniem dla historyków i publicystów.

(Rafał A. Ziemkiewicz)



Szkoda tylko, że w Histori jest tyle przekłamań
_________________
http://toudi.bloog.pl/
Zajrzyj bo Warto !
http://www.zaginiona-biblioteka.pl
 
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 12 Stycznia 2009, 08:52   

Toudisław napisał/a
Szkoda tylko, że w Histori jest tyle przekłamań


Bo działała też i inkwizycja protestancka, a ta nie piórkała się z niuansami, ci to dopiero uwielbiali palić, najczęściej zresztą katolików.
 
 
NURS 
Ojciec Redaktor


Posty: 18950
Skąd: Katowice
Wysłany: 12 Stycznia 2009, 09:34   

A moze lepiej zacytować jakiegoś historyka, który gwarantuje rzetelność a nie RAZa, który kazał nam jakiś czas temu zamknąć lewackie pyski i poczekać aż Amerykanie znajda broń masowego rażenia w Iraku?
Rafał (RAZ, nie ty Rafale), z całym szacunkiem dla jego siwej brody, ma skręt prawicowo-prokościelny i nie jest dla mnie źródłem miarodajnym w takich kwestiach.
_________________
Bez gwiazdy nie ma jazdy! www.robertjszmidt.pl
Nowe na stronie: premierowy fragment "Pól dawno zapomnianych bitew) i nowy wpis na blogu.
 
 
Toudisław 
Mothra


Posty: 859
Skąd: Myślenice
Wysłany: 12 Stycznia 2009, 09:58   

NURS napisał/a
y, ma skręt prawicowo-prokościelny i nie jest dla mnie źródłem miarodajnym w takich kwestiach.

Spokojnie :) Dal mnie jest wiarygodny jak inny historycy ( czytaj nie wiarygodny ) Tekst był przytoczony raczej dla dyskusji i innego spojrzenia. Zdanie mam troszkę podobne to RAZa ale zdecydowanie mniej skrajne. Uważam że Inkwizycja jest demonizowana. Ale nie jest bez sakazy. Po prostu wile zbrodni popełnił kosciół a nie koniecznie sama inkwizycja. No i niezpomnijmy że Hiszpańska była świecka i to co innego niż święta Inkwizycja ( która święta nie byłą ) W ocenie Inkwizycji należy tez pamiętać iż było średniowiecze i inna ocena moralności. Samo heretycy nie byli Hurem anielskim.
Wniosek jest taki że Polityka nie powinna się mieszać do kościoła
_________________
http://toudi.bloog.pl/
Zajrzyj bo Warto !
http://www.zaginiona-biblioteka.pl
 
 
 
NURS 
Ojciec Redaktor


Posty: 18950
Skąd: Katowice
Wysłany: 12 Stycznia 2009, 10:01   

czym nie byli heretycy? :shock:
_________________
Bez gwiazdy nie ma jazdy! www.robertjszmidt.pl
Nowe na stronie: premierowy fragment "Pól dawno zapomnianych bitew) i nowy wpis na blogu.
 
 
Kruk Siwy 
Wierny Legionista


Posty: 21969
Skąd: Szmulki
Wysłany: 12 Stycznia 2009, 10:05   

O rany boskiego!
_________________
Tu leży pisarz nieznany.
Marzył, że dorówna tuzom.
Talent miał niespotykany
lecz pisał sobie, a muzom.

ˆ Agi
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 12 Stycznia 2009, 10:28   

No co, heretycy nie byli Benem Hurem, klasyki się nie czyta, he, he :wink:
 
 
NURS 
Ojciec Redaktor


Posty: 18950
Skąd: Katowice
Wysłany: 12 Stycznia 2009, 10:31   

Hur był Benem a nie anielskim.
_________________
Bez gwiazdy nie ma jazdy! www.robertjszmidt.pl
Nowe na stronie: premierowy fragment "Pól dawno zapomnianych bitew) i nowy wpis na blogu.
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 12 Stycznia 2009, 10:39   

Dyć jaja sobie robię, zobacz: Ben (f.skróc od bene) wyst. benedictus > łac.błogosławiony czyli anielski. ;P: :wink:
 
 
NURS 
Ojciec Redaktor


Posty: 18950
Skąd: Katowice
Wysłany: 12 Stycznia 2009, 10:45   

A, chyba, ze tak. A wracając do tematu, czy są gdzieś źródła współczesne, omawiające kwestię inkwizycji, ale nie skrajnie lewackie i prokościelne?
_________________
Bez gwiazdy nie ma jazdy! www.robertjszmidt.pl
Nowe na stronie: premierowy fragment "Pól dawno zapomnianych bitew) i nowy wpis na blogu.
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 12 Stycznia 2009, 10:47   

Gdzieś coś widziałem, zaraz poszukam i wyedytuję.
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 12 Stycznia 2009, 11:14   

voila:

Vittorio Messori - "Czarne karty Kościoła" http://www.naszawitryna.pl/ksiazki_28.html
Adam Gwiazda - "Obrona Inkwizycji" http://www.polonica.net/Obrona_Inkwizycji.htm
http://www.analizy.biz/marek1962/inkwizycja.htm
Waldemar Łysiak - "Rzeczpospolita kłamców" http://darek795.diinoweb....a%20Klamcow.pdf od str.124
Roman Konik - "W obronie świętej Inkwizycji" http://www.multibook.pl/2...ji.html?SID=372
jest też na onecie: http://portalwiedzy.onet....czasopisma.html

Na początek powinno chyba wystarczyć :roll:

Acha, nie da się ukryć, niektóre są "prokościelne", a niektóre pochodzą z dziwnych stron, np. polonica albo onet :wink:
 
 
NURS 
Ojciec Redaktor


Posty: 18950
Skąd: Katowice
Wysłany: 12 Stycznia 2009, 11:50   

Łysiak? Jako wyważony głos?
_________________
Bez gwiazdy nie ma jazdy! www.robertjszmidt.pl
Nowe na stronie: premierowy fragment "Pól dawno zapomnianych bitew) i nowy wpis na blogu.
 
 
Adanedhel 
Mroczny Kwiatuszek


Posty: 15705
Skąd: Land of the Ice and Snow
Wysłany: 12 Stycznia 2009, 11:55   

Toudisław napisał/a
Dal mnie jest wiarygodny jak inny historycy ( czytaj nie wiarygodny )

Uważasz, że wszyscy historycy nie są wiarygodni? Nieźle.
Toudisław napisał/a
No i niezpomnijmy że Hiszpańska była świecka i to co innego niż święta Inkwizycja

Ale dostała kościelną "licencję na zabijanie".
NURS napisał/a
A wracając do tematu, czy są gdzieś źródła współczesne, omawiające kwestię inkwizycji, ale nie skrajnie lewackie i prokościelne?

Jest taka doskonała książka, "Montaillou: wioska heretyków 1294-1324" Emmanuela Le Roy Ladurie. Chyba już gdzieś o niej wspomniałem. Nie jest to książka stricte o inkwizycji, ale oparta, co rzadkie, na prawdziwych dokumentach zgromadzonych i spisanych przez inkwizycję, zajmującą się rzeczoną wioską. Pokazuje zarówno życie katarskich niedobitków - którzy wcale nie byli tacy straszni - jak i działania inkwizycji - które też nie były takie straszne.
Niestety, w Polsce trudno książkę zdobyć, a szkoda, bo jest jedyna w swoim rodzaju. I, jeśli mnie pamięć nie myli, autor stara się być bezstronny.
 
 
Kruk Siwy 
Wierny Legionista


Posty: 21969
Skąd: Szmulki
Wysłany: 12 Stycznia 2009, 11:57   

Mam to. Zbierałem materiały do powieści jakiś czas temu. Rzecz nudna, czytaj fachowo zrobiona. Prawie jak dzieła Geremka.
_________________
Tu leży pisarz nieznany.
Marzył, że dorówna tuzom.
Talent miał niespotykany
lecz pisał sobie, a muzom.

ˆ Agi
 
 
Wilson 
Jaskier

Posty: 92
Skąd: Galicja
Wysłany: 12 Stycznia 2009, 22:37   

Cytat

A wracając do tematu, czy są gdzieś źródła współczesne, omawiające kwestię inkwizycji, ale nie skrajnie lewackie i prokościelne?


Źródła w temacie inkwizycji raczej nie mogą być współczesne bo to mimo wszystko nie starożytność ,ze niektóre wydarzenia (np.bitwę pod Magnezją czy italskie kampanie Pyrrusa)próbuje się rekonstruować na podstawie "żródeł" powstałych 400 czy 500 lat po fakcie.
:D

A jeśli chodzi o współczesne opracowania to polecam:
Paweł Kras:"System inkwizycyjny w średniowiecznej Europie"-biblia w tym temacie.Bibliografia na 60 stron.
Rino Camillieri:"Prawdziwa historia inkwizycji"-trochę przegięte apologetycznie.
E.Kamen:"Inkwizycja hiszpańska"-monografia tej instytucji.
L.Biały:"Historia inkwizycji hiszpańaskiej" j.w.
Peter Godman:"Tajemnice inkwizycji"-historia inkwizycji włoskiej.

Bernard Gui "Księga inkwizycji"-to akurat źródło :D

Cytat

wtedy normą była brutalność dzisiaj niespotykana


Czy mógłbys podać NURSIE jakieś przykłady "brutalności DZISIAJ nie spotykanej" Z tego co wiem to raczej wiek XX zasłynął z okrucieństwa niespotykanego nigdy wcześniej.

Co do artykułu RAZa to generalnie jest on dość wyważony choć można znależć w nim parę nieścisłości np:
-przypisuje okrucieństwa XVI wiecznej Caroliny poźnośredniowiecznemu Prawu Magdeburskiemu które było jeszcze od niej łagodniejsze.
-okręg Bajadoz raczej nie był"szczególnie gorący" bo (wg.Kamena) intensywniej inkwizycja hiszpańska działała wyłącznie w CENTRALNEJ Kastylii.
-przed rokiem 1550 ponad 90% skazanych przez hiszpańską inkwizycję stanowili oskarżeni o powrót do judaizmu conversos a nie świętokradcy czy mordercy duchownych.
-Bernard Gui jako inkwizytor skazał na śmierć 43 osoby na prawie 1000 rozpatrywanych spraw więc nie "jedną na sto".

Cytat

Jedynym problemem był fakt, że jego sąsiada torturowano, a zeznania uzyskane w ten sposób tego amatora piwa też mogły na stos zaprowadzić


Cytat

Cytat:

Ciekaw jestem ilu zmarlo w czasie tortur. Ciekawe czy sa statystyki.



Raczej niewielu.Autorzy podręczników inkwizycyjnych: Bernard Gui(tak tak ten obłąkany sadysta z Imienia róży) czy Mikołaj Eymerich odradzali stosowanie tortur które uważali za nieskuteczne.W prawie tysiącu spraw prowadzonych przez Gui w Langwedocji tortury zastosowano kilkakrotnie i ani razu nie spowodowało to śmierci oskarżonego.Pod tym względem sądy inkwizycyjne z całą pewnośćią były łagodniejsze od sądów miejskich zwłaszcza odkąd w XVI wieku prawo magdeburskie zostało zastąpione duzo bardziej okrutną Constitutio Criminalis Carolina.


Ech można męczyć klawiaturę ile się chce,a i tak ktos wie swoje. :cry
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group