Zadomowienie - powitania na forum - Luźne rozmowy bez tematu
jewgienij - 8 Listopada 2012, 10:17
Lynx napisał/a | Iii tam. Zmierzch czy Pamiętniki Wampirów- dla mnie ważne, że cokolwiek czytają. Młoda wsiakła na dobre w książki przez Pottera. Tyż piknie.
Nie mam rodzeństwa, ale czasami bym chciała mieć. |
Święta racja. Niech czytają cokolwiek, byle czytali. Potem sobie ewentualnie zmysł krytyczny wyrobią. W szkołach ich męczą Słowackim i Żeromskim, a powinni dawać harlekiny i horrory, żeby zaszczepić głód czytania, a nie promować jakieś narodowe wizje.
mesiash - 8 Listopada 2012, 11:32
jewgienij, to teraz wytłumacz to rodzicom No i nie oszukujmy się, ilu ludzi dla przyjemności sięgnęłoby po Ludzi Bezdomnych,Chłopów czy Lalkę, jeśli mają do wyboru milion podobnych do siebie książek, a wiedzą że jedna z nich im się podobała (ja tam 2 z 3 wymienionych przeczytałem z nieskrywaną przyjemnością, żeby nie było, ale tytuły mnie mocno odstraszały)?
jewgienij - 8 Listopada 2012, 12:00
Ale po co mają po nie sięgać?
Żeby człowiek był myślący, nie potrzebuje gniotów z kanonu, które odstraszają od czytania i niszczą samodzielne myślenie, nie są dostosowane do możliwości intelektualnych dziecka, nie rozwijają go, tylko indoktrynują.
Za mało mamy głupków w Polsce, wierzących w Słowackiego i zamachy smoleńskie? Trzeba produkować nowych?
Samodzielne myślenie jest ważniejsze niż narodowa wiara, bo pcha do przodu
Kruk Siwy - 8 Listopada 2012, 12:13
Hm, "Lalka" jest pochwałą pracy. Gniotem bym jej nie nazwał. "Chłopi" to opis wsi. Osobiście nie lubię ale rzecz dobrze napisana. "Ludzi bezdomnych" wyparłem. Ale też prawdą jest, że przeczytałem to wszystko wtedy, gdy nikt już mnie do niczego nie zmuszał.
jewgienij - 8 Listopada 2012, 12:19
Właśnie, Kruku, ja też już bez przymusu, ale nie każdy będzie miał taką determinację po latach obrzydzania tej literatury.
Młodych trzeba nauczyć zakochania się w słowie pisanym, niech czytają, co chcą, od środka, od końca, sagi o wampirach, nie wpajając idee i niszcząc w nich wszelki pomyślunek
Popioły czytałem ostatnio z wypiekami, ale w czasach młodzieńczych wolałbym Winetu
Magnis - 8 Listopada 2012, 16:44
jewgienij napisał/a |
ale w czasach młodzieńczych wolałbym Winetu |
Oj bo mi się czasy młodości przypominają .
Czytałem lektury co trzeba było znać, ale bardziej wolałem fantastykę, książki przygodowe polskich autorów jak Nienacki, Niziurski, Marta Tomaszewska, Wiktor Zawada, Adama Bahdaja, Wiesława Wernica, Cezarego Leżeńskiego, Arkadiego Fiedlera, Alfreda Szklarskiego i zagranicznych jak na przykład Karola Maya i do tego wielu autorów westernu. Do tego dochodziły serie jak Szkoła przy cmentarzu (horror dla młodzieży), Krąg ciemności, Przygody trzech detektywów Alfreda Hitchcocka, Ulice strachu, a później Gęsią skórkę R. L. Stine.
Fajnie sobie powspominać . Z ciekawostek to w dziecięcej bibliotece u mnie znalazł się horror Grahama Mastertona Diabelski kandydat . Nie wiem jakim on sposobem trafił do tej biblioteki, ale pamiętam, że podczas mojej pierwszej wizyty u nich to mnie normalnie zaskoczyło .
Matrim - 8 Listopada 2012, 22:19
jewgienij napisał/a | Młodych trzeba nauczyć zakochania się w słowie pisanym, niech czytają, co chcą |
Ale to drugie wcale nie musi oznaczać pierwszego.
Pamiętam jak na studiach jeden z wykładowców mówił nam, że dobrze, że jest taka gazeta jak Fakt. Co z tego że tabloid, gazeta o treści ujemnej? Ważne, że za złotówkę (początkowo) nawet ludzie biedniejsi mają szansę na obcowanie ze słowem pisanym. Piękna idea, prawda? Tylko minęło kilka lat i popularność Faktu nie przełożyła się na wzrost czytelnictwa, większość nakładu rozchodzi się pewnie, bo z tyłu co raz to inna pani błyszczy biustem, a kolejne opisywane sensacje powodują, że większość Polaków w sondażach odpowiada że wierzy w zamach, koniec świata w grudniu i co tam jeszcze.
Z samego czytania społeczeństwo nam nie zmądrzeje, idee są potrzebne, ale ważne jest w jaki sposób się je wprowadza.
jewgienij - 8 Listopada 2012, 23:31
Matrim napisał/a | jewgienij napisał/a | Młodych trzeba nauczyć zakochania się w słowie pisanym, niech czytają, co chcą |
Ale to drugie wcale nie musi oznaczać pierwszego.
Pamiętam jak na studiach jeden z wykładowców mówił nam, że dobrze, że jest taka gazeta jak Fakt. Co z tego że tabloid, gazeta o treści ujemnej? Ważne, że za złotówkę (początkowo) nawet ludzie biedniejsi mają szansę na obcowanie ze słowem pisanym. Piękna idea, prawda? Tylko minęło kilka lat i popularność Faktu nie przełożyła się na wzrost czytelnictwa, większość nakładu rozchodzi się pewnie, bo z tyłu co raz to inna pani błyszczy biustem, a kolejne opisywane sensacje powodują, że większość Polaków w sondażach odpowiada że wierzy w zamach, koniec świata w grudniu i co tam jeszcze.
Z samego czytania społeczeństwo nam nie zmądrzeje, idee są potrzebne, ale ważne jest w jaki sposób się je wprowadza. |
Na studiach zwykle gadają głupoty.
Fakt nie był zbawieniem i nie jest, bo opiera się na obrazkach i podpisach, nadpisach, udaje gazetę. To triumf słowa jako hasła na plakacie. Tam nie ma nic do czytania, jest do zawieszania wzroku z ciężkich nudów. Nikt z tego powodu na czytelnictwo się nie nawróci, nawet niechcący.
Za to harlekiny, mastertony inne *beep* muje wszystkich nas wtajemniczały w rozkosze tekstu
ed. Co do zamachów smoleńskich itp, to ogólna tendencja, że nie uczy się czytać i myśleć, tylko czytać i wierzyć, nie tylko nasza krajowa, a ogólna. Dlatego powtarzam: dać ludziom czytać cokolwiek i wysnuwać z tego wnioski, nawet po latach. Reszta i tak łyknie co do łyknięcia
Fidel-F2 - 9 Listopada 2012, 08:59
Nic ludzi nie nauczy czytać. Ani Słowacki ani Sienkiewicz ani harlekiny ani Masterton. To są jeno gusta. Ci co mają czytać będą, ci co nie, nie. I bój się Bugu jewgienij, ilu to po harlekinach sięgnęło po jaką wyższą literaturę przez ostatni wiek? Trzech? Czterech?
jewgienij - 9 Listopada 2012, 09:31
. I bój się Bugu jewgienij, ilu to po harlekinach sięgnęło po jaką wyższą literaturę przez ostatni wiek? Trzech? Czterech?
Nie przesadzaj, te harlekiny były zaczytane do szczętu, nie tylko przez "kucharki", pewnie każda współczesna pisarka jednego przynajmniej przeczytała.W tysiącach ich się nie liczy, owszem, ale dobre i to.
Czytanie ma być przyjemnością najpierw, potem ewentualnie bardziej wyrafinowaną, w szkołach mordują tę przyjemność, katując dzieci tym, co nie pisane było dla dzieci. Znam literatów, którzy na hasło Żeromski mają odruch wymiotny - lektura w celofanie, ze wstępem i opracowaniem. Jeszcze z podkreśleniami ołówkiem przez poprzedniego studenta - nic tak nie zabija miłości do książki.
Nikogo wbrew jego woli nie nauczymy czytania, ale warto nie zniechęcać przynajmniej
Fidel-F2 - 9 Listopada 2012, 09:36
jewgienij, wszystkich zmuszali. Teraz jedni czytają inni nie. A Ci co nic nie czytali w szkole dalej nic nie czytają. Imho, z całym szacunkiem, nie unoś się, pterodaktylisz.
Kruk Siwy - 9 Listopada 2012, 09:40
A ty fidelizujesz Fidelu. Jeśli ktoś całkiem absolutnie nie czytał ino rozgrywkami świńskiem pęchrzem się interesował to masz rację. Dalej czytać nie będzie. Ale jeśli ktoś czytał z latarką pod kołdrą Winetu albo Klapaucjusza i Trula a potem go potraktowano Ludźmi bezdomnymi to na całe lata nabrał obrzydzenia do pewnych gatunków literackich. Czyli czytał znacznie mnie niżby mógł. I odpuścił wiele rzeczy bardzo dobrych jeno zohydzonych szkolnie.
Tak ja to widzę Kruk Pterodaktyl a nawet Mastodont.
Edit. W skrajnych przypadkach nie idiota, który nie miał kontaktu z książką w domu mógł zostać skutecznie zniechęcony na całe lata. Czytanie to także pewien nawyk, trzeba go sobie wyrobić. Duperele serwowane szkolnie i rozbierane pod kątem "co ałtor miał na myśli" nieźle zaszkodziły czytaczom.
jewgienij - 9 Listopada 2012, 09:47
Fidel-F2 napisał/a | jewgienij, wszystkich zmuszali. Teraz jedni czytają inni nie. A Ci co nic nie czytali w szkole dalej nic nie czytają. Imho, z całym szacunkiem, nie unoś się, pterodaktylisz. |
Ogłoszę straszną prawdę, dzieci niech nie czytają Ja w ogóle żadnej lektury nie czytałem, może poza Rogaś z doliny roztoki i ślady rysich pazurów, w pierwszych latach. Przeszedłem edukację - podstawówka, liceum - bez czytania lektur. Ludzie, którzy chodzili ze mną do szkół, owszem, czytali wszystko, ale teraz dziwnie nie czytają
Fidel-F2 - 9 Listopada 2012, 10:12
Kruk Siwy napisał/a | Ale jeśli ktoś czytał z latarką pod kołdrą Winetu albo Klapaucjusza i Trula a potem go potraktowano Ludźmi bezdomnymi to na całe lata nabrał obrzydzenia do pewnych gatunków literackich. | Z całym szacunkiem. To jest kompletna bzdura. I możemy tak gdybasić obaj dowolnie długo.
Kruk Siwy napisał/a | Edit. W skrajnych przypadkach nie idiota, który nie miał kontaktu z książką w domu mógł zostać skutecznie zniechęcony na całe lata. Czytanie to także pewien nawyk, trzeba go sobie wyrobić. Duperele serwowane szkolnie i rozbierane pod kątem co ałtor miał na myśli nieźle zaszkodziły czytaczom. | E... tam. Kiedyś ludzie czytali więcej bo nie było za bardzo alternatyw. Teraz sposobów na spędzenie czasu mamy nieporównywalnie więcej. I czytać będą Ci którzy mają do tego pociąg. Reszta nie będzie choćby Słowacki z Mastertonem na głowach stawali. A jeśli już po coś sięgną to po harlekina i prosty kryminał/sensację/pornola raz do roku i nigdy w życiu w nic innego to się nie przerodzi.
jewgienij napisał/a | Ludzie, którzy chodzili ze mną do szkół, owszem, czytali wszystko, ale teraz dziwnie nie czytają | Czytałem wszystko (może w końcówce liceum coś opuściłem) i czytam dalej. Ergo, g... to dowodzi.
Kruk Siwy - 9 Listopada 2012, 10:27
Fidel-F2, uwielbiam jak objawiasz swe bezdyskusyjne prawdy zdumionemu ludu. Sam chrzanisz beznadziejnie. Moje wypowiedzi opieram o swoje wspomnienia i relacje ludzi młodych (lata 90 -2000) z którymi rozmawiałem przez ladę w księgarni.
No i muszę stwierdzić, że panie zaczynające od harlekinów zupełnie spokojnie "przesiadały" się potem już na "prawdziwe" romanse, a potem i Jane Austen spokojnie łykały. Takie mam spostrzeżenia osobiste zebrane z lat wielu. A skąd ty bierzesz tak kategoryczne stwierdzenia, krynico mądrości?
Fidel-F2 napisał/a | I czytać będą Ci którzy mają do tego pociąg. | to prawda bez pociągu jechac się nie da. Ale pociąg a nawet trwałe uzaleźnienie można wyrobić. Można też skutecznie je ubić.
jewgienij - 9 Listopada 2012, 10:30
Fidel, nie jesteśmy zapewne statystycznymi przykładami, ale to nie oznacza, że bierze w łeb cała tendencja.
System edukacyjny -czuję się jak Pilipiuk - nie uczy szacunku do książek, narzuca szacunek dla narodowych idei. Nie czyta się literatury dla literatury, ale dla nastrojenia młodzika. Te rupiecie typu Żeromski, Słowacki, bolączki 19 wiecznej wsi straszą jak trupy w szafie, ale Anna Karenina, Madame Bovary już nie, bo nie ma w nich sprawy polskiej, tylko zwykła literacka genialność
Fidel-F2 - 9 Listopada 2012, 10:44
Kruk Siwy napisał/a | Fidel-F2, uwielbiam jak objawiasz swe bezdyskusyjne prawdy zdumionemu ludu. Sam chrzanisz beznadziejnie. | przyganiał kocioł
Kruk Siwy napisał/a | Moje wypowiedzi opieram o swoje wspomnienia i relacje ludzi młodych (lata 90 -2000) z którymi rozmawiałem przez ladę w księgarni. | tylko wnioski kiepskie wyciągasz, zgnębiły ich te Ludzie bezdomne, zniechęciły i obrzydziły a te i tak uparcie do księgarni lezą
Kruk Siwy napisał/a | No i muszę stwierdzić, że panie zaczynające od harlekinów zupełnie spokojnie przesiadały się potem już na prawdziwe romanse, a potem i Jane Austen spokojnie łykały. | I co ja mam Ci odpowiedzieć na tak światłe wsparcie Twych przekonań? Że im te harlekiny czas zmarnowały, że i bez nich Jane Austen by przeczytały jeno wcześniej? I tak nie uwierzysz bo przecież już wiesz jak to jest. Z tego co twierdzicie wynika, że szkoła powinna zachęcać czytelnika młodego tym co w literaturze najgorsze i najmniej wartościowe. Może to i metoda. Ale nie jestem przekonany.
I żeby nie było, że twierdzę, że w szkole jest idealnie. Bo pewnie nie jest. Nigdy nie było i nigdy nie będzie. Przynajmniej ja nie spodziewam się innego scenariusza. Wszyscy narzekają na Lalkę, Ludzi bezdomnych, jaka to nuda to Nad Niemnem, itd. A ja uważam, że to fajne książki są. I w szkole też tak uważałem. Już tam nie zaglądam ( chociaż do Pana Tadeusza czasami owszem) bo są inne rzeczy ale cholernie mi nie brak w mojej szkolnej edukacji harlekinów.
edit a za dziecka do poduszki czytali mi Mickiewicza i bajki Krasickiego
Kruk Siwy - 9 Listopada 2012, 10:52
Kiedy widzisz ja uważam tylko, że dobór lektur do wieku czytających jest fatalny. W szkole womitowałem pamiętnikiem starego subiekta. Teraz czytam gdy mam ochotę na prawdziwą powieść. Bez galopady akcji i detalicznie opisanych sekscesów.
W szkole (właśnie dlatego że coraz więcej jest innych mediów) powinno się zachęcać. Osobiście wyrzucił bym Lema z lektur a dał jakiś tom Kosika (chodzi o Felixa) oczywiście. Nie dlatego przecież że Kosik lepszy jest od Lema. Tylko lepiej przekona obecne pokolenie i nie obrzydzi dzieł mistrza. Nie chce mi się szukać przykładów, ąle ludzie dopiero na studiach pozbywają się traumy i ponownie siegają po Mistrza Lema - naczytałem się tego w sieci.
Harlekin jest przykładem i pewnym skrótem myślowym, co wydawało mi się oczywiste.
jewgienij - 9 Listopada 2012, 10:53
Kiedy nabierałeś rumieńców czytelniczych, nie potrzebowałeś już harlekinów. Ja też czytałem wcześniej niż mastertona Lema, bo nic innego nie miałem w bibliotece. Wobec inwazji zachodniego *beep* mogłem podejść z podniesionym czołem, choć nic z tego Lema nie rozumiałem.
Ale to Lem właśnie i Verne mnie zarazili, przez to, że ich nie było na liście lektur
Kruk Siwy - 9 Listopada 2012, 10:55
Według mnie Lem był i jest na liście lektur. "Bajki robotów" bodajże i coś tam z Pirxa.
jewgienij - 9 Listopada 2012, 10:57
pewnie tak, ale w ogóle nie kojarzę w swojej szkole omawiania Lema
ed byłem nieuważnym uczniem, ale problemy Granicy i Ludzi Bezdomnych pamiętam, lema bym zapamiętał, bo go sam dobrowolnie czytałem
Agi - 9 Listopada 2012, 11:01
Kruk Siwy napisał/a | Według mnie Lem był i jest na liście lektur. Bajki robotów bodajże i coś tam z Pirxa. |
Ja na liście lektur miałam "Ci z dziesiątego tysiąca" Broszkiewicza i wspominam z rozrzewnieniem. Z lektur obowiązkowych jako udrękę pamiętam "Ludzi bezdomnych" to była pierwsza i chyba jedyna książka, którą rzucałam o ścianę.
jewgienij - 9 Listopada 2012, 11:04
Hehe, porozmawiaj z Ivaine, ma traumę czytelniczą po bezdomnych Spokojna muzyka i otwarcie się na kosmos Wam pomoże
Ja byłem sprytniejszy i po prostu tego nie czytałem
Kruk Siwy - 9 Listopada 2012, 11:10
No dobra, gadu, gadu a ja muszę skończyć następnego "harlekina". Znikalski jestem. Do wieczora.
jewgienij - 9 Listopada 2012, 11:13
Pa
Fidel-F2 - 9 Listopada 2012, 11:50
Kruk Siwy napisał/a | Kiedy widzisz ja uważam tylko, że dobór lektur do wieku czytających jest fatalny. W szkole womitowałem pamiętnikiem starego subiekta. Teraz czytam gdy mam ochotę na prawdziwą powieść. Bez galopady akcji i detalicznie opisanych sekscesów. | W szkole po Lalce sięgnąłem po Placówkę i Faraona. Dziś obaj czytamy, Ty nawet piszesz.
Kruk Siwy napisał/a | W szkole (właśnie dlatego że coraz więcej jest innych mediów) powinno się zachęcać. Osobiście wyrzucił bym Lema z lektur a dał jakiś tom Kosika (chodzi o Felixa) oczywiście. Nie dlatego przecież że Kosik lepszy jest od Lema. Tylko lepiej przekona obecne pokolenie i nie obrzydzi dzieł mistrza. Nie chce mi się szukać przykładów, ąle ludzie dopiero na studiach pozbywają się traumy i ponownie siegają po Mistrza Lema - naczytałem się tego w sieci. | Bajki robotów i Wesele w atomicach bardzo mi się w szkole podobały ale byli ludzie którzy komentowali krótko i niemal z obrzydzeniem "To głupie jakieś" nawet kilka lat po skończeniu szkoły. Dziś nie czytają.
Dobór lektur jest bez większego znaczenia. Kto ma czytać, będzie; komu ta łaska nie pisana, nie będzie. A jeśli się zatrzyma na harlekinach to zysk z tego tylko dla autora i wydawcy. I żaden inny.
Potop zacząłem gdzieś w szóstej klasie, z rok trwało zanim przebiłem się przez pierwsze 50 stron, ze trzy czy cztery razy próbowałem. Aż się udało i popłynąłem, nie mogłem się oderwać. Ale miałem gdzieś że nie mogę tego przetrawić. Ja to CHCIAŁEM przeczytać. Kto ma czytać ten będzie.
Herlekin w mojej wypowiedzi możesz czytać na obie mańki i dalej będzie sens. Pod jednym i drugim się podpisuję,
Matrim - 9 Listopada 2012, 11:51
A ja myślę, że szkoła to akurat z zabijaniem/pielęgnowaniem czytelnictwa ma mało wspólnego. Wasi ulubieni Ludzie bezdomni to już szkoła średnia. W podstawówce lektury są całkiem przyjemne i na pewno przygodowe historyjki o zwierzaczkach, ewentualnie gadających samochodach (przynajmniej za moich czasów ) tylko pomagają.
Wtedy wykształca się nawyk i potrzeba. Albo kogoś trafi, albo nie. Dziś jest to o tyle trudniejsze, jak wspominał Fidel, że mnóstwo jest zamienników i rodzice zamiast poczytać dziecku bajkę na dobranoc, wolą mu puścić MiniMini.
Godzilla - 9 Listopada 2012, 11:58
Matrim napisał/a | W podstawówce lektury są całkiem przyjemne |
- he he, u nas były nowelki pozytywistyczne i socjalistyczne, z "Anielką" na czele i słynną sceną upieczenia małej Rózi. Mimo wszystko czytałam książki, a nawet pożerałam, tylko akurat nie te z listy lektur. Właściwie jedyne, do czego zraziłam się w szkole, to XX wiek, od wojny w górę. Wojenne koszmary, potem bełkot socjalistyczny, albo modernistyczne niestrawne dziwadła. Zatrzymałam się zasadniczo na XIX wieku, poza fantastyką i paroma fajnymi niefantastycznymi wyjątkami.
feralny por. - 9 Listopada 2012, 12:00
Matrim napisał/a | podstawówce lektury są całkiem przyjemne | Aha, "Ten obcy" np. Strasznie przyjemne...
Fidel-F2 - 9 Listopada 2012, 12:01
Ja jakoś dziwny chyba jestem. Anielki w szkole nie było ale z niekłamaną przyjemnością przeczytałem samodzielnie bo przypadkiem znalazłem w domu na półce. No i ze wsi jestem to być może po temu takie rustykalne klimaty do mnie trafiały.
|
|
|