To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Pierwsze koty za płoty - Opowiadanie w klimacie Cyberpunku!! TripleCity...

Matrim - 9 Marca 2013, 09:09

papabuba napisał/a
No ale widać trzeba najpierw umieć pisać...


O. I pierwszą lekcję masz już odrobioną :)

Sauron - 9 Marca 2013, 09:48

Cytat

Niestety niektórych przerośniętych zdań nie dało się uratować

Więc Ciebie też już nie da się uratować.
Cytat

Ps. Nie zdawałem sobie sprawy, że to forum, z nazwy science fiction fantasy i horror, jest tak bardzo poprawne literacko i poetyckie.

To forum literackie. A żeby fabuła toczyła się nad obszarami fabuły, historii i wyobraźni trzeba najpierw tę fabułę przedstawić w przyzwoity sposób.

Lis Rudy - 9 Marca 2013, 10:14

papabuba napisał/a
Nie zdawałem sobie sprawy, że to forum, z nazwy science fiction fantasy i horror, jest tak bardzo poprawne literacko i poetyckie.

nie wszystkie fora są o kotach.
To forum jest o: książkach, literaturze i (uwaga!) o pisaniu.

papabuba napisał/a
Starałem się zmienić rozdział IV według waszych wskazówek

papabuba napisał/a
Jest oczywiście możliwość, że wyszedł z tego paszkwil, ale wtedy zwalę wszystko na Was

a czemu? :shock:
przecież to twoje dzieło.

papabuba napisał/a
Myślałem, że dyskusja potoczy się nad obszarami fabuły, historii i wyobraźni. No ale widać trzeba najpierw umieć pisać

widzisz? już coś zrozumiałeś.
z pisaniem jest jak z jazdą samochodem-niby każdy to potrafi, tylko czasem podróż jest stosunkowo krótka. Tak jak kierowca najpierw opanowuje część teoretyczną, tak aspiraujący do roli pisarza powinien najpierw umieś pisać po polsku.
Dopiero potem następuje część praktyczna czyli pisanie jakichś form literackich. Egzaminem dla piszącego jest upublicznienie swojej twórczości i poddanie się opinii czytelnika. I mówię ci to ja, czytelnik, a nie piszący użytkownik tego forum.

A że inni zwracają ci uwagę na kropki, przecinki, interpunkcję?
No przecież nikt przy zdrowych zmysłach (dajmy na to czytelnik) nie będzie się męczył czytając tekst pełen błędów. Nie będź tak okrutny i nie karz nikogo bez potrzeby, czytelnik też człowiek i jak go wkurzysz, to rzuci twoje (wybacz) wypociny w kąt po kilku stronach.

Z nauczeniem się pisania jest jak z treningiem kung-fu: najgorszych jest pierwsze 25 lat, potem idzie dużo łatwiej.

I tym pozytywnym akcentem kończę udzielanie darmowych porad.

papabuba - 9 Marca 2013, 10:49

Wobec tego powinno się zmienić nazwę forum z "Radosna tffurczość" na... "Poetycko - literacki przerost formy nad treścią dla niespełnionych pisarzy" :lol: - na pewno bym wtedy tu nie zajrzał...




Co do przerośniętych zdań, to miałem na myśli ich usunięcie, Sauron.

Jeszcze raz dzięki za rady. Teraz z jeszcze większym zapałem biorę się do pisania. Myślę, że będzie tylko lepiej, i że nie chcecie mnie zniechęcić do tworzenia...(takie odnoszę wrażenie).

Zamiast tylko narzekać, spróbujcie otworzyć swoją wyobraźnię i wczuć się w klimat science fiction. Czasami przebrnięcie przez pogmatwane i niezrozumiałe fragmenty się opłaca. Taka jest specyfika tego gatunku. Nie wszystko jest podane na tacy, jasne i przejrzyste.

Ps. Nie spinajcie się tak. :D Trochę luzu i dobrej woli wam nie zaszkodzi- Lisie Rudy...(chodzi mi o zwalenie na Was winy)

Agi - 9 Marca 2013, 11:04

papabuba napisał/a
Wobec tego powinno się zmienić nazwę forum z Radosna tffurczość na... Poetycko - literacki przerost formy nad treścią dla niespełnionych pisarzy :lol: - na pewno bym wtedy tu nie zajrzał...

papabuba, mylisz nazwę forum z nazwą działu.
I nie pisz, że Cię nie ostrzegano:
Cytat
Radosna tffurczość
Jeśli rozpiera Was przemożna potrzeba pokazania światu swojej tffurczości, możecie to zrobić tu. Pamiętajcie, że działacie na własną odpowiedzialność i raczej nie spodziewajcie się oklasków.

Mam dla Ciebie jedną radę: czytaj ze zrozumieniem.
Powodzenia. :)

Fidel-F2 - 9 Marca 2013, 11:54

papabuba, powodzenia, wkroczyłeś na dobrą ścieżkę ale wciąż upierasz się jedną nogą maszerować w rowie.

papabuba napisał/a
Czasami przebrnięcie przez pogmatwane i niezrozumiałe fragmenty się opłaca.
ale mi statystycznie zostało jakieś 35 lat życia, i tak nie przeczytam wszystkiego co bym chciał, wolę czytać rzeczy, przez które nie muszę 'brnąć', owszem nie zawsze się udaje dobrze wybrać ale nie będę pchał się w bagno dobrowolnie; jeśli Ci zależy żebym przeczytał akurat Twoje teksty, musisz się naharować jak wół, póki co nie zachęciłeś
papabuba - 9 Marca 2013, 12:48

Jasne. Rozumiem, że nie zachęciłem ale każdy kiedyś zaczynał.
Nie liczyłem na oklaski. Jak bym chciał takowych to spytał bym o opinię na "fejsie".

Chodzi mi o to, że jak bym brał wszystko do siebie to po waszych opiniach powinienem uciąć sobie wszystkie palce i dać je na pożarcie psom. Żeby czasami nie przyszyli. 8)

Tym czasem będę pisał i publikował, i dawał wam znać :D

Agi - Co do nazwy forum, czy działu? Co za różnica? I co Ty z tym czytaniem? Jeszcze daję radę... :D

Ps. Fidel- podaj jakiś link do twoich prac. Z przyjemnością się przemęczę. :wink:

terebka - 9 Marca 2013, 13:03

Ten argument, papabuba, to nie jest dobry argument. To tak jakby premier (którykolwiek, obecny, albo tym bardziej poprzedni) zaczepiony na ulicy przez przechodnia i zapytany, dlaczego się kur**a nie da żyć w tym kraju, odparł: "A ty, jaką ostatnio ustawę wprowadziłeś?".
Martva - 9 Marca 2013, 13:08

papabuba napisał/a
No ale widać trzeba najpierw umieć pisać...


Amen. Zupełnie nie mam potrzeby zagłębiania się w treść, której forma jest nieprzyswajalna (i nie chodzi o przerost formy nad treścią, zupełnie nie).

Może byś na szortach poćwiczył? 3,5 tysiąca znaków, w niedzielę/poniedziałek będzie nowy temat, dwa tygodnie na napisanie, akurat żeby doszlifować język i sprawdzić czy się potrafi.

Fidel-F2 - 9 Marca 2013, 14:28

papabuba napisał/a
Ps. Fidel- podaj jakiś link do twoich prac. Z przyjemnością się przemęczę.
link w moim podpisie
papabuba - 9 Marca 2013, 14:40

Żeby się nauczyć pisać, przydało by się kiedyś zacząć pisać... :D
Ja postanowiłem to zrobić właśnie teraz.

Spróbuję z tymi szortami, dzięki.

Zobaczycie, kiedyś jeszcze przeczytacie moje opowiadania z przyjemnością. :wink:

Tym czasem, miłośników ciężkiego, surowego, sprawiającego ból sci fi, zapraszam do Rozdziału V z cyklu TripleCity. :D

http://triple-city.blogspot.com/
Według mnie, już lepiej (ale jestem niepoprawnym optymistą). :)

Romek P. - 9 Marca 2013, 14:41

Fidel-F2 napisał/a
papabuba napisał/a
Ps. Fidel- podaj jakiś link do twoich prac. Z przyjemnością się przemęczę.
link w moim podpisie


Wystawiłeś się, nawet ja widzę tam mnóstwo literówek, błędów gramatycznych, a nawet, o zgrozo, ortów.
Nie wspominając o przekombinowanych zdaniach.

papabuba - 9 Marca 2013, 15:02

Przyznaję się mam tendencję do przekombinowywania zdań.
Co do błędów to muszę się jeszcze wgłębić i poprawić (byłem pewien, że nic nie przeoczyłem, ups).
Ortografia to bzdura... :D

A co myślisz o rozdziale V, nie licząc literówek i ortografii?

Sauron - 9 Marca 2013, 15:04

Cytat
Profesor razem z Marrisą siedzieli tyłem do niego na ziemi przed holowyświetlaczem komputera próbując się z kimś skontaktować, bez rezultatu

Za długie i łopatologiczne.
Cytat
Zrozumienie i przekonanie jakoś nie mogły się zagnieździć na dłużej w jego mózgu

Mózgu holowyświetlacza?
Cytat
Wszechobecne światła Georgetown mrugały do niego, gasiły się i zapalały dookoła jak chmura świetlików rozsypana nad lasem przez potężny huragan

Że co takiego? :shock:
Celem metafor/porównań jest zwykle uplastycznienie opisu. Nie wprowadzenie zamętu. I nie, porównania Homeryckie to nie jest dobry pomysł na początek.
A poza tym to z dalszego opisu wynika, że to miasto świeci i mruga jak jakaś dyskoteka. Epilepsji można dostać od samego czytania.
Cytat
między oddalonymi o około trzy kilometry

Im mniej danych liczbowych w tekście, tym lepiej.
Cytat
Nie wiedział dlaczego ale powoli się uspokajał, może latający wciąż tą samą trasą dron wyzwolił w nim jakieś wspomnienia dzięki którym podświadomie przestawał myśleć o wypadkach dzisiejszego dnia a może poczuł się jakby znajdował się w wielkim szklanym akwarium rozświetlonym setkami tysięcy lampek a woda unosiła go i obmywała z emocji i myśli.

Ględzenie, za długie zdania, zła interpunkcja i przegadany opis. Spróbuj napisać choć jeden opis bez ani jednej metafory czy porównania.
Cytat
-Spróbujemy jutro.- W końcu przerwała nieznośnie długą ciszę.
-Tak,tak, oczywiście.- odpowiedział Laundrup prawie szeptem.

Znośna długa cisza nie została przerwana.
I z tego co wiem interpunkcja w dialogach powinna wyglądać tak:
- Blablabla - powiedział blablabla - dalsza część tamtego blablabla.
- Blabla - odparł blabla. - Nowe zdanie blabla.

Popracuj nad opisami, naucz się stawiać przecinki i skracaj zdania. I wykreślaj. Tam jest za dużo słów, wywaliłabym tak połowę na Twoim miejscu.

Romek P. - 9 Marca 2013, 15:38

papabuba napisał/a
Przyznaję się mam tendencję do przekombinowywania zdań.
Co do błędów to muszę się jeszcze wgłębić i poprawić (byłem pewien, że nic nie przeoczyłem, ups).
Ortografia to bzdura... :D

A co myślisz o rozdziale V, nie licząc literówek i ortografii?


Jak każdy młody twórca, jesteś zbyt skoncentrowany na sobie :)
Moja wypowiedź dotyczyła twórczości Fidela-F2, którą ci zalinkował, skoro o nią poprosiłeś.

Twoją poczytam albo jak mnie najdzie ochota (ale na razie nie naszła), albo jak trochę poprawisz język :)
Albowiem wbrew temu co uważasz, zbyt duża ilość błędów tego typu zabije każdy tekst.

papabuba - 9 Marca 2013, 15:41

dzięki właśnie przerobiłem początek. Masz rację...

resztę postaram się zmienić wg w/w wskazówek

papabuba - 10 Marca 2013, 18:52

Hej.
Rzućcie okiem. Poprawiłem Rozdział I. Napiszcie czy zmierzam w dobrym czy złym kierunku.


Nadszedł nowy rok. 2156.

Brooklyn tonął w odpadkach śmieci, pustych butelek, konfetti i kartonów. Lodowaty wiatr porywał wysoko w powietrze wszystko to co dało się unieść.

Każda przecznica wypełniona była smrodem wymiocin i cuchnących odpadków. Bezdomni menele spali pod kartonami a wpółprzytomni włóczędzy snuli się ulicami.
Smutny widok rozciągał się jak okiem sięgnąć.

Zaczął sypać śnieg. Płatki, powoli kręcąc serpentyny przykrywały sceny poprzedniej nocy. Jakby chciały ukryć ponure wspomnienia.



Na Tunnel Avenue , głównej ulicy Brooklynu stał mężczyzna.
Opierał się o pustą ladę sklepową.
Spod nekto-gogli na jego głowie dochodziło ciche brzęczenie.

Linde, bo tak miał na imię ów mężczyzna, ewidentnie czegoś szukał. Skanował okolicę goglami firmy Pro-tech , które przykrywały całą górną połowę jego twarzy. Długi brązowy płaszcz opadał mu luźno na plecach. Ręce w kieszeniach od spodni, papieros - wyglądał na groźnego twardziela.

Poruszył się by rozprostować zastałe kości. Zgniótł papierosa kewlarowym opinaczem sięgającym mu prawie do kolan.

Gogle, nie sprawdzały się w tak niskiej temperaturze.
"Chińskie *beep*"- pomyślał.
Wykryły w promieniu 75 metrów, 13 osób. Nikt godzien uwagi...

Lecz nagle...
...cel nr 11 w kierunku północnym, sektor 2B.
Informacje natychmiast wyświetliły się przed oczami Lindego.
Odepchnął się od pustej lady wyraźnie tym zainteresowany.
"Wreszcie".
Wyjął ręce z kieszeni i ruszył. Cień uśmiechu pojawił się na jego nieogolonej twarzy.
Ciężkie buty zostawiały coraz rzadsze ślady.
Przyspieszył. Para buchała z ust coraz szybciej.
Poruszał się zdumiewająco cicho. Każdy krok był spokojny i przemyślany.

Cel, poruszał się pod ośnieżoną stertą odpadków.
Odczyty nekto-gogli wariowały. Aktywność bio-mechaniczna przekraczała wszelkie normy.
"Jak to znowu te gogle...to daję słowo..."
Puste butelki sturlały się z kopca śmieci..
Zostało 32,5 metrów do celu.
Zwolnił.
Bioskanery rejestrowały nieznaną formę życia. Linde, poczuł jak krople potu przecinają mu plecy. Sięgnął pod płaszcz...

25 metrów.

Coraz więcej danych i co raz więcej pytań. Srebrny Gunteck błysnął mu w ręce.
Wycelował powoli i zatrzymał się.
"Coś było nie tak"- ta myśl nie dawała mu spokoju.
" To, Ty... gnido?"- mruknął i zacisnął zęby w oczekiwaniu. Cały czas mierzył w drgającą stertę... Wydawało mu się, że zaraz zgniecie rękojeść broni.
Czas zaczął się niemiłosiernie dłużyć. Myśli miotały się w głowie jak muchy zamknięte w słoiku.
"Czas coś zrobić..." Wypuścił głośno powietrze i opuścił rewolwer.

Nagle... Graty wystrzeliły we wszystkich kierunkach. Pył i śnieg przesłoniły mu widok z cybernetycznych soczewek.
Ze stosu pod brudną ścianą wstał młody chłopak. Był całkiem nagi. Długie blond włosy zasłaniały oczy.
"To był na pewno on".
Linde skoczył w lewo z niezwykłą prędkością.
Wystrzelił...
Pociski rozpruły powietrze z cichym gwizdem.
Sztubak nawet nie drgnął. Minęły go tworząc w ścianie sklepu dymiące dziury wielkości pięści.
Linde leżąc na boku nie przestawał strzelać.
Gogle wyświetlały szybko wyczerpującą się amunicję... 42,41,40...
Blondyn zaczął taniec uników i zwodów. Lawirował między pędzącymi pociskami. Wystarczył by jeden, najmniejszy błąd...Nie pomylił się ani raz.
"Giń!"- Linde tracił cierpliwość.
...23,22,21...
Przewidywał każdy strzał i unikał go z nadludzką precyzją. Za plecami chłopaka ziały dymiące dziury, a on sam pokryty był czerwonym pyłem z cegieł i betonu.
Linde wiedział, że szybko musi coś wymyślić. Nie chciał zostać zabity przez gołego dziwaka.
Skończyły mu się naboje i słyszał jak płatki śniegu cicho syczały roztapiając się na rozgrzanej lufie.
-Może i jesteś *beep* szybki...teraz zobaczymy ile masz siły - wycedził przez zęby Linde chowając spluwę za pazuchę.
Chłopak ustawił się bokiem do niego, w pozycji obronnej.
Rzucili się na siebie w tym samym momencie.
Wielki umięśniony facet, w płaszczu i nekto-goglach, przeciwko małemu, chudemu, nagiemu chłopaczkowi.
Wynik starcia nie był przesądzony.
Ciosy masywnych pięści padały na twarz i korpus dzieciaka. Linde siepał bez opamiętania- szybko i brutalnie, lecz...bezskutecznie.
Oczy Blondyna nic nie wyrażały. Trzymał płaszcz swojego oprawcy i tylko nie dawał się odrzucić.
Raptem...uderzył.
Zainicjował błyskawiczny kontratak.
Linde poczuł nagłe ciosy trafiające prosto w splot słoneczny. Padł na kolana...
Brakowało mu tchu, a przed oczami migały jakieś iskrzące kontury.
Poczuł uścisk małych, lodowatych rąk na głowie.
"To jeszcze nie koniec"- chwycił się tej myśli jak pijak ostatniej butelki.
Nagły przypływ adrenaliny rozjaśnił nieco jego myśli.
Błyskawicznym ruchem wyjął ponownie rozładowanego Guntecka i przystawił do brzucha Młodzieńca. Ten nie starał się już unikać.
Ciszę jaka nastąpiła skalał cichy rechot klęczącego dryblasa.
-Skończyły ci się naboje...- ogłosił pewnie blondynek.
Wtedy, kątem oka zauważył samoładownicę- wystawała butnie zza płaszcza.
Błysk, potężny huk i jęk rozrywanego metalu rozszedł się we wszystkich kierunkach.
W beznamiętnych oczach Młodziana, na ułamek sekundy pojawiło się zdumienie- zaraz potem leżał z dziurą wielkości piłki do polo na gruzach sklepu zoologicznego.
Linde potrzebował kilku sekund by dojść do siebie. Nie przestając celować w chłopaka zaczął badać truchło.

"Organizm cybernetyczny..."

"Jakim cudem gogle tego nie wykryły?"- zadał sobie pytanie w myślach.

Pochylił się nad Mechanicznym Chłopcem i przyłożył podręczny „chwytacz dusz”.
Po kilku minutach miał już wszystkie potrzebne dane.

" Jak Ja *beep*, nienawidzę blaszaków..."- nadepnął lico robota ciężkimi, kewlarowymi opinaczami. Gruchot miażdżonej głowy sprawił mu nieukrywaną radość. Ruszył na południe. Rozejrzał się z wolna i odpalił papierosa.

Śnieg przykrył już brud. Mróz pohamował uwalniający się zewsząd zapach zgnilizny. W jakiś sposób Brooklyn podobał mu się. Zgrzebny, eteryczny klimat tego miasta zawsze poprawiał mu nastrój.
Dookoła budziło się życie.
Wielkie maszyny czyszczące wyłaniały się powoli z podziemnych garaży. Pomiędzy posępnymi, złowieszczymi drapaczami chmur wiły się stalowe arterie komunikacyjne. Zapełniały się powoli pojazdami.

Idąc, złowił wzrokiem jakieś niewyraźne twarze. Wyglądały z ciekawością spomiędzy najniższych kondygnacji mijanych budynków.

Stary, skórzany płaszcz falował powoli w takt jego ciężkich kroków.
Nie obejrzał się gdy usłyszał nadciągające, wyjące jednostki policji.

"Tym razem mi się udało"-westchnął.

" Ja *beep*... Mało brakowało a to mnie czyścili by teraz z ulicy"- uśmiechnął się i cisnął niedopałkiem w pustą wystawę sklepową. Pomarańczowe iskry wystrzeliły wyłaniając go z mroku na ułamek sekundy.

Lis Rudy - 10 Marca 2013, 20:25

papabuba, przeczytam jak trochę mniej zmęczony będę, ale tak na szybko mam pytanie-czy cierpisz na jakieś napady paniki?
Poszatkowałeś ten tekst enterami tak, że wygląda jak jakieś święte wersety z Koranu a nie fragment opowiadania, no po prostu mam opory przed podjęciem lektury materiału w takiej formie. Jeśli to nie jest jakieś nieogarnialne dla przeciętnych ludzi zamierzenie, umotywowane na dodatek tajemniczym i głębokim przesłaniem mistycznym, spróbuj z łaski swojej pokasować zbędne odstępy pomiędzy wierszami i spraw aby ten tekst zaczął przypominać jednak fragment opowiadnia.
Ułatwisz czytającym zrozumienie tego, co chciałeś lub o czym chciałeś opowiedzieć.
Uda się?
Please...

e: coś niespodziewanego wylazło w poście :shock:

Martva - 10 Marca 2013, 21:25

Co to są odpadki śmieci?
Dalej nie chciało mi się czytać, ale tak na przyszłość między trzykropkiem a następnym słowem wciskaj spację, za to między przecinkiem i poprzednim słowem nie wciskaj spacji.

Sauron - 10 Marca 2013, 21:44

papabuba, wznawiam pytanie o Twoje lektury, bo mam wrażenie że nie wiesz jak wygląda dobry tekst.
papabuba - 10 Marca 2013, 22:17

Co do moich ulubionych autorów :D . Przede wszystkim: Asimov, Erikson, Karpyshyn, Krawczuk, Tolkien i wielu innych Sauronie.

Co do przecinków to nie dobijaj mnie, błagam :? Martva

proszę, Rudy Lis



Nadszedł nowy rok. 2156.

Brooklyn tonął w odpadkach, pustych butelekach, konfetti i kartonach. Lodowaty wiatr porywał wysoko w powietrze wszystko to co dało się unieść.
Każda przecznica wypełniona była smrodem wymiocin i cuchnących odpadków. Bezdomni menele spali pod kartonami a wpółprzytomni włóczędzy snuli się ulicami.
Smutny widok rozciągał się jak okiem sięgnąć.
Zaczął sypać śnieg. Płatki, powoli kręcąc serpentyny przykrywały sceny poprzedniej nocy. Jakby chciały ukryć ponure wspomnienia.
Na Tunnel Avenue , głównej ulicy Brooklynu stał mężczyzna.
Opierał się o pustą ladę sklepową.Spod nekto-gogli na jego głowie dochodził cichy szum.
Linde, bo tak miał na imię ów mężczyzna, ewidentnie czegoś szukał. Skanował okolicę goglami firmy Pro-tech , które przykrywały całą górną połowę jego twarzy. Długi brązowy płaszcz opadał mu luźno na plecach. Ręce w kieszeniach od spodni, papieros - wyglądał na groźnego twardziela. Poruszył się by rozprostować zastałe kości. Zgniótł papierosa kewlarowym opinaczem sięgającym mu prawie do kolan.
Gogle, nie sprawdzały się w tak niskiej temperaturze.
"Chińskie *beep*"- pomyślał.
Wykryły w promieniu 75 metrów, 13 osób. Nikt godzien uwagi...
Lecz nagle...
... cel nr 11 w kierunku północnym, sektor 2B.
Informacje natychmiast wyświetliły się przed oczami Lindego.
Odepchnął się od pustej lady wyraźnie tym zainteresowany.
"Wreszcie". Wyjął ręce z kieszeni i ruszył. Cień uśmiechu pojawił się na jego nieogolonej twarzy.
Ciężkie buty zostawiały coraz rzadsze ślady.
Przyspieszył. Para buchała z ust coraz szybciej.
Poruszał się zdumiewająco cicho. Każdy krok był spokojny i przemyślany.
Cel, poruszał się pod ośnieżoną stertą odpadków.
Odczyty nekto-gogli wariowały. Aktywność bio-mechaniczna przekraczała wszelkie normy.
"Jak to znowu te gogle...to daję słowo..."
Puste butelki sturlały się z kopca śmieci..
Zostało 32,5 metrów do celu.Zwolnił.
Bioskanery rejestrowały nieznaną formę życia. Linde, poczuł jak krople potu przecinają mu plecy. Sięgnął pod płaszcz...
25 metrów.
Coraz więcej danych i co raz więcej pytań. Srebrny Gunteck błysnął mu w ręce.
Wycelował powoli i zatrzymał się. "Coś było nie tak"- ta myśl nie dawała mu spokoju.
" To, Ty... gnido?"- mruknął i zacisnął zęby w oczekiwaniu. Cały czas mierzył w drgającą stertę... Wydawało mu się, że zaraz zgniecie rękojeść broni.
Czas zaczął się niemiłosiernie dłużyć. Myśli miotały się w głowie jak muchy zamknięte w słoiku.
"Czas coś zrobić..." Wypuścił głośno powietrze i opuścił rewolwer.
Nagle... Graty wystrzeliły we wszystkich kierunkach. Pył i śnieg przesłoniły mu widok z cybernetycznych soczewek.
Ze stosu pod brudną ścianą wstał młody chłopak. Był całkiem nagi. Długie blond włosy zasłaniały oczy.
"To był na pewno on".Linde skoczył w lewo z niezwykłą prędkością.
Wystrzelił...
Pociski rozpruły powietrze z cichym gwizdem.
Sztubak nawet nie drgnął. Minęły go tworząc w ścianie sklepu dymiące dziury wielkości pięści.Linde leżąc na boku nie przestawał strzelać.
Gogle wyświetlały szybko wyczerpującą się amunicję... 42,41,40...
Blondyn zaczął taniec uników i zwodów. Lawirował między pędzącymi pociskami. Wystarczył by jeden, najmniejszy błąd...Nie pomylił się ani raz.
"Giń!"- Linde tracił cierpliwość.
...23,22,21...
Przewidywał każdy strzał i unikał go z nadludzką precyzją. Za plecami chłopaka ziały dymiące dziury, a on sam pokryty był czerwonym pyłem z cegieł i betonu.
Linde wiedział, że szybko musi coś wymyślić. Nie chciał zostać zabity przez gołego dziwaka.
Skończyły mu się naboje i słyszał jak płatki śniegu cicho syczały roztapiając się na rozgrzanej lufie.
-Może i jesteś *beep* szybki...teraz zobaczymy ile masz siły - wycedził przez zęby Linde chowając spluwę za pazuchę.
Chłopak ustawił się bokiem do niego, w pozycji obronnej.
Rzucili się na siebie w tym samym momencie.
Wielki umięśniony facet, w płaszczu i nekto-goglach, przeciwko małemu, chudemu, nagiemu chłopaczkowi.
Wynik starcia nie był przesądzony.
Ciosy masywnych pięści padały na twarz i korpus dzieciaka. Linde siepał bez opamiętania- szybko i brutalnie, lecz...bezskutecznie.
Oczy Blondyna nic nie wyrażały. Trzymał płaszcz swojego oprawcy i tylko nie dawał się odrzucić.
Nagle...uderzył.Zainicjował błyskawiczny kontratak.
Linde poczuł nagłe ciosy trafiające prosto w splot słoneczny. Padł na kolana...
Brakowało mu tchu, a przed oczami migały jakieś iskrzące kontury.
Poczuł uścisk małych, lodowatych rąk na głowie.
"To jeszcze nie koniec"- chwycił się tej myśli jak pijak ostatniej butelki.
Nagły przypływ adrenaliny rozjaśnił nieco jego myśli.
Błyskawicznym ruchem wyjął ponownie rozładowanego Guntecka i przystawił do brzucha Młodzieńca. Ten nie starał się już unikać.
Ciszę jaka nastąpiła skalał cichy rechot klęczącego dryblasa.
-Skończyły ci się naboje...- ogłosił pewnie blondynek.
Wtedy, kątem oka zauważył samoładownicę- wystawała butnie zza płaszcza.
Błysk, potężny huk i jęk rozrywanego metalu rozszedł się we wszystkich kierunkach.
W beznamiętnych oczach Młodziana, na ułamek sekundy pojawiło się zdumienie- zaraz potem leżał z dziurą wielkości piłki do polo na gruzach sklepu zoologicznego.
Linde potrzebował kilku sekund by dojść do siebie. Nie przestając celować w chłopaka zaczął badać truchło.
"Organizm cybernetyczny..."
"Jakim cudem gogle tego nie wykryły?"- zadał sobie pytanie w myślach.
Pochylił się nad Mechanicznym Chłopcem i przyłożył podręczny „chwytacz dusz”.
Po kilku minutach miał już wszystkie potrzebne dane.
" Jak Ja *beep*, nienawidzę blaszaków..."- nadepnął lico robota ciężkimi, kewlarowymi opinaczami. Gruchot miażdżonej głowy sprawił mu nieukrywaną radość.
Ruszył na południe. Rozejrzał się z wolna i odpalił papierosa.
Śnieg przykrył już brud. Mróz pohamował uwalniający się zewsząd zapach zgnilizny. W jakiś sposób Brooklyn podobał mu się. Zgrzebny, eteryczny klimat tego miasta zawsze poprawiał mu nastrój.
Dookoła budziło się życie.
Wielkie maszyny czyszczące wyłaniały się powoli z podziemnych garaży. Pomiędzy posępnymi, złowieszczymi drapaczami chmur wiły się stalowe arterie komunikacyjne. Zapełniały się powoli pojazdami.
Idąc, złowił wzrokiem jakieś niewyraźne twarze. Wyglądały z ciekawością spomiędzy najniższych kondygnacji mijanych budynków.
Stary, skórzany płaszcz falował powoli w takt jego ciężkich kroków.
Nie obejrzał się gdy usłyszał nadciągające, wyjące jednostki policji.
"Tym razem mi się udało"-westchnął.
" Ja *beep*... Mało brakowało a to mnie czyścili by teraz z ulicy"- uśmiechnął się i cisnął niedopałkiem w pustą wystawę sklepową. Pomarańczowe iskry wystrzeliły wyłaniając go z mroku na ułamek sekundy.

Sauron - 10 Marca 2013, 23:06

Cytat
wiatr porywał wysoko w powietrze wszystko to co dało się unieść

Nie porywał tego, czego unieść w powietrze się nie dało. Dziwne.
Cytat
Każda przecznica wypełniona była smrodem wymiocin i cuchnących odpadków

Natychmiast przypomniał mi się ten artykuł.
Cytat
przykrywały sceny poprzedniej nocy

Potem przykryły też sceny z przedwczorajszej, a potem to tak sypało, że przykryły nawet wydarzenia sprzed wieku.
A zaraz potem bezsensowna kropka. Rozumiem, tniesz zdania, to dobrze, ale nie wstawiaj tych kropek na chybił trafił.
Cytat
Na Tunnel Avenue , głównej ulicy Brooklynu stał mężczyzna.
Opierał się o pustą ladę sklepową.

Lada stała na środku ulicy, jak mniemam?
A poza tym to cierpisz na enterozę, jak już zostało Ci wytknięte.
Cytat
Linde, bo tak miał na imię ów mężczyzna, ewidentnie czegoś szukał. Skanował okolicę goglami firmy Pro-tech , które przykrywały całą górną połowę jego twarzy. Długi brązowy płaszcz opadał mu luźno na plecach

Rzeczywiście, nic tak nie świadczy o przeprowadzaniu poszukiwań jak długi płaszcz na plecach.
Cytat
Ręce w kieszeniach od spodni, papieros

... w ustach od twarzy.
Cytat
wyglądał na groźnego twardziela.

:bravo :mrgreen: Dawno nie widziałam takiego lenistwa w opisie i kreacji postaci.
Cytat
Gogle, nie sprawdzały się w tak niskiej temperaturze.

Przecinkoza, enteroza, brakuje, tylko,
wielokropkozy.
Cytat
Wykryły w promieniu 75 metrów, 13 osób. Nikt godzien uwagi...

Przecinek, znów bez sensu. I skąd te gogle wiedzą, kto jest godzien uwagi?
Cytat
Lecz nagle...
... cel nr 11 w kierunku północnym, sektor 2B.
Informacje natychmiast wyświetliły się przed oczami Lindego.
Odepchnął się od pustej lady wyraźnie tym zainteresowany.

Lada na pewno poczuła wielką przykrość z tego, że została tak odepchnięta. Ona też ma uczucia, wiesz?
Cytat
Ciężkie buty zostawiały coraz rzadsze ślady.

Bohater nauczył się latać.
Rzadka to może być zupa. Kisiel. Co do śladów to lepiej brzmi, gdy po prostu odstępy między nimi stawały się dłuższe, albo coś.
Cytat
Przyspieszył. Para buchała z ust coraz szybciej.
Poruszał się zdumiewająco cicho. Każdy krok był spokojny i przemyślany.

Zdecyduj się.
Cytat
Odczyty nekto-gogli wariowały. Aktywność bio-mechaniczna przekraczała wszelkie normy.

Dodaj jeszcze trochę takich pseudonaukowych zlepków, to może ktoś pomyśli, że się znasz.
Cytat
Coraz więcej danych i co raz więcej pytań

Te dane to tylko liczba metrów. W ogóle czytelnika nie obchodząca.
Cytat
To, Ty... gnido?

- To ja - odpowiedziała gnida. Bohater westchnął z ulgą; w końcu nabrał pewności co do tożsamości buszującego w śmieciach przeciwnika.
Cytat
Myśli miotały się w głowie jak muchy zamknięte w słoiku

Bzdura. Muchy są mądrzejsze.
Cytat
Pociski rozpruły powietrze z cichym gwizdem.

Hę?
Cytat
Blondyn zaczął taniec uników i zwodów. Lawirował między pędzącymi pociskami.

To nie film akcji, gdzie da się zrobić spowolnienia i efektowne ujęcia. To słowo pisane.
Drętwe, nudne słowo pisane.
Cytat
Linde siepał bez opamiętania- szybko i brutalnie, lecz...bezskutecznie.
Oczy Blondyna nic nie wyrażały. Trzymał płaszcz swojego oprawcy i tylko nie dawał się odrzucić.
Nagle...uderzył.Zainicjował błyskawiczny kontratak.
Linde poczuł nagłe ciosy trafiające prosto w splot słoneczny. Padł na kolana...

O, a nie mówiłam! Początki wielokropkozy!

Ogólnie to kreacja bohatera jest bardzo delikatnie mówiąc niedopracowana (sztampowy, nierealistyczny i nudny), a opisy koszmarnie drętwe.

ilcattivo13 - 10 Marca 2013, 23:11

papabuba - do przecinkozy, enterozy i (początkującej) wielokropkozy dodałbym jeszcze akapitozę.

Cytat
Akapit (od łac. a capite, dosł. od głowy, czyli początku) – podstawowy sposób dzielenia łamu na rozpoznawalne wzrokiem mniejsze fragmenty w celu zwiększenia czytelności tekstu. Podstawowa jednostka logiczna dłuższego tekstu, składająca się z jednego lub wielu zdań stanowiących pewną całość treściową (myśl). Zadaniem akapitu jest wyraźne zaznaczenie nowej myśli w bieżącym wątku wypowiedzi.

papabuba - 11 Marca 2013, 00:25

Ok.
Czyli podsumowując, nie jest aż tak źle. Dzięki. Staram się poprawiać mój styl cały czas.

Skoro śnieg już spadł to już wszystko jest białe. Przykrył wszystko łącznie z wczorajszą kałużą moczu, gumą do żucia sprzed miesiąca i roczną cegłówką. Czepianie się.

Co do smrodu. Nie uwierzysz ale łatwiej mi opisywać brzydotę. Za kilka lat może napiszę jakąś fraszkę miłosną.

Zamiast lady chodziło Mi bardziej o witrynę. Racja.

Ręce mógł trzymać w kieszeniach od płaszcza, koszuli w kratkę.Chciałem przedstawić go dokładnie jak go widzę. Za dokładnie?

Niektórzy mogli go pomylić z mięczakiem, wolałem więc napisać jak powinien wyglądać twardziel w tamtych czasach.

Gogle działają podobnie jak współczesne google glass, tylko lepiej. Współpracują w czasie rzeczywistym z użytkownikiem. Miały zainstalowany dokładny profil celu, dlatego odrzuciły resztę. :wink:



Ślady z odstępami lepiej brzmią.

Wyobraź sobie wielkiego, dyszącego twardziela, który biegnie szybko acz ostrożnie. W płaszczu. :D

"Dodaj jeszcze trochę takich pseudonaukowych zlepków, to może ktoś pomyśli, że się znasz. "

Akurat trochę się znam. Rozumiem, że wymagany jest minimum licencjat z fizyki kwantowej aby móc pisać fantastykę. Sorry. :D

"- To ja - odpowiedziała gnida. Bohater westchnął z ulgą; w końcu nabrał pewności co do tożsamości buszującego w śmieciach przeciwnika. "

Przekonał się ostatecznie. Poza tym jest trochę dziwny bo mówi do siebie.

Muchy, które łapałem do słoika zawsze się głupio zachowywały. Tak jak by chciały się wydostać? Jego myśli też może chciały wylecieć. :lol: Na śmierdzące powietrze.

Co do pocisków to myślałem jeszcze nad "leciały w powietrzu" lub "rwały przez atmosferę". Zostawiłem rozpruły. :roll:

"To nie film akcji, gdzie da się zrobić spowolnienia i efektowne ujęcia. To słowo pisane.
Drętwe, nudne słowo pisane. "

Pewnie, że nie film. W słowie pisanym nie ogranicza nic oprócz wyobraźni. Da się wszystko zrobić. Nawet pauzę. 8)

Ogólnie to popracuję nad kreacją i opisami. Dzięki.

Fidel-F2 - 11 Marca 2013, 00:34

papabuba napisał/a

Ok.
Czyli podsumowując, nie jest aż tak źle. Dzięki. Staram się poprawiać mój styl cały czas.
nieprawda, jest fatalnie
Sauron - 11 Marca 2013, 18:58

Cytat
ręce mógł trzymać w kieszeniach od płaszcza, koszuli w kratkę.Chciałem przedstawić go dokładnie jak go widzę. Za dokładnie?

Niektórzy mogli go pomylić z mięczakiem, wolałem więc napisać jak powinien wyglądać twardziel w tamtych czasach.

Ależ cały Twój opis sprowadzał się do "wyglądał na groźnego twardziela". Naprawdę nie potrafisz przedstawić bohatera w inny sposób?
Cytat
Wyobraź sobie wielkiego, dyszącego twardziela, który biegnie szybko acz ostrożnie. W płaszczu.

Może być?

Cytat
Rozumiem, że wymagany jest minimum licencjat z fizyki kwantowej aby móc pisać fantastykę. Sorry.

Wypadałoby zrobić jakiś research. A nazwanie czegoś bio-mechanicznym albo dodanie jakiegoś "nekto" przed wyrazem właściwym się do tego nie zalicza.
Cytat
Muchy, które łapałem do słoika zawsze się głupio zachowywały.

Tym bardziej źle to świadczy o Twojej postaci.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group