To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Uciekając od rzeczywistości

Myrtille - 11 Marca 2006, 21:48
Temat postu: Uciekając od rzeczywistości
Zakładam ten temat gdyż chcę zobaczyć,czy Wy także macie podobne odczucia,czytając fantasy czy science fiction.
Zawsze po przeczytaniu książki "Między Otchłanią a Morzem" nie potrafię powrócić do rzeczywistego świata.Tylko historie o Brune Keare tak dogłębnie pobudzają moją wyobraźnię.
Już w trakcie czytania pragnę znaleźć się w tym niesamowitym świecie.Wyobrażam sobie,że tam jestem...obdarzona darem ka-ira.
Pomyślicie pewnie,że jestem obłąkana,ale nie mogę się wyzbyć tego uczucia-pragnienia.
Wyobraźnia bierze góre,uciekam od szarej,smutnej rzeczywistości.Każda myśl pcha mnie w tamten świat,karze mi się tam znaleźć,jako istota władającą czarną skażoną magią.
A gdy wracam ze świata swojej wyobraźni,rzeczywistość mnie przytłacza.I zadaje sobie pytanie-dlaczego nasz świat nie może być magiczny-niesamowity,gdzie życie to jedna wielka przygoda?
I przez długi czas myśle co by było,gdyby to pragnienie się urzeczywistniło,a rutyna życia codziennego odeszła w niepamięć.

Emilia - 11 Marca 2006, 22:18

Myrtille :D

Obłąkana nie jesteś, bo każdy lubi sobie pouciekać w marzenia… :D
Zauważyłam jednak, że ostatnio miałaś niezłego doła i chyba jeszcze ci nie przeszło. Od tygodnia nie byłaś na forum, a teraz mówisz, że rzeczywistość cię przytłacza… Jak chcesz pogadać spokojnie to zapraszam na priv (jestem na forum od 3 tygodni i wprawdzie jeszcze nie rozmawiałyśmy, ale myślę że to nie jest wielkim problemem). :D

Pako - 11 Marca 2006, 22:29

Głupie to to może i jest.. możę i nie, ale ja mam tak przy Harrym Potterze. Ksiażka średnia, czasem nawet głupia, ale świat mnie wciąga.. chciałbym tam być. Albo Sapkowskiego coniektóre kawałki - te też tak na mnie działały. Więcej takich ksiąek nie pamiętam - czy to sprawia, że te ksiażki są świetniejsze niż inne? nie do końca moim zdaniem. Te ksiązki są po prostu ploastyczniejsze.. Ale fakt - najgorszy jest potem powrót do rzeczywistości.. głupie jak cholera, ale po hp6 czułem się dobity, e w takim świecie nie mieszkam.. szybko przeszło, uczucie głupie.. ale było, bo świat na mnie działa.
Iscariote - 11 Marca 2006, 22:47

Hmm jak to nie jest obłąkana? Każdy na tym forum ma zalążki szaleństwa :twisted:
Zeby było do tematu. Tomasz i jego alienacja od świata podczas czytania literatury wszelakiej. Hmm.. cięzki temat. Czasami potrafię się zaczytac tak, że jak zaczne to nie moge przestać i świata za książką nie widzę. Miałem tak z Achają. Chciałem przeczytac wszystkie 3 tomy i zajęło mi to 2 dni... w pewnym sensie rekord. I zawsze jak czytam coś to utożsamiam się z głównym bohaterem. Bo każdy bohater ma coś takiego, że chciałoby się nim być. I Achaja i krzyczący w ciemności i Hamlet i każdy inny. A wiecie co? Własnie to, że jest bohaterem. Choć przez chwilę cały świat kręci się wokół niego. On jest najważniejszy. Podczas gdy my jestesmy tylko mrówkami w kopcu i bierzemy udział w wyścigu szczurów i od naszych decyzji nic nie zalezy tak naprawdę to od decyzji bohatera ksiązki zależą losy całego świata. I właśnie po to stworzono gry komputerowe i inne RPG.. żebyśmy choć raz mogli rozwalić tą planetę i byśmy przez moment mogli się nacieszyć tym cośmy narobili :twisted:

elam - 12 Marca 2006, 01:08

alez droga Myrtille, to calkiem naturalne, ze uciekasz od rzeczywistosci. kto tego nie robi? wszyscy marza, jedni mniej, inni wiecej, niektorzy za duzo.. :) a z czasem sie z tego przewaznie wyrasta.
ja, tak jak ty, nie moge (i nie chce) porzucic marzen, a z drugiej strony, tez czasem mam wrazenie lekkiej schizy.. sposobem na to stalo sie zapisywanie moich fantazji - no i prosze, oto jestem, mloda tfu-rczyni :)
naprawde, zaczelo sie u mnie od zapisywania moich pokreconych snow i historyjek, jakie wymyslalam sobie na wlasny uzytek.. nie zapomne, jak kiedys, w czasie zbioru burakow, przedstawialam sobie wielka bitwe powietrzna..
nie martw sie. nie jestes sama.

ach, nie bylabym wystarczajaco megalomanska, gdybym tego nie zrobila: zapraszam cie - i wszystkich :) - do mojego kacika "ela graf" w "mistrzach i malgorzatach". zaraz tam wkleje takiego malego szorcika, pasujacego baardzo do poruszonego przez ciebie problemu.
:)

Haletha - 12 Marca 2006, 11:45
Temat postu: Re: Uciekając od rzeczywistości
Myrtille napisał/a
A gdy wracam ze świata swojej wyobraźni,rzeczywistość mnie przytłacza.I zadaje sobie pytanie-dlaczego nasz świat nie może być magiczny-niesamowity,gdzie życie to jedna wielka przygoda?
I przez długi czas myśle co by było,gdyby to pragnienie się urzeczywistniło,a rutyna życia codziennego odeszła w niepamięć.

Ja myślę, że byłoby kiepsko. Niezłomni herosi, w których większość z nas chciałaby się wcielić to z reguły osobnicy odcinający się od rzeczywistości i mający problemy z jej zaakceptowaniem. Nie da się, żeby sami tacy łazili; świat opiera się na zwykłych nudnych śmiertelnikach;-))) Zresztą gdyby okazało się, że coś baśniowego temu światu zagraża, przeciętny eskapista pożałowałby myśli o wielkiej przygodzie i zaczął marzyć o bardziej uporządkowanej rzeczywistości. Ja też czuję się skłócona z rzeczywistością i uciekając przed ludźmi w ciemne wertepy marzę egoistycznie, żeby coś rozwaliło ten nudny, pozbawiony polotu świat, jaki znamy. Jednocześnie jednak mam komfortową świadomość, że tak się nie stanie i że w związku z tym nie mam powodów bać się, że kogoś z mojej rodziny porazi zza węgła piorun kulisty rzucony przez wrogiego maga;P Nie chciałabym na serio sprawdzać się w krytycznej sytuacji (dotyczy również braku dostępu do sieci, pasty do zębów i leków hormonalnych), cieszę się więc, że rozmyślam tylko o nich kiedy najdzie mnie ochota, a w przypadku jej braku zamykam książkę i idę spać:)

p. s. Myrtille słonko, postaraj się robić spacje po znakach przestankowych, bo taki strasznie długi ciąg znaczków ciężko się czyta:))

Henryk Tur - 13 Marca 2006, 14:21

A czy cała fantastyka to nie jedna wielka ucieczka ???
Romek P. - 13 Marca 2006, 14:27

Hansag napisał/a
A czy cała fantastyka to nie jedna wielka ucieczka ???


Nie, a niekiedy nawet wręcz przeciwnie. Orwell czy Zajdel boksowali się z paskudną ich zdaniem rzeczywistością, a nie odchodzili od niej w jakiś tam durnowaty eskapizm :)

Duke - 13 Marca 2006, 15:18

Dawno dawno temu kiedy jeszce miałem sporo czasu (relatywnie, bo wtedy byłem swięcie przekonany że jestem zagoniony) i grałem sobie w gierki strategiczne to łapałem się na tym że na kartce papieru szykowałem strategie i rozwazałem batalie. Było parę takich filmów - obejzanych w gronie przyjacół po których długo dyskutowaliśmy (parę razy prawie doszło rękoczynów) Z książkami nigdy tak nie miałem.
Myrtille - 13 Marca 2006, 16:51

Hansag napisał/a
A czy cała fantastyka to nie jedna wielka ucieczka ???

Myślę,że tak.Ja czytając fantasy odcinam się od rzeczywistości,i uciekam w magiczny świat.Szkoda tylko,że później ciężko jest wrócić.

Anonymous - 13 Marca 2006, 19:42

Zgadzam się z Halethą, że wcale nie byłoby tak fajnie żyć w książkowej rzeczywistości. To sie tylko tak wydaje:) Wystarczy przeczytać informację (do znalezienia w większości książek fantasy), że ktos tam jechał konno przez np. 10 godzin, a nastepnie wyobrazić sobie ból tyłka, zapach, zmęczenie itd. Wcale nie potrzeba wielkiej wyobraźni.;) A rzeczywistość nie jest taka zła.

Oczywiście tez miewam "odloty" książkowe, choć rzadziej niż kiedyś. Najbardziej mnie wzięło przy "Władcy pierścieni", przez kilka tygodni przebywałam duchem w Tolkienowskim świecie, z bezbrzeżnym zdziwieniem przyjmując fakt, że trzeba chodzić do szkoły, w dodatku w normalnych ciuchach i bez broni:P FIlmy nie działają na mnie tak silnie jak książki. Oczywiście wymyślam tez własne historie, a moją ulubioną porą dnia jest chwila, gdy pomiędzy położeniem się do łóżka a zaśnięciem:) Wtedy wyobraźnia działa najlepiej:)

Niestety moja wyobraźnia płata mi też brzydkie figle, okropnie boje się ciemności i łapię silne schizy, a już obejrzenie/przeczytanie horroru w samotny wieczór jest całkowicie ponad moje siły... Umieram ze strachu. ale to już inna bajka.

dzejes - 13 Marca 2006, 19:48

Ja chyba nigdy nie miałem takich "odjazdów".
Wymyślałem i wymyślam historie "na kopy"-> jedna z moich rozrywek w pociągu podczas samotnej podróży
:twisted: , ale żeby wpaść w wyimaginowany świat? Raczej nie.

Natomiast jestem perwersyjnym czytaczem - zaczytuję się na śmierć. Czyli czytam siedząc na przystanku i przepuszczam autobus. Czytam w pociągu i mijam "swoją" stację... etc. etc.

Anonymous - 13 Marca 2006, 19:54

dzejes napisał/a
Natomiast jestem perwersyjnym czytaczem - zaczytuję się na śmierć. Czyli czytam siedząc na przystanku i przepuszczam autobus. Czytam w pociągu i mijam swoją stację... etc. etc.

A to juz norma;) Nawet do pracy mi się zdarzalo spóźnić:P

Lu - 13 Marca 2006, 20:20

Miria napisał/a
Niestety moja wyobraźnia płata mi też brzydkie figle, okropnie boje się ciemności i łapię silne schizy, a już obejrzenie/przeczytanie horroru w samotny wieczór jest całkowicie ponad moje siły... Umieram ze strachu. ale to już inna bajka.


Mam dokładnie to samo 8)
To okropna przypadłość :lol:

A jeśli czytam , bardzo często wyłaczam sie z otoczenia do tego stopnia że nie słyszę co ktoś do mnie mówi - trzeba mną nieźle poszturchnąć żebym wróciła do żywych :|

Henryk Tur - 13 Marca 2006, 21:57

Ja odlatuję przy "Helikonii" Aldissa, "Stworach światła i ciemności" Zelaznego oraz przy "Mistrzu i Małgorzacie".
Lu - 14 Marca 2006, 01:06

Hansag napisał/a
Ja odlatuję przy Helikonii Aldissa, Stworach światła i ciemności Zelaznego oraz przy Mistrzu i Małgorzacie.


A jak często czytasz te trzy książki ? :?

Rafał - 14 Marca 2006, 08:49

Oj tak, tak, jesteśmy wszyscy takie narkomany nakręcane fantastyką. Ostatnio nie zdarzają mi się co prawda odjazdy po lekturze, ale wsześniej różnie to bywało. Najgorzej odjeżdżało sie po fantasy, po SF zresztę też, ale na krócej. Bywało, że po lekturze czułem się zakręcony jak po flaszce. Czy to niebezpieczny nałóg?
Z braku czasu na zażywanie eSeFa nałóg osłabł i już nie odjeżdżam. To znaczy przesiadłem się na innego konia i obecnie coraz bardziej kręci mnie fizyka kwantowa. Tak, ze zasypiając śnią mi się fraktalne głębie stanów energetycznych cząstek w przestrzeni Hilberta. :wink:

Godzilla - 14 Marca 2006, 09:34

Mi się przed dyplomem na studiach śniły całe strony pewnej arabskiej książki... ale nie powiem, żeby to był przyjemny odjazd.

Za to w dawnych czasach trudno mi było wrócić do rzeczywistości po "Władcy Pierścieni" i "Gwiezdnych Wojnach" (jejku, kiedy to było!)

I najfajniejsze są takie książki, w które można wsiąknąć. Mąż się wtedy śmieje, że znowu jestem w trybie wirtualnym, ale sam przyznaje, że jemu się to zdarza całkiem często.

Vykosh - 14 Marca 2006, 10:55

IMHO to książki wciągają, bo są czymś innym niż w 99% nudna rzeczywistość. Podobnie jest z grami RPG, gdzie można być kimś innym.
Zawsze żałowałem, że nie urodziłem się z 500 lat wcześniej albo 1000 poźniej. Jakoś wszystko obecnie zostało odkryte, pozostały tylko badania wymagające 100 osób, sprzętu za 10 mln $ i 10 lat. Ziemia jest zbadana a do gwiazd nadal daleko ....
Jakoś nazwa "Nowe Średniowiecze" idealnie pasuje do dzisiejszych czasów :twisted:

Henryk Tur - 14 Marca 2006, 11:16

Lu napisał/a
Hansag napisał/a
Ja odlatuję przy Helikonii Aldissa, Stworach światła i ciemności Zelaznego oraz przy Mistrzu i Małgorzacie.


A jak często czytasz te trzy książki ? :?


Każdą raz na rok.
Uwielbiam je po prostu i bez powrotu do opisanych tam rzeczy cięzko by mi było egzystować....
No i odlatuję przy świecie Jold :D

Henryk Tur - 14 Marca 2006, 11:35

Romek P. napisał/a
Hansag napisał/a
A czy cała fantastyka to nie jedna wielka ucieczka ???


Nie, a niekiedy nawet wręcz przeciwnie. Orwell czy Zajdel boksowali się z paskudną ich zdaniem rzeczywistością, a nie odchodzili od niej w jakiś tam durnowaty eskapizm :)


Dlatego też, panie kolego, wolę Helikonię niż Orwella.

Romek P. - 14 Marca 2006, 11:47

Hansag napisał/a
Romek P. napisał/a
Hansag napisał/a
A czy cała fantastyka to nie jedna wielka ucieczka ???


Nie, a niekiedy nawet wręcz przeciwnie. Orwell czy Zajdel boksowali się z paskudną ich zdaniem rzeczywistością, a nie odchodzili od niej w jakiś tam durnowaty eskapizm :)


Dlatego też, panie kolego, wolę Helikonię niż Orwella.


A tej logiki nie kupuję, panie pisarzu :D
Bo w zasadzie obaj autorzy z jednej bajki pochodzą. Może nie tyle w "Helikoni"i - mnie pierwszy tom znudził - ale w "Non stop" Aldiss pisał własnie po orwellowsku.

Henryk Tur - 14 Marca 2006, 12:03

Łel, wówczas możemy się cieszyć, że nie zyjemy w opisanych światach.
Jak to mówi optymista : Żyjemy w najlepszym ze światów.
A pesymista na to : masz racje
:)

Romek P. - 14 Marca 2006, 12:14

Hansag napisał/a
Łel, wówczas możemy się cieszyć, że nie zyjemy w opisanych światach.
Jak to mówi optymista : Żyjemy w najlepszym ze światów.
A pesymista na to : masz racje
:)


Cieszę sie, że przyznałeś mi rację :D

Henryk Tur - 14 Marca 2006, 12:24

Ja osobiście ciesze się, że zyję w tych czasach. patrząc od teraz wstecz, do piewzych cywilizacji, ten okres historii najbardziej mi się podoba.
Aga - 15 Marca 2006, 18:50

Miria napisał/a
Oczywiście tez miewam odloty książkowe, choć rzadziej niż kiedyś. Najbardziej mnie wzięło przy Władcy pierścieni, przez kilka tygodni przebywałam duchem w Tolkienowskim świecie, z bezbrzeżnym zdziwieniem przyjmując fakt, że trzeba chodzić do szkoły,

Kurczę, miałam identycznie. Raz sobie zrobiłam maratonik i w tydzień przeczytałam w kolejności: Hobbita, WP, Silmarillion i Niedkończone Opowieści. Chodziłam wtedy jak naćpana. Tolkien ma w sobie to coś, co sprawia, że odlecieć jest bardzo łatwo. Trudniej znowu wrócić do rzeczywistości, gdzie zza drzewa nie wyjdzie elf albo inna gadzina :wink:

Haletha - 16 Marca 2006, 09:13

Ja po pierwszym czytaniu "WP" chodziłam nieszczęśliwa - z powyższych przyczyn. Musiałam źle zinterpretować dzieło, gdyż wprawienie czytelnika w rozpacz i melancholię na pewno nie było częścią literackiego planu Tolkiena:-)
Myrtille - 29 Marca 2006, 23:16

A ja znalazłam sposób,żeby nie odlatywać do fantastycznego świata,a później mieć poważne problemy z powrotem do rzeczywistości.Zamieniłam książki fantasy na gitare :mrgreen: ,przynajmniej na jakiś czas.Granie na gitarze to ukojenie dla duszy...
A fantasy zawsze można zamienić na science fiction :D

Henryk Tur - 29 Marca 2006, 23:29

...a science fiction na horror a horror na Żeromskiego :twisted:
Myrtille - 30 Marca 2006, 08:46

Horrror też może być :) ,a Żeromskiego to już się naczytałam swojego czasu :D


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group