Powrót z gwiazd - Dzieci - wychowanie
Żelazny - 6 Stycznia 2012, 18:27
Lynx - na pewno coś wymyślisz
Fidel-F2 - 6 Stycznia 2012, 18:29
Lynx, powiedz, że wymyślisz
Lynx - 6 Stycznia 2012, 18:40
Fidel-F2, już nawet mam. Jeśli jesteś bardzo ciekawy wyślę Ci fotkę w kreacji.
Fidel-F2 - 6 Stycznia 2012, 18:59
siur, dawaj
Lynx - 6 Stycznia 2012, 19:25
Jak będziesz grzeczny.
Fidel-F2 - 6 Stycznia 2012, 19:26
ketyow - 7 Stycznia 2012, 12:10
ihan napisał/a | Ale też nie przesadzajmy z tym, że dzieci mają decydować o wszystkim. |
O ile wcześniej włożyli temu dziecku nieco wartości do głowy i choć trochę je uchowali, to uważam, że powinny decydować o wszystkim - mówię właśnie jako osoba, która każdą ważną decyzję w swoim życiu podejmowała sama i niczego by w nim nie zmieniła. Czuję się z tym świetnie, czuję się wolny, robiłem na co miałem ochotę, nie robiłem na co nie miałem ochoty. Prawie całe dzieciństwo przesiedziałem przy komputerze i jakoś nie uważam je za zmarnowane Aczkolwiek, może ja po prostu umiałem się zdecydować i zawsze miałem jakiś cel, wiedziałem na co ja właściwie mam ochotę. U mnie decyzje np. ze studiami wyglądały tak, że miałem mnóstwo kierunków, na które chciałem iść, ale rozumiem, że część osób idąc już na studia nadal nie wie co chce robić w życiu. Ale tu rodzice im i tak nie pomogą. Jak dzieciak nie ma ochoty grać na instrumentach albo ćwiczyć - to nie ma sensu, chyba lepiej niech sobie siedzi przy tym komputerze.
ihan - 7 Stycznia 2012, 12:11
dzejesie, nie mam pojęcia co piszą w necie o wychowaniu bezstresowym. Wiem, że w Polsce jest niezwykle powszechny mem: bezstresowe=złe, bezstresowe=bez klapsów i po uproszczeniu równania bez klapsów=źle. Rodzi się oddolny ruch obrony kar cielesnych rozumianych jako dobro wyższe niemalże, z drugiej strony pojawia się ruch w jakiś dziwny sposób rozumianych praw dziecka, dzieciństwo ma być szczęśliwe, sielankowe co można osiągnąć tylko w jeden sposób bez żadnych obowiązków i broń Boże wymagań. Na którymś forum ktoś (sorki, ale nie pamiętam kto i gdzie) opisywał szkołę w Polsce, gdzie dziecku w pierwszej klasie pani wychowawczyni zwracała uwagę, by się publicznie nie cieszyło, że dobrze wykonało jakieś zadanie, bo innym dzieciom, które gorzej sobie poradziły może być przykro. Powszechne zrobiło się odrabianie lekcji za dzieci, które kompletnie sobie bimbają ze szkoły, na skalę naprawdę dużą. Albo ja mam pecha i akurat takich znajomych. Miałam kontakt akurat z osobami ze Szwecji i USA, widzącymi na własne oczy przegięcie związane ze szczytnym przecież założeniem obrony dzieci przed dorosłymi. I to naprawdę przykro, bo te przegięcia dają wodę na młyn właśnie wszystkim zwolennikom żołnierskiego, twardego wychowania, wyposażonego wyłącznie w zakazy. Z tego co słyszałam, w książce o której wspominamy autorka mocno wspomina z jednej strony o ustanawianiu niezmienialnych zasad, z drugiej o tym, że dziecko ma czuć, że jest kochane.
ketyow - 7 Stycznia 2012, 12:39
Ja dostawałem w du*pę równo i jestem z tego zadowolony, a zastosowanie "bezstresowego" wychowania w przypadku moich dwóch młodszych braci sprowadza się do tego, że powinno się wysłać do jakiegoś psychiatry, żeby naprostować w głowach. Niestety całe życie jest dla ludzi systemem wymierzania kar, to w pracy coś źle zrobisz, to w szkole itd. więc jak ktoś jest przyzwyczajony, że się tylko nagradza, to może rzeczywiście zbudować pod stopami niepewne fundamenty. Oczywiście mocno uogólniam, ale powinien być jakiś czynnik, który u dziecka wywołuje respekt wobec wymagań/reguł rodziców. U mnie była to ciężka ręka ojca i starczyło, da się to zrobić i okrężnymi metodami, bo znam ludzi, którzy "po prostu" "są z dobrego domu", ale tak czy owak - brat i jego bezstresowe wychowanie doprowadziły do tego, że teraz uważa, że nic nie musi, wszystko mu wolno i czasami się zastanawiamy, czy kiedyś nie skończy za kratkami z jego trybem życia.
http://www.youtube.com/watch?v=t0dAUd5Kw4Y
Godzilla - 7 Stycznia 2012, 12:42
ihan, nigdy z góry nie wiesz, jak sobie poradzisz z wychowaniem dziecka. To wychodzi w praniu. Jedni mają w sobie zdolności przywódcze, wrodzone wyczucie psychiki dziecka, niezłomną wytrzymałość nerwową i mnóstwo innych chwalebnych a pożytecznych cech, dzięki którym osiągną czego chcą i skłonią dziecko do pożądanych zachowań bez podniesienia głosu ani - tym bardziej - ręki. Inni kochają, ale tych cudownych cech im brak albo mają w stopniu niewystarczającym. Mają do wyboru: dać sobie wejść na głowę i przyzwolić na bałagan i bezhołowie w domu, czy też na zachowania niebezpieczne, albo skorzystać z wyjścia awaryjnego - krzyknięcia czy klapsa. Przetestowałam pewne sprawy na własnej skórze i wkurzam się, jak wymądrza się ktoś, kto albo dziecka sam nie miał, albo jest całkiem innym człowiekiem ode mnie i śmie żądać, aby wszyscy równali do niego.
Niestety spodziewam się, że przegięcia z zachodu dotrą i tutaj. Nikomu to nie posłuży. Nie wiem, czy założenie obrony dziecka przed dorosłymi jest tak bardzo szczytne. Wyciąga się dziś kryminalne historie o mordowaniu i katowaniu dzieci (najczęściej przez konkubentów młodocianych matek), jakby wbijając ludziom przekonanie, że rodzina jest miejscem, gdzie rodzi się przemoc. Czyli naturalne jest, że powinien ją nadzorować urzędnik. Świetna atmosfera do obdarzania dzieci miłością oraz wyposażania w rozsądek na dalsze życie.
ketyow - 7 Stycznia 2012, 12:44
Godzilla, no i dobrze mówisz.
Niektóre dzieci w genach są niegrzeczne i samym gadaniem do nich nie trafisz
Godzilla - 7 Stycznia 2012, 12:54
ketyow, nie wiem czy w genach. Zwykle chłopcy są żywiołowi i mają sto pomysłów na minutę, dziewczęta mniej rozrabiają za to we własnej grupie potrafią być jędzowate i złośliwe dla którejś z koleżanek. Dla równowagi każdy dzieciak ma dobre cechy, które aż się proszą, żeby rozwijać i nagradzać. Fajnie by było mieć gotowy wzór, jak postępować w każdym przypadku, żeby okiełznać złe skłonności. Albo się ten wzór odziedziczyło po mamie, babci, prababci i kilkanaście pokoleń wstecz, albo radź sobie człowieku - albo wykrzeszesz to z siebie, wpadniesz na genialny pomysł, coś tam podpatrzysz u znajomych i zastosujesz, albo się szarpiesz.
dzejes - 7 Stycznia 2012, 12:58
ihan napisał/a | drugiej strony pojawia się ruch w jakiś dziwny sposób rozumianych praw dziecka, dzieciństwo ma być szczęśliwe, sielankowe co można osiągnąć tylko w jeden sposób bez żadnych obowiązków i broń Boże wymagań. |
Ale wiesz, że pojawia się głównie w twojej głowie?
ketyow napisał/a | Ja dostawałem w du*pę równo i jestem z tego zadowolony, |
Czym się różni bicie dziecka od bicia dorosłego?
ketyow - 7 Stycznia 2012, 13:02
dzejes, nie rozumiem o co pytasz.
Fidel-F2 - 7 Stycznia 2012, 13:04
ketyow napisał/a | Ja dostawałem w du*pę równo i jestem z tego zadowolony | daj znać jak coś niedługo spieprzysz, przyjadę i Ci wpier#olę żebyś sie dobrze poczuł
dzejes - 7 Stycznia 2012, 13:08
ketyow napisał/a | dzejes, nie rozumiem o co pytasz. |
Czym się różni sytuacja:
- ojciec bije dziecko
od
- mąż bije żonę
shenra - 7 Stycznia 2012, 13:09
Czy danie dziecku klapsa to musi być od razu bicie porównywane ze znęcaniem się?
dzejes - 7 Stycznia 2012, 13:10
Czy drobne wykręcenie żonie ręki to od razu znęcanie się?
shenra - 7 Stycznia 2012, 13:11
dzejes, wiesz o co pytam, więc nie odwracaj kota ogonem.
Ice - 7 Stycznia 2012, 13:11
dzejes,
Czyli co, szlaban dla nastolatka, to to samo, co uwięzienie dorosłego?
dzejes - 7 Stycznia 2012, 13:17
shenra napisał/a | dzejes, wiesz o co pytam, więc nie odwracaj kota ogonem. |
A według ciebie wykręcenie żonie ręki przez męża jest dopuszczalne, czy nie? Próbuję sprecyzować jakieś wartości graniczne, bo bez tego nie mamy jak rozmawiać.
Ice napisał/a |
Czyli co, szlaban dla nastolatka, to to samo, co uwięzienie dorosłego? |
Ale że istnieje jakaś instytucjonalna przemoc fizyczna wobec kobiet?
shenra - 7 Stycznia 2012, 13:21
dzejes, nie umiesz odpowiadać na zadane Ci pytania, jeżeli nie dopasujesz sobie tego do swojej teorii. Trudno. Nie będę prowadzić przepychanek pytaniowych.
Godzilla - 7 Stycznia 2012, 13:24
shenra, forumowe Samce Alfa wkroczyły do akcji...
Dzejes, jako ojciec jesteś odpowiedzialny za wychowanie dziecka. Dziecko ma niewielkie pojęcie o rzeczywistości, dopiero uczy się łączenia przyczyn ze skutkami. Odpowiadasz za jego życie, zdrowie, a jak narozrabia, jesteś odpowiedzialny za spowodowane straty. Masz małego człowieka, z którym nie za bardzo pogadasz, bo on ma ograniczoną uwagę i zdolność pojmowania Twoich wywodów, za to niespożytą energię i pomysłowość w testowaniu Twojej odporności i cierpliwości. Są dłuższe okresy, kiedy odbywa się prawdziwa próba sił. A Ty w takim starciu dysponujesz własną psychiką i pomysłami, jakie podpatrzyłeś w domu w dzieciństwie, ewentualnie u dzieciatych znajomych (ale ci bezdzietni niezbyt chętnie wybierają się z wizytą do bachorów), i zwykle brak Ci dogłębnego przeszkolenia psychologicznego, bo z wykształcenia jesteś np. prawnikiem i nigdy nie zamierzałeś się wybierać na psychologię rozwojową czy inne takie kierunki. Nie Twoja brocha i zainteresowania. Radź sobie jak umiesz najlepiej!
Edit: ups, nie zdążyłam na przeniesienie dyskusji.
Bardzo to ładne co piszesz, gadasz jak prawdziwy prawnik. Powiedz mi, jak to się dzieje, że żona ma pełne prawa obywatelskie, a dziecko dopiero od 13 lat nabiera części, potem coś tam od lat 16 czy 18? I prawo zawierania małżeństwa - od jakiego wieku? Skąd się to bierze, że dzieci są tak nierówno traktowane?
dzejes - 7 Stycznia 2012, 13:24
To co ty napisałaś to nie było żadne pytanie, tylko teza zakończona znakiem zapytania - teza jakobym zrównywał maltretowanie kobiety z klapsem danym dziecku. No więc ja przeformułowałem swoje pytanie tak, byś nie mogła tej tezy do mnie przyczepić, bo to nie jest moja teza. A ty teraz robisz fochu-fochu. Ja fochu-fochu nie robię, tylko poważnie z tobą rozmawiam.
ihan - 7 Stycznia 2012, 13:24
dzejes napisał/a | ihan napisał/a | drugiej strony pojawia się ruch w jakiś dziwny sposób rozumianych praw dziecka, dzieciństwo ma być szczęśliwe, sielankowe co można osiągnąć tylko w jeden sposób bez żadnych obowiązków i broń Boże wymagań. |
Ale wiesz, że pojawia się głównie w twojej głowie? |
Ale wiesz, że akurat głównie wśród osób z którymi rozmawiam, bo osobiście niespecjalnie wychowywanie dzieci zajmuje moje myśli? I nie jestem przypadkiem osobowości wielokrotnej :mrgreen:
I tylko na szybko: Często pojawia się argument z klapsem jako metodą wychowawczą dla dzieci, które nie rozumieją słowa mówionego, czyli powiedzmy do 3 lat. Osoby zajmujące się układaniem psów (poziom rozwoju mózgu trochę wyżej niż 3 letnie dziecko, bo trzyletnie dziecko to poziom konia mniej więcej) w każdej książce przeczytają, że pies karanie za dane zachowanie kojarzy z osobą, nie tylko sytuacją. Stosuje się więc obcą osobę, która w danej sytuacji ma psa ukarać. Albo jakieś zdalne karanie, żeby było skojarzenie - zachowanie - ból - nie opłaca się. Skąd na Bogów na dole dziecko nie rozumiejące słowa mówionego ma tworzyć abstrakcyjne warunkowanie, że również w nieobecności rodziców dane zachowania mogą być nieopłacalne?
Fidel-F2 - 7 Stycznia 2012, 13:24
shenra, przykro mi ale to Ty masz niesprecyzowane poglądy i nie potrafisz odpowiedzieć na proste pytanie.
A poza tym spróbuj w swoich teoria zastąpić słowo 'dziecko' słowem 'człowiek'. Wszak dziecko jest człowiekiem. Czy może jednak nie?
dalambert - 7 Stycznia 2012, 13:25
dzejes napisał/a | A według ciebie wykręcenie żonie ręki przez męża jest dopuszczalne, | To Ty smędzisz to "wykręcaniu ręki" wychowaj choć jedno dziecko to pogadamy, na razie jesteś ideolog-teoretyk - nic gorszego, zawsze teoretyczni ideolodzy sprowadzali masę nieszczęść na ludzi.
Mówiło się o "klapsie" jako nie niezbędnym, ale możliwym elemencie wychowania dzieciaka, a Ty siejesz zamęt i demagogizujesz, aż zęby bolą....
Ice - 7 Stycznia 2012, 13:25
dzejes napisał/a | shenra napisał/a | dzejes, wiesz o co pytam, więc nie odwracaj kota ogonem. |
A według ciebie wykręcenie żonie ręki przez męża jest dopuszczalne, czy nie? Próbuję sprecyzować jakieś wartości graniczne, bo bez tego nie mamy jak rozmawiać.
|
No to doprecyzuj.
[quote="Fidel-F2"]
A poza tym spróbuj w swoich teoria zastąpić słowo 'dziecko' słowem 'człowiek'. Wszak dziecko jest człowiekiem. Czy może jednak nie?
No to jako człowiek powinno też samo decydować o ewentualnych zabiegach medycznych, które mają być na nim wykonane. Prowadząc dziecko do dentysty wbrew jego woli łamiesz jego prawa.
Fidel-F2 - 7 Stycznia 2012, 13:27
dalambert napisał/a | Mówiło się o klapsie jako nie niezbędnym, ale możliwym elemencie wychowania dzieciaka, | a to nie jest demagogia? "Możliwy element" oznacza, że zachowanie takie jest w pełni usprawiedliwione i uzasadnione w jakichś tam warunkach (nie do końca wiadomo jakich). Co wg mnie jest bzdurą. I padł Ci argument teoretyka.
Godzilla - 7 Stycznia 2012, 13:28
ihan, miej najpierw dziecko. Przeżyj parę sytuacji. Doświadcz bezradności, poczuj się przyparta do ściany. Potem mów.
|
|
|