To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Historia - Alternatywa

hjeniu - 10 Grudnia 2006, 21:44

gorat, jakiś czas temu Orzeł zrobił to samo podczas ćwiczeń NATO na Morzu Północnym - Kilo są cholernie ciche gdy płyną na silnikach elektrycznych, no i Amerykanie nie mają żadnych okrętów podwodnych które mogłyby działać w płytkich wodach. Ale w czasie zagrożenia grupa lotniskowca chroniona jest dodatkowo przez P-3C i śmigłowce ZOP - gdy nie ma zagrożenia tego się nie stosuje bo to drogi gips - boje sonarowe są jednorazowe i sporo kosztują. Zagrożenie ze strony klasycznych OP, to jeden z powodów dla którego lotniskowce trzymają się wód oceanicznych - tam amerykańskie Los Angeles mają przewagę nad okrętami z napędem klasycznym.
dzejes - 10 Grudnia 2006, 22:34

Cytat
Gustaw G.Garuga:
po drugie, dla większości protestujących tymi złymi są właśnie władze lokalne, na które ślą skargi jak za dawnych czasów do cesarza, czyli do Pekinu. Trudno widzieć w tym zapowiedź ogólnonarodowego ruchu na rzecz zmian. Ale mogę się mylić. Po prostu historia Chin jest kompletnie nieprzewidywalna, więc nie biorę odpowiedzialności za swoje prognozy :wink:


Pełna zgoda. Dodam, że takie podejście nie jest niczym niezwkłym, bo przecież Rosja carska, czy potem sowiecka znała identyczny mechanizm - batiuszka dobry i mąrdy, to nie jego wina, to ten zły w gminie/radzie/whateverze.

Tylko czy od czasów Mao którykolwiek z przywódców miał podobną pozycję? Czy nie zjechali oni do pozycji ledwie owych pragmatycznych technokratów? Jeśli tak, to mit batiuszki może się szybko wykruszyć i jedynie wskazana przez Ciebie izolacja ognisk zapalnych może stopować powstanie szerszych ruchów kontestujących obecną sytuację.
Oczywiście zgadzam się, że co do przyszłości Chin - to można raczej ją przepowiadać, niż przewidywać.

Gustaw G.Garuga - 10 Grudnia 2006, 22:44

Z tymi technokratami to racja. Nad drugim zdaniem tego posta siedzę od kilku minut i nie mogę się zdecydować, co napisać - choroba, ten technokratyzm może mieć i dobre i złe konsekwencje, nie wiem, od czego zacząć, za dużo opcji. Lepiej pójdę już spać :(
Zerowiec - 11 Grudnia 2006, 03:03

Piętą achillesową okrętów podwodnych z napędem konwencjonalnym jest zasięg w zanurzeniu. Okręty tego typu w porównaniu z atomowymi okrętami podwodnymi czy okrętami nawodnymi są tak powolne i tak ograniczone przez potrzebę okresowego doładowywania swoich akumulatorów praktycznie na powierzchni, że bardziej odpowiednim określeniem jest ruchome pole minowe a nie okręt wojenny. Dlatego też okręty tego typu sprawdzają się w basenikach dziecięcych takich jak Bałtyk albo przy blokadzie cieśnin, ale byłoby niedorzecznością kazać im uganiać się za lotniskowcami po oceanach.
Adashi - 11 Grudnia 2006, 10:41

Podczas I wojny w Zatoce amerykańskie okręty (lotniskowce też) o ile dobrze pamiętam wpłynęły do zatoki, czemu więc podczas kryzysu tajwańskiego nie miałyby operować na wodach Formozy :?:

Cytat
Fidel-F2 2. Natychmiast po zboczeniu z trasy pasżery dostały by asystę myśliwców i rozkaz zmiany kursu.
3. Gdyby nie posłuchały rozkazu dostały by kulkę między oczy.

Po 11.09.2001r. być może, powtarzam, być może. Amerykanie już raz zestrzelili pomyłkowo cywilną maszynę (USS Vincennes irańskiego Airbusa w 1988), zabijając 290 pasażerów. Jankesi zastanowiliby się dziesięć razy zanim znów popełniliby ten sam błąd.

Fidel-F2 - 11 Grudnia 2006, 10:48

ale najwyżej dwa razy w warunkach realnego zagrożenia u wybrzeży Chin
Adashi - 11 Grudnia 2006, 10:55

Nie było realnego, raczej minimalne. Skoro Chińczycy się wycofali. Amerykańce zaczęli rozminowywanie i wznowili handel, zadufani w sobie i zapatrzeni w potęgę swojej armii myśleli, że na Chińczyków podziałała taktyka odstraszania. Bo na tym właśnie polegała parada US Navy.
Fidel-F2 - 11 Grudnia 2006, 11:04

a świstak zawija
hjeniu - 11 Grudnia 2006, 11:13

Adashi, skoro Chińczycy się wycofali to po kiego czorta trzymać tam lotniskowce? Wystarczą fregaty i 1 - 2 śmigłowcowiec desantowy ze śmigłowcami przeciwminowymi.
Adashi - 11 Grudnia 2006, 11:14

Świstak siedzi, bo sreberka były z juchty :mrgreen:
Zerowiec - 11 Grudnia 2006, 16:27

Cytat
Podczas I wojny w Zatoce amerykańskie okręty (lotniskowce też) o ile dobrze pamiętam wpłynęły do zatoki, czemu więc podczas kryzysu tajwańskiego nie miałyby operować na wodach Formozy :?:

Nie chce mi się kolejny raz od nowa tłumaczyć wszystkiego łopatologicznie więc musisz zadowolić się ogólnikowym stwierdzeniem, że to była zupełnie inna sytuacja.

Adashi - 11 Grudnia 2006, 16:37

Spróbuj chociaż. Bynajmniej Cię nie podpuszczam. :mrgreen:
hjeniu - 11 Grudnia 2006, 17:14

To może ja trochę spróbuję - po pierwsze primo :wink: dlatego, że iracka marynarka wojenna nie istniała, po drugie w zatoce było aż gęsto od małych jednostek państw koalicji więc nawet mysz na radiowo sterowanej żaglówce by się nie prześlizgnęła, po trzecie to była wojna wszystkie systemy uzbrojenia gorące, cywile mieli zakaz plątania się po okolicy, a operatorzy uzbrojenia rozkaz strzelania do wszystkiego co nie ma właściwego IFF.
Adashi - 11 Grudnia 2006, 17:52

Iraq Navy istniała! Może nie podejmowała żadnych działań, tak samo jak podczas II wojny w Zatoce Perskiej, ale istniała. No, właśnie to była wojna, a w rozpatrywanym przypadku, wojny jako takiej nie ma. Chińczyki zajęli Kinmen i Matsu, dopiero sposobią się na Peskadory, ale przypływają Jankesi i cały misterny plan inwazji bierze w łeb. Obu stronom (ChRL i USA - mocarstwom atomowym) chodzi o odstraszanie, to jak zimna wojna z ZSRR. Szpiegomania i pokazy siły, tylko tyle. Gdyby ustawić lotniskowce w bezpiecznym miejscu, tak jak postulujecie, to co dalej? Naloty na flotę chińską, która odpłynęła do portów w Xiamen i Fuzhou na rutynowe naprawy, a może na Pekin od razu? Taa, jasne. Użycie taktycznych głowic, powiadacie, nie wiem czy by zaszkodziły podziemnym odpornym na atak atomowy silosom rakietowym w Sinkiangu? Wątpię. Za to widzę rakiety Kitajców zmierzające do Los Angeles i San Francisco i nie są to "Gry Wojenne".
Fidel-F2 - 11 Grudnia 2006, 17:54

a dlaczego to rakiety Kitajców zmierzające do Los Angeles i San Francisco widzisz?
Adashi - 11 Grudnia 2006, 18:03

W odpowiedzi na naloty USAF na Pekin :idea:
Fidel-F2 - 11 Grudnia 2006, 18:07

Bez jaj, tylko za naloty na Pekin? Niemożliwe. :shock:
Adashi - 11 Grudnia 2006, 18:14

Nie wiem czy jajami ich bombardowali, może być, całkiem możliwe. Broń biologiczna, kurzą grypę z samolotów na łepetyny im spuścili :mrgreen:
hjeniu - 11 Grudnia 2006, 18:25

No dobra istniała, ale co mogły lotnikowcowi zrobić OSY uzbrojone w SS-N-2 Styx? (ktoś wie jak się to nazywa po polsku bo nie chce mi się szukać). A po za tym w trakcie I fazy wojny większość jednostek poszła na dno, więc tak jakby jej nie było.
Adashi zakładasz, że Chińczykom odbiło i chcą iść ze Stanami na noże, więc dlaczego nie dopuszczasz myśli, że Amerykanom może też odbić szajba? Szczególnie po zdradzieckim ataku i zamordowaniu kilkudziesięciu tysięcy współobywateli. Możliwe, że Chińczykom udałoby się obudzić lwa.

Fidel-F2 - 11 Grudnia 2006, 18:33

to jest iście fantastyczny scenariusz bo po takim numerze Chiny byłyby przegrane na każdym polu (nawet gdyby USA nie uderzyła odwetowo, w co szczerze wątpie)
Adashi - 11 Grudnia 2006, 18:35

Lwa górskiego, zwnago kuguarem vel. pumą chyba :mrgreen: . Nie mówię, że Chińczyki chcą iść na noże z USA, im tylko chodzi o zajęcie Tajwanu a nie Manhattanu. Amerykanie bronią wolności i demokracji, więc wjeżdżają w ten konflikt, jak na rodeo, to jasne. A po bitwie o Peskadory, gdzie zatonęło nieco :shock: US Navy mamy kryzys, ale kto powiedział, że Amerykanie na 100% odpowiedzieliby od razu, ruskie też zbastowali po kryzysie kubańskim, a było bardzo gorąco. Prawda, Fidelu :?:
hjeniu - 11 Grudnia 2006, 20:18

Tyle, że to nie ta skala to raczej drugie Pearl Harbor - mówisz o zatopieniu połowy US Navy, Amerykański rząd nie mógłby "zbastować" bo by ich Teksańczycy i inne rednecki zlinczowali :wink: Scenariusz który przedstawiasz (nie wspominając o tym, że żeby się zdażył całe amerykańskie dowództwo musiało by przejść lobotomię) praktycznie musiałoby skończyć się wojną na pełną skalę - czy doszłoby do użycia do broni nuklearnej to inna sprawa.
Gustaw G.Garuga - 11 Grudnia 2006, 21:00

W rozważania dotyczące techniki, taktyki i strategii wojskowej się nie mieszam, chcę się jeno upewnić, czy pod "Sinkiang" Adashi rozumiał "Xinjiang", czyli wielgachną prowincję na północnym zachodzie Chin.
Zerowiec - 11 Grudnia 2006, 22:23

Cytat
nie wspominając o tym, że żeby się zdażył całe amerykańskie dowództwo musiało by przejść lobotomię

O ile z tą lobotomią to prawda, o tyle nigdy nie można wykluczyć niekompetencji (choć oczywiście raczej nie aż tak dalece posuniętej). Na przykład parę lat temu w grze wojennej symulującej starcie z Iranem Stany Zjednoczone zostały pokonane. Sprawę udało się zatuszować, ale niesmak pozostał: http://en.wikipedia.org/w..._Challenge_2002

hjeniu - 11 Grudnia 2006, 22:34

Niby tak, ale gry wojenne są zazwyczaj konstruowane według zasady "worst case scenario" więc sukces jest jak się uda wygrać :wink:
Adashi - 12 Grudnia 2006, 11:35

hjeniu, już mówiłem, że możliwe, iż przesadziłem; w książce są 2 lotniskowce, a nie 5 i nie zaprzeczam, że nie doszłoby potem do większego konfliktu, zakończenie historyjki jest otwarte. Chodziło mi tylko o to, że wam nie pasiły jednostki US Navy na wodach Tajwanu i sposób zatopienia floty USA przez podstępnych żółtych braci, starałem się bronić tych tez.

Gustaw, pod wspomnianą nazwą Adashi rozumiał miejsce, o którym wyczytał w jakiejś książce, że znajdują się tam chińskie składy broni nuklearnej. :mrgreen:

Gustaw G.Garuga - 12 Grudnia 2006, 12:09

...które Adashi podał w nieaktualnej transkrypcji, którą ja z kolei pozwoliłem sobie poprawić :mrgreen:
Adanedhel - 12 Grudnia 2006, 12:42

Adashi fajna wizja. Ale muszę się przyczepić. Wydaje mi się, że najlepiej będzie, jeśli przedstawię własną wizję sojuszy międzynarodowych. Tak w skrócie.

USA mają bliski sojusz z Japonią, która po zmianie konstytucji w 2008 roku rozpoczęła zbrojenia i utworzyła najnowocześniejszą armię w regionie - w pełni profesjonalną a wielkością ustępującą tylko Chinom i KRLD. Oficjalny sojusz z USA i zacieśnienie współpracy na wszystkich szczeblach miał miejsce około 2010. Celem tego paktu jest przeciwstawienie się rosnącej potędze Chin.

UE po trudnym początku XXI wieku przyjęła w końcu konstytucję. Nastąpiło zacieśnienie integracji, od 2025 Unia powoli zmienia się w coś na kształt Stanów Zjednoczonych Europy. Jednym z efektów tych zmian było stworzenie Armii Europejskiej, która ma dorównać US Army - wobec tego nastąpiła jej rozbudowa, coraz większe inwestycje w technologie. Rywalizacja gospodarcza z USA ma miejsce na wszystkich arenach, ale nie przeszkadza to współpracy politycznej - antyamerykańskie ciągoty Francuzów są równoważone albo przeważane przez proamerykańskie nastroje w Anglii i krajach Europy Środkowej. W efekcie UE z początku nie angażowała się, ale w razie wybuchu wojny stanie po stronie USA.

Indie i Pakistan są powiązane z USA, ale raczej na płaszczyźnei gospodarczej. Podczas konfliktu potępiły Chiny, ale nie włączyły się do niego, chociaż Indie przegrupowały wojska.

Rosja w dalszym ciągu przeżywa kryzys demograficzny, chociaż trochę go opanowano. Oficjalnie nie poparła żadnej ze stron, wzywając wszystkich do pokoju. Nieoficjalnie skłaniają się ku Chinom, ale nie mają zamiaru włączyć się do ewentualnych walk.

Sojusz Południowoamerykański - powstały około 2010 roku ma mocno lewicowe nastawienie, wskutek czego rywalizuje z USA, stara się pozbawić Amerykanów wpływów w regionie. Podczas kryzysu następcy Fidela Castro poparli Chiny, twierdząc, że słusznie dążą do zjednoczenia, ale jednocześnie nie potępiły USA.

No, taka moja wizja alternatywna w stosunku do Twojej alternatywy :mrgreen: . Zaraz coś tam jeszcze dopiszę.

Adanedhel - 12 Grudnia 2006, 12:59

Dobra, a teraz ciąg dalszy.

Nie za bardzo znam się na technice, ale chyba atak nuklearny na USA za 40 lat (ewentualny atak) nie musiał by się powieść. Bądź co bądź tarcza antyrakietowa już jakoś działa - chociaż to wciąż faza testów - a za jakiś czas będzie coraz doskonalsza. Może nawet będą ją rozbudowywać o kolejne stanowiska. Jeżeli tarcza będzie działać i rozbudują ją to Chińczycy mogliby równie dobrze strzelać do Waszyngtonu ze śrutu.

hjeniu - 12 Grudnia 2006, 13:08

Tak mi się właśnie skojarzyło a propos tarczy antyrakietowej - Amerykanie właściwie już dzisiaj mają możliwość umieszczenia na orbicie broni kinetycznej - wystarczy do kawałka stali w ceramicznej osłonie adoptować układ sterowania z pocisków tarczy, jeżeli są w stanie trafić w głowicę MIRV'a to z orbity trafią też w prowincję "bez względu na to jak się ją pisze" :wink: Ładnie, czysto i skutecznie, dawkowanie mocy rażenia też proste: wystarczy ustalić czy ładujemy pociskiem o masie 10 kg czy 10 ton.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group