To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Mistrzowie i Małgorzaty - Tomasz Kilian

Agi - 22 Grudnia 2007, 22:05

Tequilla napisał/a
To w takim razie zróbmy spotkanie gdzies pomiędzy Poznaniem, Wrocławiem, a Krakowem. ( usilnie próbuję sobie przypomnieć co jest między Poznaniem, Wrocławiem, a Krakowem, ale na pewno coś jest)


To chyba Kępno będzie :mrgreen:

Tequilla - 22 Grudnia 2007, 23:13

Agi napisał/a

To chyba Kępno będzie :mrgreen:


Kępno? Nie byłem, ale brzmi ciekawie :)

Adashi - 23 Grudnia 2007, 13:20

To co organizujemy coś? :wink: :mrgreen:
Tequilla - 23 Stycznia 2008, 12:01

Idąc tropem dabliu też założyłem bloga :D

http://f-log.pl/kilian/

jest to jeszcze twór nieopierzony, potrzebne mu wykończenie, ale od razu ostrzegam, że nie jest przeznaczony dla chcących zachowac w pełni zdrowie psychiczne ;)

jewgienij - 23 Stycznia 2008, 15:24

Fajnie. Będę śledził.
Agi - 23 Stycznia 2008, 17:11

Zajrzałam, lubię absurdalne dowcipy :D
Tequilla - 23 Stycznia 2008, 19:00

Jutro będzie opowiadanko. znaczy pierwsza bajka dla cieci :D
jewgienij - 24 Stycznia 2008, 13:23

A dyskutować na blogowe tematy możemy tutaj czy raczej na blogu?
Tequilla - 24 Stycznia 2008, 13:54

Gdzie wam wygodnie :)
Agi - 24 Stycznia 2008, 17:06

Opowiadanko i owszem, zabawne :mrgreen:
Proponuję, żebyś linka do bloga umieścił sobie w podpisie, będzie łatwiej znaleść.

Czarny - 25 Stycznia 2008, 06:39

Agi napisał/a
znaleść


A nawet znaleźć :twisted:

Agi - 25 Stycznia 2008, 09:17

Czarny, a wiesz, że masz rację :wink: tak też ładnie wygląda :mrgreen:
mistique - 27 Stycznia 2008, 19:47

Przeczytałam opowiadanie z SFFiH 27. Powiem tylko, że cieszę się, że w odpowiednim momencie jednak ugryzłam się w język w temacie konkursu Howardowskiego, bo "Cargo" jest naprawdę dobre. Czy dobrze przypuszczam, że stanowiło pierwotnie część tego długiego opowiadania, które wysłałeś na konkurs? Czy po prostu dopisałeś początek do tamtego?
jewgienij - 27 Stycznia 2008, 20:01

Kathe Koja, po pierwszej fascynacji ( Urazy Mózgu), zaczęła mnie już odrobinę nużyć.
"Skóra" nic nowego chyba nie wnosi. Już w Zerze mieliśmy postawiony problem przesuwania granic sztuki, ładniej zobrazowany, bo za pomocą fantastycznej Nibydziury. Chory i brudny klimat oraz metafory wyłącznie z zakresu patologii to rzecz fajna, ale do czasu. Któraś tam z kolei książka, gdzie wszystko jest brzydkie, lepkie, brudne, przepocone, śmierdzące i zrakowaciałe przestaje oddziaływać. Przynajmniej na mnie. Boję się, żeby Koja nie stała się takim Jonathanem Carrollem z przeciwnej(ciemnej) strony Księżyca. Każda kolejna książka to rozwodniona wersja poprzedniej.
W małych dawkach - znakomita. Na dłuższą metę Koja połyka chyba własny ogon. Oczywiście, kupię każdą jej następną książkę :lol:

Tequilla - 27 Stycznia 2008, 21:13

mistique napisał/a
Przeczytałam opowiadanie z SFFiH 27. Powiem tylko, że cieszę się, że w odpowiednim momencie jednak ugryzłam się w język w temacie konkursu Howardowskiego, bo Cargo jest naprawdę dobre. Czy dobrze przypuszczam, że stanowiło pierwotnie część tego długiego opowiadania, które wysłałeś na konkurs? Czy po prostu dopisałeś początek do tamtego?


Kurcze dzięki mistique :) Tak naprawdę to już dawno chciałem napisać coś dziejącego się w realiach V wieku, bo te czasy bardzo mnie interesują. konkurs okazał się pretekstem i już chyba wtedy wiedziałem, że nie skończy się na jednym opowiadaniu. Szczerze bardziej, niż Conan kręci mnie np. Thorgal :) - więc potrzebowałem jakiejś bardziej kosmicznej tajemnicy. opowiadanie z antologii ( dziejące się, gdy Cargo ma już około 20 lat) kończy się dość nietypowo.. więc siłą woli kontynuacja musi być:)
Cargo dopisałem już po napisaniu konkursowego Ultima Thule, a kontynuacja... następne opowiadanie mam już w zarysach w głowie, znajdę chwilę to napiszę.

Co do "Cargo" to już w druku zobaczyłem pewne niedociągnięcia:), ale cóż... ;)

Przy okazji kilka spraw: określenia geograficzne mogą się wydawać niezbyt ścisłe - w czasach rzymskich mianem Africa określano dzisiejszą Tunezję, zaś kontynent zwano Libią - ale tu nie ma to wielkiego znaczenia, jak kto będzie rozumiał pojęcie afrykańskiego brzegu.
Imię Miriam nie jest oczywiście imieniem alańskim. Alanowie żyli na Kaukazie ( część pod nazwą Jazygów od początku naszego wieku zamieszkiwała środkową Europę - wojował z nimi min. Marek Aureliusz). Jednakże z pewnością przez wieki zetknęli się z Żydami ( w V wieku byli już chrześcijanami), dochodziło do wzajemnych kontaktów, przenikania się kultur i myślę, że nie jest to jakiś poważny uszczerbek.
Zresztą opowiadania z Cargo będą raczej typem przygodowych historyjek a la Thorgal właśnie ( tam raczej nikt stricto nie trzyma się historii) - będę starał się trzymać faktów i niczego nie pokaleczyć:), ale też nie będą to opowiastki stuprocentowo historyczne ( samo pojawianie się autentycznych postaci, które zostają wplątane w nieautentyczne ( na dodatek fantastyczne) wydarzenia już jest pewnym nadużyciem ( a oprócz Genseryka pojawi się min. Attyla, Aecjusz)

W każdym razie mam nadzieję, że kolejne opowieści z Cargo również ci się spodobają :)

jewgienij jestem dopiero na początku fascynacji Koją, ale faktycznie da się zauważyć istnienie pewnego schematu, choć mimo wszystko jestem pod ogromnym wrażeniem emocji jakie zdołała przekazać w Zerze i Skórze.
Cóż, może słusznie porównujesz do Carolla. Uwielbiam faceta, ale faktycznie pierwsze książki były znakomite, a po dziesiątej stwierdzić musiałem, że trochę się powtarza. Zobaczymy co powiem, jak przejdę Koję:)

mistique - 27 Stycznia 2008, 21:22

Tequilla napisał/a
W każdym razie mam nadzieję, że kolejne opowieści z Cargo również ci się spodobają :)

No ja też, kamień z serca mi zdjąłeś tym, że tak Ci się dobrze napisało. :) Dodam teraz tylko, że trochę mnie ta Horpyna wybiła z czytania, bo czytam Horpyna i nie ma siły, spodziewam się zaraz Bohuna, Rzędziana i innych tam Wołodyjowskich. W sumie to fajne są takie smaczki, ale tu ten obraz tak silnie skontrastował z pustynią.

Tequilla - 27 Stycznia 2008, 21:28

mistique napisał/a

No ja też, kamień z serca mi zdjąłeś tym, że tak Ci się dobrze napisało. :) Dodam teraz tylko, że trochę mnie ta Horpyna wybiła z czytania, bo czytam Horpyna i nie ma siły, spodziewam się zaraz Bohuna, Rzędziana i innych tam Wołodyjowskich. W sumie to fajne są takie smaczki, ale tu ten obraz tak silnie skontrastował z pustynią.


A to też taka trochę zabawa. Sillingowie, jedno z plemion wandalskich przez jakiś czas mieszkało na terenie dzisiejszego Śląska. Istnieje też teoria, która wywodzi współczesnych Słowian od Wandalów właśnie ( dodać należy, że raczej nieuzasadniona, wszakże ciekawa)
Stąd trochę ta Horpyna się wzięła. :)

Tequilla - 29 Stycznia 2008, 09:26

Na blogu umieściłem drugą bajkę dla cieci pt: "Zenobiusz Zając". Miłej (mam nadzieję) rozrywki :D
jewgienij - 3 Lutego 2008, 21:33

Przeczytałem Twój wpis na temat "Blizny".
Zgadzam się. Scenograficznie jest to Fellini/Lynch Fantasy.
Ale czegoś mi brakuje u autora, jeśli ma on rzeczywiście zamiar uporać się z tolkienowskim archetypem Fantasy. Tolkienowski był nośny, bo opierał się na prostych zasadach: baśń, legenda, dobro walczące i zwyciężające ze złem, bohaterowie, z którymi się utożsamiamy.
U Mievilla nie ma chyba siły, która by mogła to zastąpić. Bohaterowie byli mi raczej obojętni, a wspaniała wyobraźnia plastyczna przytłoczyła IMO wszystko inne.
Ale China wskazuje przynajmniej jakiś kierunek.

Tequilla - 4 Lutego 2008, 07:32

Tolkien miał chyba troche trudniej, bo wtedy nie istniało zbyt wiele odnosników w literaturze ( nie mówię o mitach i baśniach, ani jakichs utworach średniowiecze/romantyzm). Natomiast Mieville nie musi już przecierać ścieżek - wymysla nowe, ale mimo to wie, jak powinno to wyglądać.
Poza tym Tolkienowi bardziej chyba zależało na przekazie, ta historia miała jakiś morał, przesłanie, a u Mievilla jest przede wszystkim opowieść ( co dla mnie wcale nie jest wadą).
To chyba przede wszystkim dobre, a nawet świetne czytadło i tak je raczej potraktowałem.
I faktycznie z powieści na powieść idzie mu to lepiej, bo w "Dworcu Perdido" rzeczywiście te ćmy się pojawiaja ni z gruchy, ni z pietruchy i nagle ciekawy motyw odkrycia idei lotu i stworzenia maszyny kryzysowej, zostaje zastąpiony pogonią za ćmami.
Co jeszcze mi się rzuciło w oczy to własnie to, że ciągnie jakiś motyw przez cała książkę, a na końcu bach! - i porzuca pomysł. Tak było z lataniem u Ygharka w Dworcu Perdido, tak było z dotarciem do Blizny tutaj. wyobraźni mu nie starczyło, czy tak sobie załozył?

Ciekawy jestem, czy i kiedy wydadzą u nas pozostałe jego książki.

Dabliu - 4 Lutego 2008, 11:49

Tequilla napisał/a
Ciekawy jestem, czy i kiedy wydadzą u nas pozostałe jego książki.


Un Lun Dun już chyba we wrześniu, nakładem wydawnictwa MAG.

Tequilla - 4 Lutego 2008, 12:00

A King Rat? to chyba też nie było wydane?
Witchma - 4 Lutego 2008, 12:02

Tequilla napisał/a
Co jeszcze mi się rzuciło w oczy to własnie to, że ciągnie jakiś motyw przez cała książkę, a na końcu bach! - i porzuca pomysł. Tak było z lataniem u Ygharka w Dworcu Perdido, tak było z dotarciem do Blizny tutaj. wyobraźni mu nie starczyło, czy tak sobie załozył?


nie czytałam "Blizny", ale w "Dworcu..." nie raziło mnie to przeniesienie ciężaru z lotów na pogoń za ćmami, bo ciąg przyczynowo-skutkowy nie został przerwany - gdyby Isaac nie próbował pomóc Yagharkowi, to nie trafiłby na ćmy
myślę, że było to w pełni zamierzone, w końcu sytuacja jest bardzo życiowa - zajmujemy się czymś bez reszty, po czym drobny błąd i trzeba wszystko porzucić i zająć się czymś innym
a maszynę kryzysową przecież wykorzystał, tak więc według mnie wszystkie strzelby wypaliły :)

Tequilla - 4 Lutego 2008, 12:28

Mnie też aż tak bardzo te ćmy nie raziły i ich pojawienie sie miało uzasadnienie, niemniej dość gwałtowna była ta zmiana, tempa akcji również. Maszyna wykorzystał, ale Ygharkowi nie pomógł i zakonczenie było dla mnie odrobinę nie satysfakcjonujące.
Ale z pewnością z wielką chęcią przeczytam jego kolejną ksiązkę.

Dabliu - 4 Lutego 2008, 12:52

Ale przecież to, że Grimnebulin nie pomógł Yagharkowi, ma nieść (zgodnie z zamierzeniem autora) istotne przesłanie - przecież Yagharek stał się w ten sposób ofiarą konfliktu między przyjaźnią a moralnością, między oddaniem bliźniemu a literą prawa. IMHO to bardzo ważne, że Yagharek nie otrzymał w rezultacie pomocy. Istotna jest również świadoma rezygnacja z marzeń i odcięcie się Yagharka (na końcu powieści) od swoich korzeni, by wtopić się w multi-kulturowy tygiel Nowego Crobuzon.
Czasem zresztą socjalistyczne zboczenie Mieville'a bywa nieco denerwujące - np. każdy prze-tworzony jest kreowany na nieszczęsną ofiarę systemu, a nie swoich grzechów.

Witchma - 4 Lutego 2008, 13:00

w sumie żal mi było Yagharka, ale trudno nie zrozumieć decyzji Isaaca...
w książce podobało mi się też to, że ciężko określić, kto był głównym bohaterem - niby Isaac był postacią centralną, ale kończące każdą część fragmenty, w których narratorem był Yagharek, skupiają uwagę na nim

Tequilla - 1 Maj 2008, 20:03

ludziki pytam szczerze - czy ktos z was operuje swobodnie gwarą młodziezową, coby mi po przyjacielsku krótki fragmencik na takową przetłumaczył? :)

Pisze sobie dla odprezenia trzecie opowiadanko do bloga i tam mi to potrzebne jest.

a co mi: takie coś by trzeba przetłumaczyć:

Wszedł do środka. Pochodnia migotała, ale on nie zniechęcony brnął dalej w głąb wilgotnej jamy.
W końcu odnalazł tego kogo chciał.
- To twój koniec – powiedział – Przygotuj się na śmierć.
- Nie uda ci się van Helsing! – wrzasnął wampir
- Na dole są moi ludzie Drakulo. Tym razem nie uciekniesz.
Wampir wrzasnął i rzucił się w stronę łowcy, ten jednak zdążył się odsunąć. W ręku zalśnił srebrny krzyż. Drakula zaskowyczał i zakrył dłońmi twarz..
- Przestań! – krzyknął – Przestań!
I ten zapach wwiercający się w nozdrza… ten potworny smród….
Czosnek.
- Nie masz szans – van Helsing był pewny swego. Spod pazuchy wyciągnął osikowy kołek.
W kącie piwnicy, przez nikogo nie widziana poruszyła się maleńka pchła.

Niekoniecznie słowo w słowo musi być, ale żeby sens złapać.

Tequilla - 8 Maj 2008, 18:39

wprawdzie nowej bajki dla cieci jeszcze nie ma, ale wrzuciłem na bloga kilkanaście pierwszych stron powieści pt: "Serce w domu dla lalek". Czeka sobie ona cierpliwie na opinię w jednym z wydawnictw..

Pożyjemy, zobaczymy :)

p.s. nie robiłem powtórnej redakcji.

Słowik - 9 Maj 2008, 11:51

A napiszę tutaj, chociaż pytanie filmowe.
Ten magiczny pistolecik skojarzył mi się z filmem, którego tytułu nie mogę sobie przypomnieć. Był tam pistolet, który bohater skonstruował z kawałków tego, co jadł. To była jakiegoś rodzaju gra, ludzie mogli się podłączać przez interfejs w pępku. Może ktoś podsunie tytuł? :)

Adashi - 9 Maj 2008, 12:04

Kojarzy mi się z eXistenZ Cronenberga.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group