To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Kaszanka z grilla czy wściekły pies? Wybór należy do Ciebie.

Logan - 30 Listopada 2005, 15:27
Temat postu: Kaszanka z grilla czy wściekły pies? Wybór należy do Ciebie.
Kaszanka z grilla - paluszki lizać...

Kącik kulinarny otworzony zgodnie z sugestią.

Aha, nie toleruję szpinaku, tatara i golonki.

Haletha - 30 Listopada 2005, 15:32

Ja też nie lubię golonki, ani niczego innego, co zawiera choćby śladowe ilości włosów. Gdyby była depilowanka...
A szpinak? Prawdziwy dobrze rozdrobniony szpinak szprycuje się czosnkiem i smaży na masełku, przez co nabiera niepowtarzalnego aromatu. Kręcącego w nosie. Pieszczącego podniebienie. I jak tu go nie lubić?:))

Punolek - 30 Listopada 2005, 16:03

W temacie jest pytanie, wiec ja odpowiadam, ze wole jednak wściekłe psy:P choc w sumie pilem tylko szczeniaczki(wodka + sok i tabasco)... a no i chinskie jest niezle;P ale podejrzewam, ze tu nie o tym co kto woli, a raczej o tym co polecamy i jak przyrzadzic mamy rozmawiac?:P
Margot - 30 Listopada 2005, 16:11

śśśśśściekłego psa, poproszszsz...

I proszę zabrać to paskudne, zielonkawe coś, bo przypomina... lepiej nie będę mówić, co przypomina szpinak, choćby i z czosnkiem, i na masełku. :evil:

A goloneczka - paluszki lizać, po staropolsku: duszona w piwie, oskórowana i bez kości. Ongiś w Dworze Polskim podawali, jako specjalność zakładu => nie wpadłabym, że to golonka, gdyby nie nazwa w karcie dań :D

Nivak - 30 Listopada 2005, 16:59

Chyba należy założyć front ochrony szpinaku z czosneczkiem 8)
Ale w niedużych ilościach, bo co za dużo to i ja nie zjem :D

A staropolskich frykasów nie znam, bo jakoś tak nigdy okazji nie było... i pieniędzy :roll:

Ziuta - 30 Listopada 2005, 19:36

Rosołek z lanymi kluskami - pycha
Leczo - pychota
Fasolka po bretońsku - objawienie

Kalafior gotowany - koszmar
Buraki z chrzanem - dzieło Szatana
Ser pleśniowy z mleka koziego (mój tatoszanowny kupił ostatnio) - wredne świństwo na ubliżenie Bogu i pochańbienie człowieka stworzone

Lu - 30 Listopada 2005, 19:48

Jakiś czas temu zrobiłam ranking szpinaków podawanych w knajpach. Dużo wówczas jeździłam (nie tylko po kraju) i w każdej knajpce gdzie wypadło mi jeść zamawiałam szpinak. okazało się że najlepszy podają we Wrocławiu na rynku Pod Złotym Psem.
Polecam wszystkim, nawet sceptykom szpinakowym :)

(tym bardziej że mają go pod nosem) ;)

Nivak - 30 Listopada 2005, 20:37

Ziuta napisał/a
Kalafior gotowany - koszmar

A tu się nie zgodzą 8) Dla mnie bomba :D
Z resztą się natomiast wybitnie zgadzam :)

Ranking szpinakowy? Fajny pomysł 8)

Duke - 1 Grudnia 2005, 08:11

Ja dorzucę typowy przysmak z pyrlandii: Kaczuszka nadziewana jabuszkami z pyzami (tymi poznańskimi), sosikiem i modra kapusta. Ze słodyczy to rożki i rogale marcińskie. Co do szpinaku i cynaderek to mówimy twade i zdecydowane NIE :!:
Gustaw G.Garuga - 1 Grudnia 2005, 08:46

Olej kujawski z pierwszego tłoczenia albo zlewkę z dyskontu spożywczego śmiałym strumieniem lejemy na rozżarzoną patelnię. W nastepnej kolejności brawurowo rzucamy pół- lub ćwierć talarki kiełbasy toruńskiej lubo ogniskowej i obłąkańczo mieszamy. Po minucie-dwóch dodajemy pokrojoną w krążki cebulę w ilości ograniczanej jeno pojemnością patelni. Solimy i mieszamy, aż wszystko się pięknie zrumieni i zezłoci. Zmniejszamy płomień, strząsamy na patelnię kilka łyżek musztardy (najlepiej sarepskiej) i chwilę rozbełtujemy całość, aż po kuchni rozejdzie się luba ostra woń. Danie podajemy na fajansowych talerzach lub porcelanowych miseczkach (bez różnicy) z pajdą razowego lub białego chleba (wedle uznania) - włala :bravo
Duke - 1 Grudnia 2005, 09:22

A do takiego posiłku serwujemy zimne pifko :D
Nivak - 1 Grudnia 2005, 09:25

Gustaw G.Garuga napisał/a
kilka łyżek musztardy (najlepiej sarepskiej)
A nie lepsza jest rosyjska? 8) Sarepsa jest kwaśna :?
Czarny - 1 Grudnia 2005, 09:27

Sarepska is the Best. Można ją jeść łyżkami :mrgreen:
Nivak - 1 Grudnia 2005, 09:29

Rosyjskiej tak się nie da jeść... za ostra jest 8) Ale ja lubię takie sprawy. Jest jeszcze dijon, ale ta musztarda kosztuje 10zł za słoiczek :? Za to powala na kolana :D
GAndrel - 1 Grudnia 2005, 09:50

Moim ulubiony daniem jest Orange flavor chicken. W menu zawsze na czerwono, bo to oznacza, że potrawa jest "hot and spicy". Są to pikantne, słodkie i pomarańczowe kawałki kurczaka. Pycha. Niestety robią to tylko prawdziwi amerykańscy chińczycy. Czyli dawno nie jadłem :(

Z polskich dań - kartacze. W wykonaniu mojej mamy. :)

Margot - 1 Grudnia 2005, 22:41

Szpinakowi, choćby spod Złotego Psa, zdecydowane NIE! Pod Złotym Psem dają fajne drinki, nie tylko wściekły pies, lecz także: pies na kobiety (mleko, malibu i wiórki kokosowe), pies, który jeździł koleją (chyba żołądkowa gorzka z likierem mietowym), Szarik i Cywil (wódka z sokiem pomarańczowym i grapefruitowym) oraz drink wieczoru (dowolnego wieczoru), który nieodmiennie lubię, bo się po nim świeci jak pies Baskerville'ów (w równych proporcjach: wódka, gin, whiskey, żubrowka i 4 kostki lodu) :mrgreen:

A najlepszy jest tatar, oczywiście. Do tatara potrzebny jest przede wszystkim ostry nóż. Bardzo ostry nóż. Następnie niezbędny jest świeżutki efekt jatki w postaci kawałka ładnej cielęcinki - oskórowanej, odkrwawionej i pozbawionej błon. Cielęcinkę na plasterki, a następnie w kosteczkę drobniuteńką należy posiekać nożem bardzo ostrym. Niepożądany jest dodatek z własnych palców krojącego, osobliwie z powodu bardzo grubego naskórka opuszków oraz paznokci. Wycisnąć do mięska malutki ząbek czosnku. Wymieszać łapami. Posiekane mięsko ułożyć w małe kraterki. Do każdego kraterku wrzucić żółtko jajeczne, szt.1/kraterek. Osobno posiekać (wiem, to już nie taka sama frajda, jak siekanie mięska, ale trudno, poświęcić się kulinarnie należy) ogórek kiszony, cebulę, grzybki marynowane (takie, które są jadalne, nawet jeśli tylko raz - najwyżej następnym razem cały tatar będzie tylko dla nas). Do przyprawiania potrzebna jest oliwa oliwkowa (w ostateczności olej słonecznikowy, ale nie polecam), przyprawa do zup o barwie coca-coli, czyli maggi, oraz standardowy pieprz i sól.
Nieortodoksyjni wielbiciele mogą zagryzać chlebem z masłem, niemniej, chleb nie wydaje mi się koniecznym dodatkiem :mrgreen:

Logan - 1 Grudnia 2005, 23:25

Bleee... Niecierpię surowizny. Zawsze na widok tatara mam tzw. odruch zwrotnicowy... Lepszy śledzik. Taki jak jadłem przed chwilą. W sosie śmietanowym z kawałkami jabłka i cebulki marynowanej. Do tego świeżutki chlebuś grubo posmarowany smarowidełkiem.
Nivak - 1 Grudnia 2005, 23:29

A co powiesz Logan na ikrę ze śledzików w śmietanie z cebulką pokrojoną w kostke z kawałkami śledzika? I do tego ziemniaczki 8)
Dla mnie bomba :) Jestem masowym mordercą nienarodzonego życia śledzików :wink:

Logan - 1 Grudnia 2005, 23:31

Nie wiem, nie próbowałem. Wypowiem się jak kiedyś dotrę do tego żarełka. Ogólnie rybki uwielbiam. Rybkożerca jestem. I kurczakożerca. :)
Nivak - 1 Grudnia 2005, 23:34

Kurczaki już mi się przejadły :?
Ile można jeść to samo dzień w dzień?...

Margot - 1 Grudnia 2005, 23:56

Z ryb - czerwone, czyli łosoś. Na Teleporcie jadłam coś, co nazywało się łososiem i miało mięso białe. W smaku rybne i świeże (nie doznałam żadnych odruchów zwrtonicowych ani zapętlających po spożyciu), ale jakoś niełososiowe.
Najbardziej pożądam łososia z grilla. Obowiązkowo pokropiony cytrynką oraz umaczany w sosie. Sos składa się z majonezu, czosnku (wielka ilość, bo to czosnkowy sos) i koperku. Pyyycha! :) ))

Kurczak pieczony też może być. Najlepiej również na grillu, po wcześniejszym marynowaniu w zalewie ziołowej. Polany miodem, z ostrą papryką i czosnkiem (a jakże! czosnek nie jest dodawany tylko do czekolady i ciasta, a przynajmniej nie zawsze), z zielskiem prowansalskim dla kolorytu oraz majerankiem => super! (ups, klawiaturę obśliniłam!)

eta - 2 Grudnia 2005, 09:16

1 bierzemy pierś z kurczaka, kroimy w paski, podsmażamy na patelni
2 zdejmujemy mięsko odkładamy w ciepło, a na pozostały tłuszczyk wsypujemy opłukany ryż
3 mieszamy, mieszamy, mieszamy
4 wsypujemy przyprawy: chili (dużo), paprykę (dużo dużo), mietę albo anyż [ogólnie ma być ostro i aromatycznie] i mieszamy
5 zalewamy rosołkiem, moze być z kostki
6 na malutkim ogienku i od czasu do czasu mieszamy, w razie potrzeby dolewamy rosołku
7 wlewamy przecier pomidorowy i mieszamy
8 wrzucamy rodzynki (dużo, mozna koryntki, albo takie wielkie) i mieszamy
9 jak ryż będzie gotowy dorzucamy mięsko (o ile nie zostało wyżarte) i mieszamy
10 na zakończenie po wierzchu rozsmarowujemy dwie łychy śmietany i nie mieszamy
11 na 5 min do piekarnika (niekoniecznie)

smacznego

Mara - 2 Grudnia 2005, 09:37

Margot napisał/a

A najlepszy jest tatar, oczywiście. Do tatara potrzebny jest przede wszystkim ostry nóż. Bardzo ostry nóż.

... i świeży Tatar, uprzednio odpowiednio znieczulony, żeby nie uciekał :mrgreen:

Margot - 2 Grudnia 2005, 10:28

Mara napisał/a
Margot napisał/a

A najlepszy jest tatar, oczywiście. Do tatara potrzebny jest przede wszystkim ostry nóż. Bardzo ostry nóż.

... i świeży Tatar, uprzednio odpowiednio znieczulony, żeby nie uciekał :mrgreen:

Wystarczy połamać nogi i zawiesić Tatara nad korytkiem, żeby się ładnie wykrwawił - nadal trwają spory, czy głową w dół, czy nie. Osobiście, nie jestem ortodoksyjna - orientacja przywieszania dowolna :mrgreen:

Duke - 2 Grudnia 2005, 10:38

Gruby kawałek wolowiny wrzucić na gorący tłuszcz poczekać aż lekko się przysmazy, obocić na drugą stronę, dodać cebulkę i zaczekać aż się zeszkli. Wyjąć, podac na talerz obficie polewając tłuszczem. Najlepszy jest wtedy, gdy przy przekrawaniu wypływa krew - rewela, co prawda same arterie zatykają się od patrzenia na to, ale ja tak lubię :mrgreen:
mawete - 2 Grudnia 2005, 12:13

Golonka z piwa... duża golonka... do tego musztarda i bardzo ostry chrzan (żeby aż łzy leciały) i duże piwo do tego...
a potem wściekłego psa... ale prawdziwego... na spirytusie :mrgreen:

Gustaw G.Garuga - 4 Grudnia 2005, 03:52

Margot napisał/a
Następnie niezbędny jest świeżutki efekt jatki w postaci kawałka ładnej cielęcinki - oskórowanej, odkrwawionej i pozbawionej błon

Duke napisał/a
Gruby kawałek wolowiny wrzucić na gorący tłuszcz poczekać aż lekko się przysmazy[...]. Najlepszy jest wtedy, gdy przy przekrawaniu wypływa krew

A potem zdziwienie i dramatyczne pytania, skąd ten SARS i ptasia grypa :?:

Margot - 4 Grudnia 2005, 09:48

Gustaw G.Garuga napisał/a
Margot napisał/a
Następnie niezbędny jest świeżutki efekt jatki w postaci kawałka ładnej cielęcinki - oskórowanej, odkrwawionej i pozbawionej błon

Duke napisał/a
Gruby kawałek wolowiny wrzucić na gorący tłuszcz poczekać aż lekko się przysmazy[...]. Najlepszy jest wtedy, gdy przy przekrawaniu wypływa krew

A potem zdziwienie i dramatyczne pytania, skąd ten SARS i ptasia grypa :?:

Roznosi ją niejaki Jakob Creutzfeldt :mrgreen:

Mara - 4 Grudnia 2005, 10:52

Ostatnio moja Druga Połowa jadła w Norwegii dwie dziwne potrawy.
Pierwsza to Zgniła Ryba - surowa ryba leżąca sporo czasu w wodzie z solą i cukrem. Ponoć bardzo trzeba uważać, żeby faktycznie nie zgniła ;-)
Druga to surowe mięcho z łosia natarte ziołami i leżące tak sporo czasu, aż zczernieje z wierzchu.
Mąż zjadł i żyje. Jestem dla niego pelna podziwu :D
Miałam okazję spróbować kilku potraw charakterystycznych dla tegoż zakątka Europy (chociaż nie aż tak ekstremalnych) i muszę przyznać, że kuchnia norweska jest paskudna. Bueee...

Pako - 4 Grudnia 2005, 10:58

Mara napisał/a
Mąż zjadł i żyje.

A to dobrze, czy źle :P ;) ?

Bigosik - no po prostu człowiek może jeść, aż pęknie. Jeszcze jak postoi parę dni, przejdzie aromatem, no po prostu ślina w gęibie mi sie zebrała...
Standardowe danie: kluski, sos (byle tłusty!) "modra" kapsuta, schaboszczak. Pycha.
Peklowany kurczak, odstaje parę dni, a potem pieczony. Mięsko samo sie w gębie rozwala, a język aż sie zwija z rozkoszy.
Co bym chcial zjeść? Jak to określa: stek, ale taki, co by robił "muu!" :mrgreen:



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group