Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Co ciekawego u konkurencji słychać?
Anonymous - 30 Listopada 2009, 16:16
nureczka napisał/a | Ano. Osobiście nic o tym panu nie wiem, ani dobrego, ani złego. Tyle, co dzisiaj wygooglałam. Zupełnie nie wiem, czego się spodziewać. |
Śmiałkowski to "nasz", fantasta, pisywał o fantastyce dla "Newsweeka" bodajże. Ale raczej zupełne przeciwieństwo Matuszka - spec od popkultury, komiksów. Był rednaczem, ponoć, "Misia", "Chichotów", "Premier". IMHO wejdziemy w erę totalnej popkultury...
@Adon: tworzenie pisma na licencji nie oznacza, że nie będzie przekładów z innych kręgów kulturowych. BTW - ostatnio Amerykanie coraz mocniej interesują się przekładami właśnie, powstała nagroda dla najlepszego dzieła przełożonego (czy jakoś tak), antologie...Rozchodzi się o koszta: na Worldconie redaktor z Tor Books (wielkiego wydawcy ze Stanów, coś jak ichniejsza Fabryka, tyle że większa) mówił, że aby wydać przekład, trzeba zainwestować więcej, niż się opłaca...
nureczka - 30 Listopada 2009, 16:22
Żerań napisał/a | na Worldconie redaktor z Tor Books (wielkiego wydawcy ze Stanów, coś jak ichniejsza Fabryka, tyle że większa) mówił, że aby wydać przekład, trzeba zainwestować więcej, niż się opłaca... |
Od razu na wstępie masz większe wydatki: oprócz zaliczki dla autora, musisz jeszcze zapłacić komuś, kto robi "risercz" i tłumaczowi.
Do tego dwie ostatnie osoby bardzo mają umowy na konkretną kwotę, niezależne od nakładu. Więc ryzyko większe i wydatek na początku większy.
Do tego ludzi, którzy znają "dziwne" języki nie jest znowu tak dużo i w związku z tym odpowiednio się cenią. Ile może być w Stanach tłumaczy z mongolskiego, na przykład?
NURS - 30 Listopada 2009, 16:33
A ja myślę, że to bardziej kwestia dostępności tłumaczy, niż wysokich kosztów. Osób potrafiących przełożyć tekst z polskiego na odpowiednim poziomie nie ma za wiele, jesli się cenia, tylko pogarszają sytuację, zatem wydawca woli nie ryzykować, mając i tak pod ręką masę swojego.
Adon - 30 Listopada 2009, 17:33
Wszystko zgoda, jednak "ale". Wydawcy amerykańscy operują nieco innymi wielkościami nakładów, przez co i koszty większe i zyski, ale (znów) koszty tłumacza/redaktora/researchera chyba nie rosną takim samym tempem, co koszty druku zależnie od wielkości nakładu, prawda? Do tego opłaca się tłumaczyć książki choćby w takiej maleńkiej Polsce, to takie duże, jak to piszesz Żeraniu, Fabryki ze Stanów nie mogłyby sobie na to pozwolić? IMO lipny argument. Jeśli chodzi o tak egzotyczne języki jak mongolski, czy polski, powiedzmy ok. Ale jakoś nie chce mi się wierzyć, że trudno by im było o dobrych tłumaczy dajmy na to z hiszpańskiego. Po prostu nie wierzę.
A co do NF, jak mówiłem, pożyjemy, zobaczymy. Niejedno już widzielim, niejedno obaczym. IMO odrobinkę bardziej popkulturowo, jeśli bardziej fantastycznie, na pewno NF nie zaszkodzi, jeśli nie pomoże biorąc pod uwagę obecną niefantastyczną papkę.
Anonymous - 30 Listopada 2009, 18:39
Adonie, jesteś pewien? To ja rzucę może liczbami:
David Hartwell z Tora napisał/a | Przeciętna sprzedaż książki science fiction w wydaniu hardcoverowym rzadko przekracza pięćset sztuk, a sprzedaż edycji w miękkiej okładce przeznaczonej dla masowego czytelnika – dziesięć tysięcy. Kilka dekad temu liczba ta wynosiła siedemdziesiąt pięć tysięcy, |
David Hartwell napisał/a | David wyznał, że publikowanie przekładów prozy na rynku amerykańskim nie ma sensu, gdyż nie jest dochodowe. Średni koszt tłumaczenia (prawa, koszta tłumaczenia, druku) to równowartość 15.000 dolarów. |
Tyle w kwestii relacji dostępność tłumaczy/cena. Dane wzięte z katedralnej relacji z Worldconu.
Virgo C. - 30 Listopada 2009, 19:04
Tylko że językiem hiszpańskim posługuje się spora ilość imigrantów w Stanach (Meksyk, Kuba), a często (zwłaszcza w tym drugim wypadku) to ludzie wykształceni, którzy z przekładem z jednego języka na drugi nie mieliby problemu. Więc znika zarówno problem nieznajomości języka jak i małej ilości tłumaczy. Owszem, nie będzie to pewnie tłumaczenie idealne, ale przynajmniej przyzwoite i za niezbyt wygórowane pieniądze. Sęk w tym, że tam chyba niespecjalnie przywykli do tłumaczenia czegokolwiek (poza chińskimi/tajwańskimi instrukcjami).
Adon - 30 Listopada 2009, 19:40
Virgo C., dlatego hiszpański właśnie wymieniłem.
Żeraniu, znów jest ale do tego, co napisałeś. Co do nakładów nie będę się sprzeczał, skoro Tor tak twierdzi. Ale Tor nie jest jedynym wydawcą to raz. Dwa książki wydawane są zwykle nie tylko na rynek amerykański, ale za jednym zamachem na (niech spojrzę na okładkę mojego dzisiejszego zakupu, gdzie są podane ceny dla różnych lokacji) Kanadę, Australię i UK. 10.000 może być mało, żeby to wszystko zarzucić, no ale nie wszystko się wydaje na całą strefę anglojęzyczną. Jak sobie obserwuję jednak tutaj (UK) regały uginające się pod fantastyką, to tyczy się to znakomitej większości.
Drugie i istotne "ale" (pierwsze można odpuścić) to dane co do kosztów. Wszystko fajno, ale podałeś koszty praw, tłumaczenia i druku, czyli jak rozumiem przy rodzimych twórcach to nie ma miejsca? Autorzy zbywają prawa za free i również za darmo książki się drukują, żeby wydawca miał z tego samą śmietankę i willę na Karaibach za każdą wydaną książkę? A może mam rozumieć, że w tych 15.000$ to koszta tłumaczenia są tak przeważające (załóżmy że 70% w stosunku do pozostałych kosztów, a nie wierzę, że choćby i 25%), że się to rzeczywiście nie opłaca? Sądzę, że nie. Wygląda mi to na zwyczajną wymówkę, żeby się nie wysilać i tych tłumaczeń nie robić. Po co, skoro mają masy miejscowych autorów, w których mogą przebierać no i nie ma ryzyka, że przyzwyczajony do rodzimych produktów odbiorca podejdzie do przekładów co najmniej z nieufnością. Zwyczajna wymówka + biznes. Jestem sobie wydawcą, gdy wydaję miejscowego mam, załóżmy, 1000$ zysku. Tłumaczenie, żeby się sprzedało, nie może być droższe więc z zysku odejmujemy koszty tłumacza, niechby tam 250$ z naszego fikcyjnego rachunku. Który wydawca będzie wolał 750$ zamiast 1000$? I wszystko jasne.
Virgo C. - 30 Listopada 2009, 19:42
To ja bym jeszcze francuski dorzucił. Spora ilość obywateli Kanady się obydwoma posługuje biegle
nureczka - 30 Listopada 2009, 19:49
Adon napisał/a | [...] Autorzy zbywają prawa za free [...] |
Autorzy (jeśli nie są Stevenem Kingiem) dostają tylko nędzną zaliczkę, albo i to nie, a potem mają płacone "od sprzedanego egzemplarza".
Tłumacz życzy sobie "od literki" liczone od momentu, gdy odda tłumaczenie. Sprzedaż go nie obchodzi. I mamy tak:
- więcej pieniędzy trzeba zamrozić przed rozpoczęciem sprzedaży
- większe ryzyko (jeśli książka się nie sprzeda, koszt tłumaczenia się nie zwróci).
I po tym sprostowaniu zgodzę się z tezą, że stawki dla tłumaczy nie są takie, coby powaliły wydawnictwo na kolana.
Podsumowując: uważam argument cenowy za naciągany, ale ziarno prawdy w nim jest.
Adon - 30 Listopada 2009, 19:55
Nureczko, wydaje mi się, że to ziarno prawdy udało mi się wyłowić w końcówce. Po co mam zarobić te fikcyjne 750$ jak mógłbym 1000$ bez dodatkowych zabaw z tłumaczami, researcherami, dodatkowymi redaktorami etc. etc. Wydawanie książek to także biznes, nie wierzę, że bawią się w niego sami nawiedzeni ludzie z misją niesienia fantastyki między masy, którzy tą fantastykę drukują na granicy opłacalności i gdy dorzucą sobie koszta tłumaczy nagle zbankrutują.
Ostatnio czytałem sobie artykuł na temat anglojęzycznej prasy fantastycznej. Ci którym się to nie opłacało już dawno na czas kryzysu zawiesili/rozwiązali działalność.
nureczka - 30 Listopada 2009, 20:05
Adon napisał/a | Nureczko, wydaje mi się, że to ziarno prawdy udało mi się wyłowić w końcówce. |
Fakt. Trochę inaczej mówiliśmy o tym samym.
hrabek - 1 Grudnia 2009, 16:11
Tak z innej beczki na koniec dnia pracy, bo dopiero się dorwałem do komputera. Opowiadanie Charlesa Strossa w ostatnim Wydaniu Specjalnym Fantastyki, pt. Nierównowaga Sił to prawdziwa uczta wyobraźni. Jedno z najlepszych opowiadań, jakie czytałem w tym roku. I to w momencie, gdy zjechałem Accelerando, tak mnie zaskoczył. Fenomenalny pomysł i świetnie poprowadzona fabuła. Żal mi trochę końcówki, bo w zasadzie można było temat w powieść rozwinąć i pociągnąć to o wiele dalej, ale i tak jestem pod ogromnym wrażeniem.
Gustaw G.Garuga - 2 Grudnia 2009, 01:54
Wracając do przekładów - moje źródło ma na karku jakieś 15 lat (książka "The Translator's Invisibility" Lawrence'a Venutiego z połowy lat 90.), ale przynajmniej jeszcze nie tak dawno pozycja tłumacza w USA była bardzo słaba, stawki psie, umowy nagminnie konstruowane niekorzystnie itd. Tłumaczem po prostu nie opłaca(ło) się w USA być. Nie sądzę więc, żeby rzecz rozbijała się o wygórowane żądania ceniących się zbyt wysoko tłumaczy. Ameryka - i szerzej kultura anglosaska - czuje się po prostu w dużej mierze samowystarczalna i nie przejawia takiego zainteresowania przekładami, jak na przykład Polska, gdzie często tłumaczy się co popadnie, byle było "z Hameryki". Jak pisali przedmówcy, to poza wszystkim dodatkowy wysiłek, a wydawcy czują, że wcale nie muszą go podejmować.
Łukasz Śmigiel - 2 Grudnia 2009, 09:11
SPIS TREŚCI 2 NUMERU Lśnienia
FILM:
Bartosz Czartoryski – Jak świętuje horror, czyli kilka słów o slasherowych celebracjach
Tomasz Żaglewski – (Nie)Wesołe świeta z Timem Burtonem
Arkadiusz Grzegorzak – Wampirza miłość („BITTEN”)
Marcin Pluskota – Kiedy nie warto być wampirem? ("DAYBREAKERS")
Przemysław Pieniążek – Kłopoty z "Billym" - czyli wspomnienie Czarnych Świąt Boba Clarka
MUZYKA:
Kamil Pawłowski – Muzycy w filmach grozy
Kamil Pawłowski – Sceniczne show grozy część 2
rozmawiał Szymon Wolf – Wywiad z Anją Orthodox
GRY:
Paweł Kuś – Gdzie jest Cthulhu?
Paweł Klimczak – Zombie w konwencji zero-jeden część 2
Paweł Klimczak – Nawiedzone domy część 2
Mateusz Pitulski – Ghost stories (prezentacja gry)
METAMORFOZY GROZY
Zofia Gluzińska – „To nieludzkie miejsce czyni z ludzi potwory”
RECENZJE
KOMIKS:
Empro – Satanio
LITERATURA I PUBLICYSTYKA:
Jan Wieczorek – Kuba rozpruwacz część 2
Edyta Gruszecka – Boże Narodzenie, czyli wampir pod choinką
Radosław Jarosz – Wszystkie nasze drobne lęki – opowiadania S. Kinga
Rafał Chojnacki – Moc truchleje. Inne oblicza świąt
Krzysztof Gonerski – Halloween po azjatycku
Rafał Chojnacki – O Tannenbaun
Krzysztof Dąbrowski – Bawcie się i świętujcie
Rafał Kuleta – Extremalnie krótkie święta
FELIETONY:
Łukasz Orbitowski – Latka lecą
Bartek Paszylk – Hiszpania: Najstraszniejszy kraj Europy
Virgo C. - 2 Grudnia 2009, 10:13
Trzy ostatnie pozycje w dziale literatury to opowiadania? Czy może tym razem bez opowiadań?
Łukasz Śmigiel - 2 Grudnia 2009, 10:39
Dział literacki się rozrasta:
Rafał Chojnacki – O Tannenbaun (opowiadanie)
Krzysztof Dąbrowski – Bawcie się i świętujcie (opowiadanie)
Rafał Kuleta – Extremalnie krótkie święta (miniatury literackie)
Plus... Tajemniczy Insert z takimi nazwiskami, jak Orbitowski, Darda, Kyrcz, Cichowlas, Radecki...
Okładka już dziś w sieci.
gorat - 2 Grudnia 2009, 13:33
Gdzie jest ta zapowiedziana okładka?
Ponadto ze stroną Lśnienia coś jest - jak wszedłem, zobaczyłem duże białe coś, a pod nim baner reklamowy.
khamenei - 2 Grudnia 2009, 14:00
Tak jakby Flasha ci brakowało, u mnie wszystko ok.
gorat - 2 Grudnia 2009, 14:10
U mnie flasha z zasady brakuje.
Łukasz Śmigiel - 2 Grudnia 2009, 16:11
gorat ja z zainstalowaniem u Ciebie flasha nic nie poradzę.
Okładka będzie dziś wieczorem w sieci. Wrzucę ją także i tu, na forum.
gorat - 2 Grudnia 2009, 18:47
Ja tylko chciałem zasygnalizować, że strona tylko na flashu to d**a nie strona - musi być dostępna treść i dla bezflashowych, niechby nawet zubożona - ale co u licha jest takiego na stronie Lśnienia, co koniecznie musi być w tej formie? Tak samo koniecznie, jak filmy na YT choćby?
xan4 - 8 Grudnia 2009, 11:37
http://www.zaginiona-bibl...?t=148&start=90
no to mamy wstępną odpowiedź i cieszę się, zawsze to coś nowego
Stormbringer - 8 Grudnia 2009, 12:00
Fajnie - ciekawe, czy teksty będą wyłącznie z importu, czy krajowe też.
Anonymous - 8 Grudnia 2009, 12:08
W linku xana jest już okładka i powiem tak - ja w to wchodzę. Cena, dobór tekstów - wszystko git. I teksty polskie, być może, też się znajdą, ale tutaj trzeba by było zapytać kogoś, kto się zajmuje ich doborem, hihi. Jest na forum, i jest taka opcja, żeby polskie opowiadania się ukazywały. I tyle powiem:)
Stormbringer - 8 Grudnia 2009, 12:15
Nazwiska na okładce całkiem konkretne. Podoba mi się ten projekt, będę trzymał kciuki, żeby się ładnie rozkręcił.
Witchma - 8 Grudnia 2009, 12:20
Ojej, jaka śliczna okładka. I tytuł niezasłonięty A 12 zł za kwartalnik to dobra cena
Agi - 8 Grudnia 2009, 14:55
Dobra wiadomość.
gorat - 8 Grudnia 2009, 21:30
Będzie jatka, Margot się ucieszy!
mBiko - 9 Grudnia 2009, 00:47
Po pierwszy numer sięgnę z pewnością, co potem zależy już od samego pisma.
Ozzborn - 9 Grudnia 2009, 12:59
Zapowiada się nieźle 12 zet na kwartał to dobra cena - oby zawartość (a raczej objętość - patrząc po nazwiskach o jakość jestem spokojny) była sensowna.
|
|
|