Powrót z gwiazd - Kaszanka z grilla czy wściekły pies? Wybór należy do Ciebie.
corpse bride - 2 Sierpnia 2011, 18:24
ja robię papryki faszerowane, a właściwie to nie robię, tylko czytam forum...
Lis Rudy - 2 Sierpnia 2011, 18:31
corpse bride, spróbuj klopsików z indyka w sosie koperkowym, pycha
Mnie uzależnily. Dostanę talerz, wciągnę talerz. Dostanę wiaderko, to wciągnę wiaderko.
Albo bitek w sosiku chrzanowym. Takim mocno chrzanowym...
Hmmmm....
Lis się rozmarzył, przeciągnął i rozkoszy zaczął popiskiwać cichutko
A przez ciekawość spytam. Papryki do farszu to jakie bierzesz ??? No i czym je wypychasz ???
Kai - 2 Sierpnia 2011, 19:22
corpse bride, weszłam do kuchni i... nic dzisiaj nie robię. Naczyń cały zlewozmywak (zmywarkę chcę!!!), wszędzie opakowania po przesyłkach. No, piekarnik choć się sprawdza, zrobione w nim skrzydełka, cukinia, bataty i kiełbaski z rożna mnie zauroczyły, podobnie, jak prosta obsługa i niesamowita estetyka
Lisie Rudy, ja tak mam z makaronem. Dostanę durszlak, wciągnę durszlak. I z owocami morza. Indyka lubię ze śliwkami i imbirem.
Niech już Młody jedzie na ten Woodstock, bo bajzel w kuchni mam nie do opanowania.
Lis Rudy - 2 Sierpnia 2011, 19:50
Kai napisał/a | I z owocami morza |
już nic więcej nie mów, bo się zaczynam ślinić....
Kai - 2 Sierpnia 2011, 19:53
Lisie Rudy, ja jem wszystko, co pływa w morzu, z wyjątkiem U-Bootów. Za twarde.
Do pracy mam dwie mrożonki WOK z paczką owoców morza, durszlakiem krewetek, paczką małży i paczką kalmarów. To sobie dzielę na porcje. Mniej więcej na tydzień. Zamrażam, potem rozmrażam małymi porcjami z makaronem ryżowym.
Martva - 2 Sierpnia 2011, 19:56
Curry mi się skończyło
Za to moja matka mnie rozwaliła. Stwierdziłam że chleb się skończył, to nastawiłam maszynę. Maszyna zaczęła wydawać swoje straszne potępieńcze odgłosy. I nagle z góry paniczny wrzask mamy 'Martva, Martva, chleb trzeba upiec, bo się kończy!'
Kai - 2 Sierpnia 2011, 20:12
Martva napisał/a | Curry mi się skończyło | Czerwone czy zielone?
Piekarnik właśnie upiekł parówki w cieście francuskim. No kocham go!
Martva - 2 Sierpnia 2011, 20:14
Brudnopomarańczowe, potrawa, a nie przyprawa.
Lis Rudy - 2 Sierpnia 2011, 21:21
Kai napisał/a | Lisie Rudy, ja jem wszystko, co pływa w morzu, z wyjątkiem U-Bootów. Za twarde |
ja jeszcze wypluwam torpedy, ciągle w poprzek przełyku mi sie blokują
Martva, mam pytanie-jak smakuje chleb z takiej chlebownicy ???
Widziałem takie cudo w jakiś telezakupach ale to co z niego wychodziło po upieczeniu wyglądało mi (i to bardzo) na typową amerykańską dmuchaną bułę a nie chleb. Niezależnie od rodzaju użytej mąki. Da się jakoś taki wypiek porównać do chleba sklepowego ?
Martva - 2 Sierpnia 2011, 21:50
Erm, jak użyjesz mąki razowej, dodasz otrębów etc to nie ma szans żeby Ci dmuchana buła wylazła. Ba, mnie pary razy wyszedł nawet chlebek dość wklęsły, jak przesadzałam z żytnią pełnoziarnistą. Smak zależy od przepisu i składników, smakuje trochę inaczej od chleba z piekarni (zwłaszcza że piekę tylko na drożdżach, nie na zakwasie, bo zakwas podobno reaguje z maszyną). Ale dobry jest. Zwłaszcza jeszcze ciepły i z masłem (kurde, będzie się piekł jeszcze 4o minut, jak ja mam mniej żreć i nie jeść po 19 w takich warunkach?)
Godzilla - 2 Sierpnia 2011, 22:01
Melduję, że podwójna porcja bułeczek o zapachu drożdżowym została mimo wszystko wciągnięta przez rodzinkę. Zostały dwie sztuki, choć przepraszam, musiałabym sprawdzić, czy jeszcze tam leżą.
Lis Rudy - 2 Sierpnia 2011, 22:08
Martva, a to nie ma jakiegoś stałego przepisu na chlebek ? No że razowy to robić tak, pszenny tak a staropolski tak ? Wybacz że pytam ale w dziedzinie mącznej/chlebowej jestem kompletna *beep*. Jak gdzieś w przepisie widzę: weź użyj mąki kwartę, uczyń zaczyn i zamieś po czym odstaw do wyrośnięcia to się poddaję, wolę nie zjeść
Chleb w Wawie nawet mi smakuje, ale zawsze byłem ciekaw czy jest jakaś sensowna alternatywa dzięki której można wyprodukować coś fajnego chlebowego w domu.
Martva napisał/a | jak ja mam mniej żreć i nie jeść po 19 w takich warunkach?) |
na Twoim miejsu to bym się raczej nie przejmował-wyglądasz raczej na osobę która nie ma problemów z przemianą materii. Parametry fizyczne Martvości wskazują że raczej możesz jeść i nie utyjesz. Ja mam odwrotnie-zjem nawet mało i trawię, trawię, trawię...
Taki powolny (a bardziej martwy ) metabolizm mam....
corpse bride - 2 Sierpnia 2011, 22:09
lisie, koperkowy sos nie przejdzie u mnie, bo na zapach kopru dostaję mdłości i torsji. ale dobrze, że mi przypomniałeś o klopsikach różnorakich - miałam plan, żeby je robić jako dodatek do zup.
z papryki nie jestem zadowolona. tym razem zrobiłam z czerwonej (to akurat dobry wybór), a napchałam warzywami (cebula, marchewka, seler, papryka, cukinia....) i polałam beszamelem. ale coś nie wyszło, więc nie będę publikować przepisu. teraz piekę ciasto, żeby było na śniadanie.
Pucek - 2 Sierpnia 2011, 22:09
Martva napisał/a | Smak zależy od przepisu i składników |
Zgadzam się w 100%.
Robiłam też wiele razy z zakwasem. Smak zdecydowanie bardziej 'piekarniany', zmian w maszynce nie zauważyłam.
Lis Rudy - 2 Sierpnia 2011, 22:25
corpse bride napisał/a | z papryki nie jestem zadowolona. tym razem zrobiłam z czerwonej |
Ja zawsze używam tzw. białej-jest cieńsza, bardziej neutralna w smaku. No i skórkę ma cieńszą. Wypycham mięskiem wieprzowym dobrze doprawionym solą, odrobiną (dosłownie) czosnku, pieprzu, ciutkiem papryki i natką pietruszki oraz DUŻA ilością mięty (w zależnośco od dostępności świeżą lub suszoną)-suszona jest o tyle lepsza że ma bardziej intensywny smak i zapach.
Wstawiam potem do piekarnika w niska temp. (ok. 120-140stopni) i piekę pod przykryciem aby mięsko nie wyschło do momentu, aż soki nie będą przeźroczyste.
Obowiązkowo z ryżem.
Pewnie da się przepis zaadoptować jakoś wegetariańsko ale ja nie probowałem.
A proponuje na spróbowanie jeden przepis wege: średniej grubości cukinię skroić na plastry gr. ok 1,5-2 cm, dobrze posolić i popieprzeć czarnym pieprzem, zaczekać aż nieco zmięknie i obcieknie, obtoczyć w jajku i tartej bułce i smażyć na średnio rozgrzanej oliwie do złocistego koloru. Grubsze plastry raczej nie bo się nie usmaży.
Sciągnąć z patelni, poczkać aż ostygnie/przestygnie (gorące jak diabli-zależy jak lubicie) i zajadać.
Ozzborn - 2 Sierpnia 2011, 22:25
no właśnie to jest to czego mi brakuje w chlebie z maszynki. Zastanawiałem się czego, a to zakwas był. Mimo to taki pyszny chrupiący świeżo po upieczeniu z masełkiem mmm pychota.
Martva - 2 Sierpnia 2011, 22:32
Lis Rudy napisał/a | Martva, a to nie ma jakiegoś stałego przepisu na chlebek ? No że razowy to robić tak, pszenny tak a staropolski tak ? |
Ej, ale jakby był stały przepis na chlebek, to w piekarni byłby jeden chlebek, a nie milion Na przepisy na białe i tostowe nawet nie patrzę, muszę mieć chociaż trochę mąki razowej albo otrębów. I dodaję zawsze ziarenek, słonecznik, dynia, siemię lniane, mak, albo wszystko razem, to najczęściej, poza tym czosnek, zioła, oliwki, ser i żurawinę i co mi fantazja podpowie. Są też gotowe mieszanki, co tylko dzielisz na pół i dodajesz wody (plus czasem drożdży, oleju etc, zależy od producenta), te mieszanki mozna piec w automacie a można w piekarniku, może taką sobie spróbuj na początek, kosztuje toto koło 5 zeta za kilogramową paczkę, wystarczy na dwa bochenki.
Lis Rudy napisał/a | na Twoim miejsu to bym się raczej nie przejmował-wyglądasz raczej na osobę która nie ma problemów z przemianą materii. Parametry fizyczne Martvości wskazują że raczej możesz jeść i nie utyjesz. |
Pozory mylą. Wiesz ile podbródków chowa się pod tym wachlarzem?
Pucek napisał/a | Robiłam też wiele razy z zakwasem. Smak zdecydowanie bardziej 'piekarniany', zmian w maszynce nie zauważyłam. |
Podobno coś się dzieje z teflonem w formie. Moja sis wyczytała że mozna wyrabiać, ale nie piec. Ale jak mówisz że nic się nie dzieje... cóż, formę można wymienić. No to mi padł ostatni argument na niehodowanie zakwasowego potwora w słoiku...
Lis Rudy napisał/a | A proponuje na spróbowanie jeden przepis wege: |
Robię podobnie, ale mniejszą cukinię, cieńsze plastry, tak do centymetra i bez solenia i zmiękczania, za to z innymi przyprawami w panierce
Kai - 3 Sierpnia 2011, 19:23
Lis Rudy, wszystkie składniki te same z wyjątkiem mięsa, zamiast niego ryż i pieczarki. Nad miętą bym się w tym układzie zastanowiła.
Piekarnik mnie uwodzi moje ukochane skrzydełka nie przywierają, mogę robić co chcę i jak chcę na mniejszą skalę niż w kuchence.
Cukinię dokładnie marynuję w czosnku, pieprzu, oliwie i ziołach i rzucam na folię aluminiową. Najlepiej w towarzystwie papryki i cebuli. Panierka mnie zabija.
merula - 3 Sierpnia 2011, 21:52
Martva napisał/a | I nagle z góry paniczny wrzask mamy 'Martva, Martva, chleb trzeba upiec, bo się kończy!' |
i własna rodzicielka też do Ciebie Martva mówi?
a chlebki z gotowych mieszanek z piekarnika, na ciepło, są przeboskie. dlatego ich już nie robię, bo sama zżerałam pół foremki.
corpse bride - 3 Sierpnia 2011, 22:14
paprykę (cukinie, zapiekanki warzywne) zazwyczaj faszerowałam właśnie mięsem (chętniej wołowiną lub mieszanym, sklepowa mielona wieprzowina jest fe) - z warzywami lub ryżem i warzywami. ale tym razem postanowiłam z samymi warzywami, bo po przeczytaniu artykułu w przekroju mat stwierdził (co ja twierdziłam dawno), że jemy za dużo mięsa i że nie musimy go jeść codziennie. wow. mam nadzieję, że przekrój napisze jeszcze o paru innych rzeczach.
Kai - 4 Sierpnia 2011, 12:13
corpse bride, u nas w kilku sklepach oferują mielenie wybranego kawałka mięsa (czasem jeszcze sklep ma z własnego rozbioru). Różnica w porównaniu do gotowego jest namacalna.
Muszę spróbować maszynkowego, bo z kupnych mi już żaden chleb nie smakuje, a własny pieczony też się znudził.
Lowenna - 4 Sierpnia 2011, 13:12
Miałam wczoraj na obiedzie gościa z dalekiego Lublina. Zamówił sobie na obiad bolognese. Jakież było zdziwienie, gdy zamiast torebki knorra wyciągnęłam świeże pomidory, mieloną wołowinę i kazałam rwać zielone listki bazylii
Arya - 5 Sierpnia 2011, 11:36
Świeże kurki w słoiczkach i zalewie czekają na zimę.
Martva - 6 Sierpnia 2011, 12:27
Zaczęły się takie genialne jabłka, bardzo czerwone, bardzo aromatyczne, o kremowo-różowym miąższu, poezja.
ilcattivo13 - 6 Sierpnia 2011, 12:37
Ać tam "poezja", jeszcze z miesiąc i zaczną się pojawiać "ananasy", a tych nie można nazwać inaczej niż "ambrozją"
Martva - 6 Sierpnia 2011, 12:42
Nie wiem czy jadłam kiedykolwiek, ale te (nie pamiętam jak się nazywają) są chyba moje ulubione.
ilcattivo13 - 6 Sierpnia 2011, 13:13
Martva - sprawdziłem. I rzeczywiście mogłaś nie jeść, bo raz, że to odmiana przedwojenna i obecnie prawie nie uprawiana, a dwa, to odmiana regionalna - najpopularniejsza na północnym wschodzie Polski (kresowa, tak jak "kosztela" - nazywana u nas "kasztelą").
Z drugiej strony - znalazłem tylko "Ananasa berżenickiego" - a ten nie dość, że ma całkiem inne owoce: zielone z czerwonymi plamami, podczas gdy te, którymi ja się co roku opycham, są większe i bardziej soczyste od papierówek, z miąższem twardym i kruchym, a sok ma wyraźny smak miodu. No i nigdy rodzinne drzewa nie owocowały w połowie sierpnia.
Cytat | Wiele osób, zwłaszcza starszego i średniego pokolenia, pamięta z dzieciństwa smak 'Oliwki Inflanckiej' (Papierówki), 'Malinowej Oberlandzkiej', 'Kronselskiej', 'Koszteli' czy 'Złotej Renety'.
W przedwojennych sadach sadzono również 'Ananas Berżenicki', 'Zorzę', 'Grochówkę', 'Grafsztynek', 'Titówkę' | - tak w sumie, to tylko "Zorzy" i "Grochówki" nie kojarzę, a reszta rośnie/rosła w rodzinnych sadach Ech, czasami bycie starszym lub średnim pokoleniem ma swoje dobre strony
Kai - 6 Sierpnia 2011, 14:30
zaskakująco fajny obiad po sprzątaniu zamrażarki - gulasz z kaszą i zielonym ogórkiem. Mięsko na lasagne gotowe, ale jeszcze ja też chcę coś zjeść (kalafior plus kurczak z grilla)
fealoce - 6 Sierpnia 2011, 14:39
ilcattivo13 napisał/a | Martva - sprawdziłem. I rzeczywiście mogłaś nie jeść, bo raz, że to odmiana przedwojenna i obecnie prawie nie uprawiana, a dwa, to odmiana regionalna - najpopularniejsza na północnym wschodzie Polski (kresowa, tak jak kosztela - nazywana u nas kasztelą).
Z drugiej strony - znalazłem tylko Ananasa berżenickiego - a ten nie dość, że ma całkiem inne owoce: zielone z czerwonymi plamami, podczas gdy te, którymi ja się co roku opycham, są większe i bardziej soczyste od papierówek, z miąższem twardym i kruchym, a sok ma wyraźny smak miodu. No i nigdy rodzinne drzewa nie owocowały w połowie sierpnia.
Cytat | Wiele osób, zwłaszcza starszego i średniego pokolenia, pamięta z dzieciństwa smak 'Oliwki Inflanckiej' (Papierówki), 'Malinowej Oberlandzkiej', 'Kronselskiej', 'Koszteli' czy 'Złotej Renety'.
W przedwojennych sadach sadzono również 'Ananas Berżenicki', 'Zorzę', 'Grochówkę', 'Grafsztynek', 'Titówkę' | - tak w sumie, to tylko Zorzy i Grochówki nie kojarzę, a reszta rośnie/rosła w rodzinnych sadach Ech, czasami bycie starszym lub średnim pokoleniem ma swoje dobre strony |
O, kosztele są genialne! szkoda tylko, że teraz praktycznie nie do kupienia...
ilcattivo13 - 6 Sierpnia 2011, 14:52
fealoce - na bazarze w Suwałkach można je kupić bezproblemowo
|
|
|