To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Ludzie z tamtej strony świata - Szczepan Twardoch

Iwan - 18 Listopada 2012, 16:08

illianna napisał/a
Iwan, a mnie się tam podoba, czemu nie. ;P:


mi też :D

corpse bride - 18 Listopada 2012, 19:58

Ja znam kolesia, któremu się takie laski podobają (sądząc po tym, co publikuje na fejsie). Ale nie wiem, czy on czyta książki, więc w tym wypadku promocja chybiona.
Adon - 18 Listopada 2012, 22:03

Mnie też się podoba, chociaż zdarza mi się przeczytać jakieś książki. 8)
illianna - 19 Listopada 2012, 10:27

corpse bride, znasz tylko jednego takiego? :mrgreen:
Fidel-F2 - 19 Listopada 2012, 10:31

Adon, +1

corpse bride, daj już spokój, nie pogrążaj się

corpse bride - 19 Listopada 2012, 12:33

Jednego, o którym wiem.
Homer - 20 Listopada 2012, 00:39

Nabyłem, przeczytałem byłem. I tyle na razie.
Ziuta - 21 Listopada 2012, 16:05

Homer, Morfinę?

W internecie chwalą. Zarówno wąsata prawica jak i lewicowcy z Rotondy.

Homer - 21 Listopada 2012, 16:06

Tak jest.

Zdecydowanie za głupi jestem, żeby czytać takie recenzje jak te powyższe. Być może i do tej ksiażki również. Na pewno klimat Epifanium ma, podobne odloty w różne stany świadomości i historii bohaterów + innych osób. Na Epifanium zakończył się u mnie kontakt z dłuższą formą Twardocha. Ze względu na dużą ilość dygresji, książkę musiałem dawkować po trochu (zwłaszcza w 1 części książki). Miejscami było to niestety męczące. Największym motywatorem późniejszym była chęć poznania zakończenia tej historii.

Więcej nie napisze jeszcze bo musiałbym spoilerować.

O podobaniu nie ma co pisać, bo nie wiem czy to książka z kategorii takiej, które to się podobać mają. Czy takiej, które się po prostu czyta, a w niektórych miejscach nieźle wpływają na świadomość czytelnika, w innych natomiast go katując. Nie jest to łatwa lektura.

Agi - 9 Grudnia 2012, 21:35

W Trójce była przed chwilą rozmowa ze Szczepanem na temat "Morfiny"
http://www.polskieradio.p...wosci-tego-roku

Ziuta - 11 Grudnia 2012, 19:43

Szczepan nominowany do Paszportu Polityki
cranberry - 12 Grudnia 2012, 08:58

Ziuta napisał/a
Szczepan nominowany do Paszportu Polityki

:bravo :bravo :bravo

Chociaż nadal nie jestem pewna, czy mam odwagę przeczytać Morfinę :wink:

Rafał - 20 Grudnia 2012, 14:45

A tutaj głosujemy na Szczepana, na dodatek możemy wygrać sobie czytnika i cosik tam jeszcze. No, klikać, klikać, :twisted: :wink:
Homer - 17 Stycznia 2013, 17:25

No to teraz István już może jechać odwiedzić Romka P.. Gratuluje i pozdrawiam.
Romek P. - 17 Stycznia 2013, 17:45

Szczepanowi należą się gratulacje.

A ja nieśmiało wyznam, że w zdaniu dotyczącym mojej skromnej osoby nie wiem, o co chodzi :)

Anonymous - 17 Stycznia 2013, 17:49

Gratuluję Szczepanowi. :bravo :bravo Należałoby tylko zapytać panów z Polityki: co tak późno?
jewgienij - 17 Stycznia 2013, 20:29

Gratulacje! Trzymałem kciuki.
To zaszczyt przede wszystkim dla Autora, ale i - samolubnie rzecz ujmując - poniekąd dla środowiska, że tu nie hobbici tylko, niektórzy - znam kilku -wojują na poważnie

Homer - 18 Stycznia 2013, 00:06

Romku P. taki stary żarcik. Przecież kiedyś jazda z Pilchowic do Sosnowca bez paszportu była nie do pomyślenia :) . Wszak Zagłębie to już zagranica dla Ślązaka.

A ktoś Morfinę poza mną przeczytał? Bo coś się nie chwalicie. :wink:

Romek P. - 18 Stycznia 2013, 08:33

A, paszporty, to i owszem, nie wiedziałem po prostu, gdzie Istvan mieszka :)

A co do Szczepana, książki jeszcze nie czytałem, ale już mnie interesują dwie wiążące się kwestie: na ile ci, co go po nagrodzie "Polityki" dostrzegą (wreszcie!), zechcą zauważyć, że wyszedł z fantastyki - i na ile sam Szczepan zechce mieć jeszcze z nią związki w kolejnych tekstach :)
Autor, jeśli czyta, niech mi wybaczy niezdrową ciekawość, ale mam tu własne doświadczenia, ciekaw jestem cudzych :)

Chal-Chenet - 18 Stycznia 2013, 08:47

Gratulacje. :bravo

Ja niestety nie dostałem tableta za swoje uzasadnienia głosowania na autora. :(

Anonymous - 2 Lutego 2013, 12:45

O Morfinie słów kilka.

Ebuczka zakupiłam w promocji, pod wpływem szumu, jaki się zrobił wokół książki. Twardocha fanką nie jestem i wiele nie czytałam - moje pierwsze zetknięcie z jego twórczością to było Rondo w SFFiH, które mnie zachwyciło, potem Obłęd rotmistrza von Egern, od Sternberga odbiłam się, nie skończyłam i do Twardocha już nie wróciłam. Słuchając zachwytów nad Morfiną, uznałam, że dam mu szansę, bo minęło trochę czasu i to może być naprawdę COŚ.

Rozczarowałam się - może przyczynił się do tego ten cały hype wokół książki, może ona po prostu nie jest dla mnie? Mamy bohatera poszukującego tożsamości - narodowej, ale też próbującego zidentyfikować się jako mężczyzna. Problem w tym, że te rozterki są dla mnie osobiście tak obce, że śmieszne. Czy to kwestia płci (zastanawiałam się, czy spotkałam w literaturze żeński odpowiednik takiego bohatera i nic nie przyszło mi do głowy), czy ogólnej konstrukcji psychicznej, czy czegoś jeszcze innego, nie wiem, po prostu mało mnie wzruszały przeżycia bohatera, który łaził, dumał, miotał się bez sensu, poddawał się impulsom i był kompletnie rozmemłany, rozdygotany, bezwolny i słaby przez większą część książki. Tym bardziej, że porównania do Szostakowego bohatera Chochołów narzucały się od pierwszych stron (podobny jest nawet styl prowadzenia narracji i język), i w tych porównaniach Konstanty Willemann przegrywa, już choćby z powodu wtórności.

Książka jest wielowątkowa, choć tak naprawdę fabułę ma szczątkową. Dziwne, ale prawdziwe. I jest to zarazem plus jak i minus. Fabuła zresztą też przypomina trochę tę z Chochołów, oparta na wędrówce bohatera, którego "spotykają" różne wydarzenia, jego udział w nich jest raczej bierny. Wielość wątków jest zaś zarówno bogactwem książki, sprawiającym, że można w niej odkrywać coraz to nowe idee, myśli i wszelakie tropy, a jednocześnie sprawia, że powstaje wrażenie zbytniego natłoku i wiele rzeczy umyka już w trakcie czytania. Szczegółowe opisy defekacji mieszają się pytaniami na temat polskości czy natury człowieka. Wydaje mi się, że autor zbyt wiele chciał w książce zawrzeć a w efekcie rozmienił się na drobne.

Rozczarowuje też zakończenie. Innego się nie spodziewałam, książka jest pod tym względem bardzo przewidywalna.
Spoiler:


Interesująca jest kobieca narratorka, postać towarzysząca Willemannowi w jego wędrówce. Nie umiem sobie z nią poradzić, jakoś jej zinterpretować. Chętnie bym poznała opinie na ten temat.

Co do formy i języka, Twardoch pisze z pewnością dobrze, językiem posługuje się doskonale, ale czasem miałam wrażenie, że brakuje mu samodyscypliny i odpływa w bełkot. Mimo to język zdecydowanie na plus, soczysty, pełen używanych często symbolicznych fraz.

Tyle miałabym do powiedzenia, po w miarę świeżej lekturze. Męczyłam się z tą książką, czytałam na dwie raty, z ponad tygodniową przerwą pomiędzy jednym a drugim podejściem. Nie mogę napisać, że jest to dla mnie książka zła, ale też na pewno nie wybitna, trochę jakby pretendowała do miana Literatury przez duże L, ale taką literaturą ostatecznie nie jest.

EDIT: drobne poprawki plus spojler, na wszelki wypadek

makpfi - 2 Lutego 2013, 14:13

Dziękuję, Miria, za tą osobistą recenzję. Mam, jak dotąd, wszystkie książki Szczepana Twardocha, ale jak pisałem już wcześniej, po " Grunwaldzie...", trochę jakbym przestał Go rozumieć.
Nie wiem , czemu to przypisać, może rzeczywiście język, styl zaczął dominować nad warstwą fabularną. Może Go trochę poniósł...? A może zmienia się Mu po prostu percepcja świata i literatury jako takiej? Nie potrafię powiedzieć.
Jak dla mnie, książką, która została napisana językiem adekwatnym do warstwy treściowej są " Zimne wybrzeża ". I zrobił to w sposób doskonały.

Anonymous - 2 Lutego 2013, 14:25

Nie wiem, ja mam cały czas wrażenie, że nie jestem w stanie uchwycić czegoś bardzo istotnego odnośnie tej książki. Nie rozumiem też pewnych wtrętów, nie wiem, czemu służą całe jej fragmenty, co jednak w ogólnym odbiorze nie przeszkadza tak bardzo, chyba. Z drugiej strony, zastanawiam się, czy król nie jest jednak nagi i czy książka nie jest wydmuszką, której istotę łatwo wyekstrahować a reszta... No, po prostu jest.
makpfi - 2 Lutego 2013, 16:08

Nie wiem, czy Szczepan Twardoch tu zagląda w miarę regularnie. Może nam coś napisze;)
jewgienij - 2 Lutego 2013, 17:08

Miria napisał/a
Nie wiem, ja mam cały czas wrażenie, że nie jestem w stanie uchwycić czegoś bardzo istotnego odnośnie tej książki.


Myślę, że to musi być miłe dla autora. Nawet ten dyskomfort, który każe Ci jednak poszukiwać w sobie jakichś refleksji, a nie zapomnieć o tekście.

Anonymous - 2 Lutego 2013, 23:10

Miria chyba ppo prostu nie jesteś targetem dla tej książki, nie utożsamiasz się z bohaterem. Z tego co piszesz, ja, mimo ze jeszcze nie czytałem powieści, wnoszę że to nie jest już literatura rozrywkowa, którą się czyta dla przyjemności. Boję się że i ja sobie zęby połamię na lekturze... :?
Anonymous - 2 Lutego 2013, 23:28

Tak, myślę, że targetem nie jestem. Nie cierpię takich rozmemłanych bohaterów, którzy nie mają bladego pojęcia, czego chcą, drażni mnie coś takiego po prostu. A na liście epitetów opisujących książkę "rozrywkowa" znajduje się na bardzo dalekim od czołówki miejscu. :wink:
Ziuta - 2 Lutego 2013, 23:41

Jutro zapodam swoją oficjalną egzegezę "Morfiny", bo właśnie doświadczyłem, jak to mówią w Krakowie, małej jasności.
Anonymous - 2 Lutego 2013, 23:42

Koniecznie!
illianna - 3 Lutego 2013, 13:04

Miria, no czyli jednak mój odbiór dzieła nie był odosobniony, nieco mnie to podniosło na duchu, może kobiety inaczej tę książkę odbierają po prostu, mężczyznom bardziej się podoba.

dyskusja na Drugim Obiegu



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group