To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Mechaniczna pomarańcza [film] - Bond, czy nie Bond? 007 powraca

nureczka - 23 Października 2012, 13:54

No właśnie że nie konwencję, a co najwyżej legendę tytułu. Bo z konwencją nie ma nic wspólnego.
Fidel-F2 - 23 Października 2012, 13:58

Mylisz konwencję z bezrozumnym naśladownictwem.
nureczka - 23 Października 2012, 14:00

Nie mylę. Użycie nazwiska bohatera to jeszcze nie konwencja.
Konwencja jaka była napisał Kruk kilka postów wcześniej, więc nie będę się powtarzać.
Tutaj mamy wykorzystanie wypromowanej marki Bond do sprzedaży innego produktu.

Fidel-F2 - 23 Października 2012, 14:08

W sumie przekonałaś mnie. Niech będzie, że Bond to konwencja nieudolności. W tym sensie, rzeczywiście dwa ostatnie nie pasują do konwencji.
Gustaw G.Garuga - 23 Października 2012, 14:18

Fidel-F2 napisał/a
nowy Bond mocno różni się od poprzednich

A ile Ty tych poprzednich obejrzałeś, żeby mieć z czym porównywać? Sześć?

Fidel-F2 - 23 Października 2012, 14:21


Gustaw, dajesz dalej

Gustaw G.Garuga - 23 Października 2012, 14:32

E tam.
Fidel-F2 - 23 Października 2012, 14:38


Agi - 23 Października 2012, 14:39

Fidel-F2, argumentów zabrakło?
Fidel-F2 - 23 Października 2012, 14:44

no zabrakło, czekam aż się kto z jakim pojawi
ilcattivo13 - 23 Października 2012, 15:04

Gustaw G.Garuga napisał/a
Zdaje się, że Connery to był pierwszy aktor w dziejach, który za rolę dostał milion dolarów. Rolę Bonda oczywiście.
oczywiście, że tak. Ale nałóż na to falę inflacyjną z końca lat 60-tych oraz zmiany w umysłach producentów i marketingowców, którzy po względnie słabych wynikach sprzedaży filmu z Lazenbym wreszcie zauważyli, że tym, co ściąga ludzi do kina może być też nazwisko znanego i popularnego aktora, a nie sama "franczyza" :wink: Zresztą, te "rekordowe" 1,25mln, które Connery dostał jako podstawka (nie liczę procentów od zysków) za "Diamenty są wieczne" w 1971r., po podciągnięciu pod zmiany inflacji, to byłyby dziś marne 7 milionów. I przy gażach Cruise'a, czy Downey'a jr, które sięgają 100 milionów, to są po prostu śmieszne pieniądze ;P:
Witchma - 23 Października 2012, 15:14

Zostawić was na chwilę... :roll:

Ale skoro już doszliśmy (chyba) do tego, że o degustibusach i bondach nie ma co dyskutować, kilka ładnych obrazków z bondowych miejsc i kilka refleksji po premierze Skyfall.

Gustaw G.Garuga - 23 Października 2012, 15:15

ilcattivo13, ja nie odrzuciłem Twojej tezy, tylko wrzuciłem ciekawostkę.
nureczka - 23 Października 2012, 15:20

Cytat
w ogóle zastawiałbym się, czy to jeszcze jest Bond

To z linka podesłanego Witchmę. :)

Witchma - 23 Października 2012, 15:21

nureczka, zgadza się. Wszyscy sobie to pytanie zadaliśmy i każdy niech sobie w zaciszu własnego telewizora odpowie. W związku ze "Skyfallem" odpowiem na nie już w piątek ;)
ilcattivo13 - 23 Października 2012, 15:23

Gustaw G.Garuga napisał/a
ilcattivo13, ja nie odrzuciłem Twojej tezy, tylko wrzuciłem ciekawostkę.
no to udało Ci się mnie zmylić :D
Gustaw G.Garuga - 23 Października 2012, 15:25

Nie Ciebie jednego i nie tylko w tej sprawie ;P:
Hubert - 23 Października 2012, 18:32

Uwielbiam stare Bondy, świetnie się przy nich bawiłem. Casino Royale uważam za niezły film, coś tam z klimatu miało, ale nie dawało tego uroczego odprężenia, co poprzednie produkcje. Natomiast Quantum of Solace mnie wymęczyło ciachanymi ujęciami. Dla mnie ten film byłby doskonale nijaki, gdyby nie niezła rola Craiga i - z drugiej strony - beznadziejny w mojej opinii montaż. Skyfall niech sobie będzie nowoczesny i dynamiczny, ale dynamiczny naprawdę, a nie za pomocą tanich, ciężkostrawnych sztuczek.
Ice - 23 Października 2012, 18:44

Kruk Siwy napisał/a
twierdzę, że bondy to nie są.


nureczka napisał/a
ale to nie jest Bond.


Co jest wyznacznikiem bondowości? Prawa autorskie, licencja, scenariusz na podstawie książki czy wasze subiektywne zdanie? I niby dlaczego miałoby ono ważyć więcej od zdania Fidela? To są po prostu Bondy, które Wam się nie podobają.

Matrim - 23 Października 2012, 19:00

Ice napisał/a
Co jest wyznacznikiem bondowości?

Ja śmiem twierdzić, że wyszydzana tutaj konwencja, czyli zbiór wypracowanych we wczesnym stadium elementów, które pojawić się muszą, a przynajmniej powinny. Tak jak Fedora, miecz świetlny, peleryna Draculi. Dwa ostatnie Bondy cierpią na znaczny deficyt tych elementów. Ale niektóre też wykręcają na lewą stronę, co w sumie można potraktować jako element również. Niemniej, mało jest tu Bonda w Bondzie i tłumaczenia, że teraz to jest "prawdziwy Bond", a tamte były popierdółkami są z góry skazane na porażkę, choćby ze względu na obiektywną chronologię ;P:

Witchma - 23 Października 2012, 19:07

Matrim napisał/a
hoćby ze względu na obiektywną chronologię


No, no, chronologicznie to te są najpierwszejsze, przypominam początek CS ;)

nureczka - 23 Października 2012, 19:17

Matrim, z ust mi to wyjąłeś.
Dla mnie wygląda to tak, że mamy sztampowy film sensacyjny, zrobiony za duże pieniądze, a że senarzysta i/lub producent nie mają pomysłu czym by się miał wyróżnić spośród dziesiątków takich samych produkcji, podpinają się pod legendę Bonda. Jak słusznie zauważył Matrim, chronologia jest nieubłagana.

Sosnechristo napisał/a
Uwielbiam stare Bondy, świetnie się przy nich bawiłem. Casino Royale uważam za niezły film, coś tam z klimatu miało, ale nie dawało tego uroczego odprężenia, co poprzednie produkcje. Natomiast Quantum of Solace mnie wymęczyło ciachanymi ujęciami. Dla mnie ten film byłby doskonale nijaki, gdyby nie niezła rola Craiga i - z drugiej strony - beznadziejny w mojej opinii montaż.

Mam podobne odczucia. Może tylko za wyjątkeim postaci kreowanej przez Craiga. Tzn. Craig to co miał zagrać, zagrał dobrze, a że mi taka interpretacja Bonda nie pasuje, to inna sprawa.

Matrim - 23 Października 2012, 19:17

... obiektywną chronologię sfilmowywania :)
Hubert - 23 Października 2012, 22:44

nureczka napisał/a
Tzn. Craig to co miał zagrać, zagrał dobrze, a że mi taka interpretacja Bonda nie pasuje, to inna sprawa.


To już różnie można interpretować, ale ostatnia scena Casino dawała nadzieję, że dalej będzie już po staremu, przynajmniej jeśli chodzi o sam charakter Bonda.

nureczka - 24 Października 2012, 09:52

Sosnechristo, z pośpiechu zgubiłam kluczowe słowo "mi". Miało być "mi nie pasuje" :)
Ziuta - 24 Października 2012, 10:25

"mi" było domyślne :mrgreen:
Witchma - 26 Października 2012, 07:43

To już dzisiaj :mrgreen: A przy okazji kilka słów o najnowszych filmach.
hrabek - 26 Października 2012, 15:40

Wiem, że stare, ale mnie nieodmiennie śmieszy. A nowy Bond tuż tuż, więc znowu na czasie:
Bond spotyka van Damme'a.
- Nazywam się Bond. James Bond.
- A ja Damme. Van Damme. Claude van Damme. Jean-Claude van Damme.

Witchma - 26 Października 2012, 15:50

To skoro już jesteśmy przy radosnej stronie Bonda: piosenka :D
ilcattivo13 - 26 Października 2012, 16:02

Chwila, przeca nowy Bond nie ma anhydrozy i się poci :wink:


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group