To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Mistrzowie i Małgorzaty - Romuald Pawlak.

Pako - 3 Listopada 2005, 17:26

Ogólnie tak: pisanie postrzegane jest raczej jako coś dziwnego, dopóki znajomi nie przyzwyczają się. Ale i wtedy nie traktują tego tak poważnie. Może Pawlak ma innych znajomych, lepszych znaczy się, albo jego znajowmym imponują jego zarobiki - tego nie wiem :) Ale jak jest u mnie wiem. Śmieją się, mimo, zę nie oficjalnie, to poważnie nie traktują nigdy tego zajęcia.
Wiedźma - 3 Listopada 2005, 17:29

Gdyby rozważać nad twórczoscią, musiałby powstać oddzielny temat, co jest grafomanią, co rzemieślniczym pisarstwem, a co twórczością?

A jesli pisarz zastanawia się po co i dla kogo pisze, opowiada, to własnie jego działaność staje sie w pewnym sensie użytkowa, tyle że użytkowość nie musi mieć charakteru materialnego, może mieć właśnie ideowy (w znaczeniu mysli) :)

Te wiersze tworzone w imieniu Stalina, to miały dobrze określony cel i odbiorców, więc chyba sama ideowość nie wystarczy? :D
Romek P. ma więc chyba rację, że się boi takowych deklaracji :) Podam jeszcze jeden cytat: "Artysto twórz, nie gadaj!? /Goethe/

Oczywiście chodzi o gadanie w stylu głoszenia deklaracji o tym, co się robi lub co się zrobi :) Bo pisasz rzeczywiście tworząc też gada :D

Romek P. - 3 Listopada 2005, 17:31

Orbitoski napisał/a
chodziło mi o to, że osoba pisząca jest generlnie postrzegana jako dziwadło przez ludzi. niezależnie od wartości pracy pisarskiej. a taki np. Sławek Shuty który ostatnio został księdzem, szalenie w tym pomaga.


Co do SS, nie wiedziałem - napisz coś wiecej na priv!
Z tym dziwadłem jednak bym nie przesadzał.

Orbitoski napisał/a
Jak na mnie, pisarz to jest zawód, i cześc. Literat to hobby, jak filtelistyka.


Co do zawodu, zgoda. Sam tak mówię. Tylko, ze teraz wynika dla mnie tyle, że pomieszałeś rozmowę o tzw. wartościach z rozmowa o zawodzie :)

Wiedźma - 3 Listopada 2005, 18:14

Romek P. napisał/a

Samo słowko pisarz bardzo mocno sie zdewaluowało dzisiaj.


To własnie chciałam powiedzieć. Ale w traktowaniu pisarstwa jak zawodu, nie ma nic złego i zgadzam się tu z Łukaszem. Można pisać jednak tak, by stać się artystą, Romek rozumiem, wolałby okreslenie "literatem" (też niezłe, ale obawiam sie, że ma małe szanse powrotu do czynnego języka).

Z Romkiem z kolei zgadzam sie w kwestii, że pisanie wcale nie jest śmiesznością, że jest nią tylko wtedy, gdy własną grafomanię uznaje się za najwazniejsze dzieło :)

Ale pisanie nie jest też od razu sztuką, jeśli nie spełnia innych kryteriów (które na domiar złego ciągle się zmieniają i cały czas trwa przepychanka, co sztuką jest, a co nie).

I są rózne koncepcje: jedni mówią, że artysta ma się nad tym nie zastanawiać, bo przecież najważniejszy jest proces tworzenia, a inni - że tak, bo autor dzieła powinien znac pewne zasady świadczące o artyzmie. I mnożą się badania nad twórczoscią, ograniczeniami artysty itp., ale wciaż nie ma jednoznacznych wniosków.
Miło więc, że tu na tym forum sami pisarze podjełi ten temat :)

Dracena - 3 Listopada 2005, 22:39

Nauczona uczelnianym doświadczeniem, że nie można powiedzieć profesorowi doktorze, a odwrotnie można, dlatego ja wole przezornie wszystkich piszących nazywać pisarzami niż grafomanami :D A poważnie, myślę że pan Romek P. może tytułować się pisarzem :)
Orbitoski - 4 Listopada 2005, 09:33

Romek P. napisał/a

SZ Romkiem z kolei zgadzam sie w kwestii, że pisanie wcale nie jest śmiesznością, że jest nią tylko wtedy, gdy własną grafomanię uznaje się za najwazniejsze dzieło :)


ale ja mówiłem o odbiorze pisarza przez tzw. masy

Romek P. - 4 Listopada 2005, 10:28

Orbitoski napisał/a
ale ja mówiłem o odbiorze pisarza przez tzw. masy


Na to, Łukasz, mamy niewielki wpływ - i tu, ja przynajmniej, obserwuję trzy postawy: od cielęcego zachwytu "O, pan pisarz!", po durne "A masz willę z basenem"?
Ale z tą pogardą mas to bym jednak nie przesadzał :) jak poszły w świat wieści o tych 200-tysięcznych zaliczkach dla paru popularnych pisarzy i paru milionach złotych rocznego zysku Sapka, część ludzi zaczęła jednak odróżniać pisarzy, których książki można dostać w księgarniach, od nawiedzeńców, który sobie drukują "tomiki" czy "powieści" na kserografach.

Orbitoski - 4 Listopada 2005, 11:42

a kto ma tak dobrze :-)
nie byłbym takim optymista odnośnie percepcji społeczeństwa nasego kochanego

Romek P. - 4 Listopada 2005, 11:54

Orbitoski napisał/a
a kto ma tak dobrze :-)
nie byłbym takim optymista odnośnie percepcji społeczeństwa nasego kochanego


E, ale Ty używasz strasznego uogólnienia "społeczeństwo". Co będę kłamać - ja większą wspólnotę czuję z niektórymi zwierzakami, niż z jakimś cholernym moherowym beretem. Taka prawda.

Nie ma jednego społeczeństwa, chyba że pogłowie liczysz :) i też nie ma wobec tego jednego stosunku do tego, czym się obaj zajmujemy.

Orbitoski - 7 Listopada 2005, 09:02

ja się trochę z tzw. społeczeństwem zetknąłem, na przykład na budowie w Bostonie biegałem za dziwadło
Romek P. - 7 Listopada 2005, 10:43

Orbitoski napisał/a
ja się trochę z tzw. społeczeństwem zetknąłem, na przykład na budowie w Bostonie biegałem za dziwadło


E, to się nie liczy, to amerykańska stonka jest :)
Moherowy beret, to jest to! Albo, jak u mnie, ludziska z kopalń albo hut...
Różnie bywa. Ale czy myślisz, że na inne zawody ludzie też nie patrzą ze zdziwieniem? Nie na "sklepową", ale na adwokatów, reklamiarzy albo innych takich?
Nic nie przebije antykwariusza, moim zdaniem. A wiem, co mówię, bo z jednym się przyjaźnię i obserwuję czasem zabawne historie :)

Romek P. - 16 Listopada 2005, 11:11

No, ja wkrótce wyfruwam na Falkon, jeżei więc ktoś zechce maltretować niżej/wyżej podpisanego w ramach konwentu, to zapraszam na spotkanie autorskie w piątek o 21 (brrr, co za godzina). Albo też na dyskusję, czy to Florencja była szalona jako miasto, czy też tylko ludziom je zamieszkującym do głów uderzała bagienna gorączka - w sobotę o 13.
Czarny - 20 Listopada 2005, 18:39

Wpadł mi ostatnio stary Fenix w ręce, w którym było opowiadanie Romka P. "Dzień ostrzenia pazurów". Muszę przyznać, że całkiem udany tekst i miło się go czytało. Nie podobało mi się jedynie spore nagromadzenie nazw własnych zwierząt i roślin, które nic nie wnosiło do tekstu. Po paru zdaniach i tak wylatywały z głowy, zwłaszcza gdy pojawiały się jednorazowo. Taki niewielki mankament kosmetyczny, ale utwór fajny.
Romek P. - 20 Listopada 2005, 22:04

Czarny napisał/a
Wpadł mi ostatnio stary Fenix w ręce, w którym było opowiadanie Romka P. Dzień ostrzenia pazurów. Muszę przyznać, że całkiem udany tekst i miło się go czytało. Nie podobało mi się jedynie spore nagromadzenie nazw własnych zwierząt i roślin, które nic nie wnosiło do tekstu. Po paru zdaniach i tak wylatywały z głowy, zwłaszcza gdy pojawiały się jednorazowo. Taki niewielki mankament kosmetyczny, ale utwór fajny.


Dzięki :) stary bardzo, ale ja lubię to opowiadanie - a z uwagą się zgadzam, niestety... :)

Pako - 21 Listopada 2005, 21:35

Dobra.. nie oftopujmy,gdzie nie można :)
To znaczy jak będzie z tym smokiem do wynajęcia? Zapytaj Filippona, ciebie jeszcze nie zjadł, to i teraz pewnie nie zje :) Obiecaj mu coś dobrego w zamian :) Podział zyskami 100:1 <na korzyść Filoppona :twisted: > to go powinno usatysfajkcjonować. A chętni by byli na pewno :) Już są :)

Selithira - 21 Listopada 2005, 21:53

To dyskusje o smokach przenosimy tutaj? Trzeba wybudować kilka fabryk produkujących mięsożerne smoki. Jest na nie wielkie zapotrzebowanie :mrgreen: Też znam kilka osób, które... To jest, ja im wcale źle nie życzę, ale gdyby dobry smoczuś pożywił się nimi...
Romek P. - 21 Listopada 2005, 21:54

Pako napisał/a
Dobra.. nie oftopujmy,gdzie nie można :)
To znaczy jak będzie z tym smokiem do wynajęcia? Zapytaj Filippona, ciebie jeszcze nie zjadł, to i teraz pewnie nie zje :) Obiecaj mu coś dobrego w zamian :) Podział zyskami 100:1 <na korzyść Filoppona :twisted: > to go powinno usatysfajkcjonować. A chętni by byli na pewno :) Już są :)


No to zakładamy wypożyczalnię smoków :) mam zgodę, aby to zorganizować w grudniu :P

(Już proszę łapać robaki. Maliny trzeba będzie niestety kupić.)

Romek P. - 21 Listopada 2005, 21:55

Selithira napisał/a
To dyskusje o smokach przenosimy tutaj? Trzeba wybudować kilka fabryk produkujących mięsożerne smoki. Jest na nie wielkie zapotrzebowanie :mrgreen: Też znam kilka osób, które... To jest, ja im wcale źle nie życzę, ale gdyby dobry smoczuś pożywił się nimi...


Poproszę listę celów, Selithiro :) brygada smoków już niecierpliwie macha skrzydłami :)

Pako - 21 Listopada 2005, 21:55

A jak to dokłądniej będzie wyglądało? Bo zainteresowany jestem tak na okres kwiecień/maj, jeszcze nie wiem dokłądnie :)
Selithira - 21 Listopada 2005, 21:58

Przede wszystkim smoczki mogłyby schrupać niektórych polityków... :) <recytuje z niewinną minką>
Romek P. - 21 Listopada 2005, 22:04

Pako napisał/a
A jak to dokłądniej będzie wyglądało? Bo zainteresowany jestem tak na okres kwiecień/maj, jeszcze nie wiem dokłądnie :)


Załapiesz się na drugą falę :)

Romek P. - 21 Listopada 2005, 22:06

Selithira napisał/a
Przede wszystkim smoczki mogłyby schrupać niektórych polityków... :) <recytuje z niewinną minką>


Jestem za. Stado też :PPP A Filippon za moimi plecami już mruczy: - Mniam, jak ja lubię kaczki pieczone :P lepsze niż pterodontyle :D :D :D

Selithira - 21 Listopada 2005, 22:08

Dobry Filipponik, dobry smoczek. Mogę pogłaskać, czy jadem potraktuje? :)
Margot - 21 Listopada 2005, 22:09

Pako napisał/a
A jak to dokłądniej będzie wyglądało? Bo zainteresowany jestem tak na okres kwiecień/maj, jeszcze nie wiem dokłądnie :)

Weźmij po jednym z żywiołów: ognia i powietrza, zwiąż razem dosypując massa materiae, dorzuć łuskę jaszczurzą, kieł wilka, puch łabędzi. A potem tylko prosty czar draco initium...

Czego Cię w tej szkole uczyli, Pako...

Romek P. - 21 Listopada 2005, 22:25

Selithira napisał/a
Dobry Filipponik, dobry smoczek. Mogę pogłaskać, czy jadem potraktuje? :)


Bywa zadziwiająco dobrze wychowany :) to znaczy, jak na smoka :P

Selithira - 21 Listopada 2005, 22:27

Hmm... To ja wolę nie ryzykować. To
Romek P. napisał/a
Bywa zadziwiająco dobrze wychowany to znaczy, jak na smoka

troszkę mi podpadło. Bo chyba znaczy, że raczej pogryzie, niż nie pogryzie.

Romek P. - 21 Listopada 2005, 22:35

Selithira napisał/a
Hmm... To ja wolę nie ryzykować. To
Romek P. napisał/a
Bywa zadziwiająco dobrze wychowany to znaczy, jak na smoka

troszkę mi podpadło. Bo chyba znaczy, że raczej pogryzie, niż nie pogryzie.


Podpowiem Ci, jak go oswoić: jest strasznym łakomczuchem :)

Mały fragmencik II tomu (brudnopis):

"Dobrze jest znać słabości przyjaciół.
Jak odszukać smoka w labiryncie korytarzy liczących wiele mil? Nie można być na wszystkich piętrach naraz. Nie da się upolować smoka, który zechce pozostać ukryty... to znaczy, innego smoka może i tak, gdyby się jakiś trafił. Ale Filippona z Osterwaldu – na pewno nie.
Rosselin miał w głowie pewien szalony pomysł. Pognał w dół wieży, na sam parter, wybrał najbliższy trawnik i ku zdumieniu ludzi tak długo rozgrzebywał ziemię, aż znalazł garść soczystych, smacznych i pożywnych robaków.
Teraz należało już tylko zastawić pułapkę – posłużyła do tego celu mała kanciapka, pełna mioteł, wiader i szmat – i czekać, aż wyczulony nos Filippona nieomylnie przywiedzie go w miejsce, gdzie oczekiwały na niego dżdżownice i pędraki. Oraz jeden mały, zabłąkany przez pomyłkę kret, którego (choć bardzo wierzgał), Rosselin postanowił dołączyć do zestawu w postaci głównego dania.
Ukryty za szeregiem mioteł, wysmarowany robalem, który oddał życie w służbie Imperium, nie musiał czekać długo. Ucapił skradającego się i pociągającego nosem smoka tak, że ten ani westchnął.
- Przyjęcie albo kat – warknął wściekły mag. Bowiem robak, którym się natarł, śmierdział gorzej od ziół, jakimi babka karmiła go w młodości, żeby rósł zdrowo.
Smok westchnął ciężko i rzekł:
- Ale najpierw robaki, bo co się mają zmarnować...
Popatrzył spode łba na Rosselina i dodał:
- I chcę cię wylizać. Takiego smacznego pędraka popsułeś..."

Selithira - 21 Listopada 2005, 22:40

To ja zamawiam jakieś ocieplenie. :D teraz do ogródka nie pobiegnę w celu zbierania robaków, ale warto wiedzieć :)
Selithira - 21 Listopada 2005, 22:50

W najbliższym czasie przygotuję dla smoka jedzonko w postaci ślimaków, robali i innych takich. A jak sobie podje, to się da pogłaskać, później zlikwiduje parę osób i też się przy tym naje... Smok syty będzie i mniej groźny, a przy tym dobry uczynek :mrgreen: zrobi...
Margot - 22 Listopada 2005, 10:18

Ja tam nie jestem brzydliwa (nie za bardzo), ale insektofobię mam potężną. Znaczy, mnie się zrobiło niedobrze po przeczytaniu. Szczególnie ta uwaga o nacieraniu się pędrakiem (bueee...).

Tylko mam pytań kilka:
1. Jak duży ten pędrak był?
2. Jak się Rosselin nim natarł? Po skórze, czy po ubraniu? (od tego zależy, jak go smok wyliże i czy w ogóle)
3. Czy smok jest ssakiem?



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group