Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
SZORTY - Może być tylko jeden/jedna - głosowanie do 8 VI

Może być tylko jeden, który?
1. Następca
8%
 8%  [ 5 ]
2. Czwarty
9%
 9%  [ 6 ]
3. Ocalenie
31%
 31%  [ 19 ]
4. Urodziny
4%
 4%  [ 3 ]
5. Może być tylko jeden
3%
 3%  [ 2 ]
6. Młodszy Brat
4%
 4%  [ 3 ]
7. To nie pomyłka
0%
 0%  [ 0 ]
8. Jonny
37%
 37%  [ 23 ]
Głosowań: 32
Wszystkich Głosów: 61

Autor Wiadomość
Słowik 
Cynglarz

Posty: 4931
Skąd: Kraków
Wysłany: 24 Maj 2008, 15:25   SZORTY - Może być tylko jeden/jedna - głosowanie do 8 VI

Oto 8 tekstów.

TEMAT: Może być tylko jeden ewentualnie Może być tylko jedna

Każdy forumowicz ma do dyspozycji 2 głosy, do wykorzystania minimum jeden. Przewidywana liczba głosujących: 1301.

Życzę powodzenia wszystkim uczestnikom!

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

1. Następca

Niebo miało kolor zaschniętej krwi, a żagiel kruczy trzepotał girlandą uwiązany rei. Nie było żałobnych trąb, mimo że odwiedzaliśmy cmentarny rejon Iyll. Obyczaj nie przewidywał honorów. Wśród wytatuowanych torsów, głów ukrytych w szerokie bary, milczącej zgrai, szedłem niespiesznie, choć zdecydowanie. Żaden nie spojrzał mi w oczy.

Trap schodził nad lewą płozą, magnetycznym okuciem przytwierdzony do Wszechtafli. Ostrożnie niosłem szkatułę w dół. Gdybym upuścił, czekał mnie kat, gdybym nie zabrał, banicja do śmierci. Na równinie stał już bosman Brenth. Odwrócony ku dziobowej łyżwie, wodził palcami po rysach w metalu.
- Tutaj, - wskazał - z batalii o wschodnie może, a tutaj, jak stalowa orka przecięła nam drogę.
Znał je wszystkie, a każda miała bliźniaczą szramę na jego głowie.
Ten Okręt - odwrócił się i dodał ciszej - pamięta szlachetne czasy, Mój Kapitanie.
- Stary druhu... - Odpowiedź stłamsiłem w czerni kaptura.

Nie odszedłem daleko, dość by nie widzieć na okręcie twarzy. Inkrustowana srebrem i szafirami kołyska ciążyła mi na ramionach. Książę już nie spał, ale nie grymasił, rozglądał się wokół ciekawie.
- Twój brat Książę... Wybacz... Może być tylko jeden.

Wracałem szybko, nie patrząc za siebie, ręce płonęły spuszczone wzdłuż ramion.
Na mostek wbiegłem przytrzymując kaptur.
- Do portu Blackhorn! - krzyknąłem.
- Tak jest Mój Kapitanie!
Zagotował się pokład, zakipiał krzykiem komend, lin i kabestanów. Wszystko tak samo, od lat, od wieków za przykazaniem rytuału. W ruchach, w pomrukach, wyczuć można było myśl - A gdyby wyrwać los z okowów obyczaju? W ukosie spojrzeń wzbierał bunt. Wiem, bo będąc jednym z nich, sam tak spoglądałem.

Ale wtem czarne żagle nadął wiatr, potężny bajdewind zerwał myśl i kaptur. Okręt skoczył chyżo, by dalej, by szybciej opuścić cmentarny rejon Iyll. Harmider powili cichł, targane włosy oraz śpiew lin, rozluźniły napięcie kończyn i karków. Spojrzałem w tył. Za rufą horyzont lśnił - to metalowe węgorze wyczuły żer i wznosząc fontanny iskier ostrzyły się wzajem w splątanym tańcu. Ale tutaj nie było słychać już nic. Tylko zgrzyt płozów i wycie wiatru.


2. Czwarty

Taksówkarz. Spędzał całe dnie w starym, białym Polonezie paląc papierosy bez filtra i zapuszczając coraz głębszą czerń pod paznokciami.
Jechałem z nim. Powitał mnie spojrzeniem spode łba i już wiedziałem. Wóz ruszył z piskiem opon, a taksówkarz rozpoczął monolog.
- *beep*, co za gnój! Widziałeś?! Zajechał mi drogę! - pieklił sie. Pęd powietrza z otwartego okna rozwiewał długie, siwe włosy - Nawet nie wie, że ma drugi pas!
Zepsuty prędkościomierz zatrzymał się na siedemdziesięciu kilometrach. My nie. Przyspieszaliśmy. Dygot samochodu nasilał się, krzyki taryfiarza też. Głośniej i głośniej, szybciej. Zamknąłem oczy, zaparłem się kolanami i modliłem do wszystkich bogów tego świata.
Dojechaliśmy na miejsce, w wyciągniętą dłoń wcisnąłem pięćdziesiątkę i uciekłem.

Wielka, gruba baba w zimowym płaszczu i wełnianej czapce na głowie, spod której wystawały strąki posklejanych włosów sunęła rynkiem. Wcisnąłem się w mur, chciałem zniknąć. Nic z tego. Obróciła się w moją stronę i ruszyła patrząc prosto w oczy. Stałem niczym zając zahipnotyzowany światłami ciężarówki. Otrzeźwił mnie wyciskający łzy smród niemytego ciała.
- Widze cie! - sapał stwór zbliżając się i śmierdząc coraz bardziej. - Ty! Widzee! - wybełkotał wyciągając rękę.
Rzuciłem się w bok. Nie dość szybko, złapała rękaw marynarki. Zdarłem ją z siebie i uciekłem. I tak już nigdy bym jej nie założył.

Trzeciego spotkałem pod domem. Szedł środkiem ciasnej uliczki pchając zardzewiały, przeraźliwie zgrzytający wózek dziecięcy. Przygarbiony, nie oglądał się, nie reagował na klakson. Nagle stanął, zadarł głowę w górę, jakby węszył i gwałtownie obrócił się w moją stronę. Wykrzywił w uśmiechu oszpeconą wrzodami twarz pokazując przegniłe pieńki zębów. Wrzuciłem wsteczny i zacząłem cofać. Uśmiech przeszedł w zwierzęcy grymas. Ruszył na mnie porzucając wózek. Wcisnąłem gaz do oporu i wykręciłem w bramie. Widziałem jeszcze w lusterku, jak wygraża mi pięścią.

Skończył na tej samej ulicy. Pochlastany jak prosiak leżał w wapnie. Wapno przykryło zakrzepłą krew, wapno wżerało się w ciało, w odkryte kilkoma cięciami wnętrzności. Wapno go oczyściło.

Prześmierdły babsztyl wpadł do rzeki. Wielkie cielsko zaklinowało się między kamieniami, słoniowe nogi wystawały ponad powierzchnię wody. Woda ją obmyła.

Taksówkarz wbił się w kwiaciarnię na rogu Worcella i Krakowskiej. Przyglądałem się, jak zmasakrowany wypada ze zmiażdżonego Poloneza. Żył jeszcze. Pełznął wyciągając przed siebie zakrwawioną dłoń. Podszedłem z zapałkami. Ogień go wyleczy.

Musiałem coś zrobić, w końcu wariat w moim mieście może być tylko jeden.


3. Ocalenie

- Cholera, czy to naprawdę konieczne? – jęknął Stevenson.
- Nie gadaj, tylko losuj – zniecierpliwił się Louis, nerwowo zerkając na cztery zapałki tkwiące w dłoni Kapitana. – I ciesz się, że jesteś pierwszy.
Czterej mężczyźni, wszyscy odziani w czarne uniformy, stali na najniższym pokładzie gwiezdnego frachtowca „Hawkins”, tuż przy włazie awaryjnym. Czerwone światła alarmu spowijały ich napięte twarze krwawą poświatą.
- Ale może jest jakiś inny sposób? – Stevenson nie dawał za wygraną. – Może da się jeszcze coś naprawić?
- Dobrze wiesz, że nie – mruknął Roberts. – Meteoryt skasował dziesięć procent kadłuba, generator tlenu i wszystkie pozostałe kapsuły. Ta jest ostatnia, więc albo uratuje się choć jeden z nas, albo za parę minut wszyscy tu zdechniemy.
- A gdyby spróbować jakoś się w niej upchnąć?
- Nawet nie żartuj, widziałeś kiedyś kapsułę od środka? To cholerna trumna, stary. Nie ma w niej miejsca, żeby się porządnie przewrócić na bok.
- Ale…
- Żadnych „ale” – wtrącił Kapitan. – Każdy losuje zapałkę. Ten, kto wyciągnie krótką, włazi do kapsuły i ucieka stąd w diabły. To jedyne wyjście.
- A gdybym ustąpił panu miejsca?
- Stevenson, nie bądź melodramatyczny. Mam gdzieś kapitańskie przywileje. Na „Hawkinsie” wszyscy są równi. A poza tym, wcale nie wiadomo, co wyciągniesz.
Nagle, przez rozmieszczone w ścianach głośniki, przemówił do nich beznamiętny głos systemu alarmowego: „awaria układów podtrzymywania życia, zalecana ewakuacja załogi, awaria układów…”
- Niech to szlag – syknął Louis. – To pudło zaraz się rozleci!
- Nie mamy czasu, ciągnij zapałkę – Kapitan podsunął Stevensonowi rękę z czterema drewienkami. – To rozkaz!
- A czy można zmienić kolejność?
- Co?
- Rozumie pan, losując jako pierwszy mam tylko dwadzieścia pięć procent szans, że…
- Stevenson, do cholery! – huknął Roberts. – Wszyscy tu przez ciebie zginiemy, stara pierdoło! Jak nie chcesz być pierwszy, to ja będę, odsuń się!
- No dobra, dobra, spokojnie – Stevenson sięgnął dłonią do zapałek. Drżały mu palce. Przez moment się wahał, aż w końcu wyciągnął pierwszą z brzegu.
Na chwilę zapadła cisza.
- Do diabła – przeklął pod nosem Louis. – Pieprzony farciarz.
- To chyba już wszystko wiemy – w głosie Robertsa była nutka rezygnacji.
Stevenson trzymał przed sobą krótką zapałkę i wpatrywał się w nią jak zahipnotyzowany. Kapitan opuścił rękę i zwinął palce w pięść, ściskając w niej trzy pozostałe drewienka.
- No dobrze, szkoda czasu – powiedział wreszcie. – Stevenson, pakuj się do kapsuły. Migiem!
Gdy szczęściarz znalazł się już w środku i zamknięto za nim właz, jeden z mężczyzn uruchomił nadajnik kapsuły. Szlak był dość ruchliwy - przy odrobinie szczęścia znajdzie rozbitka jakiś statek. Gdy szalupę wystrzelono w przestrzeń, wszyscy trzej stanęli przy iluminatorze, by odprowadzić ocalonego wzrokiem. W końcu zniknął im z oczu.
Chwilową ciszę przerwało buczenie alarmu. „Awaria układów podtrzymywania życia, zalecana ewakuacja załogi.”
- Roberts, zgaś to cholerstwo – mruknął Kapitan. – Już nie jest nam potrzebne.
- Z miłą chęcią.
- I wyłącz te czerwone światła na korytarzu. Zaczynają działać mi na nerwy.
- Na pewno dobrze zrobiliśmy? – Louis podrapał się po głowie, jakby z zakłopotaniem.
- Nie było innego wyjścia.
- Wiem, ale…
- To było mniejsze zło, Louis. Generatory ledwo zipią, ale dla nas trzech wystarczy powietrza, by jakoś wrócić na Ziemię. W czterech nie mieliśmy szans.
Kapitan rozwarł zaciśnięte palce dłoni. Trzy zapałki upadły na podłogę.
Wszystkie były krótkie.


4. Urodziny

Marek w zadumie oglądał starodawny album z fotografiami. Czynił tak od wielu lat w swoje urodziny. Kilkadziesiąt błyszczących zdjęć to wszystko, co zostało po rodzicach, których nawet nie pamiętał. Nie mógł pamiętać – odlecieli statkiem kosmicznym „Earth” tuż po przyjściu chłopca na świat 18 lat temu. Wiele krajów partycypowało w misji, której celem był nieznany układ, skąd odebrano tajemniczy sygnał zinterpretowany jako wezwanie pomocy. Z ubogiego kraju Marka zaproszono na statek tylko jedną parę naukowców i chłopiec był dumny, że wybrano właśnie jego rodziców.
Łączność ze statkiem udało się utrzymać trzy lata, potem zawiodła technika lub... stało się to, o czym świat lękał się mówić głośno.
Ponieważ jednak tenże świat szybko zajął się innymi sprawami, po pięciu latach stała się rzecz znacznie gorsza: o wyprawie niemalże zapomniano.
Marek wciąż był dumny z rodziców, stanowili bowiem jedną ze stu par naukowców na „Earth”. Czy kiedyś wrócą i jeszcze ich zobaczy? Nie było dnia, by o tym nie myślał, chociaż dobrze znał realia gwiezdnych podróży. Dotarcie do celu zajmie dwa pokolenia, powrót – jeżeli nastąpi – nie mniej.
Zadumę przerwał cichy dzwonek. Marek zapomniał o umówionym spotkaniu z tajemniczym mężczyzną, który przedstawił się telefonicznie jako dawny znajomy rodziców.
- Proszę wejść – młodzieniec dyskretnie zlustrował gościa. Był nim około czterdziestoletni brunet. Wśród starannie ułożonych włosów nie było śladów siwizny. - Czego się pan napije?
- Dziękuję, nie trzeba.
Porozmawiali chwilę o nic nie znaczących błahostkach, w końcu Marek zapytał:
- Czemu zawdzięczam wizytę, panie...
- Winiarsky.
- Przepraszam, zapomniałem.
- Nic nie szkodzi – gość od niechcenia machnął ręką. – Ja na to spotkanie czekałem prawie 18 lat, od wylotu „Earth”. Taki drobiazg nie popsuje mi dobrego nastroju.
- Nie rozumiem?
- Kocha pan swoich rodziców? – zapytał niespodziewanie.
- Jestem z nich dumny.
Winiarsky spojrzał na Marka nieprzyjemnie. Ciemne oczy przypominały bulgoczące bagno.
- Zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego twoi rodzice znaleźli się na pokładzie „Earth”?
- Byli lepsi od tysięcy innych kandydatów. To chyba jasne!
Nieznajomy uśmiechnął się szelmowsko. Położył ręce na stole, złożył je niby do modlitwy.
- Tak się tylko wydaje. Prawda jednak wyglądała zupełnie inaczej.
- Zaczynam powoli żałować, że zgodziłem się na spotkanie. Jeśli pan sądzi, iż uda się oczernić rodziców...
- To spotkanie jest konieczne, głupcze! – Winiarsky niespodziewanie wybuchnął. – Twoi rodzice kupili ode mnie miejsca na „Earth”!
- Jak pan śmie! Ile rzekomo zapłacili?
- Dużo. Ale zapewniam cię, że gdy im to zaproponowałem, wahali się zaledwie przez chwilę.
- Jaka to niby miała być cena?
- Ty.
- Proszę?
- Nie rozumiesz? Oddali mi ciebie, by dostać się na statek. W uczciwej rywalizacji nie mieliby szans.
- Pan kłamie!
- Widziałem cię po urodzeniu, można więc powiedzieć, że spotkaliśmy się po 18 latach. Wcześniej nie mogliśmy się widywać, taka była umowa. Wychowała cię twoja niby-babcia, czyli moja wierna służka. Daliśmy ci przyjemne dzieciństwo, ale teraz...
- Bredzisz!
- Zbadałem zaraz po urodzeniu twój kod genetyczny, sprawdziłem dane astrologiczne. Jesteś tym, na kogo czekam, kto jest mi potrzebny, jedyny, niepowtarzalny...
- Kim jesteś?
Mężczyzna podszedł do Marka i ostentacyjnie się nad nim pochylił. Patrząc mu w oczy z odległości kilkunastu centymetrów, powiedział:
- Czy to ważne? Po prostu twoim właścicielem. Przygotuj się, wychodzimy... z tego świata.


5. Może być tylko jeden

- Ani drgnij stary…
Zaskoczony naukowiec szarpnął się do tyłu i znieruchomiał czując chłód metalu na karku.
- Odwróć się, powoli. Łapska na widoku. – Nakazał mu niski głos.
Uniesione ręce starszego człowieka wyraźnie drżały. W ostatniej chwili powstrzymał odruch wytarcia spotniałych nagle dłoni w laboratoryjny fartuch. Spojrzał w twarz młodego mężczyzny, dojrzał w jego oczach coś mrożącego bardziej niż widok ciemnego wnętrza lufy pistoletu.
- Kim jesteś? – To było jedyne pytanie, które przyszło staremu do głowy.
- Nie poznajesz? – Młody zaśmiał się chrapliwie. – Aż tak się zmieniłem? – powiedział bardziej do siebie. Odsunął się nieco i przełożył broń do drugiej ręki.
- Sprowadza mnie twój największy wynalazek, staruszku… Ach, tak. Prawda. Jeszcze mi o nim nie powiedziałeś... – zawiesił głos. – Przybywam do ciebie z przeszłości! – W kolejnym wybuchu śmiechu zagrały nutki histerii, a może szaleństwa.
- Jak…
- Skorzystałem z twojego urządzenia. Cofnąłeś się do mnie z przyszłości. A raczej cofniesz. Cofnąłbyś się… Nieważne, nie o tym wynalazku mówię. Przybyłem tu z powodu twojej maszynki do transferu umysłu. Opowiedziałeś mi o niej, wyjaśniłeś wszystko przed… Ja też ci wszystko wyjaśnię, w końcu myślimy tak samo, a ja chciałbym wiedzieć.
- Ty… - zaczął starzec.
- Nie, ty. Ty kiedyś. I ja, kiedyś. Czy to nie zabawne, że dla określenia czegoś co było i czegoś co będzie można użyć tego samego słowa?
Na twarzy naukowca pojawił się cień zrozumienia.
- Czego chc… - młody znowu nie dał dokończyć.
- Chciałeś mnie zabić starcze! Ale nie doceniłeś się. To znaczy mnie. Ja nie popełnię twoich błędów. Twoja maszynka jest niedoskonała, mówiłeś mi o eksperymentach na klonach, na… ochotnikach… Wyjaśniłeś problem zgodności matrycy, czy jak to nazwałeś. – Twarz młodego wykrzywił grymas złości. - Chcesz się przesiąść do mojego ciała, ale spieprzyłeś sprawę! Teraz ja przyszedłem po ciebie! – Ostatnie zdania wykrzyczał pryskając śliną.
- Głupcze, nie zdajesz sobie sprawy z konsekwencji!
- Ty też nie! Myślałeś co się z tobą stanie, kiedy przejmiesz moje ciało? O paradoksach? Nie wiesz jak to działa! Najlepszym dowodem jest moja obecność tu i teraz!
- Co zamierzasz?
- To proste, naprawdę proste. Skorzystam z wyników twoich badań, udoskonalę, mam dużo czasu. I nie popełnię twoich błędów. Zwłaszcza tego najpoważniejszego… Widzisz staruszku… - po twarzy młodego popłynęły łzy. – Może być tylko jeden. A ja chcę żyć.


6. Młodszy Brat

Młody obudził się z długiego snu i od razu zapragnął spać dalej. Ale niestety były to tylko pobożne życzenia, bo doskonale przecież wiedział, że i tak już nie zaśnie. Nie mógłby, bo do głowy dostały się już myśli, które skutecznie neutralizowały pragnienie poleżenia sobie na wygodnym łóżku.
- „Kolejne, cholerne przebudzenie. Do bani już od początku.” – pomyślał Młody i resztki dobrego humoru opuściły go, udając się zapewne w bardzo długą i odległą podróż. – „Czemu od tak dawna godzę się na tę upokarzającą rolę?” – pytanie pojawiło się i zaraz zniknęło. Młody i tak wiedział, że nigdy nie oprze się woli Ojca. Jak by zresztą mógł? On powołał go do życia, obdarzył ciepłem i dał mu tak wiele. Denerwujące było tylko to, że to „tak wiele” dawało w zasadzie „tak niewiele” i wiedziało o tym „tak niewielu”. Bo w końcu nigdy i nigdzie nie mógł pokazać ile już umie.
Miał dosyć bycia w cieniu starszego brata, ale też doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że to właśnie braciszek załatwił Ojcu najbardziej dochodowy buisness w całej ich karierze. W świetle tych faktów on, Młody, mógł jeszcze poczekać na swoją szansę bardzo długo.
Pamiętał zresztą ostatnią rozmowę z Ojcem, kiedy to usłyszał od niego, że „może być tylko jeden”.
- „W sumie była w tym jakaś logika.” – pomyślał Młody – „Trochę głupio byłoby, gdyby zamiast jednego, na Ziemi pojawiła się dwójka Mesjaszów, w dodatku braci.”
Ojciec zawsze pracował w ten sposób, że do tej roli wybierał tylko Jezusa, a ten do tej pory go nie zawiódł. Nigdy. Na żadnym z dotychczasowych światów.
- „Kiedyś się gnojowi noga powinie i w końcu ja dostanę swoją szansę.” – pomyślał mściwie Młody – „Ale chyba jeszcze niestety nie teraz. Znowu kolejny świat, na którym mu się udało. Kolejni wielcy święci, a tym Wojtyłą będzie się chyba chwalił przez następny tysiąc lat…”
- „Trudno, nic nie poradzę. Idę spać. Może następnym razem obudzę się i działać będę mógł w końcu ja!”
Jak pomyślał, tak zrobił, i po chwili Młody spał już kamiennym snem i śnił o głupiej i niewdzięcznej roli „młodszego, niewypróbowanego brata”, o którym świat pewnego dnia na pewno usłyszy.


7. To nie pomyłka

Na poboczu ruchliwej drogi siedzi dziewczynka. Podjeżdża policyjny patrol; jeden funkcjonariusz wysiada, drugi pobiera dane fotometryczne i sprawdza w bazie - aż gwizdnął z wrażenia. Wystawia głowę i krzyczy:
- Kogo tu mamy! Niezła aktoreczka - kurator jej grozi! Demoralizacja rówieśników, wagary, dopalacze! Wsadzaj ją, podwieziemy do domciu - cholerne remonty, izba zamknięta, wiesz? Potem raporcik i zmywamy się, OK?
Towarzysz skrzętnie pokiwał wyłysiałą głową, prowadząc zauważalnie zaniedbaną, brudną dziewczynę. Nie stawiała oporu, z twarzy trudno było cokolwiek wyczytać. Do radiowozu prawie wpadła, policjant musiał ją podtrzymać. Wreszcie dała się usadzić ("Nieźle musiała się dopalić, że się tak kiwa! Na prochach chyba kanałami lazła, taka obdrapana i posiniaczona, błe!"); patrzyła przed siebie martwym wzrokiem, nie zwracała uwagi na funkcjonariuszy.
Starszy wsiadając ziewnął.
- Słuchaj, nie wykańczasz się przez te ciągłe dyżury?
- Może - sięgnął po termos z kawą.
Radiowóz ruszył.
- Podobno nakłania koleżanki do puszczania się starszym - mówił bębniąc w monitor. - Zgroza bierze, wręcz stuknięta jest. Na szkolnej wycieczce się zaczęło, tak pisze. O, wiesz, dostarczamy ją prawie pod tą holograficzną reklamę DNADVD, z której tak kpiłeś w poprzednim tygodniu. Swoją drogą - na co tak ciułasz? Może na przeniesienie? - uśmiechnął się zgryżliwie, mrugnął w bok. Współpracownik spokojnie popijał. - OK, dobra, no ja rozumiem, prawie-prawie emeryci mogliby chcieć nie tylko poczuć się, ale i być jak młodziki. Projekty nowych ciał już macie?
- Wciskacz! - odłożył termos. - Zrobiliśmy je, jak tylko odpowiednia technologia stała się dostępna.
- Będę mógł z tobą jeszcze wygrać na setkę?
Śmiech.
Starszy przywołał gestem nawigację, potem schował.
- To ta klatka na rogu beżowego bloku.
Powoli podjechali pustawą osiedlową uliczką, mijając geeka w migoczącej ubraklamie ("Ten darmowy syf! Bawełna lepsza, choć trzeba prać."). Z tej klatki wybiegła dość wyzywająca dziewczyna, szybkim krokiem ruszyła w ich stronę. Zobaczywszy radiowóz zawahała się, stanęła mniej pewnie, w końcu ponowiła marsz.
Radiowóz zatrzymał się z piskiem opon; przyjrzała się podejrzliwie.
- Słuchaj, w bazie nic nie ma o tym, by miała siostrę!
- Moment, jest prawie jak... całkiem jak bliżniaczka!
Funkcjonariusz prawie wyskoczył z pojazdu, potknął się, klęknął. Dziewczynka już ich mijała; zajrzała do środka wozu - zaskoczenie, szok - zerwała się do biegu.
- Ej ty, stój! Liczę do trzech!


8. Jonny

- Wynoś się!
Nie!
- To moja głowa!
Teraz jest nas dwóch.
- Nie ma w niej miejsca dla dwóch – warknąłem.
Jonny – jak sam się nazywał – wykonał w myślach odpowiednik wzruszenia ramionami. Zawyłem i rąbnąłem pięścią w ścianę. Za mocno. Przeklinając i trzymając się za dłoń podszedłem do umywalki, spojrzałem w wiszące nad nią lustro. Patrząc w swoje odbicie miałem wrażenie, że rozmawiam z kimś materialnym.
- Dasz się dobrowolnie skasować, czy mam to zrobić siłą? – wycedziłem przez zęby.
A co takiego zrobiłem, że chcesz się mnie pozbyć? – zaskomlał – Jestem częścią ciebie, czy tego ch…
- Nie chcę! – przerwałem mu. – Wczoraj dobierałeś się do tej dziewczyny…
Zaśmiał się. Mimowolnie z mojego gardła wyrwał się rechot, jego rechot.
Sam byś miał na nią ochotę. Nie powiesz, ładna była.
- Miała czternaście lat – warknąłem.
Nie wiedziałem. Obaj nie…
Zabawne, jakie mogą być efekty połączenia alter-ego, lekkiej schizofrenii i wtłoczonego do mózgu inteligentnego wirusa. Nie, właściwie to wcale nie są zabawne. Są bardziej denerwujące niż niedzielny obiad z teściową diabła i potrafią przyprawić o największy-ból-głowy-w-dziejach.
- Wiedziałem, do diabła, wiedziałem! – ryknąłem i przyłożyłem palec do skroni, jakby Jonny mógł to zobaczyć… choć nie byłem pewien, czy nie może. – Wszystko tam siedzi. Znam ją, wiem ile ma lat, tylko ty miałeś to gdzieś!
Daj spokój, to była zabawa. Przecież nic jej nie zrobiłem.
- I nie zrobisz – powiedziałem do swojego odbicia i wyszedłem z łazienki.
Szedłem do gabinetu powoli, starając się uspokoić – choć łatwiejsze byłoby zatykanie wulkanu. Jonny potrafił przejąć kontrolę. Przejął wczoraj, gdy spałem. Przed chwilą przekonałem się, że potrafił się wcinać, gdy byłem zdenerwowany. A byłem wściekły jak dzik z bólem zęba.
Zamiast dumnie wmaszerować niemal wbiegłem do gabinetu. Rzuciłem się na fotel, uruchomiłem system i sięgnąłem po złącza. Gdy je chwyciłem ręka mi zadrżała.
Nie zrobisz mi tego! – krzyknał w mojej głowie, ale usta powtórzyły jego słowa. – Jesteśmy jednością! Byłem twoim alter-ego! Nie możesz!
Oddychałem ciężko. Ręka nie reagowała.
- Zrobię. Jesteś tylko wirusem, który za bardzo wyrósł. Nie ma tu dla ciebie miejsca. W tej głowie może być tylko jeden z nas!
Odwróciłem całe ciało, lewą ręką chwiciłem kable, wetknąłem końcówki w porty za uszami. Rzeczywistość zniknęła, zanurzyłem się w sieci i odpaliłem antywirusa.

Byłem spocony i wyczerpany. Stałem w kuchni i nalewałem sobie kawy, w popielniczce spoczywały resztki trzech papierosów – jeszcze kwadrans temu nie wiedziałem, że w ogóle palę. Ale czułem dziką satysfakcję, nie było Jonny’ego.
Nachyliłem się nad kubkiem i wciągnąłem powietrze. Uwielbiałem zapach kawy, czarnej i mocnej.
Slicznie pachnie, naprawdę umiesz robić kawę – w głowie rozległ się nowy, kobiecy głos.
Zacząłem gwałtownie się prostować, przy okazji rąbnąłem głową w szafkę. Zgiąłem się w pół z bólu i wściekłości.
- K*rwa! – ryknałem.
K*rwa – zawtórował mi Jonny. – Kolejnego wpuściłeś?!?
_________________
I'd rather have a bottle in front of me than a frontal lobotomy.
 
 
 
Ziemniak 
Agent dołu


Posty: 5980
Skąd: Kraków
Wysłany: 24 Maj 2008, 15:42   

Po krótkim namyśle - Ocalenie i Jonny
_________________
Starzejesz się gdy odgłosy, które wydawałeś kiedyś w trakcie seksu wydajesz obecnie wstając z łóżka
 
 
 
banshee 
Doktor Przybram

Posty: 5288
Skąd: ...
Wysłany: 24 Maj 2008, 17:46   

Jonny i Czwarty
 
 
Martva 
Kylo Ren


Posty: 30898
Skąd: Kraków
Wysłany: 24 Maj 2008, 18:46   

Jonny i Ocalenie, Czwarty na trzecim ;)
_________________
Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.

skarby
szorty
 
 
Chal-Chenet 
cHAL 9000


Posty: 27797
Skąd: P-S
Wysłany: 24 Maj 2008, 19:47   

1. Następca - Nie wciągnęło mnie w ogóle, a za to niestety znudziło.
2. Czwarty - Niezłe, ale się nie wybiło na punkt.
3. Ocalenie - Bardzo dobre, pomysłowe i wciągające. Świetna końcówka. PUNKT
4. Urodziny - Nic ciekawego, ale da się przeczytać.
5. Może być tylko jeden - Za bardzo zagmatwane i nieprzejrzyste.
6. Młodszy brat - Za dużo było podobnych historyjek. Tutaj jest to podane nieprzekonująco.
7. To nie pomyłka - A może jednak?
8. Jonny - Mocna pozycja. Interesujące i wciągająca + świetna końcówka. PUNKT
_________________
Nobody expects the SPANISH INQUISITION!!!

http://zlapany.blogspot.com/
 
 
Rodion 
Agent Chaosu


Posty: 7551
Skąd: Gestrandet
Wysłany: 24 Maj 2008, 21:19   

Nie będę oryginalny, choć z drugiej strony w tej edycji tylko dwa tekst zasłujgują , moim zdaniem na punkty.
Ocalenie i Jonny
_________________
Mam czarną koszulkę i piwo... jestem forpocztą sił chaosu.
I tylko konia osiodłać. I przez wrzosowiska, jak przez...
 
 
Sandman 
Rumburak


Posty: 2079
Skąd: Sosnowiec
Wysłany: 24 Maj 2008, 21:37   

Jonny i Ocalenie.
_________________
"Życie to taki dziwny teatr, gdzie tragedia miesza się z farsą, scenariusz piszą sami aktorzy, suflerem jest sumienie i nigdy nie wiadomo, kiedy otworzy się zapadnia."
Andrzej Majewski
 
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37529
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 24 Maj 2008, 21:45   

1. Kompletnie nie wiem o co chodzi
2. Też nie wiem
3. Zrozumiałem, nie przemówiło.
4. Bez sensu.
5. Namieszane, niby wiem o co chodzi ale intuicyjnie jedynie.
6. Mogło by być. Niedopracowane.
7. Nie załapałem o co chodzi.
8. W porządku, pomysł prosty ale podobało mi się wykonanie.

Punkt tylko jeden. Jonny.
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
ihan 
iHan Solo


Posty: 8631
Skąd: Tarnów-Kraków
Wysłany: 24 Maj 2008, 23:06   

Zawiedliście mnie autorzy. Miałam ochotę się trochę powyzłośliwiać, ponaśmiewać z niezręcznie skleconych zdań. Nie, żeby nie było się do czego przyczepić, ale wymagałoby to z mojej strony trochę wysiłku. Więc następnym razem.
A punkty idą do:
Następca. Chociaż historia w ogóle mnie nie interesuje. Jest za bardzo barokowe i okraszone. Ale ma klimat, bez baroku i nadmiaru ozdobników sporo by straciło, konsekwentnie utrzymany styl i rytm.
Czwarty. Podoba mi się na poziomie zdania. Podoba mi się sposób prowadzenia oraz końcówka. Chętnie poznałabym w dłuższej formie.
Na trzecim miejscu Jonny. Milusie, ale zbyt nachalnie kojarzy mi się z "Klatką pełną aniołów" Zimniaka.
I w końcu ex aequo z Jonnym dla mnie to Ocalenie. Zabawne, choć zbyt szybko autor daje podpowiedzi jak się skończy.Tylko na Bogów, czemu wytłumaczeniem czemu tylko jeden mógł być w kapsule była jej wielkość? A wielkość zapasów tlenu, paliwa i pożywienia? Osobiście mi to zgrzyta.
_________________
Boże chroń mnie przed ludźmi wykształconymi ponad swoją inteligencję.
 
 
Miria
[Usunięty]

Wysłany: 25 Maj 2008, 10:50   

Czwarty i Ocalenie.
 
 
Taselchof 
Yans


Posty: 2182
Skąd: Ćwierkacz
Wysłany: 25 Maj 2008, 12:54   

Punkty dla:

Ocalenie bo można było się uśmiechnąć :) że kogoś takiego puścili w diabły ;p
Johny chłopak przekombinował ;P:

nie złe także urodzinychociaż trochę nie wykorzystana ta postać czort wie z skąd ;p
_________________
Gdybym nie wiedział że to głupota pomyślałbym że to prowokacja...
 
 
ilcattivo13 
Wirtualny Suwalski Niedźwiedź


Posty: 17772
Skąd: Suwałki (k. Dowspudy)
Wysłany: 25 Maj 2008, 13:19   

Ocalenie - za "samo życie" :)

Jonny - przywróciło mi nadzieję w ludzkość... Bo już myślałem, że takich "farciarzy" jak ja nie ma więcej ;P:
_________________
DVRVM CACANTES MONVIT VT NITANT THALES
 
 
Słowik 
Cynglarz

Posty: 4931
Skąd: Kraków
Wysłany: 25 Maj 2008, 16:54   

Widzę, że jest nieźle, 12 forumowiczów oddało głosy, pozostałych 1289 zapraszam do zabawy :D

Jedna wielka prośba. Otrzymywanie punktów to duża przyjemność, wiem z doświadczenia, cieszyłem się jak dziecko, ale proszę również o choćby jednozdaniowe rozszerzenie decyzji na kogo głosujecie. Autorzy na pewno będą bardzo wdzięczni.

Znikam na tydzień. Jeszcze raz powodzenia :)

EDIT: hmm 'jednozdaniowe rozszerzenie decyzji' to jakiś bełkot :mrgreen:
Chodzi oczywiście o kilka słów komentarza, opinii o tekstach.

EDIT2: Ideałem byłoby rozszerzenie ukrytej opinii negatywnej. No, to teraz już naprawdę mnie nie ma ;)
_________________
I'd rather have a bottle in front of me than a frontal lobotomy.
Ostatnio zmieniony przez Słowik 25 Maj 2008, 18:04, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
merula 
Pani z Jeziora


Posty: 23494
Skąd: przystanek Alaska
Wysłany: 25 Maj 2008, 17:07   

Jonny, bo życie jest przewrotne i podane w przyjemnej formie.

Ocalenie w zasadzie posiada obie powyższe zalety.
_________________
Kobiety dzielą się na te, które nie wiedzą czego chcą i na te, które chcą, ale nie wiedzą czego.
 
 
Przemek 
Frodo Baggins


Posty: 122
Skąd: Lublin
Wysłany: 26 Maj 2008, 12:01   

Trudny wybór. Trzy świetne szorty z zaskakującym zakończeniem i tylko dwa punkty...

Wyróżnienie dla "Czwartego", po punkcie dla "Jonny" i "Ocalenie".
_________________
Strzelec ustrzelił Pannę.
 
 
rumeli 
Narzeczona Frankensteina


Posty: 304
Skąd: że znowu!
Wysłany: 26 Maj 2008, 17:40   

Otwieram wątek, patrzę i ze zdumieniem spostrzegam aktualny stan punktów. Dwa szorty deklasują pozostałe. Biorę się więc za czytanie liderów i czuję się lekko rozczarowany. "Jonny" - coś podobnego gdzieś czytałem :? "Ocalenie" - szpanersko to zabrzmi, spodziewałem sie takiej końcówki :roll: Serio mówię.

Po przeczytaniu wszystkich spodenek głosy oddaję na:
"Urodziny" - podoba mi się pomysł niewyjaśnionego zakończenia. To taki szort "otwarty" :idea: :roll: :wink: Już bałem się, że facio wprost zostanie nazwany diabłem albo obcym. Wtedy byłoby brrrrrr.
"Młodszy Brat" - interesujące bluźnierstwo (czyżby mad? :roll: )

Kończę przewracać oczyma, pozdrawiam wszystkich autorów, nie było tekstu, który by był zły. Ja zaś niestety niczego nie napisałem. Po dwóch dosyć udanych dla mnie edycjach nastąpiło zmęczenie materiału :(
_________________
Cnota jest w sercu, a nie gdzie indziej - Balzac
 
 
mad 
Filippon


Posty: 3816
Skąd: Wielkopolska
Wysłany: 26 Maj 2008, 18:38   

rumeli napisał/a
Młodszy Brat - interesujące bluźnierstwo (czyżby mad? :roll: )


Dementuję i zaprzeczam. Proponuję jednak nie strzelać. Nuż widelec ktoś trafi? :mrgreen:
 
 
gorat 
Modegorator


Posty: 13820
Skąd: FF
Wysłany: 26 Maj 2008, 18:54   

I skandal wielki będzie, taak :roll:
_________________
Początkujący Wiatr wieje: Co mogę dla kogoś zrobić?
Zostań drzewem wiśni.
---
鼓動の秘密

U mnie działa.
 
 
ihan 
iHan Solo


Posty: 8631
Skąd: Tarnów-Kraków
Wysłany: 26 Maj 2008, 21:45   

Skandal by był dopiero gdyby zamiast młodszego brata była młodsza siostra :wink:
_________________
Boże chroń mnie przed ludźmi wykształconymi ponad swoją inteligencję.
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37529
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 26 Maj 2008, 21:54   

ewentualnie bliźniak
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Witchma 
Jokercat


Posty: 24697
Skąd: Zgierz
Wysłany: 26 Maj 2008, 22:49   

ło matko... tylu błędów to dawno nie było :roll:

1.
Cytat
batalii o wschodnie może
a może
Cytat
głów ukrytych w szerokie bary
?
Cytat
Harmider powili cichł

dobrze by było choć przeczytać szorta przed wysłaniem, a poza tym - pod koniec autor/ka wpadł/a w patetyczny nastrój...

2. podobało mi się zakończenie, ale trzeba by było popracować nad stylistyką i gdyby udało się opanować chaos, to byłby naprawdę fajny szort

3. pewnie będzie punkt :)

4. w sumie mi się podobało, ale miałam nadzieję na jakąś bardziej rewolucyjną końcówkę (tzn. do czego potrzebny facetowi był bohater)

5. zgubiłam się gdzieś w połowie :roll:

6. no niby wszystko fajnie, ale mam już dość tematyki biblijnej

7. yyyyyyyyy...?

8. nie powaliło mnie na kolana, ale żal, żeby się punkt zmarnował, więc drugi dla Jonny'ego :)
_________________
Basically, I believe in peace and bashing two bricks together.

"Wszystkie kobiety są piękne, tylko po niektórych tego nie widać."
/Maria Czubaszek/
 
 
 
Stargazer 
Frodo Baggins


Posty: 116
Skąd: miasto piękne inaczej
Wysłany: 27 Maj 2008, 23:46   

ok moj debiut w roli oceniacza ;) tzn debiut publiczny :P oceny poprzednich edycji widziala tylko witchma na gg :D

1. Następca
mam wrazenie, ze to debiut, bo calosc mocno niedopracowana i z masa bledow, podanych przez poprzedniczke ;) autor mial pomysl na to, zeby napisac to jakims barwnym jezykiem pelnym metafor i roznych dodatkow, tylko, ze zdecydowanie przegial z tym wszystkim (pomijajac bledy w uzyciu) sprawiajac, ze calosc zwyzajnie meczy podczas czytania.
2. Czwarty
to nawet bylo niezle, tylko wydaje mi sie, ze autor sie troche pogubil w trakcie i calosc jest chwilami malo jasna. zakonczenie na plus.
3. Ocalenie
zdecydowanie punkt - najlepszy szort z zestawu i jeden z lepszych w ostatnich 4-5 edycjach (bo od tylu edycji mniej wiecej je czytam). sprawnie napisany, prostym jezykiem, bez udziwnien i silenia sie na jakies wymyslne figury stylistyczne. co prawda zakonczenia domyslilem sie gdzies w okolicach wystrzelenia delikwenta i zaskoczenia nie bylo, jednak bardzo mi sie podobalo.
4. Urodziny
hmmm... no w sumie niezle sie czytalo, calosc calkiem zgrabna, tylko... no jakos tak nie zachwycilo. i w sumie na koniec nie wiadomo kto to, co to i po co, a ja jednak chyba wole historie z jakims zakonczeniem ;) ale generalnie zle nie bylo.
5. Może być tylko jeden
pomysl byl dobry, tylko ze calosc jest strasznie zamotana. ciezko ogarnac calosc. ciezsze do sledzenia zaleznosci przyszlosciowo-przeszlosciowych niz trylogia back to the future :D
6. Młodszy Brat
w sumie to nawet niezle to bylo, takie z humorem i przekasem ale jednozesnie bez tanich sztuczek w postaci jechania po chrzescijanstwie. jedyny szort, ktory walczyl o punkty z szortami nagrodzonymi.
7. To nie pomyłka
tak do konca to nie wiem o co chodzi. w dodatku poczatek brzmi jakby autor dowcip zamierzal opowiadac ;) a zaraz potem z czasu terazniejszego przechodzi w przeszly opowiadajac caly czas o kolejnych wydarzeniach. moze byloby to dobre, gdyby trzymac sie jednego rodzaju narracji i nieco wyjasnic o co wlasciwie chodzi i na czym to wszystko polega. nie wiem tylko, czy w szorcie starczyloby na to miejsca.
8. Jonny
drugi punkt. calosc byla niezla, ale koncowka mnie powalila i zadecydowala o punkcie.

bywaly lepsze edycje z tych, ktore mialem okazje sledzic, ale generalnie gratuluje wszystkim. ja bym pewnie nie byl w stanie nic splodzic. chyba zostane przy tekstach 'piosenek' :D
 
 
Stormbringer 
Marsjanin


Posty: 2243
Skąd: inąd
Wysłany: 28 Maj 2008, 09:44   

No, no, czołówka idzie łeb w łeb. :)
 
 
czterdziescidwa 
New Avenger


Posty: 1310
Skąd: Warszawa
Wysłany: 28 Maj 2008, 22:14   

Podobały mi się wszystkie, ale:

Jonny bo mnie zaskoczył. W połowie byłem pewien że wyeksmitowany będzie ten prawdziwy a wirus zostanie.
Czwarty Bo lepiej nie podskakiwać takim wariatom.
 
 
Witchma 
Jokercat


Posty: 24697
Skąd: Zgierz
Wysłany: 31 Maj 2008, 14:44   

Słowik, gdzie jesteś? ostatnie głosy 3 dni temu, uruchom agresywną kampanię, bo normy nie wyrobisz :D
_________________
Basically, I believe in peace and bashing two bricks together.

"Wszystkie kobiety są piękne, tylko po niektórych tego nie widać."
/Maria Czubaszek/
 
 
 
Selithira 
Connor MacLeod


Posty: 1571
Skąd: Stamtąd
Wysłany: 31 Maj 2008, 15:09   

1. Następca - męczące... Mogło być nastrojowe, ale odbiór utrudniał chyba zbyt ozdobny język, nadmiar przenośni i porównań w tak krótkim tekście.
2. Czwarty - punkt. Spodobało mi się zakończenie.
3. Ocalenie - o krok od punktu. Klimat science -fiction, czytało się lekko, zaskoczyła mnie końcówka.
4. Urodziny - nawiązanie do tematu mało czytelne i chyba stworzone trochę "na siłę" - "jedyny, niepowtarzalny", dialog pomiędzy Markiem i jego gościem wydawał mi się sztuczny.
5. Może być tylko jeden - nie zrozumiałam. Odezwało się jedynie odległe echo wszystkich filmów o podróżach w czasie...
6. Młodszy Brat - przegadane... I mam wrażenie, że skądś już znam tą historię, chociaż kiedy czytałam, nie "zgrzytało".
7. To nie pomyłka - poplątane...
8. Jonny - drugi punkt, pomysłowe i z ciekawym finałem.
_________________
Wiedźma wie wszystko!!!
----------------------------------------------------
"Dobra zła droga nie jest zła." - koVaal :D
 
 
 
agnieszka_ask 
marzenie


Posty: 6284
Skąd: Leprechaundia
Wysłany: 1 Czerwca 2008, 05:21   

Niektóre przeczytałam, przez inne przebrnęłam, ale tak, czy siak do końca dotarłam.
No to zaczynam.
1. Następca.
- Padam na twarz przed Tobą, o Autorze drogi, i błagam byś sprawdził w słowniku słowo "girlanda"!
Nie do końca rozumiem, co miałeś/łaś na myśli pisząc o nich. Czy owe czarne żagle (pirat jakiś, czy co?) przyozdobione były namalowanymi kwiatuszkami, czy może ktoś dopiął żywe, żeby utrudnić załodze rozwijanie żagli, ale za to poprawić wygląd ogólny statku?
- Głów ukrytych w szerokie bary, pomijając gramatykę, to ci wytatuowani to skuleni byli, czy po prostu mutanty jakieś?
- I bardzo bym prosiła o nie przechodzenie bez ostrzeżenia z opisu postaci na opis sytuacji, bo to boli, kiedy trzeba to przeczytać.
- Z tym trapem też nie jestem sobie w stanie wyobrazić jak to idzie. Wszystkie trapy jakie widziałam czekały sobie spokojnie na nadbrzeżu, aż przypłynie jakiś statek, którego załoga/pasażerowie chcieliby wejść/zejść. U Ciebie trap jest wbudowany w statek (pomijając technologię), tak? No bo schodzi znad lewej płozy i na magnes jest przyczepiony do Wszechtafli (nie wnikam w konstrukcję tego zaczepu, ale nie ukrywam, że dla mnie to kolejna zagadka żeby w lód magnes wciskać).
- czekał mnie kat - czekał jest w formie czasu przeszłego, a ty używając słowa Gdyby zaznaczyłeś/łaś, że chodzi o przyszłość, więc albo forma czeka mnie - jeśli jesteś tego pewien/na, albo czekałby mnie - jeśli nie do końca jesteś pewien/na zaistnienia czynności.
- Banicja zazwyczaj jest do śmierci. Nigdy nie słyszałam o takiej, z której można powrócić, lub która została skrócona za dobre sprawowanie.
- ...i jeszcze kilka pomniejszych udziwnień, o których pisać nie będę [no dobra, ostatnie. Chyba nie chciałabym się znajdować na okręcie, który skacze chyżo, (na takim, co wolno skacze, też nie)].
- A tak ogólnie, to strasznie wysilona ta patetyczność. Nadmiar ozdobników wcale nie sprawi, że czytelnik poczuje większą powagę sytuacji. Uwierz mi na słowo, że korzystając ze "zwykłego" słownictwa również da się stworzyć napięcie :) .
2. Czwarty.- Przyzwoite, ale można by jeszcze dopracować. Sam pomysł nawet ciekawy, ale troszkę słabo językowo.
3. Ocalenie - Też przyzwoite, ciekawe zakończenie, chociaż przewidywalne.
4. Urodziny - Zdałoby się dopracować zakończenie.
5. Może być tylko jeden - Ale o so chodzi?
6. Młodszy brat - Tutaj bardzo mi się podobał pomysł, jednak przyćmiły go błędy składniowe, no i to zakończenie... mogło by być z większym polotem. (zdaje się, że czepiam się wyłącznie zakończeń)
7. To nie pomyłka – aha
8. Jonny - i właśnie dlatego wolę pracować na Linuksach :D

- dokładnie
- proszę?
- macie rację, linuksy są lepsze, nie przepuszczają wirusów
- co?
- linux, przecież o tym myślisz,
- no tak, ale...
- jakie ale?
- kim ty? a właściwie wy...!? – do diabła!
- Nie rozumiem twojego zdziwienia, przecież wszyscy się zgadzamy w kwestii oprogramowania
- hyyy, jest was więcej?! :shock: AAAAAaaaaaaaaaa!!!!!!!!

Większość szortów była w miarę przyzwoita, jednak wszystkie zlewały się w magmę, w szarą masę, z której nie przebijał o się nic jaskrawego. Na szczęście zlazły się dwa, które naprawdę dobrze utkwiły mi w pamięci.
Punkt dla Jonnego. Jak bym wzięła pod lupę, to znalazłabym kilka niedociągnięć, ale za to pomysł mi się bardzo podobał, a zakończenie naprawdę zaskoczyło. Spodziewałam się (podejrzewam, że tak jak większość czytelników) banału typu, gościu zamiast wirusa skasował swoją własną osobowość, a tu nagle niespodzianka, pojawia się kolejna, a i fakt, że kobieta jest miłym gestem :D Ciekawe, czy wprowadzi ład i porządek ;)
Drugi punkt dla Następcy. Ogólnie opowiadanie jest do kitu, ale naprawdę wryło mi się w pamięć. Za każdym razem kiedy wspominam szorty, te cholerne girlandy odbijają mi się niczym czkawka i nie pozwalają o sobie zapomnieć. Również trap, a dokładnie jego konstrukcja nie pozwalał mi spać, wręcz zmusza do próby rozgryzienia owej kosmicznej technologii. Całość tak mnie męczyła, że nie mogłam przestać o tym mówić, co spowodowało, że trzy osoby specjalnie weszły na forum, żeby przeczytać "to słynne" opko, o którym non-stop plotę. I właśnie za sam ten fakt uważam, że należy się punkt. Powodzenia w kolejnej edycji :)

ale się rozpisałam, mam nadzieję, że nikt mnie za to nie zje :roll:
_________________
najlepszym filozofem jest ten, kto potrafi się śmiać :D
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37529
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 1 Czerwca 2008, 08:56   

agnieszka_ask napisał/a
Z tym trapem też nie jestem sobie w stanie wyobrazić jak to idzie. Wszystkie trapy jakie widziałam czekały sobie spokojnie na nadbrzeżu, aż przypłynie jakiś statek, którego załoga/pasażerowie chcieliby wejść/zejść.
trap jest częścią statku, po przycumowniau przerzuca się go na nabrzeże (w przypadku z szorta, być może nad jakąś płozą)
agnieszka_ask napisał/a
Również trap, a dokładnie jego konstrukcja nie pozwalał mi spać, wręcz zmusza do próby rozgryzienia owej kosmicznej technologii
technologia owa niewiele młodsza jest zapewne od samej żeglugi :P
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Słowik 
Cynglarz

Posty: 4931
Skąd: Kraków
Wysłany: 1 Czerwca 2008, 11:14   

Następca - ten szort ma potencjał, ale ładunek emocjonalny, na którym się opiera, moim zdaniem za mały.
Czwarty - trochę nieporadne językowo. Puenta zaskakująca, ale raczej na zasadzie 'tja, i co z tego, następny proszę'.
Ocalenie - no i o to chodzi. Krótko i przewrotnie. Świetne. Kandydat do punktu.
Urodziny - ciekawa wariacja na temat paktowania z diabłem. Dialog czasami zgrzytał, nie było płynności. Chłopak zapomniał, że przychodzi do niego ktoś, kto znał jego rodziców, których tak podziwiał? Trochę naciągane.
Może być tylko jeden - walka z samym sobą to już nie pusty slogan hehe. Mam słabość do historii z podróżami i paradoksami czasowymi. Kandydat do punktu.
Młodszy Brat - też ciekawy szorcik z kategorii 'inny punkt widzenia'. Fajnie, że ktoś wymyśla coś fajnego, o czym sami byśmy nie pomyśleli. Aha, biznes.
To nie pomyłka - jakoś tak czytało mi się to jak po grudzie, chyba nie zrozumiałem, chyba nie chce mi się czytać ponownie.
Jonny - trochę jakby kontynuacja szorta numer 5, heh. Kolejny dobry szort i kandydat do punktu.

Po namyśle, punkty wędrują do Może być tylko jeden oraz Jonny.
_________________
I'd rather have a bottle in front of me than a frontal lobotomy.
 
 
 
dzejes 
prorok


Posty: 10065
Skąd: City
Wysłany: 2 Czerwca 2008, 00:25   

Gło-sy! Gło-sy! Więcej gło-sów!
_________________
If we shadows have offended,
Think but this, and all is mended,
That you have but slumber'd here
While these visions did appear.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group