To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Literatura - Tekst numeru 47 - głosujemy do 12 października.

nureczka - 3 Wrzeœśnia 2009, 10:43

felicytka nie przejmuj się.
Moja koleżanka po fachu, którejś nocy wypadała na ulicę w szlafroku i wałkach na głowie, by zaatakować strażnika przed ambasadą US o jakieś szczegóły dotyczące broni palnej.

Przy tym drobne oszustwo w KG to Pikuś.

felicytka - 3 Wrzeœśnia 2009, 12:21

nureczka napisał/a
...
Przy tym drobne oszustwo w KG to Pikuś.


Pan Pikuś :mrgreen:

Homer - 3 Wrzeœśnia 2009, 19:58

Głosujemy....

Dominatorem zostaje NURS.

Pola... zapewniły mi godziwą rozrywkę (miłe zaskoczenie) i to od pierwszego dialogu, chociaż domyśliłem się czym jest owa tytułowa "Kuźnia".

Poza NURSem zwycięzcami numeru są dwa shorty autorstwa Kusza i Baranowskiego oraz, co ciekawe, publicystyka.

Na Pilipiuka nie narzekam, lekka rozrywka, zgrabna, tylko w zasadzie to też short, a nie opowiadanie. Stały poziom. Daleko od dna, daleko do zachwytów. Nie będzie punktu...

Biuro mnie niestety zanudziło. Warszawy nie znam, jeśli historia miała być odpowiednikiem jakichś wydarzeń i nawiązań to niestety nie byłem ich w stanie wykryć. Sama fabuła, poza początkiem, który na chwile jedynie przyciągnął uwagę, była ograna, przewidywalna, puszczona po najmniejszej linii oporu i bez jednego nawet fajerwerka. I postacie i dialogi - nieciekawe. Czarę przelała odnaleziona na końcu miłość. Szanowne ciała redakcyjne z pewnego fantastycznego portalu dały niestety ciała. Trudno mi sobie wyobrazić zakończenie, które byłoby większym gwoździem do trumny tego opowiadania...

Domagalskiemu Panu dziękuję za przetłumaczenie tekstu piosenki. Nie wpadłem na to, ze śpiewają tam o wampirach. Jednak adnotacja o czytaniu do muzyki jest chybiona. Ciężko się czyta słuchając Elizabeth - sprawdziłem, miast utrzymywać klimat, trudno się skupić na lekturze. Samo opowiadanie miało bawić, ale poza drobnymi fragmentami, mocno mnie znużyło. Niedoścignionym wzorem miszmaszowych opowieści pozostaje "Piwem i mieczem", a ta przygoda załogi ląduje na kupce z napisem "nic specjalnego" (z adnotacją - "daremny montaż" - nie scenariusz, bo zamysł historii z tropieniem wampira, aż do zamku, zakończony finałową rozpierduchą; zrobienia takiej ORPowskiej wersji "wampirów bez zębów" całkiem całkiem - ale życzyłbym sobie wiele więcej względem tego, jak to wykonano).

Jedna jaskóła wiosny nie czyni - średni numer.

felicytka - 3 Wrzeœśnia 2009, 21:24

Homer napisał/a

Biuro Szanowne ciała redakcyjne z pewnego fantastycznego portalu Trudno mi sobie wyobrazić zakończenie, które byłoby większym gwoździem do trumny tego opowiadania...


Komisja nie zasugerowała zakończenia, ani też nie wpływała w żaden sposób na tekst. Skupili się tylko i wyłącznie na wskazywaniu błędów. Cała odpowiedzialność za treść spada na mnie.

Zgaga - 4 Wrzeœśnia 2009, 08:21

felicytka napisał/a
Dlaczego nie wysłałam bohaterów do Archiwum Państwowego nie wiem i nie potrafię tego w żaden logiczny sposób uzasadnić. :roll:

Biorąc pod uwagę, że z pożogi wojennej udało się uratować jakieś 3% zbiorów Archiwum Akt Nowych i prawie nic z Archiwum Akt Dawnych i Archiwum Miejskiego Warszawy (teraz Archiwum Państwowe m.st. Warszawy)... Poszukiwanie przedwojennych dokumentów dotyczących życia w Warszawie jest mocno utrudnione.

chomoon - 4 Wrzeœśnia 2009, 09:28

więc tak...

Czortek - jak nie przepadam za Wędrowyczem, tak z przyjemnością łyknąłem tą miniaturkę. Nawet uśmiech wystąpił na ustach :)

Kuźnia - w sumie to od początku podejrzewałem zakończenie, choć kolejne śmierci rekrutów zasiały w mojej głowie zwątpienie. Zastanawiam się czy historia jest wiarygodna przez to. Tyle ofiar, tyle zachodu, tylko by zebrać garstkę chętnych do walki, przy tym wcale nie jakoś dobrze do niej przygotowanych... ale wciąż, czytało się bardzo dobrze, bo doskonale napisane. PUNKT

Biuro - bardzo opornie mi idzie, wciąż czytam, albo zostawię sobie na później i podejdę od początku. Natomiast nie wiem co musiałoby się tam dalej wydarzyć, żeby przekonać mnie do zapunktowania.

OPR Dzik - na początku zdębiałem jak okazało się że wśród załogi statku są potwory. Ale spoko, przyjąłem konwencję (pewnie kolejna z seria opowiadań i wbiłem się w sam jej środek bez przygotowania). Pomyślałem, sobie że to nawet może być zabawna i pomysłowa historyjka o pani psycholog na statku pełnym potworów i szaleńców. Ale im dalej tym poziom absurdu stawał się coraz wyższy i już gdy już wyjaśniła się akcja z wampirzycą, to przekroczyła granicę mojej tolerancji. Moim osobistym zdaniem opowiadanie w ogóle nie trzyma się żadnej konwencji, opowieść nie trzyma się kupy, a zakończenie nie ma sensu. Przy tym postacie zachowują się zupełnie irracjonalnie, według chciejstwa autora. A język... wtrącone porównania, anegdotki i opowieści (z życia autora?) które nijak nie mają się do treści. Opis walki na końcu - jak wspomnienie z bardzo złej sesji RPG. Gdy pod koniec przeczytałem jeszcze fragment XIII Stoleti (a jeszcze później znalazłem propozycję żeby czytać przy ich muzyce), zupełnie zdębiałem. Bardzo, bardzo mi się nie podobało.

Za to dobrze się bawiłem na szortach, ale nie mam siły recenzować każdego jednego.

Moje punkty idą do: Krótkie dzieje króćca, Kuźnia i Czortek

NURS - 4 Wrzeœśnia 2009, 09:34

chomoon napisał/a

Tyle ofiar, tyle zachodu, tylko by zebrać garstkę chętnych do walki, przy tym wcale nie jakoś dobrze do niej przygotowanych...


Chmoon, tu wcale nie chodziło o wyszkolenie tych chłopaków, ale o to, co później mieli rozgłaszać. Wyobraź sobie, ze każdy z nich trafia do innej jednostki na front. :-)
Sto dywizji zyskuje motywację, jakiej żadna propaganda nie da.
A oni powinni szybko odejść, żeby legenda rosła - o czym jeszcze będzie. Ale to już tak poza opowieścią...

agrafek - 4 Wrzeœśnia 2009, 11:03

Domagalski
Nie przeczytałem na razie całego numeru, dlatego odniosę się głównie do wypowiedzi osób, którym nie przypadły do gustu kolejne przypadki załogi ORP "Dzik". Odbicie się od tego tekstu rzeczywiście ma wiele wspólnego z faktem iż to serial. Zachowania bohaterów, które wydają się irracjonalne z jednej strony podporządkowane są przyjętej konwencji, z drugiej wynikają z faktu, iż wszystkich tych kolesi już znamy i - nierzadko - lubimy. Ale faktycznie, może się zdarzyć, że np. niespodziewana przemiana porucznika Kózki będzie interesująca wyłącznie dla tych, którzy pamiętają go z starszych opowiadań.
Piszę o tym, bo ktoś, kto odbił się od tego konkretnego opowiadania może zapałać niechęcią do tekstów autora w ogóle - także tych pozaserialowych. A szkoda by było.
Ja bawiłem się przy tym opowiadaniu znakomicie, spodobało mi się także, że autor stara się wyjść poza prostą anegdotę, od jakiej zaczęła się seria. Każde nowe opowiadanie ORP "Dzik" sięga po coś więcej. Pełny sukces jest chyba niemożliwy - jak widać. Bohaterowie mocno tkwią w swych anegdotycznych korzeniach i z jednej strony w tym ich siła, z drugiej - słabość. Może gdyby wydać całość w postaci tomiku, to "nowi" czytelnicy łatwiej weszliby w ten świat?
Czy mi się wydaje, czy dostrzegłem w opowiadaniu grę autora z czytelnikami i z samym tekstem? Sam kiedyś napisałem, że pewien urok przygód dzielnej załogi polega na tym, że bohaterowie są w stanie doprowadzić do końca świata, a w następnym tekście przez morza gnać sobie szubiduba jakby nic się nie stało. Tu trochę się do tego odnoszą - siedzą i wspominają: "a pamiętacie jak żeśmy...?" i nawet któryś wspomina, że bał się konsekwencji. Bynajmniej nie tych, jakie niosą wszelkie apokalipsy, ale bury zwierzchników:). To znów wpisuje się w konwencję serii i ładnie ją dopełnia. Tyle, że tu znów pomocna może być znajomość całości (choć przy tym akurat gagu konieczna nie jest).
Pilipiuk
Historii i Wędrowyczu nie czytałem od czasów Fenixa. Ostatnio nawet tknęła mnie chęć, by zaznajomić się z nowymi ich odsłonami. Jest Wędrowycz znaczącą postacią uniwersum polskiej fantastyki i wypada znać go choćby z tego powodu. Opowiadanie w tym numerze dało mi ku zawarciu takiej znajomości szansę.
To nie tyle opowiadanie, co anegdota, skecz. Zasuwa od jednego szybko i wyraźnie zarysowanego tropu do następnego by na koniec przywalić dowcipnym finałem. Fajnie jest? Fajnie. Czy chcę więcej? Nie bardzo - ciekawość została już zaspokojona.

chomoon - 4 Wrzeœśnia 2009, 12:39

NURS napisał/a
chomoon napisał/a

Tyle ofiar, tyle zachodu, tylko by zebrać garstkę chętnych do walki, przy tym wcale nie jakoś dobrze do niej przygotowanych...


Chmoon, tu wcale nie chodziło o wyszkolenie tych chłopaków, ale o to, co później mieli rozgłaszać. Wyobraź sobie, ze każdy z nich trafia do innej jednostki na front. :-)
Sto dywizji zyskuje motywację, jakiej żadna propaganda nie da.
A oni powinni szybko odejść, żeby legenda rosła - o czym jeszcze będzie. Ale to już tak poza opowieścią...


To niewątpliwa dodatkowa korzyść o której nie pomyślałem... ale wciąż: kosztowna propaganda.

edit:

@agrafek:
Czuję, że część z twojej "obrony Dzika" jest skierowana do mnie :) Powiem tylko, że nawet przy pisaniu cyklu na barkach autora spoczywa, by osoby niezaznajomione wprowadzić w świat. Również nie wiem, jak inne opowiadani i utwory, ale Dzik według mnie, był po prostu nieschludnie napisany, wiele scen pretensjonalnych, klimat ni to zabawny, ni patetyczny. Nawet gdybym znał i lubił te postacie to to jest poważny zarzut...

NURS - 4 Wrzeœśnia 2009, 14:13

ile jest warte życie żołnierza? Zwłaszcza rekruta? Popatrz na politykę armii czerwonej. Człowiek jest czasem najtańszym ogniwem w machinie wojny.
hrabek - 4 Wrzeœśnia 2009, 14:17

Ale już np. Amerykanie mają zupełnie inny stosunek do swoich żołnierzy - bardzo ich cenią.
chomoon - 4 Wrzeœśnia 2009, 14:24

hmmm... no zgoda, ale to wszystko przy założeniu pewnego poziomu totalitaryzmu i braku jakiejkolwiek opinii społecznej, lub organu kontroli. Kiedy już trzeba dbać o pozory, nagle się znajdzie taki szeregowiec Ryan, który jest warty więcej niż cały oddział, który po niego idzie. A na początku Kuźni nie wyglądało na to, żeby na Brisbane panował jakiś olbrzymi zamordyzm... mam na myśli, że o pozory mimo wszystko bardzo dbano.

Ale generalnie czepiam się, bo czytało się świetnie i sama fabuła trzyma się kupy :)

dalambert - 4 Wrzeœśnia 2009, 14:27

NURS, hrabek, gen. Bradley w swoich pamietnikach wspomina, ze alianci rozważałi możliwaość zajecie Berlina przed armią sowiecka, ale gdy symulacje wykazały iż straty mogą wynieść 100 000 żołnierzy to się wycofali z pomyslu i zostawili zabawę Wujkowi Joe.
Sowieci stracili 600 000 bojców i Berlin wzięli :!:

NURS - 4 Wrzeœśnia 2009, 14:41

hrabek - zależy kiedy. Jeśli prawdą jest, ze dopuścili do pearl harbor świadomie, żeby przekonać własny naród do przystapienia do wojny, to nie masz racji :-)
Dopiero wietnam, a w zasadzie jego polityczne konsekwencje nauczyły rządzących, ze trumny i worki na zwłoki bardzo źle wyglądają na ekranie. Na tym moze polecieć ze stołka.
Inna sprawa to żołnierz wyszkolony, po latach inwestowania w niego, a inna sprawa rekrut - i to niechętny wojnie.
chmoon - a co do zamordyzmu, w sytuacji, gdy spora część podległych terytoriów wypowiada posłuszeństwo trzeba działać w białych rękawiczkach. inaczej reszta też może się rozpaść.
Ale nie spojlerujmy czytaczom :-)
Jakby co zapraszam do kącika.

Fidel-F2 - 4 Wrzeœśnia 2009, 21:43

Andrzej Pilipiuk - Czortek Proste, bez finezji ale i bez bólu, drogowskaz za drogowskazem.
Robert J. Szmidt - Pola dawno zapomnianych bitew: Kuźnia Fajna rzecz, lubie styl NURSowy, wszystko trzyma się kupy tylko ten tytuł porażka, jak tylko budzą się na tej pustyni wszystko jest jasne. Tytuł zawalił sprawę.
Magdalena Felicytka Szymanek - Biuro Trochę się męczyłem czytając tego ekstra długiego jamnika. Coś się zaczyna a potem chodzą po archiwach, chodzą po archiwach, chodzą po archiwach, chodzą po archiwach, chodzą po archiwach, chodzą po archiwach, chodzą po archiwach, średnie zakończenie.
Dariusz Domagalski - ORP Dzik: Od zmierzchu do nieśmiertelności Może nie wybitne ale sympatyczne.agrafek dobrze gada.

forumowych szortów nie komentuje, punkty dla NURSa i Vikinga

felicytka - 5 Wrzeœśnia 2009, 10:57

Zgaga napisał/a
felicytka napisał/a
Dlaczego nie wysłałam bohaterów do Archiwum Państwowego nie wiem i nie potrafię tego w żaden logiczny sposób uzasadnić. :roll:

Biorąc pod uwagę, że z pożogi wojennej udało się uratować jakieś 3% zbiorów Archiwum Akt Nowych i prawie nic z Archiwum Akt Dawnych i Archiwum Miejskiego Warszawy (teraz Archiwum Państwowe m.st. Warszawy)... Poszukiwanie przedwojennych dokumentów dotyczących życia w Warszawie jest mocno utrudnione.


Szukać można nawet, jeśli sam proces skazany jest na niepowodzenie, ale jak napisał:

[quote="Fidel-F2"]Trochę się męczyłem czytając tego ekstra długiego jamnika. Coś się zaczyna a potem chodzą po archiwach, chodzą po archiwach, chodzą po archiwach, chodzą po archiwach, chodzą po archiwach, chodzą po archiwach, chodzą po archiwach

Nie można zamęczać czytelnika w nieskończoność, to byłby naprawdę niszowy tekst dla zakręconych archiwistów. :D

marcolphus - 6 Wrzeœśnia 2009, 11:25

Wyjątkowo dobry numer, właściwie brakuje mi tutaj jednoznacznie kiepskich tekstów. Wszystkie trzymają dobry poziom. Ale po kolei:

Andrzej Pilipiuk - Czortek - Wędrowycza nawet lubię, choć na początku bawił mnie on bardziej. Ale to opowiadanko jest krótkie, sympatyczne i zabawne. Fajny kawałek lekkiej rozrywki.
Robert J. Szmidt - Pola dawno zapomnianych bitew: Kuźnia - Świetnie napisane, choć momentami odnosiłem wrażenie, że tekst został mocno pocięty, aby zmieścić się w limicie znaków - po prostu często brakowało mi rozwinięcia jakichś motywów, więcej opisów itp. Ale i tak był dobry.
Magdalena Felicytka Szymanek - Biuro - To mi się bardzo podobało, klasycznie napisane opowiadanko. Najlepszy tekst numeru.
Dariusz Domagalski - ORP Dzik: Od zmierzchu do nieśmiertelności - Nigdy nie lubiłem opowiadań z serii ORP "Dzik", i to mnie tym bardziej nie przekonało. Owszem, historia dużo ciekawsza niż w poprzednich opkach, ale mocno przewidywalna i sztampowa. Humor autora nigdy mi nie trafiał do przekonania.

Szortów nie oceniam, bo już je kiedyś oceniałem.

Punkty idą na Pilipiuka, Szmidta i Szymanek.

Hubert - 6 Wrzeœśnia 2009, 18:08

Punkty na Kuźnię i Dzika.
Pierwsze - za pomysł i realizację.
Drugie - za ciekawą ewolucję cyklu :)
Reszta niezła, ale shorty... no cóż, nie lubię opowiadań, które mają mniej niż 7-8 stron.

Zgaga - 7 Wrzeœśnia 2009, 10:48

Zachwytu brak, ale można przynajmniej zagłosować:
Andrzej Pilipiuk - Czortek - mój drugi wybór na Pilipiuka, no no. Ale opowiadanko składne.
Dariusz Domagalski - ORP Dzik: Od zmierzchu do nieśmiertelności - zainteresowało mnie na tyle, że odkopałam inne opowiadania autora.

Edit:
felicytka napisał/a
.. to byłby naprawdę niszowy tekst dla zakręconych archiwistów. :D

Czyli akurat coś dal takiej przykurzonej bibliotekarki jak ja :wink:

felicytka - 7 Wrzeœśnia 2009, 15:05

Zgaga napisał/a

Edit:
felicytka napisał/a
.. to byłby naprawdę niszowy tekst dla zakręconych archiwistów. :D

Czyli akurat coś dal takiej przykurzonej bibliotekarki jak ja :wink:


Ech... to następnym razem przekopie się przez wszystkie możliwe archiwa, urzędy, biblioteki, instytucje państwowe! Ostatecznie bibliotekarkom też się coś należy ;)

Rafał - 8 Wrzeœśnia 2009, 08:29

A spostrzegliście, że NURS KRUKowi Moncka ubił?
NURS - 8 Wrzeœśnia 2009, 10:30

gdzie? ja. w rzyci!
Kruk Siwy - 8 Wrzeœśnia 2009, 10:31

No, chyba że tam... bo już chciałem szpadel chwytać.
Rafał - 8 Wrzeœśnia 2009, 10:43

Ha! A jak na imię było jednemu z trójki poległych znajomych bohatera w opku NURSa w ostatnim nr esefa? Tych co przywożono czarnym grawilotem zanim bohater został bohatersko wcielony? No?
NURS - 8 Wrzeœśnia 2009, 10:46

Karelizabediath :-)
Prawie czyni jednak różnicę. rodzice kolegi pewnie czytali dzieła zebrane Kjuka :-)

Rafał - 8 Wrzeœśnia 2009, 10:55

Kar to przedrostek, coś jak Dr, albo Mgr ;P:
NURS - 8 Wrzeœśnia 2009, 10:57

Chyba nie załapałeś systemu imion. przyjrzyj im się dokładniej.
Rafał - 8 Wrzeœśnia 2009, 11:44

NURS napisał/a
Chyba nie załapałeś systemu imion. przyjrzyj im się dokładniej.
Wiem, że jest tam jakiś kod, ale na początek przeleciałem fabułę, smaczki powydłubywałem sobie i pozostawiłem na później, w wolniejszej chwili będę się delektował rozgryzaniem :D Elizabediath był najłatwiejszy do wyłapania.
NURS - 8 Wrzeœśnia 2009, 11:51

Każde imie składa się z dwóch nachodzących na siebie dwiema literami, mniej więcej tak:

Karel
Elizabediath


Każde, Nike też :-)

Rafał - 8 Wrzeœśnia 2009, 11:57

Coś jak NUR + URS (ptok + dźwiedź) :wink:

Fajne, ale swoją drogą żeś zaspoilerował :D



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group