Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
Dotyk syntetycznych warg - głosowanie do 10 marca ok. 21.45

Który całus zasługuje na trzydzieści srebrników?
Czy androidy śnią o elektrycznych księżniczkach
7%
 7%  [ 3 ]
Don Battisto
35%
 35%  [ 15 ]
Love is in the air...
9%
 9%  [ 4 ]
Prezent
4%
 4%  [ 2 ]
Taka piękna miłość...
35%
 35%  [ 15 ]
Jestem odporny na całusy
7%
 7%  [ 3 ]
Głosowań: 30
Wszystkich Głosów: 42

Autor Wiadomość
terebka 
Filippon


Posty: 3843
Skąd: Nowogródek Pomorski
Wysłany: 24 Lutego 2013, 21:52   Dotyk syntetycznych warg - głosowanie do 10 marca ok. 21.45

Miało być całuśnie, dwuznacznie oraz pół ludzko-pół cyborgowo/androidowo. Oto pięć syntetycznych cmoknięć w porządku alfabetycznym. Można oddać do pięciu głosów, bądź ten jeden, odporny na całusy.


Czy androidy śnią o elektrycznych księżniczkach?


Ran był eksperymentalnym androidem wyposażonym nie tylko w nadludzką siłę - napędzaną ogniwami plutonowymi - lecz również we wszelkie ludzkie cechy, w tym zdolność do marzeń sennych. Umiejętność śnienia zapewniał mu dedykowany pozytronowy procesor kwantowy. Jednak jak to zwykle bywa, coś poszło nie tak. Ośrodki ruchu i mowy reagowały na sny androida bez jakiegokolwiek udziału świadomości. Już pierwszej nocy śniąc o pluskaniu się z orkami wylądował w oddalonym o dwieście mil oceanarium. Śmiertelnie przestraszeni pracownicy delfinarium nie pojmowali jak można nurkować bez akwalungu przez ponad pół godziny. Później było już tylko gorzej – a to chodził po linii wysokiego napięcia śniąc o byciu linoskoczkiem, to znów wydawało mu się, że jest ni mniej, ni więcej tylko Harrisonem Fordem. Mogłoby się zdawać, że czarę goryczy przeleje jego wcielenie się w łowną kotkę - zakończone masowym mordem dokonanym na świnkach doświadczalnych. Jednak stało się tak dopiero po incydencie z publicznym napastowaniem nobliwej żony dyrektora centrum badawczego. Jak później ustalono, zdawało mu się, że jest na tropikalnej plaży i uczestniczy w romantycznym tête-à-tête z Miss Polinezji. Po długich wieczornych obradach członkowie kierownictwa projektu zgodnie orzekli, że sprawy nie toczą się tak, jak się toczyć miały. A potem rozeszli się do domów z mocnym postanowieniem, by z samego rana dezaktywować Rana. Jak było do przewidzenia feralnej ostatniej nocy, nie liczył on tylko elektrycznych owiec. W sennym majaku się mu zdało, że cnym jest rycerzem, co księżniczkę wyzwolić ma z wieży. Ruszył więc android chwacko, by oswobodzić swą niebogę ze szponów hrabiego Podłego, nad wyraz przy tym lubieżnego. Niestety, tak się fatalnie złożyło, że nasz rycerz pozytronowy za siedzibę feudała uznał miejscową siłownię jądrową. Dalej już jego usilnym staraniem oraz przygodnym kości łamaniem, wśród świstu kul i jęków, szybko niczym w śnie zwycięskim, z jego to ręki zływrogów padły niezliczone szeregi. Przedarł się więc bohater gibko przez fosy, wrota i kraty, docierając wnet do ostatniej kazamaty. Wyrywając skuwające księżniczkę srebrne pręty, złożył na warg jej koralach miłości dowód namiętny. I z tej namiętności, żarem stu słońc rozgrzana rozbłysła ich miłość niesłychana. Tak w miasteczku w stanie Georgia przeminęła ta wielce pouczająca historia, by z wiatrem po okolicy rozsiewać zarodniki atomowej grzybni…

***

Don Battisto


W gabinecie ojca było duszno – wiadomo, środek lata na Sycylii to nie wczasy w Dolomitach. A tu jeszcze trzeba było zamknąć okna i zasunąć kotary by Neapolitańczycy czegoś nie wywąchali.
Giovanni to jednak idiota. Pablo wytrącił mu z ust cygaro i wzniósł dłoń jakby zamierzał trzasnąć go durny łeb.
– Nie pal – warknął. – Ledwie można oddychać.
Młodszy braciszek w pierwszym momencie wytrzeszczył oczy, po czym jego śniade oblicze wykrzywiła wściekłość. Zacisnął dłonie w pięści i ruszył z wysuniętą do przodu szczęką, niczym wściekły buldog.
– Synkowie, proszę.
Głos siedzącego w fotelu Dona Battista zatrzymał obu zapalczywych młodzieńców w pół kroku i na ćwierć sekundy przed mordobiciem. Soldati ich ojca odwrócili wzrok, jakby na podłodze i na ścianach działy się jakieś niezwykłe rzeczy. Consigliere Canni, stojący sztywno jakby kij połknął, westchnął z przyganą i położył dłoń na ramieniu osobnika w niezbyt gustownym garniturze. Chudzielec z pedalskim wąsikiem był szefem mafijnych techników. Jeśli na całej Sycylii przebywał ktoś, kto najsprawniej by się zajął usterką, właśnie klęczał z probówką między zębami obok starego cappo di tutti i majstrował przy jego obwodach.
– Wszystko w porządku?
Technik uśmiechnął się blado, pomacał świeży lut na cewce, po czym zamknął klapkę na szyi padre capi i dokręcił obie śrubki.
– Powinno być dobrze – oświadczył pewnym swego głosem. – Pęknięta cewka dotykała obudowy. Don Manolo się spocił więc doszło do zwarcia…
Urwał w pół zdania i zerknął w kierunku leżącego na szezlongu trupa bossa Rodziny z Neapolu. Przysmalone oblicze starca oraz wytrzeszczone oczy robiły spore wrażenie.
Don Battisto skinął głową i spojrzał ze smutkiem na swego kuzyna. Trzeba będzie zaprząc do roboty rozum i wymyślić coś, co Neapolitańczycy łykną gładko i bez bólu. Prawda, że Dona Manolo najzwyczajniej w świecie poraził prąd podczas tradycyjnego powitalnego pocałunku, brzmiała nieco mało prawdopodobnie. Do tego dochodziła potrzeba zachowania dyskrecji w sprawie smutnej rzeczywistości, iż od blisko siedmiu lat Rodziną z Palermo zarządzał cyborg.
Gdybyż tylko któryś z chłopców mógł przejąć schedę. Don ogarnął obu młodzieńców jednym powłóczystym i bardzo, bardzo smutnym ojcowskim spojrzeniem. Gdyby tylko jego kanaliki łzowe były jeszcze zdolne do generowania łez, pewnie by teraz zapłakał. Niestety choć raka, który zeżarł jego wnętrzności, udało się usunąć, a śmierć oszukać układami scalonymi, to większość ludzkich odruchów utracił nieodwołalnie.
Consigliere Canni ujął dłoń technika.
– A teraz mały test twoich umiejętności, pochyl się.
Wąsik technika drgnął niespokojnie. Mężczyzna cofnął się o krok, ale Canni trzymał mocno.
– Don Battisto podziękuje ci za twoją pracę.
Lico technika zrosił słony pot. Cmoknięcie rozległo się w ciszy niczym kapiszonowy wystrzał. Soldati wyprowadzili na zewnątrz rozglądającego się nerwowo technika.
Wykonał swoją robotę jak należy. Jego rodzina otrzyma sowite wynagrodzenie.

***

Love is in the air...

- Jesteś wspaniałym facetem. Kocham cię... - szepnęła mu do ucha, po czym odpłynęła w stronę kuchni.

Robert rozparł się w przepastnej sofie. Na ustach czuł jeszcze słodki smak - malinowy z nutą mango. Przez lata testował już chyba wszystkie możliwe moduły nawilżające, ale malina-mango była nie do pobicia.

Bezszelestnie płynąc w powietrzu, Brenda zniknęła za drzwiami salonu. Pomimo tej całej elektroniki, ważyła netto (to jest: przed napompowaniem) tylko 236 gramów. Według zapewnień producenta nadmuchiwana lalka trzynastej generacji miała kognitywno-emocjonalną zgodność z prawdziwymi kobietami na poziomie 99,97%. Robert oczywiście wiedział, że to chwyt marketingowy nie do zweryfikowania, ale teraz... gdy po trzech miesiącach związku usłyszał te słowa. Tak słodkie, słodsze nawet od maliny-mango. Tak… prawdziwe? Poczuł przyjemny dreszcz.

Brenda wpłynęła z powrotem do salonu, pchając przed sobą grawitackę z zaparzoną synthekawą. Usiadła obok Roberta i znów musnęła ustami jego usta a palce lewej dłoni wsunęła pod poły rozpiętej koszuli, poniżej pępka.

- Chcę być dla ciebie piękna, najpiękniejsza - zaszczebiotała. Kolejny dreszcz emocji zmieszał się z czerwonym światełkiem w mózgu mężczyzny. - Kochanie... - wilgotne wargi musnęły opuszek ucha Roberta. - kupisz mi nowy kompresor?

***

Prezent

Znacie ten przebój Ana Kondy ? „Właśnie rozwodzę się po raz trzeci, mam cztery koty i zero dzieci”…
Ta piosenka mogłaby być o Kici. Kicia zawsze potrafiła znaleźć sobie towarzystwo i równie łatwo pozbyć się go, gdy przestawało jej odpowiadać. Wiedziała, czego chce. Pamiętam wrzesień 2015. Ostatnia klasa podstawówki. Kicia wróciła z wczasów w Chorwacji jako „doświadczona kobieta”, jak to określała. Na przerwie skinęła na nas, przywołując do swojej ławki.
- Pokażę wam – szepnęła konspiracyjnie.
– Otóż – zawiesiła na chwilę głos, sięgając do torebki – w myśl zasady „Chcesz mieć dobrze, zrób to sam…” – znowu teatralna przerwa.
- Przedstawiam wam mojego nowego chłopaka. Dziewczyny, to Pawełek. Pawełek, chociaż syntetyczny, zna się na rzeczy lepiej, niż Seba.
Uśmiechnęła się szeroko, prezentując aparat nazębny. Na ławce leżał nieduży różowy wibrator... Powiedziałam wtedy coś głupiego, nie pamiętam dokładnie, co. W każdym razie na parę ładnych lat zostałam „Agatką nieruchatką”.
Rzeczywiście. W czasie, gdy Kicia zdobywała nowych facetów, ja zdobywałam dyplomy… I ani się nie obejrzałyśmy, jak stuknęła nam trzydziestka. Kicia rozwodzi się po raz trzeci, Numer Cztery już czeka. Ja nie mam nikogo.
- Tak, prawdziwa ze mnie nieruchatka, myślę, robiąc makijaż. Kicia i Oliwia wprosiły się na wieczór. Że niby mają prezent urodzinowy. Kocham je, ale nie w dni jak ten. Dlaczego muszą mi przypominać, że mam już 30 lat i jestem sama ?
Poprawiam fryzurę, przygotowuję składniki do mojito. Mam nadzieję, że wypijemy po drinku i wyjdziemy gdzieś, do jakiegoś hałaśliwego klubu. Mogę potańczyć, ale nie mam dziś ochoty na rozmowy w wąskim gronie, te ich szczere rady i serdeczne pocieszenia.
Dzwonek. Dziewczyny są punktualne. Otwieram, nie zaglądając w wizjer. Dopiero kiedy udaje mi się oswobodzić z uścisku Oliwki widzę, że nie przyszły same. Za nimi stoi przystojny, nieznany mężczyzna.
- Droga Agatko – mówi Kicia. – przedstawiam Ci twojego nowego chłopaka. Oto Synco. Synco, to jest Agata, twoja pani. Och – macha ręką, widząc moje zdziwienie – Dasz mu inne imię. Synco to model.
- Synco..? – dukam, tylko na tyle mnie stać.
-Synthetic companion firmy Cyberion – Kicia szczerzy zęby. – Czegóż nie robi się dla przyjaciółki. W końcu trzydziestkę ma się tylko raz w życiu.
- I co ja niby… - czuję zalewającą mnie falę gorąca. – mam z nim zrobić ??
Zaciskam dłonie w pięści. Jestem wściekła. Co to ma być? To takie… upokarzające.
- Naprawdę myślicie, że ze mną już tak źle, ze muszę się bzykać z… z…? – nawet nie wiem, jak TO COŚ nazwać. Syntetyczny kochanek? Chodzący wibrator? Mówiąca dmuchana lala?
Oliwka próbuje mnie uspokoić.
- Agata, to nie jest sex zabawka, tylko android do towarzystwa. Od Ciebie zależy, czy będzie Ci robić masaż, czytać książki, śpiewać jak Sting czy odkurzać. Nie kłóci się, nie krzyczy, nie ma zmartwień. Jest lepszy od kota, bo nie robi kup. I możesz go wyłączyć, jeśli chcesz. Daj mu szansę.
Kicia wzdycha głośno.
- Masz tygodniowy okres próbny. Jeśli za tydzień szczerze i z ręką na sercu powiesz, że go nie chcesz, trudno, oddamy go.
Przełamuję się. Patrzę na TO… Tego sztucznego pana do towarzystwa. Nasze spojrzenia na moment się krzyżują. Jego syntetyczne oczy wydają się smutne. Syntetycznie miły wyraz twarzy. Syntetyczne usta. Seksowna całość stoi posłuszna i milcząca.
Dotykam jego policzka i cofam dłoń, zdumiona. Skóra jest ciepła, miękka, jak u żywego człowieka. Kicia triumfuje.
- Jak prawdziwy, co? - mogę tylko przytaknąć. – To jak ? Bierzesz?
Nie wiem, co powiedzieć. Kiwam głową na ‘tak’, dotykając go znowu. Z czego oni to robią? Android uśmiecha się, przechylając głowę jak głaskane zwierzę.
- Pani Agato – mówi łagodnym, niskim głosem – to będzie dla mnie zaszczyt.
Podnosi moją dłoń do ust i całuje, jak gentleman. Oj… Nie wyobrażam sobie, żebym mogła… Ale…
- Czyta książki i nie robi kup? Rzeczywiście, tu ma przewagę nad kotem.

***

Taka piękna miłość...

Żyli razem już od kilku lat. Ich związek był zgodny i stabilny. Ona łagodna, wyrozumiała, czasem kapryśna, ale zawsze mógł na nią liczyć. On trochę szalony, roztrzepany, ale szczerze do niej przywiązany i wpatrzony w nią jak w obrazek. A było na co popatrzeć.
Zazwyczaj, gdy wychodził rano, żegnała go całusem w czoło i wciskała do teczki pakunek z drugim śniadaniem. Znajomi uważali, że to urocze, choć on za tym nie przepadał.
Co prawda nie mieli wspólnych zainteresowań, ale nie nudzili się ze sobą. Ona była raczej domatorką i w tej roli czuła się najlepiej, zajmowała się swoimi „tajemnymi” spawami, a on się w to nie mieszał i nie przeszkadzał. Doceniała tą powściągliwość. W zamian nie denerwowała się niepotrzebnie, gdy przychodzili jego koledzy i urządzali maratony filmowe lub sesje RPG.

Z pozoru byli szczęśliwą parą. Zazdroszczono im, a niektórzy próbowali nawet ich naśladować.

Wieczorami siadali przed telewizorem, by przed nocnym odpoczynkiem obejrzeć jakiś film lub program, pogadać chwilę i ogólnie pobyć razem.
Ten wieczór zaczął się tak samo, jak zwykle. Facet w telewizorze wrzeszczał coś do innego faceta, jakaś dziewczyna mdlała malowniczo. Światło w pokoju było przygaszone, kanapa miękka, na stoliku obok kanapki i herbata.
Marek położył rękę na karku Iwony. Odgarnął miękkie jasne włosy i masował delikatnie z wyczuciem to obiecujące miejsce u nasady czaszki. Zsunął ręką niżej, gładził odkryte ramię, powoli, ale śmiało zbliżał się do krągłej piersi. Przysunął się bliżej. Delikatnie musnął ustami jej ucho i policzek. Dłoń tym czasem błądziła coraz niżej. Dotknął jej kolana, potem podciągnął miękką bawełnianą spódniczkę i zaczął gładzić udo.
Nie protestowała. Zrobiło mu się gorąco. Może tym razem…
Całował ją coraz śmielej, coraz mocniej. Z początku oporne usta poddały się w końcu i mógł dotknąć końcem języka jej rozchylonych warg. Wsunął rękę głębiej między jej uda.

Zawył alarm.
- Blokada rodzicielska! Blokada rodzicielska! Naruszono protokoły moralności!
Marek odskoczył od dziewczyny jak rażony prądem.
- Cholerna zdrajczyni! A już myślałem, że cię rozpracowałem, że złamałem kod.
Zrezygnowany usiadł na podłodze. Ze złości i rozczarowania drgał mu podbródek i zwilgotniały oczy. Tymczasem oczy Iwony migały upiornym niebieskim blaskiem, a domowy system komunikacji wył wciąż i wciąż.

Do pokoju chłopaka wbiegł zaniepokojony ojciec. Spojrzał na rozpiętą bluzkę i podciągniętą spódnicę dziewczyny.
- Znowu majstrowałeś przy elektronicznej niani – stwierdził bardziej niż zapytał. – Oj, Marek, Marek erotoman z ciebie wyrośnie.

Tadeusz wyłączył alarm, odstawił nianię do ładowalni. Później schodząc po schodach, uśmiechał się z dumą pod nosem .
Moja krew. Jutro zmienię kody. Tak na wszelki wypadek.
_________________
SZORTAL
Szortal Na Wynos - Wydanie Specjalne
Ostatnio zmieniony przez terebka 24 Lutego 2013, 22:05, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Agi 
Modliszka


Posty: 39270
Skąd: Wielkopolska
Wysłany: 24 Lutego 2013, 21:56   

popraw ankietę terebko, bo kod się przykleił do jednego z tytułów.
E.: widzę, że już poprawiłeś. :D
 
 
terebka 
Filippon


Posty: 3843
Skąd: Nowogródek Pomorski
Wysłany: 24 Lutego 2013, 21:58   

Trzy razy. Taki jestem sprytny. :roll: :wink:
_________________
SZORTAL
Szortal Na Wynos - Wydanie Specjalne
 
 
 
Lynx 
Wyduldas Napfluj


Posty: 7038
Skąd: znad morza
Wysłany: 24 Lutego 2013, 22:39   

Przeczytałam. Pomyślę.
_________________
http://zrozumiecswiat.pl/7.html
 
 
baranek 
Wróbel galaktyki


Posty: 5606
Skąd: Toruń
Wysłany: 24 Lutego 2013, 22:55   

Głos poszedł na "Don Battisto" - dobry szort i najmniej oczywiste potraktowanie tematu.
Podobał mi się ten z nie-polskim tytułem, ale... Oczywistość skojarzenia właśnie.
Podobała mi się "Taka piękna miłość...", ale moim zdaniem zakończenie jest do przeróbki.
_________________
Życie, ku*wa, jest nowelą.

"Pisze się po to, żeby było napisane" - Zygmunt Kałużyński
 
 
ketyow 
Jim Raynor


Posty: 11344
Skąd: z domu
Wysłany: 25 Lutego 2013, 12:40   

O, to ankiety są teraz jawne? Dawno nie zaglądałem. Mój głos na numer 1, ciekawe i dość oryginalne.
_________________
http://ketyow.deviantart.com
http://www.biblionetka.pl/
 
 
 
terebka 
Filippon


Posty: 3843
Skąd: Nowogródek Pomorski
Wysłany: 25 Lutego 2013, 14:59   

Baranek i ketyow, dziękuję za głosy. Podziękowania również dla Nieśmiałego Nieznajomego, za głos numer trzy.
_________________
SZORTAL
Szortal Na Wynos - Wydanie Specjalne
 
 
 
fealoce 
Sarah Connor


Posty: 3432
Skąd: Warszawa
Wysłany: 25 Lutego 2013, 15:13   

Głos na Taka piękna miłość...
 
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37530
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 25 Lutego 2013, 15:25   

terebka napisał/a
Nieśmiałego Nieznajomego
eta mła
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
baranek 
Wróbel galaktyki


Posty: 5606
Skąd: Toruń
Wysłany: 25 Lutego 2013, 15:26   

Fidel Nieśmiały. Pora umierać.
_________________
Życie, ku*wa, jest nowelą.

"Pisze się po to, żeby było napisane" - Zygmunt Kałużyński
 
 
terebka 
Filippon


Posty: 3843
Skąd: Nowogródek Pomorski
Wysłany: 25 Lutego 2013, 15:30   

A, to przepraszam. I za głosy oddane, Fidelowi-F2 i fealoce, dziękuję.
_________________
SZORTAL
Szortal Na Wynos - Wydanie Specjalne
 
 
 
fealoce 
Sarah Connor


Posty: 3432
Skąd: Warszawa
Wysłany: 25 Lutego 2013, 17:01   

baranek napisał/a
Fidel Nieśmiały. Pora umierać.



baranek, padłam :mrgreen:
 
 
 
terebka 
Filippon


Posty: 3843
Skąd: Nowogródek Pomorski
Wysłany: 25 Lutego 2013, 17:34   

Odpornemu na całusy również.
_________________
SZORTAL
Szortal Na Wynos - Wydanie Specjalne
 
 
 
Lynx 
Wyduldas Napfluj


Posty: 7038
Skąd: znad morza
Wysłany: 25 Lutego 2013, 18:07   

Don Battisto i Love is in the air..

Pierwsze - fajny styl, sympatycznie ujęty temat, z dużą dozą humoru, lekko się przeczytało i zostawiło bardzo dobre wrażenie.
Drugie - jakże prawdziwe ;)
_________________
http://zrozumiecswiat.pl/7.html
 
 
Arya 
Stefan Sławiński


Posty: 2628
Skąd: Lublin
Wysłany: 25 Lutego 2013, 19:58   

Czy androidy śnią o elektrycznych księżniczkach i Taka piękna miłość....
 
 
marekz 
Vampirella


Posty: 587
Skąd: z Bylekąd
Wysłany: 25 Lutego 2013, 20:58   

Spory urodzaj wielokropków w tytułach.

U mnie kolejność byłaby taka:

1. Taka piękna miłość...
2. Don Battisto
3. Love is in the air...

W ankiecie punkt dla szorta z miejsca pierwszego.
_________________
Wieczność bywa naprawdę długa. Szczególnie pod koniec.
 
 
 
terebka 
Filippon


Posty: 3843
Skąd: Nowogródek Pomorski
Wysłany: 26 Lutego 2013, 14:49   

marekz, dlaczego "byłaby"?

marekz, Lynx i Arya, ukłony za głosy.
_________________
SZORTAL
Szortal Na Wynos - Wydanie Specjalne
 
 
 
Blue Adept 
Borg


Posty: 1543
Skąd: Warszawa
Wysłany: 26 Lutego 2013, 16:29   

Przyłączam się do podziękowań terebki. Dziękuję za wszelkie głosy. I proszę o więcej. :-)
 
 
hijo 
Fziu Bździu


Posty: 6069
Skąd: Katowice
Wysłany: 26 Lutego 2013, 17:13   

Nie mogę się zdecydować
_________________
God created Arrakis to train the faithful.
 
 
marekz 
Vampirella


Posty: 587
Skąd: z Bylekąd
Wysłany: 26 Lutego 2013, 17:19   

Ponieważ "jest" jakoś strasznie drętwo mi brzmi w takim zdaniu. "Byłaby" wydaje mi się bardziej okrąglejsze i łagodniejsze. A od czasu gdy ktoś bez mała dostał spazmów po antypunkcie zacząłem bardziej dbać o łagodność wypowiedzi.

A co, źle jest z "byłaby"? :-)
_________________
Wieczność bywa naprawdę długa. Szczególnie pod koniec.
 
 
 
fealoce 
Sarah Connor


Posty: 3432
Skąd: Warszawa
Wysłany: 26 Lutego 2013, 17:23   

No wiesz, brzmi to trochę tak, jakbyś sam nie był pewien ;)
 
 
 
marekz 
Vampirella


Posty: 587
Skąd: z Bylekąd
Wysłany: 26 Lutego 2013, 17:25   

Pewnie coś w tym jest, bo zazwyczaj czytam raz i głosuję. :-)
_________________
Wieczność bywa naprawdę długa. Szczególnie pod koniec.
 
 
 
terebka 
Filippon


Posty: 3843
Skąd: Nowogródek Pomorski
Wysłany: 27 Lutego 2013, 15:14   

Bo forma 'byłaby' sugeruje, że nie zagłosowałeś. A zagłosowałeś. Ale luz - też lubię okrągłości ;)
_________________
SZORTAL
Szortal Na Wynos - Wydanie Specjalne
 
 
 
mesiash 
Sedecimus


Posty: 1855
Skąd: Stolica
Wysłany: 27 Lutego 2013, 15:34   

Głos na Taka piękna miłość bo po usunięciu kawałka z końca byłoby świetne. Inne są po prostu niezłe.
_________________
The difference between "space-based clean power station" and "unimaginably powerful orbiting death ray" is mostly semantics and hope. - ponoć Asimov
 
 
terebka 
Filippon


Posty: 3843
Skąd: Nowogródek Pomorski
Wysłany: 27 Lutego 2013, 15:45   

mesiah przyjmij podziękowania za jakże cenny głos.
_________________
SZORTAL
Szortal Na Wynos - Wydanie Specjalne
 
 
 
dziko 
Yoda


Posty: 949
Skąd: Warszawa
Wysłany: 27 Lutego 2013, 22:01   

Całkiem ciekawie to wyszło :)
Głos na Don Battisto za humor i oryginalność. Wyróżnienie dla Taka piękna miłość... - wykonanie mi ciut zgrzytało, ale pomysł bardzo fajny.
_________________
pozdrawiam - Bartek
Dzikopis
 
 
Blue Adept 
Borg


Posty: 1543
Skąd: Warszawa
Wysłany: 28 Lutego 2013, 15:53   

Dziko dziękuję za głosowanie... ;-)
 
 
Kruger 
Zombie Lenina


Posty: 476
Skąd: Wrocław
Wysłany: 1 Marca 2013, 08:55   

Chyba za bardzo wyłączony jestem z życia ostatnio, taki fajowski temat mi przeszedł bokiem. Świetny Terebko.
No ale o szortach:
Czy androidy śnią o elektrycznych księżniczkach - strzeszczenie pomysłu.

Don Battisto - dla mnie numero uno, raz, że bardzo fajne i niekonwencjonalne podejście do tematu, dwa, majstersztyk fabularno konstrukcyjny z silnym punktem

Love is in the air... - Hmm. Ni pies ni wydra. W tej formie - taki dowcip, nie szorciak.

Prezent - Bardzo niezłe, ale brakuje w fabule tego silnego punktu, czyli np. puenty.

Taka piękna miłość... - stylistycznie słabiej niż w Prezencie, ale za to mocniejsza fabuła, jest pomysł i jest puenta lepsza.

Moje głosy na Dona Battisto i Taką piękną miłość.
_________________
Niespełniony ałtor a także troll, tetryk i maruda.
 
 
terebka 
Filippon


Posty: 3843
Skąd: Nowogródek Pomorski
Wysłany: 1 Marca 2013, 14:55   

Za komentarz, za głosy i za miłe słowa, Kruger. W tym ostatnim przypadku połowa miodu należy się Blue Adeptowi :)
_________________
SZORTAL
Szortal Na Wynos - Wydanie Specjalne
 
 
 
Freja 
Luke Skywalker


Posty: 201
Skąd: Łódź
Wysłany: 2 Marca 2013, 10:27   

Punkt na szort Taka piękna miłość - za bardzo fajny pomysł.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group