To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Kaszanka z grilla czy wściekły pies? Wybór należy do Ciebie.

ilcattivo13 - 5 Października 2010, 19:31

będziesz jadła na zmianę żółty ser i twaróg i popijała na zmianę mlekiem lub wodą kranówą. A na deser landrynki albo lizaki (do wyboru)...

Po drugim dniu takiej diety, będziesz spała jak niemowlę :mrgreen:

Martva - 5 Października 2010, 19:41

Uaa, znalazłam tabelkę, wygląda podobnie do tej szpitalnej i mam pewne podejrzenia że ma jakieś 40 lat, bo nie uwzględnia istnienia jogurtu (jeśli wolno zwykłe, a nie wolno przekwaszonego, to co z jogurtem?)
Twarogu nie lubię, a sera żółtego nie można (??? swoją drogą?)
Wiążę pewne nadzieje z czerstwymi bagietkami, kisielem, puree z ziemniaków i biszkoptami.

Ale nijak nie rozumiem pewnych rzeczy, na przykład nie wolno ostrych przypraw, czekolady i jajek na twardo.

Normalnie umrę, przecież ja się żywię błonnikiem.

cherryen - 5 Października 2010, 19:56

Bob1970r napisał/a
cherryen, tego nie próbowałem. ciekawym. :)

:-)
Oto przepis:
paczka szpinaku (mrożony rozdrobniony)
lazur (dałam połowę. tutaj imo obowiązuje zasada "do smaku", czyli ile kto lubi)
2 ząbki czosnku (przez praskę)
sól, pieprz do smaku
odrobina maggi*
gałka muszkatołowa do smaku (świeżo tarta)*

Zaczynam od rozmrożenia szpinaku, rozmrożony umieszczam w garnku, dodaję czosnek, zagotowuję, dodaję lazur, i resztę przypraw.. od tego momentu gotuję kilka minut. W tym czasie na wrzątek wrzucam makaron (na dwie osoby wrzuciłam cztery gniazda). Gotuję na al dente (4minuty). Odcedzam. Mieszam ze szpinakiem. Na suchej patelni prażę słonecznik. Nakładam porcje makaronu ze szpinakiem na miseczki, posypuję ziarnami. Smacznego.

*Maggi i świeżo tarta gałka to te dwa elementy, które nieodłącznie kojarzą nam się ze szpinakiem.

merula - 5 Października 2010, 19:58

Martva, galaretki i kisiele jeszcze wchodzą w grę. i zupy, najlepiej czyste.
Martva - 5 Października 2010, 20:06

Ale omg, dzień bez solidnej porcji płatków owsianych na śniadanie, warzywa w jakichś minimalnych ilościach? I tak przez tydzień? Brr.
merula - 5 Października 2010, 20:11

masz fanaberie, to cierp :wink:

da się to przeżyć, choć do najprzyjemniejszych nie należy. dobrze, ze chcą, żebyś się jeszcze "posprzątała" wewnętrznie, bo to już znacznie mniej fajne jest.

Kai - 5 Października 2010, 23:26

Martva napisał/a
Lasagne ze szpinakiem.

Mraf, tylko trzeba duuużo sera i dobrze doprawić czosnkiem.

Choć nie ukrywam, że wolę mięsne :) A najciekawsze, że jem zwykle porcyjkę 5 x 5 :)

Agi - 6 Października 2010, 05:28

Kai napisał/a
jem zwykle porcyjkę 5 x 5 :)

5 x 5 kawałków? :wink:

Kai - 6 Października 2010, 12:21

Agi, centymetrów, bo inaczej będę miała zad 6 x 9 (decymetrów :P )
cherryen - 6 Października 2010, 14:42

Dzisiaj będą klopsy z mięsa mielonego (z indyka) i ryżu.. do tego sos pomidorowy z suszonych pomidorów.

16.45:
Klopsy już na patelni, a ja wcinam milkę! z popping candies (tak, tak to TE małe kryształki nasycone dwutlenkiem węgla w warunkach wysokiego ciśnienia atmosferycznego strzelające na języku jak szalone). Tym zabawnym wynalazkiem lat 60-ych połączonym z alpejską czekoladą Babcia przypomniała mi przyjemne chwile dzieciństwa. :D

Rafał - 7 Października 2010, 10:22

A ja mam kulinarnego zgryza. Nakosiłem opieniek, zamarynowałem starannie w słoiczkach, zgodnie ze sztuką było duuużo mycia i płukania, obgotowanie cedzenie i kolejne obgotowanie i cedzenie itd. Co prawda z siebie wszystkie kleszcze powyciągałem, ale skubańce jakoś dostały się do słoików. I teraz jakoś tak jest mi niezręcznie je zjadać, nie wiem, czy nazbyt wybrzydzam, czy faktycznie marynowanych kleszczy się nie jada (chodzi o boreliozę i te wirusy od kleszczowego zapalenia - czy giną od gotowania, octu i wódy). Chyba będą zatem tylko do wódki. :wink:
dalambert - 7 Października 2010, 10:24

Rafał, kleszzcyk marynowany tyż mięsko , a i borelioza dla ludzi- no to chlup :mrgreen:
Rafał - 7 Października 2010, 10:33

Rozumie, że mam pierwszego chętnego na słoiczek z boreliozą? :mrgreen:
dalambert - 7 Października 2010, 10:37

Jasne :D
cherryen - 7 Października 2010, 12:56

Cytat:
Gotowanie - zabija większość bakterii i pasożytów. Pod warunkiem że trwa 10-20 minut. Nie jest jednak idealne:

* Żeby zniszczyć przetrwalniki niektórych bakterii trzeba by gotować wodę w temperaturze 120°C przez 2 godziny.

ilcattivo13 - 7 Października 2010, 13:04

Rafał - a wiesz jak się robiło pierwsze szczepionki? Robiono ludziom zastrzyki ze zdechłych bakterii/wirusów zakonserwowanych w formalinie.

Ty masz bakterie boreliozy zakonserwowane w occie! Teraz zostało Ci jedynie przebadać próbkę na rodzinie, opatentować szczepionkę i kosić kasiorkę :D

cherryen - 7 Października 2010, 13:21

Ale żeby szczepionkę do wódki? :twisted: :wink:

Teorii dotyczących czasu gotowania grzybów jest wiele. Mówi się, że im krócej tym więcej aromatu wędruje do słoika.
I tak: moja mama gotuje 3-5min od momentu wrzucenia na wrzątek.
Babcia: do momentu, aż zniknie piana (tak i ja gotuję). Będzie pewnie z 15-20 minut od wrzucenia na wrzątek.
Znam i takie osoby, które gotują godzinę, godzinę i pół wyznając zasadę, że im dłużej tym bezpieczniej :-)

A jak długo Wy gotujecie?

Rafał - 7 Października 2010, 13:26

Poświęcę się dla dobra ludzkości, pierwszych betatesterów mam już wytypowanych, dzień działkowca już za 10 dni, będzie potupaja, jadła w bród, wódy w bród, a i opieńki obrodziły tego lata :lol:
cherryen - 7 Października 2010, 13:43

Rafał, a jak Ty w ogóle wpadłeś na to by gotować grzyby z kleszczami? :wink: :D

Edytowałam post wcześniej pytając o czas w jakim gotujecie grzyby. Proszę o odpowiedzi :-)

Agi - 7 Października 2010, 14:23

Marynowałam już w tym roku opieńki, ale żadnych kleszczy przy obróbce wstępnej nie znalazłam.
Grzyby do marynowania wrzucam we wrzątek i gotuję ok. 10 minut. Robię tak od lat, jeszcze nikomu nie zaszkodziły.
Jeśli przygotowuję sos, albo inną potrawę ze świeżych grzybów, to ich przedtem nie obgotowuję.

merula - 7 Października 2010, 15:13

ja jakoś tak na oko, zawsze mi przynajmniej raz wykipią, a potem jeszcze trochę. wiem, że niezbyt to precyzyjna miara, ale cóż zrobić, ten typ tak ma :mrgreen:
cherryen - 7 Października 2010, 18:33

oj merulka merulka :-) :wink:
Agi ja przed smażeniem też już nie obgotowuję.

U nas dzisiaj ciąg dalszy suszonych pomidorów. Kupiliśmy duży słoik.. i tak od tygodnia (ale nie codziennie!) korzystamy z nich to tu, to tam.
Pomysł na dzisiejszą potrawę powstał w kilka chwil, w trakcie wymiany "naszych smaków na" przez komunikator.
Tarta z fetą, kurczakiem, suszonymi pomidorami, tymiankiem i czarnymi oliwkami. A wyglądała tak:


:D

Kai - 7 Października 2010, 19:03

cherryen, można się od nich uzależnić. Spaghetti alla oglio :) Mniammmm.
cherryen - 7 Października 2010, 22:00

Kai napisał/a
cherryen, można się od nich uzależnić. Spaghetti alla oglio :) Mniammmm.


Rozumiem, że uzależnić można się od suszonych pomidorów.. a to spaghetti to odmienny temat? :-)

Martva - 7 Października 2010, 22:03

Myślę że można je zrobić z czosnkiem, oliwą i suszonymi pomidorami i się uzależnić. Od spaghetti, znaczy.
cherryen - 7 Października 2010, 22:11

:-)
Nigdy go (spaghetti) nie przyrządzałam. Przepis, który znalazłam w necie miał dużo czosnku i papryczki. Nie było słowa o pomidorach :wink:

Martva - 7 Października 2010, 22:16

Ojtam ojtam, kto by się tam przepisów trzymał.
cherryen - 7 Października 2010, 23:17

Zacznijmy na mąkę mówić przecier. Kto by się tam nomenklatury trzymał :wink:
Kai - 8 Października 2010, 08:50

cherryen, to przepis z przyprawy Knorra, właśnie z suszonymi pomidorkami. Pyszne. A uzależnić się można właśnie od pomidorków. :)

A co do trzymania się przepisów, to z reguły tego nie robię, bo "wariacje na temat" są czasem ciekawsze, czasem zdrowsze, a czasem bardziej mi smakują.

merula - 8 Października 2010, 11:09

cherryen, co innego nomenklatura, a co innego proces twórczy ;P:


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group