To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Kryzys brat Ramzesa

NURS - 8 Października 2008, 09:15
Temat postu: Kryzys brat Ramzesa
Przy śniadanku wysłuchałem kolejnej dawli trucizny z tiwija.
Islandia bankrutuje, Wielka Brytania nacjonalizuje banki, fabryka GM w gliwicach wprowadza kurzarbeit - coś, co niemcy trenowali, jak produkcję przenoszono do Europy Wschodzniej ... potem reklamy banków w przerwie na reklamę.
I tak sobie myślę, że dobrze to już było. Czekam kto pierwszy ogłosi niewypłacalność wobec Banku Swiatowego.

dalambert - 8 Października 2008, 10:11

NURS, zawsze pytałem : ILE MOZNA DMUCHAĆ W BALON ??
zdaje sie, że wlaśniedo teraz :evil:

Piech - 8 Października 2008, 10:48

NURSie, czy to nie powinno być w wątku "Jak być młodym, zdrowym i BOGATYM"?
NURS - 8 Października 2008, 10:55

piechu, nie wiem, czy powinno być w tamtym wątku. Myślę, ze niedługo wszyscy zacznimy się interesować aktualnym kryzysem finansowym, więc warto o nim rozmawiać w wydzielonym miejscu.
dalambert słusznie gada, od czasu, jak gram na giełdzie, widze, ze to nie żaden instrument finansowy, tylko grajdołek, na którym się spekuluje czym się da i jak się da a nie ma to nic wspólnego z realnymi wartościami danych spółek. IMO ten rodzaj działalności niedługo może przeżyć gwałtowne przemiany, podobnie jak system banku światowego. Obawiam się, ze to, co zatuszowano kilkanaście lat temu, gdy któreś z krajów ameryki południowej zamierzały ogłosić niewypłacalność, teraz moze stac się faktem.
Kuźwa, jak tak dalej pójdzie mozemy być swiadkami narodzin zupełnie nowego świata.

dzejes - 8 Października 2008, 11:10

E tam, dramatyzujesz. Kryzys jak kryzys, można tanio dom w USA kupić. Naprawdę tanio.
Piech - 8 Października 2008, 11:20

I tak drogo jak na domki z dykty i tubajforków. Domy na zachodzie są wciąż mocno przewartościowane. Latem byłem w Anglii i nie mogłem się nadziwić jak takie badziwnie wykonane ciasne domki z sufitem tuż nad głową, mogą aż tyle kosztować. I nie mówię o kosztach "na polską kieszeń". Tam ludzie też z reguły biorą pożyczki na paredziesiąt lat, źeby to spłacić. Powinno jeszcze sporo potanieć.
dzejes - 8 Października 2008, 11:30

Piechu - może i tak, ale jeśli widzę dom poniżej $100.000 nad samą Zatoką Meksykańską... Albo w Kalifornii... Hm... Co mnie tu trzyma w zasadzie? Wyjechać, hodować psy i węże i śmiać się z polskich polityków ;P:
NURS - 8 Października 2008, 11:34

u nas też przegięto z cenami, ale to już chyba za nami. sztandarowe osiedle developerskie w katowicach zjechalo z 10k za metr na 6k. BTW, za moje mieszkanie moge miec fajną rezydencję pod Nowym Rojkiem :-) Nawet po starych cenach. nie mówię o domkach na osiedlach - 10 lat temu oglądałem w Santa Barbara nowe domy na suburbiach po 60k $, wykonane pod klucz. te same domy teraz chodzily po 240k. widać jak przegięto z cenami.
I pomyślec, że tym razem amerykanie wydymali siebie a nie japońców, jak w latach osiemdziesiątych :-)

NURS - 8 Października 2008, 11:36

dzejes napisał/a
Piechu - może i tak, ale jeśli widzę dom poniżej $100.000 nad samą Zatoką Meksykańską... Albo w Kalifornii... Hm... Co mnie tu trzyma w zasadzie? Wyjechać, hodować psy i węże i śmiać się z polskich polityków ;P:


Cóż, zielona karta - raz, dwa ktoś musi te węże kupowac, wietnamcy ci nie zapłacą za dużo za kujciaki z łuskami :-)

spójrzcie na ten wykresik:
http://stooq.pl/q/?s=wig&c=5y&t=l&a=lg&b=0
ząbek w środku roku 2006 to był wielki kryzys finansowy. podobny jest w 2005. porównajcie to do ostatniego pionu.

Ixolite - 8 Października 2008, 12:40

A mnie fascynuje, że o kryzysie najgłośniej krzyczą ci, którzy najmniej się na tym wszystkim znają. Mylą przy tym kryzys gospodarczy z kryzysem instytucji finansowych, łączą ze sobą niepowiązane zjawiska, a w wydaniu politycznym chcą naprawiać i ratować to, co jeszcze nawet nie zaczęło się psuć. Fascynujące.
NURS - 8 Października 2008, 13:23

Inna sprawa, że jak się zastanowisz, to wcale nie jest takie niepowiązane, jak się wydaje na pierwszy rzut oka. Popatrz na drastyczne spadki sprzedaży dóbr konsumpcyjnych, np. samochodów. Nie tylko w Ameryce. Przestoje w Gliwicach to kolejny korczek w długim łańcuchu recesji. Jedno napędza drugie, gospodarka to nie zbiór osobnych balonów z woda, ale system naczyń połaczonych, zbijesz jedno, albo osuszysz, w pozostałych także obniży się poziom płynu.
IMO te szybkie ruchy w bankowości to nie efekt dzialania z wyprzedzeniem, ale próba powstrzymania czegoś, co już na nas sunie. i to nie od wczoraj.

dzejes - 8 Października 2008, 14:38

NURS napisał/a
dzejes napisał/a
Piechu - może i tak, ale jeśli widzę dom poniżej $100.000 nad samą Zatoką Meksykańską... Albo w Kalifornii... Hm... Co mnie tu trzyma w zasadzie? Wyjechać, hodować psy i węże i śmiać się z polskich polityków ;P:


Cóż, zielona karta - raz, dwa ktoś musi te węże kupowac, wietnamcy ci nie zapłacą za dużo za kujciaki z łuskami :-)


Mnie nie wezmą!? Młodego, pięknego, inteligentnego, z wahlażem talentuf?

[quote="NURS"]
spójrzcie na ten wykresik:
http://stooq.pl/q/?s=wig&c=5y&t=l&a=lg&b=0
ząbek w środku roku 2006 to był wielki kryzys finansowy. podobny jest w 2005. porównajcie to do ostatniego pionu.

Spójrzcie na ten wykresik

http://stooq.pl/q/?s=wig&c=10y&t=l&a=lg&b=0

Giełda to inwestycja długoterminowa raczej.

EDIT:

NASDAQ od początku powstania

Dow Jones

NURS - 8 Października 2008, 17:18

A ja w którym miejscu twierdziłem, ze nie jest? :-) Nie zrozumiałeś aluzji dzejesie. więc chyba cie nie przyjmą do tych stanów mimo talentuf.
mawete - 8 Października 2008, 18:14

Tak się własnie zastanawiam co realnie mogą mi zrobić?
Kredytu nie mam.
Mieszkanie mam - ciasne ale własne.
Oszczędności nie mam - wszystko poszło na kupienie większego mieszkania i remont.
Samochód mam, dobry stary nissan - jedyne co przy nim muszę robić to dolewać płyny (tu może pojawić się problem)
Robotę mam niezłą (zawsze można stracić), ale parafrazując - nie muszę być projektantem, mogę chodzić na "dziesionę".
Jedyne co może zrobić problem to podwyżki cen żywności - lecę po mąkę cukier i piwo na zapas. :wink:

ihan - 8 Października 2008, 18:35

Do tego cukru to jeszcze drożdże powinieneś kupić.
mawete - 8 Października 2008, 18:36

ihan: mam... zachomikowane w dużej ilości :D
Dunadan - 8 Października 2008, 19:46

mawete, zadał fajne pytanie - jak to wszystko płynie na szarego człowieka, studenta powiedzmy? ;) Ciekaw też jestem co się stanie w przypadku gdy bank w któym mam kredyt ogłasza upadłość... się nie znam na tych sprawach zupełnie. Na dobrą sprawę to ja nic o żadnym kryzysie nie wiem bo sobie studiuję znowu zagramanicą i sobie tu żyję w nieświadomości. Tylko coś mi się o uszy obiło.

NURS,
Cytat
Kuźwa, jak tak dalej pójdzie możemy być świadkami narodzin zupełnie nowego świata.

Czyżbyś przewidywał ze staniemy się bohaterami jakiejś powieści sci-fi?...

NURS - 8 Października 2008, 20:04

Dun, jak dobrze patrzeć już jesteśmy :-)

sprawa moze wpłynąć na szarego człowieka na wiele sposobów. Nie jestem jakimś wróżbita, ale takie sprawy zalatwiano zazwyczaj wojnami. Jak sytuacji nie dało się rozwiązać po dobroci, robiła się zbyt skomplikowana sru, a potem wszyscy byli szczęśliwi, jeśli przezyli, i odbudowywali nie pytając o nic. :twisted:

IMO nie dojdzie do skrajnych ekscesów, za bogate są spoleczeństwa zachodu, zeby wszystko tracić, ale możemy być swiadkami przewartościowań i to ogromnych. Te nacjonalizacje banków i inne dofinansowania, to jawny ukłon w stronę socjalizmu. Upadł chyba mit, ze prywatny własciciel bardziej i lepiej dba. Bat nad dupskiem musi być, inaczej nie ma róznicy.

Ziuta - 8 Października 2008, 20:16

Ale tam właśnie nie ma właścicieli, tylko kasta menedżerów. Wielcy mistrzowie zwoływania spotkań i robienia prezntacji. Grunt, żeby klumienka w raporcie z giełdy stała jak szabla ułańska, co zaś będzie potem to nieważne.
ihan - 8 Października 2008, 20:33

Mało mnie bawi takie gdybanie o wojnach. Bo fajnie sobie teoretyzować, ale nie mam ochoty znaleźć się w środku.

Ziuta, niestety, częściowo masz racje. Póki były małe firmy, kontrola nad nimi była możliwa, ale z molochami już jest inaczej. Nawet naiwne utożsamianie się z firmą powodowało, że podejmowane decyzje bywały bardziej racjonalne niż teraz, gdy analiza wskaźnikowa stała się Bogiem, a większość menedżerów i tak nie wie jak interpretować wskaźniki i jakie są zależności między nimi.

Dunadan - 8 Października 2008, 20:49

NURS,
Cytat
Dun, jak dobrze patrzeć już jesteśmy

Czyżby, gdyby ktoś napisał taką powieść sci-fi to byłaby najnudniejsza powieść stulecia :P Zresztą wiesz co mam na myśli:
Cytat
Nie jestem jakimś wróżbita, ale takie sprawy zalatwiano zazwyczaj wojnami.

:|

dzejes - 8 Października 2008, 20:54

NURS napisał/a
Kuźwa, jak tak dalej pójdzie możemy być świadkami narodzin zupełnie nowego świata.


Do tego się odnosiłem pokazując wykresy, takie "narodziny" w przeszłości to nic nadzwyczajnego. I na szczęście nie Ty decydujesz o wizach do USA :P

Sandman - 8 Października 2008, 21:02

Co do bogatych państw, to różnie to ostatnio bywa. Taka sobie Islandia, państwo z jednym z najwyższych dochodów na mieszkańca teraz stoi na krawędzi bankructwa. Bankrutujące państwa to w ostatnich latach raczej nowość. Ostatnia taka akcja to bodajże Argentyna, ale to wynikało z innej sytuacji gospodarczej tak kraju jak i świata.
Ixolite - 8 Października 2008, 21:10

NURS napisał/a
Inna sprawa, że jak się zastanowisz, to wcale nie jest takie niepowiązane, jak się wydaje na pierwszy rzut oka. Popatrz na drastyczne spadki sprzedaży dóbr konsumpcyjnych, np. samochodów. Nie tylko w Ameryce. Przestoje w Gliwicach to kolejny korczek w długim łańcuchu recesji. Jedno napędza drugie, gospodarka to nie zbiór osobnych balonów z woda, ale system naczyń połaczonych, zbijesz jedno, albo osuszysz, w pozostałych także obniży się poziom płynu.


Właśnie o tym mówiłem, że to wcale nie jest takie proste. Raz, mylisz pojęcia gospodarki i sektora finansowego - owszem są powiązane, ale to że powiedzmy dupnie kurs dolara, to nie znaczy, że nagle zniknie blacha, z której się auta robi. Wpływ jednego na drugie oczywiście jest, ale znacznie bardziej złożony.

A jak już jesteśmy przy dobrach wszelakich, a samochodach w szczególności, tak konkretyzując: zdaje się, że rynek samochodowy to przeżywa recesję od paru lat już, a nie od ostatniego kryzysu finansowego za wielką wodą. Nasycenie rynków zbytu, wzrost cen ropy, zmiany prawne, zmiany technologiczne, nietrafione inwestycje a nawet moda - to wszystko ma wpływ na kondycję rynku motoryzacyjnego. A na przykład to, że w Polsce takie wielkie obniżki ostatnio są, to między innymi skutek prostego faku - ceny samochodów w Polsce były jednymi z najwyższych w Europie, a obniżki te ceny wyrównują, ograniczając import tańszych samochodów z USA i z Europy Zachodniej.

Po prostu nie można rozpatrywać tych spraw w zupełnym oderwaniu od ich kontekstu, a już na pewno nie można silić się na analizy przyczynowo-skutkowe, nie znając tematu, co bardzo często robią gadające w telewizorze głowy.

mawete - 8 Października 2008, 22:57

Powtarzacie oklepane frazesy, może odpowiecie na moje pytanie? Jeśli potrzeba dokładniejszych informacji to ich udzielę (o ile nie wkraczają w moją prywatność)
dzejes - 8 Października 2008, 23:03

Nie wiem czy dobrze zrozumiałem, ale jeśli to mniejsze mieszkanie bedziesz chciał sprzedawać - to lepiej wcześniej, niż później. Mało to ma wspólnego z ogólnoświatowym kryzysem, ale może coś jednak ma :wink:
Rafał - 9 Października 2008, 08:54

Faktycznie zastanawiałem się co z kredytami i chyba OK. Przepakowałem dopiero co wszystkie swoje zobowiązania + spora nawiązka do BS, mam harmonogram spłat, daty, kwoty, stałe oprocentowanie, no to chyba mogą mi w razie czego skoczyć.

Zamiaruję zakupić u Helmutów furę, może jak będą już bankrutować uda się kupić za półfree? :wink: :lol:

Piech - 9 Października 2008, 09:19

Może lepiej zrolować swój dług zaciągając kredyt w banku, który właśnie upada?
Jakie są konsekwencje niewywiązywania się z zobowiązań wobec bankruta? Pytam, bo nie wiem.
Niemiecki bank, który przelał kasę do Lehman Brothers naraził się na kpiny - chociaż w tym przypadku to chyba nie była spłata długu, tylko topienie kasy.
http://www.rp.pl/artykul/..._Niemczech.html

NURS - 9 Października 2008, 10:19

Ixolite napisał/a


Właśnie o tym mówiłem, że to wcale nie jest takie proste. Raz, mylisz pojęcia gospodarki i sektora finansowego - owszem są powiązane, ale to że powiedzmy dupnie kurs dolara, to nie znaczy, że nagle zniknie blacha, z której się auta robi. Wpływ jednego na drugie oczywiście jest, ale znacznie bardziej złożony.
.


Sugerujesz, że sektor finansowy nie jest częścią gospodarki? Ja zaryzykuję stwierdzenie, że jest jej kręgosłupem. Krach na giełdzie może zniszczyć każda firmę.
Fakt, ze dupnie dolar (cokolwiek to znaczy) moze oznaczać, ze zniknie blacha na samochody (cokolwiek to znaczy). Myslę, że moglibyśmy przeprowadzić taki dowód, na pewno nie prosty, ale doszlibyśmy do podobnej konkluzji. :-) Dupnięcie dolara - brak rentowności stalowni - zamknięcie produkcji/plajta - brak blachy na samochody (wiem, że to uproszczenie, ale komu by się chciało czytać elaboraty).

I owsze, sam ci napisałem o złożoności rynku i przenikających się współzaleznościach, co nie zmiania faktu, że kryzys sektora finansowego jest o wiele groźniejszy, bo może uderzyć w każdego. np. mawete - mimo, ze nie ma ryzyka utraty oszczędności, ani zlicytowania majątku, za niespłacony kredyt, może stanąc w obliczu wielu problemów wspólnych dla całego społeczeństwa w czasie kryzysu. pierwszy - drozyzna

Godzilla - 9 Października 2008, 11:17

Drożyzna, brak pracy, rozlatywanie się całkiem solidnych dotąd pracodawców, brak popytu na usługi - cokolwiek chciałoby się dłubać na własną rękę. I nie ma co do gara włożyć... :(

Pożyjemy, zobaczymy.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group