Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
Rafał W. Orkan
Autor Wiadomość
merula 
Pani z Jeziora


Posty: 23494
Skąd: przystanek Alaska
Wysłany: 1 Grudnia 2010, 15:27   

Dabliu, kawę piłeś? :wink:

bardzo mi się :D
_________________
Kobiety dzielą się na te, które nie wiedzą czego chcą i na te, które chcą, ale nie wiedzą czego.
 
 
Dabliu 
Marsjanin


Posty: 2265
Skąd: Wrocław
Wysłany: 1 Grudnia 2010, 21:35   

Kawka mniam :)

Dziękuję Wam za brawa :mrgreen: Cieszy, że się spodobało.
 
 
Magnis 
Wyduldas Napfluj


Posty: 7011
Skąd: Okolice Wawa
Wysłany: 2 Grudnia 2010, 09:24   

Dabliu nieżle się bawiłem czyli podobało mi się :bravo :mrgreen: .
_________________
Stefan Grabiński

Wielcy Przedwieczni : Dagon, Wielki Cthulhu i Wielki Staruch.
 
 
shenra 
Wielki Kosmiczny Chomik Naczelna Biskupa


Posty: 24980
Skąd: z Nikąd
Wysłany: 2 Grudnia 2010, 12:25   

Ile to sadzone może do życia wnieść :mrgreen:
_________________
Chomikowo obłędnie, lekko neurotycznie w granicach perwersji. "Niuplać dzyndzla" :D specially for smert :D
Przesiądź się!
Przegubowy kotecek!
chomik w świecie
 
 
 
Magnis 
Wyduldas Napfluj


Posty: 7011
Skąd: Okolice Wawa
Wysłany: 2 Grudnia 2010, 18:09   

I jakie zabawne opowiadanko może wyjść :D
_________________
Stefan Grabiński

Wielcy Przedwieczni : Dagon, Wielki Cthulhu i Wielki Staruch.
 
 
ilcattivo13 
Wirtualny Suwalski Niedźwiedź


Posty: 17772
Skąd: Suwałki (k. Dowspudy)
Wysłany: 2 Grudnia 2010, 20:02   

wreszcie przeczytałem. Kapitalne! :bravo :D
_________________
DVRVM CACANTES MONVIT VT NITANT THALES
 
 
shenra 
Wielki Kosmiczny Chomik Naczelna Biskupa


Posty: 24980
Skąd: z Nikąd
Wysłany: 6 Grudnia 2010, 21:51   

Dabliu wypłynęłam wraz z ostatnim zdaniem Głową w Mur i zachłysnęłam się powietrzem :mrgreen:
_________________
Chomikowo obłędnie, lekko neurotycznie w granicach perwersji. "Niuplać dzyndzla" :D specially for smert :D
Przesiądź się!
Przegubowy kotecek!
chomik w świecie
 
 
 
Dabliu 
Marsjanin


Posty: 2265
Skąd: Wrocław
Wysłany: 7 Grudnia 2010, 00:43   

:mrgreen:
To teraz zanurkuj z Dzikim Mesjaszem :twisted:
 
 
shenra 
Wielki Kosmiczny Chomik Naczelna Biskupa


Posty: 24980
Skąd: z Nikąd
Wysłany: 7 Grudnia 2010, 11:50   

Dabliu, oczywiście już ma czepek założony :mrgreen:
_________________
Chomikowo obłędnie, lekko neurotycznie w granicach perwersji. "Niuplać dzyndzla" :D specially for smert :D
Przesiądź się!
Przegubowy kotecek!
chomik w świecie
 
 
 
Kasiek 
Kogga


Posty: 5207
Skąd: Lublin
Wysłany: 8 Grudnia 2010, 07:13   

:bravo
Świetne

I tekst w SFFiH też mi się podobał.
_________________
Biżu na facebooku
http://www.facebook.com/p...214431445246442
Blog http://pracowniaalainn.blogspot.com/
 
 
 
Dabliu 
Marsjanin


Posty: 2265
Skąd: Wrocław
Wysłany: 8 Grudnia 2010, 23:52   

Dziękuję :oops:

Kasiek, a co Ty taka naga na tym avatarku? Nie żebym narzekał... :twisted:
 
 
Profan 
Frodo Baggins


Posty: 125
Skąd: Lublin
Wysłany: 14 Grudnia 2010, 16:53   

Dabliu napisał/a

Kasiek, a co Ty taka naga na tym avatarku? Nie żebym narzekał... :twisted:

Ciiiiiiiiii...

Powiedziałbym ci, żebyś usunął te post, ale już go zacytowałem, a regulamin zabrania :mrgreen: :mrgreen:
 
 
 
shenra 
Wielki Kosmiczny Chomik Naczelna Biskupa


Posty: 24980
Skąd: z Nikąd
Wysłany: 14 Grudnia 2010, 18:52   

Profan, czemu Dabliu miałby usuwać posta? :shock: Toż samą prawdę gada, tyż nie narzekam :mrgreen:
_________________
Chomikowo obłędnie, lekko neurotycznie w granicach perwersji. "Niuplać dzyndzla" :D specially for smert :D
Przesiądź się!
Przegubowy kotecek!
chomik w świecie
 
 
 
Profan 
Frodo Baggins


Posty: 125
Skąd: Lublin
Wysłany: 14 Grudnia 2010, 20:28   

shenra napisał/a
Profan, czemu Dabliu miałby usuwać posta? :shock: Toż samą prawdę gada, tyż nie narzekam :mrgreen:

A po co ma zwracać uwagę w ogóle, jeszcze się Kasiek poczuje i zmieni avek
Toż logiczne, że nikt nie narzeka :mrgreen: :mrgreen:
 
 
 
shenra 
Wielki Kosmiczny Chomik Naczelna Biskupa


Posty: 24980
Skąd: z Nikąd
Wysłany: 14 Grudnia 2010, 20:33   

:?: Kasiek :shock: Zabawne :mrgreen:
_________________
Chomikowo obłędnie, lekko neurotycznie w granicach perwersji. "Niuplać dzyndzla" :D specially for smert :D
Przesiądź się!
Przegubowy kotecek!
chomik w świecie
 
 
 
Profan 
Frodo Baggins


Posty: 125
Skąd: Lublin
Wysłany: 14 Grudnia 2010, 20:51   

shenra napisał/a
:?: Kasiek :shock: Zabawne :mrgreen:


No nie wiem.

Ludzie z Lublina bywają dziwni.
Przynajmniej ja innych nie znam...
 
 
 
shenra 
Wielki Kosmiczny Chomik Naczelna Biskupa


Posty: 24980
Skąd: z Nikąd
Wysłany: 14 Grudnia 2010, 20:52   

Kasiek gryź, a potem dam Ci szmatkę. :mrgreen: Zdobyłam :twisted:
_________________
Chomikowo obłędnie, lekko neurotycznie w granicach perwersji. "Niuplać dzyndzla" :D specially for smert :D
Przesiądź się!
Przegubowy kotecek!
chomik w świecie
 
 
 
Dabliu 
Marsjanin


Posty: 2265
Skąd: Wrocław
Wysłany: 21 Grudnia 2010, 19:40   

Tak mi się przypomniało: ptaszki ćwierkają (o tej porze roku, to raczej kraczą), że niedługo (być może w najbliższym numerze?) w "Czasie Fantastyki" ukaże się artykuł na temat mojej skromnej twórczości. Nie wiem, może strasznie ją tam zjadą... Niemniej, fakt jest faktem - napisali o mua i będzie można sobie przeczytać :)
 
 
Profan 
Frodo Baggins


Posty: 125
Skąd: Lublin
Wysłany: 21 Grudnia 2010, 20:18   

Dabliu napisał/a
Tak mi się przypomniało: ptaszki ćwierkają (o tej porze roku, to raczej kraczą), że niedługo (być może w najbliższym numerze?) w Czasie Fantastyki ukaże się artykuł na temat mojej skromnej twórczości. Nie wiem, może strasznie ją tam zjadą... Niemniej, fakt jest faktem - napisali o mua i będzie można sobie przeczytać :)


A ja mam takie pytanko, są jakieś twoje opowiadania gdzieś oprócz 'SFFH' i twoich książek? Może w jakichś zbiorach?

Bo na razie, w 'Jeszcze nie zginęła' widziałem 'Wystawę okrucieństw', a muszę sobię kupić jakąś antalogię.
 
 
 
Dabliu 
Marsjanin


Posty: 2265
Skąd: Wrocław
Wysłany: 23 Grudnia 2010, 02:09   

Profan napisał/a
A ja mam takie pytanko, są jakieś twoje opowiadania gdzieś oprócz 'SFFH' i twoich książek? Może w jakichś zbiorach?


Poza SFFiH oraz autorskimi książkami, moje teksty ukazywały się w Fahrenheicie i w dwóch antologiach. A konkretnie: w antologii "Kochali się, że strach" opublikowano Miód z moich żył; opowiadanie to wchodzi również w skład "Głową w mur". Druga z antologii to wspomniana przez Ciebie "Jeszcze nie zginęła" z tekstem Wystawa okrucieństw. Jeśli zaś chodzi o Fahrenheita, jest to periodyk sieciowy, w każdej chwili możesz sobie więc nieodpłatnie przeczytać moje opowiadania tam opublikowane. A są to: Zemsta jednorożca (również zawarte w "Głową w mur"), Skąd przybywasz? (pisane z okazji dziesiątych urodzin Fahrenheita) oraz Będę na ciebie czekała.

Każde z tych opowiadań jest, jak sądzę, całkiem innym utworem, zarówno pod względem treści jak i stylu, toteż jeśli nie podejdzie Ci jedno, być może inne trafi w gust?

Aha, były jeszcze różne konkursowo-warsztatowe shorty, np. te:
(w pierwszym tekście musiałem zmienić pisownię wulgaryzmów; inaczej forumowa cenzura "wy-beep-czałaby" całego szorta)

Cytat
Marsz na Golgotę

A niech to chooj strzeli! Wszyscy gapią się na mnie, jakby to była moja wina. Szare, odrapane gęby. Rzygam już na ich widok. Zamiast oczu widzę studnie wypełnione szaleństwem, bulgoczącym jak żołnierska grochówa na wolnym ogniu. W miejscu ust – rany broczące soczystym przekleństwem. Trepy. Karki. Karna kompania.
Zarzucam karabin na ramię. Kiep syczy, jak wściekły wąż, gdy wdeptuję go w mokre błoto.
- Idziemy – mówię do wszystkich, lecz patrzę w ślepia Kowalikowi. – Nic tu po nas.
Nawiedzony Kowalik. Boję się jego dzikich jazd. Jakby był na religijnym haju. Nic nie mówi, bo kuma, że dostanie czapę, jak się do mnie odezwie. Może sobie gadać z kimkolwiek, byle nie ze mną. Nie zniosę tego i zabiję... *beep* jak psa.
- Ruchy! Zaraz będziemy tu mieli deszcz zapałek. Ruchy, koorwa!
Deszcz zapałek nie należy do najprzyjemniejszych doświadczeń na tym zadupiu galaktyki. Zwłaszcza, gdy nie ma się parasola z grubego ołowiu. A my dostaniemy takowy dopiero po wykonaniu akcji.
- Poruczniku?
Odwracam się w marszu. Młody Strużyński. Przy hełmie dynda tytanowy nieśmiertelnik po starszym bracie.
Starszy Strużynski służył w deklach i spłonął wraz z czołgiem, którym dowodził. Młodszy tak się wnerwił, że skopał jakiegoś, bogu ducha winnego, podoficera. Nie stanął przed plutonem egzekucyjnym tylko dlatego, że na tej wojnie potrzeba każdej pary rąk, zdolnej nieść karabin. Szczególnie, gdy owe ręce z taką wprawą wysyłają czerwonookich do piachu.
Spluwam i, nie zwalniając kroku, kiwam głową do młodego.
- Co jest, Strużyński?
- Daleko na Golgotę, poruczniku? Zaraz będzie...
- Wiem, co zaraz będzie – przerywam ostrym tonem. – Kłapiesz dziobem, jak kaczor z przymarzniętym kuprem. Każdy wie... Nie zawracaj mi więc *beep*, tylko wyciągaj giczały i do przodu.
Nad nami łopocze sztandar Orła Białego, doprowadzając mnie do szewskiej pasji. Wielka Rzeczpospolita Wszechgalaktyczna wymaga od karnych kompanii, by te, w ramach swoistej pokuty, wymachiwały chorągwią gdziekolwiek się pojawią. W ten sposób łatwiej nas namierzyć, niż bąka w gaciach. Ale może właśnie o to chodzi...
Niesiemy więc sztandar jak krzyż. Na Golgotę.
Spoglądam na resztę. Na szare gęby i lufy karabinów owinięte różańcami.
- No, co jest, kundle? Naprzód! Przed nami Golgota, a za nami tylko smród. Zacisnąć pośladki i ruszać szkitami! Ruchy! Ruchy! Bo i przenajświętsza dziewica wyżej chooja nie podskoczy. Jak nie zdążymy...
- Poruczniku!
Tym razem to Brykalski.
- Poruczniku, Daniłowicz ma atak!
Szeregowy Daniłowicz był naszym radarem na czerwonookich. Każdy odział miał co najmniej paru takich. Żywe anteny. Wyczuwali obcych na odległość, czyli udawało im się coś, co przerastało możliwości supernowoczesnych gadżetów. Jak dla mnie, te wszystkie pudełka, które jedyne co potrafią, to od czasu do czasu zrobić „pik” i spie***lić się w suchym trzasku wyładowań, można by wywalić w błoto. Chętnie wetknąłbym je wszystkie w *beep* temu, kto wymyślił, że to *beep* ratuje żołnierskie tyłki.
- Brykalski! Na plecy go i biegiem! Golgota jest za tym wzniesieniem. Ruszać się, chłopcy! Żwawiej!
Puszczamy się biegiem, jak oszalałe zwierzęta w ucieczce przed drapieżnikiem. Oddech grzęźnie mi w płucach, zdartych od ciągłego krzyku, kiepskich szlugów i bagiennych oparów.
Zje*ana planeta.
- Poruczniku! Daniłowicz! Nie przechodzi mu! Muszą być coraz bliżej!
Ślina zalepia mi przełyk.
- Horyń! Pomóż Brykalskiemu! Biegiem, chłopcy! Jesteśmy już w domu!
Golgota.
Wbiegamy na wzgórze sapiąc i jęcząc z bólu. Tyle dni marszu, niebezpieczeństw i choojowej pogody. Przeżyliśmy bój spotkaniowy, żywe bagna i rój tych kurewskich żyjątek, od których gnije skóra. A wszystko po to, żeby odzyskać stary, zapyziały obrazek Matki Boskiej Ostrobramskiej w złotej ramce. Wynieść go ze zgliszcz po starej bazie, z której wykurzyli nas czerwonoocy i wrócić na łono ojczyzny, jaśniejąc w aureoli zasłużonej chwały bohaterów narodowych.
Taa... jasne.
Stajemy przed wrotami do bazy. Chłopcy wloką wierzgającego, toczącego pianę z ust Daniłowicza. Coś tu jest, cholera, nie tak. Bardzo nie tak...
Ogromne, ozdobione potwornie wielkim godłem Orła Białego wrota otwierają się. Wita nas huragan ognia i grad tysięcy ostrzy, bijących z naddźwiękową prędkością. Powietrze wypełnia eksplozja huku. Festiwal ognia i chaosu.
Stoję jak sparaliżowany. Jedyne co czuję, to swąd palonego mięsa i parującej juchy. Jakbym wpadł do kadzi z gotującą się krwią, zagryzając przypaloną stopę starszego Strużyńskiego.
Dopiero po chwili zaczynam rozumieć, co się dzieje. Ostrze przewierca brzuch w szalonym tańcu wirującej stali. Dokładnie w momencie, w którym dostrzegam czerwone ślepia. Krew wypełnia mi usta. Gorąco. Padam na twarz.
Wybuch. Błysk i huk.
Koorwa! Gdzie moja ręka? Moja ręka! Koorwa, ja pie***lę, przenajświętsza panienko, gdzie moja ręka? Na rany Chrystusa! Boże, pomóż! Chryste! Jak boli...
Płomień.
Gorąco mi w głowę. Nic nie widzę! Boże, ja chcę do mamy... gdzie mama? Mamo! Mamooo!

* * *

- Ojcze nasz, któryś jest w niebie – śpiewny głos Kowalika wybija się ponad grzmot pulsujący w uszach – święć się imię Twoje. Bądź wola Twoja, jako w niebiosach, tak i w Rzeczpospolitej. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj i... odpuść nam nasze winy... jako i my odpuszczamy naszym winowajcom.
Pieprzony Kowalik i jego świątobliwe jazdy... jak on przeżył?
- I nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego. Albowiem Twoje jest Królestwo i moc, i chwała na wieki wieków...
Amen.
Pokonaliśmy i podbiliśmy wszystkie rasy zamieszkujące galaktykę... poza czerwonookimi. A teraz, na tym zadupiu, gdzie walczymy o odpust za nasze i wasze grzechy, umieram jak rozdeptany owad.
Spoglądam zamglonym wzrokiem. Otaczający Kowalika czerwonoocy rozpostarli skrzydła i śpiewają... jak oni smutno śpiewają...


Cytat
Syrenka

- Spraw, bym jęczała...
Panna Christelle Fouquet siada na brzegu stołu, zagarniając obfite fale spienionej krynoliny. Podniecone płomyki dziesięciu tuzinów świec drżą na widok pełnych ud, których mleczną biel łamie jedynie szkarłat koronkowej podwiązki. Rozdygotane cienie wiją się w załamaniach zadartej sukni, jak gdyby pierzchały, spłoszone widokiem bezwstydnie odkrytego, zroszonego wilgocią sekretu.
- Ghislain, chodź.
Dla czarnoskórej niewolnicy to rozkaz, choć sprawiający pozór słodkiego zaproszenia. Panna Christelle opiera drobne pantofle o oparcia szeroko rozstawionych krzeseł. Spogląda pożądliwym wzrokiem na hebanową Ghislain. Niewolnica stoi przed nią naga, lśniąca i smoliście czarna.
- No, chodź już.
Pierwszy pocałunek jest jak huragan. Ghislain nurkuje w odmęty obficie skrojonej sukni, by badać najgłębsze zakamarki ciała swej pani.
Panna Fouquet odrzuca głowę do tyłu. Wygina ciało w łuk, oddając na pastwę bezlitosnych pieszczot niewolnicy. Rozchylone wargi spazmatycznie wołają o więcej. Złamany, poszarpany oddech raz grzęźnie w płucach, to znów wibruje w rozdygotanym powietrzu, ulatując z dymem gromnicznych świec.
Płomień. Oślepia i mąci w głowie, ale tylko ten jest ważny...
Płomień czarnej świecy.
Christelle, podniecona do granic, spogląda ponad falującą grzywą smolistych włosów Ghislain. Rozognione oblicze twardnieje, rysy zaostrzają się. Choć emocje wprawiają w drżenie każdy cal alabastrowego ciała, myśli panny Fouquet odpływają z serca słodkiej Luizjany daleko, za ocean, aż do starej Europy. Tam, gdzie zrodził się strach.
Lecz ciało odbiera bodźce tu i teraz. Podniecenie, niczym kulisty piorun, toczy wzdłuż kręgosłupa falę gorąca, by, dotarłszy do czaszki przekształcić się w wulkan tętniący emocjami, niczym gorącą magmą. Christelle powstrzymuje nadchodzącą erupcję gargantuicznym wysiłkiem woli, koncentrując myśli na budzącym grozę wspomnieniu.
Syrenka.
Od dzieciństwa Christelle budzi się co noc zlana zimnym potem. Ze snu wyrywa ją nieznośny obrazek. Prosty, wręcz prymitywny rysunek nagiej syrenki. To coś więcej, niż wizerunek morskiej istoty. To symbol. Symbol czegoś przerażającego i nieskończenie obrzydliwego.
Christelle zawsze dławi się na myśl o syrence. Widzi ją, gdy zamyka powieki. Tuż przed twarzą. Syrenka skacze i miota się jak opętana.
- Panno Fouquet? – zmieszany głos niewolnicy.
Ta spogląda zamglonym wzrokiem na swoją panią. Wilgotne wargi zapraszają do pocałunku, więc Christelle pochyla się i zlizuje ciepłe krople z czarnych ust.
- Nie przerywaj, Ghislain. Było dobrze... nie przerywaj.
Czarnoskóra dziewczyna wraca więc pod obszerny baldachim sukni i zanurza się na powrót w dusznej wilgoci. Gorący dreszcz targa ciałem Christelle.
Już czas – myśli. – Już czas, byś umierał, admirale.
Syrenka znów pojawia się pod przymkniętymi powiekami. Christelle całą wolą przekuwa seksualną energię w cios skupiony na znienawidzonym obrazku. Tak ukształtowana myśl, uzbrojona w grot nienawiści, czeka tylko na wystrzelenie.
Biedna Ghislain. Nie zdaje sobie sprawy, że bierze czynny udział w magicznym rytuale. Nie słyszy zaklęcia wypowiadanego przez pannę Fouquet, gdyż ta, na moment przed orgazmem zasłania dziewczynie uszy.
- in extremis, in aeternum, in absentia, in extenso, in aqua scribis, in arena aedificas, in articulo mortis, in anima vili... – głos drży spazmatycznie, falując wraz z nadchodzącym orgazmem.
Christelle szczytuje. Wczepiwszy się palcami we włosy Ghislain, przyciska jej głowę do mokrego łona, niemal dusząc bezsilną niewolnicę. Wypełnione płomieniem podbrzusze eksploduje falami rozkosznych skurczów. Ciałem targa niepohamowany dreszcz.
Teraz!
Rozdęta podnieceniem jaźń uderza. Nie bacząc na odległość, magiczny pocisk pożera ogromną przestrzeń Atlantyku, by odnaleźć cel po drugiej stronie.
W pałacu pod Paryżem stary człowiek napełnia płuca powietrzem po raz ostatni.
Tak wiele... tak wiele lat zgłębiania tajników magii seksualnej zbiera w tej jednej chwili długo wyczekiwane żniwo. Christelle wpatruje się obłędnym wzrokiem w czarną świecę.
- Giń już!
W nerwowym skurczu rozgryza wargę do krwi. Złośliwy grymas wykrzywia usta i Christelle syczy na podobieństwo jadowitego węża.
– Zdychaj, ojcze...
Płomień czarnej świecy szamocze się, jak spętany w sidła pajęczyny owad, by po chwili zgasnąć, pozostawiając jedynie ulotną strużkę dymu.

* * *

Służąca odnajduje starego admirała Fouquet martwego. Nieboszczyk spoczywa we własnym łożu, nagi, tak jak zwykł sypiać. Dziewczyna odkrywa pierzynę, by sprawdzić, czy aby na pewno śmierć przyszła naturalnie.
Zgodnie z przypuszczeniem, nie odnajduje krwi. Uwagę służącej przykuwa zaś inny szczegół. Dziewczyna bezwstydnie przygląda się nagim zwłokom i zastanawia, jak odległe porty zwiedził za młodu admirał. I któż zdołał namówić eleganckiego pana Fouquet do wykonania tak prostackiego, marynarskiego tatuażu?
Na podbrzuszu mężczyzny, tuż poniżej pępka, pręży się piersiasta syrenka.
Służąca wzrusza po chwili ramionami i odchodzi po pomoc, w roztargnieniu zapominając o przykryciu zwłok. Dla niej to tylko zwyczajny obrazek.
Syrenka...


Cytat
O jeden krok za daleko

Pamiętam to jak dziś. Banda pozbawionych moralności dzieciaków, szukających rozrywki w dręczeniu słabszych stworzeń. Mali królowie życia. Karłowaci panowie śmierci. Pryszczaci oprawcy... Wynajdowaliśmy w bogatej faunie Nowej Ziemi coraz to ciekawsze okazy bezbronnych stworzonek, którym moglibyśmy obrywać delikatne skrzydełka, łamać wiotkie łapki, rozbebeszać puszyste brzuszki, czy miażdżyć drżące główki. Świeżo skolonizowana planeta dawała tyle wspaniałych możliwości takim bezlitosnym smarkaczom jak my, że szybko popadliśmy w uzależnienie. Nałóg śmierci, lęku i bólu.

Brzydzę się sobą, gdy wspominam tamte czasy.

Dzieciństwo upływało nam na beztroskich, sadystycznych zabawach. Ja upodobałem sobie „zwyczajne” wyłupywanie wielkich, zlęknionych ślepi kudłatych drypidów – stworzeń przypominających nieco ziemskie króliki. Rudy Jackob lubował się w zatapianiu gniazd zwinnych, długoogoniastych shax. Felix, Gabor, Mila, chudy Bysva, Yanim, wiecznie zaśliniony Malakki i czarnooka Raisa – nie znajdziesz badziej chorej na przemoc grupki *beep* w całej galaktyce. Ale najgorszy z nas wszystkich był Hal. Wysoki, dzielny i wyszczekany jak bysertviański kupiec. I równie okrutny, jak... cholera, w życiu nie poznałem nikogo, kto dorównałby temu chłopcu w entuzjaźmie, jakim wykazywał się w przysparzaniu cierpienia bezbronnym istotom.

Hal przeszedł samego siebie, gdy mała Raisa odkryła podziemne, miniaturowe miasteczko. Przypominało skomplikowany system krecich nor, czy czegoś w tym rodzaju. Tyle, że pełne malutkich przedmiotów – rzeczy, których nie stworzyłyby istoty pozbawione inteligencji. Znaleźliśmy lilipucie mebelki, okrągłe łóżeczka kryte maleńkimi baldachimkami, zabawki nie większe, niż paznokieć i śmieszne kolorowe ubranka. Tak małe, że śmiało można było ubrać w nie lalkę. Tyle tylko, że nasze koleżanki wolały znęcać się nad zwięrzątkami, niż urządzać milusińskim podwieczorki przy herbatce.

Byliśmy wniebowzięci, jak znudzony pitbull, któremu wrzucono do klatki ratlerka. Ale Hal zachowywał się jak odurzony jakimś narkotykiem. Pamiętam, że drżały mu dłonie i oczy miały taki osobliwy wyraz... Zabrał się za poszukiwania z taką energią i zawziętością, że jeszcze tego samego poranka zdołaliśmy dokopać się do nory pełnej tych stworzeń. Nory... ha! To był istny salon! Niczym dom dla lalek, jeden z tych, które dziś można ujrzeć jedynie w muzeum. Pełen skrzących brokatem narzutek, dywaników i wielobarwnych piłeczek, którymi bawiły się te...

Skrzaty. Tak je nazwaliśmy, bo skojarzenie pojawiło się natychmiast. Różowe, pucułowate buźki i strzechy słomianych włosów – tak je zapamiętałem. I jeszcze to, że gdy odgarnęliśmy dach i zajrzeliśmy przez dziurę w suficie do ich miniaturowego królestwa, powitały nas szerokimi, niewinnymi uśmiechami. W pamięci utkwiło mi oszałamiające uczucie, jakiego wtedy doznałem: „Boże! Co ja takiego robię? Przecież to nie tylko żywe, ale i rozumne stworzenia!” Nagle zrobiło mi się niedobrze i zawładnął mną dojmujący wstyd. Wiem, że inni poczuli to samo. Raisa zamilkła, Mila odpowiedziała Skrzatom uśmiechem, a chłopcy niepewnie spoglądali to na siebie, to na szczere twarzyczki bawiących się w najlepsze liliputów. Ogarnęło mnie zmieszanie i chciałem coś powiedzieć, gdy Hal zrobił coś, czego nie zapomnę do końca życia.

Paliwo płonęło jeszcze długo po tym, jak ostatni Skrzat zamienił się w napuchnięty krwawymi bąblami węgielek.

Uciekliśmy. Kolonia nie była jeszcze tak duża, jak teraz, lecz my robiliśmy wszystko, żeby unikać siebie nawzajem. I wcale nieźle nam to wychodziło. Tylko dorośli dziwili się, dlaczego dzieciaki przestały się razem bawić...

Później nadeszli ONI. Okazało się, że Skrzaty były tylko dziećmi przedziwnej rasy nieznanych istot, ukrytych głęboko w trzewiach planety, a miejsce, które odkryliśmy, swego rodzaju przedszkolem. Sądziliśmy, że zasiedlamy dziewiczy świat, gdy tymczasem pod powierzchnią kryło się pradawne imperium. Imperium, które nigdy nie miało swego kresu...

Aż do teraz.

Czuję przedziwny dreszcz, pełznący grzbietem w górę, aż do podstawy czaszki. Dreszcz obrzydzenia? Strachu? A może podniecenia? Czerwony guzik niemal pulsuje. Taki gorący... pod moją dłonią. W ostatnich sekundach przypominam sobie całe dzieciństwo, pełne gorszących wyczynów, obrzydliwe, chore. Wspominam okrutnego Hala – pierwszą ofiarę wyniszczającej wojny między ludźmi i rasą tubylców. Sięgam pamięcią do tych chwil, kiedy byliśmy wszyscy razem, w drodze do Nowej Ziemi, tacy niewinni, jeszcze... Tak, jakby pierwszy kontakt z tą planetą rozbudził w nas najgorsze odruchy.

Nieważne.

Teraz ja – ostatni żyjący świadek pierwszego aktu zbiorowego mordu podczas tej wojny, ostatni gubernator Nowej Ziemi – wracam niejako do czasów dzieciństwa. Wygląda na to, że również ostatni zbiorowy mord tego konfliktu obciąży moje sumienie. W chwili, gdy z oddalającego się promu spoglądam na malejącą planetę, nachodzi mnie myśl, że oto składam makabryczny hołd Halowi.

Naciskam czerwony guzik.


:mrgreen:
 
 
Kasiek 
Kogga


Posty: 5207
Skąd: Lublin
Wysłany: 23 Grudnia 2010, 08:55   

Dabliu napisał/a
Kasiek, a co Ty taka naga na tym avatarku? Nie żebym narzekał...


A co Ty na swoim jakiś taki skrzywiony? Nie, żeby mi to przeszkadzało :P
Goła? Gdzie? Sukienka trzymająca się na cyckach to nie jest żadne goła, wypraszam sobie :P

shenra napisał/a
Kasiek gryź, a potem dam Ci szmatkę. Zdobyłam

Upiekłam *beep* sernik, mam tak dobry nastrój, że dziś nie gryzę, a normalna na pewno nie jestem, czyli w sumie się zgadza, ale szmatka się przyda :D
Boże, co ja tu napisałam...

"Dziki mesjasz" do mnie idzie, je, je, je :twisted:
_________________
Biżu na facebooku
http://www.facebook.com/p...214431445246442
Blog http://pracowniaalainn.blogspot.com/
 
 
 
shenra 
Wielki Kosmiczny Chomik Naczelna Biskupa


Posty: 24980
Skąd: z Nikąd
Wysłany: 23 Grudnia 2010, 12:13   

Kasiek napisał/a
Dziki mesjasz do mnie idzie, je, je, je
Mój na razie czeka, ale bez przerwy go muszę upominać, żeby nie podskakiwał, bo mi półka zleci :mrgreen:
_________________
Chomikowo obłędnie, lekko neurotycznie w granicach perwersji. "Niuplać dzyndzla" :D specially for smert :D
Przesiądź się!
Przegubowy kotecek!
chomik w świecie
 
 
 
Nutzz 
Yans


Posty: 2170
Skąd: że znowu?!
Wysłany: 26 Grudnia 2010, 19:55   

Głową w mur i Dziki Mesjasz przeczytane

Wrażenia?
Głową w mur - świetne. Zagłębiając się w trzewia Vakkerby czułem się zupełnie tak, ba, nawet lepiej jak podczas przemierzania zapadłych uliczek Sigil. Świat, miasto, sam pomysł podoba mi się przemocnie, tak samo z resztą jak i style, sposób prowadzenia poszczególnych historii. :D

Dziki Mesjasz - dobre, niestety nie tak bardzo jak Głową... O wiele szybsze, jakby nerwowe, ale nie w tym sęk - o ile w Głową... wszystko toczyło się w 'jednym' świecie, tak Mesjasz, to co sobie ustaliłem, to w jaki sposób próbowałem przedstawiony świat przetłumaczyć bez pardonu z kopa potraktował i obalił (statek kosmiczny!).

Niemniej, wielkie dzięki Dabliu, za kawał świetnego pisania dzięki któremu udało mi się bezproblemowo zabić (ubezgłowić wręcz) świąteczną nudę :bravo
 
 
Dabliu 
Marsjanin


Posty: 2265
Skąd: Wrocław
Wysłany: 26 Grudnia 2010, 21:43   

Niezamaco i bardzo mi miło :mrgreen: Będzie jeszcze trzecia część, nad którą właśnie się trudzę.
 
 
shenra 
Wielki Kosmiczny Chomik Naczelna Biskupa


Posty: 24980
Skąd: z Nikąd
Wysłany: 27 Grudnia 2010, 11:23   

Dabliu napisał/a
Będzie jeszcze trzecia część, nad którą właśnie się trudzę.
A jednak grupa wsparcia Ci się do czegoś przyda :mrgreen:
_________________
Chomikowo obłędnie, lekko neurotycznie w granicach perwersji. "Niuplać dzyndzla" :D specially for smert :D
Przesiądź się!
Przegubowy kotecek!
chomik w świecie
 
 
 
Dabliu 
Marsjanin


Posty: 2265
Skąd: Wrocław
Wysłany: 27 Grudnia 2010, 12:26   



:twisted:
 
 
shenra 
Wielki Kosmiczny Chomik Naczelna Biskupa


Posty: 24980
Skąd: z Nikąd
Wysłany: 27 Grudnia 2010, 12:31   

Dabliu, no ba! :mrgreen: Przecież to arcykoleś jest :mrgreen:
_________________
Chomikowo obłędnie, lekko neurotycznie w granicach perwersji. "Niuplać dzyndzla" :D specially for smert :D
Przesiądź się!
Przegubowy kotecek!
chomik w świecie
 
 
 
Agi 
Modliszka


Posty: 39270
Skąd: Wielkopolska
Wysłany: 27 Grudnia 2010, 12:32   

:bravo :mrgreen:
 
 
Witchma 
Jokercat


Posty: 24697
Skąd: Zgierz
Wysłany: 27 Grudnia 2010, 12:37   

Rewelacja :) :bravo
_________________
Basically, I believe in peace and bashing two bricks together.

"Wszystkie kobiety są piękne, tylko po niektórych tego nie widać."
/Maria Czubaszek/
 
 
 
Arya 
Stefan Sławiński


Posty: 2628
Skąd: Lublin
Wysłany: 27 Grudnia 2010, 12:43   

:mrgreen: :bravo
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group