Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
kosmiczne jaja albo po prostu dowcipy
Autor Wiadomość
Rodion 
Agent Chaosu


Posty: 7551
Skąd: Gestrandet
Wysłany: 10 Stycznia 2006, 11:44   

:bravo :bravo Trzeba się przyjrzeć temu z bliska! :mrgreen:
_________________
Mam czarną koszulkę i piwo... jestem forpocztą sił chaosu.
I tylko konia osiodłać. I przez wrzosowiska, jak przez...
 
 
Czarny 
GrimMod

Posty: 5363
Skąd: IŁAWA
Wysłany: 10 Stycznia 2006, 11:48   

Może to dla googlaków sformułowania bliskoznaczne :bravo :mrgreen:
 
 
Duke 
Darth Vader


Posty: 1628
Skąd: Poznań
Wysłany: 10 Stycznia 2006, 11:53   

hi hi to działa!!!
_________________
Cynizm i sarkazm mam w zakresie standardowych usług. Drobne złośliwosci dla stałych klientów gratis.
Mnie tez dopadl kryzys.. jem splesnialy ser, pije stare wino i jezdze autem bez dachu...
 
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 10 Stycznia 2006, 12:03   

No to wpiszcie "kretyn" - pozycja druga na liście i sprawdźcie też hasło
"marionetkiewicz" - kto jest marionetką w rękach braci K.?
 
 
dzejes 
prorok


Posty: 10065
Skąd: City
Wysłany: 10 Stycznia 2006, 12:25   

Ech... I znowu będę w domu po północy zaległości odrabiał.

- Chcemy waszego dobra - powiedział premier Marcinkiewicz do Polaków.
Zaniepokojeni Polacy zaczęli ukrywać swoje dobra w bezpiecznych
miejscach.
_________________
If we shadows have offended,
Think but this, and all is mended,
That you have but slumber'd here
While these visions did appear.
 
 
Argael 
Yoda


Posty: 901
Skąd: Wrocław
Wysłany: 10 Stycznia 2006, 12:41   

Pewna kobieta wpadła na pomysł, żeby kupić mężowi na urodziny zwierzątko. Udała się w tym celu do sklepu zoologicznego. Wszystkie fajne zwierzaki były niestety dla niej za drogie. Zrezygnowana pyta sprzedawcy:
- Macie tu jakieś tańsze zwierzaki?
- Z tańszych mamy tylko żabę za 50 zł.
- 50 zł za żabę?! Dlaczego tak drogo?
- Bo ta żaba to, proszę pani, jest całkiem wyjątkowa. Ona potrafi świetnie robić laskę!
Kobieta nie zastanawiając się długo kupiła żabę, liczac że ta ją wyręczy w tej nieprzyjemnej dla niej czynności. Gdy nadszedł dzień urodzin kobieta wręczyła żabę mężowi i opowiedziała mu o jej niesamowitych zdolnościach. Facet był nieco sceptyczny, ale postanowił swój prezent wypróbować jeszcze tego samego wieczora. Grubo po północy żonę obudziły dziwne dzwięki dochodzące z kuchni. Wstała i poszła sprawdzić, co tam się dzieje. Gdy weszła do kuchni, zobaczyła męża i żabę przeglądajacych ksiażkę kucharską. Wokół nich porozstawiane były przeróżne garnki i patelnie.
Zdumiona kobieta spytała:
- Dlaczego studiujecie ksiażkę kucharska o tej godzinie?
- Jak tylko żaba nauczy się gotować, wypierdalasz.
_________________
今という時は二度と戻らないんだから。一期一会だぞ。
 
 
 
dzejes 
prorok


Posty: 10065
Skąd: City
Wysłany: 10 Stycznia 2006, 12:50   

Pewna para była świeżo po ślubie - dwa tygodnie temu było wesele. Maż, jakkolwiek wielce w małżonce zakochany, nabrał ochoty, by spotkać się ze starymi kumplami i poimprezować w ich ulubionym barze. Zaczał się wiec ubierać i mówi do żony:
- kochanie, wychodze, ale wróce niedługo.
- a dokad idziesz, misiaczku? - zapytała żona
- ide do baru, ślicznotko. mam ochote na małe piwko.
- chcesz piwo, mój ukochany? - żona podeszła do lodowki, otworzyła drzwi i zaprezentowała mu 25 różnych rodzajów piwa z 12 krajów: niemiec, holandii, anglii i in. Maż stanał zaskoczony i jedyne, co zdolał wydusić z siebie to:
- tak, tak cukiereczku... ale w barze... no wiesz... te chłodzone kufle...
Nie zdazył skonczyć, gdy żona mu przerwała:
- chcesz do piwa schładzany kufel? nie ma problemu - i wyjeła z zamrażarki wielki, oszroniony kufel. Ale maż, choć nieco już blady z wrażenie, nie dawał za wygraną:
- no tak, skarbie, ale wiesz, w barach mają takie naprawde świetne i pyszne przystawki... nie bede długo. wróce naprawde szybko, obiecuje.
- masz ochote na przystawki, niedzwiadku? - żona otworzyła drzwi od szafki, a tam słone paluszki, orzeszki,chipsy, pieczone skrzydelka, marynowane grzybki i wiele innych smakołyków
- ale kochanie... w barze... no wiesz... te męskie gadki, przeklinanie,
niewyszukany język...
- chcesz przeklenstw, moje ciasteczko? ZATEM PIJ TO K****SKIE PIWO Z J******O ZMROŻONEGO KUFLA I ŻRYJ P******E PRZYSTAWKI!! JESTEŚ TERAZ, DO C***A CIEŻKIEGO, ŻONATY I NIGDZIE, K***A, NIE WYJDZIESZ!!! POJALEŚ, S****SYNU!?!?!?
_________________
If we shadows have offended,
Think but this, and all is mended,
That you have but slumber'd here
While these visions did appear.
 
 
Czarny 
GrimMod

Posty: 5363
Skąd: IŁAWA
Wysłany: 10 Stycznia 2006, 12:56   

I co wyszedł :twisted:
 
 
gorat 
Modegorator


Posty: 13821
Skąd: FF
Wysłany: 10 Stycznia 2006, 12:57   

Z siebie? :lol:
_________________
Początkujący Wiatr wieje: Co mogę dla kogoś zrobić?
Zostań drzewem wiśni.
---
鼓動の秘密

U mnie działa.
 
 
Henryk Tur 
Galadriela


Posty: 1943
Skąd: from pentagram
Wysłany: 10 Stycznia 2006, 13:31   

Z dniem 01.01.2006 uruchomiony zostanie nowy pakiet rozrywkowy w skład którego wchodzić będą następujące programy: TELETURNIEJE

"Różaniec z gwiazdami"
"Jaka to modlitwa?"
"Jeden z dwunastu"
"Szansa na odpust"
"Od Torunia do Opola"
"Intifada" lub "Diecezjada" lub "Parafiada" (jeszcze nie wybrano ostatecznego tytułu)
"Wielka Msza"
"Ananasy z mojej parafii"
"Miliard w Ambonie"
"Diecezja należy do ciebie!"
"Berety do mety"
"Jedno z dziesięciu przykazań"
"Najsłabsze ogniwo" - krótki poradnik z cyklu sam napraw swój różaniec
"Big Brother bitwa" - bonifratrzy vs. franciszkanie
"Śpiewające organy"
"O dwóch takich, co ukradli księżyc" - biograficzny
"Idź na całość" - czyli poradnik jak wypełnić przekaz pocztowy

TALK SHOW I REALITY SHOW

"Jestem jaki jestem" - reality show w domu o. Rydzyka
"Prałat Ja****ski Show"
"Co za adwent!"
"Z wizytą u Was" - program kolędowy.
"Parafia należy od Ciebie"
"Zakrystia - dokument jak powstaje msza"
"Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie" - program Wielkiej Inkwizycji
"Miliard na tacy"

SERIALE

"Pensjonat pod Toruniem"
"Parafia na peryferiach" - serial
Nowa seria wzorowana na "Pierwszej miłości" - "Pierwsza Komunia"
"M jak modlitwa"
"Świat wg redemptorystów" - reż. Okił Khamidov
"Tata, a Ojciec Marcin powiedział... " serial edukacyjny dla rodziców
"Strażnik dekalogu" z Chuckiem Norrisem
"Sutannah" - serial obyczajowy
"Plebania" - a nie, przecież już jest...

PROGRAMY NOCNE

"Telesklep o. Łukasza"
"Liga Mistrzów - historia zakonu"
"Moherowe igraszki" - audiotele z nagrodami
"TRWAM - wkręca"
"Purpurowy kapturek" - bajka dla (starszych) dzieci
"Tygodnik Moherowego Spokoju"
"Czarny pijar" - nowy magazyn detektywistyczny
"Moherowa landrynka"

PROGRAMY HOBBYSTYCZNE

"Podróże kulinarne siostry Alfredy - pieczeń licheńska"
"Mo? Hair" - program o najnowszych, światowych trendach w nakryciach głowy i fryzurach
"Darz Bóg" - program łowiecki - odcinek o polowaniu na jelenie.
"1001 rzeczy które można zrobić z moheru" - drzwi balkonowe
"Samo szycie" - kurs robienia moherowego beretu
"Siostro, po prostu gotuj" - program kulinarny siostry Eutanazji..
"Katechetyczne podróże Ojca Rydzyka"
"Wacha do Maybacha" - magazyn moto

PONIEDZIAŁKOWE MEGAHITY

"Lord of the rings - The Bishop"
"Moherowa podszewka"
"Allo, allo, kto się do nas dodzwonił?"
Koncert zespołu "The Redemptorists" - gościnnie Zbigniew Wasserman na bongosach

PROGRAMOWY INFORMACYJNE

"Inforeformacje"
"Telekuria"
"Pana rama"
"Purpurowe Forum" - program publicystyczny
"Ogłoszenia paranormalne"
"Tour de Częstochowa" - Studio Sport - relacja z wyścigu pielgrzymek
"Zaćmienie słońca nad Toruniem" - program popularno naukowy.

PROGRAMY DOKUMENTALNE

"Zbuntowany anioł" - historia Macierewicza
"Ministrant" - pierwszy krok kariery parlamentalnej
"Nowoczesna Genetyka - czy można braci bliźniaków połączyć w jeden organizm?"
"Ziarno" - reportaż z Mennicy Państwowej
"Idź precz Darwin" - program o kreacjonizmie
"Z kamerą wśród kaczek" - film dokumentalny o historii najnowszej

A my już dzisiaj wieczorem zapraszamy cię na przedpremierowy pokaz znanego klasyka czyli kultową sztukę w wykonaniu młodych studentów seminarium pod tytułem:

"Matrix V - rekolekcje"
_________________
www.soniatur.w8w.pl
www.civilizationiv.pl
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 10 Stycznia 2006, 13:33   

Z podobnej beczki, kawał który wyjątkowo spodobał się mojej lepszej połowie:
Trzy kumpele, po dłuższym niewidzeniu się zasiedziały się w kanjpie do późna. Było bardzo późno, autobusy już nie kursowały, postanowiły poodprowadzać się wzajemnie, a żeby czasu nie tracić skróciły drogę przez cmentarz. Miejsce zaciszne, piwo zaciążyło, więc kumpele przykucnęły co by pęcherzowi ulżyć. Pech chciał, że w tym momencie zerwała się wichura, przestraszone kobitki wyrwały z miejsca i uciekły z cmentarza. Na drugi dzień traf chciał, że w knajpie spotkali się mężowie tych kobiet. Miny niewyraźne, w końcu jeden zebrał się na zwierzenia. Wydaje mi się, że moja baba puszcza się - dlaczego? - wróciła późno do domu, pijana, włosy rozwiane, porozpinana ... - to jeszcze nic, moja nie dość, że wróciła późno pijana, to jeszcze w porwanych pończochach ... - a co wy mi tu gadacie - mówi trzeci - moja nie dość, że pijana w trzy *beep*, w porwanych pończochach, to jeszcze miała szarfę na szyji "nigdy cię nie zapomnimy - koledzy z Gdyni"
 
 
NURS 
Ojciec Redaktor


Posty: 18950
Skąd: Katowice
Wysłany: 10 Stycznia 2006, 13:40   

rafale, w nagrode za 19000 post otrzymujesz Blask Fantastyczny Terry'ego Pratchetta. adres prosze na pw.
Gwoli informacji, żeby nie było mieszania, przyjmuje numeracje widoczną na liczniku.
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 10 Stycznia 2006, 13:44   

Dzięki, dzięki bardzo, to moja pierwsza wygrana w życiu. Doprawdy fantastyczny jest ten portal.
 
 
Duke 
Darth Vader


Posty: 1628
Skąd: Poznań
Wysłany: 10 Stycznia 2006, 14:09   

10 faktów o Chucku Norrisie

1. Łzy Chucka Norrisa leczą raka. Ale jest tak hardkorowy, że nigdy nie zapłakał.

2. Chuck Norris nie śpi. Czeka.

3. Chuck Norris zaskarżył NBC o to, że nazwa Prawo i Porządek są zastrzeżonymi nazwami jego lewej i prawej nogi.

4. Głównym towarem eksportowym Chucka Norrisa jest ból.

5. Jeśli widzisz Chucka Norrisa, on ciebie też widzi. Jeśli nie widzisz Chucka Norrisa, możesz być kilka sekund od śmierci.

6. Chuck Norris doliczył do nieskończoności. Dwa razy.

7. Chuck Norris nie idzie polować bo w polowaniu istnieje prawdopodobieństwo porażki. Chuck Norris idzie zabijać.

8. Chuck Norris jest w 1/8 Indianinem. Nie ma to nic wspólnego z jego przodkami, zjadł po prostu jednego.

9. Drobnym druczkiem na ostatniej stronie Ksiązki Rekordów Guinnessa jest napisane, że wszystkie rekordy należą do Chucka Norrisa, w reszcie książki są wymienieni ci, którzy się najbardziej zbliżyli.

10. Za zarostem Chucka Norrisa nie ma brody. Jest kolejna pięść.
_________________
Cynizm i sarkazm mam w zakresie standardowych usług. Drobne złośliwosci dla stałych klientów gratis.
Mnie tez dopadl kryzys.. jem splesnialy ser, pije stare wino i jezdze autem bez dachu...
 
 
 
Henryk Tur 
Galadriela


Posty: 1943
Skąd: from pentagram
Wysłany: 10 Stycznia 2006, 18:43   

10 października Na korytarzu znów brudno. Wczoraj wywiesiłem tabliczkę - NIE PLUĆ!, dzisiaj ktoś zrezygnowany dopisał - A CO ROBIĆ?. Musiało mu życie dopiec. Wieczorem pod oknami chodzili. Nie śpiewali. Coś wisi w powietrzu, ale nie mogę zobaczyć dokładnie co, bo za daleko. Kończę żółte tabletki, zaczynam różowe.

17 października
Miałem anginę i gości. Zjedli babkę.

21 października
Trzeba przyznać, że nasza poczta działa bez zarzutu. Wczoraj wysłałem poleconym galaretę dla Józka, a dzisiaj ciotka już mi przyniosła kawałek keksu. Był wspaniały. Okruchy wysypałem na balkon Wróblom. U nich i tak brudno.

23 października
Znów czyjeś imieniny. Dzwoniłem do kilku znajomych, ale nikt się nie chciał przyznać. Pewnie coś mi się z tego wszystkiego pokręciło. Sprawdziłem - rzeczywiście, bardziej jestem kędzierzawy niż zwykle.

27 października
Fiuta podobno ma bliźniaki. Wczoraj się urodziły, ale jeszcze nie mówią. Szkoda, Fiuta by się cieszyła. A tak między nami, to babka jej zawsze wróżyła na dwoje. Mąż Fiuty był przedtem inżynierem, teraz dla odmiany jest szczęśliwy i pije z tej zgryzoty po babce. Nic nie rozumiem, muszę się położyć. Kończę różowe, zaczynam białe.

28 października
Wczoraj obchodziłem imieniny. Dzisiaj nogi mnie bolą.

3 listopada
Ciotkę ugryzł pies na kobiety. Prawdziwy - a nie ten aktor. Teraz musi brać zastrzyki i chodzić do przychodni aż na Litewską, żeby się nie wściekła. Ja bym się wściekł, przecież to kawał drogi. Ręce mi się trzęsą coraz gorzej. Mówią, że za dużo piję. Możliwe, chociaż więcej rozlewam.

5 listopada
Odwiedził mnie znajomy lekarz. Na sygnale. Podobno mam coś nie tak jak trzeba. Kazał zrobić zdjęcie. Zdjąłem. Co miałem robić? Ciotka mówi, że to już niedługo - o co jej chodzi?

12 listopada
Miałem urodziny. Byli goście, dostałem kwiaty, prezenty, upominki i szoku. Listonosz był dzisiaj wcześniej niż zwykle. Przyniósł ciotkę, bo skręciła nogę. Podpisałem gdzie trzeba i dałem mu słony paluszek. Podobno świetnie smakuje z napiwkiem. Skończyłem białe, zacząłem zielone.

16 listopada
Był zdun. Zapytał gdzie piec. Pokazałem mu. Upiekł sobie i poszedł. Wieczorem znowu pogotowie. Posiedzieli dłużej. Przymierzałem kaftan. Było miło.

19 listopada
Od kilku dni ciotka skarży się na woreczek. Jutro jej zaceruję. Zresztą na razie może chodzić z torbą. Bardziej elegancko i więcej się mieści. Na wycieraczce pod drzwiami tym razem był łupież. Ciekawe kto się tak nad nią wytrząsa? Czuję się niezbyt dobrze. Dalej zielone.

25 listopada
Miałem koszmarną noc. Śniło mi się uroczyste wodowanie wielkiego kadłuba. Samego. Reszty nie było. Makabra. Obudziłem się z krzykiem, zlany zimnym sosem. Koniecznie muszę kupić ciotce okulary, bo to już nie pierwszy raz.

29 listopada
Stłukłem talerz. Sam nie wiem za co. Robię się coraz bardziej nerwowy. Sąsiedzi zza ściany cały czas klepią biedę - uszy puchną, spać nie można. Skończyłem zielone, zaczynam niebieskie.

2 grudnia
Pogoda coraz paskudniejsza, deszcz ze śniegiem monotonnie dzwoni o parapety. Wszystkie ptaki już dawno odleciały na południe, tylko Bocian dzień w dzień przychodzi pijany i drze się na całą klatkę.

4 grudnia
Nic nie pamiętam.

6 grudnia
Był Mikołaj. Po prośbie. Nie jest dobrze.

7 grudnia
Interesy wuja idą nieźle. Podobno znów ma coś ciekawego na oku. Tak jakby mu bielmo nie wystarczyło. Zresztą zawsze był zachłanny. Po południu bawiłem się z ciotką w rządzenie. Wyrządziłem podobno wiele szkód. Ciotka mówi, że jak ktoś nie umie, to niech się nie pcha. Czego mnie to mówi? Skończyłem niebieskie, zacząłem znowu białe.

10 grudnia
Zaskakujące są sukcesy odnoszone przez ludzi w walce z pasożytami. Wczoraj na korytarzu dozorca wyłożył trutkę na szczury - dzisiaj się na tym wywalił Kalbarczyk. A wydawało się, że to taki porządny człowiek.

12 grudnia
Odwiedził nas Wąchała ze sprawą. Sprawę znałem, bo to znajomy ojca z czasów jak jeździli z rąbanką. Rąbankę też pamiętam, mordziasty był, czerwony i zajmował się szmuglem. A Szmugiel od dawna nie przychodzi, zresztą teraz nazywa się podobno inaczej.

17 grudnia
Idą święta. Ciotka intensywnie się odchudza i systematycznie spada z wagi. A ile wrzasku przy tym. Potrzebuję spokoju. Znów podjechał samochód. Słychać kroki. Ciekawe kto to?…
_________________
www.soniatur.w8w.pl
www.civilizationiv.pl
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 11 Stycznia 2006, 08:57   

Dobre, dobre, ale z czymś się kojarzy. Niestety rasistowskie bardzo jest to coś co mi się przypomniało i obraża bratnią nację. Nazywało się "z pamiętnika Ukraińca", lecz ze względu na Maxa nie zapodam. W zamian "z pamiętnika partyzanta":

Poniedziałek

Dopieprzyliśmy Niemcom. I to zdrowo.

Wtorek

Niemcy nam dopieprzyli.

Środa

Pogoniliśmy dziadów, aż się kurzyło.

Czwartek

Szkopy nas pogoniły.

Piątek

Daliśmy im popalić

Sobota

Szkopy dały nam popalić

Niedziela

Leśniczy się wkurwił i nas z lasu powyrzucał
 
 
Henryk Tur 
Galadriela


Posty: 1943
Skąd: from pentagram
Wysłany: 11 Stycznia 2006, 09:47   

E, stare takie, że brodę to ma jak z Gdanśka do Przemyśla.
To ja coś nieco obrzydliwego ( znów z jeja.pl ) :

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
_________________
www.soniatur.w8w.pl
www.civilizationiv.pl
 
 
Henryk Tur 
Galadriela


Posty: 1943
Skąd: from pentagram
Wysłany: 11 Stycznia 2006, 09:49   

...dzisiaj znów mama zaprowadziła mnie do przedszkola, chociaż całą drogę musiała mnie ciągnąć. Czy ci dorośli naprawdę nie mogą zrozumieć, że człowiek czasami pragnie odpocząć od tego wrzasku i ciężkiej harówki. Na przykład wczoraj przez cały dzień robiliśmy błoto na podwórku, przez co dzisiaj czułem się wykończony. Ba, ale co to kogo obchodzi. Jak się ma prawie pięć lat to już się jest poważnym człowiekiem, a starzy traktują mnie ciągle jak dzieciaka. Jak sikam w majtki to wcale nie znaczy że jestem dziecko! Po prostu czasami nie zdążę dobiec do kibla. No ale dosyć tych narzekań. Nie było ostatecznie tak źle, najpierw z młodym Gałązką rzucaliśmy klockami w dziewczyny. Ten kto trafił w głowę dostawał premię. Wygrałbym, ale te głupie dziewuchy wogóle nie znają się na sporcie: od razu poleciały na skargę do pani. Całe szczęście że zaraz szliśmy na obiad, bo w tym kącie chybabym z nudów umarł. Po obiedzie pani pokazała nam alfabet. No kurewsko *beep* sprawa. Można sobie wszystko zapisać i potem nic nie trzeba pamiętać. W praktyce jednak okazało się że wcale nie jest to takie genialne. Pani pokazała nam literę to ją sobie zapisałem, no a skoro zapisałem to mogłem ją zapomnieć, tyle tylko że jak już zapomniałem to nie wiedziałem co zapisałem. Popieprzone to wszystko...


...wczoraj mama znów zawiozła mnie w wózku do przedszkola.Dobra by z niej była baba,tylko ma słabe przyspieszenie pod górke.Młody gałązka się chwali,że jego mama jak się spieszy , to wyprzedza nawet rowerowców.Co tam.Gruby Artur ma jeszcze gorzej.On już musi chodzić do przedszkola piechotą.Gruby Artur jest zresztą całkiem głupi.Przez całe dnie nic nie robi ,tylko zagląda dziewczynom pod sukienki.Naprawdę nie wiem ,co w tym ciekawego.Jak kiedyś zajrzałem cioci Basi to zobaczyłem tylko majtki.,a pod nie już nie zaglądałem.Zresztą jak kiedyś wujek Boguś próbował zajrzeć to dostał od cioci po pysku.Tata mówi że jak się ludzie biją to zawsze chodzi o pieniądze. Dziwne miejsce na przechowywanie portfela . No dobra , muszę kończyć bo idzie pani,żeby zabrać mnie z kąta...


...i znowu siedzę w przedszkolu jak ten palant, a za oknem śliczna pogoda. Już bym tak nie narzekał, żeby chociaż pani pozwoliła nam na 5 minut wyjść, ale NIE!!! Na podwórku jest błoto i się utaplamy. Mnie się do tej pory zdawało że to zaleta. Mieszać błoto mogę godzinami, chyba politykiem zostanę bo ostatnio słyszałem jak ktoś mówil że cała ta polityka to niezłe błoto. Politykiem to bym chciał zostać jeszcze z jednego powodu. Mama mówiła, że oni cały dzień nic nie robią tylko pierdzą w stołek, a mają z tego kupę forsy. Jako że ostatnio moje kieszonkowe uległo nadspodziewanemu zamrożeniu z okazji wylania do kibla mamy perfum żeby z butelki zrobić psiukawkę, postanowiłem z chłopakami trochę podreperować swój budżet. Młody Gałązka przyniósł stołek, Gruby Artur i ja objedliśmy się fasolówy i umówiliśmy się u Grzesia Klapidupy. Pierdzieliśmy w ten stołek cały dzień, a jedyne cośmy zarobili, to Gruby Artur w tyłek od swojej mamy bo tak się nadął że walnął bąka z kleksem. Forsy też żadnej nie dostaliśmy, tylko Grzesio przez tydzień musiał wietrzyć pokój bo się tam wejść nie dało. To chyba jednak tylko politycy tak potrafią. My mamy jeszcze za mało wprawy. Swoją drogą to w tym sejmie musi być niezły smród, jak tyle polityków w jednym miejscu. Zresztą co jakiś czas słychać że jest jakaś śmierdząca sprawa i że rozszedł się smród. Sie chłopaki poświęcają.... No dobra, dość tego leżakowania, trzeba się trochę pobawić...


Życie młodego człowieka jest naprawdę ciężkie. Zawsze można dostać w tyłek, nawet jak się jest niewinnym. Inna sprawa że trochę winny byłem, ale to był nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Było to tak: tata był w pracy a mama wyszła gdzieś po zakupy. Przyszedł do mnie młody Gałązka, Gruby Artur i Maniek zwany Letkim (zupełnie nie wiem dlaczego). Bawiliśmy się w kuchni w faraona, i mieliśmy zrobić mumię. Nikt nie chciał się zgłosić więc wybraliśmy na mumię Mańka. Maniek nie protestował, bo on jeszcze nie bardzo umie mówić. Owijaliśmy go taśmą samoprzylepną, aż tu nagle, gdy już byliśmy w połowie Maniek zaczął się drzeć "mamatijakupaja". Mówił to zawsze wtedy kiedy chciał kupę, no to go zaczęliśmy rozwijać. Tyle że ta taśma jakoś nie bardzo chciała go puścić. Gałązka wymyślił, że skoro nie możemy uwolnić go całego to chociaż rozkleimy mu spodnie i zaniesiemy do kibla żeby zrobił swoje. Tyle, że jak już zdjąłem Mańkowi gacie to on nagle zaczął. Nie zdążylibyśmy go donieść do kibla więc wstawiliśmy go do zlewu. Ja złapałem za szklankę i podstawiłem ją przed niego żeby nie zasikał mamie garnków a Gruby Artur łapał klocki. No i pech chciał, że jeden mu wypadł i wleciał wprost do grochówki która stała na kuchni. Próbowaliśmy go wyłowić sitkiem do herbaty, ale się nie udało, chyba sie rozpuścił. Myślałem że to będzie najgorsze, ale nie, tata zjadł i nawet się nie skrzywił. Wkurzył się o co innego: Artur po wszystkim wytarł ręce w ścierkę. Nie wiedziałem co z nią zrobić więc wrzuciłem ją do kibla i spuściłem wodę. W tym momencie sedes zamienił się w wulkan. Chciałem go trochę przetkać, najpierw ręką, potem szczoteczką do zębów mamy, ale nic nie pomogło. No to nawrzucaliśmy tam papieru żeby nie było widać ścierki i wróciliśmy do kuchni pełni nadziei że tata i mama nic nie zauważą. Niestety, cud się nie zdarzył. Następnym razem zacznę od pochowania mamie i tacie wszystkich pasków do spodni...


Dziś od samego rana postanowiłem być dobrym człowiekiem. Chciałem zrobić coś dla ludzkości. Jako że najbliższa ludzkość to moja mama i tata, postanowiłem im zrobić śniadanie. Kroić chleba jeszcze nie umiem, do patelni nie dosięgam, ale coś jednak zrobić trzeba. Pogrzebałem w szafkach i znalazłem kisiel malinowy. Nie bardzo wiedziałem jak się to robi więc poleciałem do młodego Gałązki, bo ten kujon już się trochę nauczył czytać i mógł przeczytać instrukcję. Okazało się że wystarczy do kubka wsypać trzy czubate łyżki cukru i to co jest w torebce, a potem zalać wrzącą wodą. Z wodą bym sobie poradził, ale przekopałem cały dom i okazało się że nigdzie nie ma ani jednej czubatej łyżki. Inna sprawa że ja nawet nie wiem jak taka czubata łyżka wygląda, więc dałem sobie spokój. Swoją dobroć przeniosłem na obiad. Chciałem trochę pomóc mamie. Mama powiedziała że na obiad będą ryby i mogę jej pomagać obtaczać te ryby w mące. Wszystko szło super dopóki nie wrócił z pracy tata. Strasznie się gdzieś spieszył i powiedział że jeść nie będzie. To po to ja się tak dla tej ludzkości męczę? Ze złości aż mi łzy napłynęły do oczu i zakręciło mnie w nosie. Tata właśnie podszedł w swoim nowym garniturze żeby pożegnać się z mamą, a ja w tym momencie kichnąłem: prosto w talerz z mąką! Chyba pobiłem rekord szybkości w zamykaniu się w łazience, bo tato ostatnio to coś nerwowy, a jak się zdenerwuje to bardzo szybko biega. No cóż, nie opłaca się poświęcać, nikt tego nie ceni...


Chyba muszę zmienić swój stosunek do Grubego Artura. Okazał się bardzo mądrym człowiekiem. Zaczęło się od tego jak młodemu Gałązce zaklinowało się *beep* w tyłku. Siedział w kiblu z pół godziny i gdyby mu mama nie pomogła widelcem to chyba by tam siedział do śmierci. No właśnie, teraz już wiem jak wygląda usrana śmierć o której tyle się słyszy od dorosłych. Tak mi się wydaje że to musi być straszna choroba i dużo ludzi na nią zapada. Kiedyś jak mi się udało spinaczem otworzyć taty biurko to nawet widziałem kasetę na której chyba były sfilmowane przypadki tej choroby, bo na okładce były jakieś panie z tak porozciąganymi otworami w tyłkach, że to co Gałązka zrobił to był mały pikuś w porównaniu z tym co one musiały przejść. Nawet pamiętam nazwę łacińską tej choroby, bo była nadrukowana na kasecie: Anale Perwersjum czy jakoś tak. Co jeszcze zauważyłem na tej kasecie to to, że tym paniom poodpadały siurki. Jak powiedziałem o tym Gałązce to się trochę przestraszył, ale kolektywnie sprawdziliśmy czy jemu to grozi i okazało się że jemu trzyma się dosyć mocno. W każdym razie mieliśmy go co tydzień kontrolować. To była tajemnica, ale w jakiś sposób dowiedział się o tym Gruby Artur. Zaczął się z nas śmiać świnia jedna, i powiedział że dziewczyny bez siurków się RODZĄ!!! Zaczęliśmy mu tłumaczyć że jest głupi, bo jakby miały wtedy sikać, ale potem przypomniałem sobie że i Baśka Smalec i Jolka z jednym zębem i nawet ta ruda Mariola jak sikają do piaskownicy to kucają. Kurde frans, faktycznie z nimi coś jest nie tak. Poszliśmy z młodym Gałązką do Baśki Smalec i kategorycznie zażądaliśmy żeby pokazała nam siurka. Faktycznie, zamiast niego miała tylko jakąś szparkę. No proszę, człowiek całe życie się uczy, a głupi umiera...


Dzis dowiedziaiłem się o sobie bardzo niemiłej rzeczy. A wszystko przez Grzesia Klapidupę, Grubego Artura i mojego tatę, ale od początku. Dziś po obiedzie przyleciał do mnie Grzesio i zaczął mi opowiadać co mu się przytrafiło. Bawił się z chłopakami w chowanego i w nagłym przypływie geniuszu schował sie do skrzynki na piasek przed klatką, wtedy zobaczył przez szparę jak do skrzynki podeszło trzech panów w dresach, wygodnie sobie na niej usiedli i zaczęli coś popijać. Grzesio przez nich przesiedział w skrzyni trzy godziny, ale nie żałuje, bo dowiedział się bardzo ciekawych rzeczy i poznał parę fajnych przekleństw. Opowiedział mi wszystko i muszę przyznać że jedna rzecz mnie bardzo zainteresowała. Podobno każda dziewczyna ma przy sobie kakao tylko nie każdemu daje. Być może Grzesio coś przekręcił, ale jak się go dopytywałem to przysięgał że tak właśnie powiedzieli. A faceci byli na pewno bardzo mądrzy bo byli całkiem łysi, a mama mówi że jak komuś wychodzą włosy to musi być bardzo mądry. Interesowało mnie to dlatego że strasznie lubię kakao, więc jakbym je od jakiejś dziewczyny wycyganił to by było fajnie. Tyle że najwyraźniej te dziewuchy to straszne sknery. Myślałem, myślałem, aż w końcu wymyśliłem, że spytam o radę Grubego Artura. On z wszystkich chłopaków najlepiej zna się na kobietach. Gruby Artur powiedział mi, że jak chcę coś od dziewczyny to muszę być kurtularny i powiedzieć jej jakiś kontplement. Nie bardzo wiedziałem co to znaczy więc Arturo wyjaśnił że po prostu trzeba je prosić i zawsze mówić że coś mają ładne. Nie bardzo mi to pasowało, ale w końcu Gruby Artur to fachowiec; to on pierwszy odkrył że dziewczyny nie mają siurków. Pamiętając o wskazówkach przystąpiłem do działania. Akurat w pobliżu nie było żadnej innej dziewczyny jak tylko siostra młodego Gałązki. Wprawdzie jest już stara bo kończy gimnazjum, ale kiedy była młoda to była z niej całkiem niezła laska, widziałem ją na zdjęciach. Ułożyłem sobie przemowę i podszedłem do niej. Pamiętając nauki Grubego Artura powiedziałem, że słyszałem że ma ładne kakao i czy mogłaby mnie poczęstować. No i klops, nie podzieliła się, franca jedna. Jeszcze mnie tak zwymyślała, że gdybym to powtórzył to do końca życia nie obejrzałbym dobranocki. No i na koniec powiedziała że jestem zboczony: to już mnie trochę ubodło! Jak poszedłem z reklamacjami do Artura, to on stwierdził że miała rację, przecież kakao jest mdłe, jest na nim korzuch no i wogóle jest do kitu. Wtedy sobie uświadomiłem że nie znam nikogo kto lubiłby kakao. No i masz. Faktycznie jestem zboczony. Słyszałem że to można leczyć, tylko nie wiem gdzie. Postanowiłem porozmawiać z tatą: w końcu jest lekarzem i powinien wiedzieć takie rzeczy. Tyle, że jak spytałem go gdzie mogę się wyleczyć ze zboczenia, to najpierw zrobił oczy wielkie jak cycki cioci Basi, a potem posadził na stole i zaczął opowiadać jakieś koszmarne bzdety o pszczółkach i kwiatkach, o tym że jak się ludzie całują to się kochają i odwrotnie i tym podobne świństwa których aż się słuchać nie dało. Doszedłem do wniosku że tata jest bardziej zboczony niż ja, a skoro on się z tego nie leczy, a wręcz przeciwnie, jeszcze leczy innych, to i ja nie muszę się martwić. Chociaż, jeśli to dziedziczne, a tata o tym nie wie to może muszę go uświadomić? Nie wiem, muszę to sobie jeszcze przemyśleć...


...jak to na wojence ładnie gdy przedszkolak w dziurę wpadnie. Tak sobie dziś śpiewałem cały dzień bo dzisiaj bawiliśmy się w wojnę. Zebrała się cała paczka: ja, młody Gałązka, Grzesiu Klapidupa, Gruby Artur, Letki Maniek i na dokładkę parę dziewczyn. Podzieliliśmy się sprawiedliwie na dwie drużyny tzn. chłopaki kontra dziewczyny plus Letki Maniek i przystąpiliśmy do działań zaczepno obronnych. Naszą kwaterę ulokowaliśmy w garażu Grubego Artura i na początek się okopaliśmy. Okop nie był głęboki, ale w kucki można było tam się nieźle bronić. Potem przygotowaliśmy amunicję: Gruby Artur proponował kamienie, ale doszedłem do wniosku że konwencje międzynarodowe nie dopuszczają tego typu amunicji do wojen podwórkowych, więc stanęło na kulkach z błota. Następnie przygotowaliśmy broń osłonową, czyli wiaderka z suchym piachem i czekaliśmy na nieprzyjaciela. Nieprzyjaciel jak to nieprzyjaciel zjawił się niespodzianie i wcale nie w przyjacielskich zamiarach: mianowicie przyleciał tata Grubego Artura i zaczął wrzeszczeć że mamy natychmiast zasypać nasz okop, bo on nie będzie mógł wyjechać z garażu. Nie zdążyliśmy mu wytłumaczyć że wojna wymaga poświęceń bo w biegu ciężko się mówi i można sobie język przyciąć. Całe szczęście że tata Artura jest trzy razy grubszy niź Artur, więc nas nie dogonił. Tym razem okopaliśmy się w piaskownicy. Na atak nieprzyjaciela nie trzeba było długo czekać, dziewczyny wyskoczyły z wrzaskiem z pobliskich krzaków i zaczęły nas obrzucać grudkami ziemi. Pierwszy atak odparliśmy bez problemów, ale okazało się że nasze kulki błota wyschły i ciężko je rzucać rękami; potrzebowaliśmy jakiejś wyrzutni. Gruby Artur wpadł na pomysł i za chwilę przybiegł z biustonoszem swojej mamy. W tym momencie nasze szanse wzrosły niepomiernie, bo mama Artura ma taki kaliber że można strzelać nawet arbuzami. Oddział Letkiego Mańka doszedł do wniosku że frontalnym atakiem nic nie wskóra i zaczął uciekać się do podstępów. Broniliśmy się dzielnie dopóki do naszych okopów nie wpadły skarpetki taty Letkiego Mańka. Wtedy wysłaliśmy lampamentariusza w osobie Grzesia Klapidupy żeby podpisać pakt o zakazie używania broni chemicznej. Przy okazji podpisał też pakt o zakazie używania broni biologicznej (dziewczyny miały cały słoik mrówek) jak i atomowej (Baśka Smalec wyciągnęła ze śmietnika pieluchy swojej młodszej siostry). Grzesio podpisałby pewnie jeszcze parę paktów bo jako jedyny z nas umie coś napisać, ale niestety wichry dziejowe w osobie mojej mamy zadecydowały inaczej tzn. zawołały mnie na obiad. Na wojnie to się ma apetyt...


...kto by pomyślał że w przedszkolu można się dowiedzieć czegoś ciekawego!?! Dziś nasza pani przyprowadziła jakiegoś pana który zaczął nam opowiadać o nauce. Wprawdzie dużo nie skorzystałem, ale między jednym a drugim staniem w kącie usłyszałem że nauka ma męczenników. I to że oni są bardzo sławni i wszyscy o nich mówią z szacunkiem i za to że się tak męczą dla tej nauki to potem wszyscy są im wdzięczni. Jak tak patrzę na swojego brata to on też jest męczennik, bo tak się codziennie męczy nad lekcjami, ale niedoczekanie jego żebym zaczął o nim mówić z szacunkiem. Podzieliłem się swoimi przemyśleniami z tatą, a on mi wytłumaczył że to nie do końca tak. Męczennik to taki który cierpi za pokazywanie swojej wiedzy. No to też mam kandydata. Kiedyś Grzesiu Klapidupa chciał pokazać że już umie pisać, więc napisał mazakiem na szafie *beep*, męczennikiem okazał się chwilę potem, bo mazak okazał się niezmywalny. Niestety znowu coś źle zrozumiałem bo mama omal nie padła na zawał ze śmiechu jak usłyszała że mówię do Grzesia "proszę pana Klapidupy". Okazało się że męczennikiem można też zostać kiedy poświęca się swoje zdrowie lub życie dla eksperymentu. No to zaraz przypomniało mi się jak młody Gałązka poświęcił się dla dla sprawdzenia czy kotu jest przyjemnie na karuzeli. Jego poświęcenie się polegało na tym, że dostał od ojca pasem kiedy ten wszedł do kuchni i zobaczył kota w mikrofalówce. Ale kot był wniebowzięty bo jeszcze przez jakiś czas miałczał i skakał z radości jak głupi. W każdym razie eksperyment się powiódł. Tyle że tata mówi że to też nie wystarczyło żeby zostać męczennikiem. Kurde frans, czy wszystko co ci dorośli robią i mówią musi być takie skomplikowane. Mam nadzieję nie dorosnę zbyt szybko...


Ale numer! W zyciu nie myślałem że w przedszkolu może być tak ciekawie! Ale po kolei. Dziś jak tylko mama przyciągnęła mnie do przedszkola, pani ogłosiła że zabiera nas na wycieczkę. I to żeby było jeszcze straszniej ta wycieczka miała być na wieś do jakiegoś gospodarstwa, żebyśmy sobie pooglądali jak wyglądają żywe zwierzęta. To już nie można było iść do zoo? Tam jest znacznie bezpieczniej bo te zwierzaki stoją w klatkach, a nie łażą po łące bez żadnego nadzoru. No ale skoro to pani decyzja to trudno. Wsiedliśmy do pociągu i po godzinie byliśmy na miejscu. No kto by się spodziewał że ta wieś jest aż tak daleko za miastem. No ale do rzeczy. My ustawiliśmy się w parach na łące a pani poleciała porozmawiać z szefem tego całego bałaganu który nazywał się pan Rolnik. Na odchodne powiedziała że możemy podejść pooglądać sobie krówki. Podeszliśmy, i zamarliśmy z przerażenia - tam nie było ani jednej krowy, same byki, a co gorsza prawie każdy z nas miał na sobie coś czerwonego. Szybko zaczęliśmy zdejmować wszystkie czerwone rzeczy: skarpetki, koszulki i tak dalej. W końcu co niektórzy nie bardzo już mieli co zdjąć, bo okazało się że Baśka Smalec wszystko ma czerwone, łącznie z majtkami. Był jeszcze jeden problem z Grubym Arturem, bo jemu było gorąco, a jak jest mu gorąco to ma całą czerwoną gębę. Na szczęście Grzesio znalazł jakiś kubełek który założyliśmy Arturowi na głowę i poczuliśmy się trochę bezpieczniej. Po chwili wróciła pani i oczywiście zaczęła wrzeszczeć że mamy się ubierać z powrotem. Po naszych gorących protestach wyszło na jaw, że nie tylko byki mają rogi, krowy też. Trochę się uspokoiliśmy, ale dla pewności puściliśmy Kaśkę przodem, a Grubego Artura nie czyściliśmy zbyt mocno (ten kubełek był po węglu). Mimo wszystko te krowy tak się dziwnie na nas spod byka patrzyły. Po tej przygodzie przeszliśmy sobie do mieszkania z krowami które nazywało się obora. Tam dowiedzieliśmy się mnóstwa pożytecznych rzeczy: po pierwsze, że krowa nie daje mleka jak się ją pompuje za ogon, po drugie że to co wtedy ta krowa daje to wcale nie jest mleko, po trzecie, że tego co ta krowa wtedy daje nie powinno się pić bo się potem strasznie nieprzyjemnie odbija, i po czwarte że jak już krowa skończy dawać to coś to trzeba się szybko odsunąć i nie zaglądać pod ogon bo się będzie, jak Gruby Artur, cały dzień śmierdziało krowią kupą. Przy okazji dowiedzieliśmy się że świnie jedzą wszystko, łącznie z moim workiem na kapcie, i że krowy na łące zostawiają miny poślizgowe (Mariolka nawet na jedną trafiła). Dowiedzielibyśmy się pewnie znacznie więcej, ale najpierw pani zabroniła nam szukać gdzie w kurze siedzą jajka, a potem przyleciała pani Rolnikowa i zaczęła krzyczeć że ją w oborze jakieś demony atakują. Na szczęście nie były to demony, tylko Letki Maniek wlazł w bańkę po mleku i krzyczał że nie może się wydostać, a że pani Rolnikowa nie zna tego narzecza to myślała że to diabeł. Trzeba było zabrać bańkę z Mańkiem do warsztatu mechanicznego, żeby ją porozcinali, a my wrociliśmy do przedszkola. Jednak na wsi nie jest tak strasznie. Nikt nie zginął.


...jak ciężko człowiekowi w wieku przedszkolnym rozwijać swój talent. Wczoraj naprzykład wymyśliliśmy że założymy zespół. Jeszcze nie bardzo wiedzieliśmy kto na czym będzie grał, ale to ustali się później. Największy problem był z nazwą. Za żadne skarby świata nic nie przychodziło nam do głowy. W końcu Grzesiu Klapidupa stwierdził że pamiętał jakąś fajną nazwę, ale właśnie uciekła mu z głowy. Domyśliliśmy się że daleko uciec nie mogła, więc powiesiliśmy Grzesia za nogi na wieszaku żeby mu wróciła. Niestety natychmiast zalał go taki tłok uciekniętych wcześniej myśli, że aż poszła mu krew z nosa. Kiedy już wróciła mu przytomność powiedział że sobie przypomniał: mieliśmy się nazwać NECROCANIBALISTIC VOMITORIUM *). Nazwa była bardzo fajna, ale okazało się że Grześ przeczytał ją w jakimś komiksie, i że taki zespół już był. No to klapa, wymyślamy coś innego. Ja wymyśliłem KARTOFEL BOFEL ale chłopaki powiedzieli że to głupia nazwa. W końcu pomogła nam siostra Gałązki: od tej pory naszą oficjalną nazwą było FAT ARTURUM AND LIGHT MANIECK. Zupełnie nie wiem co to znaczy, bo to po jakiemuś murzyńsku, ale bardzo fajnie brzmi. Potem zaczęliśmy przydzielać sobie instrumenty. Gruby Artur wziął perkusję, ja cymbałki, Gałązka gitarę swojej siostry a Letkiego Mańka daliśmy na wokal, bo jak śpiewał to brzmiało to mniej więcej tak jak te zagraniczne zespoły. Natychmiast zaczęliśmy nagrywać kasetę demo i pewnie nasza piosenka pod tytułem "zjedz swojego jeża" stałaby się przebojem, ale przyleciała sąsiadka i zaczęła opierniczać mamę że u nas jest taki hałas że jej mąż nie słyszy własnej wiertarki. No to mama zabrała nam perkusję, magnetofon i jeszcze nas ochrzaniła za pogięte garnki bo Artur strasznie mocno uderzał. Ciekaw jestem co powie siostra Gałązki jak zobaczy że została jej tylko jedna struna w gitarze. I miej tu człowieku talent...


Ale jaja, niech ja skonam! Gruby Artur się zakochał. I to w kim, w tej rudej Marioli! Muszę przyznać że na początku to mieliśmy z niego niezłą nabitkę, ale później zaczęliśmy chłopakowi współczuć, chodził smętny, nie bawił się, nie mieszał z nami błota, no po prostu cień człowieka (dosyć duży cień zresztą). W końcu postanowiliśmy chłopakowi pomóc! Najpierw staraliśmy się go uzdrowić: tłumaczyliśmy jak komu dobremu, że dziewczyny są głupie, nie umieją się bawić a co gorsza jak się takiej spodobasz to bedziesz się musiał z nią ożenić i całować, normalnie ohyda. A do tego jeszcze dziewczyny są takie że chcą mieć dzieci. Ale Artur powiedział że ożenić się może, całować się nie zamierza, bo to facet rządzi w domu, a do roli rodzica jest już gotowy. No trudno jego problem. No to zaczęliśmy myśleć co zrobić żeby Mariola chociaż na niego popatrzyła. A jak na złość to jej chyba okulary bardzo zmętniały bo patrzyła i rozmawiała ze wszystkimi, tylko nie z Arturem chociaż to zawsze jego najbardziej widać. Zamontowaliśmy mu nawet żarówkę na czapce, ale to nic nie pomogło, Mariola zawsze patrzyła się w inną stronę. Jak już zawiodły wszystkie sposoby, to poszliśmy po poradę do starszych. Najpierw siostra młodego Gałązki tłumaczyła nam że jak chce się poderwać dziewczynę to trzeba być Romanem Tycznym, kupować kwiatki i chodzić do kina. Do kina to Artur jeszcze by poszedł, ale kupować kwiatki? Jakby na klombach mało tego sadzili. A już zmiana nazwiska i imienia zupełnie nie wchodzi w grę. No cóż, tym razem poszliśmy do dużego Freda żeby nam coś poradził. On powiedział że po primo trza mieć gadkie, po sekundo fulkasy, a po tercjo to trza sie myć bo jak spod napleta jedzie to żadna laska pały nie wymlaska. Zupełnie nie wiedzieliśmy co to znaczy, ale na wszelki wypadek umyliśmy Artura bardzo dokładnie. Potem mieliśmy problem z gadką, bo Artur jakoś dziwnie się przy Marioli zapowietrzał, więc wymyśliliśmy że weźmiemy Grzesia, zapakujemy do torby i to on będzie mówił a Gruby Artur tylko ruszał ustami, a w tej torbie niby będą te fulkasy. Potem daliśmy mu swoje kieszonkowe żeby mógł iść do kina i pomogliśmy zanieść torbę z Grzesiem pod drzwi Marioli. Zadzwoniliśmy i szybko uciekliśmy. Potem się okazało, że Artur przeżarł całą naszą kasę na lodach i się od tego rozchorował, a Mariola nie wiedzieć czemu lata teraz cały czas za Grzesiem Klapidupą i biedny Grzesio boi się wyjść z domu.
Ach ta miłość to niebezpieczna rzecz...
_________________
www.soniatur.w8w.pl
www.civilizationiv.pl
 
 
Duke 
Darth Vader


Posty: 1628
Skąd: Poznań
Wysłany: 11 Stycznia 2006, 13:15   

I dalsze prawdy o Chucku Norrisie

Kiedyś Chuck Norris kopnął kogoś z półobrotu tak mocno, że jego stopa nabrała prędkości światła, cofnęła się w czasie i zabiła Amelie Earhart gdy leciała nad Pacyfikiem.


Kręgi w zbożu to sposób Chucka Norrisa aby powiedzieć światu, że czasami kukurydza musi się do cholery położyć.


Chuck Norris ma 4 metry wzrostu, waży dwie tony, zieje ogniem, może zjeść młotek i przyjąć strzał z shotguna bez upadania.


Wielki Mur Chiński powstał, by powstrzymać Chucka Norrisa. Nie udało mu się.


Gdy spytasz Chucka Norrisa, która jest godzina, zawsze odpowie: “ Dwie sekundy do”. Gdy się spytasz “ Dwie sekundy do czego?” kopnie cię z połobrotu w twarz.


Chuck Norris jeździ lodziarką pokrytą ludzkimi czaszkami.


Chuck Norris sprzedał duszę diabłu za cudowny wygląd i doskonałe umiejętności w walce wręcz. Chwilę po transakcji Chuck kopnął diabła w twarz z półobrotu i zabrał z powrotem swoja duszę. Diabeł, który zauważył ironię, nie mógł się gniewać i przyznał, że mógł to przewidzieć. Od tamtej pory grają co piątek w pokera.


Nie ma teorii ewolucji, jest lista stworzeń, którym Chuck Norris pozwala żyć.


Chuck Norris kiedyś zjadł trzy ośmiokilowe steki w godzinę. Pierwsze 45 minut spędził uprawiając sex z kelnerką.


Chuck Norris jest jedyną osobą, która pokonała ściankę w tenisa.


Chuck Norris nie ubija masła. Kopie krowy z półobrotu a masło samo wychodzi.


Gdy Chuck Norris wysyła PIT’y , wysyła puste formularze i swoje zdjęcie. Chuck Norris nigdy nie musiał płacić podatków.


Najkrótsza droga do serca mężczyzny jest przez pięść Chucka Norrisa.


Znak miejsca dla inwalidów nie oznacza miejsca, gdzie mogą zaparkować inwalidzi. Oznacza miejsca, które należą do Chucka Norrisa i jeśli na nich staniesz zostaniesz inwalidą.


Chuck Norris stanie się stanem w 2009.


Na Nagasaki nigdy nie spadła bomba. Chuck Norris wyskoczył z samolotu i walnął ziemię.


Pierwsza scena w “Szeregowcu Ryanie” jest rekonstrukcją gier w zbijanego, w które Chuck Norris grał w drugiej klasie.


Kiedyś Chuck Norris zestrzelił niemiecki samolot swoim palcem, mówiąc: “Bang!”.


Chuck Norris założył się z NASA, że przetrwa wejście w atmosferę bez użycia skafandra. Dziewiętnastego Czerwca 1999 roku nagi Chuck Norris wszedł w ziemską atmosferę, przeleciał nad 14 stanami osiągając temperature 3000 stopni. Upokorzona NASA publicznie oświadczyła, że był to meteoryt, nadal mu wiszą piwo.


Chuck Norris ma dwie prędkosci: Chodzenie i Zabijanie.


Ktoś kiedyś próbował powiedzieć Chuckowi Norrisowi, że kopniaki z półobrotu nie są najlepszymi sposobami by kogoś kopnąć. Historycy uważają to za największą pomyłkę w historii.


Chuck Norris nie ma przyrodzenia jak koń… konie mają przyrodzenie jak Chuck Norris


Chuck Norris może wypić galon mleka w 45 sekund.


Jeśli powiesz “Chuck Norris” w Mongolii, ludzie zaczną cię kopać z półobrotu w twarz w jego imieniu. Zaraz po ich kopach zostaniesz kopnięty w twarz z półobrotu przez samego Norrisad.


Czas nie czeka na nikogo. Chyba, że tym kimś jest Chuck Norris.


Jednostka militarna Chuck Norris nie znalazła się w Civilization 4, bo jeden Chuck Norris był w stanie pokonać wszystkie narody w ciągu jednej tury.


W statystycznym pokoju jest 1,242 obiektów, które mogą posłużyć Chuckowi Norrisowi do zabicia ciebie, wliczając w to pokój.


Chuck Norris może dotknąć MC Hammera.


Chuck Norris nie czyta książek. Gapi się na nie dopóki nie dowie się z nich tego czego chce.


Kiedyś Chuck Norris zjadł cały tort zanim jego znajomi powiedzieli, że w środku była stripteaserka.


Chuck Norris zawsze uprawia sex na pierwszej randce. Zawsze.


Samochody zostały wymyślone by szybciej uciekać przed Chuckiem Norrisem. Chuck Norris wymyślił wypadek samochodowy.


Jako nastolatek Chuck Norris zapłodnił każdą zakonnice w górach Toskani. Dziewięć miesięcy później na świat przyszli Miami Dolphins, jedyna drużyna w historii footballu, która nigdy nie przegrała ani nie zremisowała.
_________________
Cynizm i sarkazm mam w zakresie standardowych usług. Drobne złośliwosci dla stałych klientów gratis.
Mnie tez dopadl kryzys.. jem splesnialy ser, pije stare wino i jezdze autem bez dachu...
 
 
 
Ziuta 
Nerwus


Posty: 5748
Skąd: Krzeslav's Hills
Wysłany: 14 Stycznia 2006, 13:03   

Orkiestra kopalniana na śląsku. Próba.
– Guten Tag, Kapela!
– Guten Tag, Herr Kapelmeister!
– Fertig?
– Ja, Fertig!
– Also: Eins, Zwei, Drei...
– BOOOŻE, COOOOŚ POOOOLSKĘ...
_________________
Jeśli istnieją narodowe mity, narodowe świętości, to konieczność panowania nad Polską jest właśnie taką świętością dla Rosji - Stanisław Cat-Mackiewicz
 
 
 
Rodion 
Agent Chaosu


Posty: 7551
Skąd: Gestrandet
Wysłany: 16 Stycznia 2006, 13:54   

Jezus odwiedzil archiwa IPN-u, chodzi przeglada teczki, w pewnym momencie staje i zadziwiony wykrzykuje: "A caly czas myślalem że to Judasz!"
_________________
Mam czarną koszulkę i piwo... jestem forpocztą sił chaosu.
I tylko konia osiodłać. I przez wrzosowiska, jak przez...
 
 
joe_cool 
Babe - świnka z klasą


Posty: 4817
Skąd: wrotzlaff
Wysłany: 16 Stycznia 2006, 14:10   

spotykają się kiwi, cytryna i marakuja. przedstawiają się:
- jestem kiwi, co wszystkich pożywi.
- jestem cytryna, lubi mnie rodzina.
- jestem marakuja... nie wiem, co powiedzieć...
_________________
"Work is the curse of the drinking classes." O.Wilde
 
 
 
Duke 
Darth Vader


Posty: 1628
Skąd: Poznań
Wysłany: 16 Stycznia 2006, 15:43   

- Dlaczego Szkoci noszą kilty?
- Żeby owce nie usłyszały rozpinania rozporka...
_________________
Cynizm i sarkazm mam w zakresie standardowych usług. Drobne złośliwosci dla stałych klientów gratis.
Mnie tez dopadl kryzys.. jem splesnialy ser, pije stare wino i jezdze autem bez dachu...
 
 
 
Duke 
Darth Vader


Posty: 1628
Skąd: Poznań
Wysłany: 17 Stycznia 2006, 08:23   

- Roman, to boli! Nie ta dziura!!!
- Ile razy mam ci powtarzać, że masz tylko jedną dziurę Pawełku?
_________________
Cynizm i sarkazm mam w zakresie standardowych usług. Drobne złośliwosci dla stałych klientów gratis.
Mnie tez dopadl kryzys.. jem splesnialy ser, pije stare wino i jezdze autem bez dachu...
 
 
 
Lu 
Marsjanin


Posty: 2253
Skąd: z kanapy
Wysłany: 18 Stycznia 2006, 08:54   

Duke : śnił mi sie dzisiaj Chuck Norris :roll: (serio! ).
Czy mam się zacząć bać :?
 
 
Duke 
Darth Vader


Posty: 1628
Skąd: Poznań
Wysłany: 18 Stycznia 2006, 11:12   

Lu napisał/a
śnił mi sie dzisiaj Chuck Norris (serio! ).
Czy mam się zacząć bać

to zajzyj na JoeMonster.org to będzie obsesja 10 stopnia :twisted:
_________________
Cynizm i sarkazm mam w zakresie standardowych usług. Drobne złośliwosci dla stałych klientów gratis.
Mnie tez dopadl kryzys.. jem splesnialy ser, pije stare wino i jezdze autem bez dachu...
 
 
 
Lu 
Marsjanin


Posty: 2253
Skąd: z kanapy
Wysłany: 18 Stycznia 2006, 23:21   

Zacznę go widzieć także w dzień, w twarzach przechodniów.. :mrgreen:
_________________
Tym, co odróżnia nas od zwierząt, jest lodówka.
 
 
Duke 
Darth Vader


Posty: 1628
Skąd: Poznań
Wysłany: 19 Stycznia 2006, 08:38   

Poszedł facet przed Świętami wyciąć choinkę do lasu. Tak szukał i szukał, że w końcu zabłądził.
Chodzi więc po lesie i krzyczy. W pewnym momencie coś go szturcha z tyłu w ramię. Odwraca głowę, patrzy a tu stoi wielki niedźwiedź, piana z pyska mu leci i mówi :

- Co tu robisz?

- Zgubiłem się - odpowiada facet

- Ale czego się kufwa tak drzesz? - pyta znowu wściekły niedźwiedź?

- Bo może ktoś usłyszy i mi pomoże. - mówi gość

- No to kufwa ja usłyszałem. Pomogło ci?
_________________
Cynizm i sarkazm mam w zakresie standardowych usług. Drobne złośliwosci dla stałych klientów gratis.
Mnie tez dopadl kryzys.. jem splesnialy ser, pije stare wino i jezdze autem bez dachu...
 
 
 
gorat 
Modegorator


Posty: 13821
Skąd: FF
Wysłany: 23 Stycznia 2006, 13:17   

Ostatnio zasłyszane od kolegi:

Co to jest: duże, czerwone, kończy się na -uj?
.
.
.
.
Związek Radziecki Przyjaciel Twój
_________________
Początkujący Wiatr wieje: Co mogę dla kogoś zrobić?
Zostań drzewem wiśni.
---
鼓動の秘密

U mnie działa.
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 23 Stycznia 2006, 13:43   

No to opowiem wam bajkę. Taką z morałem.

OSTRZEŻENIE: Zawiera treści uznawane za obraźliwe i szowinistyczne, uprasza się więc osoby delikatniejszej natury, a w szczególności Panie o odpuszczenie sobie czytania tej bajki.

Dawno temu, za górami, lasami, pustyniami i innymi czortami żyły sobie trzy dziewice. No dobrze. Może było ich więcej, ale dla potrzeb bajki zredukujmy ich ilość do trzech. Traf chciał, że wyruszyły przez pustynię. Dlaczego same, na piechotę i właściwie po co tego nikt nie wie, zresztą nieważne. (Istnieje podejżenie, że były to blondynki). Najważniejsze, że na pustyni żył lew ludojad. Zauważył te smakowite dziewice i puścił się za nimi w pogoń. Dziewice w krzyk i w nogi. Cud się stał i dziewice znalazły drzewo, suche co prawda, ale wysokie. Migiem się wdrapały, uczepiły się gałęzi - bo lew też umiał wskakiwać na pień i wisiały tak na rękach, poza zasięgiem lwa. Wiszą tak godzinę, drugą, ręcę już mdleją, pierwsza się puściła. lew ją zjadł. Druga puściła się chwilę później, lew też ją zjadł. Trzecia, za nic nie chciała się puścić, ale cóż, ile można tak wisieć, w końcu też spadła i też lew ją zjadł. Jaki z tego morał?
Prędzej czy później, każda się puści.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group