To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - Odpryski

terebka - 1 Marca 2010, 21:47
Temat postu: Odpryski
Poniżej pierwsza próba wejścia do labiryntu shenry. Ale to druga zakończyła się drugim miejscem, więc tak sobie myślę, że dobrze się stało iż zawróciłem w porę.

Cytat

Labirynt

Eleasz zatrzymał się i z niepokojem spojrzał na trzymany w prawej dłoni kaganek – świecił coraz słabiej. Chłopak wspomniał minę króla i jeszcze bardziej zmarkotniał. Ten stary cap zapewne już się cieszył, że pozbędzie się golca, ubiegającego się o rękę jego córy. A Minotaur? Teraz Eleasz zaczynał pojmować swój błąd. Minotaur siedział zamknięty w Labiryncie i kompletnie nie zagrażał królestwu. Właściwie bywał pomocny, gdy trzeba się było pozbyć natręta, jednego z drugim.
W tym świetle również królewna przestawała lśnić tak nieskazitelną czystością. Owszem, mrugała do Eleasza, trzepocząc rzęsami uwodzicielsko, ale ten jej pieprzony kłębek, który mu cichcem wcisnęła w dłonie, tylko z pozoru wydawał się duży – nić okazała się gruba i krótka, kończąc się już przy piątym zakręcie
Teraz to i tak nie miało już większego znaczenia. Jeszcze na początku Eleasz próbował znaczyć odnogi korytarzy, by móc później trafić z powrotem. Jednak po jakimś tuzinie zakrętów, kiedy po raz kolejny natknął się na własny znak, zrozumiał, że z tej przygody łatwo się nie wykpi.
Zaklął wściekle i kopnął niewyraźną plamę tuż obok prawej stopy. Chwilę później pożałował tego. To nie był kamień – kamienie nie śmierdzą. Eleasz strzepnął energicznie stopą i jął pocierać nią zapamiętale o ścianę, krzywiąc się przy tym niemiłosiernie.
I gdy tak tarł obutą w sandał stopą o porowatą skałę Labiryntu, jego nozdrza wyłapały nikły zapach dymu. Zastygł w bezruchu, węsząc tylko niczym pies ze sfory Artemidy. Chwilę później biegł, w prawej dłoni dzierżąc tlący się już ledwie kaganek, lewą próbując wyciągnąć krótki mieczyk z pochwy umiejscowionej po tej samej stronie ciała. Szło mu nietęgo to wyciąganie, ale trzeba uczciwie przyznać, że się starał. I że mieczyk wypadł mu tylko raz z dłoni.
Biegł, sapiąc, po pewnym czasie dowierzając już tylko węchowi – bezużyteczny kaganek odrzucił gdzieś w ciemności. Prowadził go coraz wyraźniejszy swąd dymu. Gdzieś tam powinno być leże potwora. A taki potwór przecież musi coś żreć. Słowem, gdzie jego leże, tam otwór w ścianie, przez który podsuwają mu koryto, kiedy akurat korytarzami nie szlaja się żywe jadło.
Przyspieszył na widok łuny, jaśniejącej już z daleka. Ognisko! Świetnie, Eleasz się przy nim ogrzeje bo ciągnie od tych skał jak z *beep* Eola.
– Słychać cię już było, chłopie, od jakichś dwóch stadionów.
Eleasz stanął jak wryty. Stworzenie, grzejące się przy ognisku, może i było zarośnięte niczym Dionizos po dwóch tygodniach libacji, ale ponad wszelką wątpliwość był to człowiek. Wychudły, półnagi, obracający między palcami wyślizganą do białości kosteczkę.
– Nie stój tak w wejściu, bo cię przewieje – rzekł przyjaźnie nieznajomy. – Usiądź przy mnie.
Eleasz, z lekka ogłupiały, ruszył w kierunku ogniska. Opodal, w półmroku dostrzegł stertę kości. Na wierzchu leżała ogromna czaszka byka, ale szczątków było tak dużo. Eleasz, kompletnie nie wiedział co o tym sądzić. Usiadł, nie reagując, kiedy nieznajomy po przyjacielsku objął go ramieniem a prawą dłoń położył mu na kolanie.
– Od ładnych paru miesięcy nie miałem wieści z góry. Jak się miewa królewna?

terebka - 31 Maj 2010, 11:00

Ostatnia Wola

Coś ci powiem, mości kacie,
Nim mi głowę mieczem utniesz,
Nim zakrzykniesz: Pora na cię!,
Żem przystojny jest okrutnie.

Wolą Stwórcy ludzka rasa
Różnorodna jest, i basta!
Jest brzydali cała masa,
Pośród nich zaś cud wyrasta.

Jam tym cudem, jam, nikt inny!
Moja skromność nie ma granic.
Wszak nie jestem temu winny
Że sam Stwórca miał ich za nic.

Wejrzyj w serce - masz je przecie.
I u kata ono bije.
Każda bestia na tym świecie
Ma w litości to, co żyje.

Czy nie szkoda ci, łaskawco,
Ty, co miecz twój kark mi pieści,
Wielkiej straty zostać sprawcą,
Która dotknie ród niewieści?

Czy w umyśle twoim kacim
Nie zabłyśnie iskra trwożna,
Myśl jak wiele można stracić,
I że przecież tak nie można?

Ach, już milczę, nie mam woli,
By się kajać tak bez końca.
Tylko serce w piersi boli,
Że nie ujrzę więcej słońca.

Taki to już los zwodniczy,
Że zabawką w boskim planie
Jest człeczyna, więcej niczym,
I nic nie da narzekanie.

Czyń powinność swą paskudną.
Nie rób chryi, tnij, nie zwlekaj.
Zakończ mą nadzieję złudną,
Skoro Boh już na mnie czeka.

***

Aby jednak wilk był syty
I owieczka w miarę cała,
Stwórca w łaski płaszcz spowity
Zrezygnuje z mego ciała.

Niech się duszą zadowoli,
Ta mu starczy w zupełności.
Resztę w mej ostatniej woli
Zapisuję potomności.

Wszelka cząstka, choćby mała,
Chociaż by się dla każdego
Nieistotną wydawała,
Właściciela znajdzie swego.

Korpus, głowa, palce, łokcie,
Nerki, serce, blade lica,
Zęby, oczy, nos, paznokcie,
Mózg, wątroba, dwunastnica...

Wszystko, wszystko, bez wyjątku.
Tłustym tuszem podpisane,
Spakowane dla porządku,
Krasną wstążką przewiązane.

Niech kolejka się sformuje,
Choćby wiorsty ćwierć mieć miała,
I niech każdy wylosuje,
Kawałeczek mego ciała.

Temu głowa, temu łokieć,
Nerka, serce, lico blade,
Ząb, nos, oko i paznokieć,
Pępek, mostek i pośladek.

***

Bohu - dusza, ludziom - ciało,
Które wszakże nie jest trwałe.
Dobrze, aby coś zostało,
By przez wieki głosić chwałę.

Jest na zachód od miasteczka
Łączka mała, na niej wzgórek,
Przy nim gaik, wąska rzeczka,
Mostek, krzaczek oraz murek.

Gdyby kiedyś kurhan zgrabny
Upamiętniać miał me życie
Fragment ziemi ów powabny
By pasował należycie.

Śliczna łączka, strome wzgórze,
Gaik, mostek, krzaczek, rzeka,
Mur wysoki. Tuż przy murze
Miejsce na mogiłę czeka.

Grób sławiący moje życie
Niechże tutaj rychło stanie.
Płyta z brązu, zaś na płycie
Będzie widnieć takie zdanie:

Tu spoczywa cząstka ciała
Bóstwa seksu, cara chuci.
Wielką misję wypełniała,
Nim katowski miecz ją skrócił.

***

Puenta wchodzi na grunt grząski –
Skoro męża niemoc dusi,
Jego święte obowiązki
Pocieszyciel przejąć musi.

Ów zaś niech się pilnie stara,
By nie skalać nie to łoże,
Bo gdy niemoc tyka cara –
Święty Boże nie pomoże.

To już wszystko, srogi panie,
Na tym kończę duszy łkanie.
Co się stać ma, niech się stanie.
Składam głowę. Tnij, Iwanie!

baranek - 31 Maj 2010, 13:16

Ostatnia Wola - miodzio :!: :!: :!:
Pucek - 31 Maj 2010, 18:18

Podobuje mnie się :!: :bravo
ketyow - 1 Czerwca 2010, 10:14

terebka, świetne!
terebka - 1 Czerwca 2010, 13:22

Dzięki, dobrzy ludzie :)


Edit. Byłbym... Jest jeszcze coś takiego:


Sroka i lis

Siedzi sroka na gałęzi
I rzęzi.
Sroczy oddech liście zwiewa
Z drzewa.
W płucach coś strasznie tej sroce
Chroboce.

Jakaż siurpryza niemiła
Trafiła
Ją z nagła, że aż tak kraka,
Pokraka,
Że echo wredne się niesie
Po lesie?

Głos rzężącego ptaszyska
Do liska
Dotarł i wyrwał z oparu
Koszmaru,
Co gniótł już biedną gadzinę
Z godzinę.

Zły był to koszmar, co wybył,
Oj, zły był.
Kiedy więc przepadł za rzeką,
Daleką,
Otarł chytrusek pot z czoła
I woła:

Złym był, nie przeczę, przyznaję.
Choć kraje
Się serce lisie, przysięgam –
Co gęga,
Gdacze, tego się, przyrzekam,
Wyrzekam.

Wiem, trudno dać wiarę bestii –
Tej kwestii
Podnosić nie sposób. – Wszakże,
A jakże,
Wierzcie, że będę już, proszę,
Jaroszem.

Nie tknę już łapą okrutną
(Niech utną
Ją, niżbym parol miał złamać.
Ja kłamać
Już nie mam ochoty) mięsa
Ni kęsa.

Ledwie przebrzmiały te słowa,
Gdy głowa
Lisia wędruje do góry,
Pod chmury.
Bowiem wydało mu się, że
Ktoś się drze.

Rychło hałasu sprawczynię
W gęstwinie
Dojrzał, więc woła: Ma sroko,
Wysoko,
Jak widzę siadłaś, wysoko,
Ma sroko.

Zejdź niżej, bym mógł cię zbadać,
Miast biadać,
Rzęzić, kasłać, charczeć, stękać
I kwękać.
Mam sposób na twą bolączkę –
Rzeżączkę.

Trzasnę cię w plecy od ucha.
Wysłuchaj
Kumoszko i nie rób miny.
Jedyny
To bowiem na płucny zamęt
Traktament.

Mać ma tak właśnie robiła,
Gdy żyła,
Zanim nie zżarły jej charty –
Złe czarty.
Waliła rzężące dziatki
W łopatki.

Finał tejże opowieści
Pomieścić
Się w głowie mojej, cny Boże,
Nie może,
Choć wiele znałem cudaków
Wśród ptaków.

Nie ma już sroki wśród żywych.
Myśliwy
Natomiast odszedł w dal siną
I zginął.
Gdy spał, dopadły go charty –
Złe czarty.

Agi - 1 Czerwca 2010, 13:41

terebka, świetna zabawa słowami. :bravo
xan4 - 1 Czerwca 2010, 13:54

Bardzo dobre terebka, :bravo
terebka - 1 Czerwca 2010, 14:01

Oba są dość leciwe. I, co zabawne, chyba jedyne ukończone :roll:
Matrim - 1 Czerwca 2010, 14:04

terebka, :bravo podwójne, bo oba poematy świetne :)
terebka - 22 Lipca 2010, 10:17

Kilka recek: ^^

Oko węża - Opowieści z Borgaanu t.1
Czyste cięcie
Rydwan bogów
Rogi - najnowsza.

I jeden krótki wywiad:

Aleksander Kowarz

terebka - 6 Sierpnia 2010, 20:43

Na stronie NF zamieściłem opowiadanie konkursowe. Właściwie to szort, bo cóż znaczy te 9000 znaków. Gdyby ktoś zechciał przeczytać, skomentować i (ach, nie śmiem prosić) ocenić, byłbym dozgonnie wdzięczny.

Opowiadanie nosi tytuł: Rodzina zastępcza

jewgienij - 7 Sierpnia 2010, 16:55

Świetne te teksty, tego ostatnio linkowanego, na 9 kilo, jeszcze nie czytałem, ale chyba poczytam. Masz łatwość, a przez ten cudaczny tytuł bloga nawet nie zaglądałem.
terebka - 3 Wrzeœśnia 2010, 23:52

Dziecko. Dziewczynka. Na oko trzyletnie, plus minus kilka miesięcy, ze wskazaniem na plus. Szło sobie skrajem drogi, wśród szpaleru drzew oraz mnóstwa zakrętów, śmiało i rezolutnie. Za plecami miało około pół kilometra drogi do najbliższej miejscowości. Od drugiej miejscowości, tej, w której kierunku zmierzało, dzieliło je jakieś trzy kilometry. Flankowane ze swojej lewej strony wolniutko jadącym samochodem. Prowadziła pani, zaaferowana, co widać było po minie, pan zaś z siedzenia pasażera próbował negocjować z dzieckiem. Szło mu niesporo. Dzieciak ewidentnie nie chciał wsiąść do środka, choć zmierzali wszyscy w tym samym kierunku.

Ciekawe urozmaicenie drogi do pracy, jaką codziennie przemierzam.

Dziecko wybrało się w kilkukilometrowy spacer "do Ani". Utworzyło się rychło małe skupisko samochodów na poboczu. Z jednego z nich wysiadł mężczyzna. Dało się słyszeć: "A ty co tu robisz?".

Upewniwszy się, że wszystko gra, pomknąłem dalej.
Niby nic, a jednak. Kilka kilometrów drogi, od cholery zakrętów ukrytych wśród dwóch rzędów grubaśnych lip. Samochody, ścinające te zakręty. I dziecko, na oko trzyletnie - aż człowiekowi zimno po plecach idzie jak sobie pomyśli o tym teraz, kilkanaście godzin po wydarzeniu :|

terebka - 20 Wrzeœśnia 2010, 09:57

To jest zupełnie inna książka Komudy, ale jednocześnie taka sama – szczera, przekorna, o czym świadczy choćby fakt, że za prolog historii obrana została jedna z większych klęsk wygranej przecież wojny Trzynastoletniej... czyli słów kilka o Krzyżackiej zawierusze.
terebka - 30 Wrzeœśnia 2010, 15:11

Wywiad ze Stefanem Dardą.
terebka - 11 Listopada 2010, 14:44

Sztejer - przedpremierowo
terebka - 19 Listopada 2010, 16:30

Najnowszy szort
baranek - 19 Listopada 2010, 16:57

przeczytałem. przyczepiłbym się do założenia. tylko nie wiem czy słusznie.
terebka - 19 Listopada 2010, 17:00

Mów wszystko. Nie taj niczego.
baranek - 19 Listopada 2010, 17:11

ja się nie bardzo znam na opowiadaniach grozy. widziałem jednakowoż kilka filmów. i wiem, że z logiką bywa różnie. więc może tak właśnie powinno być. nie wiem.

no bo tak: kobieta miała zginąć na przystanku. ale uratował ją kurier, który przywiózł telewizor. tak? znaczy gość zmienił przeznaczenie, tak? a że przeznaczeniu nie da się umknąć, kobieta ginie walnięta tymże telewizorem. tak? a kurier, który przed chwilą zmienił przeznaczenie, czeka na dole aż się dopełni, tak?
i tutaj właśnie w umyśle czytelnika, który nie jest przesadnym fanem literatury grozy rodzi się pytanie: to po jaką właściwie cholerę on tę babeczkę ratował? po to żeby zaraz zabić?

terebka - 19 Listopada 2010, 17:21

Ideą zabawy, która właśnie się toczy na portalu Secretum.pl, jest tworzenie opowieści grozy złożonej z kolejnych epizodów. Każdy następny powinien w jakiś sposób odnosić się do poprzednich. Mój szort nawiązuje do Epizodu I-go stworzonego przez Krzysztofa Dąbrowskiego, wprowadza nowy wątek. Zadaniem kolejnej autorki jest rozwinięcie go, pełną garścią, czy też jeno muśnięcie. W zabawie pojawią się też znani Autorzy grozy, ci z pewnością wyprostują niedoskonałości mego Epizodu, które niewątpliwie w nim są.
baranek - 19 Listopada 2010, 17:23

a widzisz, to ja nie znałem kontekstu... to ja przepraszam...
terebka - 19 Listopada 2010, 17:29

Z tymi przeprosinami to nie przesadzaj bo się krępuję. Cieszy mnie że przeczytałeś szorta i zechciałeś wyłuskać jego ułomności :)
xan4 - 19 Listopada 2010, 17:32

To takie Oszukać przeznaczenie 8 ;P:

jak dla mnie szort terebki (czyli odsłona nr 2) jest lepszy od odsłony nr 1 Dąbrowskiego.

Ale baranek ma rację, ten kurier to sobie tylko niepotrzebnie robotę zrobił, no, chyba że lubi :P

terebka - 19 Listopada 2010, 17:35

Musiał mieć swoje powody. Któryś z kolejnych Autorów na pewno rozwinie temat - jestem tego pewny.

Dzięki xan4 :)

terebka - 23 Grudnia 2010, 16:01

Z trzech stron, niczym Trzej Królowie, nadciąga debiut, rzecz niezmiernie radująca. Wszystkie trzy mają gwarancję z grubsza stuprocentową, czyli ich "zaistnienie" nie spędza snu z mych powiek. Mroczna strona polega na tym, że trójka owa zmierza swoim własnym tempem, niezależnym od siebie ale i wynikającym z jakichś wewnętrznych przypadków, czy wręcz kaprysów. To przyśpieszają, to znów zwalniają, czasami wygląda jakby się zatrzymywały, i na dobrą sprawę, mimo iż to już naprawdę niedługo, nadal nie wiem, który będzie pierwszy. Prawdziwy debiut to nie pewność, że nastąpi, ani nawet jego bezpośrednia zapowiedź. Debiut jest wtedy, gdy mogę poczuć zapach papieru, dotyk, usłyszeć jego szelest. I zobaczyć własne nazwisko. Kurde, ależ mnie roznosi... :roll:
terebka - 27 Grudnia 2010, 23:18

Gdyby ktoś chciał sobie szorta przeczytać:

http://www.fantastyka.pl/4,2990.html

Agi - 28 Grudnia 2010, 11:04

Niezłe. Niemoralna propozycja w wydaniu horrorystycznym.
Jak dla mnie, trochę zbyt oszczędnie dzielisz się wiedzą z czytelnikiem.
Zdanie w spojlerze sygnalizuje wiele, ale niewiele zdradza.


Spoiler:

Przede wszystkim: kim jest Lucy i co ją kiedyś spotkało?

shenra - 28 Grudnia 2010, 11:27

Agi napisał/a
Przede wszystkim: kim jest Lucy i co ją kiedyś spotkało?
Lucy chyba jest żoną i zdaje się spotkało ją mniej drastycznie niż składajacego propozycję :wink:


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group