To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Liga niezwykłych dżentelmenów [komiks] - Którą szkołę komiksu najbardziej lubimy?

Vened - 27 Lutego 2006, 00:36
Temat postu: Którą szkołę komiksu najbardziej lubimy?
Zauważyłem, że udzielam się na tym forum głównie w tematach społeczno - politycznych, a nie takie miałem plany. Tak naprawdę, to moją pasją nie jest poltyka (no moze trochę;)) tylko komiksy. A widze, iż ten dział na forum nie rozwija się zbyt szybko. Dlaczego? Czyżby nawet fani fantastyki patrzyli na komiks z pogardą? Cóz, to temat na inna dyskusję. W tym miejscu, nieco naiwnie, pragnąłbym się zapytać którą ze "szkół" komiksu najbardziej cenicie? Którąś z wymienionych przeze mnie? A może takie podziały nie mają sensu?
NURS - 27 Lutego 2006, 01:14

Ja nie patrzę :-) Lubie komiks, wychowałem się na nim, języków uczyłem, kiedys nawet zarabiałem przerabiajac kadry z komiksów na wielkie plakaty (ręcznie rzecz jasna).
Po namyśle zaznaczyłem komiks amerykański, aczkolwiek Europa jest tuż za, tuż tuż. Japońska kreska mi nie leży, i te historyjki o Sailor Moonach też jakby nie ta bajka.
Z moich faworytów, Conan Buscemy seniora w spółce z Ernie Chanem. to ze starych mistrzów. do tego Aleź Ross, za nieziemskie grafiki.
Kirby'ego nie cierpie.
A co do polskiego komiksu, tozdarzają się perełki, ale generalnie to za duzo eksperymentu.

mawete - 27 Lutego 2006, 08:31

Głosowałem na europejskie (w tym polskie :D ).
Czarny - 27 Lutego 2006, 09:19

Patrząc na swą półkę, to przeważają amerykańskie (góry komiksów z TM-Semic - Batman, Superman i Spiderman), ale wydania albumowe, to głównie europa - Thorgal, Yans, Asterix, Lucky Luke, świat Troy, Kajko i Kokosz itd.
Właściwie nie mam japońskich, ale nie przeszkadza mi kreska. Jakoś tak chyba odstrasza mnie tasiemcowość serii. Lubię mieć komplety, a gdy pomyślę o mandze, to mnie przerasta.
Nie patrząc na pochodzenie geograficzne komiksu, preferuję jednak kreskę dokładną, jak najwierniej oddającą rzeczywistość. Dlatego polskie eksperymenta, też mnie nie pociągają. Polaków oczywiście też lubię np. Baranowskiego, Christę, Rosińskiego, zapomniałem nazwiska tego od Yansa.

Rodion - 27 Lutego 2006, 10:05

Podzialy regionalne w komiksie są bezsensowne. Komikst mozna podzielic na dwie kategorie: Komiksy dobre i zle. Bo na czy zły komiks japoński ma być lepszy od dobrego komiksu europejskiego, tylko dla tego że tem jest stąd a drugi stamtąd?
A co do szkoly komiksu? To najbardziej mi odpowiada szkola francusko-belgijska.

Iscariote - 27 Lutego 2006, 15:33

Noo ja sie zgadzam z Rodionem.. jeśli coś ma być złe to będzie złe nawet jeśli będzie z Ameryki czy Japonii. Choć zaznaczyłem komiks japoński. A dlaczego? Spojrzałem na swoją półkę.. a na niej raczej manga przeważa. Komiks japoński ma po prostu bardziej interesująca mnie tematykę, jakoś lepiej mi się to czyta, a i kreską tez zachwycac się lubię, ta precyzja (Miecz Nieśmiertelnego np). Komiksy amerykańskie kupuje dosyć często. Europejskich raczej nie mam w moim zbiorze. Moze to dla tego, że wychowałem się na Yatamanie i Spidermanie..
Vened - 27 Lutego 2006, 20:07

Ja generalnie też dzielę komiksy na dobre i złe wylacznie;) Jednak dziwię się nieco, iż nikt nie głosuje na "szkołe" polską. Może faktycznie takiej nawet nie ma? W naszym kraju powstało sporo dobrych komiksów, jednak zwykle nawiązują one do zagranicznych trendów. Być może jedyny w swoim rodzaju był tylko "Tytus";) Coś sie rodziło w piśmie "Produkt", ale upadło.
Jak przeczytałem Akirę, Appleased (nie całe, tylko to co kiedys TM-Semic wydało) i Ghost in the shell to zafascynowałem się manga, ale już mi przeszło. Teraz dla mnie szczytowym osiagnieciem komiksu jest "Sandman".

darko - 27 Lutego 2006, 20:20

Czytając Wasze komantarze doszedłem do wniosku że moja odpowiedź na to pytanie może być tylko jedna: wszystkie.
Czemu? Bo u mnie nie ma segregacji komiksów na państwa. Zresztą to by było bez sensu bo taki Gaiman pochodzący z Wielkiej Brytanii i jego wielkie dzieło przeróbka klasycznego komiksu amerykańskiego Sandmana. Jaki to styl amerykańsko-europejski ? bezsensu.
Nie ma szkół komiksu. Chociaż niezgadzam się że polski komiks nie ma swojego stylu. Bo popatrzcie na Christę czy Baranowskiego ich kreska jest niepowtarzalna. Baranowskiego drugiego nie ma :) ani pod względem kreski ani humoru :) Problem większy jest z tym teraz ale też pojawiają się chlubne wyjątki tylko ciekawe czy dorosną poziomem do wymienionych przeze mnie mistrzów.

Vened - 1 Marca 2006, 15:03

Fakt, Baranowski jest niepowtarzalny :) Niemniej jednak sądze, iż pewne tendencje w światowym komiksie są widoczne. Nie chodzi tu o sam sposób rysowania, ale np. o podejmowaną tematykę. Japoński komiks to zjawisko masowe, więc podejmuje on całą mase tematów. Tak naparawdę mangi są o wszystkim od walk robotów bojowych po randki gejów i od scenek z życia szkoły po polityke miedzynarodową.
W Ameryce jest oczywiście wielu wybitnych i oryginalnych twórców, jednak istnieje pewien, nazwijmy go "suberbohaterski" kanon. I od lat nic się w nim nie zmienia.

darko - 2 Marca 2006, 10:46

Vened napisał/a
Niemniej jednak sądze, iż pewne tendencje w światowym komiksie są widoczne. Nie chodzi tu o sam sposób rysowania, ale np. o podejmowaną tematykę.


Jasne, że kulturowość danego regionu narzuca jakąś tam tematykę na komiksy, ale jednak chyba nie wszędzie tak jest to widoczne jak w Japonii czy USA. Bo np polski komiks i europejski już trudno tak zaklasyfikować jak powyższe. No i to mieszanie właśnie różnych narodowości jak np. Gaiman rysujący Sandmana niby superbohaterski a jakże inny :) Mangi też są różne od obyczajowych, przez s-f, fantasy, erotyczne po całkiem poważne. Dlatego jestem przeciwny jednak takiemu szufladkowaniu na rejony świata itp.

Max Bohdanowski - 2 Marca 2006, 18:27

Choc zgadzam sie z Venedem w tym, iz troche przynudza mydlanosc tych wszystkich --MANow oraz wiekszosc mangi (zreszta czesto zrozumiana tylko dla nosicieli tradycji kulturalnych Japonii), przyjme w tym strone darko. Dzielo sztuki mozna spotkac i w Ameryce i w Japonii. Mozna tu odznaczyc, np. "Akire". Widzialem tez komiksy amerykanskie, ktore sa wcale nie gorsze w rysunku i co do scenariuszy od La Bande Dessine. Chocby nawet "Hellboy" Mignoly - nawet film z niego wyszedl lepszy niz Marwelowski Spiderman. Jest rowniez w Ameryce wielka warstwa komiksow underground'owych. To wlasnie, czego nie znamy o Ameryce i jej mieszkancach. Najlepsze z tych, co znamy: "The Simpsons" - najlepsza satyra, ktora kiedykolwiek czytalem/ogladalem. Albo "SinCity" Millera - czarna, groteskowa wizja Ameryki. A jest jeszcze "Tank Girl", "TooMuchCoffeMan" i masa innych, czasem drukowanych niewielkimi nakladami kosztem autorow...
Zatem zaglosowalem na "Wszystkie", bo interesowali mnie zawsze wszystkie komiksy, komiksy jako takie. To jest takie zawodowe chyba ;)
Choc preferuje, oczywiscie szkole europejska, w tym polski komiks. Juz wczesniej pisalem, ze powalili mnie na kolana Gawronkiewicz i Janusz ze swoja "Esencja". Na "Tytusie" papcia Chmiela zaczynalem sie uczyc polskiego. Pamietam wspanialego Orientmana Baranowskiego. No i komiksy Christy, jasne! :)

darko - 2 Marca 2006, 20:00

No właśnie Max tutaj chyba poruszył istotę komiksu. Bo jeśli traktować komiks jako sztukę to wychodzi na to że jest ona ponadczasowa i ponadterytorialna. Nie powinniśmy dzielić komiksów w ten sposób na kraje, regiony itp. Wszędzie można znaleźć dzieło wybitne i tyle koniec kropka :)
BTW "Hellboy" mi się bardzo podobał, na pewno lepszy niż większość MANów :)

Vened - 3 Marca 2006, 23:13

Heh, to widze, ze kończymy dyskuję. Ja też głosowałem na "wszystkie" :)
Godrik - 1 Października 2006, 16:52

Ja... oczywiści, że Japońskie. Są smieszne ludki (ale czytac tego nie umia :) )
Kasander - 3 Sierpnia 2007, 15:56

Co prawda wątek zahibernowany, ale ja odhibernuję. Jeżeli mam sądzić po tym, co do nas dotarło i po tym, co niedotarło, ale udało mi się przeczytać, to:

Przede wszystkim Europa (i na nią mój głos), czyli Bilale, Moebiusy, Matotti, Gibraty, Loisele i takie inne. Następnie Polska, przedmurze komiksu europejskiego z Christą, Rosińskim, Papciem, Baranowskim i młodszymi też niesamowitymi przecież. Potem długo, długo nic i Burns oraz ewentualnie - z dużymi zastrzeżeniami Crumb - jako reprezentanci amerykańskiego andergrandu. Japonia dla mnie nie istnieje, bo tam jest jeden facet sklonowany, który rysuje te wszystkie mangi i stąd wyglądają tak samo :?

Dabliu - 5 Sierpnia 2007, 20:56

Szkoła francusko-belgijska.
Japońskie produkty wyglądają jak z taśmy wzięte, nie podobają mi się ani trochę.

Ixolite - 5 Sierpnia 2007, 21:52

A ja chyba lubie po prostu wszystko to, co mi się spodoba ;)

Co do japońskich, to się nie zgodzę, że wszystkie wyglądają tak samo. Raz, że to inny styl, który ma to do siebie, że operuje dość ściśle określonymi środkami, a dwa, że to jak z japończykami - dla większości białych azjaci wyglądają tak samo ;)

W mandze są jednak duże różnice między autorami, tylko może mniej oczywiste dla ludzi wychowanych na innym stylu graficznym.

ciemnalitera - 8 Sierpnia 2007, 15:36

Zaglosowalem oczywiscie na wszystkie bo moim zdaniem nic innego nie ma sensu,
komiksow japonskich generalnie nie trawie chociaz przeczytalem kilkadziesiat serii( lekkim masochista jestem :oops: ) ale i francuzom zdarzylo sie wyprodukowac mnostwo sztampowych komiksow, komercja to komercja zdarza sie w US jak i w Europie.

Generalnie lubie rozne rodzaje komiksow ale powracalem do komiksowego hobby ( jak wielu mialem przerwe pod koniec szkoly podstawowej) na poczatku lat dziewiecdziesiatych kiedy niewiele komiksow sie ukazywalo, zaliczylem koncowke komiksu fantastyki i polski underground z tamtych czasow, pozniej marianna i komiksy francuskie. dlatego ciagle lubie komiksy polskie i cokolwiek pokrecone, ponadto europejskie.
Poza tym pierwsza ksiazka jakiej przeczytanie pamietam byla Antresolka Profesorka Nerwosolka Baranowskiego( mialem wtedy pare lat,5 czy 6) i to jest lektura ktora mnie wypaczyla na zawsze :D
Pozdro

Kasander - 17 Sierpnia 2007, 01:07

Ixolite napisał/a

Co do japońskich, to się nie zgodzę, że wszystkie wyglądają tak samo. Raz, że to inny styl, który ma to do siebie, że operuje dość ściśle określonymi środkami, a dwa, że to jak z japończykami - dla większości białych azjaci wyglądają tak samo ;)

W mandze są jednak duże różnice między autorami, tylko może mniej oczywiste dla ludzi wychowanych na innym stylu graficznym.


Różnice są, ale nie duże, tylko małe. Malusieńkie. Manga to zubożenie bogatych tradycji japońskiej plastyki. Grafiki, drzeworyty i akwarelki japońskie wydają się być stworzone do zaadaptowania przez komiks (na naszym rynku wydano w 1990 świetny komiks o legendach japońskich, Onna, w którym widziałem takie inspiracje - jednak było to dzieło nie Japończyków, a Belgów...), i dodatkowo ta absurdalna niekiedy ucieczka od problemu skośnych oczu (tak ja to sobie tłumaczę, jako osoba nie znająca genezy "spodkooczyzmu").

Miałem w ręku kilkadziesiąt różnych zeszycików mangowych (tych dostępnych na naszym rynku), i niestety środki plastyczne, jakimi operują mangowcy wydają mi się szokująco ubogie. Konwencja znacznej większości z nich (dość typowa dla dzisiejszej japońskiej kultury obrazkowej, również filmu) to mieszanina skrajnych i często przeczących sobie smaków, co w połączeniu z kieszonkowym formatem skutecznie upupia prawie każdą fabułę . Najbardziej groteskowym tego przykładem jest chyba seria p.t. "Hiroszima 1945".

Z pewnością są jacyś wybitni japońscy rysownicy (tak przypuszczam), którzy rysują skośnookich jak należy (czyli ze skośnymi oczami), i przy okazji nie upraszczają tak boleśnie fabuły i psychologii postaci, ale u nas niestety ich komiksów nie wydają.

Co do Baranowskiego: jak dla mnie, gigant. I ja po raz pierwszy czytałem jego komiksy mając te 5-7 lat, a parę la temu odkryłem te zeszyciska w piwnicy (zakurzone jak jakieś Necronomicony zupełnie) i ponownie odczytałem, odkrywając nowe znaczenia. Podróż smokiem Diplodokiem, Antresolkę, oraz W poszukiwaniu wody sodowej. Od tego czasu świat już nie jest dla mnie taki sam :D Zakupiony w twardej oprawie Orient Men tylko pogłębił moje szaleństwo :twisted:

Moim zdaniem fakt, że taki twórca jak Baranowski nie mógł (i nadal nie może) rysować i sprzedawać komiksów (a jest przecież w wieku jak najbardziej produkcyjnym), to największa strata polskiego komiksu przełomu tysiącleci.

mBiko - 17 Sierpnia 2007, 22:06

Europejskie z naciskiem na polskie. Wychowałem się na polskiej klasyce czyli Tytusach, Klossach, Żbikach, Kajkach i Kokoszach czy Kleksach.

Moim absolutnym liderem (uwaga Kasander) jest Twórca Małego Wodza "Wielkiego Niepokoju", oraz twierdzenia, że Menów dzielimy podobnie jak kawy czyli Tadeusz Baranowski. To miedzy innymi jemu zawdzięczam moje skrzywione poczucie humoru.
Chociaż złośliwi twierdzą, że jestem tylko zwykłą Lopą.

dalambert - 3 Października 2007, 14:34

Głos na polskie dałem , bo Rosiński genialny jest i basta... :mrgreen:
merula - 4 Października 2007, 10:33

Ostatnio oglądam sobie rysunki Milo Manary i bardzo mi się one podobają.
jelun - 2 Wrzeœśnia 2008, 19:46

Lubie każda szkołę komiksów - byleby była dobra ^^
Chal-Chenet - 2 Wrzeœśnia 2008, 19:52

Jednak czasem przydaje się odświeżyć temat. Ja go wcześniej nie widziałem. :D
Co do ankiety: głosowałem na amerykańskie. Od dziecka lubiłem komiksy z superbohaterami, zwłaszcza z Batmanem. I tak jakoś do tej pory sentyment pozostał. Pasowały mi rysunki, często przesadzone mięśnie, groźne i świetnie narysowane postacie. Nie jestem w stanie wymienić rysowników, nigdy się tym zbytnio nie przejmowałem, chodzi mi po prostu o "superbohaterowy" standard, czyli rysunki, jakie były w większości komiksów chociażby TM-Semic.

Tomcich - 3 Wrzeœśnia 2008, 00:01

Wszystkie, byleby dobre były. :D Choć oczywiście wychowałem się na polskiej szkole.
Selithira - 3 Wrzeœśnia 2008, 00:31

Chal-Chenet napisał/a
Jednak czasem przydaje się odświeżyć temat. Ja go wcześniej nie widziałem


O, faktycznie, ja też :)

Japońskie chyba. Mam ostatnio okres oglądania/czytania każdej mangi, na którą trafię, lubię taką kreskę po prostu...

ilcattivo13 - 3 Wrzeœśnia 2008, 14:31

A ja myślę, że łączenie szkół komiksu z krajami/regionami nie ma większego sensu. Może poza Japonią, ale to rynek mocno specyficzny. Zwłaszcza, że coraz częściej twórcy komiksów mieszają techniki rysowania i tworzą własne style.
Na przykład amerykańska szkoła komiksu - co wspólnego ma ze sobą (rysunkowo) dowolny "Batman", "Spiderman" czy inny "man" z komiksami typu "Wasteland" czy "Zwłoki". Raczej postulowałbym powiązanie komiksów z wydawnictwami czy poszczególnymi autorami (szkoła marvellowska, onipressowska, czerwonej piątki itd.).
To samo ze szkołą europejską. Dwa najbardziej znane tytuły "Thorgall" i "Asterix". Ni czorta nie mogę się dopatrzeć podobieństwa w stylach czy narracji.

JacAr - 18 Wrzeœśnia 2008, 13:43

Nie znam się na komiksie, chociaż za mojej mlodości był szczytem marzeń (ten nie nasz) - więc siłą rzeczy naogladałem i naczytalem sie tego tony. Teraz jakby mniej (acz Sin City - film, zachwyciło mnie). Więc jeśli miałbym coś powiedzieć, to zapytałbym, o czym rozmawiamy jeśli chodzi o komiks - kreska, story, forma?
Ja bylem przyzwyczajony do klatkowych historii - Tytus, Żbik, Disney, Podziemny Front, Kloss, Kajko&Kokosz, Na co dybie w wielorybie czubek nosa eskimosa... etc. Już Janosik byl jakimś ciężko akceptowalnym novum. Tak więc, hmm - wszak popłuczyn po takim Millerze jest max dużo, w róznych krajach, w róznych wydawnictwach - a ja lubię akurat Millera - czemu? Tin Tin - nic odkrywczego, ale jakie historie niesamowite! Mangi akurat chyba ani jednej nie zmeczyłem, ale sądząc po kreskówkach nań opartych moze to byc niezłe - na pewno charakterystyczne.
No nic rozgadałem się, więc skonkluduję - o czym mówimy?
O kresce, podejmowanych tematach, swobodzie, nowatorstwie?
Jak to ustalimy, to bedę mógł odpowiedzieć gdzie mi co najbardziej odpowiada :)
Pozdrawiam
JacAr

R4venger - 22 Wrzeœśnia 2009, 16:57

Zdecydowanie amerykański, wychowałem się na komiksach Marvela i DC wydawanych przez TM-Semic dawno, dawno temu.
O ile moje zainteresowanie superherosami w trykotach znalazło znacznie, to nadal sentyment do komiksów pozostał. Swojego czasu kupowałem zarówno Batmana i Supermana jak i Spidermana, X-Menów no i oczywiście Transformery - do których do dziś największy sentyment pozostał.
Niestety komiksy zapodziały się gdzieś najpierw w szafie, a później w piwnicy żeby chyba ostatecznie w śmietniku wylądowały (do dziś żałuję że tak się stało - kupę kasy w nie włożyłem a jak się dziś okazuję to i nawet polskie wydania są coś warte)

Natomiast z polskich komiksów jedynie Kajko i Kokosz mnie podeszły no i Funky Koval, którego tytułu przez wiele lat skojarzyć nie mogłem z tym co pamiętałem z młodości. Dopiero właściwie z 2 lata temu kolega przez przypadek chlapnął tytułem i okazało się ze to jest to co szukałem kiedyś :)

A obecnie europejskie komiksy mnie też podchodzą. Chociaż jedynie to Armadę kupuję z pozycji które u nas wychodzą. Plus pare innych na półce stoi, ale raz ze u nas Egmont nie wydaje bo ma w d..., albo takie które które po pierwszym czytaniu mi się odwidziały i teraz pewnie na allegro wystawię :)



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group