To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Z życia tłumoka, ooops, tłumacza

Fidel-F2 - 28 Stycznia 2014, 11:57

nureczka napisał/a
Pozwolę sobie przytoczyć przykład: fani nie chcieli Pratchetta w przekładzie innym niż Cholewy. I co? Wybór czytelniczy zadziałał
też chcę Wattsa w przekładzie Cholewy, prosze sprzedaj mi sposób

w zasadzie chcę wszystko w przekładzie Cholewy, mam nie kupować niczego innego?

nureczka - 28 Stycznia 2014, 11:58

Fidel-F2, jeśli masz ochotę spożywać kupę, to spożywaj.
Fidel-F2 - 28 Stycznia 2014, 12:00

no właśnie w tym rzecz, że nie mam a Ty upierasz się, że jak na nią pokrzyczę to się zamieni w perską chałwę
Matrim - 28 Stycznia 2014, 12:05

Jak wystarczająco głośno będziesz krzyczał, że to kupa, to przyjdzie Gordon Ramsey i z tych samych składników przyrządzi Ci wyśmienitą kolację.
Fidel-F2 - 28 Stycznia 2014, 12:08

i tym optymistycznym akcentem proponuję zakończyć tę szybko jałowiejącą dyskusję
Starscreem - 28 Stycznia 2014, 12:15

Nigdy tego nie próbowałam sama, ale może warto taką metodę zacząć stosować:
Napisać do wydawcy ładny, elegancki list o tym, jak bardzo nas rozczarowuje dany przekład.
Na jeden nie zareagują na pewno. Ale jakby dostawali więcej takich skarg i to od osób, które posiadają narzędzia do kreowania wzmożonego popytu lub bojkotu danej książki, to może w końcu zauważyliby, że niektórzy tłumacze nie cieszą się uwielbieniem czytelników.
Kropla drąży skałę...
Może warto spróbować.

Fidel-F2 - 28 Stycznia 2014, 12:29

Starscreem, gwarantuję Ci, że tę opinię i dyskusję wydawca Behemota będzie znał. Poza tym, w tym przypadku tłumacz=wydawca.
nureczka - 28 Stycznia 2014, 12:32

I to jest akurat dobry ruch.
Luc du Lac - 28 Stycznia 2014, 12:39

można by stworzyć listę tłumaczy pożądanych i listę tłumaczy nieakceptowalnych - gdyby taka właśnie lista powstała to można by coś kombinować z wydawnictwami
pojedyncze głosy można o kant d. rozbić

jest jeszcze FK Olesiejuk - czyli monopolista na rynku książek fantastycznych i gracz o przepotężnym wpływie na rynku księgarskim - w tym kierunku też można uderzyć

Fidel-F2 - 28 Stycznia 2014, 12:43

Luc du Lac, bierz się do roboty, masz moje pełne, moralne wsparcie! Nie pomylę się chyba jeśli powiem, że nureczki też.
Starscreem - 28 Stycznia 2014, 12:56

Myślałam, że znów dostanę po łbie za marzycielstwo, ale widzę, że niezadowolenie z przekładu jest tak wielkie, że musi się ujawnić wszelkimi kanałami ;)

Tak sobie czasem obserwuję, jak w naszym kraju rozwija się "pijar" (choć zwykle jest czarny). I w sumie to trzeba przyznać, ze jest lepiej niż kiedyś, to nadal są to dla nas konsumentów niezbadane morza. Większość osób jak jest niezadowolona z czegoś, to sobie pomarudzi i koniec. A to właśnie trzeba pisać do samego Pana Boga o swoim oburzeniu. W ramach rekompensaty raczej nie ma co liczyć na to, że zostanie zaraz wydany ten sam tytuł w nowym przekładzie, ale chociaż będzie satysfakcja z przytemperowania cudzego samozachwytu :P W tym Fidel jest niezastąpiony ;)

nureczka - 28 Stycznia 2014, 13:06

Jeden mail nic nie zmieni. Ale jeśli postępować konsekwentnie, to kto wie?
Jedno jest pewne - nie wiadomo, czy nasze działania pomogą (może tak, może nie), ale jeśli nie będziemy robić nic, to nic się nie zmieni na 100%.

Fidel-F2 - 28 Stycznia 2014, 13:11

Tak czy siak nic się nie zmieni.
nureczka - 28 Stycznia 2014, 13:16

Fidel-F2, kocham Twój optymizm.
Luc du Lac - 28 Stycznia 2014, 13:52

profil na facjacie, z lapsusami tłumaczy - to może by podziałało
Fidel-F2 - 28 Stycznia 2014, 14:02

approved
Starscreem - 28 Stycznia 2014, 15:20

Luc du Lac napisał/a
profil na facjacie, z lapsusami tłumaczy - to może by podziałało

To by na pewno podziałało!
Ludzie przecież uwielbiają oglądać cudze porażki :twisted: + zabawne teksty (bo pewnie część tych fail-ów translatorskich jest choć trochę śmieszna). To by się na prawdę mogło udać :omg: Na plony trzeba by pewnie poczekać ze 2-3 sezony, ale czyż nie warto? ;]
Idea może wątpliwa moralnie (jest ryzyko, że komuś się zniszczy karierę na wstępie, a może by się z czasem ów ktoś jednak wyrobił), ale rynek od zawsze rządził się prawami dżungli - niech więc słabi tłumacze znajdą inne zajęcie i pozwolą zarabiać fachowcom.

Fidel-F2 - 28 Stycznia 2014, 15:21

PRZE!-TRWA!-JĄ! NAJ!-SIL!-NIEJ!-SI!
nureczka - 28 Stycznia 2014, 15:33

Starscreem napisał/a

Idea może wątpliwa moralnie (jest ryzyko, że komuś się zniszczy karierę na wstępie


Osobiście widzę inne zagrożenie: najbardziej lubią krytykować osoby, które mają dość blade pojęcie o temacie. Przykład: "Przecież słuchać, że aktor mówi 'absolutely' a ćwok tłumacz przetłumaczył inaczej!"
Sama onegdaj walczyłam, z durniem, który się upierał, że "captain" to kapitan. Akurat w tym przypadku był to "naval captain" czyli komandor. Ech...

Starscreem - 28 Stycznia 2014, 15:52

nureczka, fakt, to może też być problem. Ale chyba łatwo go zminimalizować - jeśli stronką/funpagem będzie moderowała odpowiednia osoba, to wyłapie się takich mądralińskich i ciach ignoranckie posty!

A skoro już zostaliśmy przeniesieni do wątku translatoskiego to mam pytanie.
Czy naszą "owocną współpracę" można przetłumaczyć na "fuitful working relationship". Bo brzmi to równie głupio jak thank you from the mountain ;)

Matrim - 28 Stycznia 2014, 15:57

A czemu "fjutful"? ;P:

"Cooperation" bardziej do "fju...", tfju! "fruitful" pasuje.

Luc du Lac - 28 Stycznia 2014, 15:58

Fidel-F2 napisał/a
PRZE!-TRWA!-JĄ! NAJ!-SIL!-NIEJ!-SI!


THERE CAN BE ONLY ONE !!!

Starscreem - 28 Stycznia 2014, 15:59

Matrim, :oops:
jak się człowiek śmieje, to czasem się nie wszystkie literki dobrze docisną na klawiaturze ;)

nureczka - 28 Stycznia 2014, 16:02

Jak najbardziej spotykałam fruitful w takim właśnie kontekście. Zarówno fruitful working relationship, jak i fruitful bizness relationship, czy wspominane przez Martima fruitful cooperation.
gorbash - 31 Stycznia 2014, 07:25

Starscreem napisał/a
I nie kumam, czemu cały czas dla narratora Rama był rodzaju żeńskiego

Może kwestia tłumacza a może tego że po angielsku do statków/pojazdów często odnoszą się "she".

Starscreem - 31 Stycznia 2014, 08:46

gorbash napisał/a
Może kwestia tłumacza a może tego że po angielsku do statków/pojazdów często odnoszą się she.

Obawiałam się pierwszego, ale drugie brzmi chyba rozsądniej i jakoś bardziej usprawiedliwiająco ;) Miałam jeszcze taki pomysł, że skoro najpierw myślano, że to asteroida czy kometa, to już rodzaj żeński przylgnął.

Fidel-F2 - 31 Stycznia 2014, 09:05

Starscreem, ale to co po polsku ma rodzaj żeński niekoniecznie musi po angielsku też być rodzaju żeńskiego i naturalnie również na odwrót, vide przykład gorbasha. I jak mi się wydaje comet jest żeńska a asteroid męski. ;P:
Martva - 31 Stycznia 2014, 10:19

Jak jesteśmy przy tłumaczeniach znów, to gdzieś mi mignął Atropos rodzaju męskiego ostatnio ;)
Starscreem - 31 Stycznia 2014, 10:29

Fidel-F2, racja. Ale nie wiem, jak w oryginale to wyglądało. Chodziło mi o to, że właśnie może tłumacz (a zdaje się nawet tłumaczka, ale nie pamiętam na 100%) uznał, że skoro (nasza polska) asteroida to zdecydowanie ona, to i Rama też. Trzeba przyznać, że konsekwentnie trzymano się tego postanowienia :P
Trochę to dziwne dla mnie, bo w sumie planeta też rodzaj ż, ale nikt nie mówi o Marsie czy Jowiszu w tym samym rodzaju co o Wenus czy Ziemi. Więc to, jakiego rodzaju jest ciało niebieskie, nie ma znaczenia. Znaczenie ma nazwa. Czyli wychodziłoby jednak na to, że tłumacz nie zapoznał się z mitologią hinduską :lol:

ketyow - 31 Stycznia 2014, 10:33

To tłumaczka, jedna z najgorszych na jakie trafiłem, nie tylko tę książkę skrzywdziła (aczkolwiek akurat na ten rodzaj żeński się nie krzywiłem osobiście). W oryginale do Ramy Clarke odnosił się poprzez "it".


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group