Powrót z gwiazd - Kaszanka z grilla czy wściekły pies? Wybór należy do Ciebie.
Martva - 8 Października 2010, 11:12
merula, +1
U mnie dziś może zapiekanka z bakłażanów, jeśli mi się będzie chciało
Agi - 8 Października 2010, 11:29
merula napisał/a | cherryen, co innego nomenklatura, a co innego proces twórczy |
Otóż to! Gotowanie powinno być sztuką, a nie rzemiosłem.
dalambert - 8 Października 2010, 12:03
Agi napisał/a | Otóż to! Gotowanie powinno być sztuką, a nie rzemiosłem. |
Święte słowa !!!
Pierwszą sztuką świata była SZTUKA MIĘSA
cherryen - 8 Października 2010, 12:08
A czy ja drogie panie mówię/piszę, że gotowanie to rzemiosło?
Jeśli coś nazywa się creme brulee to nie robi się tego z poziomek, czyż nie? Oczywiście do creme brulee pewnie można dodać poziomki i będzie smaczne, może ciekawsze, ale to już nie będzie creme brulee, a jego modyfikacja (i dobrze!).
Podobnie spaghetti aglio olio. Skoro ktoś je nazwał. A nazwał tak makaron z oliwą, czosnkiem i ostrą papryką (o czym wcześniej nie wiedziałam).. to chyba tym TO jest?
Warto mieć wiedzę, a modyfikować należy zawsze kiedy ma się na to ochotę i z czym ma się ochotę.
Amen.
PS:
Kai dziękuję za wyjaśnienie.
PS2:
"Rzuciłyście" się wszystkie na mnie bez sensu..
PS3:
-1, wszystkie
Martva - 8 Października 2010, 12:17
cherryen napisał/a | Podobnie Skoro ktoś je nazwał. A nazwał tak makaron z oliwą, czosnkiem i ostrą papryką (o czym wcześniej nie wiedziałam).. to chyba tym TO jest? |
No ale widzisz, w nazwie nie ma ani ostrej papryki, ani zielonej pietruszki (która występuje w tym przepisie często), więc jeśli dorzucisz do tego te nieszczęsne pomidory, to nadal będzie spaghetti aglio olio, bo niby dlaczego nie? Czosnek ma, oliwę ma, dodatki ma. Gazpacho z kiszonym ogórkiem nadal będzie gazpacho. Tylko z modyfikacjami
cherryen napisał/a | Rzuciłyście się wszystkie na mnie bez sensu.. |
Bo gotowanie, jak każda sztuka, wzbudza wiele emocji
cherryen - 8 Października 2010, 12:22
Martva napisał/a | No ale widzisz, w nazwie nie ma ani ostrej papryki, ani zielonej pietruszki (która występuje w tym przepisie często), więc jeśli dorzucisz do tego te nieszczęsne pomidory, to nadal będzie spaghetti aglio olio, bo niby dlaczego nie? Czosnek ma, oliwę ma, dodatki ma. Gazpacho z kiszonym ogórkiem nadal będzie gazpacho. Tylko z modyfikacjami |
Tylko gdy zamawiasz creme brulee w restauracji to raczej spodziewasz się dobrze znanego deseru, bez dodatku poziomek. (oczywiście wykluczam sytuację, w której w menu wyraźnie było napisane "creme brulee z poziomkami" ). To samo tyczy się gazpacho i kiszonego ogórka.
I pomyśleć, że chciałam tylko ustalić co to jest TO nieszczęsne spaghetti z oliwą..
Ręce opadywują.
Kai - 8 Października 2010, 12:59
cherryen, no ale Knorr właśnie proponuje do niego suszone pomidory
Lasagne ze szpinakiem też będzie lasagne
NB kilka stron temu ktoś skarżył się, że zamykają mu knajpę z pysznymi sajgonkami. Wydaje mi się, że właśnie "kopyrajtowe" modyfikacje podstawowego przepisu stanowią o tym, że coś jest smaczniejsze tu, a mniej smaczne tam.
Dlatego jak czytam, że coś jest pyszne w tym wątku, to pytam o przepis, zamiast szukać w necie
A może wstawisz zdjęcie tych pomidorków w słoiku? Bo ja kupuję w torebkach i one są suszone na sucho, że się tak wyrażę.
cherryen - 8 Października 2010, 13:18
Proszę:
Właśnie zjadłam porcję makaronu z oliwą i czosnkiem. Dodałam suszone pomidory, czarne oliwki i prażony słonecznik.
dalambert - 8 Października 2010, 13:21
cherryen, gdzie to kupiłaś i za ile ?
cherryen - 8 Października 2010, 13:23
Cytat | Lasagne ze szpinakiem też będzie lasagne |
To tak jak ze spaghetti. Spaghetti bolognese, spaghetti carbonara, spaghetti ze szpinakiem, spaghetti aglio olio.
Lasagne to tylko rodzaj makaronu Kai. Jak spaghetti. Dobrze o tym wiesz.
Natomiast takie carbonara czy bolognese już ukierunkowuje kubki smakowe na konkretne doznania.
cherryen - 8 Października 2010, 13:26
dalambert napisał/a | cherryen, gdzie to kupiłaś i za ile ? |
W markecie (Real), niedrogo. Nasz słoik jest większy 700g, kosztował ok 14pln. W sieci (przed chwilą) znalazłam go za ponad 20pln.
Kai - 8 Października 2010, 13:26
cherryen napisał/a | Dobrze o tym wiesz. | Wiem, ale sama czepiasz się nomenklatury
Idę dzisiaj do Intermarche, może zapoluję na takie pomidory. Będą świetne do kalafiora z ziołami i cebulą. Wczoraj zapełniałam nową półkę na przyprawy, zauważyłam, że część mi "wyszła".
Choć skoro o nomenklaturze mowa czy "kasza makaronowa" to to samo co kuskus, czy coś innego?
cherryen - 8 Października 2010, 13:29
Kai napisał/a | Wiem, ale sama czepiasz się nomenklatury |
Jeśli to co robię to czepianie się nomenklatury, to chyba sobie strzelę w głowę. Tłuczkiem do mięsa. Może być?
Kai - 8 Października 2010, 13:40
cherryen napisał/a | Tłuczkiem do mięsa. Może być? |
Nie może
(ukradłam Ci emotkę
Anonymous - 8 Października 2010, 19:07
cherryen, takie same pomidory nabyliśmy niedawno - cena naprawdę dobra, a jakości nie można nic zarzucić.
Poza tym podzielam Twoje poglądy, co do dowolności nazewnictwa.
ilcattivo13 - 8 Października 2010, 19:47
Duże dagrassjańskie "Tricolore" z sosem czosnkowym onli
A na popitkę oskoła
ihan - 8 Października 2010, 21:30
Kai napisał/a | A co do trzymania się przepisów, to z reguły tego nie robię, bo wariacje na temat są czasem ciekawsze, czasem zdrowsze, a czasem bardziej mi smakują. |
Eeee tam. Spójrzmy prawdzie w oczy, zwykle człowiek nie ma wszystkich składników w domu, a nie chce mu się iść do sklepu nabywać coś co bardziej wymyślnego, to i ratuje się wariacjami. Abo na przykład ten rzeczony człowiek nienawidzi ważyć i odmierzać i wrzuca na oko, i już wariacja gotowa. Ale po co dopisywać do tego teorię?
Kai - 9 Października 2010, 17:15
ihan, wybacz, widocznie nie miałaś nigdy problemów z żołądkiem, próbując jednocześnie żyć w miarę normalnie.
Poza tym się zgadzam.
Osobiście przepis dla mnie to ogólna teoria na temat. Wiem, co mam wrzucić, ale zaraz eliminuję to, czego nie lubię, a dodaję to, co jest ciut podobne, a lubiane.
cherryen - 9 Października 2010, 20:24
Bonne Maman. Krem krówkowy. I maślane oczy mające usprawiedliwić chęć wydania 24pln! na mały słoiczek z francuskim wyrobem.
Otworzyłam. Zanurzyłam łyżeczkę. Spróbowałam i zapytałam sama siebie: "Ale o co chodzi? (tyle ochów i achów nad tym kremem, a tu żadnych fajerwerków). Jednak już mi minęło. Szybko mi minęło. Krem faktycznie jest fantastyczny. Zakochałam się w nim od drugiego odkręcenia nakrętki. Smakuje jeszcze lepiej po wyjęciu z lodówki. I tak jak jeszcze wczoraj miałam ochotę wykorzystać go do sernika kajmakowego.. dzisiaj już tylko zanurzam w nim łyżeczkę. Raz za razem. To wciągające
merula - 9 Października 2010, 20:52
ja z tej serii mam konfitury truskawkowe. mniam.
Godzilla - 9 Października 2010, 21:10
Mniam. Aż mi się chce zrobić kajmak, do kajmakowca. I też zjeść łyżeczką.
cherryen - 9 Października 2010, 21:29
Godzilla napisał/a | do kajmakowca. |
Napisz coś więcej.. napisz napisz jak się go przyrządza
merula widziałam jeszcze konfiturę figową, i taką z gorzkiej pomarańczy. Chyba się kiedyś skuszę.
Godzilla - 9 Października 2010, 22:11
cherryen, bardzo prosto.
Bierzesz litr mleka i 3/4 kg cukru, i gotujesz na małym ogniu bardzo długo, ok. 2 godzin, mieszając co jakiś czas. Musi odparować. Uważać trzeba na początku, żeby nie wykipiało jak dojdzie do wrzenia, i pod koniec, gdy robi się gęste. Wtedy już musisz stać i mieszać, dobrze jest użyć podkładki pod garnek, żeby się nie przypaliło. Na pewno jednak zbrązowieje. Może się też wtedy zwarzyć, ale tym się zanadto nie przejmuj. Kiedy będzie na tyle gęste, że wykapane na spodeczek będzie zastygać, ma dość. Zestaw z ognia i niech się trochę wystudzi. Jak będzie, powiedzmy, dobrze ciepłe, dodaj 1/2 kostki masła i dobrze wymieszaj. Jeżeli będzie zwarzone, możesz zmiksować interesem do koktajli. I już.
Jak chcesz, możesz dodać trochę kakao.
A kajmakowiec - jakikolwiek. Możesz wylać kajmak na kruchy spód, jak do mazurka. Albo inna wersja: kupić wafli - andrutów, i zrobić przekładaniec: bierzesz wafel, smarujesz kajmakiem, na to drugi wafel, smarujesz kajmakiem, i tak dalej, ile warstw będziesz chciała. Albo dowolna inna kombinacja. Dziś widziałam jakieś cudo ze śmietaną i jeszcze jakimś kremem na innym forum, nie próbowałam jeszcze, ale wyglądało smacznie. Mogę wyszperać ten przepis.
Tam też kazali robić kajmak w inny sposób: wziąć puszkę skondensowanego słodkiego mleka i bez otwierania gotować w garnku z wrzątkiem 2 godziny. Znam ten patent, mój brat przywiózł go z wyprawy naukowej na Syberię. Nauczyli go tego rosyjscy biolodzy, mieli tych puszek spory zapas, nazywali to "zguszczonka". Kajmak ze zguszczonki jest inny, bardziej się ciągnie. Mniej mi odpowiada. Kajmak ze zwykłego mleka jest mniam, i na wierzchu robi mu się taka fajna skorupka jak zastygnie.
cherryen - 10 Października 2010, 14:00
Na pewno spróbuję
Dzięki!
Godzilla - 10 Października 2010, 14:06
Acha, wersję z waflami trzeba na wierzchu przykryć waflem nieposmarowanym, na to deseczkę i przyłożyć czymś ciężkim, niech zastygnie pod obciążeniem. Dopiero wtedy możesz posmarować i ew. ozdobić wierzch. Inaczej warstwy Ci się porozłażą.
Martva - 10 Października 2010, 15:07
cherryen napisał/a | Krem krówkowy. |
A masz odniesienie do zwykłej masy krówkowej z puszki, tak z ciekawości?
Zapiekanka serowo-bakłażanowa w piekarniku, dynia na zupę ugotnięta, trzeba przyprawić i zmiksować, a mi się nieee chce.
Kai - 10 Października 2010, 15:16
Achhh od samego czytania aż mi słodko. Idę przegryźć chińszczyzną, bardzo zacną mieszankę przypraw by Kotanyi mi się udało dorwać - nie za ostra, nie śmierdzi samym cynamonem (czy jak się ta przyprawa nazywa, nasi Wietnamczycy nazywali ją "cinamon do mięsia" ).
cherryen - 10 Października 2010, 20:17
Moje odniesienie do zwykłej masy krówkowej jest tak odległe w czasie, że nie podejmę się porównań.
Anonymous - 10 Października 2010, 20:33
U nas kolacja pod wpływem impulsu
Dwie gruszki obrałam, przepołowiłam, wydrążyłam gniazda nasienne, na wierzch położyłam kawałki sera pleśniowego (akurat mieliśmy taki z białą pleśnią na wierzchu i niebieską w środku, nie pamiętam, jak się nazywał), do piekarnika na ok. 15 minut.
Na patelni roztopiłam trochę masła, wrzuciłam pokruszone orzechy włoskie, po chwili dodałam dwie łyżki miodu i pozwoliłam mu się skarmelizować.
Na talerzach ułożyłam upieczone gruszki, obok orzechy w miodzie oraz korzenne porzeczki (ze słoika, ale własnej roboty). Dzejes otworzył miód pitny.
Mniaaaaam!
cherryen - 10 Października 2010, 20:50
Miria brzmi przepysznie
|
|
|