To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Mechaniczna pomarańcza [film] - Anime

shenra - 14 Maj 2011, 20:25

Nina Wum napisał/a
Film musi być albo zwyczajnie dobry, albo też zawierać: a) Vina Diesela; b) Jasona Stathama; c) Szwarca z czasów, gdy był młody i wszystkie jego kanty lśniły.
+ 1, no może inaczej bym punkt b nazwała.
Wiadomo, że na anime i wszystkie inne kreski trzeba patrzeć inaczej, szczególnie jak nie ma się już 5 lat :wink:
(bosz, jak się patrzę na tego avika swojego, mam trudności z pisaniem poważnych postów) :mrgreen:

Iscariote - 15 Maj 2011, 09:30

shenra, Stathama byś wymieniła? :shock: Bana jej!

Nina Wum, męskim fanem to wtedy ciężko mnie było nazwać. Byłem fanem wszystkiego co leciało w tv i miało dużo kolorów :) A teraz samego anime oglądam sporo. Nadrabiam klasyki i starocie też, więc i czarodziejkę musiałem sobie przypomnieć.

shenra - 15 Maj 2011, 11:03

Iscariote napisał/a
Stathama byś wymieniła?
Mam nieco inne preferencje :mrgreen: Ale w kilku filmach mnie rozbawił. :wink:
Iscariote napisał/a
więc i czarodziejkę musiałem sobie przypomnieć.
Nie wiem, czy teraz dałabym radę. Mimo wszystko nie dooglądałam jej do końca, ale to było wieki temu :mrgreen: Zdecydowanie wolę inne kreski(co nie znaczy mniej żenujące :mrgreen: )
Hubert - 15 Maj 2011, 11:18

Łooo, Czarodziejki z Księżyca to nawet ja nie wymęczyłem do końca, a moja odporność na kicz jest dosyć wysoka. Nawet Pokemony jakoś się oglądało, bo łaaaał, takie to modne i w ogóle, a CzK, tylko do pierwszego 'bossa', nawet nie pamiętam ki czort. Potem jeszcze przypadkiem trafiłem na 'drugiego' i trzeciego (a właściwie trzecią, bo to jakaś odziana w złoto laska z mieczem była).
Próbowałem, naprawdę, miałem fory, bo leciało na Polsacie zawsze w porze obiadowej, ale jakoś... No nie.

Natomiast pamiętam, że Teknomana, który leciał na TV4, obejrzałem od początku do końca (może jakieś pojedyncze odcinki mi wypadły). To dopiero było głupie. Ale szalenie efekciarskie.

Iscariote - 15 Maj 2011, 11:29

Sosnechristo napisał/a
a właściwie trzecią, bo to jakaś odziana w złoto laska z mieczem była
To jest finałowy boss całej historii CzK, który ma moc niszczenia kosmosu. Sama walka z nią jest to prostu mistrzostwem kiczu. A wygląda mniej więcej tak:
Spoiler:

shenra - 15 Maj 2011, 11:36

Iscariote w Twoim skrócie brzmi to jeszcze gorzej. ;P:
Iscariote - 15 Maj 2011, 11:38

shenra, ja tam się ubawiłem oglądając końcówkę. Ale to pewnie dlatego, że przemęczyłem się przez poprzednie sezony. Ale oglądałem tylko odcinki z jakimiś rozwiązaniami fabularnymi, a nie potwór - walka, potwór - walka.
shenra - 15 Maj 2011, 11:41

Iscariote, nie no, ja się też starałam lecieć po kolei, zwłaszcza, że tam jedna sekwencja czasem i trzy odcinki leciała. Jednak mimo wszystko granica, której nie powinno się przekraczać, została przekroczona. Nie tylko w Sailormoon :mrgreen:
Iscariote - 15 Maj 2011, 11:45

shenra napisał/a
Nie tylko w Sailormoon
Pfff! Granice są po to by je przekraczać :mrgreen:
shenra - 15 Maj 2011, 11:47

Iscariote, niektóre nie.
Memento - 15 Maj 2011, 12:26

Sosnechristo napisał/a
Natomiast pamiętam, że Teknomana, który leciał na TV4, obejrzałem od początku do końca (może jakieś pojedyncze odcinki mi wypadły). To dopiero było głupie. Ale szalenie efekciarskie.

E tam, Teknoman rządzi. I fcale nie jest gópi!!!!!1

Hubert - 15 Maj 2011, 14:19

Memento, a ino mi z tym idź. Ma więcej cech melodramatu i telenoweli niż Dragon Ball i DBZ razem wzięte i to mimo, że jest przynajmniej 8 razy krótszy od tych dwóch serii.
Hubert - 24 Maj 2011, 15:31

SKończyłem Dragon Ball Z. Zaliczyłem nawet ten odcinek specjalny z Hotelem Mr. Satana. Fajnie było ożywić dzieciństwo na blisko 3 tygodnie. Oczywiście, trafiało się sporo dłużyzn, zwłaszcza podczas przygotowań do walki z kosmicznymi wojownikami oraz z Freezerem (Songo miał się leczyć przez 45 minut, zanim stanie do walki z Frezerem, co w praktyce trwało 10 odcinków), ale jakoś tak to wszystko wciągało. No i było sporo naprawdę mocnych momentów. Walka Vegety z Freezerem, pierwsza przemiana Son Goku w Super Sajanina - to robiło wrażenie. Fakt, że potem już było przegięcie z super-mocami kosmicznych wojowników i ich rodzinek, przez co tyle fajnych postaci (Yamcha, Tenshin, Piccolo, Krilan itp) zostało w tyle, ale nadal była moc. Szczerze, to najrówniejszy poziom trzymała Cell Saga. Opowieść o komórczaku rozwijała się dosyć szybko, miała dramatyczne momenty i odpowiednie tempo - oraz w przewrotny sposób wskrzeszała tradycję Budokai. Najbardziej nie wiem, co myśleć o Buu sadze. Bohaterowie byli już tak dopakowani, że traktowanie ich w 100 % serio (zresztą, nigdy tak nie było) źle by się skończyło dla DBZ, z drugiej strony... dopiero końcówkę, ostatnie odcinki można było naprawdę poprzeżywać. Kolejne przemiany Sayan nie robiły już takiego wrażenia, jak te pierwsze.
Poza tym przemawia do mnie muzyka i rysunki/animacja. Ta pierwsza trzyma klasę, jest oparta o zwykłe instrumenty, przy minimum elektronicznych/metalowo-rockowych udziwnień (w przeciwieństwie do tego, co nam dziś serwują). Strona wizualna odpowiada mi dalece bardziej niż w nowoczesnych dopieszczonych anime. Dużo, dużo, dużo bardziej. Jest prosto i przyjemnie dla oka. Nikt tu się nie spina, by osiągnąć efekt ultra-realistycznego cieniowania oraz gry świateł i cieni (nawet w wersji zremasterowanej oraz w DB Kai nie poprawiają tego przesadnie) - za co chwała ekipie Toriyamy. Rozbłyski mocy nie uderzają po oczach, a jednak widać, że jest w tym moc bohaterów. Rysunki może i nie są szczegółowe, ale jakoś tak... działają na wyobraźnię.

Kiczowate to? A jakże, bardzo. Ale zrobione z odpowiednim dystansem (scena, w której Yamcha odbiera telefon podczas bójki na stadionie... miodzio) i dozą ironii - no, z jakimś takim wyczuciem.
Nie żałuję powrotu do dzieciństwa. :)
Bardzo sobie umiliłem oczekiwanie na zdjęcie gipsu.


Teraz zabieram się za serię GT, a najlepszy kąsek - pierwszy Dragon Ball - zostawiam sobie na koniec. Jednak już nie w takim tempie jak te 290 odcinków DBZ.

PS. Polecam wcześniej wspomniany special. Trwa pół godziny, wnosi sporo humoru i jest... po prostu sympatyczny. Choć przyznam, że ciężko mi się to oglądało, gdyż przywykłem do RTLowego lektora i lecącego 'w tle' francuskiego dubbingu.

BTW, chciałbym zobaczyć nową serię Dragon Balla, coś jak ten primaaprillisowy żart, czyli Dragon Ball AF, ale pod warunkiem, że Toriyama znalazłby jakiś zamiennik dla zabawy w kolejne poziomy Super Sayanina. Bo ileż można? ;-)

Ziemniak - 24 Maj 2011, 16:05

Sosnechristo, a to znasz?


Hubert - 24 Maj 2011, 16:33

Ziemniak, oczywiście. :mrgreen:
Virgo C. - 24 Maj 2011, 21:32

Sosnechristo napisał/a
BTW, chciałbym zobaczyć nową serię Dragon Balla, coś jak ten primaaprillisowy żart, czyli Dragon Ball AF, ale pod warunkiem, że Toriyama znalazłby jakiś zamiennik dla zabawy w kolejne poziomy Super Sayanina. Bo ileż można?

A co Ci się w poziomie 5 nie podoba? ;P:

Hubert - 25 Maj 2011, 12:02

Przefajnowany jest, jak dla mnie. ;-)
Dźyngis Wum - 5 Czerwca 2011, 18:18

Starałem się jak mogłem przejrzeć posty od początku, nie mniej jednak z góry przepraszam za dublery;) Polecam jak ktoś nie widział jeszcze :

Tekkon Kinkreet (+OST)
Mind Games
Aachi & Ssipak(Koreańskie anime;)

Z tele noweli;) to Gantz'a, bardziej zjadliwy w formie mangi co prawda, ale trza zobaczyć koniecznie:)
Jako ciekawostkę (i tu łza w oku że nikt się nie zabrał za to poważnie) kilka odcinków BLAME'a
Ostanio zacząłem Claymore'a, Abenobashi Mahou Shotengai, i Soul Eater'a, kazdy w swoim gatunku daje rade puki co, ale jak dooglądam więcej penie coś skrobne.

Iscariote - 5 Czerwca 2011, 20:24

Dźyngis Wum napisał/a
Abenobashi Mahou Shotengai

Skończyłem oglądać dokładnie dwa dni temu. Sympatyczna rzecz skupiająca się na parodiowaniu różnych styli w anime, ale w sposób niewyśmiewający, a po prostu komediowy. Do tego całkiem sprytną fabułkę z domieszką dramatu wplotli do tej komedyjki, tworząc bardzo przyjemny tytuł. Ale raczej dla kogoś kto już trochę anime obczaił. :)

BLAME - tylko czytałem, anime też ma taką chaotyczną kreskę?

Dźyngis Wum - 5 Czerwca 2011, 22:08

No wlaśnie filmiki już nie oddaja tego klimatu co manga IMHO, pomimo iż animacje, a bardziej animowane plansze to też dzieło tego samego autora. http://www.youtube.com/watch?v=KHoXnfpz-rk ale gdyby sie tym np. zajeło studio od Karasa, coś mi mówi że było by sranie po pantalonach ;)
Hubert - 23 Czerwca 2011, 14:25

Skończyłem Dragon Ball GT. Momentami oglądało się ciężej niż Z, mimo że było krótsze. Mieli parę świetnych pomysłów w duchu Torijamy (w końcu był konsultantem), a SSJ4 jest chyba najlepiej zaprojektowanym poziomem Sayan obok pierwszej przemiany Son Goku. Jednak na przestrzeni 65 odcinków zmieścili więcej dziur logicznych niż w całym DBZ.

Ogólnie zabrakło tego czegoś. Dramatyzmu i klimatu. Może to kwestia tego, gdzie i z kim się tłukli. Jednak te wszystkie pustkowia miały w sobie COŚ. Problemem pozostawali też sami bossowie. Sayanie, Freezer, Cyborgi, Cell czy nawet karykaturalny i groteskowy Buu Buu - to są prawdziwe osobowości, schwartz charaktery. Stały się podwórkowym kanonem.
Nie podobał mi się też pomysł ze 'skazą' na smoczych kulach. Choć sam w sobie był bardzo dobry, to jednak w kontekście całej otoczki - rozsadzał poetykę tego uniwersum od środka. Coś niszczył i niepotrzebnie zmieniał. No cóż, takie prawo Wielkich Finałów. Ale DBZ było lepiej zwieńczone.

To mój pierwszy kontakt z DB GT i hm... lekko się zawiodłem, choć przyjemnie się oglądało.

PS, Zdecydowanie wolałem, kiedy schowani za RTLowskim letkorem mówili francuscy niż japońscy aktorzy. Bardziej pasowali do swoich postaci. Może to tylko przyzwyczajenie z dzieciństwa, ale jednak ciężko było mi się przyzwyczaić do skrzeczącego Son Goku.


Zastanawiam się, czy kolejne DB nie byłoby jednak dobrym pomysłem. W zalewie dopieszczonych graficznie, wysmakowanych i poważnych (albo skrajnie przerysowanych) anime - luzackie podejście Torijamy byłoby całkiem świeże. Pod warunkiem, że ekipa Songa jakoś by odmłodniała, a Piccolo, Tenshin, Yamcha i Krilan wróciliby do gry.

Iscariote - 8 Lipca 2011, 10:13

Ostatnio sporo oglądałem i skończyłem kilka tytułów.

Gosick - początek XX wieku, nieistniejące państewko gdzieś w Europie. W wysokiej wieży zamknięta jest Victorique. Jej niezwykła inteligencja pozwala na rozwiązywanie skomplikowanych zagadek (opierających się na opowieściach o duchach głównie) bez wychodzenie z wieży. Oczywiście gdzieś w połowie serii klaruje się wątek główny i Victorique będzie musiała odegrać swoją rolę w politycznej walce o władzę w kraju. W sumie ciekawe, ładnie zrobione. Obejrzałem z przyjemnością.

Hundred Stories / Requiem from the Darkness - Chyba epoka Edo. Pisarz wyrusza w podróż po kraju i zbiera historie o duchach. Chce ich zebrać równo sto, a potem je opisać. Nie wiem na ile opowiedziana tu historia opiera na się na japońskich legendach. Ale myślę, że warto zobaczyć czego bali się Japończycy kiedy my bawiliśmy się z naszymi diabłami. Klimatem dość ciężkawe. Ale ciekawie narysowane.

Sengoku Basara :lol: Anime bodajże na podstawie gry. Poziom epickości 300%. Samurajskie walki pełne wybuchów, strzelania promieniami mocy, dziwnych ataków itp.
Bardzo satysfakcjonująca parodia. A no i tutaj są te słynne konie biegające po ścianach ;P: Pierwszy sezon imo lepszy od drugiego.

Karigurashi no Arrietty nówka od studia Ghibli, czyli Pożyczalscy przeniesieni do Japonii. Bardzo ładna, klasyczna bajka w dobrze znanym stylu studia. Do tego przepiękna muzyka. Zdecydowanie polecam jeśli ktoś jeszcze nie widział. :wink:

Dźyngis Wum - 8 Lipca 2011, 11:36

Iscariote napisał/a

Karigurashi no Arrietty nówka od studia Ghibli, czyli Pożyczalscy przeniesieni do Japonii. Bardzo ładna, klasyczna bajka w dobrze znanym stylu studia. Do tego przepiękna muzyka. Zdecydowanie polecam jeśli ktoś jeszcze nie widział. :wink:


Widze że sam mistrz Miyazaki dzieła dotykał, musi być zatem wyborne 8)

Hubert - 26 Lipca 2011, 12:39

Hellsinga TV sobie puściłem. Historia jest opowiedziana trochę po łebkach, ale klimat i muzyka wymiatają.
Ilt - 26 Lipca 2011, 15:37

OVA jest dokładną ekranizacją mangi, IMHO bardziej klimatyczna. Muzyka też lepsiejsza - w pewnym momencie zaangażowana była AFAIR Filharmonia Warszawska. :)
Comar - 26 Lipca 2011, 16:20

A dla mnie stara seria jest bez porównania bardziej klimatyczna. W OAVce dodatkowo wkurzają mnie te kretyńskie komediowe wstawki. A jeśli chodzi o muzykę, to wprawdzie faktycznie w nowej serii jest bardziej urozmaicona, ale za to stary serial ma imho najlepszy opening w historii anime.
Hubert - 26 Lipca 2011, 17:28

OVA też już napoczęta. I będę się upierał przy jednym: muzyka/kreska bardziej mi odpowiadała w wersji TV, natomiast fabularnie ciekawiej jest w OVA.
Ilt - 26 Lipca 2011, 17:34

Ależ ja się nie kłócę. De gustibus... :)
Choć muszę przyznać, że genialność openingu TV mi umyka.

Dunadan - 27 Lipca 2011, 00:13

OVA jest potwornie mangowe co nieco mi przeszkadza. Wersja TV była zrobiona z klasą - muzyka, sceny... bez mangowego jajcarstwa. Tak, wiem, taka już natura anime. Ale wersja TV też była anime i jakoś się dało bez durnot które przełkną tylko fani mangi... klimat wersji TV IMHO nie do przebicia... twórcy OVA jakoś nie są w stanie tak mnie zaszokować scenami które zrobiły na mnie wrażenie w mandze...

Chętnie bym zobaczył ekranizację w stylu Sin City :twisted:

Hubert - 27 Lipca 2011, 00:23

Dunadan, ja też bym zobaczył taką ekranizację.

No właśnie, to jest problem wersji OVA, nadużywanie Mangowych chwytów. A w wersji TV świetną zagrywką było stonowanie.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group