Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
Największy obciach w naszym życiu;)
Autor Wiadomość
Haletha 
Zielony Ludzik


Posty: 2051
Skąd: Carrodunum
Wysłany: 2 Stycznia 2006, 15:00   Największy obciach w naszym życiu;)

Wiem, głupi temat, ale swojego czasu cieszył się zrozumiałą popularnością na forum Wieży Błaznów:)
Czy przeżyliście kiedyś przygodę, która w chwili rozgrywania się przysporzyła wam rumieńców wstydu, teraz zaś chętnie się z niej śmiejecie? Mnie, osobie pechowej, przytrafiają się takie w nieregularnych odstępach czasu. Przystąpię więc do spowiedzi i parę z nich opowiem, licząc na wzajemność:

1. W klasie maturalnej pojechałam z wycieczką do Częstochowy zaklepać sobie zdanie egzaminów. Pod koniec drogi poczułam nagły atak choroby lokomocyjnej (niestety), ruszyłam więc czym prędzej w kierunku drzwi. Drogę zastąpił mi zatroskany katecheta. Otworzyłam usta chcąc poprosić o wyjście... i w tym momencie nastąpiła gwałtowna i spektakularna erupcja. Klasa była podekscytowana, czego nie można powiedzieć o nieszczęsnym pedagogu, który znalazł się akurat na torze lotu:D:D
2. Parę lat później uczestniczyłam w "turnieju rycerskim" w Barbakanie w charakterze skromnej, stojącej z boku nieorężnej damy dworu. W pewnym momencie postanowiłam zmienić miejsce, ruszyłam więc przez środek na którym potykało się dwóch zbrojnych. Z lenistwa jednak zrobiłam za małe kółko, więc w kluczowym momencie jeden z panów zrobił duży krok do tyłu i zamachnął się mieczem, który utkwił w moim czole naruszając drastycznie jego nieskazitelność. Zalałam się krwią ku uciesze zgromadzonego pospólstwa, a parę dni później występowałam publicznie w innym miejscu z wielkim opatrunkiem na czole:D
_________________
Pewien król miał dwóch synów. Jednego starszego, drugiego zaś młodszego.
----------------------------------
Daj się porwać przygodzie! Forumowa powieść w odcinkach czeka na ciebie!
 
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 3 Stycznia 2006, 16:30   

:bravo
Jako umysł ponoć niehumanistyczny, będąc studentem na polibudzie napisałem podanko do dziekana kończąc formułką "proszę o pozytywne rozpaczenie mojej prośby". Ku uciesze towarzystwa dziekan odpisał: "Proszę nie rozpaczać! Załatwione"
 
 
dofo 
Langolier


Posty: 267
Skąd: Czerwieńsk / Berlin
Wysłany: 5 Stycznia 2006, 00:55   

Moja matura ustna z polskiego. Brakowalo mi lektur na poparcie jakiejs tezy to wymyslilem sobie, ze wezme i uzyje "Diuny" Franka Herberta do swoich niecnych celow. Kto by sie spodziewal, ze polonistka raczej po 50, bedzie znala ta ksiazke/cykl.

Siedze przed komisja i sie produkuje. Potem dokonuje dosyc DUZEJ nadinterpretacji "Diuny". Wszystko fajnie i przyjemnie.

Na koniec, gdy juz skonczylem odpowiadac na wszystkie pytania, slysze swoja polonistke:
- A moj syn jest fanem "Diuny" i kiedys z ciekawosci przeczytalam.

Dostalem "dobrego" :mrgreen:
_________________
Portal miłośników motocykla Honda CB Seven Fifty
Klub Słaboskrótyznających - uważaj, jak piszesz!
 
 
 
Margot 
Connor MacLeod


Posty: 1593
Skąd: Twierdza Wrocław
Wysłany: 7 Stycznia 2006, 00:45   

To ja trochę z innej branży. Otóż, dawnymi czasy, jako autorka scenariusza filmu reklamowego pewnej kawy, musiałam być obecna na planie filmu reklamowego. Plan mieścił się na parkingu warszawskiego Sheratona. Był mroźny styczeń, ekipa filmowa borykała się z wieloma trudnościami, wśród których poczesne miejsce zajmowała temperatura. Temperatura była niska bardzo (a kobieta grająca główną rolę rozbierała się do bielizny i natychmiast siniała, więc łatwo nie było, to w końcu był spot reklamowy, żadnych sinych panienek nie mogło być, miały być tylko śliczne, eteryczne i erotyczne, etc.). Dla wzmocnienia odporności na zimno wszyscy łykaliśmy Jasia Wędrowniczka w ilościach hurtowych. A że ja nie musiałam się na planie rozbierać, więc siedziałam sobie w ciepełku przy chimerze i tankowałam. W takich warunkach w końcu odezwała się natura i musiałam udać się do toalety. Niestety, na drodze do windy, która wywiozłaby mnie na wyższe poziomy hotelu, był plan filmowy, gdzie trwała wytężona praca i przechodzić tak sobie nie można było. Ale kreatywny producent ze studia filmowego, który też poczuł potrzebę, postanowił, ze przejdziemy wyjściem ewakuacyjnym. I poszliśmy - okazało się, że to korytarzyk wąski dość, jedne drzwi (otwierające się na zewnątrz, co ważne), potem drugie - i oto jesteśmy na schodach zewnętrznych. Radośnie wchodzimy piętro wyżej, a tu... NIE MA KLAMKI! Idziemy więc wyżej - identycznie. Trochę spanikowani podeszliśmy jeszcze jedną kondygnację - znowu drzwi bez klamki. Rzecz jasna, otworzyć się nie da, bo drzwi otwierają się na zewnątrz. I wtedy sobie uświadomiliśmy oboje, że stoimy na mrozie, z pełnymi pęcherzami i brakiem dostępu do ustępu...
W panice zbiegliśmy na dół - na szczęście drzwi, przez które wyszliśmy, nie zatrzasnęły się. Wbiłam się paznokciami, udało się otworzyć, kolejne również. Oczywiście, potrzeba fizjologiczna bynajmniej nam nie przeszła, a nawet stała się chyba większa... Zdesperowany producent niewiele myśląc wrzasnął: PRZERWA!!! i oboje podrobiliśmy do windy na oczach całej ekipy. Obciach straszny, ale wtedy było mi wszystko jedno...
_________________
Bo jatek było za mało
 
 
Haletha 
Zielony Ludzik


Posty: 2051
Skąd: Carrodunum
Wysłany: 7 Stycznia 2006, 10:34   

Heh, a ja kiedyś nie zdążyłam... Natura pociągnęła mnie do lasu podczas podróży samochodem (współpasażerom nie wyjaśniłam, że mam sraczkę:)) i pewnie nigdy tak szybko nie biegłam. Sęk w tym, że spóźniłam się o kilka sekund. To była najgorsza jazda w moim życiu:)))
_________________
Pewien król miał dwóch synów. Jednego starszego, drugiego zaś młodszego.
----------------------------------
Daj się porwać przygodzie! Forumowa powieść w odcinkach czeka na ciebie!
 
 
 
Rodion 
Agent Chaosu


Posty: 7551
Skąd: Gestrandet
Wysłany: 7 Stycznia 2006, 13:58   

Wybralem się kiedyś w odwiedziny do rodziny mieszkającej w okolicach Breny.
Aby przetrwć podróż w autokarze, posiłkowalem się piwem.
Nie ja jeden wpadlem na ten pomysł i w efekcie kolejka do kibelka na stacji bęzynowej przed granicą,przypominala te historyczne za mięsem!
Natura bywa okrutna! Gnany nieodpartym pragnieniem pohalsowałem w pobliskie krzaczki.
Niestety za krzaczkami był rów melioracyjny wypelniony blotem! I to głębokim, tak do pasa!
Naszczęście udalo mi się wydostać i jakoś z grubsza oskrobać z blota. Potem korzystając z mroku, przedostalem sie do autokaru i zaszyle na soim miejscu.
Tak, twardniejąc zwolna, doczekalem konca podróży!
Niestety kierowcy przyspieszyli i do Bremy dotarlem dwie godziny przed czasem!
I w ten sposób mieszkańcy Bremy mogli podziwiać snującego się w okolicach dworca ostatniego kaszubskiego powstańca, do polowy pokrytego zaschnietym blotem! :mrgreen:
_________________
Mam czarną koszulkę i piwo... jestem forpocztą sił chaosu.
I tylko konia osiodłać. I przez wrzosowiska, jak przez...
 
 
Dunadan 
Abraham van Helsing


Posty: 10250
Skąd: Warszawa/Tomaszów Maz
Wysłany: 7 Stycznia 2006, 22:14   

Haletha, spoko, ja też kiedyś nie zdążyłem. Szczęście ze to było blisko mojego domu... spóxniłem się wtedy na lekcje...
_________________
www.badelek.com

Luck yourself
 
 
dofo 
Langolier


Posty: 267
Skąd: Czerwieńsk / Berlin
Wysłany: 7 Stycznia 2006, 22:38   

A ja gdy chodzic jeszcze nie umialem to ciagle "nie zdazalem" :mrgreen: :lol:
_________________
Portal miłośników motocykla Honda CB Seven Fifty
Klub Słaboskrótyznających - uważaj, jak piszesz!
 
 
 
Dunadan 
Abraham van Helsing


Posty: 10250
Skąd: Warszawa/Tomaszów Maz
Wysłany: 7 Stycznia 2006, 22:41   

Nie no, to co innego, ale wiesz w 3 klasie liceum?ale fizjologia jest silniejsza... obciachu w zasadzie nie było bo nie dalem po sobie znać :D no, może ktoś by się poznał po sposobie w jakim szedłem przez ulicę...
_________________
www.badelek.com

Luck yourself
 
 
Wiedźma 
Blade


Posty: 1375
Skąd: Z nowego wszechświata
Wysłany: 7 Stycznia 2006, 23:43   

Jedno zdarzenie pamiętam z dzieciństwa, gdy stałam w długiej kolejce do wielkanocnej spowiedzi, nie chciałąm z niej wychodzić, bo bałam sie, że potem nie zdazę, więc nie wytrzymałam i nie doczekałam do rozgrzeszenia, tylko szybko wybiegłam.

A dwa lata temu płynąc tratwą po Biebrzy, musiałyśmy (kobiety) wyćwiczyć gimnastyczne pozy w trakcie. I podczas takiej jednej gimanstyki zobaczyli mnie przechodnie, którzy zdarzali sie raz na kilka dni.Trzeba mieć pecha. Oczywiście reszta załogi nie zechciała mnie poinformować o przypadkowych widzach. Dobrze, że mnie nie sfotografowali, bo z racji wykonywanego zawodu, mogłabym miec problemy. :)
 
 
elam 
Gremlinek


Posty: 11118
Skąd: kotlinka gremlinka
Wysłany: 8 Stycznia 2006, 11:57   

ja nie przeklinam. och, czasem powiem "*beep*", z reguly jednak mowie "szajs". wieksze przeklenstwa wyrywaja mi sie tylko w sytuacjach ekstremalnych, gora kilka razy w roku.i wiem, dlaczego..

to bylo w 3ciej klasie liceum. mielismy okropna kobiete od biologii- uwielbialam ten przedmiot, ale profesorka byla glupia, i tepila nas okropnie, zeby sie to nie wydalo.
kiedys zrobila sprawdzian i kazala schowac do toreb wszystko oprocz kartki testowej i dlugopisu. moj dlugopis pisal cienko, skrobal, lawka byla porowata, nie dalo sie pisac. zachowalam wiec pod sprawdzianem 1 snieznobiala kartke na podkladke. a ta cholera wyrzucila mnie z klasy i wpisala 1ke. mnie! ! mnie ! ! ! !
wyrzucila tak kilka osob, za rozne przewinienia. poszlismy w kat korytarza (jakies 10 m dalej!) i obgadujemy. nie wiem wlasciwie, dlaczego powiedzialam wtedy:
-nigdy jeszcze nikogo tak nie nazwalam, ale ona to prawdziwa k***. ale mam ja w *beep*!
a tu z konca korytarza dobiega nas:
-ty, (tu moje nazwisko), ja wszystko slysze! !

no i nie mam zasluzonej piatki z biologii na swiadectwie maturalnym, glupia malpa dala mi czworke...
_________________
Ten się śmieje, kto umrze ostatni.
 
 
 
Gustaw G.Garuga 
Bakałarz

Posty: 6179
Skąd: Kanton
Wysłany: 8 Stycznia 2006, 12:22   

Haletha napisał/a
Heh, a ja kiedyś nie zdążyłam... Natura pociągnęła mnie do lasu podczas podróży samochodem (współpasażerom nie wyjaśniłam, że mam sraczkę:)) i pewnie nigdy tak szybko nie biegłam. Sęk w tym, że spóźniłam się o kilka sekund. To była najgorsza jazda w moim życiu:)))

To stąd lekka obsesja na punkcie sraczki? :wink:

Miałem podobną "przygodę", choć trudno powiedzieć, czy był to największy obciach w mym burzliwym życiu :P . W siódmej czy ósmej klasie z dumą nosiłem na pasku do spodni przykręcane ... hmm, jak to nazwać... powiedzmy plakietki z godłami różnych wojsk, które przyniósł mi Tata, wtedy powołany do wojska (cholera zresztą wie czemu). No i podczas lekcji geografii poczułem dziki zew natury. Przezwyciężając wrodzoną niesmiałość poprosiłem nauczycielkę o pozwolenie wyjścia do toalety. Na korytarzu puściłem się biegiem. Kiedy znalazłem się w kabinie gorączkowo jąłem zdejmowac pasek ale ku mej zgrozie okazało się, że szpanerskie plakietki nie chcą trzęsącym się rękom dac się przeciągnąć przez szlufki. Kilka sekund szamotaniny i było po wszystkim. Dość powiedzieć, że majtki wylądowały w muszli wraz z chusteczką do nosa z braku papieru :oops: Nauczycielka na moje wyszeptane wyzwanie bez przeszkód puściła mnie do domu a ja sie zastanawiałem, jak sprzątaczka zareaguje na widok majtek w klozecie :?
_________________
"Our life is a time of war and an interlude in a foreign land, and our fame thereafter, oblivion." Marcus Aurelius
 
 
dzejes 
prorok


Posty: 10065
Skąd: City
Wysłany: 8 Stycznia 2006, 13:14   

Teraz się z tego śmieję, ale wtedy...
Może trochę obleśne, ale jak już takie sraczki były...

Na trzecim roku studiów mieszkałem w nowym lokum. Taki mini - akademik. Cztery pokoje, trzy "dwójki" i "trójka". Początek października, nikt nikogo nie zna, większość z pierwszego roku.
Mieszkałem w "dwójce' z której wychodziło się prosto do malutkiej kuchni - elektryczna kuchenka, zlew i miejsce na póltorej osoby. Dalej była ubikacja.
To chyba był drugi tydzień roku akademickiego, gdy wybrałem się z kumplami z roku na oblewanie rozpoczęcia nowego sezonu.
Boje były ciężkie, jednak kluczową okazała się wizyta w sklepie nocnym o nazwie "Wileński". Przybytek to zacny, jedynie wymuszał niezwykłą precyzję, gdyż był otwarty jedynie do godziny drugiej.
Tak więc ok. drugiej w nocy, gdy już rozliczne bitwy zostały wygrane, oddelegowany woj wchodzi do środka, a my się zastanawiamy ileż to puszek przyniesie za składkowe pieniądze (gdyż zdecydowaliśmy się na piwo). Po chwili deleget wychodzi zataczając się ze śmiechu i prosi o pomoc. Wchodzę z nim i wspólnie wynosimy dwadzieścia puszek piwa o nazwie Megawat. 10% alkoholu, w smaku przypominało rozcieńczony smar do łozysk.
Tutaj następuje cięcie i przenosimy się do mego mieszkania (m.in. dlatego, że do tej pory nie pamiętam części wydarzeń, na przykład jak wszedłem na trzecie piętro starej kamienicy po niezwykle kręconych schodach).
Godzina 3.30 punkt - sprawdziłem o której kładę się spać. Leżę w łóżku i zastanawiam się czemu mi tak źle.
Po chwili, gdy świat ruszył z miejsca, zrozumiałem, że to te Megawaty były zatrute. Opuszczam nogę i dotykam ziemi, co podobno pomaga w takich przypadkach i uspokaja zwariowany błędnik. Cóż, nie pomogło.
Powiem tylko tyle, że obudziłem chyba wszystkich. Jedna z obudzonych zeznała później, że usłyszała jakby ktoś chlusnął wiadrem wody o ścianę, a ja czyszcząc kuchnię zastanawiałem się skąd wzięła się ta papryka w zawiasach drzwi do łazienki, skoro jej nie jadłem...
_________________
If we shadows have offended,
Think but this, and all is mended,
That you have but slumber'd here
While these visions did appear.
 
 
Gustaw G.Garuga 
Bakałarz

Posty: 6179
Skąd: Kanton
Wysłany: 8 Stycznia 2006, 14:58   

Znam to piwo :shock: Pochodzi o ile pamiętam z browaru Jabłonów i ta niezwykła potęga jest wynikiem jakiegoś chemicznego środka, a nie naturalnego procesu warzenia. Ciesz się Dzejes, że żyjesz :lol:
_________________
"Our life is a time of war and an interlude in a foreign land, and our fame thereafter, oblivion." Marcus Aurelius
 
 
dzejes 
prorok


Posty: 10065
Skąd: City
Wysłany: 8 Stycznia 2006, 20:17   

Gustaw G.Garuga napisał/a
Znam to piwo :shock: Pochodzi o ile pamiętam z browaru Jabłonów i ta niezwykła potęga jest wynikiem jakiegoś chemicznego środka, a nie naturalnego procesu warzenia. Ciesz się Dzejes, że żyjesz :lol:


Browar Jabłonów jest kultowy w pewnych kręgach. Z podziwu godną regularnością wypuszcza co pewien czas nowe produkty piwopochodne, które kosztują max. 1,99 za puszkę oraz mają co najmniej 5% alkoholu.
Puszka Megawata miała pomarańczowy kolor i czarne litery oznajmiające to to za straszliwa ciesz się znajduje w środku. Chyba również Imperator (12% alk.) to dzieło Jabłonowa.

A co do życia : to ja może nie opowiem jak przeżyłem świętowanie rozpoczecia drugiego sezonu... Zdradzę tylko, że brał w tym udział Amol oraz sosnowy olejek do inhalacji. Wtedy naprawdę byłem trzy ćwierci od niechybnej śmierci.
_________________
If we shadows have offended,
Think but this, and all is mended,
That you have but slumber'd here
While these visions did appear.
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 9 Stycznia 2006, 08:06   

Może nie dostanę mocno po łapach, ale chcę opisać historyjkę, która co prawda nie mnie się zdarzyła, ale jak ją sobie przypomniałem, to stwierdziłem, że ją tu wrzucę i już. Byłem świadkiem, no prawie. Mamy niedaleko stok narciarski, stromy jak cholera, ponoć trzeci w Polsce. Trasa długa, początkujący narciarze dzielą jazdę na kawałki, bo kondycyjnie wykańcza. Jak się trafi niedzielny narciarz, taki od szpanowania sprzętem, to coż ... W każdym bądź razie przyjechała paniusia, wystrojona, sprzęcicho nie lada, po godzince pozowania wjechała wyciągiem, próbuje jazdy, na krechę się nie da, jakoś domęczyła się połowy trasy kiedy wezwałą ją natura. Widzi dziewczę, że do bacówki nie ma szans w miarę szybko dojechać, las gęsty z prawa i lewa, szybka decyzja i poczyniła niezbędne przygotowania do ulżenia pęcherzowi. nie odpinając nart zsunęła co trzeba, przykucła .... i .... wjechała w tej pozycji tyłem z powrotem na stok!!!
Więcej tam tej kobity nie widziano.
 
 
joe_cool 
Babe - świnka z klasą


Posty: 4817
Skąd: wrotzlaff
Wysłany: 9 Stycznia 2006, 10:47   

piękna historia :mrgreen: :bravo w sam raz na poniedziałek rano :mrgreen:
_________________
"Work is the curse of the drinking classes." O.Wilde
 
 
 
mawete 
bosman


Posty: 13096
Skąd: Lublin
Wysłany: 9 Stycznia 2006, 10:50   

Piękne... :D :mrgreen:
 
 
Haletha 
Zielony Ludzik


Posty: 2051
Skąd: Carrodunum
Wysłany: 9 Stycznia 2006, 11:46   

Poszłam kiedyś z kolegami na Trzy Korony. Bawiliśmy się w leśnych barbarzyńców;P i wspinali na kamieniste zbocze. Zjechałam z niego jak długa na brzuchu, co nie pozostało bez wpływu na stan mojej odzieży, uprzednio kruczoczarnej. Teraz była z tyłu czarna, z przodu zaś nierównomiernie szara, co w połączeniu z rozwianym włosem, dzikim wzrokiem i pokaźną pałą na ramieniu;) tworzyło chyba dość niepokojącą mieszankę. Spokojni turyści ustępowali nam potem miejsca na szlaku i tak się dziwnie patrzyli:)))
Następnego bodaj dnia ciuchy suszyły się na sznurku, a ja zabawiałam się w kuchni przygotowywaniem ciasta na drożdżach. Czekałam aż wyrośnie, gdy ktoś zawołał mnie za zewnątrz. Wybiegłam w kapciach na trawę po deszczu i zaryłam w nią tak, że w błocie jeszcze nazajutrz widać było mój odcisk. Gdy już wszyscy się pośmiali, poszłam do siebie zmienić ubranie i sprać świeże błoto. Następnie wróciłam na zewnątrz rozwiesić pranie, a w drodze powrotnej zjechałam z pagórka i znowu się cała ubłociłam. Gdy próbowałam chyłkiem przemknąć do środka, koleżanka oznajmiła, że w kuchni jest jakiś potwór. Ciasto wylało. Zdrapałam ze stołu to, co dało się zdrapać i usmażyłam racuchy, które niestety spaliły się (razem z patelnią) i nikt nie chciał ich jeść. Ja natomiast zużyłam wszystkie normalne ubrania i następnego dnia musiałam się pokazywać światu w dresie:)

To był fajny wyjazd... Parę dni później czekając na kolegę i jego mamę siedzieliśmy w kuchni i przy mrocznej muzyce snuliśmy opowieści o strzygach i wilkołakach. Na zewnątrz wył wiatr i lał deszcz. W kulminacyjnym momencie muzyka urwała się, a światło zgasło. Okazało się tylko, że jest powódź i w całej wsi nie ma prądu. Kolega z mamą zabłądzili i długo brodzili w wylanym Dunajcu. Gdy wreszcie doszli na miejsce, kolega nadepnął na żabę i spadł ze schodów. Nie zostaliśmy odcięci id świata i wszyscy przeżyli.
_________________
Pewien król miał dwóch synów. Jednego starszego, drugiego zaś młodszego.
----------------------------------
Daj się porwać przygodzie! Forumowa powieść w odcinkach czeka na ciebie!
 
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 9 Stycznia 2006, 12:17   

Haletha napisał/a
Kolega z mamą zabłądzili i długo brodzili w wylanym Dunajcu.

To mi coś przypomina. Obciach to może nie był, ale uśmiać to się uśmialiśmy. Rok w rok przynajmniej kilka - kilkanaście dni spędzałem ze znajomymi w Czorsztynie pod namiotami. Klimaty niesamowite, wioska - widmo jeszcze przed zalaniem, pozostała czynna jedynie knajpa - najlepsza w całym wszechświecie, full service, piwo, dobre żarła, piwo, piwo, piwo. Siedziało się przed kanjpą w ogródku przy ławach na takich jakby huśtawkach i po jakimś czasie nie wiadomo było czy to piwo huśta czy to huśtawka. Towarzystwo wybitnie mieszane. Trochę miejscowych górali, jakieś bandy naukowców, geologów, archeologów - pamiętam jak sie kiedyś władowali na obiad z koszykami jak ze sklepu wypchanymi czaszkami i piszczelami - bo akurat "ratowali" jakiś stary cmentarz przed zalaniem. Pełno obcokrajowców - bo akurat prasa zachodnia rozpisywała się szeroko o budowie tamy i zniszeniem środowiska. I właśnie przyjechali jacyś angole, na własne patrzałki przekonać się jak wygląda Czorsztyn w dniach ewakuacji. I koniecznie chcieli coś zjeść. Tyle, że karta po polsku, a oni ni w ząb. Trudno, trzeba było za tłumacza, a nasza znajomość angielskiego jeszcze nie była za dobra. Jajecznicę po góralsku jakoś przebrnęliśmy, nie wzbudziła entuzjazmu, pozostałe daniarównież, staneliśmy na wątróbce z cebulką. Ni cholery nie wiadomo jak ten czort się nazywa po ichniemu. Jakby lever czy lebel, a może lewel (była też rozważana opcja Lelewel). Trzeba było pokazać na koledze. Gestami umiejscowiono wątrobę gdzieś tak z boku i poniżej żołądka i gestami wykładano ją na talerz. Nie wiem jak to zrozumieli, ale coś jakby zzielenieli i szybko się zebrali w kierunku Nowego Targu.
Nie wiem dlaczego. Bo wątróbka była za słona?
 
 
Duke 
Darth Vader


Posty: 1628
Skąd: Poznań
Wysłany: 10 Stycznia 2006, 11:17   

No cóz mnie przydażyła się nastepująca historia:
Działo się to upalnego lata. Moje kofanie wyjecało na 2 tyg szkolenie. Ja zostałem sam z praniem, prasowaniem i gotowaniem. Więc pewnego ranka wstałem radosnie zdjołem z wieszaka świężo upraną (własnoręcznie) koszulę, uprasowałem i wyszedłem do pracy. W biurze zasiadłem do biurka, zdjołem marynarkę i nagle zdałem sobie sprawę z tego że wszystcy dwuznacznie na mnie patrzą. W toalecie dokonałem lustracji, gdzie okazało się że proszek do prania nie wypłukał mi się tworząc na błękitnej koszuli w okolicy brzucha białe plamy... Cóż nie muszę pisać jakie były komentarze kolegów. Cały dzień przesiedziałem w marynarce pocąc się obficie.
_________________
Cynizm i sarkazm mam w zakresie standardowych usług. Drobne złośliwosci dla stałych klientów gratis.
Mnie tez dopadl kryzys.. jem splesnialy ser, pije stare wino i jezdze autem bez dachu...
 
 
 
Haletha 
Zielony Ludzik


Posty: 2051
Skąd: Carrodunum
Wysłany: 11 Stycznia 2006, 15:11   

Dzięki wicedyrektorowi mojego instytutu wróciła mi nadzieja. Może nie tylko ja mam pecha z kosmosu? :)

Rozmowa w instytucie:
dyr. - Czego sobie pani życzy?
ja - Nowej karty egzaminacyjnej. Poprzednią oddałam z książką do biblioteki.
dyr. - Ja się kiedyś pozbyłem w ten sposób świadectwa maturalnego...
_________________
Pewien król miał dwóch synów. Jednego starszego, drugiego zaś młodszego.
----------------------------------
Daj się porwać przygodzie! Forumowa powieść w odcinkach czeka na ciebie!
 
 
 
mawete 
bosman


Posty: 13096
Skąd: Lublin
Wysłany: 12 Stycznia 2006, 13:02   

Wychodzimy z dzieckiem z przedszkola. Jeszcze rozmawiam z przedszkolanką, a dziecko na całą salę:
- Tatusiu, spadamy na drzewo?
 
 
Margot 
Connor MacLeod


Posty: 1593
Skąd: Twierdza Wrocław
Wysłany: 15 Stycznia 2006, 21:43   

Przypomniała mi się jeszcze jedna historia, tym razem obciach zupełnie nie mój, ale poletko reklamowe właśnie.
Zdarzenie opowiedział mi właściciel studia filmowego specjalizującego się w produkcjach spotów reklamowych (Warszawa - lokacja jest nie bez znaczenia dla biegu wydarzeń), rzecz działa się w złotych latach reklamy w Polsce, czyli w latach 90-tych zeszłego wieku.
Otóż, dnia pewnego w studio zadzwonił telefon.
- Wy się zajmujecie kręceniem filmów? - padło pytanie.
- Oczywiście - odpowiedziała spokojnie sekretarka, w błogim przekonaniu, że studio nagrodzone kilkudziesięcioma nagrodami na festiwalach reklamy, ma swoją markę i precyzja odpowiedzi nie jest konieczna. Mężczyzna dopytał się tylko, czy sprzęt studio posiada i kiedy można zastać szefa. Sekretarka udzieliła informacji i o całej sprawie zapomniała.
Parę godzin później pod willę, gdzie było biuro studia, podjechał czarny Mercedes. Wysiadł z niego niepozorny starszy pan oraz dwóch nieco młodszych i znacznie lepiej zbudowanych panów w garniturach. Jeden z nich miał aktówkę. Cała trójka weszła do środka i oznajmiła, że przyszli w sprawie filmu i chcą się widzieć z szefem, który, jak im powiedziano wcześniej, jest obecny. Szef studia faktycznie był obecny i całą trójkę przyjął grzecznie.
- Chcę, żeby pana studio nakręciło film - oznajmił starszy pan szefowi studia - Ile to kosztuje?
- Hmm... No, wie pan, to nie są tanie produkcje - zaintonował standardowo szef przekonany wtedy jeszcze, że ma do czynienia z przedstawicielami agencji reklamowej lub producenta - Zależy, co chce pan sfilmować, jakie efekty specjalne...
- Proszę tylko o uśrednienie - przerwał mu starszy pan. Szef westchnął i po dłuższym wstępie, że trudno tak z głowy i w ogólności wydusił - Około 1-5 mln zł netto, jeżeli nie wchodzą w grę specjalne efekty cyfrowe. A co pan chce konkretnie nakręcić?
- Ślub mojej córki. Ma być zrobione profesjonalnie. Efekty specjalne - wedle pańskiego uznania, ale w granicach rozsądku. Najpierw chcę film z uroczystości w (tu podany został kościół w Warszawie), a potem jeszcze wesele w (tu padł adres w Pruszkowie). Na ile może pan wstępnie oszacować koszty?
Szef studia nieco pobladł, bo w tym momencie jeden z dobrze zbudowanych panów w garniturach wyciągnął na stół aktówkę. Wybąkał, że w zasadzie studio może się zmieścić w podstawowych kosztach...
- Czyli 1 mln zł, jak rozumiem - ucieszył sie starszy pan, po czym otworzył aktówkę i przesunął w stronę szefa studia. W środku były, jak w filmie, banknoty.
- Życzy pan sobie jakąś umowę? - zapytał szef studia bardzo już sztywny. Starszy pan nie życzył sobie umowy, wyraził nadzieję, że usługa, za którą zapłacił z góry zostanie wykonanana należycie.
Szef studia filmowego nagrodzonego wielokrotnie na festiwalach reklamowych wykonał usługę - filmowanie ślubu i wesela (jak mówił, profesjonalnie wykonał, zespół filmowców przygotował oświetlenie, dwie kamery, taśmę filmową miękką, żadne tam VHS, nagłośnienie, etc.). A kiedy zapytałam, czy ów starszy pan z Pruszkowa był zadowolony, szef odpowiedział tylko:
- No, cóż... Nadal żyję.
_________________
Bo jatek było za mało
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 18 Stycznia 2006, 17:44   

Przypomniał mi się obciach nie mój co prawda :cry: ale byłem świadkiem. Pierwszy rok studiów, kolokwium z mechaniki, pierwsze zadanie z koła mohra - taka graficzna metoda rozkładu sił (chyba :roll: ). Kolega spóźnił sie zwyczajowy kwadrans, wpada na salę, wszyscy siedzą, udają, że myślą, kolega przystanął w drzwiach niepewnie, nie wie co ma robić. Wykładowca spojrzał zniechęcony i mówi: Proszę siadać. Koło Mohra. Kolega zdziwiony: Koło kogo?
 
 
Iscariote 
Wiedźmikołaj


Posty: 4787
Skąd: Łódź
Wysłany: 18 Stycznia 2006, 18:37   

to ja teraz sobie zrobie obciach i powiem ze zajarzyłem za drugim razem o co chodziło :|
 
 
Margot 
Connor MacLeod


Posty: 1593
Skąd: Twierdza Wrocław
Wysłany: 18 Stycznia 2006, 18:44   

Hyy... :bravo :mrgreen:

A mnie się przypomniało, jak na jednym colloquium z historii literatury jeden z profesorów lubujący się w szczegółach, zadał pytanie (to był pisemny sprawdzian dla grupy, notabene):
- Ile stron liczyło sobie pierwsze wydanie "Pana Tadeusza"?
Jeden z moich kolegów zapytał natychmiast:
- Z pana wstępem, czy bez, panie profesorze?

:mrgreen:
_________________
Bo jatek było za mało
 
 
Miria
[Usunięty]

Wysłany: 19 Stycznia 2006, 10:52   

Ja sie kiedys zawstydzilam na zajeciach z gramatyki angielskiej.

Robilismy jakies przyklady, potem kazdy czytal glosno po jednym. Mnie sie trafilo zdanko "Sigmund Freud had a long beard"

Przeczytalam "Sigmund Freud had a long bird"

Ryk w klasie, a ja nie wiedzialam, o co chodzi. A jak do mnie dotarlo, to sie zczerwienilam...Dlugo mi jeszcze wypominali freudowską pomyłkę :wink:
 
 
Haletha 
Zielony Ludzik


Posty: 2051
Skąd: Carrodunum
Wysłany: 19 Stycznia 2006, 11:09   

Taak... Na ćwiczeniach z historii starożytnej odgrywaliśmy sobie kiedyś fragmenty dramatów Arystofanesa. Kolega wcielający się w prostego Greka miał w pewnym momencie zakrzyknąć 'czosnek mi ukradli!', tyle że zamiast 'czosnek' powiedział 'członek'. Długo nie mogliśmy się uspokoić:D

Przypomniał mi się też pewien konflikt ze szkolnym katechetą. Na religii założyliśmy się o głowę o znaczenie jakiegoś słowa i w końcu udałam się do biblioteki po słownik. Triumfalnie znalazłam kłopotliwe hasło i ku uciesze klasy okazało się, że ksiądz miał rację. Wstyd czułam straszny, a był to pierwszy raz, kiedy pokłóciłam się z nauczycielem nie mając racji;)
_________________
Pewien król miał dwóch synów. Jednego starszego, drugiego zaś młodszego.
----------------------------------
Daj się porwać przygodzie! Forumowa powieść w odcinkach czeka na ciebie!
 
 
 
Aga 
Baltazar Gąbka


Posty: 3193
Skąd: Sosnowiec
Wysłany: 19 Lutego 2006, 19:06   

Moja najgorsza wpadka... W życiu tego nie zapomnę. Nasza szkoła jest bardzo stara - ma 265 lat, a budynek coś koło 180. Schody są tam strasznie wyślizgane i podobno każdy chociaż raz je zalicza. A ja noszę buty na obcasach. To było lato, w zeszłym roku, zaraz przed wakacjami. Kupiłam trochę wcześniej klapki na bardzo wysokim obcasie (coś z 9 cm) i postanowiłam, że w nich przyjdę do szkoły. Odpicowałam się, założyłam nawet spódnicę, choć rzadko mi się to zdarza i poszłam.
Kończy mi się geografia, którą mam na 2 piętrze, przede mną jeszcze dwie lekcje. Schodzę ze schodów, w ręku otwarty pojemnik z jogurtem i wcinam. Nagle noga mi się obsunęła (tak gdzieś na trzecim stopniu) i zjechałam na oczach tylu osób na sam dół. Bilans strat był następujący: podrapana koleżanka, której trzymałam się pazurami, żeby nie spaść (i tak się nie udało...), jogurcik wyleciał w górę, bo go wypuściłam z rąk i ozdobił schody, częściowo ścianę i częściowo moją torbę, buty były nie do odzyskania, bo złamał mi się obcas przy samej podeszwie. Spódnica tylko trochę się podwinęła. Podobno najśmieszniejszy był w tym wszystkim wyraz mojej twarzy, bo siedziałam na tym półpiętrze zdezorientowana przez chwilę, a pierwsze, co powiedziałam (nie wliczając "cholery" jak jechałam), to "ała". Moja przyjaciółka dostała takich spazmów ze śmiechu, że nie była w stanie nawet mnie pozbierać. Ale stanęła na wysokości zadania i poszła mi do domu po drugie buty. Chciałam co prawda zrobić jak w reklamie Mentosów, ale niestety, drugi obcas mocno się trzymał. A tak bym nie uszła. Za duża różnica poziomów.
Do dzisiaj moja przyjaciółka rży, jak to wspomina. Ja też, ale wtedy nie było mi do śmiechu, bo strasznie potłukłam sobie kość ogonową i siniaki były imponujące.
_________________
Amerykańscy naukowcy dowiedli ostatnio, iż niekontrolowana konsumpcja gollumów jest przyczyną wielu groźnych chorób, np. choroby szalonych spamerów. :mrgreen:
Rodion
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group