Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
Alicja Pawłowska
Autor Wiadomość
Magnis 
Wyduldas Napfluj


Posty: 7011
Skąd: Okolice Wawa
Wysłany: 26 Wrzeœśnia 2011, 13:59   

Shenra fajna wiadomość o twoim nowym opowiadaniu :D .Niech chomiki Tobie sprzyjają byś szybko ukończyła opowieść :wink: :mrgreen: .
_________________
Stefan Grabiński

Wielcy Przedwieczni : Dagon, Wielki Cthulhu i Wielki Staruch.
 
 
shenra 
Wielki Kosmiczny Chomik Naczelna Biskupa


Posty: 24980
Skąd: z Nikąd
Wysłany: 10 Października 2011, 20:18   

Wspomnienia sennego Chomika epizod bądź który ;P:


Szłam na jakiś pogrzeb, nie wiem dlaczego, ale odbywał się na 20 piętrze strasznego wieżowca i obłędnie pokręconymi klatkami schodowymi. Szłam tam z ojcem i dwiema siostrami(których nie posiadam). Jak już doszłam na miejsce, to spojrzałam na ludzi, którzy się zgromadzili i stwierdziłam, że to nie moja nacja, że ich znam, że zaraz zaczną się jakieś zamachy, że oni tu tak wszyscy zgromadzeni. Stojąc przy stoliku z napojami zobaczyłam jak po schodach schodzi znajomy, trzymając kufel piwa. Zapytałam gdzie się wybiera, bo nie wygląda jakby szedł na pogrzeb. A on, że się nie wybiera. Nagle ogarnęło mnie straszne przeczucie, jakby syberia przejechała mi się po wnętrznościach. Upuściłam trzymany w dłoni kieliszek i zaczęłam szaleńczo zbiegać po schodach czując, że coś się zaraz stanie. Znajomy pognał za mną, ale nie chciałam pozwolić się dogonić. Na dolnym parkingu skombinowałam sobie rower i dałam nura w ulicę. Wiedziałam, że on gdzieś mnie tam dalej goni, ale najważniejsze było, że asfalt szybko się przemieszcza pod kołami. Na prawie pustej trasie w okolicach lasku coś mnie zdekoncentrowało i prawie wpadłam pod nadjeżdżającą ciężarówkę, w ostatniej chwili skręciłam i wylądowałam w rowie. Otrzepałam się ze żwiru i suchych liści, mocno zdziwiona tym faktem i starałam się przekonać serducho, że nie trzeba aż tak walić, bo je czuję - słyszę - odbieram i w ogóle. Podciągnęłam się na łokciach zaskoczona, że na dobrą sprawę nic mi się nie stało i zobaczyłam dziecięcy rowerek trzykołowy w kolorze wściekłej czerwieni, a na nim jakąś malutką osóbkę, myślałam że to jakaś dziewczynka, ale nagle odwróciła głowę o sto osiemdziesiąt stopni, spojrzała na mnie pomarszczoną twarzą starej kobiety, wbiła we mnie spojrzenie czarnych oczu i powiedziała: buuu! Oficjalnie trzeźwą myślą stwierdziłam, że gdyby nie nadmiar adrenaliny, to zdecydowanie pisałabym się na przedwczesny zawał. Zamiast tego rzuciłam krótkie: co jest kur...? A babuleńka do mnie, że przeprasza, ale nie mogła się powstrzymać. :shock: Po czym stwierdziła, że musi ze mną porozmawiać, bo obie wiemy, że coś jest zdecydowanie nie w porządku i musimy to ustalić, zanim dogoni mnie mój znajomy. Wzruszyłam ramionami i przeszłam na drugą stronę i wywaliłam się na poboczu, wpadając w rozgotowaną kaszę(skąd się tam wzięła, chomik jeden raczy wiedzieć). Nie mam kwadratowego pojęcia co mówiła do mnie upiorna staruszka, poza tym, że tam na pogrzebie to jednak była moja rodzina i że nie powinnam się tego wypierać. Stwierdziłam, że kompletnie jej odbiło. Jasne było dla mnie jedynie to, że potakiwałam jej energicznie, wiedząc, że kiedyś w odpowiednim momencie sobie przypomnę naszą rozmowę. Po chwili usłyszałam syreny, jakby pokaźny konwój miał zamiar zaraz przejechać tą średnio uczęszczaną trasą. Ku mojemu zaskoczeniu przyjechała policja, zbadać zwłoki faceta od kebabów, który zginął śmiercią co najmniej dziwną, na co wskazywały poskręcane zwłoki. Skąd wziął się koleś od kebabu, a no bo okazało się, że siedzę obok przyczepy z kebabami. Na koniec jakby tego było mało staruszka znów wykonała swoje zawałorodne okręcanie głowy o sto osiemdziesiąt stopni, wskazała na mnie sękatym paluchem i rozpłynęła się w powietrzu. Gdy tylko zniknęła poczułam, że tracę grunt pod nogami i kontakt z rzeczywistością. Świat rozjechał mi się przed oczami z prędkością nieznazną nawet najstarszym góralom. Chciałam się złapać czegoś, żeby nie upaść na środek szosy. Chwyciłam jakiś metalowy element wystający z przyczepy, ale zamiast mnie utrzymać wyrwałam go wbijając sobie w przedramię i koniec końców ladując na środku szosy. Nim kompletnie straciłam rozeznanie w terenie, zobaczyłam, że na owym kawałku metalu są wypalone jakieś interesująco powyginane symbole. Przestały mnie zajmować, gdy z jednego samochodu wysiadł policjant, podszedł do mnie i okazało się, że wygląda jak młody Keanu w Speedzie. Zapytał czy nic mi nie jest, a reszta nie miała już większego znaczenia. :mrgreen:
_________________
Chomikowo obłędnie, lekko neurotycznie w granicach perwersji. "Niuplać dzyndzla" :D specially for smert :D
Przesiądź się!
Przegubowy kotecek!
chomik w świecie
 
 
 
shenra 
Wielki Kosmiczny Chomik Naczelna Biskupa


Posty: 24980
Skąd: z Nikąd
Wysłany: 16 Stycznia 2012, 17:21   

Wspomnienia sennego Chomika epizod kolejny.

Przekroczenie progu szkoły, w której moja stopa swobodnie nie błąkała się dobrych dziesięć lat, było swoiście traumatycznym przeżyciem. Niemniej jednak nadludzka siła, cudownie niewidzialna popychała mnie w tym jakże zapomnianym kierunku. W pierwszym odruchu starałam się jej oprzeć, przeciwstawić, lecz gdy moja dłoń zacisnęła się na okrągłej, mosiężnej przypominającej głowicę buławy klamce wiedziałam, że za nic w świecie nie zmienię już kursu. Nie chodzi o to, że coś zmuszało mnie do przekroczenia progu, trzaśnięcia potężnymi drzwiami o finezyjnie zakratowanych szybach, ale zwyczajnie poczułam, że wreszcie chcę to zrobić.
Chłód holu sprawił mi niewysłowioną frajdę, bo na zewnątrz spokojnie było ze czterdzieści stopni. Zadarłam głowę wysoko do góry. Pulchniutkie jamniołeczki fruwające radośnie między puchatymi chmurkami nadal spoglądały na mnie z sufitu swoimi guzikowatymi, przerażającymi oczkami. Nienawidziłam tego malowidła odkąd pamiętam. Wzdrygnęłam się na widok tych przesłodzonych, skrzydlatych karzełków. Na więcej refleksji w tym temacie nie miałam ochoty. Czekała mnie wspinaczka po kamiennych schodach szerokich na cały hol, łączących się z drobniejszymi braćmi prowadzącymi na kolejne piętra oraz dwoma skrzydłami korytarzy. Wszystko było strasznie przytłaczające. Może dlatego, że dawne wspomnienia zatarły się w mojej pamięci i już nie czułam się tak bardzo związana z tym miejscem.
Pierwszy krok i pierwszy znajomy głos odbijający się echem od ścian. Dziwna pustka panująca na korytarzach mogła oznaczać tylko jedno. Właśnie trwały lekcje. Nie wiem czemu, ale nie uwierzyłam w to jakże prozaiczne rozwiązanie. Pustka była nietypowa. Osaczała mnie ze wszystkich kierunków. Swoiście elektryzująca i mroczna, a jednocześnie oczywista. Zapewne nie macie pojęcia, o czym mówię i szczerze, sama nie jestem pewna czy prawidłowo formułuję myśli. Oględnie rzecz ujmując: jeżeli trwały teraz jakieś lekcje, to ja byłam świętym tureckim.
Znajomy głos dobiegający z prawej odnogi korytarza potwierdził moje przypuszczenia.
- Chodź, bo się spóźnimy – zakrzyknął Sebastian i skinął głową w stronę schodów na górę.
- Na co? – zapytałam chwytając jego wyciągniętą dłoń.
- Jak to na co? Na próbę, oczywiście – odparł zdziwiony moim pytaniem.
No tak, cóż innego mogło mnie skusić do przestąpienia progu ukochanej szkoły niż próba chóru. Jedyna rzecz, za którą tęskniłam i której nie potrafiłabym odmówić. A więc to była ta niewidzialna siła. No dobra, jedna próba po dziesięciu latach jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Ciekawe ile osób się dzisiaj zgłosiło?
Zakręcane schody, owijające się jak wąż wokół popiersia zacnego fundatora naszej szkoły, zawsze mnie przerażały. Swoją potęgą oczywiście, szeroką balustradą z twardego kamienia i każdym schodkiem, który w mojej chorej wyobraźni czyhał tylko na to, żeby przytulić do swoich zimnych piersi mój kręgosłup.
Gdy dotarliśmy na pierwsze piętro na pierwszy rzut oka wydawało mi się, że wszystko pozostało bez zmian. Dokładnie jak w dniu, w którym z głupkowatym uśmiechem przyklejonym do twarzy i świadectwem, może nie najwyższych lotów, po raz ostatni raz w swojej szkolnej karierze opuszczałam szkolne progi. Na pierwszy rzut oka jak mówię, bo wystarczyło otworzyć pierwsze drzwi z prawej, której powinny prowadzić do damskiej toalety, żeby przekonać się, iż znajduje się tam składzik na szczotki, zmiotki, mopy, mnóstwo chemikaliów i wypchanego pawiana. Spojrzałam zaskoczona na Sebastiana, ale brak jakiejkolwiek reakcji na jego twarzy dowodził, że najwyraźniej był świadom tej zmiany. Ok, dawno mnie tu nie było, kilka rzeczy miało prawo zmienić swoje położenie, ale żeby od razu wyrywać kible, umywalki i całą instalację kanalizacyjną? Bez jaj.
Wiedziona czystą, ludzką ciekawością zajrzałam do najbliższej klasy, o ile dobrze kojarzę sali biologicznej, w której za mojej bytności tutaj królowała nieco zwichrowana, nie zawsze w pełni się kontrolująca biologiczka. Nauczycielka, do której żywiłam sympatię pomieszaną z politowaniem. Generalnie nieszkodliwa persona. Oczywiście monarchia absolutna fauny i flory zniknęła całkowicie, zastąpiona basenem i zjeżdżalnią. Przetarłam oczy i profilaktycznie palnęłam się w głowę. Niestety omamy nie zniknęły, a nawet pogłębiły się, gdy z pomieszczenia obok, gdzie powinien znajdować się kantorek pani psorki wyszło pięciu rosłych chłopaków w kąpielówkach i nie zwracając uwagi na mnie, gapiącą się na nich z rozdziawioną paszczą, zanurzyło się w wodzie.
Ostrożnie zamykając drzwi oparłam się o nie i z sercem walącym jak dzwon Zygmunta starałam się uspokoić. Adrenalina, która opanowała niemal całkowicie mój system wydawała się wypierać hemoglobinę z mojej krwi. Sebastian stał przy oknie i obserwował mnie z zainteresowaniem.
- No chodź, bo się spóźnimy. Czekają na nas.
Kto na nas czeka? Stado orangutanów, a może ryjówek? Nieee, to by było zbyt proste. Kolonia diabłów tasmańskich wspierana oddziałem pingwinów, zgromadzona w Auli z okazji akcji protestacyjnej przeciwko wyzyskowi szczurów domowych. Tak, to zdecydowanie brzmiało sensownie.
Wzruszyłam ramionami i ruszyłam za Sebastianem. Najwyraźniej cokolwiek się tutaj działo byłam jedyną osobą, która tego nie rozumiała. A może brałam udział w jakimś eksperymencie socjologicznym? Ok, to w takim razie postanowiłam zagrać w tę przedziwną grę.
Schody na drugie piętro przykryte były czerwonym dywanem. Ze ścian wyrastały żyrandole, fantazyjnie pozwijane w motywy kwiatowe. Z każdego pączka wystawała świeca, dająca więcej światła niż przeciętna żarówka siedemdziesięcio pięcio woltowa. Fioletowe malowidła na balustradzie przypominały runy, albo jakiś pogięty starożytny język. Może i te ornamenty nie byłyby dziwne, gdyby się nie poruszały. A barwne szlaczki przeskakiwały radośnie między kolumnami balustrady, przenikały pod dywan i biegły na górę, by znów zsunąć się po poręczy. Przypominały mi zmutowane pchły nie mogąc usiedzieć w miejscu.
Ale największe wyzwanie czekało mnie na drugim piętrze. Korytarz wyrzeźbiony w marmurze odbijał refleksy świec. Drzwi do sal lekcyjnych otwarte na oścież ułatwiły mi zapuszczenie żurawia. W chemicznej wszystko stało na miejscu, nawet ławki się nie zmieniły. W kolejnej, matematycznej to samo. Zmęczone życiem tablice z wzorami pokrywała warstwa kurzu. Odetchnęłam z ulgą, przez moment uznając to, co zobaczyłam piętro niżej za zwyczajne halucynacje. Odrobina normalności w tym szaleństwie była jak łyk świeżej wody po maratonie przez pustynię. Orzeźwiające.
Spokojem ducha cieszyłam się mniej więcej trzydzieści sekund, bo odwracając się w stronę drzwi do Auli, zauważyłam, że ich nie ma. W miejscu, gdzie powinny się znajdować wisiał obraz brodatego Ojca Fundatora. Stanęłam jak wryta. Nie dlatego, że drzwi zniknęły, przecież mogli je zamurować i zrobić piętro niżej, albo wyżej. Nie dlatego, że ściana miała dziwaczny, zbyt intensywny czerwony kolor. Ale, dlatego że jasnoniebieskie oczka Ojca Założyciela śledziły każdy mój krok. Wrzasnęłam jak opętana.
- Widzę, że zaczynasz próbę na własną rękę – zażartował Sebastian.
- Co tu się dzieje? – wydyszałam, gdy już gardło rozluźniło mi się na tyle, że poza piskiem i rzężeniem byłam w stanie wydać artykułowany dźwięk.
- Bo się ociągasz beznadziejnie zamiast od razu iść na próbę – westchnął. – Wszystko byłoby w porządku, gdybyś się tak nie rozglądała.
Znaczy, co w porządku? Nie zobaczyłabym tych dziwactw? Nie zaczęła rozważać stanu poczytalności własnej osoby? Nie, nie, nie. Moja tolerancja na rzeczy niesamowite była wysoce rozwinięta, ale oczywiście nie w przypadku, gdy całe stado nienormalności i niemożliwości atakowało mnie ze wszystkich kierunków. Chciałam jak najszybciej uciec z tego przeklętego miejsca, do którego w tym momencie całkowicie straciłam sentyment.
I wtedy to się stało. Przepotężny gong wydobywający się chyba z trzewi szkolnych ogłuszył mnie na chwilę. Gabloty z ogłoszeniami o absencji nauczycieli i zmianach w zastępstwach na lekcji, ożyły. Nazwiska grupami wychodziły spod szyby i truchtem literkowym uciekały po posadzce w sobie znanych kierunkach. Zdjęcia absolwentów wiszące na ścianach rozpoczęły przerwane rozmowy. Szum i harmider jaki zapanował na korytarzu tak bardzo przypominał szaleństwa typowej przerwy, ale zdecydowanie typowe nie były. Drzwi do chemicznej i zlokalizowanej po przeciwnej stronie damskiej toalety trzasnęły skrzydłami. Podłoga wybrzuszyła się w paru miejscach i zaczęła rozrastać. Rozrastała się w głąb sali i toalety. Brunatne płytki opadały coraz niżej i niżej, wydobywając z siebie kolejne schody. Stopnie z prawej i lewej łączyły się po środku, dokładnie pod moimi stopami. Skąd to wiedziałam? A no stąd, że podłoga, na której stałam nagle zrobiła się przezroczysta. Sebastian pociągnął mnie za rękę i wepchnął do nowonarodzonego pomieszczenia. Wielkiego jak diabli, wysokiego bodaj na dziesięć metrów, co przy architekturze szkoły było fizycznie niemożliwe, szerokiego mniej więcej tyle samo. Ściany pokrywała jakaś fosforyzująca substancja. Powierzchnia schodów kleiła mi się do trampek. Sebastian sprowadził mnie na dół pod samą scenę, na której rozgrywał się ostatni horror.
Moi niegdysiejsi koledzy zbici w ciasną masę, jak zahipnotyzowani bujali się na boki. Nie to mnie przeraziło. Przeraziły mnie ich puste oczy i beznamiętne wyrazy twarzy. A jeszcze gorszy był widok mojego dyrygenta. Odwrócił się w moją stronę zamarłam. Jeżeli kiedykolwiek wyobrażaliście sobie rozpadającego się, śmierdzącego i oślizgłego zombie, tak właśnie możecie sobie wizualizować mojego dyrygenta. Gdy uniósł do góry rękę, z której skóra odpadała płatami krzyknęłam. Dźwięk spowodował, że chórzyści się ożywili, o ile ożywili było właściwym słowem. Zbita masa nieumartych ruszyła w moim kierunku z Ave Maria na rozpadających się ustach.
Sebastian złapał mnie mocno za ramiona i pozbawił możliwości ucieczki. Szarpałam się i kopałam modląc w duchu, żeby się obudzić. Byleby tylko się obudzić, bo przecież to musiał być sen, to nie mogła być prawda. Takie rzeczy zdarzają się tylko w filmach. Obudź się, obudź! Wrzeszczałam w myślach. Nim horda zombie mnie dopadła… obudziłam się.
A wraz z moim przebudzeniem ocknęła się moja komórka, która z typowym dla siebie stoickim spokojem zakomunikowała mi smsem: I see you. Iście królewskie zakończenie.
_________________
Chomikowo obłędnie, lekko neurotycznie w granicach perwersji. "Niuplać dzyndzla" :D specially for smert :D
Przesiądź się!
Przegubowy kotecek!
chomik w świecie
 
 
 
Kasiek 
Kogga


Posty: 5207
Skąd: Lublin
Wysłany: 17 Stycznia 2012, 18:26   

Lubię to :D
_________________
Biżu na facebooku
http://www.facebook.com/p...214431445246442
Blog http://pracowniaalainn.blogspot.com/
 
 
 
shenra 
Wielki Kosmiczny Chomik Naczelna Biskupa


Posty: 24980
Skąd: z Nikąd
Wysłany: 17 Stycznia 2012, 23:46   

Kasiek, się cieszę ;P:
_________________
Chomikowo obłędnie, lekko neurotycznie w granicach perwersji. "Niuplać dzyndzla" :D specially for smert :D
Przesiądź się!
Przegubowy kotecek!
chomik w świecie
 
 
 
Jotha 
Langolier

Posty: 285
Skąd: Warszawa
Wysłany: 18 Stycznia 2012, 12:38   

Schody czyhające, by przytulić kręgosłup do zimnych piersi... rewelacja :)
_________________
Bo ja lubię fantastykę :)
 
 
dalambert 
Agent Chaosu


Posty: 23516
Skąd: Grochów
Wysłany: 18 Stycznia 2012, 12:41   

shenra, Chomik ! Skop im dobrze poręcz , to nie będą wiedziały którędy na górę :!: :D Że tak klasyka zacytuję :wink:
_________________
Boże chroń Królową - Dalambert
 
 
shenra 
Wielki Kosmiczny Chomik Naczelna Biskupa


Posty: 24980
Skąd: z Nikąd
Wysłany: 24 Lutego 2012, 18:36   

Wspomnienia sennego Chomika epizod następny. (zainspirowany ewidentnie wczorajszymi rozmowami w Paradoxie: Wachon & Kasia Kosik dzięki :mrgreen: )

Wszystko zaczęło się od wody. W zasadzie nie pamiętam, w jaki sposób, ani też kiedy się w niej znalazłam. Liczyło się jedynie znalezienie wyjścia z tej granatowej otchłani. Z bardzo prozaicznej przyczyny. A mianowicie, jak bardzo bym nie lubiła pływania, a zwłaszcza nurkowania, to jednak oddech, czy raczej bezdech ma swoje ograniczenia. W polu widzenia zamajaczyła jasna plama - niewielki otwór w drewnianej podłodze, którym się wydostałam się z opresji prowadził do całkiem sporej hali. Po wyczołganiu się z tych lodowatych czeluści zauważyłam, że podłoga wcale nie jest drewniana, tylko składa się z gigantycznej mozaiki przedstawiającej przesadnie kolorową łąkę. Nie zdążyłam się zastanowić nad znaczeniem tego odkrycia, gdyż do pomieszczenia weszło dwóch mężczyzn, no trzech w zasadzie, ale ten trzeci był jakiś taki eteryczny. Dwóch wyglądających jak porządne draby z amerykańskiej gangsterski rozsiadło się wygodnie w skórzanych fotelach, które w cudowny sposób pojawiły się pod ścianą. W pierwszym odruchu chciałam się stamtąd jak najszybciej zwinąć, licząc na to, że draby wcale mnie nie zauważyły, ale zamiast tego sama opadłam na fotel, który się za mną zmaterializował.
Eteryczna postać stojąca obok wręczyła mi zniszczone pudełko po butach. Na co mi pudełko po butach? Nie chciałam go wziąć, ale coś, co zauważyłam na twarzy półprzezroczystego mężczyzny spowodowało, że zmieniłam zdanie. Wydawał mi się taki dziwnie znajomy.
W tle słyszałam jak draby odczytują coś, co powinno mnie interesować. Wychwyciłam tylko słowa: to wszystko, co pani po ojcu zostało. No tak, pomyślałam, a cóż ja w zasadzie mogłabym po nim dostać? Kopa w dupę i krzyżyk na drogę. Zjawa spojrzała na mnie z żalem i zachęciła do otwarcia pudełka. Zdjęłam pokrywkę i zaglądnęłam do środka. Z wrażenia oczy prawie wyszły mi z orbit i w sekundzie poczułam się jakbym z powrotem była w zimnej otchłani i zaczynała się krztusić łapczywie połykaną wodą. Skąd ta przesadna reakcja? Ano stąd, że znajdowały się w nim nie byle jakie kamienie szlachetne. Oczywiście nie to mnie aż tak zatchnęło, tylko fakt, że każdy z nich był rozmiarów przerośniętej cytryny. A jeden szafir to nawet w granicach średniej pomarańczy się plasował. Zerknęłam na zjawę z wyjątkowo durnym wyrazem pyska. Skąd wiem, bo czułam jak z otwartej paszczęki spływa mi strużka śliny, a lewe oko zaczyna drgać jakby właśnie dochodziło w nim do mini wyładowań elektrycznych. Oprócz kamieni w pudełku znalazłam jeszcze wsadzoną w foliową koszulkę kartkę. Nie mam pojęcia, co na niej zapisano, gdyż w tamtym momencie wydała mi się najmniej istotnym elementem, jako iż właśnie okazało się, że jestem obrzydliwie bogata.
Gdy nieco ochłonęłam poraziła mnie myśl, że co ja mam teraz z tym zrobić? Znaczy, gdzie i jak to schować, żeby nikt się do tego nie dobrał, bo znając mojego ojca, to zapewne mnóstwo osób miało chrapkę na to pudełko, począwszy od uroczych mięśniaków siedzących nieopodal.
- I co ja mam zrobić? – mruknęłam, chowając diament, który mieścił się w ręce do stanika. Nie, żeby nikt nie był w stanie zauważyć, że wystaje mi spod bluzki trzeci cycek.
- Możesz mi to dać na przechowanie – odezwała się zjawa.
- Oczywiście – parsknęłam. – Raz udało mi się coś od ciebie dostać, co ma wymierną wartość i mam ci to oddać? Jaja sobie robisz?
Jak łatwo się domyśleć, udało mi się skojarzyć, skąd znam tę eteryczną marę. Ni mniej ni więcej był to mój ojciec, a raczej to co z niego zostało. Jakkolwiek by tego nie interpretować. Wzruszył ramionami i stwierdził, że mogę robić, co mi się żywnie podoba, ale choć raz mogłabym go posłuchać. Nie musiał tego mówić na głos, za dobrze go znałam. Wystarczył grymas na jego twarzy, żebym wiedziała jak go zinterpretować.
Niemniej jednak miał rację. Wyglądało na to, że coś jest tu poważnie nie tak. Trzecie oko, podświadomość, siódmy zmysł, czy coś równie abstrakcyjnego podpowiadało mi, że jak tylko te dwa dryblasy skończą zapoznawać mnie z raczej mało ciekawą historią odejścia ojca z tego świata, to rzucą się na mnie w zamiarze przejęcia nietypowej schedy. Jako praktyczna istota, zdecydowanie nie mająca zamiaru dzielić się zdobyczą z byle kim, postanowiłam w trybie natychmiastowym dać nogę. Istotny problem jednak stanowił brak oczywistej drogi ucieczki, gdyż z pomieszczenia, w którym się znajdowałam nie było wyjścia. Dziura w podłodze zasklepiła się, a ściany nie posiadały drzwi.
- Musisz użyć swojej magii i magii kamieni – szepnął zjawo-ojciec.
No, ba! Że też sama na to nie wpadłam. Przecież to takie oczywiste. Pstryk i użyjemy Mocy. Dawaj młody Jedi skup się na teleportacji. Zjawo-ojciec pokręcił głową z dezaprobatą odbierając mój ociekający sarkazmem przekaz. A może jednak warto było spróbować, nic mi to w końcu nie szkodziło. A jakby na to nie patrzeć zawsze chciałam móc robić takie rzeczy. Skupiłam się na… w sumie sama nie wiem czym, zdaje się, że na diamencie, który niemiłosiernie wrzynał mi się w cycek. Nagle hala zamigotała i niemal natychmiast przemieniła się w pędzącą z prędkością światła karuzelę. Zacisnęłam mocno powieki i wczułam się w stukający o zęby żołądek.
Gdy w końcu otworzyłam oczy i uspokoiłam nieprzemożoną chęć zwrócenia wszelkich płynów ustrojowych, okazało się, że przeniosłam się do swojego mieszkania.
- Co za syf – mruknął zjawo-ojciec.
- Pedant się znalazł – odparłam.
- Nie możesz tu zostać.
- Nie no, poważnie? – nie mogłam się powstrzymać przed jadowitym tonem.
Po pierwsze jego uwagi były oczywiste, choćby ze względu na fakt, że pod moim blokiem zaczynało się zbierać całkiem sporo podejrzanie wyglądających ludzi. Po drugie ewidentnie ktoś przeszukiwał moje mieszkanie, nie jestem aż takim bałaganiarzem, żeby rzucać majtki na wiatrak zawieszony pod sufitem. Swoją drogą, czemu ktoś w ogóle rzucał moimi majtkami? No i po trzecie nie podobało mi się, że zjawo-ojciec uważał mnie za fleję. Mógłby dla odmiany wydusić z siebie coś miłego, co za życia zdarzyło mu się może ze trzy razy.
- Nieźle poradziłaś sobie z teleportacją, ale musisz jeszcze nad tym popracować– rzucił odczytując moje myśli. – A teraz trzeba znikać.
Uśmiechnęłam się półgębkiem. Przynajmniej spróbował. Znikać, łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, a jeszcze trudniej wymyślić dokąd. Jemu w zasadzie było wszystko jedno, przecież nie żył i z jakiegoś powodu wyobrażałam sobie, że jego dusza, duch, czy coś takiego mi towarzyszy. A może serwowałam sobie autopokutę za lata, kiedy nie darzyliśmy się zbyt ciepłymi uczuciami. Jeżeli to był pokręcony sposób nadrabiania straconego czasu, to ciekawa jestem, co Freud by na to powiedział.
Próbę racjonalizatorską przerwał mi huk dobiegający od strony sypialni. Któryś z typków zgromadzonych pod domem był uprzejmy rozwalić mi okno. Czy oni zdają sobie sprawę, ile dzisiaj kosztuje wstawienie nowej szyby i to jeszcze w niestandardowym wymiarze?!
Dobra, nie miałam czasu na bezsensowne narzekania. Jeśli przeżyję to wariactwo, to spieniężę kamyczki i będę żyć jak jakiś maharadża we własnym zamku, z własną służbą, z własną stadniną, z własnym zapasem ulubionego alkoholu, z własną grupą mężczyzn pragnących zrobić dla mnie i ze mną wszystko… I rozmarzyłam się za bardzo.
Wyjrzałam przez rozwalone okno i dostrzegłam, że grupa pięciu osób ubranych w śmieszne, powłóczyste szaty ze sterczącymi do góry sznurkami, energicznie wymachuje rękami tworząc, jeśli dobrze rozpoznawałam, solidną kulę błękitnego ognia. Teraz musiałam przyznać, że masa przeczytanych do tej pory książek fantastycznych wreszcie się na coś przydała. Szkoda, że nie było w żadnej instrukcji obsługi zjawo-ojca, poradnika panowania nad magią kamieni oraz własną, o której nie miało się pojęcia, a także szybkiej metody pozbycia się nieproszonych magów, pragnących zetrzeć twoją osobę z powierzchni ziemi. Cóż zdecydowanie są w literaturze porządne braki.
Wróciłam do kuchni. Po drodze zgarnęłam z wieszaka plecak i zaczęłam do niego pakować co istotniejsze rzeczy takie, jak coś do jedzenia, butelka wody, pudełko świecidełek ojca, z którego wyjęłam na chwilę zafoliowany dokument.
- Co to jest? – zagadnęłam.
- Poczytasz kiedy indziej – rzucił dość nerwowo jak na ducha.
A mnie od razu zapaliła się lampka ostrzegawcza, że ten dokument ma większe znaczenie niż podejrzewałam. I tak naprawdę prawdziwa rozgrywka toczy się właśnie o niego. A gdyby tak wyciągnąć ze zjawo-ojca, czemu się tak zdenerwował?
Cokolwiek zamierzałam zrobić w przeciągu następnych kilku minut, zostałam pozbawiona możliwości decydowania o tym, gdy niebieska kula ognia z gracją wleciała przez okno, a następnie potoczyła się w moją stronę, niczym odbezpieczony granat. Zaklęłam z wrażenia, wymacałam w plecaku pierwszy lepszy kamień i zacisnęłam na nim dłoń. Kuchnia zamigotała, tak samo jak poprzednio hala i po sekundzie, która wydawała mi się wiecznością, zaczęła się rozpływać. Ostatnią myślą, jaka przeleciała mi przez głowę nim pogrążyłam się w wirującym tunelu było, że chciałabym się nauczyć puszczać takie niebieskie, płonące bańki pod warunkiem, że nie będą eksplodować mi w twarz.
_________________
Chomikowo obłędnie, lekko neurotycznie w granicach perwersji. "Niuplać dzyndzla" :D specially for smert :D
Przesiądź się!
Przegubowy kotecek!
chomik w świecie
 
 
 
merula 
Pani z Jeziora


Posty: 23494
Skąd: przystanek Alaska
Wysłany: 5 Kwietnia 2012, 16:50   

a takie już masz?

_________________
Kobiety dzielą się na te, które nie wiedzą czego chcą i na te, które chcą, ale nie wiedzą czego.
 
 
shenra 
Wielki Kosmiczny Chomik Naczelna Biskupa


Posty: 24980
Skąd: z Nikąd
Wysłany: 5 Kwietnia 2012, 17:17   

merula, jesteś niezastąpniona :mrgreen: A już myślałam, że pokusiłaś się na komentarz do opowiadania ;P:
_________________
Chomikowo obłędnie, lekko neurotycznie w granicach perwersji. "Niuplać dzyndzla" :D specially for smert :D
Przesiądź się!
Przegubowy kotecek!
chomik w świecie
 
 
 
shenra 
Wielki Kosmiczny Chomik Naczelna Biskupa


Posty: 24980
Skąd: z Nikąd
Wysłany: 5 Listopada 2012, 18:20   

Grobobranie na Szortalu Popełniłam. Przyznaję się. ;P:
_________________
Chomikowo obłędnie, lekko neurotycznie w granicach perwersji. "Niuplać dzyndzla" :D specially for smert :D
Przesiądź się!
Przegubowy kotecek!
chomik w świecie
 
 
 
Magnis 
Wyduldas Napfluj


Posty: 7011
Skąd: Okolice Wawa
Wysłany: 5 Listopada 2012, 21:09   

Shenra gratulascje i co mogę więcej powiedzieć. Może to, że podobał mi się szort i był jakiś taki makabryczny :D :wink: . Brawo za pomysł i wykonanie :bravo .
_________________
Stefan Grabiński

Wielcy Przedwieczni : Dagon, Wielki Cthulhu i Wielki Staruch.
 
 
shenra 
Wielki Kosmiczny Chomik Naczelna Biskupa


Posty: 24980
Skąd: z Nikąd
Wysłany: 5 Listopada 2012, 21:14   

Dzianks ;P: Makabryczność, to on raczej z przymróżeniem oka miał :wink: Albo i niet... 8)
_________________
Chomikowo obłędnie, lekko neurotycznie w granicach perwersji. "Niuplać dzyndzla" :D specially for smert :D
Przesiądź się!
Przegubowy kotecek!
chomik w świecie
 
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37546
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 5 Listopada 2012, 21:30   

Co do wykonania to parę drobiazgów dało by radę poprawić. Przecinki, literówki, gramatyczne niezgrabności i takie tam. I może się nie zagłębiłem ale nie wiem o co szło.
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
shenra 
Wielki Kosmiczny Chomik Naczelna Biskupa


Posty: 24980
Skąd: z Nikąd
Wysłany: 5 Listopada 2012, 22:05   

O grobobranie, specjalnie to zakamuflowane nie było. :D
_________________
Chomikowo obłędnie, lekko neurotycznie w granicach perwersji. "Niuplać dzyndzla" :D specially for smert :D
Przesiądź się!
Przegubowy kotecek!
chomik w świecie
 
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37546
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 5 Listopada 2012, 22:20   

Ok, cokolwiek to znaczy.
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
shenra 
Wielki Kosmiczny Chomik Naczelna Biskupa


Posty: 24980
Skąd: z Nikąd
Wysłany: 5 Listopada 2012, 22:25   

Wytłumaczyłam w tekście, skoro skoro chwila skupienia nie pozwala Ci dojść do tego samemu :D
_________________
Chomikowo obłędnie, lekko neurotycznie w granicach perwersji. "Niuplać dzyndzla" :D specially for smert :D
Przesiądź się!
Przegubowy kotecek!
chomik w świecie
 
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37546
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 5 Listopada 2012, 22:48   

Ok, przeczytałem tekst dwa razy. Nie pomogło. Nie wiem o co chodzi.
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
shenra 
Wielki Kosmiczny Chomik Naczelna Biskupa


Posty: 24980
Skąd: z Nikąd
Wysłany: 5 Listopada 2012, 23:19   

Zaraz wyjaśnię.
_________________
Chomikowo obłędnie, lekko neurotycznie w granicach perwersji. "Niuplać dzyndzla" :D specially for smert :D
Przesiądź się!
Przegubowy kotecek!
chomik w świecie
 
 
 
Kruk Siwy 
Wierny Legionista


Posty: 21978
Skąd: Szmulki
Wysłany: 5 Listopada 2012, 23:20   

No o nic. Scenka rodzajowa z pół życia zombiaków.
_________________
Tu leży pisarz nieznany.
Marzył, że dorówna tuzom.
Talent miał niespotykany
lecz pisał sobie, a muzom.

ˆ Agi
 
 
shenra 
Wielki Kosmiczny Chomik Naczelna Biskupa


Posty: 24980
Skąd: z Nikąd
Wysłany: 5 Listopada 2012, 23:22   

Kruku, niech Krukowi chwała będzie :mrgreen:
_________________
Chomikowo obłędnie, lekko neurotycznie w granicach perwersji. "Niuplać dzyndzla" :D specially for smert :D
Przesiądź się!
Przegubowy kotecek!
chomik w świecie
 
 
 
Kruk Siwy 
Wierny Legionista


Posty: 21978
Skąd: Szmulki
Wysłany: 5 Listopada 2012, 23:24   

Byle nie chała.
Ale chyba muszę nowego Miecia machnąć. Jakoś temat nieumarłych nam obumarł. A paru zgniłków halowenu nie czyni.
_________________
Tu leży pisarz nieznany.
Marzył, że dorówna tuzom.
Talent miał niespotykany
lecz pisał sobie, a muzom.

ˆ Agi
Ostatnio zmieniony przez Kruk Siwy 5 Listopada 2012, 23:25, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37546
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 5 Listopada 2012, 23:24   

Nikt nie twierdzi, że ja muszę wszystko rozumieć.
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
shenra 
Wielki Kosmiczny Chomik Naczelna Biskupa


Posty: 24980
Skąd: z Nikąd
Wysłany: 5 Listopada 2012, 23:29   

Kruk Siwy napisał/a
A paru zgniłków halowenu nie czyni
No właśnie. Chciałam jeszcze machnąć do tego Zakrzyżki, czyli wyskakiwanie zza krzyża. Takie nieumarłe scary games :D , ale nie skystalizował mi się jeszcze pomysł.
_________________
Chomikowo obłędnie, lekko neurotycznie w granicach perwersji. "Niuplać dzyndzla" :D specially for smert :D
Przesiądź się!
Przegubowy kotecek!
chomik w świecie
 
 
 
Magnis 
Wyduldas Napfluj


Posty: 7011
Skąd: Okolice Wawa
Wysłany: 6 Listopada 2012, 13:51   

shenra napisał/a
Makabryczność, to on raczej z przymróżeniem oka miał :wink:


I tak było również, ale taka krótka wersja opowieść o grobobraniu czyli scenki zabawnego umrzyka jak najbardziej fajne :mrgreen: . Nawet można było spotkać robaczka Bodzia :mrgreen: .

Ciekawe czy napiszesz ciąg dalszy bo jestem ciekawy co zrobi Barbara temu umrzykowi co ją obudził :wink: :D .
_________________
Stefan Grabiński

Wielcy Przedwieczni : Dagon, Wielki Cthulhu i Wielki Staruch.
 
 
shenra 
Wielki Kosmiczny Chomik Naczelna Biskupa


Posty: 24980
Skąd: z Nikąd
Wysłany: 6 Grudnia 2012, 13:56   

No to czas na trochę autoreklamy DOF . Popełniłam byłam sobie tekścik dla noworodka wśród czasopism fantastycznych. Jakby ktoś miał ochotę zerknąć, co tym razem wyszło mła z głowy, to zapraszam :mrgreen:
_________________
Chomikowo obłędnie, lekko neurotycznie w granicach perwersji. "Niuplać dzyndzla" :D specially for smert :D
Przesiądź się!
Przegubowy kotecek!
chomik w świecie
 
 
 
Magnis 
Wyduldas Napfluj


Posty: 7011
Skąd: Okolice Wawa
Wysłany: 6 Grudnia 2012, 14:30   

Ciekawe co Chomik wymyślił :mrgreen: . Cieszę się na powstanie magazynu i sam już pobrałem :wink: .
_________________
Stefan Grabiński

Wielcy Przedwieczni : Dagon, Wielki Cthulhu i Wielki Staruch.
 
 
shenra 
Wielki Kosmiczny Chomik Naczelna Biskupa


Posty: 24980
Skąd: z Nikąd
Wysłany: 6 Grudnia 2012, 14:38   

Magnis, super. Teraz zobaczymy jak Ci się spodoba :D
_________________
Chomikowo obłędnie, lekko neurotycznie w granicach perwersji. "Niuplać dzyndzla" :D specially for smert :D
Przesiądź się!
Przegubowy kotecek!
chomik w świecie
 
 
 
Blue Adept 
Borg


Posty: 1543
Skąd: Warszawa
Wysłany: 6 Grudnia 2012, 18:41   

shenra napisał/a
co tym razem wyszło mła z głowy


NMSP - Wyszła glutokijanka... ;P: :wink: A poważniej, to całkiem zabawny tekst, szczególnie mnie uradowało szerokie zastosowanie kija bejsbolowego... :mrgreen: :bravo
 
 
shenra 
Wielki Kosmiczny Chomik Naczelna Biskupa


Posty: 24980
Skąd: z Nikąd
Wysłany: 6 Grudnia 2012, 22:52   

Blue Adept, no i super. Cieszę się, że mogłam dla Ciebie poszerzyć jego horyzonty ;P:
_________________
Chomikowo obłędnie, lekko neurotycznie w granicach perwersji. "Niuplać dzyndzla" :D specially for smert :D
Przesiądź się!
Przegubowy kotecek!
chomik w świecie
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group