To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Mistrzowie i Małgorzaty - Paweł Majka

mesiash - 19 Października 2015, 14:47

Fidel-F2, wszechświat - być może, ale jakbym miał opisać na czym polega kontrakt z bogiem, to niekoniecznie potrafiłbym więcej niż dwa zdania, a już świątynia i to co tam się działo...
agrafek - 24 Grudnia 2015, 10:35

Wrzucam tu z swojego fejsa, bo nie każdy, kto czytał "Pokój Światów" musi tam zaglądać.

Grudzień 1969, starego kalendarza, 54 rok Kresu, siedemnasty rok Pokoju. Środa.

Dwóch mężczyzn siedzących przy latarence święcącej zimnym niebieskim płomykiem. I pełna szeptów ciemność wokół nich.
- Wiesz jaki dziś dzień? – zapytał ten większy, właściwie ogromny, wydawało się, że jego ciało nie mieści się w baranim kożuchu i rozerwie go na strzępy. I on twarz skierowaną miał ku światełku, choć chyba nie mógł go zobaczyć, bo oczy przesłaniała mu czarna przepaska.
- Środa? – rzucił niższy, choć przecież też nie ułomek. Ogrzewał dłonie nad latarnią. – Tak, strzelam.
- Środa – parsknął wielki. – Oj, Mirku.
Zamilkli. A światełko w latarence wzięło z nich przykład i przygasło. Nazwany „Mirkiem” postukał lekko w szybkę latarenki, by rozbudzić zamknięty w niej błędny ognik.
- Rozpalilibyście ognisko, a mnie dali spać! – warknął rozeźlony duszek.
- Ognisko? Tutaj? – Mirek uśmiechnął się krzywo. – Ona nienawidzi ognia. Świeć, grzej i nie gadaj.
- Świeć! Grzej!– ognik splunął błękitną iskrą. – Trzeba było sobie złapać ducha wulkanu, a nie mnie!
- To zapłata za robotę. Pamiętasz?
- Zapłata! Tysiąc razy spłaciłem już swój dług! Cholera, gdybym wiedział, że gdy mówiłeś: „będziemy potrzebowali nieco światła” miałeś na myśli pieprzoną wyprawę do pieprzonej Wiekuistej Puszczy, od razu sam bym się wygasił. Wskoczyłbym pod pieprzony wodospad!
- Lepiej uważać tu na język. Ona nie lubi przekleństw.
- Taaak? Ona nic nie lubi! - ognik rozeźlił się nie na żarty, co nie powinno dziwić w przypadku osoby o z natury zapalczywym charakterze. - Trzeba się tu było nie pchać. A teraz możecie mi wszyscy naognić! I Wiekuista Też!
- No! – teraz zdenerwował się nawet wielki ślepiec. – Uważaj!
- Bo co? Co mi zrobicie? Co mi zrobi ten wyrośnięty zagajnik? Ja nie gasnę, trzęsiecie portami, bo macie powód! Ale ja nie jestem jakimś człowiekiem albo hodowlaną supermocą. Mogę tu spokojnie zamieszkać na bagnach! I niech mnie zacieni, jeśli będę się przejmował waszym gadaniem!
- Nie wiesz na co ją stać – zawarczał ślepiec.
- A wy nie wiecie na co stać mnie! – zaperzył się ognik.
I powiedziałby pewnie coś więcej, ale Mirek uniósł ostrzegawczo rękę.
- Wszystko ucichło! – był wyraźnie zaniepokojony. – Wszystkie te głosy z ciemności…
W tej właśnie chwili wróciły. Ale już nie jako tysiące szeptów i szelestów, niepokojących trzasków, popiskiwań i okrzyków nocnych stworzeń. Ale jako jeden głos, w którym zawierały się one wszystkie.
A UMIESZ TAK, MAŁY KUZYNIE?
- zapytał cały las wokół nich.
Głos nie dobywał się z jednego miejsca, ale zewsząd, jakby wydały go z siebie wszystkie drzewa równocześnie, jakby przyniósł go wiatr nadwiewający z całej Puszczy w to jedno miejsce, jakby wykrzyczały go wszystkie zwierzęta i nocne duchy.
A zaraz za nim przyszło nie mniej wszechobecne światło.
Kropelki wody spłynęły liśćmi i rozbłysły otaczając każdy z nich lśniącą na dziesiątki kolorów poświatą. Błędne ogniki nadleciały z bagien i zawirowały w koronach drzew z duszami wszystkich zwierząt, jakie kiedykolwiek żyły i umierały w Wiekuistej Puszczy. Blade widmowe ogniska wystrzeliły nagle w śladach po ludzkich siedzibach pożartych przed laty przez las.
Światło objawiające się tysiącami barw i odcieni opanowało Puszczę.
DZIŚ MOŻECIE Z NAMI ŚWIĘTOWAĆ.
Oznajmił las i tak jak przed chwilą światłem, tak teraz rozbłysnął śpiewem swoich mieszkańców.
- Co to jest? – pisnął ognik zamknięty w latarni. – Zabije nas? Ja tylko żartowałem! Hej, jestem cywilizowanym ognikiem. Mieszkam pod Krakowem i nie wiem, czy…
- Zamknij się, mały. – odezwał się ślepiec zaskakująco łagodnym tonem. – Ona nic ci dziś nie zrobi. Po pierwsze otrzymaliśmy immunitet na tę wyprawę, po drugie dziś każdy byłby tu bezpieczny, jak sądzę.
- A dlaczego dziś? Co to za dzień?
- Środa – prychnął Mirek.
- Oj, Mirku.
- No co? Chyba nie sądzisz, że akurat Wiekuista Puszcza jest chrześcijanką?
- A czemu nie? – wzruszył ramionami ślepiec.
- No ale co to za dzień? – zirytował się ognik. – Że środa? Że ona tak co środę?
Śmiech dotarł do nich ze wszystkich stron.
TO NIE DZIEŃ, TO NOC. – oznajmił las. – NOC, PODCZAS KTÓREJ LUDZIE CZCILI DRZEWO. UBIERALI JE STROJNIE I SKŁADALI MU DARY. ŚWIĘTUJCIE!
- Dość szczególna interpretacja choinki – dopiero po dłuższej chwili odezwał się Mirek.
- Każdy widzi świat jak chce – odparł ślepiec. – Ty też, Mirku.
Mirek nie odpowiedział. Siedzieli więc w milczeniu przyglądając się odmienionej Wiekuistej Puszczy.
Dwóch mężczyzn przy latarence święcącej zimnym niebieskim płomykiem. I pełna śpiewów jasność wokół nich.
I błędny ognik, który po zastanowieniu zajaśniał szczególnie mocno i zawołał:
- To tego… Wesołych Świąt, co?

elam - 4 Stycznia 2016, 20:26


:wink:

krisu - 6 Stycznia 2016, 10:17

...i szczęśliwego nowego roku!
Radomir - 6 Stycznia 2016, 10:58

Niebiańskie pastwiska - świetna robota.
agrafek - 27 Marca 2016, 10:34
Temat postu: Wesołych Świąt!
Tym razem życzenia z Niebiańskich Pastwisk

- No więc, to idzie tak: – Rachuba przerwał, łyknął czegoś, co wedle etykiety było autentycznym burbonem, a wedle wiedzy jego udręczonych kubeczków smakowych smarem wymieszanym z płynem do czyszczenia silników ścigaczy, odkaszlnął, skrzywił się i kontynuował: – Zajączek Wielkanocny, Choinka i Turoń wchodzą do baru…
- Czekaj! – Pniak zainteresował się na tyle, by oderwać wzrok od danych wywiadu wyświetlanych na ekranie jaśniejącym przed nim tak mdło, że musiał porządnie się wysilić, by coś przeczytać. – Kto?
- Zajączek, Choinka i Turoń, szefie.
- Ja ich znam? Z której są setni?
- To postacie z bajek – parsknął Drobina. – Nie zna szef bajek?

Pniak, który wychowywał się w sierocińcu upchniętym na kawałku skały orbitującym wokół czerwonego karła interesującego wyłącznie w powodu minerałów, jakimi była wypchana po brzegi rodzinna planeta przyszłego setnika Legionu Urmińskiego, znał jedynie baśnie o tym, że kiedyś zdoła się wyrwać z tego piekła. Sieroty po górnikach padających niemal masowo w sztolniach, których nie opuszczało się nawet po śmierci, posiadały bowiem własne cmentarze, opowiadały sobie, że podobno istnieje jakiś inny świat i inny zawód, niż górnik. Niewielu jednak dzieciakom z górniczego sierocińca udało się spełnić marzenia o wolności.

Kiedy teraz siedział w ruinach domu zamienionego w bunkier, z rebeliantami przyczajonymi ledwie parędziesiąt metrów dalej, Pniak nie był pewien, czy zamiana z górnika na żołnierza była rzeczywiście dobrym pomysłem. Wprawdzie ostatnio armie cesarskie zaczęły wreszcie wygrywać więcej niż jedną bitwę na dziesięć, a kontrofensywa rozpoczęta przez marszałka Grouchon rzeczywiście okazała się sukcesem, ale perspektywa dziesięciu żołnierzy czekających na szturm całej, cholernej setni rebeliantów daleka była od optymistycznej.

Dlatego Rachuba, mający się za wesołka, postanowił ich rozbawić dowcipami.

- Nie znam bajek – warknął dziesiętnik. – Chyba , że o tym, że wygrywamy wojnę.

Zarechotali.

- No więc Zajączek, Choinka i Turoń… – podjął Rachuba po kolejnym łyku smaru z rozpuszczalnikiem, ale tym razem w dokończeniu dowcipu przeszkodzili mu rebelianci, najpierw ostrzeliwując ich prowizoryczne umocnienie z moździerzy a potem atakując je z rykiem.

Gdy odparli szturm musieli się jeszcze wybrać obrabować trupy ze wszystkiego, co cenne. Dla Pniaka oznaczało to przede wszystkim dane wywiadu, dla reszty chłopaków żywność i amunicję, a dla Rachuby prawie wszystko.
Przeglądnął łupy, skrzywił się, nie dlatego, by okazały się wyjątkowo marne, ale ponieważ demonstracyjne niezadowolenie stanowiło jedną z jego ulubionych wad, i podjął wątek przerwany przed walką:
- No i ten Zajączek, Choinka i Turoń…
- Nie znasz jakichś innych dowcipów, Rachuba? – zdenerwował się Pniak. – O dupach albo generałach? Tylko o jakichś Choinkach?
- Choinka to była kiedyś ważna rzecz – niespodziewanie odezwał się ten nowy, Pies, co to dotąd wolał milczeć, jeśli go o coś nie pytano i nie przykładano lufy do skroni by podkreślić potrzebę uzyskania odpowiedzi. – Choinka, Zajączek, Pisanka. Takie tam.

Popatrzyli na niego wszyscy, wyraźnie zdumieni. Nawet Rachuba zamarł z otwartymi ustami. Pies się odezwał, no no!
Pies odchrząknął zakłopotany.
- Jak już zacząłeś, to mów! – zniecierpliwił się Kukiełka. – Kurna, wolę to od słuchania Rachuby!
- Wal, Pies – poparł go Pniak licząc na to, że wreszcie uda mu się o nowym członku dziesiątki dowiedzieć coś ponad to, co wyczytał w jego aktach. Zbyt wiele tam nie było.
- To były takie bóstwa, wiecie, w starożytności. Sprzed kontraktów z bogami. Kiedy ludzie nie mieli pewności, że trafią do Raju, tylko musieli brać wszystko na wiarę.
- Frajerzy! – parsknął Rachuba, ale zarobił kuksańca od Drobiny i zamilkł.
- Oni też chodzili do świątyń. A czasem urządzali sobie święta, żeby, nie wiem, lepiej się poczuć albo mieć lepszą łączność z tymi bogami. I wtedy zapraszali ich do domów, te Choinki i Pisanki.
- I co robili?
- Z tego co wiem, to jedli jakieś wypasione kolacje i śniadania, śpiewali i chyba czuli się szczęśliwsi. Aha, i życzyli sobie wesołych świąt. To wszystko stare mity.
- A ty skąd je znasz? – zainteresował się Pniak.
- Trochę czytam, czasem – bąknął Pies.

Czyli trafił im się nienormalny. Setnik westchnął. Taki już jego los, że żaden zwyczajny, rozsądny, niezbyt mądry do jego setni nie trafiał. Dostawały mu się same świry.

Czego zaraz dowiódł Rachuba, który najwyraźniej wziął sobie opowieści Psa do serca, bo chwycił megafon porzucony przez oficera politycznego oddziału rebeliantów, których wyparli stąd tydzień wcześniej, wspiął się na resztki drugiego piętra, wychylił przez potrzaskany balkon i wrzasnął ile tylko miał sił w niezbyt wielkich płucach:
- Wesołych Świąt, wy takie syny!

Prędko umknął przed wystrzelonymi przez rebeliantów seriami iw bardo dumny z siebie wrócił do prowizorycznego bunkra, gdzie zaraz musiał stawić czoła czemuś znacznie groźniejszemu niż wrogie kule, bo furii setnika.
- Co to było? – naskoczył na niego Pniak.
- Melduję posłusznie, że wojna psychologiczna, szefie!
- Co????
- Wojna psychologiczna. Teraz te palanty będą się zastanawiać o co nam chodziło. I co to są te całe Święta.

Długo się nie zastanawiali, bo zaraz któryś z tamtych odwrzeszczał na wszelki wypadek:
- I wam też Wesołych Świąt, wy durne pały! A wsadźcie se je…

Kilka serii wypuszczonych tym razem przez pniakowych chłopców zagłuszyło ostatnie słowa.
- No i narodziła się nowa tradycja – parsknął Pies.
Znów wszyscy przyglądali mu się przez dłuższą chwilę. Pierwszy raz widzieli, żeby Pies się śmiał.

- No więc, tego – Rachuba usiadł przy stole, odkręcił butelkę, pociągnął łyk bezpośrednio z niej. – Wesołych Świąt, dobra. No to słuchajcie, Zajączek Wielkanocny, Choinka i Turoń wchodzą do baru…

Agi - 27 Marca 2016, 11:35

Wesołych Świąt agrafku! ☺
Fidel-F2 - 27 Marca 2016, 15:59

Ładne
Rafał - 4 Kwietnia 2016, 12:08

:mrgreen: :bravo
Fidel-F2 - 16 Czerwca 2016, 16:19

Dzielnica obiecana - Paweł Majka W zasadzie wszystko to samo co u Głuchowskiego tylko lepiej. Lepiej literacko, lepiej fabularnie, o wiele lepiej jeśli idzie o logikę i związki przyczynowo-sutkowe. Paweł ma bogatszą wyobraźnię i przesłanie jakie wynika z jego książki ma więcej sensu niż oryginał. Jedyną wadą to wynikająca z franczyzy konieczność trzymania się schematu prostej rozrywkowej przygodówki. Czytałem z przyjemnością.
ilcattivo13 - 17 Czerwca 2016, 09:55

Choć raz się zgadzamy :D
Rodion - 21 Czerwca 2016, 09:06

Pokój światów przyjemnie się czytało ( wczoraj skończyłem :wink: ), dodatkowo zostaje otwarta furtka dla następnej części

Niebiańskie pastwiska dobre, nawet bardzo dobre. Z ciekawym pomysłem i postaciami które da się lubić. Tu zdecydowanie czekam na więcej.

Dzielnica obiecana czeka w kolejce. Tak jak jestem rozczarowany uniwersum Metra, tak tu liczę na coś ciekawego

dalambert - 21 Czerwca 2016, 10:52

agrafek, a Ty coś szykujesz z Pokojem światów :?: :!: :?:
mBiko - 21 Czerwca 2016, 15:04

Z tego co pamiętam z Balkonu, to tak.
agrafek - 23 Października 2016, 16:17

Cześć. Wybaczcie, że tak milczałem, ale kiedy skupiam się nad kończeniem książki, staram się odcinać od innych przyjemności, żeby się nie rozpraszać i samego siebie popędzać. Wiecie, nie piję, nie udzielam się towarzysko i takie tam.
Piszę, jak jest: Wojny Przestrzeni, a wraz z nimi historia zemsty Mirka Kutrzeby skończone, teraz w redakcji. Wszystko się wyjaśnia (łącznie z nazwiskiem). Wiadomo, kim jest Szósty i w ogóle. Niestety, powieść, choć rozrosła mi się bardziej niż chciałem nie zamyka ze dwóch tematów z tego świata, bo by musiała osiągnąć z milion znaków. Choć więc Kutrzeba się zemścił i raczej już nie wróci, w każdym razie nie na pierwszym planie, coś tam jeszcze będę musiał pokombinować z Marsjanami. Ale to inna historia.
I tyle ode mnie.

dalambert - 23 Października 2016, 17:38

agrafek, :D NARESZCIE :bravo kiedy bedzie nabywalna :?: Na Święta pod choinkę, czy na Wielkanoc jako zajączkowe jajeczko :?:
agrafek - 24 Października 2016, 18:06

Plan jest taki, żeby zmieściła się pod choinkę.
Beata - 24 Października 2016, 19:16

Ha! W takim razie zaplanuję stosownych rozmiarów choinkę. :twisted:
dalambert - 25 Października 2016, 16:00

agrafek napisał/a
Plan jest taki, żeby zmieściła się pod choinkę.
I to jest bardzo dobry plan :D
Rafał - 12 Grudnia 2016, 10:15

"Człowiek obiecany" za mną, przeczytałem tylko dlatego, że się dobrze czytało i jeszcze dlatego, że była promocja w Biedronce :wink:
Jednak takie post-apo to nie moje klimaty, nic tylko się tłuką i szwendają i znowu tłuką. A potem się znów szwendają po kwadratach. Nuuuda panie. Gdyby nie lekkość czytania ciepnął bym w kąt.
Dwa błędy. Jeden na stronie bodajże 304, ktoś kogoś potraktował obuchem ostrza siekiery. Choć drwalem bywam tylko amatorskim, to chyba jednak nie ma czegoś takiego, przynajmniej moja siekiera nie ma. Błąd drugi, to szkoda, że to nie Wrocław :wink: :lol:
Oczywiście żartuje, choć Wrocław ma takie podziemia i tunele, że ho, ho. Średnio po dwa poziomy piwnic, dalej wojenne instalacje związane z Festung Breslau, nieodkryta kolej, podziemy dworzec i szpitale, bunkry, schrony i tunele, a poniżej jeszcze kopalnie krasnoludów. Nic tylko eksploatować :wink:

Luc du Lac - 12 Grudnia 2016, 10:43

jeszcze wyrzutnie rakietV2 oraz podziemne lotnisko
Rafał - 12 Grudnia 2016, 11:15

Lotnisko to na Grunwaldzie było, obok Goliata, gdzieś w rejonie tartaku, czyli dwudziestolatki. A wyrzutni V2 to jacyś weseli autorzy nie umieścili już na dachu poczty? Coś mi się kojarzy, Ziemiański? Szmidt?
dalambert - 12 Grudnia 2016, 14:40

No co z tym Pokojem światów 2 na Gwiazdkę ?
agrafek - 16 Grudnia 2016, 12:03

Boję się poślizgu. Książka po redakcji, korektuje się. Moja wina, bo wyszła o jakieś 200 tysięcy znaków niż planowałem, to i dłużej wszystko zajęło.
agrafek - 24 Grudnia 2016, 13:19
Temat postu: Tradycyjny tekścik świąteczny
Coby tradycji stało się zadość, nowy tekścik świąteczny (tym razem nieco wszeteczny).
Ponieważ jednak wymyśliłem, że trzeba podpromować stronę o "Pokoju Światów", cały tekst będzie można znaleźć tylko tam.

Czyli tu: https://szulerlosu.wordpress.com/aktualny-tekscik-swiateczny/

A zaczyna się to tak:
Zima spadała na Kraków jak wojna. Ciężkie, nisko lecące nad dachami chmury nie sypały śniegiem, lecz bombardowały domy i ludzi zbitymi w gniewne kule płatkami. Mróz ściął ulice, wgryzł się w szyby, a okna zmienił w groźne paszcze szczerzące z każdym dniem dłuższe sople. Ludzie chowali się przed atakami po domach, barykadowali wszelkie szczeliny, przez które mogło uciekać ciepło cenniejsze teraz od srebra. A także przypuścili szturmy na sklepy, gdy po całym mieście rozeszła się plotka, że przez zaspy na drogach Kraków został odcięty od dostaw żywności. Początkowo cierpliwie stawali w kolejkach. Nawet, gdy zaczęli pomrukiwać gniewnie, nic nie zapowiadało jeszcze zamieszek. Ale w pewnym momencie ktoś z odległego końca kolejki zawołał: „A jak dla nas nie starczy?”. Większość mieszkańców Krakowa pamiętała głód czasów niedawnej przecież wojny. I wiedziała, że należy walczyć o przeżycie.

dalambert - 24 Grudnia 2016, 14:04

agrafek, Dzięki i Wspaniałych dokonań, zacna opowiastka :D
agrafek - 16 Stycznia 2017, 15:04

Uprzejmie donoszę, że wydawca ogłosił termin wydania.
https://geniuscreations.pl/aktualnosci/wojny-przestrzeni-pawel-majka-fragment-1/

makpfi - 16 Stycznia 2017, 15:06

Fidel-F2 napisał/a
Dzielnica obiecana - Paweł Majka W zasadzie wszystko to samo co u Głuchowskiego tylko lepiej. Lepiej literacko, lepiej fabularnie, o wiele lepiej jeśli idzie o logikę i związki przyczynowo-sutkowe. Paweł ma bogatszą wyobraźnię i przesłanie jakie wynika z jego książki ma więcej sensu niż oryginał. Jedyną wadą to wynikająca z franczyzy konieczność trzymania się schematu prostej rozrywkowej przygodówki. Czytałem z przyjemnością.


Chciałbym dać lajka za tem wpis, ale gdzie....;)))

dalambert - 16 Stycznia 2017, 15:47

agrafek, NARESZCIE :D
Fidel-F2 - 16 Sierpnia 2017, 19:31

agrafek, ma swoją ławeczkę.

http://krakow.wyborcza.pl...eRedirects=true



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group