To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Z życia tłumoka, ooops, tłumacza

Ixolite - 11 Marca 2007, 21:46

Rozmawialiśmy trochę o tym na ostatniej SKOFIE i parę wniosków się pojawiło.

Jak ktoś ma możliwość (czyli umiejętność posługiwania się jakimś językiem) to zawsze warto czytać w tym właśnie języku. Ale ja na przykład bardzo lubię porównywać oryginał z tłumaczeniem, zwłaszcza jeśli pierwszy kontakt miałem z tekstem tłumaczonym, a później udało mi się zapoznać z oryginałem. Wychodzi wtedy wyraźnie co jest stylem autora, a co tłumacza, czasem nawet okazuje się, że tłumaczenie językowo jest lepsze niż oryginał, niezbyt często, ale bywa i tak.

Faktem jest, że zwykle kiedy przeczytam coś w pierwotnej postaci, to nie sięgam już po tłumaczone (z wyjątkiem Pratchetta), jednak nie zmienia to mojego podejścia do tematu.

Ze słownika nie korzystam przy tym praktycznie wcale, poza jakimiś specjalistycznymi terminami, ale to akurat moja przypadłość - angielskiego, bo tym językiem się biegle (chyba) posługuję, uczę się od małego, więc nie mam problemów ze zrozumieniem sensu wyrazu, nawet jeśli nie potrafię go przełożyć bezpośrednio na naszą rodzimą mowę.

Nie wiem czy macie coś takiego, że nie wiecie jaki jest polski odpowiednik danego słowa czy sformułowania, ale potraficie powiedzieć w jakim kontekście się go używa i jaki ma ogólny sens i znaczenie?

Tomcich - 11 Marca 2007, 22:22

Ixolite napisał/a
Nie wiem czy macie coś takiego, że nie wiecie jaki jest polski odpowiednik danego słowa czy sformułowania, ale potraficie powiedzieć w jakim kontekście się go używa i jaki ma ogólny sens i znaczenie?


Miewam to samo. :D

joe_cool - 12 Marca 2007, 01:02

Ixolite napisał/a
Nie wiem czy macie coś takiego, że nie wiecie jaki jest polski odpowiednik danego słowa czy sformułowania, ale potraficie powiedzieć w jakim kontekście się go używa i jaki ma ogólny sens i znaczenie?

bez przerwy.
a żeby zostać w temacie - czytałam swego czasu houllebecq'a po niemiecku (francuskiego niestety nie znam na tyle, żeby książki czytać), a potem zajrzałam w księgarni do polskiego wydania- o matko! tragedia! zazwyczaj staram się czytać albo w oryginale, albo po polsku, ale w tym wypadku niemiecki jest o niebo lepszy do tej tematyki...

Anonymous - 12 Marca 2007, 14:39

Ixolite napisał/a
Nie wiem czy macie coś takiego, że nie wiecie jaki jest polski odpowiednik danego słowa czy sformułowania, ale potraficie powiedzieć w jakim kontekście się go używa i jaki ma ogólny sens i znaczenie?


Jasne, czasem i po polsku sie zdarza. :wink:

Anko - 14 Marca 2007, 19:00

Ixolite napisał/a
Nie wiem czy macie coś takiego, że nie wiecie jaki jest polski odpowiednik danego słowa czy sformułowania, ale potraficie powiedzieć w jakim kontekście się go używa i jaki ma ogólny sens i znaczenie?
No, ja do dzisiaj nie wiem, jak poprawnie przetłumaczyć na polski "invincibility". :)
I pamiętam taką scenkę, jak pisałam tekst i nagle stwierdziłam, że idealnym określeniem czegoś-tam jest "futility". I serio, sporą chwilę się zastanawiałam, zanim przypomniałam sobie, że po polsku to mniej więcej "daremność". ;)

Piech - 14 Marca 2007, 19:24

Dawno temu, gdy PRL był już stary, a ja byłem młody, przeczytałem "Kompleks polski" Konwickiego i pod dużym wrażeniem lektury postanowiłem tę książkę przetłumaczyć na angielski. Nigdy wcześniej nie tłumaczyłem literatury i nie miałem zielonego pojęcia co miałbym zrobić z takim tłumaczeniem, gdy już go zrobię. Jednak czułem się generalnie pewny siebie. Utknąłem na pierwszym zdaniu. Było coś o zakatarzonych ludziach. Myślałem, myślałem i najlepsze, co mi do głowy przyszło, to sniffing and sneezing. Zniechęcony zarzuciłem pomysł. Jakiś czas potem znalazłem w ksiągarni anglojęzyczne wydanie "Kompeksu". Otworzyłem na pierwszej stronie i przeczytałem "... sniffing and sneezing...".
Lump Kałmuk - 4 Kwietnia 2007, 10:03

Czy ktoś z Was zajmuje się tłumaczeniami techicznymi? Bo mi się w robocie zdarza (angielski w obie strony), zatem chciałbym się podzielić pewnymi refleksjami w tym zakresie. Tłumaczenie techniczne ma to do siebie, że odbiorca ma szczerze głęboko w organiźmie styl i niuanse literackie, liczy się informacja. I tu jest pole dla fantazji tłumacza, żeby wszystko przekazać jak najwierniej pod względem informacji, nawet kosztem odejścia od pierwotnej konstrukcji zdania. Najzabawniej jest, jak tekst pierwotny, też był tłumaczony, np. z hebrajskiego na angielski, a ja mam go potem przełożyć na nasz ojczyszty. Tu czasami naprawdę trzeba się nakombinować "co autor miał na myśli". Ale już taki los tłumoka :)
Oczywiście są to tylko moje własne spostrzeżenia, jeśli się ktoś nie zgadza, to z chęcią usłyszę inne zdanie na ten temat.

Godzilla - 4 Kwietnia 2007, 10:20

Ja czasem tłumaczę dla biologów. Kiedyś zdarzała się i medycyna. Rozbijanie długaśnych, ogoniastych zdań produkowanych przez naszych naukowców to moje ulubione zajęcie :mrgreen: Wiele razy wypytywałam autora, co właściwie chciał powiedzieć, gdzie tu jest podmiot a gdzie orzeczenie, bo jako żywo sensu znaleźć nie mogę. A jak nie mogę, to nie przetłumaczę! Jakoś nie narzekali na to, przeważnie okazywało się, że to im się w polskim tekście coś posypało.
Kruk Siwy - 5 Lipca 2007, 11:26

Lajdesy i gentelmany.
Jest taki problem. Potrzebna jest do tłumaczenia staropolska nazwa laski, kostura.
Nic nie mogę znaleźć... pomogite druzja!

Rafał - 5 Lipca 2007, 11:37

Cosik mi się kojarzy w pustej łepetynie, jakoby jakiś językoznawca wywodził obecne nazwanie męskiego przyrodzenia od staropolskiego kostura. Możesz się zaskoczyć :lol:
Kruk Siwy - 5 Lipca 2007, 11:38

Chętnie... czy to propozycja? Hihihi
Rafał - 5 Lipca 2007, 11:42

;P:
ale wyobraź sobie zdanie: "... dziewka o mały włos wyrżnęłaby o ścianę szczęściem, że w ostatniej chwili za .... złapała". :mrgreen:

Kruk Siwy - 5 Lipca 2007, 11:47

Jest gorzej - "archimag rzucił zaklęcie wspomagając się...."

Fajną nazwę wymyśliłeś na tę część niewieściego ciała co to miała nim wyrżnąć nie "d..." tylko "szczęście".
Hijhi

Rafał - 5 Lipca 2007, 11:49

:mrgreen: faktycznie, jeden przecinek, a tyle znaczeń :lol:
ihan - 5 Lipca 2007, 11:51

Ha, czyżby ta tajna nazwa brzmiała:"przecinek"?
Kruk Siwy - 5 Lipca 2007, 11:54

My tu gadu gadu a archimag nie ma czym się wspomagać... autor wyjątkowo wrednie dał słówko mające w oryginale podwójne znacznie... i żeby to obejść potrzeba staropolszczyzny.
hrabek - 5 Lipca 2007, 11:57

Ja myslalem, ze kostur jest juz wyjatkowo staropolski. Parandowski uzywa tego wyrazu w Mitologii. No ale on za malo staropolski mimo stylizacji chyba byl.

Szukasz konkretnego wyrazu, ktory wiesz, ze istnieje, a wylecial ci pamieci, czy polujesz po prostu na inne okreslenie?

ihan - 5 Lipca 2007, 11:58

Siwuchą może się wspomóc w międzyczasie.
Rafał - 5 Lipca 2007, 12:02

Kruku, po co ci problem? Wymyśl jakies słówko, wmów każdemu że to ten kostur i voila! Nikt i tak sie nie zorientuje.
Kruk Siwy - 5 Lipca 2007, 12:03

Rosjanin użył słowa które po starorusku odznacza buławę, ale za to obecnie to tyle co "laska" (nie kobitka Rafale. Tak, do Ciebie mówię). Jest to wyposażenie rzeczonego maga. Laska nie pasuje, kostur nie bardzo, bo wygląda to inaczej.

W kwestii siwuchy zdaję się na Twoje ogromne doświadcznie ihan, .
hihii

Nio? Może ktoś jednak wie? Wdzięcznym byłbym bardzo.

Kruk Siwy - 5 Lipca 2007, 12:05

Rafałello/b], rzecz ma być przetłumaczona a nie napisana na nowo. W swoim tekście napsiałbym że czaruje za pomocą majtek-niewidek i już. Oprócz tego wyłacznie nawalony ihanką. Taką siwuchą, jakby co.
hrabek - 5 Lipca 2007, 12:07

Moze cos takiego:

http://www.slownik-online...5B100003AEE.php
http://www.slownik-online...5E7005C032C.php
http://www.slownik-online...5E000462598.php

A nuz jest to, czego szukasz jest podobne do czegos powyzej? Nie wiem, nie znam sie na laskach.

Słowik - 5 Lipca 2007, 12:08

A 'archimag' to już przetłumaczone słowo, czy Twoja stylizacja Kruku?
Rodion - 5 Lipca 2007, 12:09

Drąg, laga, kijaszek, drzewce, laska, bława?
Rafał - 5 Lipca 2007, 12:10

Odpuść sobie dosłownośc tłumaczenia i zdaj się na tradycję. Wybierz symbol pomiędzy kluczem, a biczem. Różdżka ewoluowała zdaje się własnie od bicza - symbolu władzy, a w tę symbolikę wpisuje się własnie twoja buława. U nas był to kiścień, buzdygan, o ile się nie myle również pewna forma morgenszterna oraz oczywiście buława. Ale o ile w rosyjskim forma znaczeniowa rozwijała się w kierunku laski, to naszemu narodowi wszystko z dupą się kojarzy i tym sposobem buława nabrała fallicznych konotacji.
ihan - 5 Lipca 2007, 12:11

Kruk Siwy napisał/a
W swoim tekście napsiałbym że czaruje za pomocą majtek-niewidek i już. Oprócz tego wyłacznie nawalony ihanką. Taką siwuchą, jakby co.


Napisz, napisz, napisz koniecznie ;) )

Może tutaj znajdziesz coś potrzebnego. Może, bo mnie nie chciało się czytac całości, ale początek wygląda obiecująco.

Rodion - 5 Lipca 2007, 12:12

Piernacz?
Kruk Siwy - 5 Lipca 2007, 12:13

Słowik, to ciągle oryginał tylko transliterowany z cyrylicy.Rodion, drogi chłopie - gdybyż to takie proste było. Wyobrażasz sobie zdanie serio: Mag rzucił zaklęcie wspomagając się kijaszkiem?
Śmiech pusty wyprułby czytelnikom bebechy.

ihan - 5 Lipca 2007, 12:17

Kruk Siwy napisał/a
Śmiech pusty wyprułby czytelnikom bebechy.


I już wówczas nie byłaby to fantasy, tylko nowa miejska legenda porównywalna z japońską "Klątwą".

Kruk Siwy - 5 Lipca 2007, 12:21

ihan, dzięki za pomoc. To naprawdę interesujące. Na obecnym etapie zwycieża "buzdygan". Ale będziemy jeszcze szukać.
Dzięki w imienu nureczki i swoim.
Jesteście kochani. (Ty nie Rafał, Ty po prostu jesteś swój chłop).

A gorzałka zwana "ihanką" ląduje w moich notatkach. Szukajcie a znajdziecie (w nowym grabarzu).



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group