To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Kaszanka z grilla czy wściekły pies? Wybór należy do Ciebie.

Fidel-F2 - 9 Lipca 2011, 11:04

Podebrane z sąsiedniego forum. Autorstwo Stary Ork.

Gulasz „Rozpacz Bugmana”

Składniki:
• Połeć ładnie poprzerastanej krasnoludziny, może być udziec lub szynka
• Dwie cebule
• Dwa ząbki czosnku
• Kilka ziaren kolorowego pieprzu
• Łyżeczka papryki
• Jałowiec (hardkory mogą zużyć cały krzew, zajęczym sercom doradzam ze cztery jagody)
• Sól
• W zależności od uznania kmin rzymski, tymianek, rozmaryn albo inne śmieci
• Dwóch czarnych orków obwieszonych bronią od stóp do głów
• Kilka wygłodniałych goblińskich plemion
• Krasnoludzki browar u podnóża Gór Szarych, gdzie złota, jak wiadomo, nie ma

W towarzystwie goblińskiej hordy najeżdżamy krasnoludzki browar, palimy, rabujemy, mordujemy. Za pomocą dwóch czarnych orków odnajdujemy dowolnego ocalałego krasnoluda, podduszamy, aż zmięknie. Kiedy zmięknie, wyjawi nam lokalizację piwniczki z prywatnymi zapasami gatunków warzonych na własny użytek. Gobliny zajmują się rozpijaniem stanów magazynowych przeznaczonych do wysyłki, my w tym czasie udajemy się do piwniczki; u wejścia stawiamy dwóch czarnych orków, żeby swołocz nie przeszkadzała nam w degustacji. Zaczynamy, rzecz jasna, od XXXXX, potem idą łzy Valai, cesarskie specjalne, skavenobój i tak dalej, aż do osuszenia zapasów. Odzyskujemy przytomność, na klina strzelamy sobie kwartę lub dwie zlewek z tego, co zostało i zabieramy się do gotowania.
Krasnoludziny mamy pod dostatkiem, więc ciachamy wedle uznania; jeśli nazbyt dudni nam we łbie, zlecamy to naszym czarnuszkom. Wrzucamy na olej, obsmażamy w towarzystwie cebuli, czosnku (nie wrzucać za wcześnie, bo zgorzknieje jak ten nerwowy pokurcz z runicznym kuflem, kiedy wróci i odkryje, cośmy nawyrabiali z jego browarem), kiedy puści sok, zaprawiamy papryką i innymi śmiećmi. W sezonie można krasnoludzinę zastąpić wołowiną (na plus której przemawia to, że nie broni się toporem i nie trzeba jej obierać z kolczugi). Zalewamy wszystko zlewkami ze zlewek, które ocalały po nocnej popijawie; wiadomo, nie ma czegoś takiego jak za dużo piwa, ale staramy się nazbyt nie rozcieńczyć sosu, w razie potrzeby dolewamy, co nam tam w łapy wpadnie – nazbyt rzadkie redukujemy, i trzymamy na podorędziu coś ostrego do cięcia po łapach każdego, kto chciałby sos zagęścić mąką (w ostateczności trochę chleba bez skórki, żeby się ładnie rozgotował). W drugiej łapie trzymamy coś tępego, gdyby kto zamiast piwa próbował dolać wody.

Przykrywamy, dbając o to, żeby zawartość kotła leniwe sobie bulgotała, siadamy i dopijamy resztki podziwiając panoramę Gór Szarych, bez trudu zauważywszy, że złota w nich brak. Kiedy dojdzie, co ma dojść, podajemy, zbieramy owacje na stojąco od biesiadników,zwijamy obóz i wyruszamy dalej, do końca życia unikając krasnoludzkich zwiadowców prowadzonych przez nerwusa z runicznym kuflem w łapsku.

Agi - 9 Lipca 2011, 11:29

Muszę wypróbować.
Kai - 9 Lipca 2011, 13:20

Agi, jesteś moją wyrocznią, znasz jakiś przepis na kluchy na parze? Zrobiłam jedne i owszem, są dobre, ale nie idealne. :)

Fidel-F2, dwa ząbki czosnku to ja na jedną porcję daję... :twisted:

Agi - 9 Lipca 2011, 15:06

Najbardziej zbliżony do oryginalnego przepisu z Kuchni wielkopolskiej jest ten przepis na Kluchy na łachu. Różnica polega polega na większej o 5 g ilości drożdży. Przy potrawach z naszego regionu najczęściej wspomagam się dwudziestoletnim już wydaniem Kuchni wielkopolskiej. Ciekawe przepisy i z reguły wychodzą.
U mnie dziś na obiad płoć smażona z surówką z młodej kapusty i ziemniakami z koperkiem.

Kai - 9 Lipca 2011, 17:01

Agi, następne będą wg tego przepisu, tych co teraz zrobiłam, nawet dobrze nie spróbowałam, bo wyparowały :D (Młody je uwielbia). Ale w Twoim przepisie jest więcej drożdży i tłuszcz. Zapewne będą lepsze.

Parowar do tego zadania nadaje się idealnie.

Niezmordowanie polecam matę silikonową zamiast stolnicy. Swoją właśnie wywiesiłam w łazience, niech ocieknie po myciu i zaraz będzie do kolejnego użycia, a miejsca zajmuje tyle, co nic :)

Kai - 10 Lipca 2011, 21:46

I mam dość, bo dzisiaj sobie zrobiłam dzień bez gotowania,
Dzięki czemu mam sos do spaghetti i kapustę z grzybami. I hekele. Jakoś same się zrobiły :D

Martva - 11 Lipca 2011, 17:14

Sałatka z arbuza i fety <3
Agi - 11 Lipca 2011, 17:20

Pierś kurza duszona w sosie kurkowym.
nimfa bagienna - 11 Lipca 2011, 17:30

Wielki gar cukinii duszonej z papryką, pomidorami i tymiankiem.
Godzilla - 11 Lipca 2011, 17:38

A ja jeszcze nie wiem. To znaczy dostałam trzy bakłażany i robię z nich tołmę z kuchni gruzińskiej (no prawie, bo zamiast zielonej kolendry dałam koperek, za daleko musiałabym po kolendrę dziś jechać). Jeszcze nie wiem jak to wyszło i czy mi będzie smakować. Ja z bakłażanami bardziej na "wy" niż na "ty" jestem.
merula - 11 Lipca 2011, 17:42

u mnie dziś wielki gar leczo lub ratatuja jak kto woli. kurze łydki, papryka blondyna, pieczarki, cebula, pomidory i groszek zielony i biały z puszki, w sosie pomidorowym na lekko ostro.

a na przyjazd dzieci będzie gyros.

Godzilla - 11 Lipca 2011, 18:37

Całkiem-całkiem ta tołma wyszła. Jestem ciekawa, co by było, gdybym zamiast mięsa użyła do nadzienia miąższu z samych bakłażanów, podduszonego z solą, pieprzem i czosnkiem, i tak jak mięso wymieszała z ryżem i resztą przypraw. Tak zrobiłam z miąższem, który mi pozostał z wydrążonych bakłażanów. Trochę się przypalił, bo nie dopilnowałam, i zrobił się tym smaczniejszy. Najwyraźniej był to właściwy stopień przypalenia.
fealoce - 12 Lipca 2011, 06:46

Godzilla, przepis! :mrgreen: uwielbiam bakłażany w każdej postaci....
Lis Rudy - 12 Lipca 2011, 07:36

merula napisał/a
u mnie dziś wielki gar leczo lub ratatuja jak kto woli. kurze łydki, papryka blondyna, pieczarki, cebula, pomidory i groszek zielony i biały z puszki, w sosie pomidorowym na lekko ostro.

a na przyjazd dzieci będzie gyros.


Merula, ino to ani leczo ani ratatuja :mrgreen:
Nazwałby to swobodną wariacją na temat. Widzę tu rzeczy które nijak nie wchodzą w skład oryginalnego przepisu...

Zgaga - 12 Lipca 2011, 08:51

Wytopiłam wczoraj smalczyk. Z cebulką. Zobaczymy dziś jak smakuje :)
merula - 12 Lipca 2011, 10:03

Lis Rudy, a czy to ważne? jest smaczne i dużo. :wink:
Godzilla - 12 Lipca 2011, 10:24

fealoce, to z kuchni gruzinskiej, ale zdaje mi się, że tołma to to samo co dolma czy dołma, która występuje w kuchni tureckiej, greckiej, arabskiej itd. - mięso zawijane w jakieś warzywo, przede wszystkim w liście winogron. Jak widać, mogą być inne zieleniny, nie tylko winogrona.

8 małych bakłażanów (ja miałam 3 średnie, ok. 15-20 cm), 300 g mięsa baraniego lub wieprzowego, 2 cebule, 4 pomidory, 2 łyżki tłuszczu, 2 ząbki czosnku, 1 łyżeczka ziarenek kolendry, 1/4 szklanki podgotowanego ryżu, szczypta ostrej mielonej papryki (ja skroiłam do farszu pół strączka ostrej papryki, bo mam świeżą, a pozostałe pół dałam pokrojone do sosu), pęczek zielonego koperku, kilka gałązek zielonej kolendry, sól, pieprz.

Mięso umyć, oczyścić z żył, zemleć z cebulą w maszynce, dodać podgotowany ryż, połowę drobno posiekanego koperku, utłuczone ziarenka kolendry, paprykę; przyprawić solą i pieprzem. Na patelni stopić połowę tłuszczu, podsmażyć lekko nadzienie.

Bakłażany umyć, oczyścić, obcinając koniec z gałązką. Wrzucić na parę minut do wrzącej osolonej wody, zagotować, Następnie wyjąć, osuszyć, przeciąć wzdłuż, wyjąć miąższ, napełnić nadzieniem, wrzucić do płaskiego rondla, obłożyć pokrajanymi w ćwiartki pomidorami, posypać posiekanym drobno czosnkiem, kolendrą, solą i pieprzem. Polać roztopionym tłuszczem i gorącą wodą, przykryć i dusić na małym ogniu. Przelożyć na półmisek, posypać siekaną kolendrą.

Zgaga - 12 Lipca 2011, 10:37

Lis Rudy, cały dowcip z takimi potrawami jak: leczo, pizza, ratatuja, barszcz ukraiński polega na tym, że miały one swoją "podstawę", a potem gospodyni dorzucała resztki, które zostały jej w spiżarni. Więc potrawy te różnią się zapewne w różnych regionach krajów, z których pochodzą, ale różnią się też w zależności np. od pory roku, kiedy je przyrządzano.
Anonymous - 12 Lipca 2011, 11:34

Godzilla, brzmi fajnie i myślę, że bez mięsa też da radę.
My wczoraj wcięliśmy faszerowane papryki. Białą paprykę sztuk dwie (chociaż inna też ok, ale biała jest wygodna do nadziewania, bo drobna, a poza tym uwielbiam ją wyjątkowo) "partoszymy", smarujemy oliwą na zewnątrz i wewnątrz, solimy i pieprzymy. Gotujemy ryż (w oryginale torebka basmati), na patelni podsmażamy posiekaną cebulkę, dodajemy łyżeczkę cynamonu, dwie łyżeczki kardamonu i jeszcze jedną słodkiej papryki oraz 2 łyżki pestek slonecznika (w oryginale orzeszki piniowe), po chwili dosypujemy ryż, pół pęczka posiekanego koperku a na koniec dodajemy pokrojoną w kostkę fetę (niecałe opakowanie Favity u nas), solimy i pieprzymy wedle potrzeby. Faszerujemy paprykę, polewamy każdą łyżką oliwy, wkładamy na 40 min do nagrzanego do 180 stopni piekarnika, pieczemy papryki na papierze do pieczenia i przykryte folią aluminiową, żeby nie wyschły. Na ostatnie 5 minut odkrywamy. Bardzo fajne, aromatyczne i dość wyraziste danie.

Godzilla - 12 Lipca 2011, 16:14

Miria, a jak robisz z kardamonem? Mielesz w całości, czy tylko pestki bez łupinki, czy zostawiasz w całości? Ja mam całe kardamony i zasadniczo czasem tylko dorzucam przy zaparzaniu esencji herbacianej.
Anonymous - 12 Lipca 2011, 16:24

Akurat miałam mielony, ale w przepisie było trochę mielonego i trochę ziaren. Ostatnio robiłam curry z kardamonem w ziarnach, chwilę się je prażyło na patelni, ogólnie efekt smakowy podobny. Kardamon, imbir, cynamon - to moje ulubione przyprawy.
Lis Rudy - 12 Lipca 2011, 16:53

merula napisał/a
Lis Rudy, a czy to ważne? jest smaczne i dużo. :wink:


Ja to trochę ortodoksem kuchennym jestem :wink:
Wszystko mi pasi w tych przepisach, z wyjątkiem tych nieszczęsnych pieczarek i groszku zielonego i białego z puszki. Bo o ile przepis oryginał jest dość lekki i lekkostrawny, o tyle wrąbanie groszku do środka sprawia że materia trawi się dłużej, trudniej i jakoś wybuchowo :mrgreen:
A pieczarka to dla mnie nie grzyb. Wolę leśne, tym bardziej że sam zbieram. Z tym że oczywiście do tego przepisu pasują jak gumofilce do smokingu :P

Zgaga, dowcip z takimi potrawami jak: leczo, pizza, ratatuja, barszcz ukraiński polega na tym, że miały one swoją podstawę, a potem gospodyni dorzucała resztki

Fajne resztki-groszek w puszce ;P:

merula - 12 Lipca 2011, 16:58

cóż, ja lubię pieczarki i według mnie wcale się nie kłócą z resztą. a dodatek groszków, na taki gar, jest miłym urozmaiceniem, a nie ciężkostrawnym balastem.
przyjedź, spróbuj i wtedy krytykuj ;P:

Kai - 12 Lipca 2011, 17:06

Lis Rudy napisał/a

Ja to trochę ortodoksem kuchennym jestem :wink:

Straszne :mrgreen:
Groszku też bym nie dała, bo kłóci mi się z pieczarkami, ale cała reszta w jednym lub w drugim zestawieniu (znaczy albo groszek - albo pieczarki) całkiem nieźle się komponuje. Jak na ratatuja, brak mi bakłażana, jak na leczo - cukinii.

Ale to już co kto lubi. Za to blondyna papryka pięknie pachnie.

Kolejna edycja gulaszu polsko-węgierskiego. Już trzecia powtórka, czas myśleć chyba o zrobieniu na zapas, bo robi się zdecydowanie długo.

Czy z nowych ziemniaków wyjda już kopytka? Mam zamiar spróbować, ale trochę się boję.

Lis Rudy - 12 Lipca 2011, 17:09

merula napisał/a
spróbuj i wtedy krytykuj


jakbyś umemłała na jakąs okazję takiego lecza :mrgreen: , dajmy na to na SKOFA, to jak nic bym się koło miseczki pokręcił. Może i bym po wszystkim nawet ładnie poprosił o dokładkę.
Ale paczę skąd i mi wpadło w oko Przystanek Alaska, to może być trudno.
A gdzie to ?

Kai, z młodych kartofelków nie zrobisz kopytek, za mało skrobii mają. Zdaje się że mało pomaga dodawanie mąki kartoflanej. No taki urok młodych pyrów.

A jeśli chodzi o cukinię, to też bym ją włożył. Wtedy jest miodzio. Ja osobiście dodaje jeszcze czosnek, jak jest taki młody i miękki to nawet z tą fioletową skórką.
Jak jest trochę mdłe, to dla zaostrzenia i uwyraźnienia smaku dodaję kapkę octu winnego lub jabłkowego.

I uprasza się o nieprychanie z powodu mojego kuchennego ortodoksowania w kuchni. Każdy ma swoje fobie :mrgreen:

Polecam z takich lżejszych rzeczy, faszerowaną paprykę. Ja używam tzw. białej i nadziewam ją mielonym mięsem wieprzowym doprawianym natką pietruszki, odrobiną (tą razą) czosnku, pieprzem, solą i koniecznie miętą. Najlepiej świeżą bo mocniejszy smak daje.
Potem jakieś 50-60 minut w piekarniku w żaroodpornum garze pod przykryciem w niskiej temperaturze (ok. 140 stopni) i już. Pachnie oszałamiająco i takoż smakuje.

Kai - 12 Lipca 2011, 17:31

Lis Rudy napisał/a
Ja osobiście dodaje jeszcze czosnek,

Lis Rudy, ja czosnku nie dodaję tylko do kompotu :mrgreen: więc myślałam, że to oczywiste.
A tego, że są jeszcze za młode, też się obawiam. Ale zrobię odrobinę na próbę, może akurat? Wydają mi się dość mączyste.

fealoce - 12 Lipca 2011, 18:44

Godzilla, dzięki! :)
Podoba mi się ten przepis.

merula - 12 Lipca 2011, 20:36

Lis Rudy napisał/a
Ale paczę skąd i mi wpadło w oko Przystanek Alaska, to może być trudno.


nie tak daleko mieszkam, skoro regularnie na Skofach bywam :wink:

generalnie mieszkam "za lasem".

Lis Rudy - 12 Lipca 2011, 20:43

merula, za lasem, za lasem....
To tak jak ten krasnoludek który mieszkając za 7 lasami i górami wyszedł przd chatkę i stwierdził: "o żesz w mordę, jak ja mam wszędzie daleko" :mrgreen:

Kai - 12 Lipca 2011, 21:04

Zrobiłam frytki. Zmuszona. Ciekawe doświadczenie :D
Teraz idę kisić kolejne małosolne.

Jak qrna mówię, że jeszcze za wodniste, to NIE, muszą być (i to nie Młody takie naciski, o nie). Jako wnuczka rdzennego Belgijoka dokładnie wiem, jak powinny wyglądać frytki. Ale chcą, niech jedzą, ja tego nie tknę, zrekompensowałam sobie michą fasolki z masełkiem. Mraf.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group