To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - Olej Jewgienija

Kruk Siwy - 6 Lipca 2009, 10:55

W moich czasach to komputer odra szalał albo i nie a internet nie istniał. Ale i tak lans był możliwy. Ja wieczie rozumiecie w Telewizji byłem pokazywan.
jewgienij - 6 Lipca 2009, 11:12

dawaj linkę!
Kruk Siwy - 6 Lipca 2009, 11:14

Trzecia półka z taśmami telewizyjnymi na lewo od wejścia do piwnicy. To byl rok 84 zeszłego stulecia jewgienij, .
Martva - 6 Lipca 2009, 11:17

To zuy rok!
Kruk Siwy - 6 Lipca 2009, 11:23

Dla mnie był dobry. Miałem lat dwadzieścia pięc. Dostałem nagrodę literacką choć jeszcze nic nie opublikowałem, najpiękniejsza dziewczyna w okolicy po obejrzeniu ww programu zachwyciła się moją niewątpliwą urodą.
To był dobry rok!
A i pod koniec roku debiutowałem w fanzinie Kwazar, ech trwaj cudna chwilo!

Martva - 6 Lipca 2009, 11:26

Źli chłopcy się wtedy rodzili.
Kruk Siwy - 6 Lipca 2009, 11:28

Tych kochacie najbardziej. Czyli dalej dobry rok.
jewgienij - 6 Lipca 2009, 11:37

Kruk Siwy napisał/a
Dla mnie był dobry. Miałem lat dwadzieścia pięc. Dostałem nagrodę literacką choć jeszcze nic nie opublikowałem, najpiękniejsza dziewczyna w okolicy po obejrzeniu ww programu zachwyciła się moją niewątpliwą urodą.
To był dobry rok!


To dokładnie jak u mnie, tyle że najpiękniejsza dziewczyna w okolicy nie zachwyciła się moją urodą i nie dostałem żadnej nagrody.
A rzecz wyglądała tak: nie wiem, jaki był rok, pewnie lata 80, kiedy rodzili się na złość martvej źli chłopcy. W Nowohuckim Centrum Kultury był koncert grupy Pod Budą, ale nikt nie przyszedł. Ekipa krakowskiej kroniki filmowej zgarnęła mnie i kuzyna spod budynku, usadziła w fotelach, Pod Budą weszło na scenę, nas rozśmieszali, po minucie artyści ze sceny zeszli. Potem w telewizji regionalnej był świetny reportaż, gdzie wiara( ja plus kuzyn) szalała na koncercie.

Kruk Siwy - 6 Lipca 2009, 11:40

Dooobre!
Magia i iluzja no i przeżycie erotyczne. Znaczy wszyscy razem wyp.... telewidzów.

Piech - 6 Lipca 2009, 12:47

jewgienij napisał/a
był koncert grupy Pod Budą, ale nikt nie przyszedł

Aż tak źle? Ja za nimi nie przepadam, choć słucham bez przykrości, ale ci nasi bardowie małopolscy zawsze mieli swoich słuchaczy. Przynajmniej tak się wydawało.

Karl - 6 Lipca 2009, 12:49

84 to był dobry rok. Dostałem pierwszego peceta ;)
baranek - 6 Lipca 2009, 13:44

A ja w 84 roku byłem na wakacjach u Babci. Na wsi. I tam, w kiosku RUCHu kupiłem sobie singiel Dezertera. Jak go wiozłem do domu, to mi się ukruszył w plecaku. Nie można było słuchać pierwszych kawałków. Sprzedałem. Starczyło mi na ponowny wyjazd do Babci i na nowy singiel. To już chyba była końcówka nakładu. Bo resztę przetopili na grzebienie.
Kruk Siwy - 6 Lipca 2009, 13:47

Zagrać na takim grzebieniu...
hardgirl123 - 6 Lipca 2009, 13:53

a ja się zjawiłam z krzykiem w 1985 i to dopiero był zuy roook :<
wystarczy zobaczyc sobie płytkę 1985 wydaną przez radiową trójkę :>

illianna - 6 Lipca 2009, 14:23

a ja w 1984 do drugiej klasy chodziłam i waliłam zuych chłopców drewnianym piórnikiem po główkach, tudzież wylewałam na nich szkolną herbatę, a w piórniku miałam niebieskiego Plastusia oczywiście własnoręcznie ulepionego z plasteliny :mrgreen:
jewgienij - 6 Lipca 2009, 14:54

Drewniany piórnik w 84? Bez ściemy.
Plastusia ja też sobie lepiłem, choć nie był pewnie zachwycony nadanym mu kształtem. Plastelina chyba była chińska, tak jak kredki. No i temperówki :D

illianna - 6 Lipca 2009, 15:05

mój Plastuś był śliczny, a piórnik bardzo drewniany i w góralskie wzory wypalany, koledze krew ciekła z głowy po moim ataku :twisted: w sumie nie ma się czym chwalić :oops: )
jewgienij - 6 Lipca 2009, 15:23

A rzeczywiście były te pseudogóralskie. Ale nie miałem okazji sprawdzać na głowie wytrzymałości, bo wszystkie koleżanki mnie szanowały i wielce ceniły :lol: , a koledzy by się chyba nie ośmielili. Za to od nauczycielek obrywałem wszystkim, co było pod ręką.
Qłak - 6 Lipca 2009, 15:38

W '84 Qłaka jeszcze na tym brutalnym świecie nie uswiadczyliście :) A o tamtych czasach słucham z opowieści, które wiele osób opowiada z rozrzewnieniem...
teddy - 6 Lipca 2009, 15:50

Jewgienij, a ci nauczyciele nie mówili czasem, ze jesteś osioł i nic dobrego z ciebie nie wyrośnie ? Tak mówią najczęściej do tych z których potem "coś" jednak wyrasta :D
jewgienij - 6 Lipca 2009, 16:04

Coś tam mówiły, ale nie słuchałem :D
ihan - 6 Lipca 2009, 20:18

1984 r, taaak. Dwa lata później przeczytałam Wiedźmina w Fantastyce, którą czytałam z obowiązku - w końcu uwielbienie dla Gwiezdnych Wojen zobowiązuje.
jewgienij - 7 Lipca 2009, 00:30

Fantastykę się dziwnie kupowało. Numer np. czerwcowy był dostępny na ogół dopiero we wrześniu. Pamiętam, jak mnie zniszczyły Piaseczniki Ar-Ar Martina, ale to później, chyba 89.
1984( dziwne, że nikt nie odnosi się do Orwella) pamiętam z Mistrzostw Europy we Francji. Platini był królem strzelców. I to były piękne czasy Widzewa Łódź, jeszcze z Włodkiem Smolarkiem, mniej więcej wtedy wygrali z Liverpoolem. W półfinale mieli Juventus, ale już nie obejrzałem, za karę, że uciekłem z lekcji religii.
Była komuna, więc na religię trzeba było chodzić po szkole. Zwykle miałem inne plany, więc rzadko docierałem do salki na zapleczu kościoła w Bieńczycach ;P: Mama się zorientowała i dostałem szlaban na telewizję( do dzisiaj się do tego nie przyznaje :D )

a propos wspomnianych przez ihan "Gwiezdnych wojen". Ta sama zua matka czytała mi napisy w trakcie projekcji,wojny szły chyba pod koniec lat 70. Jak to znosili sąsiedzi, do dzisiaj się zastanawiam. Moja babcia pracowała w kinie "Świt", więc na wszystkie Indiany Dżonsy i Wejścia Smoka wchodziłem bez kolejki i nawet krzesełko dostawałem, jak sala była pełna.

ihan - 7 Lipca 2009, 09:51

To byłeś szczęściarzem. Kurczak, a ja pamiętam kupowanie od koników biletów na "Godzilla kontra Mechagodzilla" i inne Godzille. I gigantyczne kolejki do kina. "Gwiezdne wojny" widziałam chyba z milion razy, to były takie fajne czasy, że film był grany co pewien czas kilka lat, a nie przez tydzień. Jak na wakacjach w Muszynie lało przez tydzień, byliśmy codziennie w kinie na Supermanie, nawet dorośli nas zawozili samochodem żeby mieć trochę spokoju.
Ziemniak - 7 Lipca 2009, 10:43

Ja tak chodziłem z kumplem na Nieśmiertelnego do Wrzosu. Było pożegnanie z filmem, a że nam się nudziło (wakacje) to chodziliśmy codziennie przez tydzień. Ale bilety były za grosze, to nie bolało :mrgreen:
Kruk Siwy - 7 Lipca 2009, 10:45

Ja to wcześniejsza bajka do kina za darmochę chodziłem bo ciotka przyjaciela była bileterką. Jedenaście razy Winetou i Apanaczi.
jewgienij - 7 Lipca 2009, 11:50

Teraz już w ogóle nie chodzę do kina ani nie oglądam filmów w TV i na diwiwdi. Matrix czy Władca Pierścieni to dla mnie była tortura.
Coś mi się widocznie poprzestawiało w głowie i po prostu nie usiedzę. :) Szeregowiec Ryan był fajny, ale tylko wtedy, jak się strzelali.
I Dwanaście Małp.
Wodzirej i Dług też przejdą
Nie wiem, czy jest na świecie, poza lasami Amazonii, człowiek, który tak jak ja, nie obejrzał jeszcze Titanica :)

Kruk Siwy - 7 Lipca 2009, 11:54

A ja ten film bardzo lubię. Miałem kiedyś hopla na punkcie prawdziwego Titanica.
jewgienij - 7 Lipca 2009, 12:01

A mnie już mdli, kiedy słyszę kanadyjską pieśń towarzyszącą i kiedy widzę główną parę. Sam Titanic - ten prawdziwy - to zupełnie inna kwestia.
Kruk Siwy - 7 Lipca 2009, 12:05

Ech bo widzisz, wnętrza i sprzęty na filmie odtworzono z maniakalną dokładnością. Część ujęć zrobiono tylko po to żeby coś z Titanica pokazać. Dywany inne rzeczy robiły fabryki które wykonały prawdziwe "tytaniczne" ozdoby i inne fintifluszki.
I dlatego widzaiłem ten film kilka razy, słuch mam słaby i mnie nie mdli. A jakby co to aviomarin.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group