Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Steven Erikson: Opowieści z malazańskiej księgi poległych
ilcattivo13 - 31 Maj 2012, 15:36 Trzy momenty na krzyż na 1300 stron tekstu? Twoja "zarażona" koleżanka ma chyba jakiś uraz z dzieciństwa Nic to. Wspieramy! ihan - 25 Lipca 2012, 23:30 Chyba ja też wsparcia potrzebuję. Pierwsze 380 stron pierwszego tomu Okaleczonego Boga i... I różowe jednorożce pląsające radośnie w kierunku tęczy wraz z różowymi motylkami. Na Bogów na dole, wszyscy wszystkich kochają, są rozważania na temat miłości i małżeństw (także jednopłciowych), jeśli na pozostałych kilkuset stronach Śmieszka się w kimś zakocha, pójdę do kącika płakać i walić główką w różową ścianę. Normalnie harlequin bez momentów się robi. Ja nie chcę! ihan - 23 Sierpnia 2012, 22:56 Pod poprzednim wpisem, ale szmat czasu minął.
Na szczęście watki romansowe kończą się koło strony 350 i dalej bezpiecznie można czytać. W miarę bezpiecznie, bo nieśmiałe podrygi od czasu do czasu się pojawiają, o ile rozsądny, mądry, uświadomiony czytelnik zakończy na Epilogu I. Bo Epilogu II i Ludwik Dorn, i Saba, i inni powinni się wystrzegać. Ale przyjmijmy, że mieliśmy wybrakowany egzemplarz, albo kartki z Epilogiem II zjadł pies, dziecko, inne zwierze domowe. I wtedy nawet za dużo sobie człowiek ponarzekać na beznadzieję autora nie może, ba nawet jakieś pochwały przez gardło się mogą przecisnąć. I nawet mogą się przecisnąć razem z zadziwieniem na brak taktu kontrolerów biletów krakowskiego MPK, którzy gdy człowiek właśnie czyta końcowy fragment przygody Geslera i Chmury na wieży podnoszą się z siedzenia naprzeciwko z radosnym: "proszę bilety do kontroli". Zero wyczucia, zero.merula - 25 Sierpnia 2012, 15:00
ihan napisał/a
kontrolerów biletów krakowskiego MPK, którzy gdy człowiek właśnie czyta końcowy fragment przygody Geslera i Chmury na wieży podnoszą się z siedzenia naprzeciwko z radosnym: proszę bilety do kontroli. Zero wyczucia, zero.
to powinno być karalne
a ja już się chyba stęskniłam za klimatami malazańskimi i niecierpliwie czekam, aż do mnie cykl wróci. bym poczytała od początku.dzejes - 26 Sierpnia 2012, 20:53 V tom - okrrropny. Najgorszy z dotychczasowych. Bohaterowie ględzą, ględzą, myślą, myślą, a potem w jednym dialogu na dwie strony dowiadujemy się, że kampania już zakończona, a Triste Edur dokonali cudownego rozmnożenia i w liczbie trzech tryliardów płyną na podbój.ihan - 26 Sierpnia 2012, 22:11 Bo przespaniu się kilku nocy z przeczytaną, zakończona Księgą, dochodzę do wniosku, że jednak Wariant Sapkowskiego z wybiciem do nogi wszystkiego co zaludniało książki jest optymalny. Zwłaszcza, że Eriksonowi monumentalne uśmiercanie, honorowe i kręcące łzę w oku wychodzi doskonale
Spoiler:
i ogromna szkoda, że z tego wariantu nie skorzystał. Bo cudowne spotkanie i padnięcie sobie w ramiona Tavore i Ganoesa z Paranów, to co to ma być, pytam się grzecznie! Dobrze, że Karsa się w ostatnim tomie nie panoszy, ale kompletnie bez sensu. Starucha, czemu tak mało Staruchy. A Crocus, na zgniłe jabłka Kaptura, co to za łzawiaki z Crocusem. Wrrrrr. Rozumiem otwarte zakończenia, ale kurcze, ni przypiął ni przyłatał.