To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Mistrzowie i Małgorzaty - Alicja Pawłowska

merula - 13 Stycznia 2011, 23:52

poproszenie o egzemplarz "ałtorski" to będzie przeginka? :wink:
shenra - 14 Stycznia 2011, 00:00

merula, z bólem serca muszę powiedzieć, że mam tylko jeden :( Ale mogę Ci ksernąć moją wstawkę, jeżeli bardzo zapragniwujesz.
merula - 14 Stycznia 2011, 00:01

przynieś, pooglądam.
shenra - 14 Stycznia 2011, 00:05

Przyniosę w sobotę :wink:
hardgirl123 - 14 Stycznia 2011, 08:37

shenra, a możesz ksernąć też dla mnie :) ????
dasz mi przy okazji :)
gratulacje :D

Kasiek - 14 Stycznia 2011, 09:19

Zrób hurtowo, taniej xero się wyniesie :P
terebka - 14 Stycznia 2011, 09:37

Gratulejszyn, shenra :arrow: :bravo
ilcattivo13 - 14 Stycznia 2011, 11:19

:bravo shenra :D to kiedy oblewamy doktorat?
shenra - 14 Stycznia 2011, 11:53

ilcattivo13 napisał/a
to kiedy oblewamy doktorat?
Jak go wymyślę :mrgreen:

hardgirl123, łokej. :wink:

baranek - 1 Marca 2011, 15:05

SFFiH 65 przede mną. No numer jak numer, nie wiem jeszcze, nie czytałem. Ale zapowiedź SFFiH 66 już kuknąłem. No no. No!
Adon - 1 Marca 2011, 15:46

A gdzie ta zapowiedź, bo ja ślepy? A też bym pogratulował. :D
baranek - 1 Marca 2011, 15:48

A na czwartej stronie.
shenra - 1 Marca 2011, 15:50

baranek, gracias, gracias. A zaplątało się małe opowiadanko :wink:
Adon - 1 Marca 2011, 15:52

baranek napisał/a
A na czwartej stronie.

Ale chyba nie www? :wink:
To jeszcze muszę poczekać, zanim zobaczę, ale gratuluję już teraz. :)

shenra - 1 Marca 2011, 15:53

Adon, dzięki. Wprawdzie to jedynie zapowiedź, ale fajnie, że ktoś zwrócił uwagę. Zobaczymy, czy po lekturze będziecie równie happy ;P:
Magnis - 9 Marca 2011, 10:37

Shenro cieszy mnie Twoje nowe opowiadanie w numerze 66 i nie mogę się doczekać kiedy przeczytam :D .Gratulacje również dla Chomiczka :D .
shenra - 9 Marca 2011, 11:07

Magnis, bardzo miło mi to słyszeć. Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz, bo to nie będzie świat Meritheriona :wink:
shenra - 30 Marca 2011, 18:14

Miałam genialny sen. I postanowiłam się nim podzielić w swoim wątku, bo jak go sobie opisałam to wyszedł z tego niezły elaborat :mrgreen: Wszystkie emocje jakie odczułam w tym śnie, mimo iż intensywne, znajdowały się jakby za parawanem, przytłumione, chociaż namacalnie żywe.

Zaczęło się od podwójnego morderstwa, którego byłam świadkiem. Makabra sceny tak zryła mi psychikę i wywołała reakcje obronne, że pomimo iż przyglądałam się jej z bardzo dobrego punktu obserwacyjnego(to znaczy schowana między drewnianą ścianą a murem) i powinnam była w stanie podać wszystko ze szczegółami, nie umiałam. Niestety mój mózg się zablokował i na rozprawie sądowej nie byłam w stanie ze stu procentową pewnością zaświadczyć, że człowiek siedzący na ławie oskarżonych był sprawcą. Co oczywiście wywołało ogromną falę protestów i potępienia dla mnie. Mimo usilnych prób nie dałam rady odblokować pamięci, by obraz mordercy stanął mi przed oczami. Dodatkowo tylko wąska grupa policjantów wiedziała, że wcześniej oskarżony groził, że jeśli go zidentyfikuję to mnie dopadnie, co też się przyczyniło do spotęgowania PTSD. Jedyną rzeczą jakiej byłam pewna, to to że dostałam w liście od mordercy rysunek wiązanki storczyków.
Później zostałam zabrana na jakiś obóz dla młodzieży, gdzie miałam się ukyrwać w ramach programu ochrony świadków. Cały czas było ze mną dwóch policjantów, jeden z nich technicznie był moim przyjacielem, ale z niezrozumiałych przyczyn miałam co do niego obawy. Na tym obozie okazało się, że w jednym z pokoi na trzecim piętrze znalazłam niemowle. Od pierwszego spojrzenia na nie wiedziałam, że to dziecko trzyma w sobie klucz do zrozumienia wszechświata i muszę je chronić. Co biorąc pod uwagę całą sytuację było nieco dziwne.
Po jakimś czasie namierzył mnie ktoś z rozwścieczonego tłumu, ktoś kto był na sali sądowej w trakcie moich zeznań i z uporem maniaka próbował mi wymierzyć karę. Uciekałam przed nim(w głowie mając huczące obrazy wcześniejszego mordu) korytarzami, które złośliwie się wydłużały, łazienkami, które nie chciały się zamknąć. Gdy człowiek ów został spacyfikowany przez jednego z chroniących mnie policjantów z kieszeni w jego kurtce tenże policjant wyciągnął ponoć zasuszonego storczyka.
W tym momencie mój umysł zaczął wariować, jedyną rzeczą, która broniła mnie przed oszaleniem było dziecko, które musiałam chronić. Tego samego dnia dowiedzieliśmy się, że ludzie, którzy zostali skrzywdzeni przez mordercę, którego ja "uwolniłam" zamierzali zogranizować samosąd. Wsiedliśmy do samochodu, gabarytami przypominającego naszą "sukę" i pojechaliśmy do supermarketu, w którym pracował morderca. W czasie jazdy coś się stało, nie mam pojęcia co. Na jednym ze skrzyżowań ze stojącego przed nami miniwana wysiadło kilku "dzieci kwiatów" i zaczęli uderzać w nasz samochód, a jeden nawet próbował przebić oponę. Jedyne o czym myślałam wtedy, to żeby nie strzywdzili dziecka. Zapięłam się podwójnie pasami przeczuwając jakąś tragedię. Nagle prowadzący samochód policjant(nie mój przyjaciel) wyszedł przez okno i stanął na dachu, przez co zaczęliśmy skręcać w stronę zakola, za którym było urwisko. Złapałam kierownicę jedną ręką i ze wszystkich sił starałam się przesunąć mimo blokujących mnie pasów(których nie zamierzałam odpinać), żeby nacisnąć hamulec. W końcu jakimś cudem udało mi się z piskiem opon, szarpnięciem spowodowanym gwałtownym skrętem kierownicy, zatrzymać samochód. Dziwne było to, że musiałam zaciagnąć ręczny, żeby nie stoczyło się ono z urwiska.
Tłum gotowy do linczu zebrał się przed marketem i jak gniewna fala wlał się do wnętrza sklepu. Szłam pomiędzy tymi ludźmi wysłuchując złożeczenia, lamenty i jedno hasło, które mnie przeraziło. Że dokona się teraz obiektywna sprawiedliwość i morderca odpowie za swoje czyny, a karę wymierzy mu najbardziej pokrzywdzony. Nie mogłam w to uwierzyć. Znaleźliśmy go w dziale z nabiałem pomiędzy dwoma wielkimi lodówkami, układał jogurty na najwyższej półce. Gdy nas zobaczył jego twarz nawet nie drgnęła. W jednej chwili ta zarośnięta, brodata gęba o oczkach cherubinka została w moim umyśle rozpoznana i przypisana wreszcie jako winowajca morderstwa.
Tłum wrzeszczał i napierał, a tamten się nie cofał. Mój przyjaciel wraz z kilkoma innymi policjantami starali się ich rozpędzić. Zaczęłam płakać i krzyczeć, że w jaki sposób chcą wymierzyć sprawiedliwość rękoma jednego człowieka, skoro nie są wstanie jednogłośnie stwierdzić kto wycierpiał najbardziej, że żal i cierpienie są subiektywne i każdy z nich tak naprawdę jest tym, kto powinien domagać się sprawiedliwości. Wykrzyczałam, że ten człowiek zabił mojego dziadka i ojca na moich oczach, a nie jestem pewna, czy w mojej mocy leży określanie wymiaru kary, właśnie dlatego, że tak bardzo mnie to dotyka. Wybiegłam stamtąd zalana łzami i przez niesamowicie długi korytarz, który kończył się przeszklonym holem. Dołączył do mnie ten drugi policjant. Cały czas powtarzałam to samo, a on mi potakiwał, wspominałam nawet o swoich wątpliwościach co do jego partnera(a mojego przyjaciela), że męczy mnie przeczucie, że morderca mojej rodziny miał wspólnika, że to wcale nie był przypadek, że trafił do naszego domu. Mężczyna kiwał głową, próbował mnie pocieszyć, z dziwną nutą w głosie skomentował moje podejrzenia o jego partnerze, ale na dobrą sprawę nie zaprzeczył. Gdy doszliśmy do holu presja, żal i rozgoryczenie rzuciło mnie na kolanach. Ułożyłam dzieciaczka na posadzce i skuliłam się od szlochu. Policjant przykucnął za mną i objął mnie delikatnie w geście pocieszenia, ale jego objęcia z każdą chwilą zaciskały się coraz bardziej. W pewnej chwili zaczął mowić, że może faktycznie mam rację i morderca miał wspólnika, kogoś kto masę czasu poświęcił na obcerwację mnie i mojej rodziny, kto musiał o mnie wiedzieć wszystko. Zapytałam dlaczego mnie, skoro to moi krewni nie żyją. Siła jego uścisku była nie do wytrzymania i nagle zrozumiałam, co on do mnie mówi. Z korytarza usłyszałam kroki i głos mojego przyjaciela. Syknełam do tego drugiego, żeby mnie puścił, a gdy nadal sapał mi do ucha, uderzyłam go głową w twarz i odepchnęłam.
Przepełzłam kawałek po posadzce i poparłam się na rękach, gotowa w każdej chwili podjąć próbę ucieczki. W oczach nowego napastnika pojawiło się coś, co przypominało rodzące się szaleństwo, a jednocześnie mogłam w nich wyczytać cierpienie, tęsknotę i coś jeszcze jakby uwielbienie. Z kieszeni wyciagnął jakąś szmatkę i podła mi. Rozwinęłam ją i zobaczyłam wyhaftowane czarne krokusy. Zmroziło mnie, a on powiedział, że jak wysłali go z misją do Japonii i nie mógł być przy mnie, na ich widok dzielący nas dystans zniknął. Musiał mi je dać. Następnie wyciągnął broni i w tej samej chwili, gdy chciał wycelować we mnie, mój przyjaciel podbiegł i lufa zatrzymała się na wysokości jego piersi. Nie mogłam pozowlić, żeby ten szaleniec go zastrzelił, dodatkowo miałam wyrzuty, że podejrzewałam przyjaciela o bycie wspólnikiem mordercy. Poderwałam się z posadzki i zaczełam się siłować z napastnikiem, starając się wytrącić mu broń z dłoni. Jednak nie miałam na tyle siły i gdy zrozumiałam, że nic z tego nie będzie pchnęłam jego dłoń w bok i rzuciłam się by zasłonić mojego przyjaciela. Nim huk wystrzału zagłuszył wszelkie inne dźwięki w tym zaskoczone "nie" mojego przyjaciela, a aksamitna ciemność spłynęła na moje powieki, zobaczyłam uśmiech maleństwa, które z uwagą przyglądało się całemu zajściu.

Witchma - 30 Marca 2011, 20:18

shenra, przepraszam, ale jeśli ja mam chaos w głowie, to co Ty masz... ananasa? :mrgreen:
Adon - 30 Marca 2011, 21:05

Fachowiec na pewno ciekawe rzeczy na tej podstawie powiedział o Tobie, shenra. :wink:
RD - 30 Marca 2011, 21:30

E tam :mrgreen:
ivaine - 30 Marca 2011, 21:54

shenra, masz niewątpliwie twórcze sny i bardzo dobrą pamięć :D .
shenra - 31 Marca 2011, 11:15

Witchma napisał/a
to co Ty masz... ananasa?
:shock: Wiesz, co? Boję się sprawdzać :mrgreen:
Adon napisał/a
Fachowiec na pewno ciekawe rzeczy na tej podstawie powiedział o Tobie
Profilaktycznie się nie zwierzam :mrgreen:
RD napisał/a
E tam :mrgreen:
Czuję nić porozumienia :mrgreen:
Arya - 31 Marca 2011, 20:22

shenra, napisz opowiadanie (albo lepiej całą książkę) opartą na "faktach" :mrgreen:
shenra - 31 Marca 2011, 21:13

Arya, szczerze to powiem Ci, że zastanawiałam się, czy nie zrobić z tego opowiadania na przykład. Na książkę, to jednak więcej szczegółów by się przydało, albo dorzutka wątków pobocznych. Być może dałoby się to połączyć z innym pomysłem, który mam. Ale za następny dłuuuugi tekst to się wezmę za parę miesięcy dopiero :wink:
merula - 31 Marca 2011, 21:15

najpierw skończ to, co masz na warsztacie ;P:
shenra - 31 Marca 2011, 21:25

merula, no przeca mówię, że dopiero za jakiś czas do dłuższego usiądę :mrgreen: W przerwie między jednym, a drugim może jakieś opowiadanie śmignę :wink: (może mniej powyginane)
Mara - 10 Maj 2011, 11:28

Wlasnie przeczytalam "Hrabine i nocolaki". W trakcie czytania, gdy doszlam do mrocznych chomikow, cos mnie tknelo i zerknelam na notke autorska :) I chociaz poczatkowo nazwisko nic mi nie mowilo, to tykalo mnie slusznie. Ktoz inny z takim uczuciem moze pisac o tych malych gryzoniach? :D
Odnosze wrazenie, ze Hrabina to tylko czesc historii. Jest moze jakas wieksza calosc? Albo inne opowiadania o tej nadobnej niewiescie?

shenra - 11 Maj 2011, 11:09

Mara, jeszcze nie ma, ale okazuje się, że magnetyzm zwierzęcy nie może pozostać odegnany w odmenty czasu. Jak tylko skończę pracę nad obecym projektem to już nowa(mam nadzieję interesująca strona Mocy) wciągnie Hrabinę w swoje szpony. :wink:

Mara napisał/a
Ktoz inny z takim uczuciem moze pisac o tych malych gryzoniach?
Nawet nie wiesz ile miodzika śmignęłaś właśnie na me chomicze serce( i szlag trafił dietę :mrgreen: )
Chal-Chenet - 11 Maj 2011, 11:55

Jak widać, notki się jednak do czegoś przydają. O to mi właśnie chodziło w innym wątku. :)
Przepraszam autorkę za offtop, mam nadzieje, że mi wybaczy ten mały wtręt. ;)



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group