Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
Niespodziewany atak amnezji - głosowanie do 7 kwietnia

Czy pamiętasz?
1. Śniadanie z amnezją
2%
 2%  [ 1 ]
2. Katownia
5%
 5%  [ 2 ]
3. Na co czekasz?
29%
 29%  [ 10 ]
4. Metamorfozy
20%
 20%  [ 7 ]
5. Poświęcenie
17%
 17%  [ 6 ]
6. Objawienie
14%
 14%  [ 5 ]
7. To nie pora na amnezję
8%
 8%  [ 3 ]
Głosowań: 19
Wszystkich Głosów: 34

Autor Wiadomość
LadyBlack 
Babcia Weatherwax


Posty: 863
Skąd: z rubieży
Wysłany: 24 Marca 2013, 22:00   Niespodziewany atak amnezji - głosowanie do 7 kwietnia

Mamy sześć tekstów. Kolejność przypadkowa :wink:
Życzę przyjemnej lektury.
Zapraszam do komentowania i głosowania.



Śniadanie z amnezją

Uporczywa myśl nie dawała mi spokoju, kołatała się w głowie niczym mucha w szklance, co chwila uciążliwie odbijając się i bzycząc. Pamiętałem, że o czymś nie pamiętam. Wysiliłem umysł, co szło mi z niejakimi oporami jednak już lepiej niż jeszcze przed chwilą. Prawdą jest, że dobry posiłek krzepi. Z wolna zacząłem sobie coś przypominać. Chyba wczoraj późno wróciłem do domu. Czułem się nadzwyczaj kiepsko, jednak ona - zamiast wyrazić współczucie - od razu zaczęła jazgotać w stylu: „Gdzie byłeś?”, „Z kim byłeś?”, „Jak ty wyglądasz?”, „Cuchniesz!”, „Idiota i stary pijanica.”, „Powinieneś się leczyć!”, „Nie wiem dlaczego z tobą jestem.”, „Ja umywam ręce, radź sobie sam - tylko nie naświń jak zwykle.”, „Śpisz w salonie.”. Dodatkowo każdy wrzask okraszała silnym uderzeniem pięści. Wyczerpana tym wybuchem furii zatrzasnęła się w sypialni wcześniej policzkując mnie na dobranoc. Czując wzrastającą sztywność ciała doczłapałem do kanapy i całkowicie zmarnowany padłem na nią tak jak stałem.

Następną rzeczą, którą sobie przypomniałem był poranek. Czułem się fatalnie – w głowie mi łupało, mięśnie odmawiały współpracy i miałem wrażenie przejmującego zimna. To wtedy zorientowałem się, że mam problemy z pamięcią. Brakło wspomnień i zaczeła mi się rozmywać świadomość tego, kim jestem. Niezwłocznie potrzebowałem porannej kawy. Oczywiście nic z tego - cała kawa została przez nią wyżłopana. Wiedziała wredna zołza, że bez małej czarnej nie potrafię żyć…

Późniejsze zdarzenia słabo pamiętam. Wiem tylko, że poczułem straszliwy głód. Mgłę niepamięci przerywa dopiero pojawienie się sąsiada, który przytargał dwie niewielkie - lecz delikatesowe - przekąski. Zabraliśmy się więc wspólnie do przygotowania posiłku, przy czym to ja zająłem się głównym daniem. I tak siedzimy sobie przy śniadaniu, jednak rozmowa jakoś się nie klei - mam wrażenie, że mój współbiesiadnik też ma amnezję. Chyba naprawdę muszę pójść do lekarza.

Znów poczułem głód. Myśli o lekarzu wraz z resztką wspomnień rozpłynęły się w tym palącym pragnieniu. Z nieznanych przyczyn wszystko widziałem mętnie, jak przez brudną szybę. Zauważyłem, że od pewnego czasu zapomniałem o oddychaniu. Jednak nadludzkim wysiłkiem woli zmusiłem płuca do nabrania powietrza i wycharczałem do współbiesiadnika: „Możesz mi podać nóżkę?”.

W momencie gdy kończyłem pałaszować swoją porcję z sąsiedniego pokoju dosłyszałem miauczenie. Statecznie wstałem od stołu, przy okazji wydłubując ostatnie resztki spomiędzy zębów i ocierając usta kawałkiem spódnicy, która chyba całkowicie przypadkowo zaplątała się do jedzenia. Kierowany zrozumiałą uprzejmością gospodarza oznajmiłem: „Przepraszam na chwilę. Zaraz podam deser.”. W końcu trzeba przestrzegać zasad dobrego wychowania...




Katownia

Czarne ptaszyska zerwały się z głośnym krakaniem gubiąc pióra. Spłoszyły je gwałtowne, pełne szaleństwa i strachu krzyki, pulsujące wewnątrz szarego budynku, które z każdą sekundą przybierały na sile. W pobliskich kamienicach wychylały się ciekawskie lica, a co poniektórzy wychodzili już sprawdzić co się dzieje. Czereda zbierała się w wąskich, kolorowych uliczkach i powoli posuwała hałaśliwym konduktem, przemieniając w bezrozumną hałastrę. Szeptali i wymieniali pytające spojrzenia. „ Tam!”- wrzasnął co bystrzejszy, wskazując na parterowy, szeroki budynek. „ Zaczęło się!”- odważył się krzyknąć inny. Ostatnie metry gawiedź pokonała gnając na złamanie karku. Każdy chciał zająć jak najlepsze miejsce, a okien choć duże, było w kondominium niewiele. Otoczyli kamienny budynek tworząc drgającą, wielobarwną masę, niczym gęsty szlam oblepiający wszystko na swojej drodze. Strażnicy dotąd oparci dumnie o swoje długie paralizatory, rozstąpili się przezornie nie chcąc wejść im w drogę. Już czas - pomyślał jeden z nich przepychając się przez rozszalały tłum. Jako Strażnik Cesarski mógł zająć najlepsze miejsce, tym razem jednak postanowił nie brać udziału w tym żałosnym przedstawieniu. Przyglądając się podrajcowanym mordom ściśniętym przy oknach, poczuł wstyd. Wstydził się, że jeszcze rok temu odganiał ich rażąc paralizatorem, by zająć najlepszą lożę, w tym bestialskim teatrze szaleństwa i śmierci. Pstryknął niedopałek i oparł się o latarnię. „Wychodzą, wychodzą!”- krzyczał młody chłopak w poplamionej koszuli. „Mów co widzisz!”- prosił ktoś z tyłu. „Wychodzi blok C, idą...”- Szczyl aż przebierał nogami z podniecenia. Z potężnych podziemi wydobył się kolejny ryk. Tak głośny i złowieszczy, że kilku gapiów oderwało się od tafli zasłaniając uszy. Strażnik nawet nie drgnął. „Otwierają resztę krat!” – darł się nie dowierzając chłopak. Ci, którzy nie mieli tyle szczęścia by to widzieć, słuchali go z otwartymi gębami. „Teraz blok E, i...” Cesarski Obrońca widział to wszystko nie raz. Makabryczne wspomnienia wracały nie pozwalając zapomnieć o sobie. Za każdym razem gdy zamykał oczy, obrazy budzących grozę scen wracały, fragmenty wspomnień prześladowały go nie pozwalając normalnie żyć. Oddałby wszystko za wymazanie tych plugawych obrazów z jego jaźni. Jakim, że błogosławieństwem byłaby nieświadomość - rozmyślał często. Widział walczące na śmierć i życie podziemne klany, ludzkie bestie ogarnięte szałem zabijania - złodziei, gwałcicieli i morderców. Pokutują za swoje zbrodnie, a umierając sprawiają radość wiwatującej tłuszczy. Spośród setek, przetrwa tylko kilku, mordując pozostałych w corocznej rzezi na podestach Katowni. Niczym dawni gladiatorzy, lecz bez chwały, a jedyną nagrodą jest ta namiastka życia. „...Boże słodki!”- nagle wydobył z siebie chłopak, a krew odpłynęła mu z twarzy. Bezwładnie osunął się po szybie, próbując trzęsącymi rękoma zasłonić twarz. Wzrok wbił w niewidoczny punkt, z ust wypłynęła wąska stróżka śliny. Strażnik podszedł do odchodzącego od zmysłów podrostka i łapiąc za łachmany odciągnął od wielkiego okna. Wiedział, że sceny obejrzanej właśnie rzezi wrastały w najgłębsze obszary podświadomości młodego umysłu. Zostaną już w nim do końca. Nawet po wielu latach, będą czekały głęboko ukryte, jak korzenie w ziemi dawno wyciętego drzewa. Szedł powoli, trzymając go na rękach. Gwałtowny podmuch wiatru strącił mu z głowy hełm, a ten toczył się w dół z głuchym łoskotem. W końcu, Cesarski Orzeł zanurzył się w przyprawiającej o mdłości, lepkiej kałuży, lecz Były Strażnik nie obrócił się, ani razu. Nauczysz się z tym żyć - pomyślał.




Na co czekasz?

Światło bezczelnie uderzyło mnie w twarz. Zaskoczony organizm postanowił bronić się przymrużeniem oczu, ale z marnym skutkiem. Ostrożnie rozchylam powieki przyglądając się nowemu wrogowi. Ciekawe, że odpowiednio długo przyglądając się żarówce zdajemy się widzieć przeskakujące elektrony, a procesowi temu towarzyszy jedynie błogość porównywalna do tej, jaką doświadczamy oglądając płynącą wodę. Ale czy ja naprawdę je widzę? Czy to może mój umysł mnie oszukuje? Kiedyś mędrcy powiedzieli „Panta Rei”. Patrząc na żarówkę dostrzegam kroplę wody, delikatnie spływającą za nią. Wytężam słuch, licząc że usłyszę głos dawnych filozofów, którzy tak trafnie przedstawili prawa wszechświata. Lekko przymykam oczy i uspokajam oddech, wciąż starając się przypomnieć nazwisko mistrza, na którego przemówienie czekam. Nie wiem czy rzeczywiście spadła temperatura, czy to kolejna sztuczka mojego mózgu. Nagle, z tyłu dochodzi mnie cichutkie stąpanie. Odruchowo przełykam ślinę i kładę rękę na klatce piersiowej próbując uspokoić walące coraz mocniej serce. I gdy słyszę ten głos, tuż za moim uchem, o mało się nie przewracam.
- Weź co masz wziąć, a nie stoisz pół godziny jak jełop. Lodówkę rozmrozisz.




Metamorfozy

- Witaj skarbie! – Agnieszka teoretycznie zawisła mi na szyi, a w praktyce prawie zwaliła mnie z nóg. – Tak się cieszę, że w końcu jesteś! Czekałam i czekałam. A ty ciągle przekładałaś nasze spotkanie. Niedobra! – Niby pieszczotliwie uderzyła mnie w ramię. Zabolało. Agnieszka nie należała do kobiet drobnej kości, brakowało jej też delikatności. Choć muszę się przyznać, że się starała. Tak, na pewno się starała.
Zdjęłam kurtkę, przemoczone buty i weszłam do salonu gospodyni. Salonu urządzonego w przedziwnym stylu. Najkrótszy opis to: falbankowo. I pastelowo. Czułam się tu zawsze trochę jak w domku dla lalek. Dla dużych, dzielnych lalek.
- Opowiadaj. Jak się czuje mama? Jak dzieci? Jak ci leci w pracy? Jestem taka ciekawa – głos, który w zamierzeniu miał być uroczo szczebiotliwy, dudnił i rezonował w niewielkim pomieszczeniu – twoje opowieści dają mi tyle radości. Och, gdzie ja mam głowę?! Zapomniałam o ciasteczkach. Pijesz herbatę z dwoma łyżeczkami cukru, jak zwykle – stwierdziła bardziej niż zapytała i w ciężkich podskokach wybiegła do kuchni.
„Nie tylko o tym zapomniałaś. A herbatę wolę bez cukru”- pomyślałam mimowolnie, ale nic nie powiedziałam. Wstałam na chwilę, by rozprostować kości i przyjrzeć się rosnącej z każdym miesiącem kolekcji orchidei na parapecie. Zrobiłam dwa kroki, gdy nagle zauważyłam, że w drzwiach mignęła ruda błyskawica, która następnie z dziwnym warkotem wbiła się w nogawkę moich spodni i zawisła triumfująco. Stałam w dziwnej pozie, z uniesionymi rękami i otwartymi ustami. Odruchowo zamknęłam buzię, ale poza tym trwałam w bezruchu, żeby wciąż warcząca bestia, nie chciała jednak poprawić chwytu i wbić zębów w moją łydkę. Po kilku sekundach zaczęłam na nowo oddychać i popatrzyłam na kota z upodobaniem wgryzającego się w moje dżinsy.
Agnieszka wróciła z tacą w ręku.
- Co to? – zapytałam głupio acz treściwie.
- Ach, poznałaś mojego koteczka. – Pani domu podeszła i bezceremonialnie oderwała zwierzaka od mojej nogi. – To Amnezja.
- Co?
- Amnezja, tak go nazwałam, bo ciągle zapomina, że jest kotem, a wydaje mu się, że jest psem. Uwielbiam go. Jest taki zabawny. – Pogłaskała z czułością zjeżony grzbiet i wyjęła z pyszczka granatowy strzęp materiału.
Westchnęłam. Jaki pan , taki kram. Usiadłam, pociągnęłam łyk przesłodzonej herbaty i popatrzyłam z czułością na mojego byłego męża, któremu już od czterech lat wydaje się, że jest moją najlepszą przyjaciółką, Agnieszką.




Poświęcenie

To bardzo dziwne uczucie, kiedy budzisz się nagle pośrodku polany. Jeszcze dziwniejsze, jeśli pierwszym usłyszanym dźwiękiem jest odgłos skałki uderzającej o krzesiwo.
Mżyło. Kiedy uniosłem głowę, zobaczyłem stado sępów, ledwo widocznych na tle ciemniejącego nieba. Powoli opuściłem rękę, z trwogą spoglądając na spoczywający w dłoni pistolet.
Czemu nie wypalił? Czyżby proch był mokry?
I czemu do cholery chciałem się zabić?
Demony pokrzykiwały w oddali, niecierpliwie domagając się zmierzchu. Zadrżałem na całym ciele, uświadamiając sobie grozę sytuacji.
Ruszyłem. Najpierw chwiejnie, później coraz szybciej w miarę jak wrzaski goniących mnie bestii przybierały na sile.
Po chwili zatraciłem poczucie rzeczywistości. Był tylko bieg, ból i strach. Rzęziłem, przedzierając się przez kolczaste zarośla, a demony deptały mi po piętach.
Gdy się odwróciłem, w mroku zamajaczyły już ich żółte ślepia. W ostatnim, beznadziejnym zrywie, przyspieszyłem.
Wtedy wypadłem na kolejną polankę. Była niewielka, tak że zbita z beli chatka ledwo się na niej mieściła.
- Pomocy! - krzyknąłem ze wszystkich sił, jakie pozostały w umęczonych płucach. W oknie tylko na krótką chwilę pojawiła się twarz.
- Pomocy, na bogów, pomocy! - błagałem przez łzy. Potwór był tuż za mną. Rozmiarami przypominał łowieckiego ogara. Kolczasty ogon bił wściekle rozmokłą glebę.
Ruszył powoli, czując bezradność ofiary.
I nagle padł, przebity długą na jard żerdzią.
- Do środka! - usłyszałem głos. Obok mnie wyrósł zwalisty mężczyzna, okrzykami i solidnym drągiem odganiając wyskakujące zza linii drzew okropieństwa.

***

- Zupełnie nic?
- Nic. Nie wiem, kim jestem. - mężczyzna roześmiał się na te słowa. Leżałem na sienniku, okryty futrami, z michą gulaszu w dłoniach, a on opatrywał moje pokaleczone w czasie biegu stopy.
- Większość wygnanych strzela sobie w łeb. - odezwał się.
- Wygnanych? - zapytałem, zdezorientowany.
- Ano. Wygnanych. Tych co wypadli z królewskiej łaski. Ty, ja. Większość strzela, w końcu każdy dostaje pistolet i jedną kulę. Ja nie chciałem. Zbudowałem tę chatę i… tak jakoś. Żyję.
- Demonów się nie boisz?
- Boję, oczywiście, jak każdy. Ale do chaty nie wejdą, ognia się boją.
- Ale wyszedłeś, żeby mi pomóc. - olbrzym wzruszył ramionami.
- My wszyscy w tej samej biedzie, przyjacielu, co miałem nie wyjść? - zapytał tylko i odwrócił się w stronę kominka.

***

Wracałem do pełni sił bardzo szybko. Chodziłem po tygodniu, biegałem po trzech, po kolejnym mogłem polować razem z Wilhelmem.
Jednak pech chciał, że wkrótce znowu zaciążyła nad nami groźba śmierci.
Zmierzchało już, a my mieliśmy do chaty jeszcze szmat drogi. Szedłem z przodu, on jakieś sto jardów za mną.
Wtedy drogę zastąpiło nam całe stado demonów.
Zatrzymałem się, unosząc prymitywną włócznię. Widziałem, że Wilhelm już pędzi z pomocą. Musiałem wytrzymać tylko chwilę.
Rżenie koni było jak grom z jasnego nieba. Wypadli z zagajnika, czarne postaci powiewające płaszczami. Zagrzmiały wystrzały.
- Lord Compton! Lord Compton! - padły okrzyki. Czyjeś ręce wciągnęły mnie na kulbakę.
- Wasza lordowska mość żyje! Król odwołał wyrok! Potrzeba lorda na dworze! - krzyczeli. By-łem zdezorientowany. Demony skakały dookoła.
- Jedźmy! - wydarł się ktoś - Jedźmy, bo nas rozszarpią!
- Tam ktoś biegnie!
- Będzie nas spowalniał, nie mamy koni!
- Lordzie?
Obejrzałem się.
- Nie pamiętam, bym widział tego człowieka.
Sylwetki sępów rozmywały się na tle ciemniejącego nieba.




Objawienie

Był ciepły i przyjemny dzień w Lincolnshire, podczas gdy wokoło ginęli ludzie z powodu zarazy. Do domku stojącego na wzgórzu wpadł mężczyzna wyglądający na około 25 lat.
- Aua... – jęczał obolały.
Kilka miesięcy wcześniej dostał wolne na uczelni. Właściwie to cały uniwersytet został zamknięty z powodu epidemii. Od tamtego czasu mógł wreszcie cieszyć się życiem i swawolić na prawo i lewo.
Mógł, ale tego nie czynił. W tym czasie poświęcał się całkowicie swoim pasjom – matematyce, fizyce i studiowaniu Biblii. Zatracał się zwłaszcza w tym ostatnim, zaczytując się, kontemplując i licząc. Uwielbiał liczyć!
Czuł, że został wybrany przez Boga, by zrozumieć starożytne zapiski Pisma Świętego. Mężczyzna był świadomy, że Księga kryje w sobie przepowiednie odnoszące się do czasów przyszłych, a wszystko jest w zasięgu ręki. Należało tylko dobrze zinterpretować Kod Biblii.
Szczególnie skupiał się na niesamowitych proroczych wizjach dotyczących końca świata w Księdze Objawienia, którą czytywał tak namiętnie, że wiele dam oblałoby się rumieńcem znając szczegóły.
Od zawsze sprzeciwiał się straszeniu ludzi datami. Chciał odnaleźć konkretną, aby nikt już więcej nie musiał się bać.
Wówczas wpadł na trop. Z początku go przeoczył, uznając za błąd, lecz owy fragment nie dawał mu spokoju i powrócił do niego po pewnym czasie. Czytał go od lewej, od prawej, aż w końcu udało się!
Siadł i zaczął spisywać. Za oknem zerwał się wiatr, aż targana na różne strony gałąź jaśminu zastukała w szybę. Młody mężczyzna zerwał się z krzesła zlękniony. Gdy tylko upewnił się, że to odgłosy wichury, wrócił do pracy.
Po tygodniach studiów miał już fragment odpowiedzi. Był pewien, że koniec świata nie nastąpi wcześniej niż w roku 2060, co zdecydowanie go uspokajało. Miał dużo czasu. Najważniejsze było teraz pytanie „Jak to ma się stać?”
Następnego dnia wyszedł jak zawsze, aby napawać się ciepłym powietrzem i podziwiać naturę.
Teraz, gdy wrócił ze spaceru, kołysał się na boki. Ledwo utrzymywał równowagę. Jego przyjaciel William, podbiegł i przeprowadził do salonu, gdzie pomógł mu usiąść.
- Co ci się stało? – zapytał William, przestraszony widokiem ledwo żywego przyjaciela.
- Nn... nie wiem – odpowiedział tamten, trzymając się za głowę.
Wiliam przyjrzał mu się.
- Masz ogromnego guza na głowie. Ktoś cię uderzył?
- Nie pamiętam.
- A to jabłko w twojej dłoni?
Młody mężczyzna zerknął na owoc. Na jego twarzy malowało się zdumienie.
Niespodziewanie skoczył do góry, jak gdyby doznał olśnienia.
- Mam! – krzyknął. – Wymyśliłem!

***

Generał oczekiwał na sprawozdanie w kwaterze głównej.
Pułkownik Klon wszedł bystrym krokiem i zasalutował.
- Spocznij – powiedział generał. – Jakie wieści?
- Melduję, że zadanie zostało wykonane.
- Mów dalej – rozkazał generał zadowolonym głosem, jednocześnie nie kryjąc podekscytowania.
- W dniu dzisiejszym człowiek mogący zaszkodzić naszym planom został zneutralizowany. Nasz szpieg używając obuchowej broni biologicznej doprowadził do wstrząśnienia mózgu. Zgodnie z przewidywaniami spowodowało to zanik pamięci oraz inne zaburzenia.
- Inne zaburzenia?
- Tak! Melduję, że obiekt bredził coś o jakimś grawitacji czy jakoś tak. Bzdury totalne!
- Aaa... mniejsza o to. – Generał wziął kamienną tabliczkę i zaczął ryć, mówiąc na głos: - Obiekt Izaak Newton zneutralizowany przez agenta Reneta. Szara Reneta.
Odłożył kamień na bok.
- Czas zacząć mobilizację. Do roku 2060 musimy być w pełni gotowi, aby zaatakować ludzkość – powiedział generał Dąb, pocierając o siebie gałązkami. – Prezydent Leszy się ucieszy.
 
 
Luc du Lac 
Cynglarz

Posty: 4924
Skąd: Wrocław
Wysłany: 25 Marca 2013, 11:02   

wyśmienite
zwłaszcza "Na co czekasz". Do bólu organiczne.
 
 
LadyBlack 
Babcia Weatherwax


Posty: 863
Skąd: z rubieży
Wysłany: 25 Marca 2013, 11:11   

No to pierwsze głosowanie już za nami.
Luc du Lac, dziękuję za komentarz :D A głos w ankiecie oddałeś?

To kto następny? Zapraszamy, bo teksty świeżo wysmażone, nie pozwólcie im stygnąć :wink: :mrgreen:
 
 
Luc du Lac 
Cynglarz

Posty: 4924
Skąd: Wrocław
Wysłany: 25 Marca 2013, 11:46   

oczywiście że oddałem - nie widać ?:)

Metamorfozy znam w innej wersji... odwróconej ;)
dwie najlepsze przyjaciółki z podstawówki -a po latach mąż i żona :)
[Real]
Ostatnio zmieniony przez Luc du Lac 25 Marca 2013, 12:46, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
LadyBlack 
Babcia Weatherwax


Posty: 863
Skąd: z rubieży
Wysłany: 25 Marca 2013, 11:50   

Aaaa... nie załapałam, o ja mentalna blondynka ;P:
 
 
mesiash 
Sedecimus


Posty: 1855
Skąd: Stolica
Wysłany: 26 Marca 2013, 11:51   

Poświęcenie bo idealnie oddaje temat, chociaż lekko mi zgrzytało.
_________________
The difference between "space-based clean power station" and "unimaginably powerful orbiting death ray" is mostly semantics and hope. - ponoć Asimov
 
 
LadyBlack 
Babcia Weatherwax


Posty: 863
Skąd: z rubieży
Wysłany: 26 Marca 2013, 23:06   

Dziękuję, mesiash :D
 
 
Arya 
Stefan Sławiński


Posty: 2628
Skąd: Lublin
Wysłany: 27 Marca 2013, 09:03   

Mój głos poszedł na Metamorfozy.
 
 
LadyBlack 
Babcia Weatherwax


Posty: 863
Skąd: z rubieży
Wysłany: 27 Marca 2013, 12:22   

Arya, dziękuję :D
 
 
dziko 
Yoda


Posty: 949
Skąd: Warszawa
Wysłany: 27 Marca 2013, 23:32   

Szału nie ma, ale da się czytać :wink:
Głosy na swojskie Na co czekasz... i absurdalnie zabawne Objawienie, wyróżnienie dla dobrze napisanego Poświęcenia.
_________________
pozdrawiam - Bartek
Dzikopis
 
 
LadyBlack 
Babcia Weatherwax


Posty: 863
Skąd: z rubieży
Wysłany: 28 Marca 2013, 09:07   

dziko, dzięki za głosy :D
Czekam na kolejne.
 
 
konopia 
Marudny maruda marudzący


Posty: 2032
Skąd: DN36
Wysłany: 29 Marca 2013, 22:00   

Na co czekasz... :bravo
Te szorty faktycznie jakieś mocno "szortnesom", tak ma być?
Pewnie tak, Lady coś pisała do mnie na ten temat, ale zapomniałem...
_________________
Powinniśmy szanować poglądy religijne bliźnich, ale tylko w takim sensie i do takiego stopnia,
do jakiego szanujemy czyjeś przekonanie, że jego żona jest piękną kobietą, a dzieci bardzo mądre.
 
 
Magnis 
Wyduldas Napfluj


Posty: 7011
Skąd: Okolice Wawa
Wysłany: 29 Marca 2013, 22:28   

Zagłosowałem na :
Na co czekasz - krótki i dobrze napisany z humorem szort.
Poświęcenie - krótka opowieść fantasy, dobrze napisany i fajny szort.
Katownia - podobał mi się ze względu na opowieść taką mroczną i fajnie się czytało.
_________________
Stefan Grabiński

Wielcy Przedwieczni : Dagon, Wielki Cthulhu i Wielki Staruch.
 
 
LadyBlack 
Babcia Weatherwax


Posty: 863
Skąd: z rubieży
Wysłany: 30 Marca 2013, 09:22   

konopia, dzięki za głos :D Tak ma być, krótko, z sensem i na temat :wink: .
Magnis, dzięki za głosy i za komentarz :D
 
 
LadyBlack 
Babcia Weatherwax


Posty: 863
Skąd: z rubieży
Wysłany: 2 Kwietnia 2013, 14:21   

Pobudka :!:
Święta minęły.
Śniegi opornie, bo opornie, ale jednak topnieją.
Czas głosować, bo na razie skromnie.
:mrgreen:
 
 
Lynx 
Wyduldas Napfluj


Posty: 7038
Skąd: znad morza
Wysłany: 2 Kwietnia 2013, 19:00   

Metamorfozy i Objawienie
_________________
http://zrozumiecswiat.pl/7.html
 
 
LadyBlack 
Babcia Weatherwax


Posty: 863
Skąd: z rubieży
Wysłany: 2 Kwietnia 2013, 20:18   

Lynx, dziękuję pięknie :D
Proszę o więcej :D
 
 
Blue Adept 
Borg


Posty: 1543
Skąd: Warszawa
Wysłany: 3 Kwietnia 2013, 17:10   

Generalnie, choć temat był niezły, to wykonanie moim zdaniem nieco zawiodło. Żeby utrzymać się w konwencji krytycznej będę mocno zjadliwy. No, a teraz komentarz do szortów:

1. Śniadanie z amnezją – Naciągane i słabo związane z tematem. Tekst schematyczny jak plan pięcioletni, a do tego mało śmieszny, mimo że widać jak ktoś silił się na dowcip. Jedna uporczywa myśl nie daje mi spokoju - dlaczego ktoś napisał tak oklepaną rzecz? Historyjek o zombi jest na pęczki. Z całym szacunkiem dla autora/autorki, to pisząc ten tekst chyba się nie wyspał oraz nie zjadł śniadania. Motyw pożerania partnerki oraz zabijania kota jest niesmaczny. Nie było też potrzeby epatować okropieństwem. Do tego słabo maskowany mizoginizm - prawie na pewno napisał to facet. Pierwszy i najgorszy w stawce. Nie ma punktu;
2. Katownia – Czarno to widzę. Choć tekst jest nieco bardziej oryginalny od wcześniejszego, to nie jest to wielka zaleta – bo jedyna. Co bystrzejszy zauważy daleko posuniętą przymiotnikozę, a także drobne błędy i niezbyt dobry styl (mam nieodparte wrażenie, że tekst był skracany i pisany w pośpiechu). W każdym razie po przeczytaniu wydobył się z mych trzewi głęboki ryk niechęci… Brak punktu;
3. Na co czekasz? – Niestety, w mojej ocenie tekst jest trochę pretensjonalny. Wygląda to na ćwiczenie w pisaniu, choć jako jeden z dwóch w stu procentach pasuje do konwencji szortowej i całkowicie odpowiada tematowi edycji. Jednak odwoływanie się do „filozofii” w ujęciu lodówki jest dla mnie ciężko strawne, a i efekt komiczny jakoś do mnie nie przemawia. Chyba ktoś przebywał za długo w lodówce i gapił się na żarówkę. Jednak za dopasowanie formy i tematyki przyznaję dwie trzecie punktu – w zaokrągleniu PUNKT;
4. Metamorfozy – Można postawić zarzut taki jak w stosunku do wcześniejszych szortów tylko bardziej – tekst naciągany jak gumka od slipów Hitchcocka. „Zaskakująca pointa” całkowicie mnie rozczarowała – nie była ani zaskakująca, ani nowatorska. Za dopasowanie tematyki i formy daję jedną trzecią punktu, co niestety zaokrągla się do ZERA;
5. Poświęcenie – Tekst o niezłym stylu i mniej więcej pasujący do tematu edycji. Przyczepić mogę się do trzech rzeczy: po pierwsze nieodparcie skojarzył mi się z „Malowanym człowiekiem” (za którym nie przepadam), po drugie końcówka była trochę irytująca (choć interesująca), a po trzecie – co najważniejsze – tekst jest chyba najbardziej ze wszystkich zbliżony formą do opowiadania, a nie do szorta (tak jak go sobie wyobrażam). Jednak w sumie zero koma dziewięćdziesiąt w uniwersalnej punktacji. Czyli nie jest szkoda czasu poświęconego na czytanie. Plus.
6. Objawienie – Znośny szort, ze sporą liczbą odwołań, skojarzeń i aluzji. Jednak tak jak i wcześniejszy tekst troszkę za bardzo trąci opowiadaniem. Rzeczy, które mogłoby mnie mocno rozbawić rozcieńczone w dłuższym tekście, w takiej dawce nie tylko rozśmieszają, ale i nieco irytują. Do tego po prostu nie kupuję leśnego spisku w połączeniu z grawitacją i amnezją. Choć za „Szarą Renetę” brawo. Rozumiem, że w 2060 roku nastąpi „Wojna Klonów i Jesionów”? Nieco też zgrzytał styl, ale to zawsze w takich tekstach jest trudne. Pomimo wszystkich obiekcji jestem zmuszony dać prawie cały punkt.

To tyle. Z góry przepraszam za ewentualnie zranione krytyką serca i dusze twórców.

P.s. Nie mogłem się powstrzymać przed wygłupianiem. Traktujcie moje komentarze do szortów jako spóźniony żart prima aprilisowy. :twisted: Tak na rozruszanie. :mrgreen:

P.s.2. Zapomniałem zagłosować i chyba sobie nie przypomnę. ;P:
 
 
Luc du Lac 
Cynglarz

Posty: 4924
Skąd: Wrocław
Wysłany: 3 Kwietnia 2013, 19:40   

Blue Adept napisał/a

P.s.2. Zapomniałem zagłosować i chyba sobie nie przypomnę. ;P:


To nie pora na amnezję !!!
 
 
Magnis 
Wyduldas Napfluj


Posty: 7011
Skąd: Okolice Wawa
Wysłany: 3 Kwietnia 2013, 22:25   

Może trzeba ździebko młoteczkiem puknąć to mu się przypomni :wink: :mrgreen: .
_________________
Stefan Grabiński

Wielcy Przedwieczni : Dagon, Wielki Cthulhu i Wielki Staruch.
 
 
Selena 
Frodo Baggins


Posty: 146
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 3 Kwietnia 2013, 23:38   

Głos na "Na co czekasz", ale ogólnie nie jestem zachwycona :wink:
_________________
Głupoty
 
 
Blue Adept 
Borg


Posty: 1543
Skąd: Warszawa
Wysłany: 4 Kwietnia 2013, 08:35   

Magnis - Istnieje ryzyko, że po takim puknięciu tryby mi wypadną... :mrgreen:

P.s. W tym wątku nie będę już więcej spamował. :wink:
 
 
LadyBlack 
Babcia Weatherwax


Posty: 863
Skąd: z rubieży
Wysłany: 4 Kwietnia 2013, 13:08   

Selena, dziękuję bardzo :D
Blue Adept, świetna robota :bravo I serio i z przymrużeniem oka jest co rozważać :D Dziękuję.

Zachęcam do komentowania i głosowania :D Już czas, amnezja ustępuje :wink:
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 4 Kwietnia 2013, 14:39   

Śniadanie z amnezją – o czym to być miało, a o czym jest? Śniadanie kanibali? Powrót kotojada? Nocny atak zombi? Miało być śmiesznie czy strasznie? Bez ładu i składu, zęby świerzbią jak się czyta, brakuje mi jeszcze tylko chudy hel is elis.

Katownia – średnio na jeża, ujdzie w tłoku, ale brakuje temu dziełu końca, i jakieś takie niezwieńczone pozostało. Odtąd będzie mnie też prześladować kamienica z wychylonymi licami oraz niby dom – niby kondominium, znaczy się ni pies ni wydra z garganuicznymi podziemiami. Trudno wymyśleć, jeszcze trudniej zwizualizować, a uwierzyć to już w ogóle nie da rady.

Na co czekasz? – rewelka, tak ma być zbudowany szort. Gratulacje temu komuś.

Metamorfozy – prawie się udało. Zabrakło jeszcze odrobiny humoru i szczypty błyskotliwości. Albo na odwrót. Ale i tak jest dobrze.

Poświęcenie – kolejny świetny tekst. Brawa. Tylko czy on nie za długi aby?

Objawienie – tekst mimo, że poprawny i nie mam mu nic do zarzucenia, pozostawił mnie obojętnym.

A zatem Na co czekasz i Poświęcenie.
 
 
marcolphus 
Batman


Posty: 514
Skąd: Kraków
Wysłany: 4 Kwietnia 2013, 14:47   

Zapomniałem na co zagłosowałem... A!! Na Metamorfozy.
_________________
What Codringher Hears
 
 
 
LadyBlack 
Babcia Weatherwax


Posty: 863
Skąd: z rubieży
Wysłany: 4 Kwietnia 2013, 19:13   

Rafał, dziękuję bardzo za głosy i komentarz :bravo :mrgreen:
marcolphus, dziękuję :mrgreen:

Proszę jeszcze :D
 
 
tullia 
Jaskier


Posty: 92
Skąd: w-m
Wysłany: 4 Kwietnia 2013, 20:38   

Na co czekasz? i Metamorfozy
 
 
LadyBlack 
Babcia Weatherwax


Posty: 863
Skąd: z rubieży
Wysłany: 5 Kwietnia 2013, 11:00   

Dziękuję tullia :mrgreen:

Czekam na kolejne głosy. Zapraszam :D
 
 
Anneliese 
Tom Bombadil


Posty: 31
Skąd: 3City
Wysłany: 5 Kwietnia 2013, 22:44   

Tym razem nic mi nie podeszło. Czyli - to nie pora na amnezję.
_________________
Truly bitten. TRUE BLOOD.
 
 
LadyBlack 
Babcia Weatherwax


Posty: 863
Skąd: z rubieży
Wysłany: 6 Kwietnia 2013, 10:54   

Anneliese, dziękuję :mrgreen:

Zapraszam do głosowania :D Zostały tylko dwa dni i to niecałe :wink:
Trochę święta, trochę zimowa wiosna a trochę nie wiem co, pewnie amnezja :mrgreen: , ale słabo was ciągnie do szortów. Teraz weekend i też będzie cienko, obawiam się :|
Ruszcie się Mili Ludkowie :wink: będziem kończyć to amnezjowanie.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group