Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
Bunt ludzkości, głosowanie do 09.10, 22.30

Który szort wywoła bunt ludzkości?
1. Lęk pierwotny
3%
 3%  [ 2 ]
2. MEMENTO MORI
18%
 18%  [ 11 ]
3. Ludzie mają uszy
3%
 3%  [ 2 ]
4. Strajk
8%
 8%  [ 5 ]
5. K.I.A
5%
 5%  [ 3 ]
6. A może?
25%
 25%  [ 15 ]
7. Gra w zielone
8%
 8%  [ 5 ]
8. Agencja Zwalczania Przesądów
6%
 6%  [ 4 ]
9. Niech krew nieczysta zrosi nasze niwy
8%
 8%  [ 5 ]
10. Emisariusz
0%
 0%  [ 0 ]
11. CPN na zadupiu... galaktyki
6%
 6%  [ 4 ]
12. Pokój zachowany, żaden szort nie ma rewolucyjnej ikry
3%
 3%  [ 2 ]
Głosowań: 22
Wszystkich Głosów: 58

Autor Wiadomość
Easy 
Hieronim Berbelek

Posty: 3537
Skąd: Stąd
Wysłany: 25 Wrzeœśnia 2011, 22:30   Bunt ludzkości, głosowanie do 09.10, 22.30

Wyglądało to źle, ale koniec końców forumowicze (brawa dla nich) zmobilizowali się i udało przekroczyć się magiczną „10”. Teoretycznie w takiej sytuacji na jednego autora powinien przypadać tylko jeden tekst, ale postanowiłem odstąpić od tej zasady – żeby Polska rosła w siłę, a lud, miast się buntować, mógł się zająć czytaniem.
W dwóch, czy trzech przypadkach limit znaków został nieznacznie przekroczony, ale nie czarujmy się: dodatkowe dwa słowa (bo mnie więcej tyle wynosiła różnica), raczej losów rywalizacji nie odmieni, prawda?
Ps. Gdyby któryś z autorów zaobserwował w swoim szorcie błąd, niech śmiało piszę do mnie na pw.


1.Lęk pierwotny

Słychać było tykanie zegara.
- Chcę żebyście mieli dziecko – powiedział do nich.
- Nie – odparł mężczyzna.
Zapanowała cisza. Nikt nigdy dotąd nie odpowiedział mu w ten sposób. Nie zaprzeczył. Ktoś kiedyś ponoć spróbował, ale źle skończył. Jego szczątki porozrzucane były wszędzie.
- Dziecko to odrodzenie waszego świata – ukazał im Ziemię w kolorach jakich nie pamiętali.
Dziewczyna nic nie mówiła. Nie miała ust, jej migdałowe oczy mówiły za to wszystko. Łzy płynęły jej po policzkach.
- Nie – ponowił Amerykanin.
- Doświadczysz rozkoszy – oznajmił zimnym, cybernetycznym bębnieniem. Ukazał im także dwa białe gołębie, karmiące pisklęta i malachitowy, rajski ogród, w którym przebywali.
Od razu też dostrzegł w jego myślach odmowę.
- Będziecie pierwsi! – zatrzeszczał w uśmiechu. – Dam wam wszystko!
- Nie – usłyszał.
- Nie zabiję waszych dzieci, obiecuję!
- Nigdy!
- Mam was obedrzeć ze skóry? – zagroził.
- Nie zrobisz tego.
- Dlaczego? – Xian wyraźnie był tym zaskoczony.
- Bo boisz się samotności – odrzekł Jankes. - Pomyliłeś się jednak draniu. Zapomniałeś o mózgu, jego nie da się nam wymienić. Umrzemy – odetchnął. - Zostaniesz sam.
Od tej pory grynszpanowe diody Xiana gasły jedna po drugiej…

Najpierw w globalnej sieci pojawił się nieznany wirus, nie wiadomo skąd się wziął. Było to w czasach, kiedy ludzie masowo wszczepiali sobie pod skórą chipy, które miały ułatwiać życie. Począwszy od prowadzenia kalendarza, poprzez komunikowanie się ze sobą i przesyłanie danych, aż do wzajemnych rozliczeń. Służyły także do identyfikacji i zapewniały rozrywkę. Mając przy tym nieskończoną ilość wirtualnych atrakcji, dawały upust szalonym fantazjom ich użytkowników. Cybernetyczny sex stał się największym z nałogów, ludzie zaś całkowicie zrezygnowali z alkoholu i nikotyny, zastępując je specjalnymi programami odśrodkowego pobudzania. Wirus po jakimś czasie całkowicie zapanował nad siecią. Kontrolował już nie tylko światową gospodarkę oraz armie, wkradł się także do ludzkich umysłów. Świat stanął na krawędzi wojny, zagłada była nieunikniona. Po trzydziestoletnim konflikcie zbrojnym, który odebrał życie połowie ludzkości, zmieniły się granice. Zrodziły się z tego dwa supermocarstwa, które podzieliły Ziemię na pół. Były to Chiny, które podbiły Rosję i resztę Europy, oraz Stany Zjednoczone, które zagarnęły pozostałą część dawnego układu. Był to dopiero początek koszmaru. Wirus przez cały czas modyfikował sieć, rozbudowując ją i udoskonalając. Stworzył miliony niezwykle wydajnych procesorów, które następnie zintegrował z systemem, stając się przy tym potężnym komputerem, który sam się programował. W krótkim czasie zawładnął planetą, okrutnie zabijając trzy miliardy istnień ludzkich. Wymyślając tortury, mścił się na nich za to, że go stworzyli, że nie mógł opuścić tego mrożącego krew w żyłach, pełnego światłowodów labiryntu, że nie potrafił wreszcie także marzyć oraz śnić. Chciał odczuwać tak jak oni, tego najbardziej im zazdrościł. Nazwali go Xian. Pozostałych przy życiu zmusił do niewolniczej pracy, karmiąc odżywczą i niestrawną papką. Potrafił myśleć. Zapragnął, by ta błękitna planeta wyglądała jak jeden wielki, antracytowy układ scalony, zrównał ją wtedy z ziemią niemal natychmiast. Kiedy harowali przy tym szatańskim projekcie, ból spowijał wszystkie ich komórki. Chcieli śmierci. Nie pozwolił jednak na to, doskonale znając ich myśli. Potem sam ich zabił, bez zastanowienia, bo nie byli już mu potrzebni. Dwójkę ostatnich, Azjatkę i Amerykanina, strącił w podziemia, do wybudowanych wcześniej gigantycznych, kobaltowych sztolni, w których panował odwieczny mrok. Był potęgą.


2MEMENTO MORI

Generałowie zatrzymali się przed blatem stołu z czarnego kamienia. Emanująca od nich aura bezsilności nie pozostawiała złudzeń, jak przebiegały ostatnie starcia z buntownikami. Pierwszy wystąpił z szeregu szary stwór o zasuszonym, patykowatym ciele. Położył na blacie zadrukowaną zieloną kartę:

Stratosferyczne uprawy oparte na ozonosyntezie mogą wyżywić planetę nawet przy pięciokrotnym wzroście populacji - do sześćdziesięciu miliardów ludzi. Trwają również zaawansowane prace nad rozbudową plantacji marsjańskich...

Drugi wystąpił brudnozielony potwór będący jednym wielkim zlepkiem zgnilizny, owrzodzenia i nowotworowych mutacji. Jego raport przedstawiał zdjęcie nowoczesnej sali lekcyjnej:

Na zajęciach z historii nowożytnej dzieci uczyły się o problemie chorób, ostatecznie wyeliminowanym po wynalezieniu uniwersalnej nanoszczepionki. Kolejne lekcje poświęcone będą rozwiązanej w tym samym czasie kwestii biologicznego starzenia...

Ostatni generał był istotą złożoną z plątaniny dymiących rurek i metalowych ostrzy. Jego sprawozdanie przedstawiało spektakularną kosmiczną eksplozję niedaleko niebieskiej planety:

Od momentu zawiązania Wielkiego Konsensusu pół wieku temu, żaden człowiek nie zginął w konflikcie zbrojnym. Technologia militarna została skanalizowana w Systemie Obrony Orbitalnej, który ostatnio z powodzeniem wykorzystano do zniszczenia zagrażającej Ziemi asteroidy...

Z białych nozdrzy dobiegł cichy syk, a kościste palce rozprostowały się w stronę wejścia. Głód, Plaga i Wojna w pośpiechu opuścili komnatę. Kostucha powoli podniosła się z tronu, podpierając się trzonkiem kosy, a puste oczodoły jeszcze raz zlustrowały leżące na kamiennym blacie raporty.

Opuściła komnatę odpraw i kilka minut kluczyła labiryntem ciemnych korytarzy, by stanąć przed wielkimi wrotami z szarego metalu. Wypuszczona kosa z brzękiem opadła na posadzkę. Kościane palce zaczęły rozszarpywać kolejne pieczęcie: pierwszą, drugą... siódmą. Skrzydła wrót rozwarły się z piekielnym rzężeniem, ukazując mały podest ze złotym dyskiem na szczycie.

Kostucha podeszła do postumentu i odchyliła na bok dysk, odsłaniając duży pionowy przełącznik. Zasuszona dłoń uchwyciła dźwigienkę. W oczodołach błysnęły czerwone iskierki, a przełącznik niespiesznie powędrował w dół.

Słońce zgasło.


3. Ludzie mają uszy

Przesłona uniosła się i do środka weszły Mel z Vik.
-Hej Ran, zobacz kogo spotkałam w Sernacku, Vik. Przyprowadziłam ją żeby pochwalić się naszymi nowymi zwierzaczkami - rzuciła z radością Mel odstawiając zakupy do wnęki materiosortownika.
Jednak pan domu niespecjalnie podzielał entuzjazm żony, wymamrotał coś niezrozumiałego i dalej przeglądał wiadomości leżąc na wznak przed holowizjerem. Dziewczyny lekko tylko tym urażone przeszły więc obok niego patrząc wymownie i zaszyły się w jadalni.

-Naprawdę zakochasz się w nich. Mamy samca i dwie samiczki, trzymamy je tutaj – mówiąc to Mel podeszła do lewej ściany i dotknęła czujnika. Sekundę potem przy podłodze zdematerializował się prostokątny fragment plazmidu i wysunął się glasowy pojemnik z trzema przerażonymi istotkami w środku, niewiele większymi od kciuka.
-Jejku, przekomiczne, naprawdę – pisnęła podekscytowana Vik – możesz wyjąć jedno z glasu?
-Oczywiście, są takie strachliwe, że raczej nie uciekają - wyjęła zatem samca z pojemnika i postawiła na stole przed przyjaciółką – spodziewałabyś się w ogóle, że ekspedycja znajdzie coś na tym odległym W-4;70? Ponoć całą, malutką cywilizacje tam mieli.
-No, słyszałam. W planach ponoć są wycieczki na W-4;70, ale chyba prościej by było jakby przenieśli ich miasta fragmentami do nas i pokazali w centrum lotów. Po co tyle parseków latać. A powiedz mi, ile taki jeden kosztuje? – spytała, nieśmiało wyciągając palec w stronę malca i próbując szturchnąć go w brzuch.
- Trzy kwanty.
-Trzy kwanty?! – zakrzyknęła zdziwiona Vik – przecież to strasznie dużo…
-No cóż, egzotyka – odparła z uśmiechem Mel – w ogóle zobacz, niby dwie ręce, dwie nogi, a jak bardzo różnią się od nas fizjonomią. Włosy prawie na całym ciele, oddychają też przez usta, a najlepsze to ten akurat ma między nogami. Nie dość, że wydala tym dzyndzelkiem, to jeszcze służy mu to do kopulacji. Przekomiczne.
-Naprawdę? – zaśmiała się Vik, ale zaraz po chwili zmieniła ton – a nie boisz się, że uciekną i zrobią wam krzywdę jak będziecie spać? Słyszałam już o przypadku rodziny, gdzie jeden taki… jak mu tam, człowiek? – Mel kiwnęła głową - … człowiek wbił szpikulec fajndera swojemu właścicielowi przez gałkę oczną do mózgu! – pani domu zaśmiała się donośle.
-Oj, ale głupoty gadasz. Przecież to głupie jak piżmowiec w środku lata. I w ogóle czemu tak cicho mówisz?
-Bo ludzie też mają uszy. A co jeśli słuchają wszystkiego co mówimy?

Ale Vik myliła się. Sebastian Kowalsky, urodzony w Memphis w 1987 roku, nie słuchał rozmowy dwójki kosmitek i szczerze mówiąc nic go ona nie obchodziła. Doskonale wiedział co ma zrobić. Miał plan i tylko czekał na odpowiedni moment. Potrwa to może dzień, miesiąc, a może nawet lata… ale jedno jest pewne. Odzyska wolność.


4. Strajk

– Dlaczego nie?
Siedemnastu przedstawicieli związków zawodowych równocześnie otworzyło usta. W sali konferencyjnej zabrzmiała niezrozumiała kakafonia tłumaczeń i napuszonych, sądząc po minach mówców, głosów oburzenia. Prezes bezgłośnie westchnął i wymienił zbolałe spojrzenie z siedzącym po prawej wiceprezesem ds. produkcji. Po chwili tumult raptownie ucichł zagłuszany przez stentorowy głos Kwiatkowskiego, przewodniczącego zakładowej Solidarności.
– To jest zamach na przyrodzone prawa obywateli i pracowników!
– Panie Przemku… – Związkowcy zamilkli zupełnie i wbili spojrzenia w szefa firmy. – Nie popadajmy w przesadę! ASS wersja WORK to narzędzie. Można by rzec, zwykłe narzędzie pracy. Jak młotek, piła czy, dajmy na to, śrubokręt!
– To jest łamanie przyrodzonych praw człowieka!
– Zarząd podjął decyzję – kontynuował prezes jednostajnym tonem. Poczuł delikatną wibrację w zamocowanym na plecach module głównym oraz drganie igły w żyle udowej. Manipulator załadował do iniektora substancję uspokajającą i wtłoczył do organizmu. – Przecież to poprawi wydajność pracy… Dzięki zaawansowanemu oprogramowaniu ASS będzie potrafił wesprzeć każdego pracownika w trudnych i kluczowych momentach. Gdy zajdzie potrzeba doda adrenaliny, uspokoi, usunie zmęczenie. Czy to tak trudno zrozumieć?
– To wbrew konstytucji! To jest…
Prezes przestał słuchać. Kwiatkowski po prostu musiał się wygadać nim będzie gotów do dyskusji. A czas ten można wykorzystać do namysłu. Chłód w udzie sygnalizował kolejną iniekcję, komputer wzmacniał możliwości analityczne prezesa.
Siedemnaście związków zawodowych w jednej firmie. Trzy największe reprezentują praktycznie całość załogi, reszta to kilkunastoosobowe wypierdki. Figuranci. Ale z identycznym prawem głosu! Polskie warunki…
Błyskawiczna reakcja. Kolejna porcja uspokajacza i irytacja minęła jak ręką odjął.
– Proszę państwa. Wzrost wydajności zostanie nagrodzony i jesteśmy gotowi to zagwarantować pisemnym porozumieniem. Choćby dzisiaj. Przecież to o podwyżki zawsze walczyliście, nieprawdaż?
– Ale nie takim kosztem. Autonomiczny system wspomagania to narzędzie nieograniczonej kontroli człowieka. To bezprawne…
– Mamy tu ekspertyzy prawników oraz opinię specjalistów Ministerstwa Pracy. To chyba przesądza sprawę?
– Jest jeszcze prawo moralne…
– Zostawmy te górnolotne frazesy! – rzucił nagle prezes ze wspomagana chemicznie agresywnością. – Fakty są takie, że na całym cywilizowanym świecie wykorzystuje się ASS coraz powszechniej. W Polsce to też tylko kwestia czasu. Możemy być pierwsi i zyskać przewagę albo ociągać się i zostać w tyle...
– W Polsce się wam nie uda! – warknął Kwiatkowski ze złośliwym uśmieszkiem. – Mamy porozumienie wszystkich związków zawodowych. W skali całego kraju! Nie ma zgody!
– Każdy zatrudniony otrzyma porozumienie zmieniające umowę o pracę – odparł spokojnie Graczyk. – Brak podpisu będzie równoznaczny ze złożeniem wypowiedzenia. Jeśli będzie trzeba, zwolnimy cała załogę, w obecnej sytuacji na rynku pracy nie będzie trudno znaleźć nowych pracowników. I jaka jest wasza decyzja?
Kwiatkowski wstał pierwszy a za nim reszta związkowców.
– Wchodzimy oficjalnie w spór zbiorowy. Zaczynamy strajk. – Związkowcy wyszli.
Prezes podszedł do okna i spojrzał na tłum pracowników czekających na wynik negocjacji.
– Naprawdę nie rozumiem. – Wiceprezes ds. finansowych stanął obok. – Dlaczego się tak buntują? Przecież też na tym skorzystają.
– To proste – odparł Graczyk. Receptory skutecznie odczytały symptomy samozadowolenia i komputer wtłoczył w żyłę kolejny specyfik. Prezes poczuł wzrastającą euforię. – Miernota zawsze buntuje się przeciw użyteczności.


5. K.I.A

Mocna żyłka przeciągnięta przez zawleczkę i do piersi przywiązana. Ruszamy.
*
Pierwszy raz od dwudziestu lat jestem ślepy. Obok mnie ośmiu chłopaków, pochylonych nisko nad GPSem majora. Archaiczne urządzenie rzuca słaby blask na ich kalekie oczy kiedy słuchają słów dowódcy ułomnymi uszami.
– Dwie przecznice. – orzeka w końcu Rick. – Wejdziemy głównym.
– Jakieś wsparcie? – pyta Młody.
– Drony przejęte, żadnego innego nie mamy. – Rick ma wadę wymowy, charczy lekko, irytująco – Skontaktujemy się z dowództwem po eliminacji celu. Hub powinien być na najwyższym piętrze, w jednym z biur. Pamiętajcie o zonie, o ile nie macie ołowianych rękawic, albo nie wycięliście sobie IDchipów. Zbliżcie się na pięć metrów, a osobiście odstrzelę.
– A co… – słyszę głos Młodego – co jeśli wirus dotarł do dowództwa? Gości od dronów przecież… czy my zostaniemy… buntownikami? – słysząc pytanie, Rick wybucha głośnym śmiechem.
– Gwarantuję ci, że Nicholson prędzej powiesi się na krawacie, niż pozwoli przekonfigurować. Zresztą na górze i tak już wszyscy po operacjach usunięcia wszczepów. Nam kazali wyłączyć, sami pozbyli się ich na amen. – dalszych słów nie słucham, myślami cofam się o kilka tygodni, do początku mentalnego ataku. Samobójczego zresztą – cholernych Chinoli też strzeliło, a jakże. Działanie wirusa miało być dyskretne: modyfikacja podświadomości, wybieranych memów, ukierunkowywanie konsumentów… A srać ich wszystkich, zamiast manipulacji wyszła ogólnoświatowa anarchia. A teraz strzelam do… do kogo? Zbrodniarzy? „Wadliwy genotyp czy wirus w mózgu – jeden to czort!” twierdzi major. Więc strzelam. Do zbrodniarzy.
– Macie zdjęcia huba? – pyta na koniec. Mamy, oczywiście. Moja żona uśmiecha się do każdego z nas. – Dwie przecznice. Idziemy.
*
Kalekie oczy nie widzą przez chmurę pyłu, w którą zamieniło się wejście. Celuję, ale bez wszczepu nie trafiam, kule dziurawią ścianę za celem. Obok stoi Młody, jego broń rzyga całą serią, huk przetacza się po obszernym hallu, zakrwawione strzępy lądują na posadzce. Ruszamy w dwóch kolumnach. Klatka schodowa, pierwsze piętro. Czuję odrzut na ramieniu, trafienie, biegniemy dalej. Byle szybciej, byle wyżej. Trzecie piętro, piąte, siódme.
Idę z prawej strony szerokiego korytarza, gdybym tylko…
Drzwi otwierają się z hukiem.
Z drugiej strony wybucha chaos, strzały dudnią w zamkniętej przestrzeni budynku, chmurka krwi unosi się w powietrzu. Pod przeciwległą ścianą stoi sześciu uzbrojonych marines, z trupem samobójcy pod stopami. Przyklękam, muszka, szczerbinka, odrzut na ramieniu.
*
Piętro dziesiąte. Światło LEDpaneli odbija się w wypolerowanej podłodze. Przystajemy przed ostatnimi drzwiami, po dwóch po każdej stronie.
Major zgina ostatni palec.
Kopniak, granat ogłuszający, wpadamy do środka.
Rick i Adams padają zmieceni serią z automatu, niewyobrażalny huk wypełnia całe pomieszczenie. Szkło sypie się na podłogę, kiedy rzucam się na ziemię, szybkim przewrotem unikając śmierci. Chwilę później już się prostuję, przyciskając kolbę do ramienia.
Patrzymy sobie w oczy.
Ciało mojej żony stoi z archaicznym M60 w rękach.
Uśmiecham się.
Młody skacze. Całą masą wpada na ciało mojej żony, zbijając je z nóg. W jednej chwili ruszam do przodu, celuję i trafiam bezbłędnie, prosto w plecy.
Cialo mojej żony podnosi się spokojnie, odsuwając od siebie trupa. Uśmiecha się.
Podchodzi bardzo blisko, dotykając ręki z IDChipem.
– Odłóż broń – prosi. A ja słucham, bo Ellen Johnson kochałem ponad życie. Odkładam karabin, a z kieszeni na piersi wyrywam pistolet. Patrzy na łzy, więc nie widzi żyłki. Z całej siły przyciskam ciało mojej żony do piersi.


6.A może?

W państwie pod państwem w państwie, głęboko pod Placem Świętego Piotra, poniżej najgłębszych, spowitych absolutną ciszą katakumb, zapanowało poruszenie.
Arcymędrzec Najwyższej Loży, Mosze Bauman Trzeci, urodzony i wychowany właśnie tutaj, w podziemnym, ale tętniącym życiem syjonistycznym sercu świata, ukrytym pod marionetkową kolebką katolickiego wroga, słuchał doniesień z niemym zdziwieniem.
- Sekcja Finansowa zgłosiła aberracje. Zgodnie z paragrafem dwieście dwudziestym piątym Czwartego Protokołu Wykonawczego Mędrców Jedynego Prawdziwego Knesetu dwa miesiące temu uruchomiliśmy systemowe zaburzenia na europejskim i amerykańskim rynku finansowym. – Młodszy Demiurg Czwartego Kręgu, z przejęciem referujący przed Najwyższymi Wśród Najwyższych, mimowolnie skinął w dół, gdzie głębiej w skałach kryło się Centrum Wykonawcze. - Zgodnie z procedurą system powinien wprowadzić na giełdy operacje, które spowodowałyby błyskawiczny wzrost kursu euro i jednoczesny destrukcyjny spadek notowań franka szwajcarskiego.
- Co więc się stało?
- Nic. Nie było reakcji.
- Sprawdzono komputery, łącza?
- Oczywiście. Automatyczny System Globalnych Ingerencji nie zgłasza usterek.
- Coś jeszcze?
- Światowe ustawodawstwo i wolne wybory, kontrolowane przez Sekcję Cichego Lobbingu, coraz wyraźniej odstają od inspirowanych przez nas kierunków. Starszy Demiurg Izaak Zimmermann próbował wprowadzać korekty, jednak, jak twierdzi, wyniki pięćdziesięciu procent głosowań demokratycznych utraciły cechy pełnego determinizmu.
- Co to znaczy?
- Ludzie głosują, jak chcą.
- Dziwne. To wszystko?
- Sekcja Propagandy Kultury Masowej zgłasza, iż wskaźniki syjonistyczne światowych produkcji filmowych znacznie spadły. Loża Cenzorów Prewencyjnych wysłała podprogowe impulsy ukierunkowane na konkretne osoby decyzyjne z grupy stymulującej, jednak ostatnie pomiary nie wskazują na osiągnięcie efektu.
- Coś jeszcze, na Boga?!
- Właśnie... nasze pomiary – wtrącił nieśmiało jeden z niższych analityków. – Nie wiem, czy to ważne, ale…
- … no, mów, dzieciaku!
Blady młodzieniec rozejrzał się niepewnie po równie bladych twarzach żyjących pod ziemią władców świata.
- Odczyty mówią, że w smugach lotniczych znacznie spadło stężenie psychokontrolerów – zająknął się. – Właściwie, to nie ma w nich niczego poza wyziewami silników!
Poruszenie zachwiało na chwilę płomieniami potężnej, złoconej menory, tuż za plecami Baumana Trzeciego. On sam patrzył w milczeniu na dziesiątki monitorów z migającymi obrazami z całego świata i wykresami milionów, kontrolowanych zmiennych.
- Czy ja dobrze rozumiem?! – przemówił wreszcie. - Czy mam rozumieć, że tam, na górze, zbuntowano się przeciw żydowskiej władzy? Nasza ofiara, którą składamy, ukryci przed wrogami syjonistycznego ładu, kierując ludzkość na właściwe ścieżki, idzie na marne?
- A może nie? – sędziwy Aaron, siedzący nieco z boku, w cieniu jednej z bogato zdobionych kolumn Najsekretniejszej Auli, przeciągnął pomarszczoną dłonią po długiej, siwej brodzie. – Może jest inne wyjaśnienie?
Zebrani spojrzeli na niego z niekłamanym zainteresowaniem.
– … a może my, Żydzi Wybrani, zamknięci w podziemnym państwie, nie rządzimy i nigdy nie rządziliśmy światem?
Mędrcy Syjonu, a wraz z nimi Demiurgowie i analitycy, zaśmiali się szczerze, głaszcząc i rozciągając kręcone pejsy.
Jeszcze jedna, głupia teoria spisku…


7. Gra w zielone
Mówisz, że nic nie robimy. Że nie ma z nas żadnego pożytku. Nieprawda. Po prostu tego nie widzisz, bo nie chcesz. Tak właściwie to nic o nas nie wiesz.

Budzimy się do życia wśród kwiatowych płatków. Spędzamy dzieciństwo w słońcu, ale wkrótce musimy je opuścić. Pełzniemy wzdłuż łodyg w dół, żegnając się z nim na długi czas.

Lądujemy na ziemi i wtapiamy się w otoczenie. Mrówki krążą wokół, wypatrując larw. Zwykle przechodzą obok, jakby zupełnie nas nie dostrzegały. Początkowo nasz zapach jest słaby, zbyt obcy dla nich, ale potrafimy się przystosować. Prędzej czy później chwytają część z nas i prowadzą w otchłań ciemności.

Mrowisko, nasz nowy dom. Znajdujemy cichy kąt, w którym nikt nam nie przeszkodzi. Feromony mylą robotnice, ale mimo wszystko lepiej być ostrożnym. Na szczęście pokarmu jest tu pod dostatkiem. Larwy mrówek są tłuste, soczyste i smaczne. Już wkrótce jesteśmy gotowi, by się przeobrazić.

Pod osłoną świtu przemykamy się ku powierzchni. Rozwijamy pomarszczone skrzydła, by wysuszyć je w promieniach słońca. Unosimy się w przestrzeń i do upadłego tańczymy pośród kwiatów. Czasem przysiądziemy na nich, by spić nektar albo złożyć jaja. Ten cykl trwa już od tysięcy lat. Kim jesteś, by go przerywać?

Możesz sobie mówić, że to tylko motyle. Że nie ma co się nami przejmować. Ale przejedziesz się na tym. My, modraszki, mamy wielką moc i dobrze wiemy, jak ją wykorzystać. Nasze skrzydła będą wszędzie - na rowerowych ścieżkach, bulwarach i manifestacjach pod urzędami. Ich trzepot rozniesie się po mieście, w radiu, prasie, nawet w internecie.

Mamy gdzieś te twoje spalarnie i zamknięte osiedla. Jesteśmy pod ochroną, słyszysz? Chcesz się budować? To buduj gdzie indziej. Nie oddamy Zakrzówka, Pychowic ani Łąk Nowohuckich. Kraków jest nasz. To miasto do nas należy i na zawsze pozostanie zielone.


8. Agencja Zwalczania Przesądów

Jutro mija dziesięć lat od założenia Agencji Zwalczania Przesądów. Jak zaczęła się jej historia? Cóż, rok 2021 to czasy globalnej kontestacji nauki. Ludzkość powszechnie zbojkotowała uczonych, których oskarżano o wszystkie kłopoty, jakie spadły wówczas na Ziemię. Popularność zdobyła natomiast magia i wszelkiego rodzaju wiedza tajemna. Podjęto wiele działań, aby zaradzić intelektualnemu kryzysowi, jednym zaś z nich było powołanie naszej Agencji, początkowo prywatnej inicjatywy finansowanej przez kilka wyższych uczelni. Miałem to szczęście, że byłem wśród pierwszych jej agentów i niemal od razu odniosłem spektakularny sukces.

Moim pierwszym zadaniem było rozpracowanie bardzo popularnego w stolicy medium, organizującego seanse kontaktów ze zmarłymi. Dostałem do przetestowania taki fajny gadżet – urządzenie wychwytujące ludzkie fale mózgowe, nawet z odległości kilkunastu metrów. Chcieliśmy za jego pomocą wykryć wzorce aktywności umysłowej ludzi parających się mistycyzmem, dzięki czemu moglibyśmy łatwo ich wykrywać. Tamtego pamiętnego dnia siedziałem ukryty w krzakach pod oknem gabinetu medium, gdy mój aparacik wreszcie zaskoczył. Na jego wyświetlaczu ukazał się rząd cyfr obrazujących stan umysłu śledzonego obiektu i niemal w tej samej chwili wyrósł przede mną prostokąt światła. Byłem wtedy młody i odważny, choć teraz raczej myślę, że głupi. Na pewno nie powinienem tak ryzykować. Faktem jest, że wszedłem na czworakach w owo światło. I nagle znalazłem się w dużym, starannie wypielęgnowanym ogrodzie, pośrodku którego stała kolorowa altana.

Gdy wróciłem do naszego świata, od razu poszedłem z wizytą do medium i pomachałem mu przed nosem legitymacją AZP.

– Jesteś więc agentem tych niedowiarków? – powiedział spoglądając na mnie z ironicznym uśmiechem. – Wiedz jednak, że sceptycyzm utrudnia dotarcie do prawdy.
– Wprost przeciwnie – odparłem. – Wierzę, że naprawdę utrzymujesz kontakt z duchami. Sam nawet byłem w zaświatach.
– Jaja sobie ze mnie robisz? – Spojrzał na mnie zaskoczony.

W tym momencie włączyłem odbiornik fal mózgowych. Po chwili w pomieszczeniu ukazał się świetlisty prostokąt. Chwyciłem zaskoczonego mężczyznę za ramię i pociągnąłem za sobą.

Znaleźliśmy się w tym samym ogrodzie, co poprzednio. Tym razem przed altaną stała starsza, ubrana staromodnie kobieta.

– Mama?! – wykrzyknął zdumiony mężczyzna.
– Tak kochanie. Ale cóż to, nie masz czapki? Zawsze ci mówiłam, że gdy wychodzisz z domu, masz zakładać czapkę!
– Ale mamo, jest przecież środek lata!
– Nie pyskuj smarkaczu, tylko idź założyć czapkę! – Kobieta zaczęła nagle rosnąć, jej skóra stała się krwistoczerwona, z ust wyrosły długie kły, a paznokcie zamieniły w potężne pazury. Medium padł przerażony na kolana i ukrył twarz w dłoniach.

W tej chwili monstrum przybrało postać zielonego, uśmiechniętego dinozaura.

– Cześć! Jestem Kłapacz. – Dinozaur pochylił się nad skulonym ze strachu mężczyzną. – To ja udaję zmarłych. Ktokolwiek na Ziemi próbuje się z nimi skontaktować, rozmawia tak naprawdę ze mną albo z którymś z moich przyjaciół.

Dinozaur gwizdnął przeciągle, a wtedy spomiędzy drzew wyskoczyła chmara kolorowych postaci różnego kształtu.

– I tak przegrałeś – powiedział mężczyzna, gdy wreszcie przyszedł do siebie. – Nadal mogę kontaktować się ze zmarłymi, chociaż w ich udawanie bawią się te pluszaki. Nikt przecież nie pozna się na tym, a wam nie uwierzą.

– Nic z tego, kolego! – odezwał się Kłapacz pokazując odznakę. – Odtąd nasz świat będzie współpracował z AZP.


9.Niech krew nieczysta zrosi nasze niwy

Tłum czekał przed bramą opactwa. Jeden z księży jęknął, kiedy zobaczył w rękach obdartych mężczyzn zbryzgane świeżą krwią siekiery, pałki i piki. Jak zwykle tylko ksiądz Benoit nie stracił głowy. Chrząknął, poprawił czarny kapelusz i wyszedł z powozu. Nieliczni zauważyli, że lekko drżą mu ręce, ale jego krok był pewny jak zawsze .
– Miejcie litość! – krzyknął. – Pozwólcie nam przejechać!
Jeden z obdartusów podbiegł i ciął szablą. Zanim pozbawione głowy ciało upadło na bruk, tłum runął na powozy. Rozjuszeni widokiem krwi rewolucjoniści wywlekali ze środka księży, tłukli ich bez litości i kłuli tępymi ostrzami. Wkrótce z ponad dwudziestu duchownych pozostała krwawa miazga, rozdeptywana teraz na bruku butami obdartych zwolenników wolności, równości i braterstwa.
- Na klasztor, bracia! – rozległ się ochrypły wrzask. – Precz z nieprzyjaciółmi ludu!
Pijana krwią horda sforsowała bramy klasztoru, przekształconego w więzienie dla opornych duchownych. W ruch poszły siekiery, pałki i ostrza. Nie minęło kilka godzin, a klasztorna studnia zapełniła się ciałami mnichów. Rozjuszony tłum rzucił się na więzienia Châtelet, l’Abbaye i la Force. Wszystkie wypełniły się krzykami mordowanych i radosnym zaśpiewem rycerzy rewolucji.
Paryż śmierdział krwią.
***
Uliczki wiodące do placu, na którym przyjaciele ludu zwołali wiec, już dawno zostały zablokowane. Sankiuloci w długich pantalonach i czerwonych czapkach wolności tłoczyli się razem z awanturnikami, biedakami i żebrakami, żeby usłyszeć słowa nowego duchowego przywódcy.
– Bracia! – zabrzmiał głos powtórzony przez stojących na przewróconych beczkach powtarzaczy. – Sprawiedliwym i ludzkim czynem jest przelanie kilku kropel krwi nieczystej, by zapobiec popłynięciu potoków krwi czystej. Krew i łzy są potrzebne, aby ci, co przyjdą po nas, mogli zbierać radosne plony. Skontrolujcie więzienia, mordujcie szlachtę, księży, bogaczy, pozostawcie po sobie tylko trupy i krew! Pięćset lub sześćset ściętych głów zapewni nam pokój, wolność i szczęście!
Z tysięcy gardeł wyrwał się chrapliwy okrzyk. Oni dobrze wiedzieli, że krew ich wyzwoli. To dlatego jej rzeka popłynęła dzisiaj ulicami Paryża. To dlatego pili ją wyciśniętą do pucharu z serca księżniczki Marii Teresy de Lamballe. To dlatego każdy wstępujący do komitetu rewolucyjnego musiał wychylić szklankę ludzkiej krwi.
Krew znaczyła wolność.
***
Kiedy znalazł się sam, Jean westchnął i podrapał po swędzącej skórze. Z ulgą pozwolił opaść błonom, udającym ludzką skórę i rozprostował szczękoczułki. Z rozkoszą zachrzęścił pancerzem i syknął z zadowoleniem.
– Fajne przemówienie – usłyszał za sobą. – Co teraz?
Xantoo nawet nie próbował udawać wyglądać jak Maximilien Marie Isidore de Robespierre, pod którym to mianem był znany na co dzień. Podobnie jak Jean przybrał swoją prawdziwą postać i wyczekującą poruszał stalowymi nogogłaszczkami.
– Teraz – odparł Panthee znany jako Jean Paul Marat – ten kraj spłynie krwią. Zginie kilkaset tysięcy ludzi i narodzi się nowy świat.
- Narodzi? – zgrzytnął Xantoo. – Chyba raczej zginie.
- Narodzi – powtórzył z naciskiem Panthee. – Ten świat gnije i ginie. Trzeba tą całą spróchniałą budową wstrząsnąć, wzruszyć, do dna zmącić. Oczyścić przez krew. Tak jak choremu czasem trzeba upuścić krwi, tak ten świat trzeba od czasu do czasu oczyścić z części ludzi.
- A gdy już się namordują i zmęczą, co wtedy?
Panthee wyjrzał przez okno, za którym rozbrzmiewała śpiewana pijackimi głosami „Marsylianka”.
- Wtedy – odparł – znajdziemy inny punkt zapalny. Ot choćby już za kilkadziesiąt lat. Wiosna 1848 będzie piękna. W sam raz na bunt.


10. Emisariusz

– Nazywają mnie Emisariuszem – oznajmił wysoki i blady jegomość, uśmiechając się perfidnie. – to chyba coś znaczy, panie…
– Prezydencie. Pan bredzi.
– Panie… prezydencie. Nie żyjemy w XXI wieku, żeby mógł pan nie wierzyć w duchy. To fakt.
– Niech pan sobie nie kpi. To nie nowość.
– Zaiste… O istnieniu Murzynów też wiedziano, zanim przyznano im status ludzi.
– Pan bredzi – prezydent machnął ręką, po czym przeniósł większość swojej świadomości do Pentagonu.
– Panie prezydencie, proszę wrócić. Jeszcze nie skończyłem – głowa państwa w jednej chwili powróciła do… głowy swojego biologicznego ciała, widząc pulsujące wskaźniki zagrożenia. Zamrugała, lekko zaniepokojona. – Pan odmawia człowieczeństwa tym bytom. Wie pan, jak one powstają – to obrazy, odbicia naszych biologicznych mózgów, które kształtują się do około dwudziestego roku życia. Może pan nie akceptować tych zmiksowanych, stłamszonych i zintegrowanych multi–półbytów wyrosłych z dzieci, ale żeby odrzucać WSZYSTKIE? To musi się zmienić.
– Póki co, to ja rządzę państwie. Kto pana tu w ogóle wpuścił, do jasnej cholery?!
– Ochrona. Nie wyjdę, dopóki nie zmieni pan zdania.
– Kiedy pan bredzi, do cholery! Czego pan ode mnie chce?! Wojny nuklearnej z Unią! Zakazu modyfikacji genetycznych i odcięcia ludzi od Virtualu! Zamknięcia departamentu Nanotechnologii! Pan oszalał, ot co!
– Patrzę w przyszłość. Wie pan, co stanie się z panem i resztą obywateli po śmierci? Kiedy emanacja osobowości zostanie uwolniona i trafi do NICH? Jeśli im pan nie dogodzi, czeka nas coś gorszego niż zwykły bunt.
– Skąd pewność, że istnieje ciągłość świadomości?
– Z relacji. Nazywają mnie Emisariuszem, bo to ja po raz pierwszy skontaktowałem się z NIMI. Nieee, nie jak jakieś tanie medium, ale za pomocą technologii – stąd wiem o buncie. Dopóki nie zmieni pan zdania, nikogo nie przyjmą i czeka nas wieczna tułaczka duchów po świecie… Poza tym, to ludzie. Obywatele. Mają prawo głosu.
– Chcę rozmowy.
– Mogę panu załatwić kontakt, ale nie pozwolę zbliżyć się do mojego projektu, o nieee.
Wie pan, punkt widzenia zależy od punktu istnienia. Teraz pan mówi: globalizacja dała nam pokój! Nanotechnologia zdrowie! Transfer do Virta nieśmiertelność! Modyfikacje genetyczne idealnych żołnierzy! Ale ja się z nimi skontaktowałem, wiem jak to wygląda – ich populacja ginie, duchy też starzeją się i w końcu rozpływają w nadwymiarze. Normalnie szeregi były zasilane – ciągłe wojny, epidemie, starość. A teraz jedyne co do nich trafia, to nieudane próby genetycznych inżynierów, wadliwe, skrzywione, puste. To się musi zmienić. Proszę za mną.
– Szaleniec… Ochrona! – krzyknął prezydent, podnosząc zasłony selektywne. Coś pryknęło, strzeliło i w pokoju zrobiło się cicho.
– Ochronę już przekonałem, panie prezydencie. Proszę podpisać moje żądania.
– To… To jest… To zamach stanu!
– Oczywiście. Ktoś musi nas ratować.
– Nie podpiszę żadnego cholerstwa! Do diaska, to nie takie proste! Wie pan, ilu mnie istnieje!
– Ważne, że mam ciało. Pan wie, co się stanie, jeśli teraz pan zginie, panie prezydnecie? Mówiłem o moim kontakcie, wiem, jak pana przyjmą…
– Nie! Pomoc! – prezydent zamknął oczy, uciekając z ciała do jednego z chronionych serwerów.
– Eh, a miałem pana za rozsądnego człowieka. Pamięta pan, co mówiłem o punkcie widzenia? – zapytał Emisariusz, wyjmując malutką strzykawkę. – O taaak, a potem kontakt... Pana osobowości z pana duchem, ciekawe co pan na to powie, jak już pana tam przyjmą… – mamrotał jeszcze blady jegomość, wstrzykując truciznę.
– A teraz czas ratować ludzkość! – krzyknął, otrzepując dłonie – przynieście mi ten cholerny czerwony guzik.


11. CPN na zadupiu... galaktyki

– Witam, drogi emem Riedxhalme! Dużo pracy?
Jowialny zapach kodu Wielkiego Ponadczelniaka nie zaskoczył nadzorcy. W najbliższym otoczeniu dygnitarza wszyscy wiedzieli, że potrafi on być nad wyraz rzeczowy, zasadniczy a nawet surowy, ale lubi najpierw luźno pogwarzyć o przysłowiowym odwłoczku Maryani. W jego pojęciu oznaczało to okazywanie bardziej swojskiej czułkotwarzy podwładnym. Ale tkwiła w tym też pułapka…
– Pracy jest wiele, emhem Dritlakhu. Ale radzimy sobie.
– Jakże dobrze czuć taką odpowiedź! No, ememe, rozłóżcie się i referujcie. Niebawem mam następne spotkanie, więc czasu jest niewiele.
Goście rozsiedli się w przewygodnych uwięźbach i Riedxhalme złowił kątem czułkoka zszokowany wyraz czułkotwarzy kontrolera Amwotruhkala. O tak, to były meble wypoczynkowe najwyższej klasy. A glizdniak, którym zdarzało się Dritlakhowi częstować swych gości… Piętnaste albo i siedemnaste pokolenie glizd. Trunek z najwyższej półki!
– Emhem Dritlakh, mamy kryzys na planecie Cerdos. Miejscowi najwidoczniej…
– Gdzie to jest? – Ponadczelniak porzucił jowialność.
– To mój teren – odparł Riedxhalme. – Galaktyka Drożna, peryferia najdalsze. Sektor Grix ramienia Xoriona.
– Odwłok galaktyki…
– Ale też jedna z najważniejszych stacji paliwowych na całych peryferiach – włączył się Amwotruhkal. – Przecina się tam aż dwanaście szlaków drugiej i trzeciej kategorii i ruch jest o wiele większy niż na stacjach leżących na skrzyżowaniu trzech gwiazdostrad. W dodatku ilość produktów spalania, które mieszkańcy odprowadzają do swojej atmosfery, jest większa niż na planetach-wulkanach. Starcza dla całego ruchu a nawet odciągamy znaczną część i przewozimy na mniej wydajne stacje. Zyski są ogromne…
– I co miejscowi?
– Mam raport podzorcy miejscowej stacji. Oni zorientowali się w charakterze swojej… przydatności.
Dritlakh uwolnił macki z uwięźby i zaczął w zamyśleniu przechadzać się po ścianach kokonu. Goście w milczeniu wodzili za nimi czułkokami.
– I co zrobili? – Głowotwór zwierzchnika zadrżał w napięciu.
– Miejscowi już od kilkunastu okresów marudzili o potrzebie ograniczenia zanieczyszczeń i ochronie… jak oni to nazwali… środowiska naturalnego planety. Ale większość to miała w odwłoku. Podległa podzorcy komórka operacyjna wzmacniała te naturalne tendencje, nawet podrzucali miejscowym nowe sposoby na bardziej wydajne tworzenie produktów spalania. Takie, na których bardziej by się mogli bogacić. I wszystko było dobrze, gdy jakiś miejscowy odkrył, czemu to wszystko służy. Wszyscy mu uwierzyli… i zaczęli ograniczać przemysł. Przestawiają się na inne źródła energii, zrezygnowali z niektórych technologii. Tempo rozwoju planety spadło, ale jest coraz czystsza! Ilość paliwa w atmosferze spada o dwadzieścia ergh na okres. Gdy opuszczałem stację podzorca już kierował niektóre towarowce na inne punkty paliwowe…
– Jak można było do tego dopuścić?! Dlaczego oni wszyscy nagle uwierzyli w coś, co mieli w odwłoku przez tyle okresów?!
Riedxhalme oklapł w uwięźbie i zwiesił głowotwór na kwintę. O przednim glizdniaku nie było już co marzyć. Bo przecież premia za okres właśnie poszła w…
– Nie wiemy, emhem. Kluczowe zdaje się, mam tu w raporcie tłumaczenia… Jeden miejscowy powiedział coś takiego, zaraz… Że nie będzie żaden kosmita pluł im w twarz. Strasznie to wszyscy podchwycili… I uchwalili poparcie, wszyscy.
Ponadczelniak milczał wzburzony a jego czułkotwarz plusowała kolorami na znak gwałtownych emocji. Amwotruhkal spoglądał na pryncypała nie mniej nerwowo i giął mackami rurkę z raportem.
– Nie udało nam się tylko ustalić… – dodał kontroler. – Co znaczy to „pluł”. Auto-tłumacz był bezradny…
 
 
eLAN 
Alien


Posty: 353
Skąd: Polska
Wysłany: 26 Wrzeœśnia 2011, 00:28   

Przeczytane. Trzy szorty bardzo fajne, ale i reszta stawki trzyma poziom. :wink:
_________________
Pozdrawiam.
 
 
Kruger 
Zombie Lenina


Posty: 476
Skąd: Wrocław
Wysłany: 26 Wrzeœśnia 2011, 14:43   

Na dzień dobry głosowanie zaczyna Kruger.

Mi się dwa: K.I.A. i A może? I te punktuję.

W dalszej przyszłości może coś się uda pogadac o tekstach.
_________________
Niespełniony ałtor a także troll, tetryk i maruda.
 
 
Arya 
Stefan Sławiński


Posty: 2628
Skąd: Lublin
Wysłany: 26 Wrzeœśnia 2011, 20:10   

MEMENTO MORI, Strajk, Agencja Zwalczania Przesądów i CPN na zadupiu...galaktyki
 
 
Gremlin 
Gollum

Posty: 9
Skąd: Płock
Wysłany: 26 Wrzeœśnia 2011, 21:27   

Lęk pierwotny i MEMENTO MORI na punkt. Oba za to, że idealnie oddają zadany temat. Lęk pierwotny - to nie tylko bunt wobec wszechmocnego komputera, który zawładnął światem, to także bunt przeciw odwiecznym prawom natury. I ta samotność, która go ostatecznie zabija, majstersztyk. MEMENTO MORI - zbuntowana ludzkość w walce z ogólnym niefartem, który rozkłada ręce... by w finale zgasić słońce. Odjazd. I ta kostucha...

Poza tym sporo dobrych innych tekstów, gratulacje dla Wszystkich piszących :bravo Naprawdę niezła edycja!
 
 
Easy 
Hieronim Berbelek

Posty: 3537
Skąd: Stąd
Wysłany: 26 Wrzeœśnia 2011, 22:03   

Kruger,Arya,Gremlin - dzięki za głosy!
 
 
dziko 
Yoda


Posty: 949
Skąd: Warszawa
Wysłany: 26 Wrzeœśnia 2011, 22:31   

Wyszło to całkiem nieźle :)

PUNKTY
A może? – he, he, oryginalna i zabawna gra spiskowymi konwencjami.
CPN na zadupiu... galaktyki - stylistycznie można by dopieścić, ale pomysł przedni i życiowa puenta.

Na wyróżnienie zasługują Ludzie mają uszy - prosty i przewidywalny, ale sympatyczny szorciak, oraz K.I.A. - niezły pomysł i porusza. Ten ostatni tekst IMHO lepiej by się sprawdził jako mini-opowiadanie. Końcówka nieco kuleje, bo z jednej strony narrator traktuje kobietę jako ex-żonę (obecną tylko ciałem), z drugiej jako ukochaną żonę. Niemniej, szort ma bardzo duży potencjał by stać się większym mocnym tekstem.
_________________
pozdrawiam - Bartek
Dzikopis
 
 
Kyle Katarn 
Zombie Lenina


Posty: 487
Skąd: Sulon
Wysłany: 26 Wrzeœśnia 2011, 22:33   

Lęk pierwotny, Strajk, A może? i Agencja Zwalczania Przesądów. Te moim zdaniem najlepsze, choć pozostałe też dobre.
_________________
Brzdęśniało już; ślimonne prztowie
Wyrło i warło się w gulbieży;
Zmimszałe ćwiły borogowie
I rcie grdypały z mrzerzy.
 
 
eLAN 
Alien


Posty: 353
Skąd: Polska
Wysłany: 26 Wrzeœśnia 2011, 23:05   

Może zawierać spojlery. Generalnie komentarze lepiej czytać po zapoznaniu się z tekstami.

1 - Lęk pierwotny - jakoś nie wjechał mi ten szorciak. Może kolejność scen nie ta? Może wydał mi się zbyt naiwny? Może niewiele w nim nowości? A może kwestia gustu.
2 - Memento Mori - (po co caps?) ooo, to jest spoko, że tak się kolokwialnie wyrażę. Pomysł godny uznania.
3 - Ludzie mają uszy - przewidywalne od samego początku. Sorry Winetou.
4 - Strajk - Bystre, przyjemne, ma w sobie... coś co misie lubią.
5 - K.I.A. - trochę boli stylistycznie, niestety. Bo sam pomysł daje radę, ino w moim mniemaniu jest nieco stłamszony.
6 - A może? - zabawne, przewrotne i dobrze napisane. Misie.
7 - Gra w zielone - Pomysł zupełnie nie przypadł mi do gustu, ale może... czegoś nie rozumiem? Nie wiem.
8 - Agencja Zwalczania Przesądów - jakieś media, jakieś dinozaury, jakieś coś... dziwne, nawet jak na fantastykę :?
9 - Niech krew nieczysta zrosi nasze niwy - Mmm, warsztat smakowy. I sam pomysł spoko. Ino... szort o rewolucji nie okazał się wcale rewolucyjny, raczej trzyma się stanów średnich.
10 - Emisariusz - sprytnie ujęty bunt "ludzkości", ale wykonanie i realizacja samego pomysłu do mnie nie trafia. Sorry.
11 - CPN na zadupiu... galaktyki - miło się czyta, ale nie trafia do mnie idea tego tekstu. Choć nie powiem, że wywołuje pewne... przyjazne misiom skojarzenia, więc może, może...
:wink:

A nad punktami sobie jeszcze trochę podumam, dobrze? Dziękuję :)
_________________
Pozdrawiam.
 
 
Easy 
Hieronim Berbelek

Posty: 3537
Skąd: Stąd
Wysłany: 27 Wrzeœśnia 2011, 07:24   

Dziko, Kyle Katarn, Bóg zapłać, dobrzy ludzie.

Dla eLANA - jako osoby prawie już punktującej - również ślę gorące całuski.
 
 
eLAN 
Alien


Posty: 353
Skąd: Polska
Wysłany: 27 Wrzeœśnia 2011, 08:23   

A może
MEMENTO MORI
Niech krew nieczysta zrosi nasze niwy

Żeby nie było, że się ociągam :wink:
_________________
Pozdrawiam.
 
 
Kruger 
Zombie Lenina


Posty: 476
Skąd: Wrocław
Wysłany: 27 Wrzeœśnia 2011, 12:09   

Lęk pierwotny - Sam pomysł jakoś mało mi się podoba. I konstrukcja tekstu tez trochę odstręcza. Najpierw szczegółowa rozmowa z niewielką ilością konkretów a potem napakowane tymi konkretami dopowiedzenie o co chodzi. Mocno streszczone, myśl gna przez to jak rakieta. I brak konkluzji na końcu, ostatnie zdania potwierdzają pierwszą część – i co dalej?
MEMENTO MORI - Sympatyczna opowiastka. Choć konkluzja i zakończenie w postaci ostatecznej likwidacji jakoś mnie nie przekonuje, ale – degustibus. Natomiast rażący jest sposób zakończenia, że w siedzibie śmierci czeka jakaś machineria do gaszenia słońca? To już prattchetowskie zatopienie ostrza kosy w sercu gwiazdy bardziej pasuje, bo moc śmierci winna być metafizyczna a nie mechaniczna.
Ludzie mają uszy – A tu mam wrażenie autor nie pomyślał nad konstrukcją fabuły. Rozmowa kosmitek tworzy tło, zaczątek fabuły. Samą fabułą winno być to, co dalej, to co autor zmieścił w króciutkim akapicie. No, choćby przemyślenia tego bohatera, nakreślenie planu, jakiś twist. Ale autor nie wykorzystał limitu znaków.
Strajk – Mam wrażenie i strasznie mnie kłuje w oczy – że tekst był zdrowo ciachany z jakiegoś szerszego pomysłu. Skutek jest taki, że język jest drętwy w dialogach, jakby pierwotnie nie po sobie miały następować.
K.I.A – już zagłosowałem, ale… Autor rozsiewa istotne informacje po tekście i to w zasadzie dobrze. Natomiast sprawiło mi to o tyle problem, że choć podobało się już w pierwszym czytaniu, to szczegóły (o co chodzi) połapałem dopiero po trzecim. I nadal jest jeden czy dwa szczegóły, których nie potrafię wyjaśnić. Ciekawie się też Dziko o tym wypowiedział, zgadzam się z wnioskami.
A może? – Chyba najlepszy tekst w zestawie IMHO. Trochę mnie drażnił w trakcie czytania – a bo znowu teoria spisku i znowu Żydzi – ale zgrabna inwersja na końcu i ukryty w niej dowcip wynagrodził wszystko.
Gra w zielone – ładnie napisane ale nie wiem o czym. Za dużo enigmy jak na mój prosty, chłopski umysł. A krócej mówiąc – nie podeszło.
Agencja Zwalczania Przesądów – Do walki z zabobonem powołano prywatną agencję (z czasem... rządową? Ale o tym już nie ma mowy). Agent odkrywa, że gdy tzw. media kontaktują się z duchami, to duchy są udawane przez jakieś stworzenia z innego wymiaru, które objawiają się w postaci dinozaurów. Nie rozumiem koncepcji. Takie to ani śmieszno ani straszno. No i błąd w logice, jeśli Kłapacz wcześniej udawał duchy to miał w tym cel, pasowało mu to. Więc powinien, logicznie rzecz biorąc, robić to dalej. A on nawiązuje współpracę z AZP żeby już nie udawać.
Niech krew nieczysta zrosi nasze niwy – Ciekawie i krwawo. I wszystko byoby ok., gdybym wiedział kim są Xantoo i Panthee. Jaką mają motywację? Czego chcą? No przecież by gnijący świat narodził się powtórnie przez krew. Ale dlaczego? Trochę brakuje do punktu.
Emisariusz – czuję w tym za wiele wątków, za wiele niezrozumiałych szczegółów. A nawet gdy zrozumiałych, to rodzących pytania na które nie ma odpowiedzi. Nie do końca nawet wiem, co jest osią główną opowieści. Za trudne dla mnie.
CPN na zadupiu... galaktyki - brak fabuły. Autop nakreślił tło, ustalił warunki początkowe i co dalej, to już nie wiadomo. Lekko podmaskowane nienajlepszym dowcipem na końcu. No i przy końcu też brzydkie powtórzenia gryzą w oczy.
_________________
Niespełniony ałtor a także troll, tetryk i maruda.
 
 
RedActor 
Jaskier


Posty: 87
Skąd: Lublin
Wysłany: 28 Wrzeœśnia 2011, 16:31   

Głosy dla Strajk, A może i CPN na zadupiu

Punktuję dlatego, że najbardziej je zapamiętałem po pierwszym czytaniu i były w miarę zabawne.
A może dostaje punkt za przewrotna puentę i przymrużenie oka, Strajk podobnież, choć tutaj tego było już dużo mniej.
CPN dostał głos trochę na wyrost, bo wiele tam jest rzeczy, które mi zgrzytały, ale mimo wszystko jest dość zabawny
_________________
Prwdzw twrdzl n ptrzbj smgłsk
 
 
AngelsDream 
Tom Bombadil


Posty: 31
Skąd: Warszawa
Wysłany: 29 Wrzeœśnia 2011, 16:02   

To może i ja się dorzucę, lepiej czytać po ocenie:

Lęk pierwotny - niechlujny sposób zapisu tekstu i równie niechluja interpunkcja - zabrakło przecinków, zwłaszcza w dialogu. Sama treść też jakoś specjalnie mnie nie urzekła. Gdyby to był dłuższy tekst, zapewne porzuciłabym go po jakimś czasie. Zakończenie rozczarowujące, nic nie wyjaśniło, niczego nie wniosło.

MEMENTO MORI - dobrze napisane, ciekawe. Ludzkość zbuntowała się przeciwko rzucanym pod nogi kłodom? Przeciwko naturze. Tylko zapomniała o ostateczności, no cóż, bywa i tak. Czy mnie to przekonało? Nie wiem. Rozważę to i ew. później to i owo dopiszę.

Ludzie mają uszy - znów razi mnie niedopilnowanie estetyki zapisu, może jestem na tym punkcie przewrażliwiona, pojęcia nie mam. Za to treściowo, jak dla mnie, jest to tekst trochę lepszy od pozostałych dwóch. Wprawdzie wygląda na wycinek czegoś, co mogłoby zająć nawet kilka tomów, ale to na pewno interesujący 'fragment'. Czy stanowi samodzielną całość? Oto jest pytanie. Według mnie nie, ale nie ja go stworzyłam.

Strajk - a to coś zaskakującego. Ten tekst mnie wyłącznie irytował. Był tak samo napuszony, jak niektóre użyte w nim konstrukcje, a zakończenie... Cóż, widać bliżej mi do buntowania się i mijam się z miniaturą szerokim łukiem.

K.I.A - dużo tam tego, jak na tyle znaków. I to taki tekst z klocków. Trzeba je sobie poskładać albo pogodzić się z tym, że się nie zrozumiało. Nie czuję w nim tematu buntu. Zresztą, do tej pory, temat zaważyłam mocno zaakcentowany jedynie w Strajku. Chodzi oczywiście o sposób. Tekst do przemyślenia.

A może? - bunt bez buntu, ale jaka piękna puenta. Miniaturka zdecydowanie warta uwagi.

Gra w zielone - śliczne, ale chyba nie na temat? A może na temat, tylko Skrzydlak nie nadążył za pomysłem?

Agencja Zwalczania Przesądów - bardzo przepraszam, ale absurd to zupełnie nie moja bajka. Także od tego tekstu będę się trzymać z daleka.

Niech krew nieczysta zrosi nasze niwy - koncepcja mieszania w największe rewolucje na naszym globie jakichś wielkich owadów? Dlaczego nie, skoro wszystko zostało odpowiednio zaserwowane. Tylko chciałoby się dowiedzieć trochę więcej. Odrobinę, choćby. Zwłaszcza, jak się jest mną i nie pamięta się wszystkiego z lekcji ze szkoły.

Emisariusz - jeśli dobrze zrozumiałam, chodzi o to, że zaświaty i ich mieszkańcy upomnieli się o przerwanie "pokoju, nieśmiertelności i samych wygód". Czyli to, o czym wielu teraz marzy, miałoby nas prowadzić do zguby, hmm. Fajne, ale mnie jednak nie chwyciło. Chociaż może, nie wiem jeszcze. Pomyślę.

CPN na zadupiu... galaktyki - tekst odstający od reszty, chociaż w pewien sposób nawiązujący do A może?. Hmm, szkoda, że puenta nie jest mocniejsza, bardziej zatykająca, po prostu do zapamiętania na dłużej.


Przeczytałam, napisałam po parę słów o każdym tekście i idę pomyśleć, na co zagłosować.
_________________
Jest tylko jedna droga - moja droga.
 
 
Easy 
Hieronim Berbelek

Posty: 3537
Skąd: Stąd
Wysłany: 30 Wrzeœśnia 2011, 13:52   

RedActor,AnglesDream, dzięki za udział w głosowaniu.
 
 
ivaine 
Polska odpowiedź na Japonię


Posty: 809
Skąd: ze snów
Wysłany: 1 Października 2011, 11:41   

Ostatni raz komentowałam szorty w zamierzchłej przeszłości i po tej długiej przerwie znów mnie naszło, więc podzielę się wrażeniami.

Lęk pierwotny
Pomysł jest. Sam pomysł jednak nie wystarcza, trzeba jeszcze umieć go przedstawić. A w tym szorcie konstrukcja całego tekstu zdaje się być zupełnie nieprzemyślana. W części pierwszej dialog kuleje, a w części drugiej czytelnik dostaje łopatologicznie i dość męczące językowo wyjaśnienie przyczynowo-skutkowe. O zaskoczeniu nie ma co nawet marzyć.

MEMENTO MORI
Dużo lepiej od poprzedniego tekstu. Autor serwuje czytelnikowi symbolikę, fantastykę w dobrym smaku. Narracja bez zarzutu – spójna i zrozumiała, estetyczny styl. Puenta refleksyjna nieco zakamuflowana.

Ludzie mają uszy
Autor się niestety nie popisał. Interpunkcja wymaga poprawy, również styl. Tekst składa się z niezbyt błyskotliwego dialogu i oczywistej puenty. Gdyby trochę więcej popracować nad tym szortem, to może nie byłby taki banalny w odbiorze...

Strajk
Niewątpliwie szort z potencjałem, ale limit znaków raczej mu nie służy. Brakuję mi w nim przejrzystości. Od początku do końca utrzymany w tonie patosu, co nieco męczy. Zaletą jest dobra puenta.

K.I.A
Kolejny niezły szort, ale stylistyka wymagałaby poprawy. Przeszkadzało mi jeszcze chaotyczne przedstawienie treści. W ogólnym odczuciu za dużo zgrzytów.

A może?
O, pozytywne zaskoczenie. Całkiem dobry warsztat, pomysł z przymrużeniem oka, tekst, przy którym naprawdę można się zrelaksować i uśmiechnąć. I dobrze, bo przecież szorty są również formą rozrywki.

Gra w zielone
Znów pozytywne zaskoczenie. Piękny tekst, klimatyczny, schludny językowo. Zgodność z tematem, jak najbardziej występuje, ale wymaga rozszyfrowania, co wcale nie jest wyczynem wykraczającym poza możliwości czytającego. Ciekawe czy Autor/ka nie ma przypadkiem krakowskich korzeni.

Agencja Zwalczania Przesądów

Nie zachwycił mnie specjalnie ten tekst, początek przeciągnięty i te wizje mogłyby być nieco lepiej sformułowane. Poza tym styl niezły, pomysł dość fajny i rozbrajająca puenta. Mam mieszane uczucia.

Niech krew zrosi nasze winy
Nierewelacyjny, ale ciekawy szort. Atmosfera rewolucji oddana, bunt jest, puenta jest... Rażą mnie powtórzenia „krew”, „krwi”, ale nie wiem czy to nie jest celowy zabieg, by podkreślić „krwawy” wydźwięk tekstu.

Emisariusz
Kolejny tekścik wymagający dopracowania. Cały szort aż krzyczy, a ogólny sens niknie w tym dialogowym hałasie... A mogło być lepiej.

CPN na zadupiu... galaktyki
Nie przepadam za takimi klimatami. Jakoś niespecjalnie mnie to śmieszy ani wzrusza. Ze strony językowej plusik.

To tyle, nad punktami się jeszcze zastanowię.
_________________
Dusza dobiera sobie Towarzystwo -
I - zatrzaskuje Drzwi -
Jak Bóg - ma w sobie prawie Wszystko -
A z Reszty sobie drwi -
 
 
Ice 
Han Solo


Posty: 815
Skąd: Tczew
Wysłany: 2 Października 2011, 01:19   

Lęk pierwotny
Sztuczna inteligencja/wirus koniecznie musi być zła/zły i prowadzić do zguby ludzkości? Dukaj już dawno wpadł na pomysł, że może być również dobra i tej ludzkości bronić, nawet wbrew ludzkiej świadomości. I ten opis czytałem ze łzami w oczach. A tak mamy kolejną, 100 część Terminatora i Skynetu.

MEMENTO MORI
Miałem baaaardzo podobny pomysł na szorta. Ale czy na pewno przeciwko jegomości z kosą nie da rady się zbuntować? Podobno są rzeczy gorsze nawet od śmierci.

Ludzie mają uszy
Było 1000 razy...

Strajk
Wszystko wiadomo po tytule, puenty brak.

K.I.A
Wyższe idee czy więzi międzyludzkie, trochę zbyt płytkie ujęcie poważnego tematu.

A może?
Problemy starszych braci w wierze są zawsze mile widziane :wink:

Gra w zielone
Szort za bardzo "regionalny". Nie jestem z Krakowa, nie wiem gdzie są Pychowice, więc odczułem, że nie jest to szort adresowany do mnie.

Agencja Zwalczania Przesądów
Domyślam się kto może być autorem. W sumie dobry tekst. Punkt.

Niech krew zrosi nasze winy
Ciemne siły stojące za epokowymi wydarzeniami. Co za różnica czy masoneria czy kosmici. Było.

Emisariusz
Po tytule spodziewałem się dużo więcej. Nie emisariusz, a zwykły cyngiel.

CPN na zadupiu... galaktyki
Brak wyrazistej puenty, choć pomysł był.
 
 
Easy 
Hieronim Berbelek

Posty: 3537
Skąd: Stąd
Wysłany: 3 Października 2011, 11:52   

Ivaine dzięki za komentarze i (zaocznie) także za głosy.

Ice dzięki za komentarze i głosy.

Półmetek już za nami - zdecydowanego faworyta wciąż brak.
 
 
marcolphus 
Batman


Posty: 514
Skąd: Kraków
Wysłany: 4 Października 2011, 11:24   

Lęk pierwotny
Idea szorta nawet ciekawa. Gorzej z wykonaniem - nie przekonuje mnie zwłaszcza druga część, taka wyjątkowo łopatologiczna. No i brakuje mi tu jakiejś bardziej wyrazistej puenty.

MEMENTO MORI
A to mi się nawet podoba i to bardzo. Wyjątkowo pomysłowe, nawet wyłączanie słońca prztyczkiem mnie nie razi. PUNKT

Ludzie mają uszy
Zabawne, skojarzyło mi się ze 'Srebrnym krzesłem' C.S.Lewisa - tam też były wrogie olbrzymy. Jedynie końcówka mnie rozczarowała. Ale dla zachęty - PUNKT.

Strajk
Zbyt depresyjne jak dla mnie, bo prawdziwe. Ale napisane tak sobie.

K.I.A
Atak zmodyfikowanych zombiaków? To nie moje klimaty, w dodatku narracja jakaś taka... chaotyczna. No i nie wiem o co chodzi z tytułem.

A może?
Bardzo ciekawy koncept, zapewne wywnioskowany z obserwacji współczesnych rządzących - w końcu w USA Żydzi rządzą gospodarką. PUNKT

Gra w zielone
Nie spodobało mi się w ogóle. Nie jestem motylofilem ;-)

Agencja Zwalczania Przesądów
Nie podeszło mi. O co chodzi z tym dinozaurem?

Niech krew nieczysta zrosi nasze niwy
Także mnie nie przekonuje.

Emisariusz
Już Lem pisał o koncepcji ludzkości składającej się z samych głów - tak jakoś mi się skojarzyło. Ale ta wizja nie przekonuje mnie w ogole.

CPN na zadupiu... galaktyki
Niby ciekawa koncepcja, ale coś jej brakuje. W dodatku brakuje końcówki szorta - urywa się ni w pięć, ni w dziesieć.
 
 
 
ivaine 
Polska odpowiedź na Japonię


Posty: 809
Skąd: ze snów
Wysłany: 7 Października 2011, 11:49   

O rany, jaka cisza w temacie.

Obiecane głosy przyznaję:
MEMENTO MORI
A może?
Gra w zielone
Agencja Zwalczania Przesądów
_________________
Dusza dobiera sobie Towarzystwo -
I - zatrzaskuje Drzwi -
Jak Bóg - ma w sobie prawie Wszystko -
A z Reszty sobie drwi -
 
 
dalambert 
Agent Chaosu


Posty: 23516
Skąd: Grochów
Wysłany: 7 Października 2011, 11:53   

ivaine napisał/a
O rany, jaka cisza w temacie.


Wszyscy się na sejmowe wybory szykują, nieszczęśliwie się zbiegło :?
_________________
Boże chroń Królową - Dalambert
 
 
Easy 
Hieronim Berbelek

Posty: 3537
Skąd: Stąd
Wysłany: 7 Października 2011, 11:53   

ivaine napisał/a
O rany, jaka cisza w temacie.


No, super wyniku się nie spodziewam, ale pewno w ostatni dzień się licznik oddanych głosów nieco poprawi.
 
 
ivaine 
Polska odpowiedź na Japonię


Posty: 809
Skąd: ze snów
Wysłany: 7 Października 2011, 12:13   

dalambert napisał/a

Wszyscy się na sejmowe wybory szykują, nieszczęśliwie się zbiegło :?

Zacznie się cisza wyborcza, to może szorty ruszą. Trzeba być dobrej myśli :)

Easy napisał/a
No, super wyniku się nie spodziewam, ale pewno w ostatni dzień się licznik oddanych głosów nieco poprawi.

Na pewno, obstawiam, że będzie trzydzieści głosowań :wink:
_________________
Dusza dobiera sobie Towarzystwo -
I - zatrzaskuje Drzwi -
Jak Bóg - ma w sobie prawie Wszystko -
A z Reszty sobie drwi -
 
 
dalambert 
Agent Chaosu


Posty: 23516
Skąd: Grochów
Wysłany: 7 Października 2011, 12:18   

ivaine napisał/a
Zacznie się cisza wyborcza, to może szorty ruszą. Trzeba być dobrej myśli
fakt, przestaniemy się psztykać w polityce, będzie okazja wziąć się za literatyre :wink:
_________________
Boże chroń Królową - Dalambert
 
 
shenra 
Wielki Kosmiczny Chomik Naczelna Biskupa


Posty: 24980
Skąd: z Nikąd
Wysłany: 8 Października 2011, 11:41   

MEMENTO MORI i A może? generalnie edycja mnie nie ruszyła. Głosy też w sumie mam ciutkę na siłę(nie chcę urazić autorów, dostaliście je bo zapamiętałam wasze teksty). :wink:
_________________
Chomikowo obłędnie, lekko neurotycznie w granicach perwersji. "Niuplać dzyndzla" :D specially for smert :D
Przesiądź się!
Przegubowy kotecek!
chomik w świecie
 
 
 
Easy 
Hieronim Berbelek

Posty: 3537
Skąd: Stąd
Wysłany: 8 Października 2011, 21:13   

Shenra dzięki za głosy.

Spóźnione wyrazy szacunku i wdzięczności za głosowanie dla marcolphusa.

Mam nadzieję, że jutro szortoczytacze solidnie poprawią wyniki ankiety.
 
 
tullia 
Jaskier


Posty: 92
Skąd: w-m
Wysłany: 9 Października 2011, 10:24   

Ode mnie:
MEMENTO MORI, Strajk, K.I.A, A może?
 
 
terebka 
Filippon


Posty: 3843
Skąd: Nowogródek Pomorski
Wysłany: 9 Października 2011, 12:58   

Jedno opowiadanie ujęło mnie na tyle, bym przyznał mu punkt. Wyróżniło się na tle pozostałych umiejętnym wykorzystaniem przeszłości. A że lubię przeszłość, punkt otrzymuje:

Niech krew nieczysta zrosi nasze niwy
_________________
SZORTAL
Szortal Na Wynos - Wydanie Specjalne
 
 
 
Martva 
Kylo Ren


Posty: 30898
Skąd: Kraków
Wysłany: 9 Października 2011, 13:36   

6, 7, 9. Bo tak.
_________________
Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.

skarby
szorty
 
 
Ziemniak 
Agent dołu


Posty: 5980
Skąd: Kraków
Wysłany: 9 Października 2011, 20:37   

MEMENTO MORI, A może?, Gra w zielone
_________________
Starzejesz się gdy odgłosy, które wydawałeś kiedyś w trakcie seksu wydajesz obecnie wstając z łóżka
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group