Ludzie z tamtej strony świata - Darek Domagalski
Hubert - 5 Sierpnia 2010, 10:50
rybieudka napisał/a | To dopiero manipulacja.Prawda jest taka, że są pewne portale, które głównie recenzjami/reckami/opiniami stoją... to jak mają to nazwać? I co publikować, jak nie opinie? |
Opinie nazwane opiniami, a nie gdzieś tam w tekście, że to jest opinia... Pojedyncze słowa mało czytelnika obchodzą. Zastąpienie słowa recenzja 'opinią', niechby nawet 'polecanką/niepolecanką' chyba nie byłoby aż tak bolesne.
Mówię to ja, koleś, który też kiedyś samozwańczo coś tam "recenzował" - i teraz jestem w stanie przyznać się do błędu, gdy ktoś wywoła mnie do tablicy.
rybieudka - 5 Sierpnia 2010, 11:01
Ale te portale nie zrobią tego z prostej przyczyny: jak ktoś poszukuje w internecie opinii na temat jakiejś ksiażki (bo np. rozważa jej zakup) to w wyszukiwarkę wklepie tytuł książki + słowo "recenzja" a nie "opinia". Żaden portal nie zaryzykuje tego, że spadnie mu ilość odsłon, co z pewnością miałoby miejsce gdyby wyszukiwarka przestała wyrzucać odnośniki do publikowanych na portalu recenzji (bo te nazwane zostały "opiniami" czy "polecankami").
Wydaje mi się, że to w pewnym stopniu tez kwestia zakresu pojęciowego poszczególnych terminów. W dobie internetu słowo "recenzja" zbliża się raczej w kierunku "opinii", oddala się zaś od tego co można nazwać "krytyką literacką". Wydaje mi się, ze o ile wielu recenzentów z internetowych portali skłonnych jest nazwać swoje recenzje formą wyrażania opinii, o tyle chyba niewielu może powiedzieć o sobie, że uprawiają krytykę literacką. (ja o sobie tak nie powiem... choć nieopatrznie raz czy dwa tego słowa użyłem, wiem...)
Hubert - 5 Sierpnia 2010, 11:12
Dopóki znaczenie słów nie zostanie ostatecznie i oficjalnie przewartościowane - nazywanie opinii recenzją będzie IMO nieuczciwe.
Fidel-F2 - 12 Sierpnia 2010, 06:31
Pobieżnie przejrzałem dyskusję i mam kilka wniosków jeśli można.
Nic mi do tego jak Last Viking pisze swoje książki, on jest autor, ma wizję i plan i potem jak umie tak realizuje. Słyszę, że nieźle. Ja kilka słów o Krzyżakach i Polakach ówczesnych. Prawda, że Krzyżacy mieli swoje za pazuchą i nikt im tego nie odbierze, błędem jednak jak sądzę jest twierdzenie, że jakoś się szczególnie wyróżniali, no może trochę. Krzyżaków odwiedzała, w celu odbycia rejz, śmietanka towarzyska ówczesnego świata. Królowie, książęta, szlachta różnoraka. W rozumieniu człowieka ówczesnego krzyzackie postępowanie było po prostu zwyczajne a nawet chwalebne. Nasz problem polegał na tym, że byliśmy obok i mieliśmy konflikt interesów. I Polacy też barankami nie byli. Armia Jagiełły po wejściu na tereny państwa Krzyżackiego poczynała jak wszystkie ówczesne armie. Paliła, rabowała (kościołów nie wyłaczając) i mordowała (kobiet i dzieci nie wyłaczając), eksterminowała całe lokacje. Podejrzewam, że tego i owego zgwałcili przy okazji. Król nasz też spod ogona sroce nie wypadł (czasy jego litewskie wspomnieć wystarczy) i do wojny z Krzyzakami dążył i przygotowywał się od lat. Czy to przezorność, czy awanturność trudno osadzać, dziś możemy się tylko cieszyć.
Rzecz w tym, że wszystko zależy od punktu siedzenia( np. w historiografii Litewskiej Grunwald był zwycięstwem Litewskim zasadniczo, z niewielką pomocą wojsk Polskich, które z tchórzostwa, ociągając się z przystąpieniem do walki, omal nie doprowadziły do rozbicia oddziałów Litewskich (które to jednak miały w planie pozorowaną ucieczkę), no a potem wracajace oddziały Litewskie zadały ostateczny cios. Naturalnie głównodowodzącym był Witold. Wersja ta jest wywiedziona głównie w oparciu o Długosza ). Relacje polsko-krzyzackie przez wieki poddawane były różnorakiej propagandzie i dzisiejsze obrazy w świadomości to jakieś tam wersje, które aktualnie uzyskały moc.
Last Viking - 12 Sierpnia 2010, 08:05
Fidel-F2 napisał/a | I Polacy też barankami nie byli. Armia Jagiełły po wejściu na tereny państwa Krzyżackiego poczynała jak wszystkie ówczesne armie. Paliła, rabowała (kościołów nie wyłaczając) i mordowała (kobiet i dzieci nie wyłaczając), eksterminowała całe lokacje. Podejrzewam, że tego i owego zgwałcili przy okazji. |
I owszem po wejściu armii Jagiełły na tereny Prus do takich rzeczy dochodziło, ale czynili to Tatarzy i Litwini. Panowie polscy gdy o tym usłyszeli, strasznie się oburzyli, chcieli zwijać swoje choragwie i wracać do domu. Zebrali się przed namiotem Jagiełły i niemal wymusili wprowadzenie karności w szeregach wojsk witoldowych. W obronie pokrzywdzonych wystąpił Wojciech Jastrzębiec i w długiej przemowie doprowdził do tego, że Witold kilku zbrodzieni obwiesił na drzewach.
Można to znaleść w Gniewnym Pomruku Burzy
Polscy rycerze znani byli z tego (jak to kiedyś RD napisał), że kury mogły spokojnie po podwórzach chodzić
Natomiast inna sprawa to Dąbrówno. Tutaj fakt, Polacy sobie pofolgowali, nawet spalili kościół gdzie ukryli się mieszczanie. Ale i to rzetelnie opisałem, nawet gwałty dochodzące do uszu głównego bohatera. Niestety, nie wszyscy potrafią to dostrzec takie niuanse.
Fidel-F2 - 12 Sierpnia 2010, 08:54
Last Viking, nie czytałem, choć mam zamiar, Twoich książek więc nie przytykam niczego. To była wypowiedź wyłącznie historyczna. Jeśliś tak przedstawił sprawy to tylko chwała Ci.
Last Viking napisał/a | I owszem po wejściu armii Jagiełły na tereny Prus do takich rzeczy dochodziło, ale czynili to Tatarzy i Litwini. Panowie polscy gdy o tym usłyszeli, strasznie się oburzyli, chcieli zwijać swoje choragwie i wracać do domu. Zebrali się przed namiotem Jagiełły i niemal wymusili wprowadzenie karności w szeregach wojsk witoldowych. W obronie pokrzywdzonych wystąpił Wojciech Jastrzębiec i w długiej przemowie doprowdził do tego, że Witold kilku zbrodzieni obwiesił na drzewach. | Nie zamierzam twierdzić, że po stronie Polskiej były same krwiożercze bydlaki. Niewątpliwie było tam wielu ludzi honoru, nieposzlakowanych zasad i opinii. Jednakowoż byli tacy byli i inni. Nalezy pamiętać, że Jagiełło startował, można by rzec ze słabszej pozycji. Krzyżacy to był cywilizowany zakon chrześcijański o niemal nieskazitelnej opinii. Jagiełło to poganin, który musi udowadniać, że nim nie jest, szczególnie, że w szeregach jego armii o pogan nietrudno. Ale Jagiełło głupi nie był, wręcz przeciwnie, wcześniejsza koncepcja 'wojny sprawiedliwej', szopki z kolejnymi mszami, itd wszystko to było obliczone na otumanienie europejskiej opinii publicznej. Jak na owe czasy genialna akcja PR (kilka lat wcześniej papież cofnął Krzyzakom pozwolenie na oraganizowanie rejz o stusie pielgrzymek). To jak Jagiełło prezentował się w czasie tej wojny, jak to przedstawiano i to co możemy czytać u Długosza to ciągle są elementy akcji propagandowej. Oczywiście w jakiejś tam mierze, nie zamierzam twierdzić, że u Długosza nie ma ani słowa prawdy a jeno akcja promocyjna.
Przekonany jestem jedynie, że nie ma co idealizować i popadać w skrajności.
Last Viking - 12 Sierpnia 2010, 09:39
Fidel-F2 napisał/a | Nalezy pamiętać, że Jagiełło startował, można by rzec ze słabszej pozycji. Krzyżacy to był cywilizowany zakon chrześcijański o niemal nieskazitelnej opinii. Jagiełło to poganin, który musi udowadniać, że nim nie jest, szczególnie, że w szeregach jego armii o pogan nietrudno. Ale Jagiełło głupi nie był, wręcz przeciwnie, wcześniejsza koncepcja 'wojny sprawiedliwej', szopki z kolejnymi mszami, itd wszystko to było obliczone na otumanienie europejskiej opinii publicznej. |
Dokładnie.Zabiegi dyplomatyczne, fortele polityczne - to wszysko opisałem w moim cyklu
Fidel-F2 napisał/a | To jak Jagiełło prezentował się w czasie tej wojny, jak to przedstawiano i to co możemy czytać u Długosza to ciągle są elementy akcji propagandowej. |
Zauważ jednak, że Długosz nie lubił Jagiełły i starał się umiejszać jego zasługi. To, że wyłania się z kronik światły przywódca, to znaczy, że pewnych spraw nasz kronikarz nie mógł już "pomniejszyć"
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Aha i jeszcze jedno.
Zrobię to w moim temacie na forum pisma Science Fiction Fantasy i Horror, bowiem tutaj publikuję, z tym magazynem jestem związany od początku mojej działalności pisarskiej.
W weekend wstapiłem do kiosku i rzucił mi się w oczy magazyn Nowa Fantastyka, z hasłem o nowym Funky Kovalu. Od kilku już lat nie biorę "tego" do ręki, ale hasło mnie przekonało. Jednakże w piśmie znalazłem recenzję mojego cyklu i z ciekawości przeczytałem. Pal licho że była tendencyjna i manipulacyjna, tego można było się spodziewać (swoją drogą internetowi recenzenci i tak biją na głowę tych w NF swoją dojrzałością, warsztatem i wyczuciem literatury - to tak a propos naszej ostatniej dyskusji ) ale zarzucanie błędów faktograficznych i logicznych było już poniżej wszelkiej krytyki.
Więc nie mogę tego tak zotawić, bowiem czytelnicy jeszcze sobie pomyślą, że to prawda.
Otóż zarzut o błąd dotyczący wcielenia Rusi Halickiej do Korony. Fakt po raz pierwszy wcielił ją Kazimierz Wielki, ale ponownie została wcielona w 1387 roku przez Jagiełłę jako wiano królowej Jadwigii.
Zarzut dotyczący niewiedzy Ulryka von Jungingena jak uzbrojeni są Litwini skoro z nimi walczył. Oczywiście von Jungingen brał udział w walkach na Litwie i taką wiedzę zapewne posiadał, jednak zarzut recenzenta dotyczy zapewne rozmowy wielkiego mistrza z Soroczyńskim. Rozmowa ta odbyła się na zamku w Toruniu i jest przywołana przez Długosza w Kronikach. Zapewne wielki mistrz chciał pokazać swoją butę, pychę i w ten sposób także jest to oddane w moim tekście. Ponadto recenzent niech ma pretensje do Długosza. Są podane na końcu moich powieści źródła, więc proszę o ich przeczytanie przed stawianiem zarzutów.
Już nie pamiętam co tam jeszcze było, ale chyba dotyczyło to więźniów krzyżackich, którzy pogodzili się z niewolą i jednocześnie chcieli uwolnienia. Hmm... uwolnienie od okrutnej egzystencji, losu jaki spotkał pokolenia Prusów w niewoli jest czymś innym od uwolnienia fizycznego. Ale żeby to zrozumieć trzeba mieć trochę wyczucia literackiego i uważniej czytać recenzowane przez siebie książki.
Zabrałem w tej sprawie głos tylko dlatego, że recenzja była drukowana w piśmie, które niegdyś miał renomę, na którym niegdyś się wychowałem, a teraz...
Fidel-F2 - 12 Sierpnia 2010, 10:24
Last Viking, to nie wiem o co ludkom chodzi
dalambert - 12 Sierpnia 2010, 10:28
Fidel-F2 napisał/a | to nie wiem o co ludkom chodzi |
O wierszówkę
Gustaw G.Garuga - 13 Sierpnia 2010, 22:50
Last Viking napisał/a | Gustaw G.Garuga napisał/a | Recenzje - nawet internetowe - warto tymczasem czytać nie tyle może z powodu opinii tam wyrażanych, ile rzadko, bo rzadko, ale niekiedy się pojawiających uwag merytorycznych. |
Jesteś aktywnym pisarzem od 5-6 lat, ja od 4 i prawdopodobnie jesteśmy w stanie wyselekcjonować te merotyryczne opinie od tych, jak to się mówi wyciągniętych z czapy, lub z kosmosu. Ciekawych, merytorycznych jak sam napisałeś jest naprawdę niewiele. A co ma zrobić autor początkujący, który takiego obeznania nie posiada? Może mu tylko to zaszkodzić. Pisał o tym we wcześniejszych postach RD |
Piątą rocznicę (chciałem napisać o "drewnianych godach z literaturą", ale internet zgodzić się nie może, czy drewniana jest rocznica właśnie piąta, czy może dziesiąta) obchodzić będę jesienią br. Opinie (recenzje) o swoich tekstach czytałem od zawsze, często się z nimi głośno nie zgadzając. A opinii tych dzięki istnieniu forów nie brakowało. Taka dola dzisiejszego autora, że kontakt z czytelnikiem - na dobre i na złe - ma nieporównanie większy niż przed laty, kiedy poza spotkaniami autorskimi i listami do redakcji/wydawcy tego kontaktu praktycznie nie było. Dziś myślę, że potrafię rozróżnić opinie i uwagi dla mnie przydatne od zbędnych. Ale gdzieś tej umiejętności trzeba nabyć. I nie ma po temu innej drogi niż właśnie konfrontacja z czytelnikami i recenzentami. Debiutującemu autorowi zalecałbym daleko posuniętą ostrożność, ale nie impregnację na krytykę. W końcu kto jak kto, ale właśnie początkujący pisarz z racji braku wprawy popełnia najwięcej błędów.
[quote="Last Viking"] Gustaw G.Garuga napisał/a | Opinie czytelników oraz recenzentów mogą otworzyć autorowi oczy na autentyczne własne braki. |
Nie.
Opinie czytelników lub reckarzy, mogą co najwyżej otworzyć autorowi oczy na to do jakiego targetu trafiają jego teksty i jakie są oczekiwania tego targetu. Wiem, że moje książki inaczej odbierane są przez reckarzy ze środowiska fantastycznego, a inaczej przez historyków, wieloletnich dziennikarzy i nie chodzi tu o zjechanie książki, czy pochwalenie, tylko o sposób patrzenia na tekst.
Od wskazywania autentycznych braków jest redaktor.
Tu się różnimy. Nie widzę nic szkodliwego w zapoznawaniu się z opiniami, nawet głupimi, ba, mam to za użyteczne. Szkodliwe - a przede wszystkim niewykonalne! - byłoby s t o s o w a n i e się do każdej opinii. Jeśli nie boję się słuchać i czasem/często (niepotrzebne skreslić) stosować uwag redaktora - który też jest przecież tylko jednym człowiekiem i może się mylić - mających bardzo głęboki wpływ na moje pisanie, to czemu mam się bać konfrontacji z innymi opiniami, które mają siłą rzeczy wpływ daleko słabszy?
Napisałeś wcześniej:
Cytat | autor nie musi, a uważam nawet, że nie powinien czytać recenzji (ja staram się tego nie robić) bo wpływa to na dalsze pisanie. Podświadomie pisarz będzie próbował schlebić gustom recenzentów |
Ja postukuję krytyczny dystans do krytyki i odsiewanie ziarna od plew, a nie zamykanie oczu w obawie, że się zainfekujemy.
Tak dorzucam swoje trzy grosze, żeby rozruszać ten mało uczęszczany wątek
rybieudka - 13 Sierpnia 2010, 23:51
GGG mądrze prawi... przynajmniej wg mnie. A w temacie: przeczytałem wspomnianą "recenzję" trylogii Vikinga w NF... łojoj... pomijam już kwestie czepiania się faktów historycznych. Jakoś wyjątkowo kompetentny się tu nie czuję, ale czytając ją podskórnie miałem wrażenie, że te zarzuty o przekłamania są "z czapy". Czy są istotnie, pozostawiam ocenie innym (choć i akurat faktografia wydała się opracowana nader solidnie). Mam w przypadku tej recenzji problem z czymś innym, a mianowicie z jej długością. nie twierdzę, że sensowne omówienie trzech tomów jakiegoś cyklu na przestrzeni jednej kolumny nie jest możliwe. Ale tutaj, w przypadku gdy mamy do czynienia z trzema powieściami w znaczący sposób się od siebie różniącymi, to takie wrzucenie do jednego worka paru rzeczy i napisanie o pewnych Darkowych uproszczeniach w sposób zbyt uproszczony dało efekt strasznie słaby. A w dodatku (nie wiem, czy to wina korekty, czy analfabetyzmu recenzenta), gdy widzę, że ktoś wśrod polskich rycerzy (którym zarzuca sie przesadną stylizację na superherosów... no trochę nie do końca słusznie, bo akurat w dalszych tomach polska strona broni się przed tego typu zarzutami wcale nieźle) wymienianiach w mianowniku wymienia postać opisaną jako "Mszczuju ze Skrzyńska", to jak widzę tego "Mszczuju" przed oczyma stają mi zaraz niezbyt mili panowie spod klatki, znani jako "Wiciu", "Rychu", czy "Sęku"... ale może to literówka. Niestety ta skrótowość recenzji mnie trochę przeraża, ale i chyba stanowi wielki plus dla recenzji internetowych. Możliwość (jeśli tylko recenzent ma chęć i pomysł na swój tekst) na pełne rozwinięcie wszelkich wątków, jakie recenzent internetowy ma ochotę podjąć. niestety, recenzje w pismach są tu w dużo gorszej pozycji (a dla autora takiego tekstu dużo bardziej wymagającej)
Hubert - 14 Sierpnia 2010, 10:30
Gustaw G.Garuga napisał/a | to czemu mam się bać konfrontacji z innymi opiniami, które mają siłą rzeczy wpływ daleko słabszy? |
Jeden mały wpływ + drugi mały wpływ + trzeci niewielki wpływ +... = trochę większy wpływ.
I potem może okazać się, że kryminał wygląda jak kontynuacja Wojny Polsko-Ruskiej.
rybieudka napisał/a | czytając ją podskórnie miałem wrażenie, że te zarzuty o przekłamania są z czapy. |
A nie mówiłem?
rybieudka - 14 Sierpnia 2010, 10:46
Dżizas... właśnie przeczytałem swojego posta z wczorajszego wieczora i zrozumiałem może połowę... Ja wiem, ze stres może plątać język, ale żeby się to przekładało na klawiaturę
Gustaw G.Garuga - 14 Sierpnia 2010, 13:06
Cytat | Jeden mały wpływ + drugi mały wpływ + trzeci niewielki wpływ +... = trochę większy wpływ. |
W takim sensie wszystko jest niebezpiecznym wpływem, a autor powinien siedzieć kamieniem w jaskini i podawać wydawcy manuskrypt przez szczelinę w skałach, tą samą drogą odbierając racje żywnościowe. A już na pewno nie powinien nawet myśleć o wizytach na popularnym forum, gdzie czytelnicy, o zgrozo, zamieszczają swoje opinie, na domiar złego notorycznie nie oznaczając ich jako spojlery!
Hubert - 14 Sierpnia 2010, 14:28
No dobrze, może trochę demonizuję. Po prostu myślę, że - przynajmniej taki świeżak jak ja albo ktoś o podobnym stażu - powinien uważać. Ty już może rzeczywiście jesteś zaimpregnowany. Nieprecyzyjnie wyraziłem swoje wątpliwości.
Gustaw G.Garuga - 14 Sierpnia 2010, 14:32
Spoko, za kolejnych pięć lat pewnie będę miał jeszcze inną opinię. Najlepiej byłoby siedzieć w tej jaskini i nie zdobywać nowych doświadczeń - wtedy stałość i własność wizji murowana!
Agi - 14 Sierpnia 2010, 14:33
A doświadczenie życiowe to pies?
Hubert - 14 Sierpnia 2010, 14:38
Nie, gdyż...
To jest kura, Panie Generale!
Nie mogłem się powstrzymać, to wina powtórek w TVP.
Hubert - 15 Sierpnia 2010, 17:11
Autorze! Jak tam się miewa starotestamentowe trio Domagalski-Brown-Larsson, a jak zbiorek krzyżacki?
Pozwoliłem sobie post pod postem, mam nadzieję, że nikt nie ma nic przeciwko.
Gustaw G.Garuga - 15 Sierpnia 2010, 17:13
Agi napisał/a | A doświadczenie życiowe to pies? |
Pisarz ma chronić swoje kruche delikatne ja itp.
Last Viking - 16 Sierpnia 2010, 17:30
Gustaw G.Garuga napisał/a | A już na pewno nie powinien nawet myśleć o wizytach na popularnym forum, gdzie czytelnicy, o zgrozo, zamieszczają swoje opinie, na domiar złego notorycznie nie oznaczając ich jako spojlery! |
Dlatego ja mocno ograniczam swoją aktywność na forach i od ponad 3 lat udzielam się już tylko na SFFiH, a do tego raczej w swoim temacie. Wolę ten czas poswięcić na pisanie, bądź reasearch.
Cóż, wydawcy nie płacą za ilość postów zamieszczonych w sieci, a za konkretne teksty idące do druku.
Przeciwko spoilerom w moim temacie nic nie mam. Nie po to ktoś przyszedł ze mną pogadać o tekście, żeby mówił pisał półsłówkami, wstawiał jakieś informacje o spoilerach itp. Literatura to nie "Kobra", gdzie najważniejszy jest suspens.
Sosnechristo napisał/a | Autorze! Jak tam się miewa starotestamentowe trio Domagalski-Brown-Larsson, a jak zbiorek krzyżacki? |
Zbiór krzyżacki w wydawnictwie.
Teraz biorę się za inne projekty w tym ten starotestamentowy
feralny por. - 17 Sierpnia 2010, 10:05
Właśnie skończyłem Cykl krzyżacki, jestem po wrażeniem - kawał dobrej roboty. Udała Ci się wielka sztuka, bo choć temat z pozoru wyeksploatowany, to losy bohaterów śledziłem z zapartym tchem i to pomimo tego, że w zasadzie wiadomo kto wygra. Na szczególne uznanie zasługuje Czarna Madonna z wizji Dagoberta i Aine, aż mnie ciarki po plecach przeszły. No i bardzo dobra batalistyka, w dodatku merytorycznie bez zarzutu. Wielkie brawa.
Ta recenzja z NF, to jest jakieś kuriozum (zarzuty merytoryczne odrzuciłem, bo po Avangardzie miałem pewność, że wynikają z ignorancji recenzenta, a nie autora), bo choć nieprzychylna, to mam wrażenie, że się facetowi książka podobała i czytał z wypiekami na twarzy. Wydaje mi się, że recenzentowi po prostu nie mieści się w głowie, że można Polaków stawiać w dobrym świetle i w dodatku opisywać ich triumf, w dodatku w wojnie, która (o zgrozo) przyniosła realne korzyści. W jego pojmowaniu świata taka sytuacja się nie mieści, więc uczynił z tego zarzut.
A teraz mała uwaga techniczna. Na początku drugiego tomu, w opisie oblężenia Bydgoszczy, pada stwierdzenie, że bombarda wystrzeliła pocisk ważący kilkadziesiąt cetnarów. W przypisach stoi, że cetnar to około 50 kg. Przy ówczesnej technologi miotanie ponadtonowych pocisków nie było chyba możliwe. Już samo umieszczenie takiego pocisku w lufie byłoby niezwykle trudne, o ile możliwe, a i transport (pocisku, bo już o dziale nie wspominam) byłby wyzwaniem.
Last Viking - 17 Sierpnia 2010, 11:45
feralny por. napisał/a | Właśnie skończyłem Cykl krzyżacki, jestem po wrażeniem - kawał dobrej roboty. |
Dziękuję bardzo
feralny por. napisał/a | bo choć nieprzychylna, to mam wrażenie, że się facetowi książka podobała i czytał z wypiekami na twarzy. |
hehe... całkiem możliwe
feralny por. napisał/a | Wydaje mi się, że recenzentowi po prostu nie mieści się w głowie, że można Polaków stawiać w dobrym świetle i w dodatku opisywać ich triumf, w dodatku w wojnie, która (o zgrozo) przyniosła realne korzyści. W jego pojmowaniu świata taka sytuacja się nie mieści, więc uczynił z tego zarzut. |
Bo Polacy uwielbiają pomniejszać swoje zasługi i wywyższać innych. To wszystkie się bierze z naszego narodowego kompelsu niższości połączonego z jakimś absurdalnym poczuciem misji dziejowej. Polska Jezusem Chrystusem świata. Drugi naród wybrany czy co?
A rzeczywiście zwycięstwo w wielkiej wojnie otworzyło najlepszy okres w historii naszego państwa i nie ma się czego wstydzić i pomniejszać zasług.
I jeszcze coś dla krzyżakofilów
Za Długoszem i uwaga, uwaga... potwierdza to Annalista toruński (źródło nieprzychylne Polakom - to on uważał związek Jagiełły i Jadwigi za cudzołóstwo)
Cytat | Rycerski Ulryk von Jungingen zdobywał i niszczył ziemie dobrzyńską, nie broniąc swym żołdakom palić kościołów oraz gwałcić i mordować kobiet. |
feralny por. napisał/a | Na początku drugiego tomu, w opisie oblężenia Bydgoszczy, pada stwierdzenie, że bombarda wystrzeliła pocisk ważący kilkadziesiąt cetnarów. W przypisach stoi, że cetnar to około 50 kg. Przy ówczesnej technologi miotanie ponadtonowych pocisków nie było chyba możliwe. Już samo umieszczenie takiego pocisku w lufie byłoby niezwykle trudne, o ile możliwe, a i transport (pocisku, bo już o dziale nie wspominam) byłby wyzwaniem. |
W źródłach znalazłem, że Ulryk von Jungingen prócz licznych dział lżejszego i ciężkiego kalibru, kazał w 1408 roku ulać ogromne działo, na które zużyto 231 centarów spiżu i które, nawet po ulaniu i po odpadku żużla ważyło jeszcze 180 cetnarów. Działo składało się z 2 połów, które łączono po transporcie i spajano śrubami. Strzelał ten potwór kamiennymi kulami wagi 9 cetnarów - czyli 450 kg Każdy pocisk jechał na osobnym wozie. Ale jak tym strzelano nie mam niebieskiego pojęcia.
Z tego co pamiętam działo to Polacy zobyli i zaciągnęli na Bydgoszcz.
Navajero - 17 Sierpnia 2010, 12:32
Nie wiem czy o to akurat chodzi, bo nie czuję się zbyt pewnie w kwestiach związanych z zakonem krzyżackim, ale było takie superdziało krzyżackie odlane na rozkaz samego Ulricha, nazywało się toto Faule Griete/Faule Grete. Odlano je w Malborku, w pracowni Heynricha Dumechena. Miało ważyć ponad 14 ton i miotać prawie półtonowe pociski.
Last Viking - 17 Sierpnia 2010, 18:15
Racja Navajero chodzi o to działko
Tylko nie jestem pewny nazwy, bo nigdzie się z nią nie spotkałem.
feralny por. - 23 Sierpnia 2010, 12:55
Jeszcze jedno mi się przypomniało, na Avangardzie narzekałeś na okładki. W zasadzie rozumiem Twoje zastrzeżenia, ale tak po prawdzie, to i tak są jedne z najlepszych (jeśli nie najlepsze okładki) jakie się Fabryce przytrafiły. One naprawdę dobrze wyglądają, jedno tylko minie wkurzyło, czytając pierwszy tom zmacałem całe sreberko z tytułu (przy kolejnych tomach byłem znacznie ostrożniejszy).
Last Viking - 23 Sierpnia 2010, 16:07
Tak po prawdzie to narzekałem na wstępne projekty. Obecna forma może nie jest rewelacyjna, ale rzuca się w oczy i jakiś swój klimat zachowuje
Co do posrebrzanego tytułu, to faktycznie u mnie też zeszło i muszę przy okazji zwrócić na to uwagę wydawnictwa
rybieudka - 23 Sierpnia 2010, 17:27
U mnie sreberko zeszło tylko z grzbietu 1 tomu. Przy pozostałych byłem baaaardzo ostrożny. Ale to akurat przypadłość dotykająca chyba wszystkie z "posrebrzanych" fabrycznych tytułów.
A tak swoją drogą to zauważyłem, że się Darek na fejsbuku pojawił. to tak po prostu, czy raczej w ramach kampanii autopromocyjnej w stylu tej ostatnio zapoczątkowanej przez Sebastiana? Pytam bez żadnych podtekstów i złośliwości. Z czystej ciekawości. Po prostu nie wiem czy wypada wysłać zaproszenie
Last Viking - 23 Sierpnia 2010, 18:02
Tak, pojawiłem się na fejsbuku, bo jak ktoś mi powiedział - nie ma cię tam to nie istniejesz Więc wlazłem w ten swoisty matrix
Moje pojawienie się na facebooku jest jednym z elementów kampanii marketingowej w internecie, która obejmować będzie również postawienie autorskiej internetowej strony www :mrgreen:
Na razie bawię się wpisami i myślę, że lada dzień podam do niej linka
rybieudka - 23 Sierpnia 2010, 21:20
Last Viking napisał/a | Moje pojawienie się na facebooku jest jednym z elementów kampanii marketingowej w internecie, która obejmować będzie również postawienie autorskiej internetowej strony www
Na razie bawię się wpisami i myślę, że lada dzień podam do niej linka |
Tzn. tej na kawernie?
|
|
|