To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Zadomowienie - powitania na forum - Salon inteligentów

Piech - 22 Maj 2006, 15:41

Polska inteligencja nie wywołała wojny światowej ani nie rozpętała rewolucji październikowej, więc nie rozumiem czego Ty akurat tak się boisz.

Polska inteligencja dbała o to, żebyśmy byli czymś więcej niż tanią siła roboczą i za to zawsze szła pierwsza do odstrzału. Winniśmy ich cenić i szanować, zamiast odżegnywać się.

Duke - 22 Maj 2006, 15:44

To ja jestem inteligentem zreformowanym, jak na czymś nie da się zarobić (bądź nie przynosi przyjemnośi) to to olewam, a co do ostrzału to zajmuję zawsze bezpieczną pozycję po za zasięgiem i ztamtąd obserwuje. Jednym słowem ląduje na czterech łapach, zawsze z czymś w ręku ;)
dzejes - 22 Maj 2006, 16:10

Piech: znaczy dla Ciebie będzie stanowiło ogromną różnicę z czyjej winy mordują?
Piech - 22 Maj 2006, 16:16

Znaczy ja wiem, że to takie europejskie posypywać głowę popiołem za wszystkie przewinienia zachodniej cywilizacji - ale ja tego nie kupuję. Niech się każdy bije we własne piersi.
dzejes - 22 Maj 2006, 16:24

Nie rozumiem.
Piech - 22 Maj 2006, 16:32

Może to ja nie zrozumiałem Twojego postu. Wyrażasz "głęboką nadzieję, że Polska już nigdy nie będzie potrzebowała żadnej <<klasy z misją>>", tak jakby było się czego bać albo wstydzić. Ja uważam, że my Polacy akurat nie musimy się wstydzić za swoje elity.
dzejes - 22 Maj 2006, 16:36

Zdefiniuj elitę.
Masz na myśli premiera et consores?
Czy może np. kadrę profesorską? A może artystyczną? Finansową?
Odnosze wrażenie, że w żadnej z powyższych nie wyróżniamy się na tle Europy, a jeśli już, to w dół.

EDIT: A wracając do inteligencji: nie utożsamiaj jej z "elitą" -> to właśnie polski upiór.
Inteligencja, jakby jej nie definiować, od zawsze (przyjmijmy jako początek zabory, choć może właściwszym byłoby przyjęcie upadku powstania styczniowego?) "miała misję". Tylko że ani razu nie udało jej się owej misji dopełnić. Prawdopodobnie wyszły tutaj braki w wykształceniu filozoficznym, bo gdyby imperatyw kategoryczny Kanta był znany ówczesnym "wodzom", to może nasza historia byłaby mniej pop........

Zresztą co to znaczy inteligencja? Pojęcie to zawsze mi się kojarzyło z podwieszonymi pod sławne nazwiska miernotami, którzy swe życiowe niepowodzenia starają się przekuć w "prometejskie poswięcenie".

gorat - 22 Maj 2006, 16:38

A my sami nie jesteśmy elitą? Jeśli nie, to nas zaklasyfikuj :roll: :mrgreen:
Piech - 22 Maj 2006, 16:44

Elita, to dla mnie ludzie, którzy patrzą dalej niż koniec własnego nosa i dbają o coś więcej niż własny zadek.
Vesper - 22 Maj 2006, 20:00

Hmm. Dziękuję Emilii za bardzo treściwy post. Osobiście skłaniałbym się do definiowania inteligencji, jako warstwy, która zarabia na swoje życie twórczą pracą umysłową. Dodatkowo, jest to warstwa, której w jakiś sposób 'zależy' na losie pobratymców (stąd chyba ta 'misja'), i która uważa, że jej intelektualne predyspozycje gwarantują jej czynny udział w życiu całego społeczeństwa, łącznie z wpływaniem na decyzje go dotyczące.
Vykosh - 22 Maj 2006, 23:32

To mam 2 kolejne pytania:
1) Jak zdefiniowac tworcza prace umyslowa? Czy np. doradca podatkowy wymyslajacy metody unikniecia podatkow sie kwalifikuje?
2) Co to znaczy patrzec dalej niz wlasny nos? Czy jesli ktos dba o rodzine to juz sie lapie? Czy jesli gospodarz klasy (chyba tak to sie nazywa) dba o wszystkich z klasy to jest elita?

Jakos te troche metafizyczne definicje malo przekonuja.
I zawsze powraca to samo madre stwierdznie Gombrowicza: "Adam Mickiewicz wielkim poeta byl". Jesli definiowanie elit ma wygladac podobnie....

Ixolite - 22 Maj 2006, 23:44

Chyba niestety tak wlasnie jest. Mozna odnosic sie do stwierdzen konkretnych ludzi, cytowac co maja do powiedzenia na ten temat i rozwazac ile w ich przemysleniach jest racji, ale wedlug mnie nie da sie stworzyc spojnej i jednoznacznej definicji. Tak jak wczesniej wspomnialem - to troche jak proba zdefiniowania duszy. Ogolne pojecie kazdy ma, wszyscy mniej wiecej wiedza o co chodzi, ale jak przychodzi do precyzowania szczegolow to kazdy glupi.
Ziuta - 22 Maj 2006, 23:49

Jestem z Krakowa. Miasto to za śp. cesarstwa składało się głównie na uniwersytet i urzędy. Więcej nic. Przemysł żaden, rzemiosło kulało, rolnictwo – galicyjska bida z nędzą. Myślę, że inteligencja to w rzeczywistości ladne określenie biurokracji. Facet (albo baba, równouprawnienie :) ) skończył bliżej nieokreślony kierunek studiów, po czym zostaje radcą, nadradcą, albo wręcz radcą realnym. W życiu nie splamił się pracą, nawet pensji jak zwykły człowiek nie odbierał – tylko uposażenia i honoraria. Po "pracy" taki inteligent szedł da knajpy i przy wódeczce mękolił nad ciemnotą narodu (tak rodzą się legendy kawiarenek i restauracji).
Inteligent współczesny ma gorzej. Postępowe partie grożą redukcją stanowisk urzędniczych. Apanaże małe, nie ma jak iść do kawiarni. Jeszcze gorzej z mieszkaniem; inteligent żyć powinien w kamienicy, albo w dworku (jako, że ma szlacheckie kozenie). Tymczasem musi gnieździć się w betonowym bloku. Do tego nikt nie docenia zadań inteligencji: a) pzewodzenia b) dialogu c) dialogu d) przewodzenia.

Sergent - 23 Maj 2006, 06:44

Zainteresowanie losem rodaków inteligencji, to może było w romantyzmie. W pozytywizmie pewnie już nie. Nie przywołujcie tylko przykłądów z naszej literatury, bo to fantazje pisarzy. Teraz lepsza i bardziej zaradna inteligencja wyjeżdża do Europy do pracy, bo to nie ma jak żyć normalnie. Ci co zostają inteligenci, to albo nie chcą, albo nie mogą (i nie ma to związku z zainteresowaniem losu rodaków). Politycy to też podobno inteligencja, ale wcale nie widać, że zależy im na losie rodaków.
Piech - 23 Maj 2006, 08:39

Vykosh: Dobrze, że nie każesz mi zdefiniować, co to jest zadek - bo takiego terminu też użyłem.
Duke - 23 Maj 2006, 09:05

No to ja dorzucę swoja własną definicję inteligent: To jest człowiek dla którego TVP emituje programy po 23 ;)
Navajero - 23 Maj 2006, 09:42

Sergent - Politycy to też podobno inteligencja
Skąd :) Do inteligencji, przed wojną zaliczano kogoś kto zdał maturę, po wojnie osoby, które skończyły studia wyższe i mogły sobie wpisać mgr przed nazwiskiem. Tymczasem część naszych polityków ma problemy nawet z maturą :D

Vykosh - 23 Maj 2006, 12:30

Piech, taaa, tez mozna napisac, ze inteligencja to ludzie wyrozniajacy sie inteligencja i zachowaniem - tylko ze z takiej definicji nic nie wynika.
Poza tym nie ma co mylic inteligencji z moralnoscia. Dlaczego inteligencja ma dbac o innych? Moze raczej powinna sie skupiac na rozwoju nauki albo kultury, a maluczcy sie soba zajma duzo skuteczniej.

Piech - 23 Maj 2006, 17:23

Vykosh, można inaczej powiedzieć, że inteligencja, to ludzie, którzy dbają o pewne wartości i utrzymują pewne standardy. Dlaczego mieliby to robić? Choćby dla siebie i swoich dzieci. Stwarzają środowisko stabilne, przewidywalne i w sumie silne. Komuchy mieli ciężki orzech do zgryzienia, pomimo ich niby pełnej władzy. Penetracja środowisk akademickich była powierzchowna. Ludzie wyrzucani z pracy w jednej placówce znajdowali schronienie w innej. Środowisko jakoś przetrwało komunę, a wcześniej przetrwało zabory. Środowiska krakowskie i lwowskie, to były przetrwalniki polskiej kultury. Ziuta może się nabijać, ale gdyby nie krakowska i lwowska inteligencja, dzisiaj nie byłoby Polski, a niedobitki Polaków można byłoby porównać do dzisiejszych Białorusinów z jednej strony i Serbo-Łużyczan z drugiej.
Ziuta - 23 Maj 2006, 19:31

Nie wyśmiewam się, nie wyśmiewam :) Rzecz w tym, że polskość w Galicji w dużej mierze ocalila Austria, zmuszona w 1867 iść na kompromis z zamieszkującymi ją narodami i wprowadzić autonomię Węgrom, Czechom i Polakom (a pomijając narody bałkańskie, co, między innymi, doprowadziło do I Wojny Światowej).
Poza tym, co powiedzieć o panu, poważnym filozofie z uniwersytetu, który ostatnio wypowiadał się, że zadaniem inteligencji jest nawoływanie do dialogu. Pięknie to brzmi, ale gdyby Hipolit Cegielski dialogował miast działać, mielibyśmy dzisiaj Wartenland i przejście graniczne pod Kaliszem.
Inteligencji groził zawsze syndrom narodu wybranego. Klapki na oczy.

dzejes - 23 Maj 2006, 22:15

Bardzo rzadko zdarza mi się powiedzieć, że zgadzam się z kimś w całej rozciągłości, dlatego Ziuta doceń to ;)
Ziuta - 23 Maj 2006, 22:35

Hehe. Doceniam :) Mnie też to się rzadko zdarza.
Romek P. - 23 Maj 2006, 23:06

Duke:
Cytat
Jak dla mnie każdy intligent powinie mieć Trzy wiedźmy Pracheta. W zasadzie każdą inną książkę Pracheta.

Uaaaaaaaaaaaaaaa! To jak ja nie mam żadnej (czytanie się nie liczy, wyraźnie napisane jest _mieć_) to się nie kwalifikuję? To ja tu zacznę robić ferment robotnicz-chłopski, skoro odnalazłem ten wątek :)

Rafał - 24 Maj 2006, 08:34

Chaj żywie robotniczo-chłopski sojuz bratnich serdc!
Chaj żywie!

Kruk Siwy - 24 Maj 2006, 08:46

Inteligent to człek, który kuma. Kum, kum, kum.
Rafał - 24 Maj 2006, 10:08

Inteligent to ten, który ma konto inteligo
Iscariote - 25 Maj 2006, 15:04

Inteligent to ten, którego nikt nie rozumie jak coś mówi.. czyli nie patrząc JA :P
elam - 25 Maj 2006, 15:28

jezeli :
1 inteligent - czlowiek, ktory wiecej mysli, niz pracuje :) lub
2 inteligent - czlowiek zarabiajacy na zycie glowa :) lub
3 inteligent - czlowiek, dla ktorego wazne jest poznanie i zrozumienie roznych rzeczy oraz podzielenie sie nimi z innymi lub
4 inteligent - czlowiek z dyplomami szkol wyzszych :) lub
5 inteligent - czlowiek, ktory rozumie, co sie do niego mowi lub co ktos napisal

to podchodze pod kategorie.
dzieki opcji nr 1 :mrgreen:

joe_cool - 25 Maj 2006, 16:52

o, łapię się pod pkt 1 i 4 :D
i mogłabym prosić o rozwinięcie pktu 2? bo nie do końca rozumiem :mrgreen:

gorat - 26 Maj 2006, 14:31

elam
Cytat
2 inteligent - czlowiek zarabiajacy na zycie glowa :) lub

Piłkarz strzelający gole głową? :mrgreen:



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group