To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Mechaniczna pomarańcza [film] - Bond, czy nie Bond? 007 powraca

Gustaw G.Garuga - 21 Listopada 2012, 16:02

OK, choć nadal jest ten film dla mnie antytezą Die Another Day. No chyba, że ewentualnie Licencja na zabijanie - też były wybuchy, ale poza tym był to film nieporównanie bardziej realistyczny niż ostatnia przygoda Brosnana. Gdzieś pośrodku są najlepsze filmy z Connerym i Moorem.
Ziuta - 21 Listopada 2012, 16:12

Filmy z Brosnanem (może poza Goldeneye) to nie najlepsza odsłona Bonda. Szkoda aktora, bo zły nie jest i pierwotnie miał grać w transzy rozpoczynającej się W obliczu śmierci, ale był związany kontraktem z telewizją i zastąpił go Dalton. Gdyby nie to (i bankructwo MGM) seria zaliczyłaby zmianę tonu 20 lat wcześniej.
Homer - 21 Listopada 2012, 16:26

Za to Die Another Day miał świetną czołówkę! Nie zgadzam się, że przedbrosnanowe Bondy gadżety sprowadzały do dialogu z Q. Każdy gadżet, który Bond dostawał okazał się później kluczowo potrzebny.
Gustaw G.Garuga - 21 Listopada 2012, 16:26

Dalton był całkiem całkiem, ale trafił na złe czasy i nie wykorzystano jego potencjału.

Brosnan jeszcze w Gondeneye był fizycznie za słaby; gdyby był zagrał zamiast Daltona tych kilka lat wcześniej, to przykro byłoby na takiego agenciunia patrzeć. Ale też uważam, że miał bondowski szarm, i szkoda, że przypadły mu jedne ze słabszych scenariuszy w całej serii.

Die Another Day miał dobry początek, prawda. Było parę fajnych scen (np. bezczelna w hongkońskim hotelu), trzymał poziom, aż do scen w Islandii. Wtedy wszystko posypało się jak jeszcze nigdy wcześniej.

dzejes - 21 Listopada 2012, 16:47

Przyznam, że zachęciliście mnie do obejrzenia kilku starych Bondów. Świadomie pamiętam tylko te z Brosnanem, starsze bardzo, bardzo słabo. Dalton to dla mnie czas podstawówki, zjechanych kopii na VHS oglądanych u kumpla, który miał video.
gorat - 21 Listopada 2012, 21:20

Wyznam, że też nie widziałem. Nawet nie wiem, czy jest wyświetlane w 2D ze ścieżką en i napisami en lub pl, co jest konieczne do zainteresowania mnie...
Gustaw G.Garuga - 22 Listopada 2012, 01:17

dzejes napisał/a
zachęciliście mnie do obejrzenia kilku starych Bondów

You are welcome. Ale kilka to za mało. Obejrzyj po prostu wszystkie od pierwszego z Connerym do ostatniego z Daltonem (NB, początek W obliczu śmierci to jedna z najlepszych scen otwarcia w całej serii). Najlepiej zresztą, żebyś te z Connerym obejrzał jeszcze przed Skyfall, żeby wyłapać nawiązania. To są bezcenne momenty :D

dzejes - 22 Listopada 2012, 01:33

Gustaw G.Garuga napisał/a
Obejrzyj po prostu wszystkie od pierwszego z Connerym do ostatniego z Daltonem


Żona nie lubi, a 95% filmów oglądamy razem, bo na laptopie nie lubię. W tym tempie Skyfall musiałbym obejrzeć w telewizji.

No ale - Quantum of Solace za mną. Praca kamery mi się nie podobała, przez nią w dwóch momentach nie wiedziałem, o co chodzi (pościg motorówkami i bijatyka w hotelu). Film był o tyle za krótki, o ile za długie było Casino Royale. I te wyciągnięte z Raportu Mniejszości bajery w siedzibie MI6 były fajansiarskie.

Poza tym fajnie. Mam wrażenie, że Bondy z Craigiem są jak Nolan dla Batmana. Najpierw było na poważnie, potem ironicznie (Brosnan/George Cloney), a teraz nadszedł czas na wersje postironiczne, w których bohaterowie krwawią i cierpią.

Gustaw G.Garuga - 22 Listopada 2012, 07:37

dzejes napisał/a
Mam wrażenie, że Bondy z Craigiem są jak Nolan dla Batmana. Najpierw było na poważnie, potem ironicznie (Brosnan/George Cloney), a teraz nadszedł czas na wersje postironiczne, w których bohaterowie krwawią i cierpią.

Wszystko fajnie, tylko że Bondy z Connerym, choć ostre, były też ironiczne, potem był prawie że komediowy Moore, potem mroczny Dalton... Zresztą, upraszczam, bo w obrębie jednej kadencji były też przecież zmiany tonu. Nie masz wyjścia, musisz obejrzeć wszystko :mrgreen:

Namówiłem Mamę, która zawsze miała do Bondów stosunek pobłażliwy, w końcu poszła, i jest zachwycona bez zastrzeżeń - dziw! :)

Witchma - 22 Listopada 2012, 09:21

Gustaw G.Garuga napisał/a
Namówiłem Mamę, która zawsze miała do Bondów stosunek pobłażliwy,


Weź namów moją, bo nie mam pretekstu, żeby iść do kina czwarty raz :D Swoją drogą wcześniejszych bondów nie trawiła, ale widziała CR i QoS w telewizji i stwierdziła, że Craig najlepszym Bondem jest i basta.

dzejes - 22 Listopada 2012, 10:53

Gustaw G.Garuga napisał/a
Wszystko fajnie, tylko że Bondy z Connerym, choć ostre, były też ironiczne,


Rozmawiamy, startując z różnych płaszczyzn. Ja przecież oglądałem sporo Bondów, ale raczej raz i niezbyt dokładnie. Ty je analizujesz, rozkładasz na czynnkik pierwsze jako ktoś, któ zna serię znacznie lepiej. Ja jednak pozostanę przy swoim zdaniu, bo mówię tutaj o odczuciu publiki, które jako osoba znacznie mniej zaangażowana emocjonalnie ( :wink: ), może lepiej odczytuję, bo sam je podzielam.

No i Batman - też przecież była masa ironii w filmach z Keatonem, w końcu Nicholson grał Jokera. Jednak to, co potem się stało w Batmanie i Robinie, coż to właśnie jest niewidzialny samochód Bonda. I o takiej, ciężko rżniętej ironii i mruganiu betonową powieką do widza mówiłem, może niezbyt precyzyjnie.

EDIT: I jeszcze jdna sprawa - może po prostu Brosnan zalapał się na fazę campową Bonda? A ten styl ma niewielu fanów wśród szerokiej publiczności.

Gustaw G.Garuga - 22 Listopada 2012, 14:24

W fazie campowej to triumfował Moore... Ale nie warto się spierać.

Każdego Bonda oglądałem kilkunastokrotnie, miałem nawet DVD Box Set :mrgreen: Ale to było lat temu pięć czy sześć. Zostały wspomnienia, przykryte nieudanym IMO Quantum of Solace. Teraz wracają, bo Skyfall to znakomite połączenie tego, co tradycyjne, z tym, co współczesne.

Miałem kiedyś pomysł na opowiadanie, w którym postaci po jakimś miłym doświadczeniu, np. obejrzeniu dobrego filmu, mogłyby brać pewien środek, zacierający wrażenia, tak, aby można było tych wrażeń doświadczyć po raz kolejny, a jednak na świeżo. Przydałoby mi się coś takiego po Skyfallu, bo ubaw miałem po pachy :D

Fidel-F2 - 22 Listopada 2012, 14:37

Gustaw G.Garuga napisał/a
nieudanym IMO Quantum of Solace.

marcolphus - 22 Listopada 2012, 15:55

Fidel-F2 napisał/a
Gustaw G.Garuga napisał/a
nieudanym IMO Quantum of Solace.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

No właśnie, zgadzam się z Fidelem. Dla mnie Casino Royale jest słabsze od QoS, który to był bardziej bondowy, niż "realistyczne" Casino. Nie kupuję takiego Bonda.

dzejes - 22 Listopada 2012, 22:03

Skyfall za mną. Zaczęło się strasznie, siedząca obok mnie para zaczęła komentować film. Znaczy przede wszystkim mężczyzna. Gdy akcja się przeniosła do Londynu padł tekst "Pada. W Anglii zawsze pada. Ha ha ha". Na szczęście ucichł.

A sam film fajny. Choć aż tak mi głowy nie urwał, jak obecnym tu Bondofanom. Lepszy od Quantum, ale czy lepszy od Casino? Sam nie wiem. Końcówka w stylu
Spoiler:
wydała mi się głupkowata, przez co napięcie jakoś we mnie opadło.

Wielka zaleta filmu - Istambuł. Osobista zaleta, bo byłem tam :mrgreen: Chodziłem po tym bazarze, po którym Bond jeździł motocyklem, widziałem błekitny Meczet pięknie pokazany w filmie, jeździłem samochodem tymi ulicami.

Ach, wizualnie film mi się podobał. To duże osiągnięcie, bo ja mało wrażliwy na tę stronę kina jestem.

ketyow - 22 Listopada 2012, 22:26

Ode mnie 7/10. Głowy nie urywa. Dobry film, niczym nie wyróżniające się kino akcji. Dawno żadnego Bonda (w tym Quantum) nie oglądałem, ale coś mi się taki ckliwy wydał ten Bond, w ogóle jakiś taki zbyt ludzki. Za bardzo współczesny, wolałem stare akcenty. Chyba będę musiał obejrzeć coś starego, żeby zobaczyć czy nie mam mylnych wspomnień.
Gustaw G.Garuga - 23 Listopada 2012, 00:35

dzejes napisał/a
czy lepszy od Casino?

Lepszy ;P:

Czarny - 23 Listopada 2012, 14:08

Jeżeli "wielka zaletą" filmu szpiegowskiego / akcyjnego / sensacyjnego są piękne plenery i architektura, to nie wiem czy można gorszą laurkę takiemu gatunkowi wystawić :mrgreen:
Może przerzućcie się na jakieś National Geographic Channel czy coś w tym stylu :lol:

dzejes - 23 Listopada 2012, 16:49

Pisałem, że wielką zaletą dla mnie ma fakt, że akcja się dzieje w Stambule, więc miałem radochę pod tytułem "Oja, byłem tam!'. A widok na Błękitny Meczet był naprawdę efektowny.
Jeśli ty wolisz inne rzeczy, to super, ale chyba akurat w Bondzie to lokalizacje, w których rzecz się działa zawsze były istotne i dobierane z pieczołowitością?

dziko - 23 Listopada 2012, 17:48

Nowy Bond dobry. Słysząc zachwyty liczyłem może ciut na więcej, ale jest dobrze, nawet dobrze+ po bardzo kiepskim QoS.

Miałem tylko wrażenie, że tłumaczenie jest takie sobie i parę razy napisy gubią niuanse. Np. pytany przez kobietę o uszkodzone części ciała Bond mówi "nothing essential" a w napisie "nic poważnego" i fajny smaczek ginie :)

Czarny - 23 Listopada 2012, 18:44

dzejes nie Ty pierwszy zachwycasz się "widoczkami". Czasem mam wrażenie, że jakieś drugie "Pożegnanie z Afryką" tu polecacie :mrgreen:
Kruk Siwy - 23 Listopada 2012, 18:49

Ale akurat ma rację. Zawsze w Bondach liczyły się miejsca rozgrywanej akcji, zawsze dobierano je tak by było oprócz mordobicia i ładnych tyłeczków na co popatrzeć. Oczwiście rozumiem że niektórzy niczego poza dziewczynami Bonda niczego nie widzą... hihihi!
Gustaw G.Garuga - 24 Listopada 2012, 14:43

Jeśli chodzi o ten meczet, który wszedł w kadr tuż przed wjazdem motocykli na dachy, to o ile mnie oczy nie mylą, nie był to Błękitny Meczet, jeno jakiś mniejszy meczet, pewnie w okolicy Wielkiego Bazaru. Innego meczetu w tych scenach jakoś nie mogę sobie przypomnieć, a piąty raz oglądać dla upewnienia się nie zamierzam :wink:

Zachwytów nad Skyfallem nie zrozumie ktoś, kto nie palił się ze wstydu jako fan serii oglądając Śmierć nadejdzie jutro, potem nie śledził z obawą doniesień o planowanym dostosowywaniu Bonda do nowych czasów, następnie nie odetchnął z ulgą oglądając Casino Royale, a potem nie rozczarował się odczapnym Quantum of Solace. Tylko ktoś taki potrafi w pełni docenić wagę i wartość Skyfall :mrgreen:

Kruk Siwy słusznie prawi.

dzejes - 24 Listopada 2012, 15:15

Hmmm. Może się pomyliłem. Na swoją obronę mam tylko to, że był bardzo podobny - ogromna kopuła i wysokie, bardzo wąskie minarety wokół niej.

EDIT: Internet przyznaje mi rację - to jest Błękitny Meczet. I mi chodzi o ten meczet, który widać, kiedy już po dachach pomykają.

EDIT 2: Zdjęcie pomocnicze

Gustaw G.Garuga - 24 Listopada 2012, 15:42

Zdjęcie nie wchodzi, bo to na blogspocie, do którego nie mam z powodu chińskiej cenzury dostępu. Obejrzałem jednak właśnie po raz n-ty scenę pościgu na dachach, zerknąłem na Błękitny Meczet na Wikipedii, no i kurczę pieczone nie wygląda to na ten meczet. Wg http://www.movie-location.../s/Skyfall.html jest to Meczet Yeni, ale i on mi się nie widzi - po prostu bryła inna. :roll:

EDIT: wyczaiłem upierdliwca - to sąsiadujący z Grand Bazaarem meczet Nuruosmaniye. No chyba, że mówimy o innym ujęciu - ale podczas pościgu na dachach nie widać żadnego innego meczetu, kościoła, ani synagogi.

dzejes - 24 Listopada 2012, 15:55

A tutaj?



Uploaded with ImageShack.us

dzejes - 24 Listopada 2012, 16:07

Tak, to ten. Ależ mnie zmylił!
Gustaw G.Garuga - 24 Listopada 2012, 16:51

Imageshack też nie wchodzi, Partia wie dlaczego...

A w ogóle to z rewelacji, jaką w realu jest Stambuł, w Skyfallu ostało się niewiele. Dachy to nie jest to, co to miasto ma najlepszego do zaoferowania. To samo można by też powiedzieć o Szanghaju - takie wysokościowce można by w każdej chińskiej metropolii filmować, podczas gdy tym, co wyróżnia Szanghaj, jest architektura kolonialna... Ale widzę, że przechodzę już na tryb czepliwy, a nie o to idzie, więc milknę.

ketyow - 27 Listopada 2012, 10:22

O, a tym co mnie uwiodło w nowym Bondzie jest to
http://www.youtube.com/watch?v=SOXIrqUtjbc

Witchma - 31 Grudnia 2012, 12:08

"Skyfall" właśnie został pierwszym bondem w historii, który zarobił w kinach miliard dolarów.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group