To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Dzieci - wychowanie

aniol - 27 Listopada 2011, 16:40

kobieca logika:
ogladam z junorka "wielka podroz Bolka i Lolka"
scena kiedy zostali pojmani przez wojownikow murzynskich
juniorka - tata a to sa chlopaki czy dziewczyny?
ja - no chlopaki
- ale chlopaki nie chodza w spodniczkach
- ale ci chodza
- ale chlopaki nie maja rozowych tarcz
- ale ci maja
- ale chlopaki nie maja rozowych bluzek
- ale ci maja
- ale chlopaki nie maja kwiatow we wlosach i naszyjnikow
- no ci maja
- a ty masz?
- ja nie mam
- NO WIDZISZ!!! to dziewczyny

Lynx - 28 Listopada 2011, 20:50

aniol, rozbrajająca :lol:

mBiko cudowny czas :)

Młoda, przez swoją brawurę (60 km/h przy ograniczeniu do 50 km/h) na ostrym zakręcie, wpadła w poślizg ( nic jej się nie stało ) i uszkodziła samochód. Jeszcze bym odpuściła, gdyby nie hasło: bo tam wszyscy tak jeżdżą! Ale w tym momencie ręce mi opadły- będzie musiała pokryć koszty napraw. Zapracuje na to latem. Za głupotę trzeba płacić, nieprawdaż?

E: literówka

Godzilla - 28 Listopada 2011, 20:54

Renifery to frajery,
Gonią Mikołaja,
A Mikołaj dostał w łeb
I walnął się w jaja

(to przyśpiewka na melodię Jingle Bells)

Kai - 2 Grudnia 2011, 22:41

Godzilla, ja niemelodyjna jestem, nie mogę załapać :D
Godzilla - 2 Grudnia 2011, 22:43

No, mała modyfikacja, trzeba z lekka pokombinować aby to wcisnąć w melodię, ale to się da :mrgreen:
Kai - 2 Grudnia 2011, 22:49

Aaa, to właśnie ta różnica :)
Co kupujecie swoim dzieciom na Mikołaja? Mój już dostał, więc będzie tylko rózga.
Jakoś się tak dzieciak ustawił, że kiedyś mnie spytał "a naprawdę muszę dostać coś konkretnie pod choinkę?" Więc teraz jest symbolicznie, (w tym roku będzie duża butla ulubionego martini, skończył 18), a zakupy i prezenty są w miarę potrzeb.

merula - 3 Grudnia 2011, 09:48

ja uważam, że "pod choinkę" ma sens. można w końcu czasem trochę poczekać.

a dostają coś rozrywkowego ( starszy grę w żółwiki i księgę 101 rzeczy które musisz zrobić zanim dorośniesz, młodszy diabolo), po książce i coś na osłodę.

po książce i coś na osłodę dostaną też pozostali obdarowani.

Kai - 3 Grudnia 2011, 11:33

merula, u niego zakupy dzielą się na "już" i na "święty nigdy". Do na "już" należą zakupy związane z muzyką, bo są w miarę potrzeb (rosnących!) i tego się odłożyć w czasie nie da - np. harmonijka w konkretnej tonacji na koncert. Te na "święty nigdy" to ciuchy i inne rzeczy, bez których on uważa, że się może obyć w ogóle, ale skoro jest trochę wolnej kasy...

Dlatego właśnie z "okazji" u nas są prezenty symboliczne, ale miłe, dla podtrzymania nastroju. Kosmetyk, drobny ciuszek, książka. Ale mam do "oprezentowania" parę osób, w tym młodych, które mają do tego inny stosunek, dlatego szukam trochę inspiracji.

Kasiek - 3 Grudnia 2011, 11:46

mBiko napisał/a
Scena z wanny. Potwór nabiera wodę plastikową łyżeczką, pije, a po każdym łyku otrząsa się i mówi nieboble. Pytam, dlaczego pije skoro niedobre, na co ona rozbrajająco niemiem.


Urocze...
Moja chrześnica za każdym razem jak się na nią podnosi głos, że "nie wolno!" (kiedy na przykład chce zjeść ziemię z kwiatka), uśmiecha się od ucha do ucha, zaczyna podskakiwać na tyłku i klaskać... No i weź się pogniewaj...

Kai - 3 Grudnia 2011, 12:06

No i właśnie chyba tu wchodzi wychowanie przez starszych rodziców. mBiko, ja bym natychmiast ukróciła picie wody z wanny, mam nadzieję, że choć bez płynu była?

Nie wiem czemu, mój poza jednym wyczynem - zjedzenie naraz całej paczki czekoladowych gwiazdek - nie miał takich tendencji, żeby jeść coś, co nie jest do jedzenia. Możliwe, że go za bardzo na serio wychowałam.

Kasiek, a po co się gniewać? Wystarczy zabrać łapki, wycałować, połaskotać i zapomni o ziemistej przekąsce.

fealoce - 3 Grudnia 2011, 12:18

No cóż, ja kiedyś zjadłam trochę proszku, którego brat używał do wywoływania zdjęć... :wink: Ale ja w ogóle miałam różne ciekawe pomysły: próbowałam wpaść do zupy, wkładałam palec między drzwi chwilę przedtem zanim się zamknęły, wkładałam pośliniony palec do kontaktu (oczywiście kontakty były zabezpieczone przed dziećmi ale bardzo szybko sobie z tymi zabezpieczeniami radziłam) itd.


Mam nadzieję, że to nie jest genetyczne :mrgreen:

Kai - 3 Grudnia 2011, 12:39

fealoce, niezbadane są drogi genetyki :D
hijo - 6 Grudnia 2011, 15:50

Kai, Stwór dostał znikopis :) bo bardzo lubi pisi pisi :D A to jest bezpieczniejsze od długopisów i kredek (szczególnie, że wszystkie ściany mam białe)
charande - 6 Grudnia 2011, 16:35

Kai, może niektóre dzieciaki po prostu nie mają aż takich zapędów do poznawania świata zmysłem smaku :) Jeśli wierzyć rodzicom - ja nie brałam do ust niejadalnych rzeczy, natomiast znam dziewczynę, która w dzieciństwie jadła pastę do zębów, mój kuzyn lizał tynk, a córeczka cranberry, z tego co wiem, próbowała zjeść gąsienicę...
illianna - 6 Grudnia 2011, 17:33

a mój bączek ma już ROK!
(zdjęcia z jesieni jeszcze.)

Agi - 6 Grudnia 2011, 17:38

Wznosimy toasty za jego zdrowie od rana. :D
hijo - 6 Grudnia 2011, 17:54

illianna, gratuluje, a już na jesieni sam biegał?
Godzilla - 6 Grudnia 2011, 18:06

Piękne zdjęcia :D
Kai - 6 Grudnia 2011, 20:38

illianna, ale słodziak!
charande, myślę, że jednak rodzice mają w tym spory udział, dostaję szału, jak słyszę "Oj, Młody wsadził nożyczki do kontaktu, jaki on mądry!". U mnie wszelkie wygłupy były tłumione w zarodku, rzeczowo, bez gniewu, ale konkretnie. To nie jest do jedzenia, tego się nie rusza - chyba, że chcesz ruszyć. Aaaa, sparzyło? - A mówiłam? I jakoś w sumie wyszło bez większych traum.

illianna - 6 Grudnia 2011, 21:51

hijo, sam to nadal nie biega, za rączki to i owszem, ale pewnie niedługo zacznie, oj to dopiero wyzwanie będzie...

Godzilla, dzięki!

Kai, no słodziak, a tak a propos to moje dziecko bierze do buzi papier, drewno, węgiel, rośliny, buty, liże podłogę itd, oczywiście zdarza się mu to czasem, jak matka nie zdąży zapobiec, tłumaczenie czegokolwiek wywołuje błysk w oku, ci co znają S. wiedzą jaki i kontynuację zabawy z dzikim śmiechem zadowolenia, ktoś powie, że za mały żeby zrozumieć, otóż jak mówię że coś gorące, to rozumie, bo sam z siebie nie lubi dotykać gorących rzeczy, czyli jak chce to korzysta z ostrzeżenia, w ogóle to lubi się bawić takimi rzeczami jak pogrzebacz, miotła, sprzęt kuchenny itp, a zabawki mało go obchodzą, chyba że można do nich zajrzeć, coś wcisną przesunąć, ale nie jakieś wielkie guziki z głupią melodyjką, tylko małe zębate kółeczka itp. Jednym słowem tłumaczę, ale oczy mam dookoła głowy non stop. :lol:

Fidel-F2 - 6 Grudnia 2011, 21:58

illianna napisał/a
ale oczy mam dookoła głowy non stop
no to tak parę latek jeszcze :P
Ziemniak - 6 Grudnia 2011, 22:03

A później się zaczną imprezy i laski :mrgreen:
aniol - 7 Grudnia 2011, 10:08

ciekawa rzecz
wczoraj z okazji mikolajek, przedszkolaki (w tym i juniorka) poszly z prezentami do domu dziecka
nie wiem jak inne dzieci ale w mojej corce wizyta ta wzbudzila potezny wybuch empatii - naprawde niezwykle bylo dla mnie posluchac jak z przejeciem opowiada o Paulince ktorej dala zabawki, o radosci tejze Paulinki ( " i tata, ta Paulinka tak sie cieszyla, tak sie cieszyla z tych prezentow, ze ja nie wiem") i na koniec stwierdzenie juniorki - "bo wiesz tatusiu, dawanie prezentow jest fajne"
kurcze fajne to jest!

Godzilla - 7 Grudnia 2011, 10:50

aniol, świetnie :D
charande - 7 Grudnia 2011, 13:35

Cytat
Oj, Młody wsadził nożyczki do kontaktu, jaki on mądry!


:shock:

No tak... Mnie, póki byłam w wieku poniżej 4 lat, ponoć w ogóle do kuchni nie wpuszczali bez nadzoru dorosłych, żebym na siebie nie ściągnęła jakiegoś garnka. Ale też nie miałam za bardzo zapędów do ryzykownych zachowań. Raz, ale byłam już starsza (6 lat?), w celach "naukowych" dotknęłam palcem gorącego żelazka :)

Kuzyni, też w nieco starszym wieku, wyczyniali różne brewerie i dostawali za to w skórę.

hijo - 7 Grudnia 2011, 16:08

illianna napisał/a
sam to nadal nie biega, za rączki to i owszem, ale pewnie niedługo zacznie, oj to dopiero wyzwanie będzie...
No będzie, Stwór zaczął chodzić koło 14,15 miesiąca, ale tylko na chwilę - potem się zmieniło i na razie wszędzie biega :)
Lynx - 7 Grudnia 2011, 23:11

Szczęściarze. Moje pociechy zaczęły chodzić kolejno: Pomiot mając 9 miesięcy a Junior 10. Około roczku nie uzywaliśmy wózka z młodą, młodego dało sie w spacerówce utrzymać do ok 1,5 roku.
Godzilla - 7 Grudnia 2011, 23:15

No to u mnie chyba padł rekord. Potwór Młodszy spionizował się na parę dni przed ukończeniem 6 miesięcy, rzecz jasna kurczowo trzymając się łapinami narzuty na łóżku. Doświadczenie jednak było tak fascynujące, że szybko nauczył się przesuwać nogi po ziemi, a potem już jakoś to poszło.
merula - 7 Grudnia 2011, 23:19

mój starszy śmigał już mając 8 miesięcy,młodszy był leniwszy i dopiero jako 10-ciomiesięczniak.
illianna - 8 Grudnia 2011, 11:18

Szczerze mówiąc, to ja się cieszę, że jeszcze nie biega, bo zima syf na zewnątrz i palenie w piecach w domu, tak jest łatwiejszy do opanowania, na spacerze grzecznie grzeje tyłek w polarowym śpiworze. Nie będzie mi przeszkadzać jak zacnie chodzić w marcu, ale pewnie to będzie szybciej, bo już mu się zdarza zrobić rok czy dwa, jak zapomni, że nie umie.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group