Powrót z gwiazd - Kaszanka z grilla czy wściekły pies? Wybór należy do Ciebie.
dalambert - 13 Września 2010, 12:45
cherryen, o ryny = cuda !!
Ale Pucek też się wczoraj spisał
Kai - 13 Września 2010, 12:49
Bob1970r, indyka to ja wolę ze śliweczką, duszonego ale klopsiki też robiłam, są faktycznie pyszne.
Agi, u mnie jest tak: Duda ma mielone z rejestrem - co, o której godzinie, Świnka sprzedaje z Makro, a FRAC - miele na żądanie i wybrany kawałek mięsa. I teraz tak: hamburgery (tzn płaskie kotlety mielone z FRAC skurczyły się ok 1 cm średnicy, z Dudy niewiele więcej (choć mięso nie było tak apetyczne), natomiast ze Świnki potrafiły i 2 cm, a do tego pływały w cieczy (woda, sok, nie wiem). Tak, że rozumiem, co masz na myśli, choć zakładam, że nic niedozwolonego tam nie ma, ale jest to dość niesympatyczne.
Duda jeszcze rozbija, a właściwie rozpłaszcza kotlety schabowe, befsztyki i w ogóle co tam sobie zażyczysz.
cherryen, mniammm
Agi - 13 Września 2010, 13:02
Mielone to ja robię tak:
Kupuję kilogram "gulaszowego" czyli nieforemnych kawałków karkówki i łopatki, mielę razem z cebulą przez maszynkę elektryczną , dodaję cztery jajka i tartą bułkę do uzyskania odpowiedniej konsystencji oraz sól, pieprz, majeranek (najlepiej z własnej uprawy) i trzy ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę.
Z takiej porcji wychodzi 12 pełnowymiarowych kotletów.
Ostatnio smażyłam na klarowanym maśle, są lepsze niż na oleju.
Driver zajada je najchętniej na zimno, do chleba i kiszonych ogórków.
Kai - 13 Września 2010, 13:15
Ja głównie z łopatki, ale oprócz tego, co Ty, dodaję jeszcze pieprz ziołowy i prażoną cebulkę, jedno jajko i trochę tartej bułki namoczonej z przyprawami. No i maggi zamiast soli. I sucha bułka dla konsystencji. Kotlety robię płaskie, jak schabowe, bo Młody lubi takiego ze zwykłą bułką i zrobionego na hamburgera (kupnych nie jada). Z wczoraj mam jeszcze kluski kładzione to będzie miał obiad.
Na klarowanym maśle jeszcze nie próbowałam. Muszę spróbować, ryby na nim na pewno wychodzą lepsze.
cherryen - 13 Września 2010, 16:04
Zgaga - 13 Września 2010, 16:54
Widziałam dziś na bazarku kanie. Ależ mi ślinka pociekła. I tak coraz większą mam ochotę. Chyba jutro kupię.
Ozzborn - 13 Września 2010, 17:40
Mamunia zrobiła pyszną zupę z kurek upolowanych ostatnio w lesie... grzybów znaczy
Kai - 13 Września 2010, 17:43
A ja kupiłam podgrzybki i też bym jadła, tylko mi z wczoraj robactwo zostało. No nic, dziobiemy, co jest.
ilcattivo13 - 13 Września 2010, 21:59
mama suszy następną turę grzybów, a na obiad były smażone maślaki ze śmietaną
Ech... Żeby tak jeszcze skwareczki do tego...
Kai - 14 Września 2010, 08:28
Podgrzybki usmażone, jeśli dzisiaj znów dokupię, to będę kwasić.
Zgaga - 14 Września 2010, 08:36
Już wczoraj nie wytrzymałam. Na kolację kania smażona w cieście naleśnikowym. To lubię...
Nina Wum - 14 Września 2010, 12:15
Postanowiłam zostać Ambitną Gospodynią Domową (w skrócie AGD. )
Dzisiaj powstanie barszcz ukraiński.
Przy okazji zakupów przypomniało mi się, dlaczego Ambitną Gospodynią Domową nie bywam częściej.
Rzadko kupuję produkty, których nie można otworzyć pstryknięciem. Spędziłam pouczające chwile w dziale warzywnym - podejrzliwie obwąchując zdrowe, nieprzetworzone bulwy
tudzież inne koperki, na których się nie znam.
Razem z Porcją Rosołową (wielki ochłap mięsa, wołający o tasak) ważą te ingrediencje dość, by powalić rottweilera. Gdyby któryś zaryzykował.
Lepiej, żeby ta zupa dobra była.)
Kai - 14 Września 2010, 12:23
Nina Wum, kwestia przyzwyczajenia, wydeptanych ścieżek między sklepami i wprawy. No i korzystania z gotowców, o ile jest szansa Po jakimś czasie ledwie zauważysz, że zrobiłaś zakupy (poza ciężarem siatki.
Nina Wum - 14 Września 2010, 12:59
Kai, wierzę na słowo.
Po jakimś czasie, niczym prawdziwej gospodyni, wyrobią mi się mieśnie przedramion jak u Hulka.
Uboczny skutek zdrowego żywienia.
dalambert - 14 Września 2010, 13:01
a o fasoli nie zapomniałaś ?
Kai - 14 Września 2010, 13:07
Jak zrobisz zgodnie z przepisem to to zdrowotne będzie tak se... Pomijam czasochłonność.
P.S. OMG, kolegom zebrało się na wspomnienie "pszenicznych przetworów z cukru". Przynajmniej się nauczę.
Nina Wum - 14 Września 2010, 15:01
Nie, Dalambercie.
Kupiłam puszkowaną.
Martva - 14 Września 2010, 17:27
A, to juz wiem skąd mi się wzięły takie silne łapy, myślałam że to przez psacery, noszenie zakupów nie przyszło mi do głowy.
W piecu siedzi szarlotka ze śliwkami zamiast jabłek, mam nadzieję że wyjdzie jadalna
I w ogóle chyba chrom zadział z opóźnieniem, nie jem go od wtorku albo poniedziałku, a zauważyłam że nie mam ochoty na słodkie, co jest dziwne, bo normalnie jak mi było źle to się pocieszałam czekoladą (na którą mnie nie brało od hoho), a teraz patrzę dość obojętnie nawet na krówki i chałwę. Za to kanapek z masłem ( ) i kiszonym ogórkiem wcinam kilogramy. Nie wiem kto będzie jadł tego śliwkowca w takim razie.
Jutro do zagospodarowania bakłażan, pół duzego kabaczka, ewentualnie żółte cukinie. Nie wiem jeszcze jak. Curry? Curry? A może curry?
cherryen - 14 Września 2010, 18:27
Ja miałam do wyrotowania dżem wiśniowy.. przy okazji odkryłam jak wielką frajdę sprawia mi podrzucanie naleśników.
Do ciasta dodałam imbir, cynamon, kakao i szczyptę cukru trzcinowego.
Martva zrobiłaś mi dużą ochotę na bakłażana i cukinię.. może jutro przygotuję zapiekankę warzywną..
A dobrej szarlotki nie jadłam już od wieków.. nawet ze śliwkami.
Agi - 14 Września 2010, 18:41
Właśnie kończymy zajadanie szrlotki wg przepisu Martvy, kiedyś zamieszcznego w tym wątku.
Użyłam do niej antonówek, które z dużym zdziwieniem odkryłam na targu. Pychota.
Dziś w czasie przerwy w szkoleniu znalazłam kozaka (grzyba, nie człowieka), duszę go właśnie z cebulką i kawałkiem kabaczka oraz przyprawami.
O rezultacie zapodam.
Edit:
Dodałam jeszcze garść gotowanego makaronu, łyżkę kwaśnej śmietany i dożo natki, potrzymałam chwilę na gazie, teraz zajadam.
Bardzo dobra kolacja.
cherryen - 14 Września 2010, 19:01
Bardzo chętnie zapoznam się z tym przepisem.
Ja niestety nie mogę piec ciast tak często jak bym chciała. Dawid nie przepada za słodkim (zje jedną-dwie porcje ciasta i to by było na tyle), zaprzyjaźnionych do dzielenia ciastem sąsiadów nie mamy.. więc jedyne okazje do pieczenia to zapowiedziani goście, imprezy rodzinne i nierodzinne też..
Bo jak już upiekę ciasto i nie mam się nim z kim podzielić albo muszę sama wcinać.. to już wolę nie piec.
Agi - 14 Września 2010, 19:04
cherryen, proszę bardzo.
Szarlotka
Kai - 14 Września 2010, 19:15
Smażę naleśniki, kurczacze udźce marynują się powoli
cherryen - 14 Września 2010, 19:15
Dziękuję! Wygląda pięknie.
Agi - 14 Września 2010, 19:18
cherryen, nie posypywałam cukrem pudrem, jest wystarczająco słodka bez niego i dodałam masło, bo margaryny nie używam w ogóle.
nimfa bagienna - 14 Września 2010, 19:38
Kai napisał/a | kurczacze udźce marynują się powoli |
Baranie jeszcze wolniej. Ale do jutra się zamarynują.
Do zamarynowania baraniej kulki potrzeba szklankę posiekanych ziół (same świeże: rozmaryn, tymianek, szałwia, natka pietruszki, bazylia), trochę oliwy, sól i pieprz.
Z ziół i oliwy oraz soli i pieprzu robimy paćkę, nacieramy mięso i wstawiamy na noc do lodówki. Rano gotujemy wywar z kawałków mięsa okrojonych z baraniej kulki, jednej marchwi i główki czosnku oraz 2 szklanek wina. Mięso w ziołach obsmażamy na maśle, a potem dusimy w wywarze.
A potem jemy i dostajemy organizmu.
To już jutro!
Kai - 14 Września 2010, 19:53
nimfa bagienna, zazdroszczę świeżych ziół. Doniczki przy kocie jakoś mi... nie wychodzą.
Zamarynowane kuraki rzucam na parę. Ale może na wyżerkę przejadę się do nimfy?
nimfa bagienna - 14 Września 2010, 19:55
Dawaj, dawaj. Mięsa jest ponad dwa kilo!
Zioła hoduję na balkonie. No i kota nie mam (póki co).
Kai - 14 Września 2010, 20:02
U mnie balkon może służyć najwyżej za suszarnię do mięsa. Odkąd wycięli drzewa, mam tam zwyczajną patelnię. Na płytkach można smażyć jajka. Kota nie testowałam pod kątem ziół, ale nie wszystkie chyba powinien?
Dobra, jadę, na wkupne mam naleśniki i lasagne
merula - 14 Września 2010, 20:38
a u mnie dziś fasolka po bretońsku. są amatorzy.
|
|
|